12 sierpnia 2019

Niecodzienna sytuacja. Bank postanowił… darować klientom dług na kartach kredytowych. Skąd ten niespodziewany akt łaski?

Niecodzienna sytuacja. Bank postanowił… darować klientom dług na kartach kredytowych. Skąd ten niespodziewany akt łaski?

Co może zrobić bank, który przez lata działalności pozyskał sporo klientów, a teraz chce zakończyć działalność i wynieść się z danego kraju? Amerykański Chase Bank zastosował ciekawe rozwiązanie – wysłał do klientów listy z informacją, że zamyka ich konta i… umarza wszelkie zadłużenie. Kilka banków w Polsce mogłoby wziąć przykład

Nie brakuje w Polsce banków, które przegrały walkę o rynek detaliczny i zlikwidowały tę działalność. Nordea, DNB, BPH, Deutsche Bank, Raiffeisen… to tylko niektóre przykłady.

Zobacz również:

Gdy bank ma już dość. Jak poprosić klientów, żeby sobie poszli?

Nie wszystkie mogły całkiem się wycofać: np. Raiffeisen i BPH (sprzedały klientów i ich rachunki konkurencyjnym bankom) nadal obsługują swoich klientów hipotecznych, choć najchętniej i o tym by zapomniały. Tymczasem jeszcze przez lata będą musiały utrzymywać centrum kontaktu z klientami, prawników, ludzi od obsługi papierków.

Bank DNB poszedł inną drogą – zaproponował klientom 300 zł, potem 600 zł, aż wreszcie 1000 zł premii za to, że zamkną wszystkie produkty poza kredytem hipotecznym – konta, karty kredytowe, ubezpieczenia. Bank niestety tak mocno pokłócił się z klientami, że nie ma pewności czy akcja się uda. Jeśli nie – DNB zapowiada zamknięcie klientom dodatkowych produktów „na siłę”.

Nie musi wcale tak być. Amerykański Chase Bank, nie chcąc dłużej użerać się z resztkami swoich kanadyjskich klientów, którym zamknął w marcu 2018 r. rachunki kart kredytowych, ogłosił właśnie, że… daruje im zadłużenia pozostałe na kartach. Bank najwyraźniej uznał, że utrzymywanie w Kanadzie pracowników odpowiedzialnych wyłącznie za zarządzanie spłatami zadłużenia nie ma sensu. I że taniej będzie po prostu dług darować.

To niestandardowe działanie, bo podstawowym sposobem pozbywania się tego typu problemów jest po prostu sprzedaż zaległego zadłużenia do jednej z firm windykacyjnych lub do funduszu sekurytyzacyjnego, który zajmuje się odzyskiwaniem pieniędzy od konsumentów (wynajmując zwykle właśnie firmę windykacyjną).

Karta kredytowa bez długu: dlaczego bank zdjął klientom jarzmo?

Bank Chase, który jest częścią potężnej grupy JP Morgan Chase chyba po prostu chciał z dnia na dzień zlikwidować wszystkie aktywności na kanadyjskim rynku. Wyzerowanie klientowskich bilansów, wpisanie ich w straty i potraktowanie wszystkiego jak masy upadłościowej bez żadnej wartości, może nie jest rozwiązaniem najbardziej efektywnym, ale na pewno najszybszym.

Amerykański internet ugina się od zeznań zaszokowanych klientów Chase, którzy dostali listy z informacją od banku, że nie są mu już nic winni, bo ich dług został darowany. Yahoo Finance cytuje niejakiego Paula Adamsona:

„Szczerze mówiąc, wciąż jestem dziwnie oszołomiony. Banki kojarzyły mi się dotąd z czymś zupełnie innym – niespodziewanymi opłatami, dodatkowymi komplikacjami. Takie rzeczy zdecydowanie mi pasowały do banku. Ale nie darowanie długu”

W marcu 2018 r., gdy bank zamknął klientom umowy karty kredytowych, poinformował ich, że mają nadal spłacać stopniowo swoje zadłużenie. Więc klienci spłacali (a pewnie niektórzy nie spłacali, bo karty kredytowe to bankowa usługa, która czasem „wpuszcza” klientów w stan przekredytowania i niewypłacalności)

Douglas Turner, klient z Coe Hill, który jeszcze kilka dni temu był winien bankowi mniej więcej 4.500 dolarów, powiedział zdumionym dziennikarzom, że bank… zwrócił mu nawet ostatnią wpłatę z tytułu spłaty raty zadłużenia. Nieźle, co?

„Przez całą noc czułem się jak w niebie, spędziłem ją z uśmiechem na twarzy. Nie mogłem uwierzyć w co, co się stało. To szalone. Takie rzeczy nie dzieją się z kartami kredytowymi. Karty kredytowe to horrory”

Jak bank komentuje swoje niestandardowe zachowanie? W jego imieniu w amerykańskich mediach Maria Martinez, wiceprezes ds. Komunikacji w Chase Card Services, przyznała, że „bank mógł sprzedać dług, ale jego „wybaczenie” było lepszą decyzją dla wszystkich stron, w tym, co najważniejsze, dla klientów”.

Fakt, nie da się ukryć, że przekazanie klientów firmie windykacyjnej nigdy nie jest dobre dla tych ostatnich. Windykatorzy przeważnie się nie cackają. Być może bank wyszedł z założenia, że na sprzedaży portfela długów kartowych nie zarobi majątku, a klienci będą źle wspominali, że zostali potraktowani jak worek kartofli i sprzedani windykatorom.

Polskie banki tak (jeszcze) nie myślą

Czy takie myślenie wyobrażacie sobie w jakimś polskim banku? One dopiero niedawno zaczęły powoli rozumieć, że czasem warto umorzyć klientowi 2 zł jakiejś spornej prowizji, żeby nie musieć wydawać kilkudziesięciu lub kilkuset złotych na sprawdzanie czy klient na pewno nie chce banku okraść. Bo wcześniej potrafiły sądzić się w dwóch instancjach o 4 zł. Naprawdę, nie żartuję!

Oczywiście: takie zachowanie ma skutki uboczne. Poszkodowani są ci „frajerzy”, którzy dług w porę spłacili. Oni nie dostali „nagrody”. Dlatego zachowanie Chase Banku jest mimo wszystko kontrowersyjne.

Ale niezależnie od tego aspektu sytuacji cholernie mi się podoba, gdy w banku ktoś myśli o byłych już (tak naprawdę klientach) w taki sposób, że ich zadowolenie, komfort, dobra opinia też mają wartość. W tym przypadku wartość wyższą, niż te dolary, które można by uzyskać ze sprzedaży długu windykatorom. Od takiego myślenia polskie banki dzielą jeszcze hektary. Albo – nawiązując do konfiguracji geograficznej w tej sprawie – tysiące mil morskich.

O tej sprawie czytałem w ZeroHedge oraz w Yahoo Finance

zdjęcie tytułowe: Ryan McGuire/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jurek
5 lat temu

Wyższa kultura bankowości.
Miną pewnie wieki zanim w naszym bantustanie coś takiego się wydarzy…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu