Zarwałem dla Was noc, żeby sprawdzić jak działa system „Twój e-PIT” i czy rzeczywiście wypełnił za mnie zeznanie podatkowe za zeszły rok. Czy po zalogowaniu ujrzałem nowy, lepszy świat? Czy Wy go też ujrzycie? Mam dla Was kilka przydatnych patentów i szczerą radę od serca
Co łączy garncarza, pucybuta i doradcę podatkowego? Że wszystkie te zawody są skazane na wymarcie. Jeśli pomysł Ministerstwa Finansów się sprawdzi, to znakomita większość podatników będzie mogła zapomnieć co znaczy wypełnianie PIT-a – MinFin szacuje że z tej opcji już w tym roku skorzysta połowa Polaków płacących podatki – i że 11,5 mln z 23 mln przygotowanych przez urzędników e-PIT-ów stanie się ostatecznymi rozliczeniami.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od tego roku obowiązek sporządzenia PIT-a został przerzucony na barki Krajowej Administracji Skarbowej. Od północy 15 lutego nasze PIT-y są „powieszone” w rządowym portalu. Jak działa automatyczne PIT-owanie? I kto znajdzie swojego PIT-a w internecie, a kto nie? Zalogowałem się do serwisu „Twój e-PIT”, czyli platformy, na której możemy podejrzeć nasze zeznania, żeby na własnej skórze zobaczyć jak to działa.
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
Komu urzędnicy wypełnili PIT? Teraz można już to sprawdzić!
Od teraz jest tak, że PIT-37 (ten od etatu, umów o dzieło i zleceń) i PIT-38 (ten od zysków m.in. z giełdy) wypełnia za nas skarbówka. Polega to na tym, że wchodzicie na stronę Podatki.gov.pl i możecie tam sprawdzić swoje zeznanie. Wasz PIT zostanie uznany za złożony, choćbyście nie robili nic. To jest prawdziwa rewolucja, wcześniej za brak złożenia zeznania groził mandat albo grzywna do wysokości 20-krotności płacy minimalnej (czyli do 42.000 zł).
Jeśli więc macie typowe przychody (etat, zlecenie, dzieło), nie zmieniła się w zeszłym roku Wasza sytuacja z ulgami, nie rozliczacie się wspólnie z małżonkiem i nie prowadzicie działalności gospodarczej – czyli nie jesteście „firmą” – to jest bardzo duża szansa, że Wasz PIT „powieszony” w portalu podatkowym jest już tym ostatecznym. Prawdopodobnie osoby prowadzące działalność gospodarczą będą mogły rozliczać się przez „Twój e-PIT” w przyszłym roku.
Jak sprawdzić krok po kroku czy urzędnicy wypełnili Wasz PIT i co z tą wiedzą potem można zrobić? Przede wszystkim trzeba się zalogować do systemu „Twój e-PIT”, a można to zrobić na dwa sposoby: trudniejszy i łatwiejszy. Do tego trudniejszego potrzebujecie:
- PESEL (albo: NIP i datę urodzenia)
- kwotę przychodu z deklaracji PIT za rok 2017 (czyli tej ostatecznej, którą wysłaliście do skarbówki)
- kwotę przychodu z jednego z formularzy PIT-11 za rok 2018 (to te, które przysyłają pracodawcy, a które są podstawą do sporządzenia „docelowego” zeznania)
Proste? Wcale, nie. Nie wiem jak Wy, ale ja ciągle czekam na PIT-11 od swojego byłego pracodawcy, który – mimo że skarbówka wypełnia zeznanie za nas – jest zobowiązany do wysłania formularza tradycyjnym listem. A skoro czekam, to go nie mam. Nie mam, więc nie mogę się zalogować.
Z pomocą przychodzi drugi sposób uwierzytelnienia, czyli profil zaufany. To narzędzie, które potwierdza naszą tożsamość w internecie wobec całego aparatu państwa: ZUS-u, NFZ-u, Urzędów Stanu Cywilnego no i skarbówki. Przy jego pomocy możemy np. zgłosić narodzenie dziecka, złożyć wniosek o świadczenie 500+ czy opłacić mandat z fotoradaru (testowałem, działa!) – dzięki profilowi zaufanemu urzędowe deklaracje podpisujemy elektronicznie i wysyłamy przez internet do urzędników. To darmowa opcja w odróżnieniu od bardziej zaawansowanego podpisu kwalifikowanego, stosowanego przez większych przedsiębiorców, który wymaga dodatkowego urządzenia – tokena.
Sam założyłem profil zaufany kilka lat temu za pośrednictwem systemu bankowości internetowej jednego z banków, polecam. Niestety, oferują go obecnie tylko niektóre banki:
10 sekund niepewności i rozpoznanie bojem
Nadszedł czas próby, ale o północy nie stało się nic. Na stronie Podatki.gov.pl guzik do logowania wskoczył kilka minut po godzinie duchów. Do logowania wykorzystałem profil zaufany – w systemie „Twój e-PIT” byłem po ok. 10 sekundach.
Przywitał mnie komunikat: Przygotowaliśmy Twój e-PIT-37 za rok 2018 i całkiem klarowny, przyjazny układ graficzny, zupełnie niepodobny do urzędowego ePUAP-u, internetowej bazy CEIDG, czy profilu ZUS-owskiej Platformy Usług Elektronicznych. Wszystko jest tak, jak urzędnicy obiecali, nawet informacja w oparciu o jakie dokumenty urząd przygotował zeznanie, czyli PIT-11 od pracodawców (choć samych PIT-ów podejrzeć nie można).
Na głównej stronie widzę wyszczególnione:
- twój dochód
- ulgi i odliczenia
- twój podatek
- przekaż 1% podatku dla
Wszystko się zgadza – nawet miejsce, gdzie trafia 1% mojego podatku „zaciągnęło” się z PIT-a z ubiegłego roku. Na czerwono, większą czcionką widnieje kwota do zapłaty, którą powinienem uiścić na konto Urzędu. Jeśli wszystko się zgadza, klikamy wyloguj w prawym górnym ekranie i wracamy do swoich spraw – możemy iść na kawę, do kina, dokończyć odkurzanie, wrócić do pracy… „Pitowanie” za 2018 r. jest już oficjalnie zakończone. Nasz PIT 30 kwietnia zostanie uznany za złożony. Choć nie jest to jedyna dostępna opcja:
Jeśli jednak coś jest naszym zdaniem nie tak, brakuje jakiejś kwoty, brakuje źródła dochodu, czy chcemy zmienić OPP (czyli miejsce, do którego trafia 1% podatku), dodać nową ulgę podatkową, z której korzystamy, to trzeba kliknąć przycisk „edycja”. Przykład pierwszy z brzegu: jeśli w ubiegłym roku mieliśmy dochody ze sprzedaży papierów wartościowych, a system ich nie widzi, to musimy dane wprowadzić ręcznie:
Jeśli chcemy zobaczyć bardziej szczegółowe informacje o dochodach, wchodzimy w odpowiednią zakładkę i widzimy wszystko jak na dłoni: przychód, koszty uzyskania, dochód, pobrane zaliczki. Jeśli chcemy coś zmienić, bardzo łatwo znaleźć odpowiedni guzik, wszystko działa intuicyjnie i płynnie. Zupełnie nie jak w urzędzie ;-)).
Zmiana urzędu skarbowego, w którym chcemy się rozliczyć (bo np. zmieniliśmy miejsce zamieszkania), organizacji OPP, czy pozostałych danych takich jak: informacje o karcie dużej rodziny, dane kontaktowe, informacje o certyfikacie rezydencji, informacje o ulgach mieszkaniowych – to wszystko możemy zrobić w systemie „Twój e-PIT”. Nowe ulgi dodaje się z poziomu panelu głównego i wygląda to tak:
A zmiana OPP tak:
Ulga na internet? Proszę bardzo:
… i tak dalej. Jeśli nie jesteśmy pewni wyboru danej opcji, to praktycznie pod każdym elementem, który można edytować, jest odnośnik, który wyjaśnia kiedy i na jakich warunkach zastosowanie ma dana ulga, źródło dochodu, itp.
Jeśli po naszych ewentualnych korektach – albo i bez nich – uznamy, że można wysłać PIT-a, to po prostu wybieramy niebieski guzik – „akceptuj i wyślij”. Jeśli z jakichś powodów nie podoba nam się to, co urzędnicy policzyli – wybieramy czerwony guzik: „odrzuć rozliczenie PIT”. I wtedy musimy rozliczyć się samodzielnie i wysłać PIT-a tak jak do tej pory (papierowo albo elektronicznie).
Czego zabrakło? Nie znalazłem opcji, która pozwala zmienić numer konta, na który miałaby przyjść ewentualna nadpłata podatku. To duży minus, bo z tego, co słyszałem w zapowiedziach, system „Twój e-PIT” miał mieć taką funkcjonalność. A jeśli mam niedopłatę, to chciałbym też poznać numer konta, na który powinienem zrobić przelew, bo domyślam się, że płatność online to byłoby już za dużo, nawet dla zdolnych informatyków z Ministerstwa :-).
Czytaj też: Jak „zasłużyć” na duży money-back z urzędu skarbowego. Wypełniając PIT sobie podziękujesz
Czytaj też: Wypełniłeś PIT-a? To weź kartkę, długopis i… zrób proste ćwiczenie. Po nim nic nie będzie takie samo
Na co warto zwrócić uwagę przed zatwierdzeniem PIT-a?
Musimy pamiętać, że urzędnicy przygotowując dokumenty bazowali na naszych dotychczasowych PIT-ach, ale niestety tylko częściowo. Co to oznacza?
- Po pierwsze – jeśli rozliczałeś się indywidualnie, a chcesz wspólnie z małżonkiem, musisz nanieść zmiany.
- Po drugie – jeśli w ubiegłym roku rozliczałeś ulgę na dzieci, to powinna być ona wpisana automatycznie. Jeśli jej nie ma, zmiany trzeba nanieść samemu. Jeśli dziecko urodziło się w zeszłym roku – zapewne ulga nie zostanie automatycznie uwzględniona.
- Po trzecie – informację o wszelkich innych przewidzianych prawem ulgach i odliczeniach, o których urzędnicy mogli nie wiedzieć przygotowując nasz PIT, należy nanieść samemu: ulga za oszczędzanie na Indywidualnym Koncie Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), ulga rehabilitacyjna, ulga internetowa, ulga na darowizny na cele pożytku publicznego czy kultu religijnego czy ulga dla honorowych krwiodawców.
Po czwarte – co z zyskami z kapitału? Niesławny podatek Belki, czyli 19% jakie zabiera nam państwo z zysków kapitałowych: z lokat, z funduszy inwestycyjnych, z odsetek od obligacji, ze sprzedaży papierów wartościowych. O ile w większości przypadków podatek nalicza się automatycznie (TFI, lokaty), to w przypadku inwestycji na rynku kapitałowym musimy go rozliczyć samodzielnie. Ale przecież w tym roku to skarbówka rozlicza za nas zyski z giełdy na podstawie informacji jakie dostanie z Urzędów Skarbowych.
Czytaj też: Chcesz w przyszłym roku zapłacić niższy podatek PIT? Musisz zacząć to planować już teraz!
Jeśli w naszym zeznaniu coś zmienialiśmy, to musimy je ręcznie zatwierdzić i wysłać przez „Twój e-PIT”. A jeśli odrzucimy PIT-a od skarbówki w całości, a sami nie złożymy nowego? System i tak nas rozliczy – na podstawie pierwotnie zaproponowanej przez urzędników wersji.
Każdy powinien zalogować się do „Twojego e-PIT-a” i sprawdzić czy przypadkiem nie ma jakiegoś błędu. Mogą to być błędy natury informatycznej, technologicznej, ale też metodologicznej, np. system może naliczyć ulgę na dziecko, które osiągnęło pełnoletność albo przestało się uczyć. Może to prowadzić do uzyskania nienależnego zwrotu podatku, który jest traktowany jak zaległość podatkowa. I kłopoty gotowe.
Raz się sparzyłem. I dmucham na zimne
Powiem szczerze – nie cierpię PIT-owania. Wzdrygam się na samą myśl o arkuszach, Poltaksie, ulgach, składkach. Teoretycznie w tym roku mógłbym o PIT-ach w ogóle nie myśleć. Ale czy można zaufać nowemu systemowi w 100%? Idealnie sprawdzi się maksyma – ufam, ale sprawdzam. Skąd ta wstrzemięźliwość? Z doświadczenia.
Kilka lat temu Ministerstwo Finansów po raz pierwszy umożliwiło rozliczenie PIT-a przez skarbówkę (wówczas trzeba było o to wystąpić do urzędu, wypełniając specjalny wniosek w internecie). Ochoczo z tego korzystałem. Pomijam już to, że samo wysłanie wniosku tzw. PIT WZ (czyli wspomnianego wniosku) było karkołomnie skomplikowane – i wiem, że nie tylko ja miałem z tym problemy, ale też stare dziennikarskie wygi – ale gdy w końcu Urząd przesłał mi „propozycję” wypełnionego PIT-a, to zobaczyłem, że mam dopłacić ponad 500 zł.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zawsze to oni mi zwracali pieniądze, a nie ja im. Jeszcze dziwniejszy był fakt, że w minionym roku podatkowym, ani (niestety) nie zacząłem więcej zarabiać, ani nie korzystałem z żadnych ulg, itp. itd. Skąd się wzięło te 500 zł niedopłaty? Nie czekając na odpowiedź postanowiłem skorzystać ze starego, dobrego programu do PIT-owania dołączanego do jednej z dużych, opiniotwórczych gazet.
Wypełniłem formularze krok po kroku. I co? Wszystko wróciło do normalności! Z 500 zł niedopłaty, zrobiło się 500 zł nadpłaty. Jakim cudem? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Deklarację wysłałem, mam Urzędowe Potwierdzenie Odbioru, sprawę uważam za zamkniętą.
Dlatego trudno mi się przekonać do tego, żeby tym razem w ogóle do PIT-a nie zaglądać. To, że wyliczyli go urzędnicy, nie oznacza, że nie warto na to spojrzeć świeżym okiem. Raz się sparzyłem, wolę dmuchać na zimne.
źródło zdjęcia: Pixabay