Nowa era w naszych relacjach ze sprzedawcami. Choć wróciły (na chwilę) niedziele handlowe i otwarte są już galerie, to pojawiły się też nowe przepisy. Po raz pierwszy można nas wyrzucić ze sklepu i nie obsłużyć, jeśli nie nosimy maseczki tak, jak trzeba. A co z wysokimi karami od Sanepidu? Z tym gorzej, bo w ustawie jest… kompromitujący błąd
Otwarcie galerii handlowych przywróciło sens życia wielu zakupoholikom, a także tym, którym bardzo brakuje możliwości wyszumienia się w kawiarniach, restauracjach, barach i lokalach, a także w siłowniach i na basenach (nie mówiąc już o zażywaniu kultury w kinach, teatrach, muzeach i filharmoniach).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dziś kto żyw pędzi do galerii handlowej i w handlową sobotę oraz handlową niedzielę (prezent od prezydenta, pięknie dziękujemy) spędza tam miło czas kupując kebaba na wynos i stojąc w kolejce do sklepu z opuszczoną maseczką.
Już w zeszłym tygodniu narzekałem na „Subiektywnie o finansach” na to, że Polak do zakupów w czasie pandemii się nie nadaje, bo stanie w kolejkach to jego sport narodowy, a mniej więcej 20% ludzi maseczki nosi pod nosem, czyli w taki sposób, że równie dobrze mogliby nosić je w kieszeni.
Wreszcie można nie obsłużyć koronasceptyka
W branży handlowej panuje lekki przestrach, że nie zapanuje (branża nad tym wszystkim). Ale idzie ku dobremu, bo w galeriach handlowych są coraz lepiej wyznaczone miejsca do kolejek…
…jak również w niektórych sklepach zaprzegnięto nowe technologie do tego, żeby informować ludzi, że jest ich w okolicy za dużo i do sklepów nie powinni wchodzić.
Branży handlowej przyszedł na odsiecz rząd, który uchwalił i – co dziwne – również opublikował kolejną ustawę covidową oraz rozporządzenie epidemiczne, dające wreszcie handlowcom możliwość karania tych, którzy noszą maseczkę na brodzie albo w inny fantazyjny sposób. W jaki sposób karania? A no można takiego delikwenta nie obsłużyć.
Powiedzmy sobie szczerze: nie ma większej kary dla zakupoholika z maseczką na brodzie, niż bycie zignorowanym przy kasie. Gdy już wybrał towar i chce skorzystać z wyprzedaży, promocji, cashbacku, kuponu rabatowego i zakupowej okazji nie lada – dowiaduje się, że nie zostanie obsłużony, bo nie potrafi obsłużyć maseczki.
Art. 46bb znowelizowanej Ustawy o chorobach zakaźnych mówi, że nieprzestrzeganie obowiązku noszenia maseczki w prawidłowy sposób (czyli tak, aby zakrywała nos i usta) stanowi uzasadnioną przesłankę do odmowy sprzedaży.
To duża nowość, bo choć rząd od wielu miesięcy wydawał rozporządzenia, z których niektóre zawierały obowiązek zakrywania ust i nosa maseczkami w miejscach publicznych albo w przestrzeniach zamkniętych (albo tu i tu, różnie bywało), to ludzie, którzy się do zakazów nie stosowali, wygrywali spory z policją lub Sanepidem w sądach.
Powód był prosty: w żadnej ustawie o obowiązku zakrywania ust i nosa nie było mowy, zaś rozporządzenie to akt niskiego rzędu, którym można regulować tylko to, co jest napisane w ustawie. Jeśli zaś rozporządzenie dotyczy rzeczy, której w ustawie nie ma, to można je sobie wsadzić. Do archiwum.
Zdarzyło się nawet – i była to sprawa opisywana na „Subiektywnie o finansach” – że sprzedawczyni, która odmówiła obsłużenia osoby bez maseczki, została ukarana mandatem. Bo jeśli w sklepie jest towar wystawiony w określonej cenie i klient chce ten towar kupić, to nie można mu odmówić przyjęcia tej jego oferty (tak mówi ustawa o prawach konsumenta).
——————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA” (ODC. 31)
W 31. odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy z Adamem Drozdowskim oraz Piotrem Bujko, zarządzającymi funduszami InValue Multi Asset. Pytamy o to, jak widzą przyszłość rynków akcji (i w co teraz inwestować?), jak gospodarka przetrwa postpandemiczny kryzys, czy biliony wydrukowanych przez banki centralne euro i dolarów odbiją nam się czkawką w postaci inflacji, które waluty mogą dziś najlepiej ochronić wartość oszczędności, czy warto kupować złoto? Aby posłuchać podcastu – kliknij tutaj
Rozpiska odcinka:
02:38 – Co łączy, a co dzieli Samcika i Drozdowskiego, czyli cztery ćwiartki kontra trzy klasy
07:07 – Kto powinien inwestować oszczędności na rynku kapitałowym, a kto nie?
16:07 – Spółka spółce nierówna. Czym charakteryzują się spółki value, a czym spółki growth? I jakie ma znaczenie w które inwestujemy?
26:40 – Jak będzie wyglądała światowa gospodarka po pandemii? Czy grozi nam kryzys zadłużenia lub inflacja?
37:40 – Złoto jest drogie, ale czy w najbliższych latach da się jeszcze na nim zarobić? Lepiej trzymać pieniądze w dolarach, czy euro?
——————
Błąd w ustawie, więc Sanepid nie może nałożyć 30.000 zł kary
Dziś jest więc tak, że jeśli ktoś nie nosi maseczki, albo nosi ją pod nosem, na brodzie lub w innym miejscu, niż na buźce – musi się liczyć z tym, że w sklepie będzie traktowany jak powietrze i nic nie kupi. Podobno były już na tym tle w centrach handlowych awantury.
Jednak – aby nie było za słodko – prawnicy donoszą, że pojawił się inny problem. Otóż w ustawie jest błąd uniemożliwiający surowe karanie osób, które nieprawidłowo noszą maseczkę. Na czym ten błąd polega? Ano w przepisie, który mówi o karach zapomniano wpisać odniesienia do przepisu, który mówi o obowiązku noszenia maseczki. Są odniesienia do różnych innych obowiązków, ale do tego jednego nie.
Poniżej art. 46b, który wymienia różne obowiązki pandemiczne obywateli. Wśród nich jest na 13. miejscu obowiązek noszenia maseczki w różnych miejscach (po szczegóły ustawa kieruje do ministerialnych rozporządzeń):
A poniżej macie art. 48a., który mówi, że za różne przewinienia z art. 46b Sanepid może nakładać różne mandaty. Wszystko pięknie, ale wśród tych punktów, za które można karać, nie ma punktu… 13-go. Pechowa rządowa 13-tka.
Jako pierwszy zwrócił na to uwagę prawnik Mikołaj Małecki, a ja podążyłem jego tropem i doszedłem do wniosku, że… facet ma rację. Obowiązków w ustawie jest bowiem 13., zaś możliwość nakładania przez Sanepid wysokich kar (nawet do 30.000 zł) dotyczy tylko 12 z nich.
Czy to oznacza, że za nienoszenie maseczki w ogóle nie można delikwenta ukarać? Na szczęście aż tak źle nie jest. Pozostaje bowiem kodeks wykroczeń, w którym są zapisy „epidemiczne”, mówiące o tym, że za urąganie obostrzeniom wprowadzanym na czas epidemii policja może nałożyć mandat.
Jak wysoki? 1000 zł. Dla koronasceptyka to mimo wszystko dość wysoka kwota, choć nie to samo, co 30.000 zł „domiaru” od Sanepidu.
Byłoby dziwne, gdyby rząd niczego przy ustawie covidowej nie schrzanił, bo wszystko jest pisane w trybie awaryjnym, na kolanie (jakby zawczasu nie można się było przygotować).
Zdjęcie tytułowe: Flavio Gasperini/Unsplash