Galerie handlowe otwarte po długim lockdownie. Rusza sezon turbo-wyprzedaży. Magazyny uginają się od towaru, firmy chcą się go pozbyć za wszelką cenę. Na co polować?

Galerie handlowe otwarte po długim lockdownie. Rusza sezon turbo-wyprzedaży. Magazyny uginają się od towaru, firmy chcą się go pozbyć za wszelką cenę. Na co polować?

Zimowe wyprzedaże wynikają z naturalnego cyklu życia produktów. W tym roku, z powodu długotrwałego zamknięcia galerii handlowych i wielu sieci handlowych, wyprzedaże mogą być rekordowe. Będą trwały krócej, niż zwykle, ale obniżki mogą być epickie. Nawet marki, które deklarowały „nigdy nie obniżamy cen”, tym razem dają za wygraną. Gdzie szukać największych promocji? Podpowiadamy

Styczeń to tradycyjny miesiąc wyprzedaży. Ale w styczniu sklepy w galeriach handlowych były zamknięte. A to oznacza, że teraz, gdy po trwającym ponad miesiąc lockdownie galerie handlowe otworzą przed klientami swe podwoje, czekają nas obniżki cen na niespotykaną dotąd skalę. Firmy nie mają już nic do stracenia. Produkty z sezonu zimowego, które z powodu lockdownu zalegają w magazynach, muszą zostać szybko upłynnione, bo za rogiem czeka sezon wiosenno-letni.

Zobacz również:

Co to dla nas oznacza? Standardowa strategia wyprzedaży, w której na początku mamy większy wybór i mniejszy rabat, a na końcu niższe ceny oraz mniejszy wybór – już nie obowiązuje. W najbliższych tygodniach czekają nas turbo-wyprzedaże. Ale nie na wszystko. Do jakich sklepów warto zajrzeć obejrzeć wyprzedaże po otwarciu galerii handlowych, a na jakie szkoda tracić czasu? Zdradzamy plany sieci handlowych, otwierających się po lockdownie.

Wyprzedaże za wszelką cenę czy… ryzyko?

Sieci handlowe, w szczególności odzieżowe i obuwnicze, już w momencie ustalania pierwszej ceny produktu i zapełniania magazynów wyprodukowanymi rzeczami liczą, że część towaru będą musiały sprzedawać z dużym dyskontem. Odzież to produkt wysokomarżowy. W takim np. LPP, czy Wittchen opłaci się sprzedać rzecz nawet za 50-60% „standardowej” ceny. W markach premium – zysk zapewnia nawet cena obniżona o 70-80% i więcej.

Pamiętam wywiad z założycielką jednej z polskich marek modowych, która opowiadała, że u niej marża na białych t-shirtach z nadrukiem to 200-300%. Cena artykułu nie jest związana z kosztami produkcji (w przypadku t-shirtów wynosiły 10 zł), ale z tym, ile ktoś jest gotów za coś zapłacić. Od tej wartości firmy muszą odjąć koszty marketingu, dystrybucji i zwykłego prowadzenia biznesu. Żyjemy w czasach „fast fashion”, kupujemy dużo i szybko, a to odbija się na strategii cenowej sprzedawców odzieży (choć ostatnio przychodzi opamiętanie i chętniej kupujemy rzeczy używane).

Czyta też: Jak zostać mistrzem sezonu wyprzedaży? Sześć zasad, którymi się kieruję, by tego dokonać

Czytaj też: Nosicie maseczki pod nosem albo na brodzie? Teraz mogą Was nie obsłużyć w sklepie. Ale z karą będzie problem, bo… znowu zrobili błąd w ustawie

Czytaj też: Answear.com idzie na giełdę. Czy warto kupić akcje „polskiego Zalando”? I czy Polacy będą w przyszłych kupować więcej drogich ubrań?

W tym roku typowa strategia wyprzedażowa została zburzona przez lockdown. Co to oznacza dla firm, które chcą nam sprzedać produkty i jak możemy skorzystać na tej sytuacji?

„Zazwyczaj okres przecen wypada na pierwszą połowę stycznia. Potem następuje krótki okres przejściowy, a w lutym i marcu zaczynają już pojawiać się kolekcje wiosna-lato. Teraz cykl przesunie się o miesiąc, a sprzedawcy będą musieli zdecydować, czy pozbywają się zalegającego towaru za wszelką cenę, czy też odkładają je do magazynów i na wieszakach pojawią się nowości. Starsze kolekcje zawsze można przetrzymać na kolejny sezon jesień-zima, ale wówczas firma godzi się na „zamrożenie” gotówki”

– mówi nam Urszula Wiszowata, właścicielka bloga FashionBiznes.pl. Do tego dochodzi ryzyko, że za rok kolekcja powstała z myślą o poprzednim sezonie może nie wbić się już tak skutecznie w bieżące trendy i nie uda się jej sprzedać po średniej cenie tak wysokiej, za jaką „poszłaby” kolekcja przygotowana na „świeżo”.

Gdzie w najbliższych tygodniach (nie) będą wyprzedaże?

Gdzie okazji wyprzedażowych raczej nie będzie? Przede wszystkim w elektronice. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – to ta kategoria produktów, które najchętniej kupujemy przez internet. Sieć Euro RTV AGD jest drugim graczem po Allegro jeśli chodzi o rynek e-commerce w Polsce. Poza tym jest pandemia i popyt na elektronikę do domu nie słabnie. Nie ma więc powodu, by sieci z elektroniką w swoich stacjonarnych sklepach organizowały duże wyprzedaże.

Niechętne wyprzedażom będą też te sieci odzieżowe i obuwnicze, które w ostatnim czasie rozwinęły (z sukcesem) kanał sprzedaży internetowej. E-handel nie zastąpi tradycyjnego (odpowiada za 11-12% wartości sprzedaży), ale są sieci, dla których internet jest już ważnym kanałem sprzedaży (i lockdown nie uderzył w nie tak bardzo) oraz te uzależnione od galerii handlowych.

Których jest więcej? Zapewne tych drugich. Anna Szmeja, prezes Retail Institute mówiła, że handel internetowy nie zastąpi handlu tradycyjnego z uwagi na zróżnicowane preferencje zakupowe klientów i ograniczone możliwości logistyczne firm kurierskich.

W ostatnim czasie to dwie polskie flagowe marki: CCC i LPP, które do niedawna nie uznawały internetu za priorytet, zmieniły strategię i postawiły na e-commerce. Z naszych informacji wynika, że nawet sklepowi sprzedawcy byli zaangażowani w wysyłanie paczek z salonów.

CCC, o którym jeszcze rok temu pisaliśmy, że albo się zmieni, albo zginie, zmieniło się i rozwija skrzydła. W czwartym kwartale przychody sieci sklepów stacjonarnych CCC wyniosły 719 mln zł, a sklepu internetowego 846 mln zł. „Z naszej perspektywy lockdown niewiele zmienia. Firma nie zarabia na wyprzedażach. Jedyny problem to rosnące zapasy, ale nasze towary się nie przeterminowują”  – mówił „Parkietowi” założyciel CCC Dariusz Miłek.

Nie znaczy to, że w sieciach, które rozwinęły w czasie lockdownów sprzedaż internetową wyprzedaże się nie wydarzą. Po prostu mogą być takie, jak zwykle. A więc bez objawów desperacji. Na to właśnie zanosi się w LPP, czyli w salonach marek Reserved, Mohito, Sinsay, czy Cropp.

Warto pamiętać, że w internecie wcale nie musi być taniej. Wyprzedaże w internecie częściej są raczej zagrywką marketingową, niż realną przeceną. Jeśli chcesz obniżek, szukaj ich w sklepach stacjonarnych. Jak wynika ze „Świątecznego Barometru Cenowego” firmy Deloitte, w styczniu ceny w sklepach internetowych wzrosły o 3,7% w porównaniu do listopada. I nic dziwnego – popyt dopisuje, więc nie było powodów do dużych obniżek. A w „realu”?

Czytaj też: OLX chciał być jak Allegro, ale nie pykło. „Sprzedawca nas oszukał, straciliśmy 10.000 zł” – alarmują czytelnicy. W zabezpieczeniu transakcji jest dziura. Co na to OLX?

Czytaj też: Amazon w Polsce? Największa na świecie platforma e-handlu oficjalnie potwierdza: uruchomimy Amazon.pl. Czy to początek wojny z Allegro? A może… ta wojna już trwa?

Gdzie będą wyprzedaże? Nie tylko narciarze w cenowym raju

Największe promocje mogą czekać nas w sklepach sportowych i narciarskich. Jeszcze w listopadzie nic nie zapowiadało śnieżnego dramatu, czyli scenariusza, w którym rząd zamyka stoki narciarskie. W krajach ościennych też nie poszusujemy, więc ten sezon sklepy narciarskie praktycznie mają stracony.  Na horyzoncie jest wiosna, a nie zanosi się, by rząd otworzył stoki zanim śnieg stopnieje.

Wyjazd za granicę też raczej odpada, bo z powodu brytyjskiej odmiany koronawirusa kolejne kraje zacieśniają restrykcje, a po powrocie do kraju czeka nas 10-dniowa kwarantanna lub przedstawienie negatywnego testu na koronawirusa (a to kosztuje), więc chętnych na szusowanie nie ma. Sprzęt narciarski, ubranie, akcesoria – przed sezonem będzie trzeba wydać na nie kilka tysięcy złotych. Ale jeśli zaryzykujemy zakup teraz, z myślą o przyszłorocznym sezonie, możemy zaoszczędzić 70-80%. I „wycisnąć” sprzedawców tak, jak oni „wyciskają” nas w każdym grudniu.

Wielkie promocje będą na ubrania eleganckie. Lockdown kiedyś wreszcie się skończy, znowu zaczniemy jeździć na konferencje, chodzić do biura, bawić się na weselach. Teraz może być najlepszy moment na zakup eleganckiego garnituru, porządnej koszuli i klasycznych butów. Firmy z tego sektora mają problem już od początku pandemii – częściej kupujemy dresy niż spodnie w kancik, ale liczyły one, że może w okresie świątecznym się odbiją. Niestety, studniówek w tym roku nie będzie, firmy zostały z zapasami towaru – to właśnie studniówki były okresem żniw.

„Pomimo ściętych zamówień sprzedawcy ubrań zostali z towarem, który szybko muszą upłynnić i pilnie odmrozić gotówkę. Przypomnijmy, że w okresie letnim, kiedy należało odebrać towar na sezon jesień-zima, rząd wyraźnie podkreślał, że drugiego lockdownu nie będzie. Część retailerów zabezpieczyła się sprowadzeniem produkcji bliżej naszego kraju: ulokowano ją częściowo chociażby w Turcji. To miało uchronić marki przed ewentualnym nawrotem pandemii czy też w optymistycznym scenariuszu – pozwolić na szybki powrót do normalności”

– tłumaczy nam Urszula Wiszowata. Kilka lat temu Ireneusz Krawczyk, prezes polskiej firmy szyjącej koszule Kastor, mówił mi, że średnio w Polsce jeden mężczyzna kupuje koszulę rzadziej niż raz na rok. Dla porównania w Niemczech jest to 1,5 koszuli na statystyczną osobę. Najwięcej koszul kupują prawnicy, lekarze i osoby, które mają kontakt z klientami. Warto skorzystać z bezprecedensowych przecen, które pojawią się w najbliższych dniach i tygodniach.

Czytaj też: Kupiłeś coś? Pochwal się i odbierz kasę. Tak w XXI wieku będą nam płacili za lojalność. Cieszyć się czy… bać?

Czytaj też: Black Friday będzie w tym roku inny niż zawsze. Przedstawiam strategie łowców okazji! I podpowiadam, jak wycisnąć z „Czarnego Piątku” maksimum rabatów

TK Maxx i małe marki. Dużo towaru plus mało magazynów to… spore obniżki i wyprzedaże jak się patrzy

Gdzie jeszcze warto udać się na tanie produkty? Do sklepów, które nie prowadzą sprzedaży przez internet i „żyją” z dużej rotacji produktów. Dużo kupić, dużo sprzedać (niekoniecznie po wysokich cenach) – to ich sposób na życie. Ale lockdown jest dla nich pułapką.

„Dużych promocji na pewno można spodziewać się w kochanym przez Polaków TK Maxx. Ta marka nie prowadzi ani sprzedaży internetowej, ani nie ma specjalnie dużych magazynów. Będzie chciała szybko upłynnić towar. Z mniejszymi problemami na pewno mierzą się małe marki, projektanci. Te podmioty nigdy nie mają dużej produkcji, zamawiają i produkują na bieżąco i z małym wyprzedzeniem. W ich wypadku problem jednak leży w mniejszej sprzedaży”

– mówi Urszula Wiszowata. Rozgrzewką przed wyprzedażami w sklepach stacjonarnych były weekendowe promocje w e-sklepach. Zajrzałem na strony kilku dużych, ogólnopolskich sieci, śledziłem też reklamy. Rzeczywiście: łowcy okazji będą mieli czego szukać. Ciekawie jest w sklepach Van Graaf (-70%), Royal Collection (-60%), a Vistula reklamuje wyprzedaż błyskawiczną „flash sale” – od 1 lutego od godz. 10.00. Sklepy narciarskie Ski Team wyprzedają narty – 40% taniej, a odzież aż do 80% taniej.

Sephora zaczyna wyprzedaż od spokojnych 20%. Ale spokojnie, na tym na pewno się nie skończy. Jak wynika z danych Revoluta, to właśnie w tej sieci, jak również we wspomnianym TK Maxx, ale też Reserved spadki liczby transakcji były pod koniec roku największe. Dane Revolut mogą być pewną wskazówką co do tego, gdzie szukać największych wyprzedaży po odmrożeniu handlu w galeriach.

Wyprzedaże: a może jak zwykle to tylko marketingowa zagrywka?

Czy wyprzedaże to tylko chwyt marketingowy czy realne obniżki? Zapewne po części jedno i drugie, czasami sklepy mówią, że robią wyprzedaże, choć z promocjami nie ma to nic wspólnego. „Średnio podczas promocji, wyprzedaży czy super okazji notujemy około 10% nieprawidłowości, to nie konsument łowi okazje, ale raczej wpada w sidła tych, którzy je organizują” – obliczył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Najpopularniejszym przekrętem jest stwarzanie pozoru, że promocja jest atrakcyjna poprzez podnoszenie cen kilka dni wcześniej, by tuż przed słynnym świętem zakupowym je obniżyć. Inny patent to promocyjne „przynęty” – czyli zachęcanie rzekomo wysoką obniżką do zakupu różnych artykułów, podczas gdy w rzeczywistości promocja dotyczy jedynie wybranych produktów.

Dlatego zawsze przed zakupem warto zrobić rachunek sumienia: co potrzebujemy tu i teraz, co nam się może przydać w najbliższej przyszłości. Unikajmy zakupów, które odłożymy na półkę „na wieczne nigdy” i tym samym wydamy bez sensu pieniądze. Warto też uważać na sytuacje, w których skuszeni promocją wejdziemy do sklepu i co prawda nie kupimy nic na wyprzedaży, ale za to coś z nowej kolekcji za 100% ceny.

W tej zakupowej bitwie nikt nie bierze jeńców. A bitwa zaczyna się właśnie teraz, wraz z otwarciem wszystkich sklepów w galeriach handlowych. Życzymy udanych łowów, wyciśnięcia siódmych potów ze sprzedawców i rozsądku w polowaniu na najlepsze wyprzedaże. No i pamiętajcie, żeby polować bezpiecznie – z maseczką na nosie i zachowaniem dystansu. Ekipa „Subiektywnie o finansach” czuje w kościach, że to będą epickie wyprzedaże. Ale ważne, żeby to nie były ostatnie wyprzedaże w waszym życiu z powodu Covid-19.

—————————–

Posłuchaj kolejnego odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o frankowiczach i sądach, zastanawiamy się nad drugim dnem słów ministra finansów, przyglądamy się kompetencjom kierowców Ubera oraz nie możemy się nadziwić pewnemu przelewowi, który nie miał prawa dotrzeć do celu, a jednak… dotarł. I nikt się z tego powodu nie cieszy.

Aby posłuchać kliknij tutaj lub znajdź „Finansowe sensacje tygodnia” na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts lub jednej z czterech innych popularnych platform podcastowych.

Rozpiska minutowa:

01:40 – „Temat tygodnia”: Czy KNF i UOKiK pomogą w ugodach frankowiczów z bankami?
13:14 – „Cytat tygodnia”: Co naprawdę miał na myśli minister finansów radząc nam, żebyśmy wyjęli gotówkę spod poduchy?
26:22 – „Dwie strony medalu”: Czy kierowcy Ubera powinni zdawać egzamin potwierdzający, że potrafią jeździć?
37:30 – „W Waszej sprawie”: Przelew na nieistniejący rachunek, a doszedł. I co było dalej?

źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
13 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aldona
4 lat temu

Dobra, idę do ZT. Zaraz wracam.

Aldona
4 lat temu
Reply to  Aldona

Polecam, ciekawe promocje w Orsay, Cropp, Deichmann, na sprzęt typu laptopy, monitory i TV też ciekawe oferty. Natomiast nie polecam torebek oraz obuwia damskiego premium gdyż ceny są ewidentnie zawyżane (przekreślona znacznie zawyżona cena i pseudo-upust o 100 PLN).

Dariusz
4 lat temu

Co na to pan Samcik? Czy warto dla wyprzedaży ryzykować życie i zdrowie? Zaraz narysujecie wykres ile ludzi zostało zakażonych w przeliczeniu na parę butów.

Ppp
4 lat temu
Reply to  Dariusz

Zagrożenie można zmniejszyć przez odpowiednie dobieranie godzin zakupów.
Wcześnie rano tłoków nie ma i nigdy nie było.
W dni powszednie wystarczy unikać galerii będących jednocześnie dworcami kolejowymi lub stojących tuz obok dworców – w pozostałych jest raczej pusto (większy ruch w spożywczakach).
Pozdrawiam.

krzysztof
4 lat temu
Reply to  Ppp

wczesnie rano wiekszosc ludzi jest w pracy dlatego nie ma tloku…rady z cyklu: jedz nad morze w listopadzie unikniesz tloku….

Janusz_z_wąsem_były_wyborca_pis
4 lat temu
Reply to  Ppp

Ale czy warto ryzykować życiem dla zakupów w sklepie? Eksperci twierdzą, ze najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu.

zxzcxcx
4 lat temu

zaraz ,zaraz u nas promocje ? chyba w stylu „black frajer” czyli gacie kosztuja 100 zl ,na promo podnosze do 300 i obnizam na 125 zl… ,cos im te pólki w magazynach chyba sie pozarywaja.

Tomas
4 lat temu

Tzw. wyprzedaże są chyba w każdym miesiącu. Tak zwane, bo wyprzedaże typu: wcześniej cena 299, teraz 269 to nie jest wyprzedaż. Co najwyżej promocja. Wyprzedaż kojarzy mi się z obniżką 50-80%. A z innej beczki: promocje typu „bez VAT”. Mistrzem jest Neonet, który nadaje prawie non stop te reklamy w radio. I człowiek może się nawet ucieszy, ale zaraz potem jak się wsłucha, to okazuje się, że to jest co prawda weekend bez VAT, ale dla wybranych produktów. To jak w reklamie „pisemnej”, warunek napisany pomniejszoną czcionką.

Renata
4 lat temu

Byłam dzisiaj w galerii. Tłumów nie było. Ale było przynajmniej normalniej.

Ted
4 lat temu

 „marża na białych t-shirtach z nadrukiem to 200-300%.” …. Nie wiem jak to robią ale moja rekordowa marża to marne 100% i nie wiem jak można to przekroczyć

Ted
4 lat temu
Reply to  Ireneusz Sudak

Czy wieszcz czym się różni marża od narzutu ? Nie wiesz. Maksymalną marże uzyskasz 100% jak sprzedaż produkt który Cię nic nie kosztował.
Pozdrawiam dzięki za odpowiedz przynajmniej widać, że ktoś czyta komentarze

Admin
4 lat temu
Reply to  Ted

Czyta, ale się nie cieszy ;-). Myślę, że wiemy co autor miał na myśli, to kwestia terminologii, a nie błędu merytorycznego

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu