Upadek najstarszego na świecie biura podróży każe stawiać pytanie: czy to nie jest aby zmierzch tego biznesu? Czy biura podróży powoli nie zaczną wymierać, jak dinozaury? Najpierw padł najstarszy z nich, ale czy w ślad za nim nie pójdą następni? Trzy wnioski po bankructwie Thomasa Cooka.
1. Koniec „kombinatów turystycznych”. Jeśli jesteś pośrednikiem, to nie udawaj, że nim nie jesteś
W XXI wieku – inaczej, niż w poprzednim – rynek nie wybacza nieefektywności związanej z „rozmydleniem tożsamości”. Zasadniczo jest tak, że albo jesteś dostawcą finalnej usługi, albo pośrednikiem, który ją sprzedaje. W cyfrowej rzeczywistości te dwie rzeczy coraz częściej się rozjeżdżają, bo sprzedaż odbywa się w internecie, a świadczenie usługi – wciąż często w realu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Na rynku turystycznym ta zmiana objawiła się bardzo gwałtownie. Pojawiły się internetowe biura podróży, platformy porównujące ceny hoteli, platformy porównujące ceny na platformach porównujących ceny hoteli ;-), czy porównywarki cen podróży lotniczych. O ile kiedyś można było dość łatwo kontrolować łańcuch od marketingu poprzez sprzedaż aż po świadczenie usługi – o tyle teraz jest to już trudniejsze.
Bycie biurem podróży to klasyczne pośrednictwo. Tu nie ma miejsca na posiadanie własnych hoteli, samolotów. Pośrednictwo musi być w XXI wieku prowadzone „na lekko”, bez ciężkich i kosztownych struktur. Zwłaszcza, że odbywa się w świecie cyfrowym. Thomas Cook chciał być jednocześnie pośrednikiem, hotelarzem i linią lotniczą. To się bardzo opłacało w erze przed internetem. Teraz już nie. Pośrednictwo turystyczne stało się oddzielną, bardzo wyspecjalizowaną i uzależnioną od technologii działalnością.
Czytaj też: Klienci Neckermanna w kłopotach po upadku Thomasa Cooka? Jak odzyskać pieniądze? Czy można żądać wypłaty odszkodowania i zadośćuczynienia za zepsuty urlop?
Czytaj też: Upadł turystyczny gigant Thomas Cook! Jak to się stało? W jakiej kondycji są polskie biura podróży?
2. Zmierzch gotowych pakietów. Rządzi „rozpakietowanie” i personalizacja
Dwa lata temu chciałem się wybrać latem do Hiszpanii z Neckermannem (czy TUI, już nie pamiętam). Ale okazało się, że akurat w pasującym mi terminie nie mieli pasującego mi hotelu oraz pasującego mi lotu. Poszedłem więc do internetu, kupiłem ten sam hotel w pasującym mi terminie oraz pasujący mi lot w linii czarterowej, która obsługuje to biuro podróży.
Na miejscu wykupiłem również transfer w tym biurze podróży, a ponadto wynająłem samochód i objechałem pół Andaluzji. Kosztowało to nieco więcej, ale… to były bardziej udane wakacje, niż mógłbym mieć w jakimkolwiek biurze podróży. Od biura podróży oczekuję czegoś więcej, niż tylko tego, co mogę sobie sam „zmontować”.
Dobrze radzą sobie te biura podróży, które oferują usługi „pod klucz”, możliwie spersonalizowane. Oczywiście: wciąż jest popyt na wycieczki typu „combo”, ale im bardziej będziemy w XXI wieku, tym bardziej biura turystyczne w oldskulowym stylu będą miały trudno.
Czytaj więcej na ten temat: Klient zrezygnował z wycieczki. Stracił kasę, ale… spojrzał w regulamin i żąda od biura, żeby udowodniło, że poniosło z tego tytułu koszty
Czytaj też: Kiedy możesz żądać od biura podróży obniżki ceny wycieczki?
3. Jedna marka to klęska. Dziś wszyscy sprzedają wszystko
XXI wiek to nie tylko nowe sposoby sprzedawania imprez turystycznych oraz pojedynczych ich komponentów. To również poszerzenie oferty o rzeczy, o którym nie śniło się filozofom. Co mam na myśli? Ano te wszystkie Booking.com, czy Trivago.com, condohotele, AirBnb…
Oczywiście: nikt nie oczekuje od biura podróży oferowania dwutygodniowych wczasów na AirBnb, ale w dzisiejszych czasach rośnie zainteresowanie wypoczynkiem na nowych zasadach. Zamiast monumentalnych hoteli – klimatyczne mieszkania przy rynku. Albo zamki i pałace. Albo domy do wynajęcia. Jak najwięcej marek, jak największy wybór, jak najwięcej formatów, jak najniższa cena, jak największa wygoda.
W zasadzie dziś, zamiast biur podróży, w zupełności wystarczą internetowe platformy, które zapewnią klientowi możliwość budowania oferty z klocków i – najlepiej za pomocą sztucznej inteligencji – zaproponują rozwiązanie „pod klucz”, albo raczej pod potrzeby konkretnego klienta. A te potrzeby to nie musi być wcale pokój w hotelu, tak jak było w XX wieku. Paleta jest znacznie szersza i pośrednik turystyczny w dużej mierze jest potrzebny tylko do tego, by te możliwości zagregować i udostępnić.
Wygra ten, który będzie potrafił zrobić to najsprawniej, a więc będzie miał najszerszą ofertę w jednym miejscu, dobre ceny oraz zapewni najwygodniejszą, jak najbardziej ergonomiczną platformę do sortowania i wybierania ofert, ich samodzielnego składania w pakiety oraz automatycznego podpowiadania klientowi najlepszych dla niego wyborów (tak, tak, w biurach podróży też zaczyna się przydawać sztuczna inteligencja).
zdjęcia tytułowe: Pixabay