Najbliższe miesiące – oby nie lata – to dla wielu czytelników „Subiektywnie o finansach” będzie czas zaciskania pasa i ograniczania wydatków. Idzie bowiem kryzys. Ale to też czas, w którym sporo mogą nam w tym pomóc pracodawcy (o ile ktoś takiego ma). Może w czasie kryzysu warto przetestować wypłatę pensji-tygodniówek oraz wprowadzenie czegoś w rodzaju „zaliczki na pensję”?
Kryzys gospodarczy z punktu widzenia domowych budżetów oznacza przede wszystkim trzy rzeczy. Po pierwsze: część z nas straci na pewien czas dochody z pracy. Będzie się trzeba ratować oszczędnościami na czarną godzinę (o ile ktoś ma), zasiłkami albo pożyczkami od rodziny. I oby na takich tylko pożyczkach się skończyło.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Po drugie: wielu będzie miało niższe dochody, bo – wyjąwszy najbardziej chodliwe profesje – będzie trzeba zapomnieć o premiach, podwyżkach, dodatkowych zleceniach. A i obniżki wynagrodzeń nie są wcale rzadkością. Po trzecie: będzie trzeba znacznie lepiej zarządzać wydatkami. Banki niechętnie będą udostępniały debety i karty kredytowe, więc o płynność będziemy musieli dbać na własną rękę.
Kontrola wydatków, dzienne limity na zakupy, przegląd stałych płatności i ścinanie domowych rachunków – większość z nas nie musiała tego nigdy robić (recesji nie było w Polsce od jakichś 30 lat). Dlatego przydałaby się pomoc od naszych pracodawców. I to na dwa sposoby.
Czytaj też: Ruszyły zwolnienia. Jak negocjować z pracodawcą zachowanie etatu? Oto strategia
Czytaj więcej o tym: Domowy budżet w czasach zarazy. Jak się przygotować?
A może by tak… w kryzysie płacić ludziom tygodniówki?
Po pierwsze: pensja-tygodniówka. Znacznie łatwiej zarządza się domowymi pieniędzmi, gdy ich dopływ jest częstszy, ale w mniejszych porcjach. Znam wiele osób, które zaraz po wypłacie biegną do sklepu na większe zakupy. Niekoniecznie dlatego, że ich potrzebują – po prostu chcą skorzystać z okazji, że można wreszcie zrobić zakupy „no limit”.
Nie mam twardych badań, ale wydaje mi się, że gdyby zrobić wykres tempa, w jakim wydatkujemy nasze comiesięczne pensje, to okazałoby się, że w pierwszej części miesiąca jest ono wyższe. I to nawet jeśli wyjmiemy z tej kalkulacji stałe raty, czynsz za mieszkanie, czesne za szkołę dziecka, czy opłaty telekomunikacyjne lub rachunki za prąd.
Jeśli ktoś umie trzymać dyscyplinę finansową – jest mu wszystko jedno czy dostanie pensję raz w tygodniu, czy raz na kwartał. Ale tak się składa, że większość z nas jej nie ma. Tygodniówka jest modna w Wielkiej Brytanii, dość często wypłacają ją w Azji. Jest modna w zawodach, w których często zmienia się pracodawcę i które nie wymagają wielkich kwalifikacji.
Tygodniówka to oczywiście większy problem dla pracodawców (dział księgowości musi wykonać kilka razy w miesiącu te same czynności), ale niewykluczone, że jej wprowadzenie w czasie kryzysu uchroniłoby niemałą część pracowników przed wpadnięciem w pętlę długów, wynikającym z braku umiejętności zarządzania coraz mniejszym dochodem do dyspozycji. I ze zjawiska „konsumpcji na zapas”.
Czytaj więcej o tym: Pensja raz w tygodniu i czterodniowy tydzień pracy? Podobno dobrze nam to zrobi
Idzie kryzys? Jak pracodawca mógłby zadbać o płynność finansową swoich pracowników?
Drugi pomysł na to, jak pracodawcy mogliby pomagać swoim pracownikom przetrwać kryzys, to… zaliczki na poczet pensji. Każdy z nas ma w innym momencie miesiąca „peak rachunkowy”, czyli skupienie większych, cyklicznych płatności. Nierzadko ów szczyt przypada na przednówek, co oznacza konieczność zaciągania kredytów, wykorzystania limitów na kartach kredytowych i inne nieprzyjemności.
Można by tego łatwo uniknąć, gdyby pracodawcy mieli prostą usługę wypłaty zaliczki na pensję. W ten sposób można byłoby pociągnąć awansem nie więcej, niż 20% wynagrodzenia (co nie musi się kłócić z filozofią tygodniówki), a pracownik mógłby poprawić swoją płynność finansową tanim pieniądzem.
Tanim, bo nawet gdyby była to oferta we współpracy z jakąś instytucją finansową – wiem, że nad tego typu usługami pracuje PZU wspólnie z Bancovo, oferuje ją też fintech Symmetrical – to pożyczka „pod zastaw” pensji może być rodzajem kredytu zabezpieczonego.
Prawie jedna trzecia pensji „wyparowuje” nam w pierwszym tygodniu po wypłacie
Symmetrical ostatnio chwalił się badaniami, z których wynikało, że 59% Polaków chciałaby otrzymywać pensję w innym trybie niż miesięcznym – np. co tydzień.
Symmetrical powołuje się na dane, z których wynika, że prawie jedna trzecia wynagrodzenia jest wydawana statystycznie w pierwszym tygodniu od wypłaty, a 70% badanych nie przeżyłoby z oszczędności dłużej, niż dwa miesiące (badanie nazywa się „Sytuacja finansowa pracowników w Polsce 2020”, próba ponad 1000 osób, metoda CAWI, przedsięwzięcie firmuje ARC Rynek i Opinia). To niewiele, biorąc pod uwagę, że kryzys na rynku pracy potrwa najmarniej rok.
Rozwiązanie pt. „zaliczka na pensję” mogłoby dotyczyć tylko 6-7 mln Polaków zatrudnionych na etacie. Wiadomo, że nie mogłoby dotyczyć tych, którzy są związani z firmami luźną umową o współpracy oraz tych, którzy są sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem (prowadzących działalność gospodarczą).
Jednak w sytuacji, gdy mniej więcej połowa rynku pożyczkowego „umarła”, zaś banki podwyższają wymogi i ceny kredytów – mogłoby to być rozwiązanie bardziej przydatne, niż oferowane w dobrych czasach abonamenty do klubów fitness.
Czytaj też: Nie masz już siły słuchać od swoich pracowników, że chcą podwyżek? Daj im te bonusy, a znów cię pokochają
Czytaj też: Twoje zarobki nie rosną? Ominęły cię podwyżki? Oni policzyli gdzie zrobiłeś błąd. Czas to naprawić!
————————————-
POSŁUCHAJ: NAJNOWSZY ODCINEK PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
Kliknij baner lub wejdź w ten link, aby posłuchać
————————————-
ilustracja tytułowa: kadr z filmu „Dzień Świra”