Inflacja zajrzała do portfeli rodziców. Ceny korepetycji po pandemii rosną o 20%. W dodatku popyt jest tak duży, że droższe są „korki” online niż stacjonarne! Część szkół językowych, firm oferujących korepetycje i prowadzących kursy upadła, a liczba zainteresowanych mocno ostatnio wzrosła. Pojawiają się dziwne pomysły na „rozładowanie” korków dotyczących „korków”. A co to się dzieje? Zgłosił się do nas student, który skarży się na popularny portal z korepetycjami, że robi dzieciaki w balona. Jak więc w ogóle zabrać się za temat korepetycji?
Wystarczyło kilka dni nauki, by pierwsze szkoły zaczęły przechodzić na nauczanie zdalne. Wszystko przez przypadki koronawirusa wśród uczniów. Ale, jak już wiadomo, nauka zdalna ma destrukcyjny wpływ i na wychowanie, i na naukę, o czym świadczą wyniki matur, które w tym roku były najgorsze od 2014 r.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Nic dziwnego, że coraz więcej rodziców – widząc jak nędzny poziom nauczania proponują szkoły w czasie pandemii – myśli o opłacaniu swoim dzieciom dodatkowych lekcji, czyli korepetycji. Problem w tym, że z powodu wirusa trochę strach było umawiać korepetytora do domu. A efektywność zdalnych korepetycji można porównać do efektywności zdalnych lekcji.
Ale z nowym rokiem szkolnym to już przestaje mieć znaczenie. Popyt na korepetycje wystrzelił jak rakieta. Nie wszyscy na tym boisku grają w otwarte karty. Dostaliśmy wiadomość od studenta, który chciał udzielać korepetycji, ale uznał, że nie chce robić dzieci w trąbę.
Korepetycje, kursy, szkoły językowe… Dużo upadłości po pandemii
Zarobki w szkole są nędzne. Minister Przemysław Czarnek zapowiedział podwyżki, ZNP jednak nie widzi ich w budżecie na przyszły rok, więc zarówno nauczyciele, jak i studenci dorabiają. Realnie przeciętne pensje nauczycieli mianowanych zaczynają się od 3500 zł brutto, w przypadku tych najmniej doświadczonych. Nauczyciele mianowani z dużym stażem, którzy pracują w warszawskich szkołach, zarabiają przeciętnie 4590 zł.
Mizerne wynagrodzenia i negatywna selekcja do zawodu nauczyciela sprawiają, że trafić dziś na pedagoga z powołaniem jest naprawdę trudno. Dlatego nic dziwnego, że wielu rodziców chce zapewnić dzieciom lepszy start (albo po prostu promocję do następnej klasy). Jak wielu? W tym roku szkolnym uczy się 4,6 mln dzieci. Na tle ostatnich 6 lat to akurat mniej więcej średnio, bo były roczniki, w których uczniów było prawie 5 mln (2015 r.) albo 4,3 mln (2013 r.).
Jaka pula z tych 4,6 mln korzysta z korepetycji? Całkiem dokładnie bada to CBOS i robi od końca lat 90. Jak pisaliśmy przy okazji strajku nauczycieli, rok szkolny 2017/2018 przyniósł prawdziwy przełom. Po raz pierwszy w historii więcej rodziców zadeklarowało, że posyła dzieci na zajęcia dodatkowe niż to, że ich tam nie posyła (tylko 35%). Dla porównania: jeszcze 10 lat temu 68% osób nie opłacało dzieciom żadnych zajęć dodatkowych.
A jak było w roku szkolnym gdy wybuchła pandemia? „Padły firmy oferujące kursy przygotowujące do egzaminów, padły szkoły językowe, gdzie też sporo nauczycieli dorabiało” – czytamy na blogu Dariusz Chętkowskiego, nauczyciela i dziennikarza.
Co mówią najnowsze dane CBOS? Aż do 45% wzrósł odsetek osób, które nie opłacały żadnych zajęć dodatkowych – to największy odsetek od roku szkolnego 2015/2016. Te dzieci, które chodziły na zajęcia, chodziły na kilka rodzajów (dlatego procenty nie sumują się do 100). Ale i tak odsetki są najniższe od lat. To z pewnością efekt pandemii
Zajęcia z „matmy” o 15% drożej. Z innych przedmiotów też
Ile kosztują korepetycje? Raport na ten temat przygotowuje rokrocznie portal e-korepetycje.net. Najnowszy jest z 30 sierpnia, więc świeżutki. Co z niego wynika? Że sama liczba ogłoszeń dotyczących udzielania korepetycji wzrosła w porównaniu do czasów sprzed pandemii trzykrotnie – łącznie do 213 189 ogłoszeń, z czego 76 909 dotyczy oferty nauki online, a 136 280 – nauki stacjonarnej.
Żadnym zaskoczeniem nie jest to, że najwyższe ceny korepetycji ponownie dotyczą nauki matematyki wyższej oraz informatyki – czyli przedmiotów bardziej technicznych, gdzie korepetytor musi posiadać znacznie bardziej szczegółową wiedzę. Porównując wszystkie średnie ceny z badanych przedmiotów, okazuje się, że najbardziej dochodowe jest udzielanie korepetycji z matematyki wyższej, informatyki i muzyki. Średnia cena za te lekcje jest najwyższa i osiąga 80-90 zł za godzinne zajęcia.
Najmniej zarobić mogą korepetytorzy nauczania początkowego, historii oraz malarstwa i rysunku. Jaka jest rozpiętość cen?
- język polski: 37,01 zł (Lublin) – 50,57 zł (Warszawa) – było 30,36 zł (Rzeszów) – 48,96 zł (Radom)
- matematyka: 38,44 zł (Lublin) – 49,98 zł (Warszawa) – było 33,30 zł (Białystok) – 48,03 zł (Warszawa)
- język angielski: 40,47 zł (Lublin) – 54,68 zł (Warszawa) – było 38,18 zł (Rybnik) – 52,22 zł (Warszawa)
- chemia: 40,32 zł (Lublin) – 52,22 zł (Gorzów Wielkopolski) – było 35,09 zł (Toruń) – 48,88 zł (Warszawa)
- fizyka: 44,87 zł (Białystok) – 60,21 zł (Ruda Śląska) – było 36,11 zł (Białystok) – 53,18 zł (Warszawa)
Widać wyraźny wzrost, np. w przypadku korepetycji z fizyki najniższa stawka wzrosła o 22%, w przypadku języka polskiego o 23%. Oczywiście – w stolicy jest najdrożej – to jedyne miasto, w którym średnia cena korepetycji ze wszystkich przedmiotów wynosi więcej niż 50 zł. I to wszystko przy oficjalnej inflacji 5,4%. Nawet gdyby odnieść się do sytuacji sprzed 2-3 lat, to nic nie uzasadnia aż tak dużego wzrostu cen. W Warszawie 60 min. korepetycji jest wyceniane następująco (bez kosztów dojazdu nauczyciela do dziecka):
- z angielskiego – 54,68 zł, było 52,22 zł
- z chemii – 52,13 zł, było 48,88 zł
- Z fizyki – 58,17 zł, było 53,18 zł
Nauka zdalna jest „be”. Ale zdalne korepetycje są już OK
Co ciekawe, droższe od zajęć stacjonarnych są… zajęcia online – praktycznie w każdym z 20 przedmiotów.
„Wydawać by się mogło, że koszt prowadzenia zajęć stacjonarnych jest dla korepetytora wyższy niż udzielanie lekcji online. Przy nauce stacjonarnej doliczyć należy koszty dojazdu do ucznia czy wynajęcia sali do prowadzenia spotkań. Bardzo często nauczyciel oferuje uczniom dodatkowe materiały do ćwiczeń, karty pracy, pomoce naukowe, na które również ponosi wydatki”
– komentują autorzy raportu. Co się zatem dzieje, że gdy przychodzi co do czego, to cena online jest wyższa? Z 5 powodów.
Po pierwsze wielu korepetytorów korzysta z dodatkowych programów płatnych (lepsze wersje Zooma czy Microsoft Teams) umożliwiających prowadzenie zajęć indywidualnych czy grupowych, z możliwością automatycznego zapisu lekcji i materiałów.
Po drugie nauczyciele zainwestowali w tablety graficzne czy aplikacje do rysowania wykresów.
Po trzecie zajęcia online to również dodatkowy czas pracy korepetytora, gdzie treści z tradycyjnych książek musi przenieść na wersję cyfrową, aby móc udostępnić uczniowi.
Po czwarte popyt. W sytuacji, gdzie bezpieczniej dla obu stron jest pozostać w domu, większa liczba osób będzie zainteresowania nauczaniem zdalnym. I chociaż z początku ta forma nauk pozalekcyjnych budziła wiele wątpliwości, to w efekcie okazuje się, że jest ona aktualnie chętniej wybierana przez uczniów i rodziców. Jeżeli mamy zatem popyt na tego typu usługi, to automatycznie ich cena rynkowa może być wyższa. I dokładnie tak się dzieje z korepetycjami online.
Korepetycje z ogłoszenia, czyli jak pan Adrian stał się Feliksem
Konkurencja na rynku korepetycji jest bardzo duża, a znalezienie korepetytora „na piątkę” jest dużym wyzwaniem. To i tak prostsze niż w moich czasach. Są portale internetowe z system opinii i ocen, a także firmy, które pośredniczą w kontakcie między uczniami a korepetytorami. O kulisach pracy jednej z takich firm napisał nam student matematyki, pan Adrian (imię zmienione).
„Na Facebooku moją uwagę zwróciła oferta Alei Maturalnej oferującej pracę dla korepetytorów. Jako że nie mam dużego doświadczenia (przygotowywałem do matury parę osób kilka lat temu) pomyślałem, że to świetny sposób, by w łatwy sposób uzyskać dostęp do osób potrzebujących korepetycji. Spodobało mi się, że duży nacisk został położony na odpowiedzialność i to, by uczniowie nie zostawali na lodzie. W miarę jasno został wytłumaczony sposób współpracy – dojazdy do uczniów, refundacja biletu miejskiego i materiałów. Wszystko było bardzo profesjonalne”.
Aleja Maturalna – jak się zdążyłem zorientować – od 10 lat łączy uczniów z korepetytorami. Jak wynika z ogłoszenia na olx.pl, Aleja zawiera z korepetytorami umowę-zlecenie i płaci od 45 zł brutto za godzinę. Cena dla ucznia jest wyższa i to na tym zarabia Aleja. Skoro było tak profesjonalnie, to dlaczego pan Adrian się do nas zgłosił? Nie spodobała mu się filozofia działania serwisu.
„O ile połowa uczniów zgłasza się bezpośrednio do Alei Maturalnej, to druga jest pozyskiwana z polecania sobie konkretnego korepetytora przez uczniów. Gdy uczeń zostanie przyjęty przez Aleję Maturalną, myśli, że dostanie tego korepetytora, którego polecił mu np. kolega. Ale może być inaczej. Po ustaleniu adresu ucznia i dogodnych dla niego terminów zostaje on przekazany do tzw. puli, z której mogą wybierać go korepetytorzy. Korepetytor otrzymuje notatki dotyczące ucznia i musi mu się przedstawić odpowiednim imieniem, żeby ten miał przekonanie, że rozmawia z poleconym mu korepetytorem, chociaż wcale tak być nie musi. Ja się w to nie bawię. Wypisuje się z tego interesu”
– napisał do nas pan Adrian. Sygnalista? Przyznam szczerze, że ja wolałbym znać prawdziwą tożsamość nauczyciela, z którym spotyka się pociecha, bez bawienia się w korepetytorskie „avatary”. Firmom pośredniczącym w udzielaniu korepetycji może zależeć na tym, żeby optymalnie wykorzystać czas korepetytorów i żeby „korepetycjo-godzin” udało się wypracować jak najwięcej. Ale żeby aż do tego stopnia? Zapytałem o to w Alei Maturalnej.
„Nikt się pod nikogo u nas nie podszywa. Oczywiście informujemy, kto przyjedzie do ucznia. Może nie na pierwszej rozmowie z uczniem, bo wtedy nie znamy jeszcze danych korepetytora (wybór następuje później, po uzyskaniu zgody korepetytora na przyjęcie danego ucznia). Uczeń nie trafia do żadnej puli, z której można go sobie wybierać. Po rozmowie z uczniem to my decydujemy, który korepetytor będzie najodpowiedniejszy dla danego klienta i jemu go proponujemy”.
Aleja Maturalna to rzeczywiście firma z dorobkiem i dobrze znana w środowisku. Gdyby coś było nie tak, to klienci chyba by się zorientowali i już byłby dym. Być może student był za bardzo roszczeniowy? A może to taki współczesny wzór „siłaczki”? Trudno to ocenić, choć włącza mi się żółta lampka, gdy czytam na stronie firmy, że nie zatrudnia studentów, a potem studenta rekrutuje.
źródło zdjęcia: Unsplash