Przeciętny Polak zjada jedno jajko co drugi dzień. I zwykle jest to jajko „trójka”, czyli od kury, która żyje w klatce. „To bezduszne” – mówią obrońcy praw zwierząt. Pod naciskiem konsumentów kolejne markety rezygnują z oferowania jaj „trójek”. A co powinniśmy zrobić my – zwykli zjadacze jajek? O ile więcej kosztują jaja ekologiczne?
Rośnie nasza świadomość ekologiczna. Segregujemy śmieci (i płacimy za to jak za zboże), korzystamy z odnawialnych źródeł energii, a los zwierząt przestaje nam być obojętny. Przybywa wegetarian i wegan (choć bardzo powoli), i osób, które rezygnują z jaj „trójek”. Coraz więcej sklepów zdejmuje je z półek albo zapowiada, że zrobi do w najbliższych latach. Biedronka, Lidl, Carrefour, Kaufland – to tylko niektórzy gracze na rynku sprzedaży detalicznej, którzy to ogłosili, a lista się ciągle wydłuża. Ostatnio rezygnację z używania jaj „trójek” zapowiedział producent majonezu Winiary (Nestle) i Hellman’s (Unilever), jajek „trójek” nie uświadczymy też w wielu restauracjach czy hotelach (choć te są ostatnio zamknięte).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale czy ten trend może się nasilić? Czy polskie fermy byłyby w stanie zaspokoić popyt, gdyby nagle wszyscy zrezygnowali z jaj „trójek”? O ile więcej trzeba wydać na jajka ekologiczne? Ponieważ zbliżają się te dni, w których jajka – i to często w ilościach hurtowych – znajdują się na niemal każdym stole, zapraszam do zgłębienia tego tematu od strony finansowej na „Subiektywnie o Finansach”.
Ale jaja! Polacy jedzą mniej jaj
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) sugeruje spożywanie 10 jaj tygodniowo. I pewnie mniej więcej tyle jemy w Wielkanoc. Ale nasze zamiłowanie do jajek spada. W ostatnich pięciu latach statystyczny Polak konsumował od 139 do 162 sztuk jaj kurzych rocznie. Pewnie drugie tyle pod postacią majonezów, sosów czy jako dodatki do ciast czy lodów. Ale spożycie spada. Przed dekadą było to nawet 200 jaj rocznie.
Najczęściej są to jajka „trójki”, czyli najtańsze, a ich taniość związana jest ze sposobem hodowli kur. Co oznaczają cyferki nadrukowane na jajkach? Przypomnijmy:
„3” – jaja od kur z chowu klatkowego. Kura żyje (a właściwie wegetuje) w klatce, a jedynym jej sensem życia jest znoszenie jaj. Nigdy nie ujrzy światła słonecznego, nie wybiega się ani nie pogrzebie w ziemi. Taka produkcja dominuje w Polsce – mamy w kraju ok. 43 mln kur niosek w chowie klatkowym.
„2” – jaja od kur z chowu ściółkowego. Kura żyje w zamknięciu, w wielkim, przemysłowym kurniku, ale już nie w klatce. Ma nawet grzędę. Może sobie chodzić i dziobać w ściółce. Takich kur mamy 6,2 mln.
„1” – jaja od kur z chowu wolnowybiegowego – kura żyje swobodnie, jak prawdziwa „wiejska” kura. Chodzi sobie po gospodarstwie, grzebie w ziemi, wraca spać do kurnika. Takich niosek mamy 1,9 mln.
„0” – jaja od kur z chowu ekologicznego. To chów podobny do wolnowybiegowego, ale kura dostaje ekologiczną paszę, a system hodowli podlega certyfikacji przez zewnętrzną firmę, która daje stempel „eko”. W tym przypadku populacja jest najmniejsza, ok. pół miliona kur.
Polska jest jednym z największych w Europie producentów jaj. Produkujemy ich 10 mld sztuk rocznie, co stawia nas na 6. miejscu w Unii Europejskiej (liderują Francja, Włochy i Niemcy). Dokąd trafiają polskie jaja? W pandemii wartość eksportu nieco spadła z 226 mln euro do 203 mln euro, ale jajka od polskich kur trafiają głównie do Holandii, Niemiec, Węgier i Włoch.
W Europie pogłowie kur niosek wynosi prawie 420 mln, a co druga kura żyje w klatce, czyli nie jest to wyłącznie polski problem, choć pod względem odsetka kur klatkowych, z wynikiem 87%, jesteśmy liderem.
Czytaj też: Czy zdrowa żywność musi być droga? 15 zasad, które sprawią, że twój portfel nie schudnie tak jak ty
Czytaj też: Zdrowe odżywianie to drogie odżywianie? Sprawdzam, ile kosztuje ekologiczny koszyk zakupów
Ile kosztowałoby przerzucenie się na jajka ekologiczne?
Na forum unijnym co jakiś czas wraca temat wprowadzenia zakazu chowu klatkowego we wszystkich krajach. Pierwsze mocne apele w tej sprawie pojawiły się już pod koniec lat 90., ale produkcja tanich jaj na masową skalę to jest za duży biznes, by z niego łatwo zrezygnować. Poza tym nie wiadomo, czy konsumenci zaakceptowaliby wyższe ceny. Temat wciąż jest na wokandzie, a dziś mówi się, że zakaz chowu klatkowego mógłby zacząć obowiązywać w 2025 r.
Ile wtedy zapłacilibyśmy więcej za jajka? Cena jaja różni się w zależności od producenta, wielkości jajek i miejsca zakupu. Wiele zależy od tego, czy są to najmniejsze jaja o wadze „S” czy największe – „L”. I od tego, czy idziemy na zakupy do dyskontu czy na targowisko. Najtańsze jajka „klatkowe”, jakie znalazłem, kosztowały 4,29 zł za 10 sztuk – wielkość „M”. Są też opakowania jaj „trójek” nawet za 8-9 zł, z tą różnicą, że kury są karmione „paszą wielozbożową”. Przegląd cen jajek dostępny jest w tej porównywarce.
Załóżmy, że w ciągu roku kupujemy 150 jajek. Gdybyśmy kupowali jajka tanie, „trójki”, w cenie 60 groszy za sztukę, wydalibyśmy na nie 90 zł rocznie. A gdybyśmy się bardzo postarali, to nawet mniej, 70 zł. A jaja z wolnego wybiegu? W tym przypadku ceny zaczynają się od około 1 zł za sztukę, a w przypadku jaj ekologicznych – od 1,4 zł wzwyż.
Trzymając się liczby 150 jaj spożywanych rocznie, gdybyśmy chcieli kupować jajka od „szczęśliwej” kurki, żyjącej na wolności, zapłacilibyśmy 150 zł, czyli o 60 zł więcej niż w przypadku chowu klatkowego. Gdyby jajka miały być ekologiczne – suma rośnie do 210 zł. Jeśli nie chcemy zwiększać wydatków, możemy ograniczyć spożycie – i za tę samą kwotę kupować mniej jaj.
Czytaj też: Wegańskie mięso, wyhodowane z pomocą sztucznej inteligencji. Czy to da się zjeść? Sprawdzamy!
Szybki zakaz to wzrost importu. Jak odejść od chowu klatkowego z głową?
O tym, jaki wpływ na gospodarkę i nasze zdrowie ma wybór jajek, porozmawiałem z ekspertami. Odezwałem się do dr. Moniki Hoffmann z warszawskiego Laboratorium Oceny Żywności i Diagnostyki Zdrowotnej SGGW, której wypowiedź dla „Gazety Wyborczej” sprzed kilku lat jest dla wielu osób koronnym argumentem, żeby kupować jajka „trójki”.
„Może to niepoprawne, ale nie kupuję jajek ekologicznych, czyli „zerówek”, ponieważ wielokrotnie trafiałam na zepsute sztuki. Jak widać, trudniej je zebrać w jednym czasie. Jaja ekologiczne są też drogie. Nie każdego na nie stać”.
Dziś pani doktor odesłała mnie do profesora Profesor Wiesława Przybylskiego z Katedry Technologii Gastronomicznej i Higieny Żywności, który powiedział mi tak:
„Badania potwierdzają, że dobrostan kur wpływa na jakość jajek. Wartość odżywcza jaj z gospodarstw ekologicznych jest wyższa, zawierają np. więcej nienasyconych kwasów tłuszczowych (czyli mają mniej złego cholesterolu), a skorupka jest twardsza. Jeśli chodzi o smak, to jest to kwestia gustu”
– tłumaczy profesor i dodaje:
„Rośnie nacisk konsumentów na producentów, którzy chcą kupować produkty ekologiczne i takie, które nie wpływają negatywnie na stan zwierząt. Ale trzeba też patrzeć na wymiar ekonomiczny i społeczny. Nie można z dnia na dzień zakazać chowu klatkowego, bo natychmiast pojawiłyby się jajka „trójki” z importu, a nasze fermy by zbankrutowały. Proces odejścia od chowu klatkowego musi być rozłożony na wiele lat. Wbrew pozorom, choć taka produkcja jest droższa, to w dłuższej perspektywie może się opłacać”.
Wątpliwości co do tego, że lata chowu klatkowego są policzone, nie mają działacze fundacji ekologicznych.
„Rozmawiamy z producentami i żaden z nich już nie inwestuje w duże kurniki klatkowe – nasza branża rozumie, że prowadzony w ten sposób biznes nie ma przyszłości. W lutym 2021 r. odsetek pogłowia kur w klatkach w Polsce spadł poniżej 80%. Jeszcze kilka lat temu było to prawie 90%”.
Z drugiej strony właściciele ferm muszą mieć czas na przestawienie produkcji i budowę nowych kurników, aby zwiększyć moce produkcyjne i pogłowie kur wolnowybiegowych. W innym razie jaj zabraknie – albo będą importowane z hodowli klatkowych, tyle że spoza Unii Europejskiej.
„Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że firmy mają kontrakty handlowe, których nie są w stanie zmienić w miesiąc czy dwa. Dlatego większość deklaracji o rezygnacji z chowu klatkowego mówi o roku 2025”
– mówi Zuzanna Genderka, lekarz weterynarii z fundacji „Otwarte Klatki”. Liczba kur w klatkach spada, a moi rozmówcy przekonują, że jaja z alternatywnych hodowli, gdy tylko będzie ich więcej i będzie większa konkurencja, potanieją. I wszyscy będą wygrani – i kury, i konsumenci. A co my, konsumenci, możemy zrobić, żeby wspierać ten trend? Oczywiście: „głosować” swoimi portfelami i kupować jaja od tych producentów, którzy już zainwestowali w produkcję jaj ekologicznych.
źródło zdjęcia: PixaBay