Cyfrowa gotówka banku centralnego (CBDC) to w większości krajów na razie tylko pomysł w fazie projektowania. Ale w przyszłości CBDC ma zastąpić papierowe banknoty i brzęczące monety w naszych portfelach. CBDC ma zapobiec wypieraniu klasycznego pieniądza przez kryptowaluty oraz ułatwić obrót pieniędzmi przez osoby nieubankowione. Mało kto o tym wie, ale są już kraje, w których CBDC funkcjonuje i jest mocno promowane oraz dotowane. Czy zyskuje na popularności? Wygląda na to, że mając do wyboru „cyfrową gotówkę” albo tę zwykłą, ludzie wybierają… No właśnie, co?
CBDC to pieniądz zamknięty w wirtualnym portfelu w smartfonie, który zamiast znaków wodnych do potwierdzania autentyczności wykorzystuje kryptografię. Można go przekazywać z telefonu na telefon – tak jak gotówkę przekazujemy z ręki do ręki. Nie potrzeba też pośrednika w postaci banku, bo pieniądze są transferowane bezpośrednio przez użytkowników – z portfela do portfela, tyle że wirtualnego. Największe banki centralne prowadzą badania, testy lub eksperymenty.
- Masz psa albo kota? Ten bank ma dla Ciebie specjalną kartę. 400 zł na zachętę, darmowe wizyty u weterynarza, zniżki na zakupy karmy. Co Burek na to? [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Wealth management: czerwony dywan i złote spinki czy ostatni bastion tradycyjnej bankowości? Znajdź siedem różnic [POWERED BY CITIBANK HANDLOWY]
- W którym polskim mieście żyje się najwygodniej, najbardziej komfortowo, najzdrowiej i najbezpieczniej? I czy mieszkania są tam droższe? [POWERED BY PZU]
Cyfrowa gotówka odpowiedzią na prywatne kryptopieniądze?
Od pieniądza elektronicznego w banku różni się tym, że do transferu złotówek z konta na konto potrzebny jest rachunek bankowy. Żeby zapłacić pieniądzem elektronicznym, potrzebna jest karta wydana przez bank. Żeby pieniądze dotarły do celu, banki muszą je przeksięgować. Żeby ten pieniądz zamienić na gotówkę, bank musi na to pozwolić, czyli postawić bankomat albo pozwolić na wypłatę pieniędzy z konta. Możliwe są bezpośrednie transfery w czasie rzeczywistym, ale tylko w ramach jednego banku lub systemu płatności (np. BLIK, PayPal).
CBDC tego wszystkiego nie potrzebuje. Przekazujemy go ze smartfonu na smartfon, bez żadnych pośredników. Przelanie dolarów z Polski na Kostarykę nie zajmowałoby kilku dni i nie kosztowało ogromnych prowizji dla banków pośredniczących. To ma być pieniądz emitowany przez państwo (w odróżnienia od kryptowalut, które są pieniądzem prywatnym). Prace nad CBDC prowadzone są przez wiele banków centralnych, ale na razie żaden wielki obszar walutowy z tego pieniądza nie korzysta.
Pomysł na CBDC wynika z tego, że im mniej gotówki w obrocie, tym bardziej państwo traci kontrolę nad swoim pieniądzem. Kontrolę tę coraz bardziej przejmują instytucje finansowe czy wręcz – parafinansowe. Tak już dzieje się w niektórych krajach, np. w Szwecji, o czym pisałem tu,
Banki centralne chcą też powstrzymać popularyzację kryptowalut, pieniądza niekontrolowanego i często wykorzystywanego do nielegalnych przepływów. O czym przekonaliśmy się niedawno, kiedy największa giełda kryptowalutowa świata, Binance, musiała przyznać się do akceptowania nielegalnych przelewów. Np. tych powiązanych z Hamasem, o czym pisałem tu.
Prywatne firmy kryptowalutowe emitują też stablecoiny, czyli cyfrowe „monety”, które mają mieć pokrycie 1:1 w „tradycyjnym” pieniądzu. Ale ta obietnica „pokrycia” jest warta tylko tyle, ile wiarygodność emitentów stablecoinów. Kilka z nich okazało się już zwykłym oszustwem, a posiadacze stablecoinów „dolarowych” zostali z niczym.
Paradoksalnie więc pojawienie się cyfrowego pieniądza banków centralnych – CBDC – jest odpowiedzią na… cyfryzujący się w błyskawicznym tempie świat. Zaangażowane w projekty są największe banki centralne świata – m.in. Fed, EBC, Bank Anglii, Bank Szwajcarii, Bank Japonii. Ale największym gospodarkom najtrudniej wdrażać tak rewolucyjny projekt, więc implementacja, czyli faktyczne wprowadzenie CBDC do „obrotu”, to na razie domena mniejszych krajów, które są w tym przypadku polem eksperymentu na żywym organizmie.
Britcoin już niedługo?
Mocno zaawansowane prace nad cyfrowym funtem, czyli brytyjską walutą CBDC, trwają w Banku Anglii (BoE), który prowadził w 2023 r. konsultacje społeczne. Konsultacje zakończyły się przed wakacjami i od tej pory Bank Anglii opracowuje plany dalszego działania. BoE używa czasem nazwy Britcoin, ale zapewnia, że to nie będzie kolejny stablecoin (czyli pieniądz cyfrowy będący odwzorowaniem tego „tradycyjnego”), tylko prawdziwa waluta, gwarantowana przez rząd i bank centralny.
Opublikowane przez BoE pod koniec czerwca tego roku wyniki konsultacji pokazują, że brytyjscy konsumenci mają pełne zaufanie do swoich depozytów bankowych (pieniądza emitowanego przez bankowy sektor prywatny), bo wiedzą, że w każdej chwili mogą je wycofać w postaci banknotów i monet (czyli pieniędzy emitowanych bezpośrednio przez państwo).
Jednak wartość fizycznej gotówki w obrocie maleje. Nie można płacić gotówką np. w internecie, a coraz większa liczba sklepów i punktów usługowych kładzie nacisk na płatności cyfrowe. Jakie jest ryzyko? Bank Anglii tłumaczy:
„Depozyty bankowe, pozbawione możliwości wymienialności na użyteczny pieniądz emitowany publicznie, mogą utracić przewagę konkurencyjną nad innymi wprowadzanymi w ostatnich latach innowacjami na rynku płatności takimi jak monety typu stablecoin czy nawet zagraniczne waluty cyfrowe.”
W swoich materiałach konsultacyjnych Bank Anglii nieco asekuracyjnie zapewnia, że decyzja o wprowadzeniu Britcoina nie została jeszcze podjęta. Prace potrwają co najmniej 2-3 lata i w tym czasie pomysł przejdzie do fazy projektowania, w której BoE będzie testować głownie parametry technologiczne. Najwcześniejszym terminem emisji cyfrowego funta będzie druga połowa obecnej dekady.
Już teraz jednak na specjalnej stronie internetowej Bank Anglii przedstawia parametry swojego projektu CBDC. Funt cyfrowy byłby nowym rodzajem pieniądza emitowanym przez Bank Anglii, z którego każdy mógłby korzystać podczas codziennych wydatków. Wszyscy będą mogli go używać w sklepie lub online do dokonywania płatności.
Jego wartość byłaby stabilna. 10 funtów cyfrowych zawsze miałoby tę samą wartość co banknot 10-funtowy. Gdyby BoE wprowadził swoją walutę CBDC, nie zastąpiłaby ona gotówki. BoE wyraźnie to zaznacza, żeby uciąć wszelkie spekulacje o tym, że CBDC mogłoby „zastąpić” gotówkę czy wyprzeć ją w 100% z obiegu pieniężnego w Wielkiej Brytanii:
„Wiemy, że dla wielu osób ważna jest możliwość korzystania z gotówki. Dlatego będziemy ją emitować tak długo, jak ludzie będą chcieli z niej korzystać. Gotówka jest bardzo ważna, ponieważ umożliwia ludziom wymianę jednego rodzaju pieniędzy na inny. Możesz wypłacić pieniądze, które masz na koncie bankowym w postaci banknotów, z bankomatu. Nazywa się to „jednolitością” pieniędzy. Posiadanie cyfrowego funta mogłoby pomóc nam zachować tę jednolitość w przyszłości, kiedy większość płatności będzie miała charakter cyfrowy.”
Britcoin mógłby też pomóc prywatnym firmom we wprowadzaniu innowacj i usprawnianiu płatności oraz dawałby konsumentom większy wybór.
Tam CBDC już działa. A rząd nawet je dotuje. Czy cyfrowe pieniądze zyskały popularność?
Są kraje, które wprowadziły już CBDC, jednak są to kraje niewielkie, z małymi gospodarkami: Bahamy, Jamajka i Nigeria. Natomiast ponad 100 krajów jest na etapie badań. Najbardziej zaawansowane z dużych krajów i obszarów walutowych są: Brazylia, Chiny, strefa euro, Indie i Wielka Brytania.
Jednym z pionierów wprowadzenia CBDC do „obiegu” jest Jamajka. Jam-Dex został wprowadzony w lipcu 2022 r. Wcześniej odbyła się szeroka kampania rządu i banku centralnego, aby Jamajczyków zachęcić do korzystania z Jam-Dexu. Minister finansów Jamajki Nigel Clarke ogłosił w marcu 2022 r., że pierwszych 100 000 Jamajczyków, którzy założą portfele po 1 kwietnia, otrzyma od rządu płatność motywacyjną w wysokości 2500 JD, czyli ok. 16,40 dolarów. Po trzech miesiącach okazało się, że limit ten został wypełniony.
Rząd Jamajki traktuje pieniądz cyfrowy m.in. jako wygodny środek do dokonywania wielu płatności w ramach swoich programów społecznych. „CBDC zapewnia wygodę, bo Jamajczycy nie będą musieli fizycznie iść po czek, następnie go realizować, a potem wykorzystać w sklepach” – twierdzi rząd. Sukcesywnie zwiększane są też limity w portfelach cyfrowych, które wynoszą równowartość kilkuset dolarów. Jednak tylko kilka procent płatności w kraju jest realizowanych z udziałem CBDC.
Bank of Jamaica (BoJ) informował, że Jam-Dex był używany np. do płatności dokonywanych w ramach rządowego programu aktywizacji zawodowej, w ramach tworzenia dodatkowego zatrudnienia w okresie bożonarodzeniowym. W tym przypadku chodziło o zapewnienie wygodnych i bezpiecznych cyfrowych, a jednocześnie państwowych środków płatniczych tym obywatelom, którzy nie byli wcześniej dobrze reprezentowani w ekosystemie finansowym.
Ponad 100 pracowników zarejestrowało się wówczas w specjalnej aplikacji Lynk. To samo zrobiło ok. 70 sprzedawców działających na targach i w sklepach spożywczych, restauracjach i barach. Umożliwiło to uczestnikom dokonywanie płatności i ich akceptację w CBDC. Eksperyment trwał od 19 do 23 grudnia 2022 r. Dostawcą portfeli cyfrowych Lynk był Narodowy Bank Handlowy (NCB).
Trzy firmy zarządzające pracami publicznymi i biorące udział w programie miały możliwość płacenia pracownikom w Jam-Dex lub w fizycznej gotówce poprzez wypłatę środków w bankomatach. Wszyscy pracownicy wybrali Jam-Dex, mimo że nie było żadnej dodatkowej zachęty finansowej, żeby wybierać CBDC zamiast fizycznej gotówki.
W październiku 2020 r. Bahamy natomiast uruchomiły „piaskowego dolara”, stając się pierwszym krajem na świecie, który uruchomił CDBC, a Bank Centralny Wschodnich Karaibów uruchomił DCash jako pierwszą CBDC w ramach Unii Walutowej Wschodnich Karaibów – ECCU w 2021 r.
Digital euro czy digital dolar? Co będzie pierwsze?
Czy w Europie będziemy płacili cyfrowymi pieniędzmi? Bank centralny strefy euro EBC w listopadzie ogłosił, że wreszcie rozpoczyna etap przygotowawczy. To ma być „położenie podwalin pod potencjalną emisję cyfrowego euro”. Ten etap ma objąć opracowanie zbioru przepisów dotyczących cyfrowego euro i wybór dostawców, którzy mogliby opracować platformę i infrastrukturę cyfrową dla cyfrowej waluty. Dalsze prace będą opierać się na raporcie opublikowanym w październiku 2023 r.
Cyfrowe euro może być bardziej skomplikowane do wprowadzenia niż waluta jednego kraju, bo poza ogólnymi sprawami prawnymi związanymi z Eurosystemem, EBC będzie musiał wziąć pod uwagę potrzeby użytkowników z wielu państw i regionów, które nie są na tym samym etapie rozwoju gospodarczego i zaawansowania cyfrowego. Informacje o projekcie i etapach prac zebrane są na stronie EBC.
Europejscy urzędnicy, podobnie jak brytyjscy, zapewniają, że wciąż podstawą płatności w strefie euro ma być możliwość płacenia banknotami i monetami, a cyfrowe euro ma być tylko przedłużeniem i uzupełnieniem gotówki. Komisja Europejska powołuje się na ankiety, według których 60% konsumentów w trefie euro chciałoby nadal mieć możliwość korzystania z gotówki. Ostoją gotówki są np. społeczeństwa niemieckojęzyczne, ale również np. Francja, co wykazały ostatnie badania Banku Francji.
Cyfrowym dolarem interesuje się oczywiście największe mocarstwo walutowe świata – USA. Prezydent Joe Biden w marcu 2022 r. zlecił swojej administracji przygotowanie specjalnego raportu nt. zagrożeń i korzyści, a oddział banku centralnego w Nowym Jorku kilka miesięcy później uruchomił 12-tygodniowy program wykorzystujący symulowane dane w celu przetestowania cyfrowego pieniądza.
Co jest po stronie korzyści? Głównie to, że wszelkie płatności i usługi bankowe byłyby tańsze, łatwiejsze, szybsze i dostępniejsze dla wszystkich Amerykanów. Konta Fed w dolarach cyfrowych mogłyby być tak skonstruowane, aby nie zawierały żadnych opłat czy jakiegoś minimalnego salda, co umożliwiłoby dostęp do cyfrowych finansów nawet tym, którzy z jakichś powodów, np. niewielkich dochodów, nie mają konta bankowego. Takich gospodarstw domowych jest w USA ok. 4,5%.
Transakcje w dolarze cyfrowym byłyby korzystne też dla firm. Obecnie otrzymują one wszystkie płatności z opóźnieniem spowodowanym przelewami międzybankowymi, czasem zajmuje to nawet kilka dni. Cyfrowy dolar przeniósłby wszystkie transakcje cyfrowe do jednej księgi, a płatności z konta federalnego byłyby natychmiast rozliczane.
Dolar cyfrowy byłby akceptowany wszędzie, byłby po prostu innym rodzajem dolara w gotówce. Nie byłoby więc potrzeby ustalania, czy dana firma lub osoba akceptuje określoną kartę kredytową lub korzysta z określonej aplikacji płatniczej. Rządowi łatwiej byłoby pobierać i zwracać podatki, a także przekazywać wszelkie świadczenia na rzecz podatników.
W CBDC łatwiejsza byłaby kontrola podaży pieniądza. Można by też łatwiej śledzić obieg pieniądza, czyli – teoretycznie – ograniczać oszustwa i nadużycia. Jednak te ułatwienia dla administracji i banku centralnego mają również swoją ciemną stronę.
Tą stroną jest potencjalne ryzyko związane z ochroną prywatności. Mogłoby nastąpić przekazanie zbyt dużej wiedzy i władzy o używaniu przez obywateli pieniędzy instytucjom centralnym. W przypadku dolara cyfrowego najprawdopodobniej istniałby jeden ujednolicony system śledzenia płatności i depozytów prowadzony przez Fed lub inną jednostkę rządową, więc wiedza administracji finansowej o Amerykanach byłaby ogromna.
Cyfrowy juan wywraca stolik? Nie tak szybko…
Ale utyskiwania na zagrożenie prywatności po ewentualnym wprowadzeniu CBDC w USA to w sumie nic. Ostatecznie Stany Zjednoczone to kraj demokratyczny, w którym można domagać się kontroli nad wykorzystaniem danych osobowych i finansowych, a obywatele mogą oczekiwać od polityków restrykcyjnych regulacji w tym zakresie.
Co jednak w przypadku kraju, w którym władza robi właściwie wszystko, co chce? Prace nad CBDC prowadzi Rosja, ale najbardziej zaawansowane spośród wielkich i niedemokratycznych krajów są Chiny, które od 2014 r. rozwijają cyfrowego juana, zwanego również e-yuanem, e-CNY lub cyfrowym renminbi (cyfrowym RMB).
Supernowoczesna, a jednocześnie scentralizowana, technologia cyfrowego pieniądza może dać krajowi takiemu jak Chiny praktycznie nieograniczone możliwości kontroli nad społeczeństwem w bardzo wrażliwej sferze życia, czyli we wszelkich płatnościach za towary i usługi. To może być również narzędzie pozwalające Chinom na ucieczkę do przodu z własną walutą jako jedną z najważniejszych walut świata, a w efekcie – możliwość wywierania wpływu na inne kraje.
Samo to, że cyfrowy juan stałby się głównym środkiem płatniczym dla 1,4 miliarda ludności i zapewniałby Chinom pozycję globalnego lidera technologicznego, już mocno działa na wyobraźnię. CBDC zostałoby wprzęgnięte w wyścig mocarstw, rywalizację między Pekinem a Waszyngtonem. Stany Zjednoczone mają tak ogromne wpływy częściowo dlatego, że dolar amerykański jest dominującą walutą w handlu, rezerwach walutowych i transakcjach transgranicznych.
Chiński juan cyfrowy mógłby np. osłabić zdolność USA i w ogóle Zachodu do egzekwowania sankcji i monitorowania podejrzanych przepływów finansowych, co obecnie w obliczu m.in. agresji Rosji na Ukrainę byłoby bardzo niebezpieczne.
Ale czy zwykli Chińczycy mają się czego bać? Ludowy Bank Chin zapewnia, że możliwy jest monitoring tylko wielkich przepływów finansowych, a małe kwoty pozostaną zupełnie anonimowe. Jednak odpowiedni artykuł chińskiej ustawy o cyberbezpieczeństwie pozwala już teraz rządowi na pozyskiwanie danych od dowolnego chińskiego podmiotu w imię „bezpieczeństwa narodowego”, więc w rzeczywistości ta deklarowana anonimowość jest raczej… niejednoznaczna.
Chiny były pierwszą dużą gospodarką, która przetestowała CBDC, rozpoczynając pilotaż w kwietniu 2020 r. Programem objęte zostały początkowo cztery miasta: Shenzhen, Suzhou, Xiongan i Chengdu. Jesienią 2022 r. LBCh ogłosił, że program zostanie rozszerzony do piętnastu prowincji i dwudziestu trzech miast. Dodanie Chongqing i Guangzhou, dwóch megamiast, oznacza, że pięć największych miast Chin oferuje obecnie cyfrowy pieniądz jako opcję płatności dla łącznej populacji 98 milionów ludzi. Łącznie założyło wtedy cyfrowy portfel 261 mln ludzi.
Jednak samo założenie portfela nie oznacza, że ktoś z niego korzysta. Tym bardziej że wiele osób prawdopodobnie chciało wygrać pieniądze na loterii promującej chińskie CBDC. Rząd stara się dalej zachęcać ludzi, a w tym celu współpracuje np. z platformami zakupów online, a z kolei samorządy włączają cyfrowego juana do płacenia podatków. Cyfrowym juanem można płacić też za przejazdy metrem czy autobusami w niektórych miastach.
Celem tych różnych działań jest uczynienie z cyfrowego juana najpopularniejszej metody płatności w Chinach i włączenie go do codziennego życia mieszkańców, którzy już teraz są wielkimi entuzjastami płatności elektronicznych. Jednak rok temu LBCh przyznał, że korzystanie z cyfrowego juana nie jest specjalnie duże, prawdopodobnie właśnie z tego powodu, że Chińczycy od dawna masowo korzystają ze standardowych płatności smartfonem. Po co więc coś zmieniać?
Jeśli cyfrowy juan miałby konkurować z obecnym systemem płatności zdominowanym przez wielkie firmy technologiczne Alibaba i Tencent, to po trzech latach programów pilotażowych postęp na razie jest powolny, a skala transakcji wielokrotnie mniejsza niż w systemie komercyjnym.
Chiny są jednak również zaangażowane w projekt cyfrowej waluty obejmujący wiele banków centralnych, tzw. mBridge lub mCBDC. W programie poza Chinami i Hongkongiem obecne są Tajlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bank Rozrachunków Międzynarodowych. Program pilotażowy mBridge rozpoczął się we wrześniu 2022 r., a system może stanowić potencjalne obejście systemu transgranicznych płatności SWIFT i sankcji.
A może cyfrowy pieniądz ogólnoświatowy pod okiem MFW?
Międzynarodowy Fundusz Walutowy uruchomił niedawno internetowy podręcznik CBDC, który ma być platformą dzielenia się wiedzą z bankami centralnymi i rządami na całym świecie. Można się z niego dowiedzieć, jakie są ryzyka, a jakie korzyści z wprowadzenia CBDC, jakie wpływ miałby cyfrowy pieniądz na prowadzenie polityki pieniężnej czy budżetowej, a jak można by ułatwić transakcje z zagranicą. Czy to droga do zintegrowania cyfrowych walut pod okiem MFW?
Do prac nad CBDC zachęcała w listopadzie na konferencji Fintech w Singapurze szefowa MFW Kristalina Georgieva. Jej zdaniem, banki centralne i kraje powinny wciąż przygotowywać się do wdrożenia CBDC i powiązanych z cyfrowym pieniądzem platform płatniczych, które należy od początku projektować tak, aby ułatwiały płatności transgraniczne. Zwróciła się nawet z apelem do przedstawicieli fintechów:
„Czy wy, liderzy i programiści fintech, pomożecie w tym, żeby handel akceptował CBDC? Czy ułatwicie integrację CBDC z usługami finansowymi i aplikacjami do przesyłania wiadomości, aby ludzie mogli płacić sobie nawzajem z dowolnego środowiska?”
Co dalej? Wykorzystanie najnowszych zdobyczy technologicznych. Np. dzięki sztucznej inteligencji można zaoferować usługi finansowe ludziom, którzy mieli dotąd z tym z różnych powodów problemy. Atuty to zapewnienie szybkiej i dokładnej oceny zdolności kredytowej, spersonalizowane wsparcie dla osób o małej świadomości finansowej. MFW chce zdecydowanie chronić prywatność i bezpieczeństwo danych. A także rozwijać rynki finansowe:
„Kolejną ważną potencjalną transformacją (…) jest tokenizacja aktywów finansowych takich jak obligacje emitowane na blockchainach. Otwiera to kolejne drzwi do CBDC, potencjalnie w formie hurtowej, w celu zapłaty za te aktywa.”
Polski bank centralny obserwuje prace innych ośrodków nad pieniądzem cyfrowym, jednak sam ich nie prowadzi i nie podaje żadnych orientacyjnych dat. Zresztą, zgodnie z traktatem akcesyjnym Polski do UE, jesteśmy na drodze do wspólnej waluty. Mimo że na razie prezes NBP Adam Glapiński jest przeciwny wprowadzeniu euro w Polsce, to w perspektywie ok. dekady może to nastąpić. Wtedy zapewne spotkamy w EBC już cyfrowe euro.
Czytaj też: Nadchodzi czas cyfrowych pieniędzy: stablecoin i CBDC. Do czego się przydadzą?
Czytaj też: Dolar pokazuje moc, Chiny marzą o globalnej walucie, euro w tle. Najsilniejsze waluty
Źródło zdjęcia: Rodion Kutsaiev/ Unsplash

