4 lutego 2025

Ile trzeba zarabiać, żeby znaleźć się w klasie średniej? I oddychać pełną piersią w Polsce? I jaka część Polaków już tak ma?

Ile trzeba zarabiać, żeby znaleźć się w klasie średniej? I oddychać pełną piersią w Polsce? I jaka część Polaków już tak ma?
Współautor: Maciej Samcik
180

Ile trzeba zarabiać, żeby nie żyć od pierwszego do pierwszego, lecz oddychać pełną – konsumencką – piersią w Polsce? Czy w Polsce jest klasa średnia? Jaka część Polaków może się do niej zaliczać? Jaka część Polaków ma wystarczająco wysokie dochody, by żyć na przyzwoitym, przynajmniej według polskich standardów, poziomie? Szukam klasy średniej

To klasa średnia jest zwykle siłą napędową społeczeństwa. To przeważnie dobrze zarabiający specjaliści, właściciele firm, ludzie mający wystarczająco dużo pieniędzy, żeby je wydawać na wszystkie codzienne i mniej codzienne potrzeby, ale nie milionerzy ani miliarderzy. Na Zachodzie za przedstawiciela klasy średniej uznaje się posiadacza własnego mieszkania, domku za miastem, dobrego samochodu, osobę, którą stać na to, żeby trzy razy w roku wyjechać z rodziną na wakacje i oczywiście – nie szczypać się z pieniędzmi na co dzień.

Zobacz również:

Klasa średnia, czyli kto? Ten, kto oddaje państwu połowę zarobków?

W Polsce trudno w ten sposób klasyfikować ludzi pod względem zamożności, bo duża część osób w dojrzałym wieku dostała mieszkania za darmo albo za niewielką część ich wartości. Nieruchomościowo jesteśmy średnio znacznie bardziej majętni niż np. Niemcy, którzy często mieszkania wynajmują, chociaż pod względem liczby milionerów (licząc w milionach euro dochodu) oni przeganiają nas 57-krotnie.

Czy problemem jest system podatkowy? Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, przypomnijmy, jak działa w Polsce opodatkowanie dochodów. W przypadku etatowców, do 30 000 zł rocznego wynagrodzenia brutto (czyli jeśli np. zarabiasz 2 000 zł miesięcznie) podatku dochodowego nie ma w ogóle. Jeśli zarabiasz mniej niż 120 000 zł brutto, albo poniżej 8 400 zł z groszami miesięcznie na rękę, biorąc pod uwagę podstawę opodatkowania, to płacisz 12% podatku PIT, mniej więcej 10% składki emerytalnej (do ZUS) i 10% składki zdrowotnej (na NFZ). Jeśli zarabiasz więcej niż 120 000 zł rocznie brutto, to wchodzisz w podatek 32% (plus składki na ZUS i NFZ).

Zatem wystarczy przekroczyć 8 400 zł dochodu miesięcznego, by skokowo wpaść w dużo wyższy podatek dochodowy, choć – liczony od nadwyżki. Alternatywą jest ucieczka w podatek liniowy (19% plus 5% składki zdrowotnej plus „ulgowa” składka na ZUS, bo liczona od niższego wynagrodzenia niż realne dochody większości osób wybierających to rozwiązanie) albo w ryczałt ewidencjonowany (czyli podatek od przychodów, np. 8,5% plus bardzo preferencyjna składka na NFZ i na ZUS).

Publicysta Zbigniew Bartuś zauważył niedawno w „Dzienniku Gazecie Prawnej” (oraz na swojej stronie na LinkedInie), że konieczność oddawania państwu ok. 50% pensji (ZUS plus PIT plus podatek zdrowotny, zwany dla niepoznaki składką) już po przekroczeniu o 50% średniego wynagrodzenia oraz po 2,5-krotnym przekroczeniu pensji minimalnej – właściwie „zabija” ambicje wielu Polaków, żeby się w klasie średniej znaleźć. Bo próba zbliżenia się do niej powoduje wzrost opodatkowania do takiego stopnia, że zamiast wejść do klasy średniej, wchodzi się do klasy finansującej wszystkich innych.

Rzeczywiście jeszcze ćwierć wieku temu wyższe podatki zaczynało się płacić po przekroczeniu średniego wynagrodzenia blisko trzykrotnie, a więc już po wejściu do klasy średniej (a nawet średnio-wyższej). Być może właśnie trudność z wejściem do klasy średniej (wynikająca z rosnących podatków) powoduje, że tak kiepsko wygląda w Polsce skłonność do oszczędzania? Bo przecież to klasa średnia ma największe możliwości akumulacji kapitału, oszczędzania, inwestowania.

Czytaj więcej: Ludzie, jestem z Was taki dumny! Oto dlaczego. BIK opublikował raport o naszych kredytach w 2024 r. I wiecie co? Może jednak będziemy kiedyś bogaci?

Zbigniew Bartuś policzył, że średnio doświadczony specjalista – zarabiający w Polsce ok. 15 000 zł brutto i jakieś 10 000 zł na rękę, osiąga zarobki w wysokości tylko dwukrotności mediany zarobków w Polsce, a płaci pięć razy więcej podatku dochodowego niż osoba, która zarabia medianę zarobków w Polsce (czyli 5000 zł na rękę). Płaci też ponad dwa razy wyższą składkę zdrowotną (mimo że najpewniej nie choruje więcej), a ponad 10-krotnie wyższą niż… rolnik.

Wyobrażenia o tym, ile trzeba zarabiać, żeby „dobrze” żyć – czyli żeby być w klasie średniej – są powiązane z tyloma różnymi czynnikami, że są wyjątkowo subiektywne. Każdy z nas pewnie znalazłby nieco odmienną odpowiedź. Odczucie naszego dobrostanu zmienia się wraz z wiekiem, etapami wykształcenia, doświadczenia zawodowego, sytuacją na rynku pracy, miejscem zamieszkania czy sytuacją rodzinną. Każdy czynnik może być istotny. Poza tym na różnych etapach życia potrzebujemy nieco innych dochodów, bo musimy zaspokoić inne potrzeby.

Są miary urzędowe. Co prawda nie pojawia się w nich określenie „klasa średnia”, ale Główny Urząd Statystyczny publikuje np. informacje o najniższych dochodach, które wyznaczają zasięg ubóstwa ekonomicznego. Możemy się też dowiedzieć, ile wynosi przeciętne wynagrodzenie, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw czy jak się rozkładają wynagrodzenia w gospodarce narodowej (to nowe badanie). Do tego można dodać dane resortu finansów o dochodach Polaków płacących podatki w różnych przedziałach podatkowych. Warto zobaczyć, jak wyglądają te dochody i porównać ze swoimi.

Czytaj też: Kto zarabia płacę minimalną, zobaczy największy wzrost siły nabywczej pensji w całej Unii Europejskiej! Czy to sprawiedliwe? Kto za to zapłaci?

Czytaj teżNarzekacie na spadek realnej wartości Waszych pensji? Są kraje, w których niektórym obywatelom siła nabywcza spada od ponad dekady. Komu najbardziej?

Jakie dochody osiągają gospodarstwa domowe w Polsce?

Jeśli pojęcie „klasy średniej” dotyczy w Polsce wybrańców, a nie większości społeczeństwa, to znaczy, że generalnie są to osoby z dochodami powyżej średniej. Czyli mający dochód grubo powyżej przeciętnego w naszym kraju. A ile zarabia w Polsce „przeciętniak”? GUS podaje dane dotyczące całych gospodarstw domowych, co ma duży sens, bo zwykle jest tak, że mamy rodzinne, domowe budżety i nasza sytuacja finansowa bierze się ze złożenia majątku, dochodów, kosztów i długów całej rodziny.

Według danych GUS, w 2023 r. (danych za 2024 r. jeszcze nie mamy) sytuacja materialna gospodarstw domowych w naszym kraju się poprawiła. Nominalnie gospodarstwa domowe osiągały zarówno wyższe dochody, jak i mogły pozwolić sobie na nieco wyższe nominalnie, choć już nie realnie, wydatki. Poziom przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na osobę w 2023 r. wyniósł 2678 zł i był wyższy od dochodu z 2022 r. nominalnie o 13,7%, a realnie o 2,1% (pamiętajmy, że dużą część tego nominalnego wzrostu zjadła po drodze wyjątkowo wysoka w 2023 r. inflacja).

Z kolei przeciętne miesięczne wydatki na osobę w gospodarstwach domowych osiągnęły w 2023 r. wartość 1636 zł i były wyższe nominalnie o 9,4%, a realnie niższe o 1,8% od wydatków z 2022 r. Udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym zmalał z 63,5% w 2022 r. do 61,1% w 2023 r. i osiągnął najniższy poziom w okresie od 2010 r. Z tego wskaźnika możemy wyciągnąć wniosek, że sytuacja materialna Polaków uległa poprawie.

Dochód rozporządzalny? To te dochody w gospodarstwie domowym, z których możemy bezpośrednio korzystać. Musimy więc odliczyć wszystkie zaliczki na podatek dochodowy, podatki, a także składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Wliczamy natomiast w dochód rozporządzalny – poza dochodami z pracy – również wszelkie kwoty otrzymywane z programów społecznych, np. świadczenie 800+.

Najwyższy udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym mają gospodarstwa domowe mniej zamożne, a stosunkowo niższy udział wydatków te gospodarstwa, które na bieżące potrzeby mogą wydać proporcjonalnie mniej pieniędzy, a resztę przeznaczyć na oszczędności. Czyli m.in. te, które moglibyśmy zaliczyć do klasy średniej. Członkiem klasy średniej na pewno nie jest ktoś, kto w gospodarstwie domowym ma dochód rozporządzalny 2700 zł na osobę. To średniak, ale nie klasa średnia.

Poniższy wykres GUS pokazuje poziom przeciętnych miesięcznych dochodów i wydatków na osobę w gospodarstwach domowych oraz udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym w latach 2010–2023. W 2010 r. wydatki stanowiły prawie 84% dochodu gospodarstw domowych, a w 2023 r. – tylko nieco ponad 61%. Żeby przełożyć te dane na naszą sytuację materialną, musimy pomnożyć wysokość kwot dochodu i wydatków przez liczbę osób w gospodarstwie domowym. Pamiętajmy jednak, że są to dane uśrednione i ogólnopolskie, które nie uwzględniają specyfiki zawodowej czy miejsca naszej pracy i zamieszkania.

Jak rozkładają się dochody Polaków? Na górze własny biznes

Dochody i wydatki gospodarstw domowych nie są wielkością stałą ani identyczną w całej Polsce i w odniesieniu do wszystkich grup społecznych. Najwyższy przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na osobę w gospodarstwach domowych (3313 zł) oraz przeciętne miesięczne wydatki na osobę (1862 zł) osiągały gospodarstwa osób pracujących na własny rachunek (poza gospodarstwem rolnym). Czy to jest ta ikoniczna „klasa średnia”? Pewnie nie w całości, ale…

Podobnie jak w latach poprzednich najniższym przeciętnym miesięcznym dochodem rozporządzalnym na osobę w 2023 r. dysponowały gospodarstwa domowe rencistów. Ich przeciętny miesięczny dochód na osobę wyniósł 2162 zł i był o 19,3% niższy od średniej ogólnopolskiej. Natomiast najniższe przeciętne miesięczne wydatki na osobę odnotowano w gospodarstwach domowych rolników (1245 zł) i były one o 23,9% niższe od średnich wydatków dla gospodarstw domowych ogółem.

Nie jest niczym zaskakującym, że wyższy dochód rozporządzalny mają mieszkańcy największych miast. Pokazuje to poniższa grafika. Różnice są na tyle duże, że średni dochód na osobę mieszkającą w mieście był wyższy o 26,6% niż na wsi (w 2022 r. o 24,9%). Zagrały tu przede wszystkim dwa czynniki – wyższe dochody uzyskiwane z wynagrodzeń w miastach, jak i większa liczba osób do podziału dochodu w gospodarstwa domowych na wsi.

Podobnie było z wydatkami. Przeciętne miesięczne wydatki na osobę w gospodarstwach domowych w mieście były o 29,5% wyższe niż na wsi. Oczywiście doświadczenie uczy, że sama nominalna wysokość dochodów i wydatków nie przesądza o poziomie życia. Na wsi i w małych miastach wiele produktów żywnościowych jest tańszych lub wręcz wytwarzanych przez konsumentów, więc koszty są jeszcze niższe. Podobnie cena usług może być dużo niższa w mniejszych ośrodkach niż w większych miastach, w których zależy od ogólnego wyższego poziomu wynagrodzeń.

W jakich regionach Polacy mieli najwyższe dochody? Niekwestionowanym liderem jest tu niezmiennie województwo mazowieckie (3209 zł, a w 2022 r. – 2807 zł). Ten poziom dochodów pompuje jednak region stołeczny. Dochody w całym województwie były wyższe niż przeciętny miesięczny dochód na osobę w kraju o 19,8%. Poza tym wyższe niż przeciętne dochody notowały województwa: śląskie, zachodniopomorskie, małopolskie, lubuskie i dolnośląskie.

Nawet jeśli większość z nas może tylko pomarzyć o byciu w klasie średniej, to samopoczucie mamy takie, że większość z nas już by mogła pomyśleć o tym, żeby się do niej zaliczyć. W 2023 r. nastąpił wzrost odsetka gospodarstw oceniających swoją sytuację materialną jako dobrą albo raczej dobrą (54% gospodarstw domowych wobec 50,6% w 2022 r.) oraz spadek odsetka gospodarstw postrzegających ją jako złą lub raczej złą (4,9% wobec 5,9% w 2022 r.).

Najlepiej swoją sytuację materialną, podobnie jak w latach poprzednich, postrzegały gospodarstwa domowe osób pracujących na własny rachunek poza gospodarstwem rolnym (76% ocen pozytywnych), najgorzej zaś gospodarstwa domowe rencistów (23,9% ocen pozytywnych wobec 20,9% w 2022 r.). Ludzie mieszkający na wsi, podobnie jak w latach poprzednich, gorzej oceniali swoją sytuację materialną niż mieszkańcy miast (51,4%).

Czytaj teżPłaca minimalna w 2024 r. wyniesie aż 4200 zł brutto i wzrośnie aż o 20%! To socjalne szaleństwo, które wykończy polskie firmy, czy konieczność? A może… inwestycja?

Marzeniem… przekroczenie progu podatkowego?

Dane GUS o liczbie osób będących w klasie średniej niewiele mówią. Choć z wykresu pokazującego relacje między dochodami i wydatkami osób w gospodarstwach domowych zaliczanych do poszczególnych grup pod względem wysokości dochodu coś możemy wyczytać. GUS podzielił nas na pięć grup pod względem sytuacji finansowej. Najwyższa grupa – czyli górne 20% pod względem dochodów – ma jakieś 5300 zł dochodu na osobę i 2500 zł wydatków.

Jeśli mówimy o rodzinie 2+2 z dwojgiem pracujących rodziców, to taki „model” zakłada 21 500 zł miesięcznego dochodu i możliwość wydania na przyjemności lub przeznaczenia na oszczędności ponad 10 000 zł miesięcznie. Sporo. Ale już w przypadku pary bezdzietnej – mówimy o niecałych 11 000 zł dochodu i 5 000 zł na oszczędności lub przyjemności miesięcznie. Czy można powiedzieć, że to już jest klasa średnia? Czy, mając dochody na poziomie 20% najlepiej zarabiających Polaków, mamy gwarancję, że mieścimy się w klasie średniej?

Takie zarobki i oszczędności pozwalają, by zaoszczędzić na 70-metrowe mieszkanie w tempie trzy metry kwadratowe rocznie przy założeniu kompletnego umartwiania się (wszystkie oszczędności są gromadzone na zakup mieszkania). Niezbyt szybko. Raczej w wielu przypadkach mówimy więc dopiero o aspirowaniu do klasy średniej.

Wskazówki o naszych dochodach i o liczbie osób znajdujących się w klasie średniej mogą dać podatki, jakie musimy zapłacić fiskusowi. Od tego zresztą zaczął się ten tekst. Pierwsza stawka podatkowa 12% obejmuje dochody do 120 000 zł brutto (do 7150 zł na rękę). Wyższą stawką – 32% – opodatkowana jest nadwyżka ponad tę kwotę. Wciąż mamy też kwotę wolną od podatku w wysokości 30 000 zł. A więc jeśli ktoś w skali roku zarobi mniej – zapłaci tylko 9% składki zdrowotnej i 0% podatku PIT.

Czy przekroczenie progu podatkowego zapewnia dochodowy dobrostan? To zależy nie tylko od wynagrodzenia osób dorosłych w gospodarstwie domowym, ale też od wielkości rodziny. Załóżmy, że mamy dwie osoby pracujące zarabiające maksymalną kwotę z pierwszego przedziału podatkowego, czyli netto 7150 zł miesięcznie. Ten dochód rozłożony na cztery osoby (licząc dwójkę dzieci) wyniesie 3575 zł netto na osobę. Trzeba dodać też świadczenia na dzieci, czyli np. dwa razy świadczenie 800+. Mówimy zatem o dochodzie rzędu ok. 4000 zł na osobę.

Osób, które zarabiają brutto 10 000 zł miesięcznie, jest w Polsce ok. 1,5 mln. W naszym kraju pracuje ok. 15 mln osób, więc osoby z drugiego przedziału podatkowego stanowią ok. 10% całości Polaków zatrudnionych w gospodarce narodowej.

Co z wydatkami? Każde gospodarstwo domowe ma sztywne koszty stałe. Trzeba więc odjąć comiesięczne kwoty rat na kredyt mieszkaniowy, zakup samochodów, komputerów, smartfonów itp. Są koszty ubezpieczeń, koszty utrzymania mieszkania, energii, ogrzewania i wody, opłaty subskrypcyjne (TV, rozrywka, media), stałe koszty związane z edukacją, sportem i hobby.

Według danych GUS, standardem jest, że przeciętne gospodarstwo domowe wydaje na żywność ponad jedną czwartą wszystkich swoich miesięcznych wydatków. Drugą najważniejszą pozycją w domowych wydatkach są koszty utrzymania mieszkania lub domu wraz z nośnikami energii. Na trzecim miejscu są wydatki związane z transportem, które stanowią ok. 9% całości. Widać więc, że ok. 55% całości wydatków stanowią te wydatki, bez których nie możemy się obyć. Oczywiście różne osoby będą dysponowały różnymi kwotami, ale struktura według tzw. koszyka GUS jest właśnie taka. Przydatny informator GUS na ten temat można przejrzeć tu.

Trzeba też pamiętać, że urzędy statystyczne nie publikują zasadniczo zmian kosztów utrzymania gospodarstw domowych, tylko zmiany w swoich koszykach towarów i usług konsumpcyjnych. Do zmierzenia kosztów utrzymania przydałby się wskaźnik określany jako Cost of living index. Jak mógłby wyglądać, informuje Investopedia.

Jeśli spojrzymy na koszyk inflacyjny Francuzów przyjęty przez francuski urząd statystyczny Insee w obliczeniach zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, to wydatki na żywność w opublikowanym ostatnio wskaźniku inflacji za październik 2024 r. wynoszą tylko 15% całości. To zasadnicza różnica wobec polskiego poziomu i to w kraju, w którym tradycyjnie jedzenie stanowi bardzo ważny składnik codziennego życia i zwyczajów towarzyskich.

Ile trzeba mieć na pasku płacowym, żeby się mieścić w 10% najlepiej zarabiających?

Ile w Polsce trzeba zarabiać, żeby poczuć się naprawdę bogatym? Na to pytanie odpowiada coroczny raport firmy konsultingowej KPMG. Opierając się na danych polskiego Ministerstwa Finansów, KPMG przyjmuje kilka kategorii zamożności. Poczucie, że spokojnie i wygodnie starcza nam na nasze potrzeby, nie oznacza, że jesteśmy obiektywnie bogaci. Jest tutaj wiele pięter możliwych zarobków i poziomów konsumpcji.

Wraz z rozwojem gospodarki i powiększaniem potencjału naszego PKB przybywa ludzi zamożnych. Niestety równocześnie nie ubywa osób ubogich, o czym świadczą choćby coroczne raporty GUS o najniższych dochodach i poziomach ubóstwa. Polskie społeczeństwo coraz bardziej się różnicuje pod względem majątkowym i dochodowym. Kim są w takim razie ci najbogatsi, z elitarnej grupy 10% z najwyższymi dochodami?

Liczba Polaków osiągających miesięczne dochody przewyższające 10 000 zł brutto w 2022 r. liczyła 1,5 mln osób. W tym właśnie roku Polacy rozliczali się już według podwyższonego drugiego progu podatkowego. Wzrósł on z 85 500 zł do 120 000 zł rocznie. Według raportu KPMG osoby „dobrze zarabiające” to właśnie te z drugiego progu podatkowego. W 2021 r. takich osób było mniej – tylko 991 000.

Dochody powyżej 20 000 zł brutto miesięcznie osiągnęło 441 000 osób. Kolejna grupa – bogaci (średnie dochody miesięczne na poziomie 113 000 zł brutto) – w 2022 r. liczyła nieco ponad 83 600 osób. Natomiast grupa bardzo bogatych Polaków (z zarobkami co najmniej 187 000 zł miesięcznie) liczy zaledwie 35 000.

Można więc szacować, że klasa średnia w Polsce nie stanowi więcej niż 900 000 osób, a niewykluczone, że jest to ledwie pół miliona ludzi. Wszystkie organy państwa zajmują się… nie, nie troszczeniem się o tę grupę. Raczej w większości przypadków zastanawiają się nad możliwością jej „dojeżdżania”. Bo przecież kogoś trzeba opodatkować, żeby starczyło na wszystkie państwowe wydatki. Biednych nie można, bo ich jest dużo. Korporacji nie można, bo uciekną. Zostaje więc… klasa średnia. Tyle tylko, że bez jej rozszerzenia do kilku milionów ludzi, Polska nie będzie się dalej bogaciła w szybkim tempie.

Czytaj też: Musk, Bezos, Zuckerberg… jak wyglądają wakacje miliarderów? Gdzie można ich spotkać latem z rodziną? I czy nas stać (żeby na nich popatrzeć)?

Subscribe
Powiadom o
180 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin
1 miesiąc temu

Bardzo ciekawy artykuł dość rzetelny… Co prawda 10 tys brutto na umowie to nie hest dochód 10tys do opodatkowania. Szkoda ze nie skorzystano z danych za 2023

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Marcin

Tak, przepraszamy za to uproszczenie. Chcieliśmy uniknąć „podstawy opodatkowania”

Konrad
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

No nie, to jest tak powszechny błąd w Internecie, że nawet celem rzekomego uproszczenia, nie powinniście go powielać. Odnoszę wrażenie, że autorzy nawet branżowych portali w ogóle tego nie wiedzą, a jest tak dlatego, bo opierają się na innych źródłach z tym samym przemilczeniem kwestii podstawy opodatkowania.

Nie idźcie tą drogą, to tylko wprowadza chaos.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Konrad

To jest zawsze dylemat – żyjemy jednak w kraju, w którym połowa ludzi w ogóle nie wie, że płaci jakieś podatki. Naszą misją jest edukacja, ale żebyśmy mogli ją skutecznie uprawiać, ludzie muszą rozumieć co piszemy. I – zwłaszcza na początku każdego tekstu – staramy się nie straszyć dużą liczbą fachowych określeń. Bo właśnie dlatego nisze pozostają niszami: że są za bardzo specjalistyczne i ludzie „odpadają” przy lekturze. U nas ludzie są na podstronie tekstowej średnio 3-4 minuty, więc czytają długo i prawdopodobnie rozumieją co czytają. Ale to jest zawsze taniec na linie, bo nasi czytelnicy są też powyżej średniej… Czytaj więcej »

Magdalena
1 miesiąc temu

5000 miesięcznie na osobę, to przy rodzinie 2+2 20000 tysięcy miesięcznie. Dzieci to też osoby, liczy się dochód rozporządzalny na osobę w gospodarstwie domowym.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Magdalena

Tak, tak, ale czy to oznacza, że w tekście coś się nie zgadza? Pozdrawiam!

Łuki
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

To chyba chodzi o nieścisłość w poniższym fragmencie „Najwyższa grupa – czyli górne 20% pod względem dochodów – ma jakieś 5300 zł dochodu na osobę i 2500 zł wydatków.
Jeśli mówimy o rodzinie 2+2 z dwojgiem pracujących rodziców, to taki „model” zakłada 10 500 zł miesięcznego dochodu i możliwość wydania na przyjemności lub przeznaczenia na oszczędności ponad 5000 zł miesięcznie.”

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Łuki

A tak, rzeczywiście, słuszna uwaga. Poprawimy. Chociaż te gospodarstwa domowe nie muszą mieć dwójki dzieci. Większość zapewne nie jest w modelu 2+2.

Proszę wprowadzić dane w żądanym formacie
1 miesiąc temu
Reply to  Magdalena

Od kiedy 4*5000 to 20000000?

Tomek
1 miesiąc temu

„Jeśli zarabiasz więcej niż 120 000 zł rocznie brutto, to wchodzisz w podatek 32% (plus składki na ZUS i NFZ).” – Nie do końca 🙂 Bo podstawa opodatkowania musi przekroczyć 120 000 zł w danym roku. A to zupełnie coś innego niż brutto . Przy 120 000 tys. brutto rocznie podstawa opodatkowania na UoP wynosi ok. 100 000 zł, cyli dalej I próg. II zaczyna się od ok. 8 464 zł netto, czyli 11 938 zł brutto/ miesięcznie, czyli 143 256 zł rocznie 🙂

Last edited 1 miesiąc temu by Tomek
rodzinny
1 miesiąc temu
Reply to  Tomek

Dziękuje za sprostowanie / doprecyzowanie. Szkoda, że nie ujęto w kalkulacjach wspólnego rozliczenia małżonków np. gdy dysproporcje w zarobkach są znaczne, ale łącznie nie przekraczają np. 250k brutto.

Tomek
1 miesiąc temu

„Jeśli zarabiasz więcej niż 120 000 zł rocznie brutto, to wchodzisz w podatek 32% (plus składki na ZUS i NFZ).” – Nie do końca 🙂 Bo podstawa opodatkowania musi przekroczyć 120 000 zł w danym roku. A to zupełnie coś innego niż brutto . Przy 120 000 zł brutto rocznie podstawa opodatkowania na UoP wynosi ok. 100 000 zł, cyli dalej I próg. II zaczyna się od ok. 8 464 zł netto, czyli 11 938 zł brutto/ miesięcznie, czyli 143 256 zł rocznie 🙂

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Tomek

No tak. podstawa opodatkowania to nie to samo co „brutto”, nieco uprościłem. Czyli drugi próg nieco wyżej – od. 8464 zł brutto

Adzik
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

netto, Maciej co z Tobą?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Adzik
Dhduejwvh
1 miesiąc temu
Reply to  Adzik

Maciek udaje, że się zna na podatkach. A potem tłumaczy, że to uproszczenia dla dobra naszego, czyli czytelników.

max
1 miesiąc temu
Reply to  Tomek

„Przy 120 000 zł brutto rocznie podstawa opodatkowania na UoP wynosi ok. 100 000 zł”
Dlaczego?

Krzysiek
1 miesiąc temu
Reply to  max

Dlatego, że od Twojej pensji brutto odejmowane są w pierwszej kolejności składki na ZUS. I dopiero po odjęciu składek płacisz od tego co zostało podatek. Niezbyt uczciwe by było płacenie podatku od pieniędzy których nigdy nie zobaczysz.

max
1 miesiąc temu
Reply to  Krzysiek

Tak, od tego co zostało po odjęciu składek i ZUS płacisz podatek. To jednak nie ma nic wspólnego z wejściem w drugi próg podatkowy.

Jurek
1 miesiąc temu

Myślę, że nie można do końca patrzeć na to ile ktoś zarabia, tylko raczej ile zostaje mu wydania. Ktoś kto ma zarobki 10000 netto i 5000 raty kredytu jest w gorszej sytuacji niż ktoś kto ma zarobki 8000 netto i 2000 zł raty, albo wcale.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Jurek

Oczywiście, ważnym wyznacznikiem jest zdolność akumulowania kapitału

Dawid
1 miesiąc temu
Reply to  Jurek

Dobrze szukasz ale źle to opisałeś. Żebym płacił 5000 zł raty nie muszę być w gorszejnsytuacji, równie dobrze ta osoba mogła płacić 2000 zł raty i uznać że jak skróci okres kredytowania i podniesi ratę do 5000 zł to spłaci kredyt szybciej i będzie mieć więcej na swoje przyjemności w przyszłości. Problem z patrzeniem na zarobki jest taki, że jest to skutek ciężkiej wykonywanej pracy. Ktoś może zarabiać o te 2000 zł więcej ale mieć schorowanych rodziców którzy wymagają wsparcia finansowego, albo chore dziecko, albo sam byc chory. Ktoś może zarabiać z drugiej strony mało bo wie, że ma rodziców… Czytaj więcej »

Krzysztof
1 miesiąc temu

Czy są jakieś głosy o waloryzacji progu 120.000? Obawiam się, że nie słyszałem.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Krzysztof

W programie restrukturyzacji budżetu państwa jest napisane, że nie będzie waloryzacji:
https://subiektywnieofinansach.pl/deficyt-panstwowego-budzetu-rzad-ujawnil-szczegoly/

Marcin Staly Czytelnik
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju a czy mysli Pan, ze jest jakakolwiek szansa o to by powalczyc jakos o zmiane? Czy raczej jest takich osob za malo i nigdy nie bedzie to priorytet dla rzadu?

Admin
1 miesiąc temu

Nie widzę, żeby któraś z partii politycznych miała to na sztandarach. Trochę Trzecia Droga i trochę Konfederacja, ale ona chyba raczej idzie po najbogatszych, a nie po small business.

Rafał
1 miesiąc temu

Ciekawy jestem – jak ktoś ma niskie dochody, ale ma milion w aktywach finansowych, to jest w klasie średniej, czy nie?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Klasa średnia to nie są rentierzy, tylko dobrze wynagradzani specjaliści. Majątek można odziedziczyć 😉

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

W sumie racja, dziadek ma kamienicę i jest milionerem, ale ciężko go nazwać klasą średnią, podobnie jak osoby co odziedziczyły pola na obrzeżach miast i sprzedają je po 30 tys. za ar.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Takie osoby nazywa się klasą szczęściarską 😉

Stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

No i tu się nie zgodzę. Jak ktoś odziedziczył 3 ha gruntu, sprzedał.za 72 mln i żyje z odsetek/najmu to może nie pracować i ja bym go nawet do klasy wyższej zaliczył. Czym jego dochód z najmu/odsetek jest gorszy od dochodu z pracy?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

No właśnie do wyższej, rentierskiej. Klasa średnia to ludzie, którzy są w 10% najlepiej zarabiających, ale jeszcze pracują (nawet dla przyjemności) 😉

Marco
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli jak ktoś osiągnie FIER to wypada z klasy średniej, a może wtedy już wpada ze wszystkich?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Marco

FIRE moim zdaniem nie wyklucza z klasy średniej, ale generalnie jest wyznacznikiem klasy wyższej, rentierskiej

xxa
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

A dochody z kapitału? Bo ja bym jednak patrzył na klasę średnią przez pryzmat majątku i dochodów z niego. I próg klasy średniej ustawić gdzieś w miejscu, gdzie dochody z kapitału są równe kosztom utrzymania

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  xxa

Fajna cezura. Kłopot polega na tym, że chyba nie ma żadnych danych dotyczących rozkładu oszczędności między ludźmi. Jest też problem – który zarysowaliśmy w tekście – polegający na tym, że dużo osób dostało nieruchomości w spadku albo wykupiło za grosze. Więc są majętni, ale nie są klasą średnią. A już o możliwości nałożenia danych „majątkowych’ na „dochodowe”, żeby znaleźć część wspólną – nie ma co mówić.

Kuba
1 miesiąc temu
Reply to  xxa

Ale klasa średnia to raczej nie są ludzie, którzy nie muszą pracować… Nie wiem czemu niektórzy próbują wpychać klasę średnią w bogactwo.

Adzik
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

wg tej metodologii to nawet wygrana w totka nie przeniesie do innej klasy 😉

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Adzik

To prawda. Można wygrać w totka i ciągle brać bon energetyczny czy inne socjale dla osób o niskich dochodach.

Ralf
1 miesiąc temu

Zawsze może być gorzej. Jak w Hiszpanii na przykład, wyjeżdżasz na wakacje, wracasz, a na chacie masz już lokatorów
🙂

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Ralf

Każdy chce być w klasie średniej, bezdomni też.

Mike
1 miesiąc temu
Reply to  Ralf

Trochę nieaktualne masz dane Ralf, ostatnio zajęli się Ocupasami i nie jest to już taka lukratywna opcja, jak to było wcześniej 😉

Michał
1 miesiąc temu

Podstawa opodatkowania dla umowy o pracę nie jest równa kwocie brutto. Trochę wstyd dla takiego portalu pomylić się w tej kwestii.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Michał

Tak, uprościliśmy trochę za bardzo (żeby nie komplikować), ale już uzupełniliśmy, bo było trochę zgłoszeń od Was, że żądacie precyzyjnego podejścia 😉

Dhduejwvh
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Michał ma rację. To nie uproszczenie tylko brak totalnych podstaw. Wstyd.

Ppp
1 miesiąc temu

„Mizeria i głód” – jak mówił stary Kiemlicz. Nawet te 20 000 zł, to niecałe 5000Euro, w dodatku brutto. Po podziale na trzyosobową rodzinę, wychodzą grosze.
A może po prostu nie ma u nas czegoś takiego? Są: bardzo biedni, biedni, relatywnie biedni oraz bogaci.
Pozdrawiam.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Ppp

No właśnie mam wrażenie, że to jest w Polsce margines. Bardzo biedni, biedni, relatywnie biedni i bogaci – to niestety może być prawda

Stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

To zależy z kim się porównujemy możemy z Luksemburgiem a możemy z Rumunią.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Wiadomo, najważniejszy jest punkt odniesienia

Marco
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

I z Rumunia już nie długo… kręcą gospodarkę jak szaleni.

Michał
1 miesiąc temu

Pisząc subiektywne o podatkach z UoP moim zdaniem powinno się uwzględniać całe opodatkowanie bez szerzenia iluzji płacowej.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Michał

Panie Michale, a może Pan rozwinąć? te ponad 50% (32% PIT, ponad 10% na ZUS i okolice oraz 10% na NFZ) – z grubsza wyczerpuje podatkowość dochodową. Potem jest oczywiście jeszcze VAT. Coś pominęliśmy?

Mati
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Pewnie chodzi o koszty pracodawcy, czyli pozostałą część składek.

Marek
1 miesiąc temu

Kto jest bogatszy – ten który zarabia 10tyś btutto czy ten który ma 20tyś brurro…?! Jak to jest że znajomi czy osoby z rodziny zarabiające 2x więcej ose mnie przychodzą do mnie pożyczyć na samochód..?! Nie ważne ile zarabiamy – ważne jakie mamy zobowiązania finansowe i w jakie „tarapaty” się wplątaliśmy…

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Marek

Oczywiście, na koniec ważny jest bilans – zdolność akumulowania kapitału

Sławomir
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie bilans, tylko rachunek zysków i strat. Bilans musi zawsze wyjść na ziobro 🙃

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Sławomir

Racja 😉

Przemek
1 miesiąc temu
Reply to  Marek

Mam 66 lat. Żona 65 lat. Nasze emerytury łącznie netto 9500 miesięcznie. Miesięczne koszty to 4000. Całe życie pracowaliśmy na etacie. Mamy własny dom i ogródek. Renty wdowiej nie dostaniemy. A nieuki, nieudaczniki, nieroby i kombinatorzy (pracujący na własny rachunek dostaną). To wg Was jest sprawiedliwe?

RAFAL
1 miesiąc temu
Reply to  Przemek

Chyba nie masz pojęcia o prowadzeniu działalnosci gospodarczej ( tej faktycznej a nie fikcyjnej jdg). Zresztą na pewno nie masz , bo siedzisz na etaciku całe życie z żonką . Może jeszcze jakiś urząd albo budżetówka? Człowieku nawet nie zdajesz sobie sprawy ile miałes szczęścia w życiu i zaoszczędziłeś zdrowia, stresów, nerwów i ogólnie energii . Jesteście wybrańcami losu i ,, wypasionymi”emerytami . O takich emeryturach jak wy (dzięki kapitałowi początkowemu i korzystnych przelicznikach ) , pokolenie po Tobie może niestety tylko pomarzyć. Nieznajomość tematu i ubliżanie olbrzymiej większości prowadzących działalnosc jest po prostu porażające .Masz rację to nie jest… Czytaj więcej »

Halka
1 miesiąc temu
Reply to  RAFAL

Rzeczywiście,podłe.

pyrgus
1 miesiąc temu
Reply to  RAFAL

a co jest złego w „siedzeniu na etaciku”? nie każdy ma ochotę być przedsiębiorcą

Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Przemek

O co chodzi w tym komentarzu?

Last edited 1 miesiąc temu by Mateusz
Leo
1 miesiąc temu
Reply to  Mateusz

Przemek żali się, że jak zejdzie z tego świata (statystycznie kobieta żyje dłużej), to jego żona nie dostanie grosza renty wdowiej. Zresztą niesłusznie, bo zasady przyznawania „renty wdowiej” czyli aktualnie swoje świadczenie +15% zmarłego małżonka/małżonki są dość jasne. Chyba, że przekroczy się limit 3x najniższej emerytury – w 2024: 5342 zł 88 gr, a w 2025: 5637 zł 81 gr. To kwota brutto, strzelam, że Przemek z żoną otrzymując 9,5 tys. zł netto mają (doliczając podatki, zdrowotne) ok. 12 tys. zł brutto. Jeśli oboje mają podobną emeryturę, to faktycznie jedno z nich po śmierci drugiego/drugiej na dodatek wdowi (obecnie 15%… Czytaj więcej »

Kuba
25 dni temu
Reply to  Leo

Dokładnie, bardzo słabe podejście. Na wstępie pochwalić się, ile to mają emerytury i ile im zostaje, a później wypluć z siebie pretensje, że ktoś coś dostanie. Po pierwsze, zapominając jeszcze o tym, że być może sami pobierają emerytury na starych zasadach, które były znacznie korzystniejsze i nie były powiązane wyłącznie z wysokością wpłaconych składek, gdzie osoby pracujące obecnie dostaną o wiele niższe emerytury przy podobnych wpłatach. Po drugie, zakładając że ludzie prowadzący działalność gospodarczą to „nieuki, nieudaczniki, nieroby i kombinatorzy”, podczas gdy w praktyce to etat znacznie bardziej sprzyja takim osobom, bo na własnej działalności nie ma ani złotówki bez… Czytaj więcej »

Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Przemek

Rozumiem, że chodzi o wdowi grosz więc trudno się nie zgodzić z tym, że ma dotyczyć tylko emerytów do określonej wysokości emerytury.

Dawid
1 miesiąc temu
Reply to  Marek

Zgaduje że twoi znajomi zarabiający dwa razy więcej od ciebie przychodzą pożyczyć na samochód na który cię nie stać i mają wydatki, których ty byś nie sfinansował ze swojej pensji. Czyli oni są bogatsi, a ich rozrzutny styl i życie ponad stan powoduje, że ciągle nie mają pieniędzy. Ale są bogatsi w rozumieniu mają na dobrą na które cię nie stać.

Mmmm
1 miesiąc temu
Reply to  Marek

A jesteś pewien, że oni zarabiają te 20K? Bo skoro zarabiają 2 razy od ciebie i mają mniej pieniędzy to pomijając jakieś chroby czy inne wypadki losowe po prostu żyją na wyższym poziomie. I chyba o to chodzi w zarabianiu pieniędzy. By dawały jakieś przyjemności. Oczywiście można też zarabiać dużo, żyć skromnie i mieć spore oszczędności. Tylko czy to jest dobre? Nie namawiam nikogo do wydania wszystkich oszczędności ale czasami trzeba i coś wydać na przyjemności czy inne głupoty (o ile ktoś ma co wydawać).

Kuba
1 miesiąc temu
Reply to  Mmmm

Problemem jest definicja znaczenia „stać”. Co to znaczy? Bo jeśli „stać” oznacza „być w stanie kupić”, to dziś większość ludzi „stać” na wiele, wystarczy zdolność kredytowa… Ale np. dla mnie „stać” tzn. móc za coś zapłacić, nie podkopując bezpieczeństwa finansowego i ustalonych celów. I teraz sęk w tym, że Ty uważasz, że jeśli ktoś zarabia trochę więcej i wszystko wydaje na zbytki, jeszcze wspomagając się kredytem, to żyje na wyższym poziomie, a ja uważam że nie. Bo taki człowiek gra z życiem w rosyjską ruletkę, wystarczy jedna pechowa sytuacja (a to kwestia statystyki) i może się pogrążyć na dobre. Czy… Czytaj więcej »

Wojciech
1 miesiąc temu
Reply to  Mmmm

Cieszę się, że jest sporo osób myślących tak jak ty 😉
Jesteście bezmyślnymi konsumentami i golodupcami, nie potrafiącymi nic zaoszczędzić. Ale macie olbrzymią zaletę. Jako dawcy kapitału, generujecie popyt i zwiększacie konsumpcję. To wpływa pozytywnie na gospodarkę, która się dynamiczniej rozwija.

To dzięki wam przeszedłem na emeryturę w wieku 40 lat.

Leo
1 miesiąc temu
Reply to  Marek

Jasne, że ważny jest bilans, zdolność dysponowania majątkiem itd. Aczkolwiek w życiu nie pożyczyłbym komuś na samochód zarabiającemu 2x więcej ode mnie, tylko dlatego, że ma większe zobowiązania finansowe i wpędził się w tarapaty. Nie mam żadnej gwarancji, że pożyczka zostanie spłacona, byłbym w znacznie gorszej sytuacji niż profesjonalni pożyczkodawca np. bank. Wychodzę z prostego założenia: „Musisz kupić samochód, a nie stać ciebie na taki jak chcesz to go nie kupuj, kup taki, na jaki ciebie stać. Jak nie stać na żaden – masz pecha.”

Dhduejwvh
1 miesiąc temu

Moje definicje:
Klasa średnia – rodzina, która z dochodów pokrywa wydatki na życie, wakacje 2x w roku, generuje nadwyżki pozwalające wyrobić limity w IKE i IKZE.

Osoby zamożne – klasa średnia plus dodatkowe nadwyżki na poziomie 50% generowanego dochodu

Osoby bogate – ludzie, którzy mogą do końca życia nie pracować bez zmniejszenia poziomu życia, żyjące z realnego dochodu pasywnego, bez konieczności upłynniania kapitału.

U każdego to mogą być nieco inne kwoty i potrzeby, dlatego celowo nie podaję wartości.

Stef
1 miesiąc temu

Zawsze powtatzam nawet jak ktoś zarabia 10000 mc netto ale ma kredyt na mieszkanie, auto, wakacje to nie jest klasą średnią. Do.tego jeszce niepracujaca żoną i dziecko.

Jak ktoś ma 9000 zł ale ma spłacony dom, auto ijeszceze dom na mazurach to może być klasą średnią. Do.tego jest singlem.

Ppp
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Bardzo słusznie, dodałbym jeszcze 2-3 miliony PLN oszczędności, by w razie „czarnej godziny” mieć byt zabezpieczony (choć dość skromny).
Pozdrawiam.

Radek
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Dla mnie ktoś kto pozwala sobie na luksus niepracowania (a nie piszesz, że z powodu choroby) nie jest klasa średnia a bogaczem.

Poza tym kredyt na limuzynę za 5k i rata na mieszkanie w centrum 5k nie uzasadniają tego że ktoś nie jest klasą średnią mając 10 k na rękę, a raczej to że kupuje zbyt drogie rzeczy na które go nie stać.

Leo
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Nie. Co to jest „średnia” to z definicji klasyczna miara położenia, tendencji centralnej, będąca ilorazem sumy zaobserwowanych wartości zmiennej mierzalnej przez liczbę obserwacji. Albo prościej: to popularna miara tendencji centralnej, informująca o przeciętnym poziomie cechy. Czyli upraszczając średnia klasa to nie skrajna bieda i nie skrajne bogactwo. Czyli cała reszta. Średnio na jeża…

Mike
1 miesiąc temu

To teraz pytanie – kogo stać na nieruchomości w tych astronomicznych cenach, skoro ustaliliśmy, jak małą klasę średnią mamy?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Mike

Rentierów, czyli klasę wyższą. To ona kupuje nieruchomości luksusowe jako inwestycję

Tomek
1 miesiąc temu

Czesto dla porownania dochodu rozporzadzalnego w gospodarstwie domowym na osobe nie dzieli się sumy dochodu przez liczbę osób w gospodarstwie, ale różne osoby uwzglednia się z odpowiednimi współczynnikami (druga osoba dorosła jako 1/2, male dzieci mniej). Ma to sens, bo przy większej liczbie osób część kosztów rozkłada się a nie duplikuje. Angielska nazwa parametru to The equivalised disposable income.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Tomek

Panie Tomku, bardzo dzięki za uzupełnienie, postaramy się zastosować tę miarę w przyszłości

Robert
1 miesiąc temu

[CENZURA-red, niecenzuralne określenia w treści]

Belbeniusz
1 miesiąc temu

Fajnie że artykuł uwzględnił wysokości kwoty wolnej od podatku i progów przy ocenie średniaków i możliwości oszczędzania.
Jakiś czas temu przy okazji internetowej dyskusji porównałem ile przy ich uwzględnieniu zapłaci się w „taniej” Polsce a ile w „drogiej” Austrii- okazało się że w Austrii zaczyna się płacić więcej niż u nas od ok 450 000zł/równowartości w Euro (nawet w Austrii to są wysokie zarobki znacznie powyżej średniej)- wszyscy zarabiający niżej u nas zapłacą więcej.
Tak że nasze państwo strzyże głównie biedaków i aspirujących- awans u nas jest trudniejszy.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

No właśnie, aspirujący u nas ponadprzeciętnie mocno dostają po głowie

Rafał
1 miesiąc temu

Moja definicja klasy średniej nie powinna się opiera o to ile zarabiasz, ale ile jesteś w stanie żyć na niezmienionym poziomie bez pracy.
Dla mnie klasa średnia to zabezpieczenie finansowe na min 3lata

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Ciekawa definicja.

Jacek
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Aha, czyli zaczynając pracę i zarabiając pomiędzy 10 a 12 brutto i nie mając oszczędności nie jest, ale ktos kto nie ma pracy i ma oszczędności na 3 lata to juz tak. 😉

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Jacek

Wiem, że to nie jest idealna definicja, ale ja tak to widzę.

Kuba
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Tak definiując, to jeśli wierzyć statystykom, tych osób jest u nas garstka. Nie dość, że mało osób dobrze zarabia, to jeszcze duża część z nich wydaje na bieżąco większość tego co zarabiają, bo „raz się żyje”. Dla przykładu, często ludzie piszą, że mają w budżecie domowym 30-40 tys. m-c i to mało na dobre życie… Czyli jeśli ktoś zarabia 35 tys. i wydaje 30, to żeby żyć 3 lata na niezmienionym poziomie musi mieć odłożony ponad milion, ale odkładając 5 tys. m-c musiałby to odkładać 18 lat. Ludzi dobrze zarabiających i oszczędnych mamy naprawdę niewielu.

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Kuba

Pewna bliska mi osoba 10lat temu zabariala 25-30tys na miesiąc.
Został zwolniony i miał:
– ok 150tys długu na kartach i limitach
– alimenty 5tys
Nie mial:
– żadnych oszczędności
– samochodu ( bo korzystał z służbowego)
– telefonu ( bo korzystał z służbowego)
– gdzie mieszkać (bo wynajmował)

Przez pół roku szukał pracy, pożyczka kasę na życie, mieszkał u rodzicow.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Grubo.

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Na szczęście miał życzliwe i pomocne osoby. Dziś ma zupełnie inne podejście do życia,a finanse osobiste są na plusie 🙂

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Grunt to mieć obok ludzi, którzy pomogą

Kuba
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Dokładnie o to mi chodzi, też znam wielu ludzi, którzy tak żyją. Już nawet nie chodzi o konkretną kwotę, bo one mogą się różnić, ale o samo podejście do życia, powodujące że po prostu wydaje się wszystko co się zarabia. I ludzie bezrefleksyjnie mówią, że no przecież normalne życie tyle kosztuje. A nie zastanowią się nawet, że jak zarabiali 10 tys. to żyli „normalnie” za 10 tys. jak zarabiali 20 to żyli „normalnie” za 20, a zarabiając 40 żyją „normalnie” za 40… I zawsze wychodzi, że taniej się nie da. A przecież mogliby zostać przy tym poziomie wydatków 10 tys.… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Kuba

Mózgowi ok. dwóch-trzech miesięcy zajmuje przestawienie się na wyższy poziom konsumpcji po zwiększeniu dochodów. Jak w tym czasie nie schowamy przed sobą tej dodatkowej kasy – pozamiatane

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Kuba

Inflacyjny styl życia.

Marlena
1 miesiąc temu
Reply to  Kuba

A ja nie do końca się z tym zgodzę, bo pewne wydatki w ostatnich latach urosły bardzo. Np. Gaz, prąd, paliwo. Zarabiam więcej niż kilka lat temu, ale też moje koszty stałe poszybowały w górę i mówię o podstawowych potrzebach.

pyrgus
1 miesiąc temu
Reply to  Marlena

zdecydowanie – mała siatka zakupów spożywczych w Lidlu (wczoraj robiłem) i leci 100 zł
większych zakupów jednorazowo nie robię, bo żal mi patrzeć, jak pieniądze uciekają z konta

Leo
27 dni temu
Reply to  pyrgus

Ta… bez stówy nawet na małe zakupy nie ma co chodzić. Klasa średnia się kłania 😉

Kuba
24 dni temu
Reply to  Marlena

OK, ale ja nie mówię o tym, żeby wydawać dzisiaj tyle samo co 20 lat temu, bo wiadomo, że trzeba to skorygować o wzrost cen. Mi chodzi o osoby, które dziś zarabiają 10 tys. a za dwa miesiące zaczynają zarabiać 30 i już po chwili wydają 30 tys. miesięcznie. No i nie mamy aż takiej inflacji, żeby nawet w przeciągu kilku lat zamiast 10 tys. musieć wydać na to samo 30.

Marco
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Przypominają mi się wspomnienia pewnego blogera finansowego… true

marek.mw
25 dni temu
Reply to  Rafał

a znasz kogoś kto zarabiając około średniej krajowej żyje jakby zarabiał minimalną?

Leo
27 dni temu
Reply to  Kuba

Jeśli takich osób jest garstka, to z definicji średniej, nie jest to klasa „średnia”, a wyższa. A przynajmniej (grubo) powyżej średniej. Tu nawet należałoby uśredniać nie do średniej krajowej, a raczej do mediany zarobków, żeby to określenie klasy średniej miało sens. A tak mówi się o klasie „średniej”, a powołuje się na zarobki znacznie powyżej tej średniej. Aktualnie „średnie” zarobki to brutto: 8604,70 zł i mediana: 6899,50 zł. I to powinno definiować „klasę średnią”. Czy wystarcza to na „godne życie w klasie średniej”? Jeśli nie, to oznacza, że dochody są „średnie”, a potrzeby wyższe. A jeśli dochód jest wyższy, to… Czytaj więcej »

Kuba
25 dni temu
Reply to  Leo

Zgadzam się, ale ja napisałem garstka w odniesieniu do ludzi o dobrych zarobkach i oszczędnych. Jeśli z dwóch osób zarabiających 10 tys. na rękę, jedna przepuszcza wszystko jak leci, a druga oszczędza połowę, rezygnując z zachcianek i wygód, to po jakimś czasie ta druga będzie miała oszczędności pozwalające na przeżycie tych 2-3 lat bez pracy, a pierwsza nadal nic. Ale zarabiają tyle samo, więc jak tu na podstawie tylko tego jednego kryterium przypisywać ich do różnych klas?

Hiacynth
1 miesiąc temu

Ot cała tajemnica dlaczego specjaliści zwykle na JDG. Grupa dojna to tylko osoby które z jakiegoś powodu nie mogą uciec z etatu…

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Hiacynth

To prawda, wśród dobrze zarabiających na etacie są tylko ci, którzy z jakichś względów nie mogą uciec

Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Hiacynth

Nie możesz uciec z etatu? Jesteś przywiązany?

Pan K
1 miesiąc temu
Reply to  Hiacynth

Dokładnie.

Mam ponad „mityczne” 20 tys brutto na UoP, z której nie mogę uciec na JDG

I po wejściu w drugi próg (zaraz na początku roku) zostaje mi z tego mniej niż połowa.

Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Pan K

Jak to nie możesz uciec? Nie możesz zmienić tego 20 tys brutto na UoP na JDG 10 tys, gdziekolwiek, gdzie będziesz miał te 10 tys na rękę i które z czasem rozwiniesz do 20 tys na rękę?

Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Mateusz

Ktoś musi utrzymać utrzymać ten kraj.
JDG powinien być zakazane .

Kuba
25 dni temu
Reply to  Mateusz

JDG powinno być zakazane? A myślisz, że jak powstają firmy? Że każda zaczyna tak, że wjeżdża ktoś z grubym kapitałem i mając tylko biznesplan, bez żadnych zleceń, klientów itd. zatrudnia od razu z 10 osób i rusza? Ludzie otwierają takie JDG, a jak dobrze idzie i przestają się wyrabiać z robotą, to zaczynają zatrudniać ludzi…
Druga kwestia, jak ktoś prowadzi JDG, w ramach której wykonuje zlecenia dla różnych kontrahentów, to kto powinien być jego pracodawcą?

imasz
1 miesiąc temu
Reply to  Pan K

Bolesne jest gdy masz znacznie ponad 20 tys miesięcznie na UOP i nie możesz uciec z podatkiem. Nie masz tego z niczego, czy za darmo, kosztuje to sporo wysiłku i energii, inwestycji w siebie a cudowne rządy nagradzają ciebie coraz większym obciążeniem podatkowym. Z drugiej strony uważam że nadal w Polsce jest sporo pieniądza nieopodatkowane przy jdg, ludzie robią duże pieniądze iw statystykach tego nie widać. Mam kolegów którzy mają restauracje, stolarnie i na papierze płacą symboliczne podatki, kupują działki, stawiają domu „systemem gospodarczym” i legalizują kasę. Nie pochwalam ale nadal system podatkowy jest dziurawy i najłatwiej doić etatowców. Z… Czytaj więcej »

Pyrgus
1 miesiąc temu
Reply to  imasz

Zapomniałeś jeszcze o rolnikach

Celina
1 miesiąc temu
Reply to  Hiacynth

Nie chcę uciec z etatu, choć nie byloby problemu z jdg. Po x latach spędzonych na etacie, patrząc na znajomych na jdg to etat ma dużo więcej plusów niż jdg.

Last edited 1 miesiąc temu by Celina
Mateusz
1 miesiąc temu
Reply to  Hiacynth

Tak przy okazji tego komentarza, ciekawi, czy wybrańcy parlamentarni mogą uciec z etatu na JDG.

pyrgus
1 miesiąc temu
Reply to  Mateusz

pewnie nie jeden by chciał, ale boi się o tym głośno powiedzieć

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu