Wesele to zawsze była droga impreza. Ale dziś jest chyba najdrożej w historii. O ile wzrosły ceny uroczystości w erze wysokiej inflacji? Jeśli podwyżki nie będą skorelowane z rosnącą grubością wręczanych przez gości kopert, młode pary będą musiały coraz więcej dopłacać do wesel. Jak zmieniła się weselna rzeczywistość i gdzie szukać w tych czasach oszczędności?
Rynek ślubny przeżył w ubiegłym roku zawał. Jak sprawdziliśmy, liczba ślubów była najmniejsza w powojennej historii Polski. Powód? Lockdowny, ograniczenia w liczbie weselników i – ogólnie pisząc – minorowe nastroje. W tym roku powoli wracamy do normalności, ale młodzi znowu mają pod górkę – tym razem z powodu drakońskich podwyżek cen weselnych usług. Ile kosztuje wesele? O ile wzrosły koszty organizacji?
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Ile kosztuje wesele A.D. 2021? Statystyka mówi, że… 40 000 zł
145 000 par stanęło w ubiegłym roku na ślubnym kobiercu. Choć rośnie liczba ślubów cywilnych (np. w ubiegłym roku w Krakowie więcej było już ślubów w urzędzie niż w kościele), to ciągle dla wielu osób nieodłączną częścią uroczystości jest huczne wesele. Jak szacują przedsiębiorcy weselni, branża wyceniana jest na 7 mld zł rocznie. Ile więc kosztuje wesele? Łatwo więc policzyć, że przy dotychczasowej średniej liczbie ślubów na poziomie 180 000 rocznie średnia cena wesela to ok. 39 000 zł.
Jak się zmieniły ceny w pandemii i w erze wysokiej inflacji? Dobrą salę weselną (czyli pewnie dworek na przedmieściach z dużym parkingiem i ogródkiem, gdzie mogą się przewietrzyć goście) rezerwuje się z co najmniej rocznym, a czasami nawet dwuletnim wyprzedzeniem. Popyt jest duży, a kalendarz nie jest z gumy. W ciągu roku optymalnych terminów na rozpoczęcie nowej drogi życia jest tylko osiem – mowa oczywiście o sobotach w letnich miesiącach, w których występuje „r”, czyli czerwiec i sierpień. Tak, nadal to dla wielu osób ważne…
Pozostali celują w maj, lipiec i wrzesień. W tym ostatnim, choć jest „r”, to już jednak jest to prawie jesień i pogoda bywa kapryśna. No i ten tradycyjny kalendarz ożenków zaburzyła pandemia, bo wesela do 50 osób wewnątrz restauracji można w tym roku urządzać dopiero od 29 maja. Podobnie było rok temu. To sprawia, że domy weselne i restauracje po poluzowaniu obostrzeń pękają w szwach. Powód? W tym sezonie skumulowały się imprezy te zaplanowane na ten rok, jak i te przełożone z „lockdawnowych” miesięcy. No i tak rośnie i tak już wyśrubowany popyt, a co za tym idzie – rosną też ceny. O ile? Ile dziś kosztuje wesele?
O ile zdrożały wesela po pandemii? I czy (jeszcze) obowiązują ceny w umowach sprzed pandemii?
Załóżmy, że narzeczeni Marek i Jola planowali w 2019 r. ślub i wesele na 100 osób z terminem na czerwiec 2020 r. Cena za osobę (za „talerzyk”) wynosiła 250 zł (z alkoholem). Czyli zamierzali przeznaczyć na wesele circa 25 000 zł (nie licząc pozostałych kosztów takich jak suknia ślubna, fryzjer, opłaty urzędowe, „na tacę”, wypożyczenie samochodu i kilka innych rzeczy).
Gdy przyszedł 2020 r., wybuchła pandemia. I choć mogli zorganizować wesele do 50 osób, to zdecydowali się przełożyć termin na kolejny rok, czyli na czerwiec 2021 r. O ile w tym czasie wzrosły ceny? GUS podaje ogólne dane na temat usług restauracyjnych. Wynika z nich, że między czerwcem 2019 r. a czerwcem 2020 r. posiłki w restauracjach zdrożały o 6%.
Czyli średnia cena „talerzyka” wzrosła do 265 zł. Ale – przypomnijmy – w czerwcu 2020 r. ślub się nie odbył. Z różnych powodów odwołano co piąty ślub w ubiegłym roku. Jesteśmy więc już w czerwcu 2021 r. Ile więc trzeba przeznaczyć dziś na wesele na 100 osób w porównaniu z rokiem 2019 r.?
Czerwiec się jeszcze nie skończył, ale mamy dane, z których wynika, że już w maju ceny w restauracjach wzrosły o 5%. Uśredniając, cena za osobę wzrosła z 265 zł do ok. 280 zł. Czyli w porównaniu z 2019 r. jest drożej o 30 zł za osobę i 60 zł za parę. A przecież o 20-30% podrożały też inne usługi – chociażby fryzjerzy…
Trudno się dziwić, że domy weselne podwyższają ceny – podobnie jak inne branże chcą wyrównać sobie pandemiczne straty, więc wprowadzają podwyżki, a klienci i tak dopisują, więc można! Czy dane statystyczne potwierdzają praktycy? Zapytałem o to Kamilę Romanow, właścicielkę firmy, która pomaga młodym w planowaniu i organizowaniu wesel.
„Koszty organizacji wzrosły adekwatnie do wzrostu ceny większości usług. Ceny wzrosły, zaczynając od wedding plannera, na fotografie kończąc. Nie ma się co dziwić, patrząc na wzrost cen większości usług. Obserwujemy wzrost od osoby za tzw. talerzyk na poziomie od 10-15%. Jest to naturalna konsekwencja tego, że produkty, z których są wykonywane dania, również podrożały, ale wzrosły też koszty utrzymania pracownika, szczególnie obsługi kelnerskiej oraz koszty utrzymania obiektu”
– mówi Kamila Romanow. Co najbardziej podrożało?
„Najbardziej odczuwalny wzrost cen z perspektywy pary to koszt menu, bo to jest zazwyczaj 30-40% całkowitego kosztu wesela. Duży wzrost ceny odnotowuje się wśród dekoratorów, ponieważ ceny kwiatów niektórych wzrosły nawet 3-krotnie. Jeśli już pary młode chcą zmniejszyć koszty, to ograniczają listę gości – czyli decydują się na mniejsze przyjęcia i rezygnują z dodatkowych atrakcji”
– mówi Romanow. Z drugiej strony słychać głosy, że klienci opornie akceptują podwyżki w sytuacji, gdy podpisali umowy z wycenami kosztów imprezy przed pandemią.
„Skala podwyżek nie jest łatwa do określenia, gdyż obowiązują nas ustalenia sprzed pandemii, a duża cześć naszych wesel została przeniesiona na inny termin. To, co widzimy na pewno, to wzrost cen usług fryzjerskich i makijażu, zmieniły się też zasady rezerwacji, które teraz wiążą się z większymi zadatkami i dodatkowymi zapisami covidowymi w umowach. Ale generalnie z roku na rok mamy podwyżki. No i są także zapisy mówiące o możliwości wzrostu cen o x%, a te pojawiały się w umowach na długo przed pandemią”
– mówi mi Joanna Kopij, z firmy Lily Wedding Planner.
7 recept na „weselną inflację”. Nie wszystkie eleganckie
Oczywiście, ze wzrostem weselnych kosztów można walczyć. Jeśli mamy odłożoną kwotę, której nie chcemy przekroczyć, pole manewru jest całkiem spore. Pytanie tylko, czy i jak bardzo młode pary (z rodzinami) chcą te koszty ścinać. W końcu to najważniejszy dzień w życiu.
Po pierwsze – tańszy lokal. Wybór jest duży. Jedyny problem to kwestia tego, czy obiekt będzie miał wolne terminy i czy ślubu nie trzeba będzie przekładać o kolejny rok lub dwa. Warto jednak zasygnalizować taką opcję właścicielom lokalu, może trochę „zmiękną” (szansa jest mała, ale…). Zarezerwowanie sali z większym wyprzedzeniem daje większe możliwości negocjowania ceny.
Po drugie – skromniejsze menu. Jeśli cena wyżywienia jednego gościa przy niezmienionym menu wzrosła, może warto zastanowić się nad zmianą zestawu dań? Zamiast kaczki wybrać kurczaka. Zamiast kremu z białych warzyw – swojski rosół. Wzorując się na Christianie Ronaldo, zrezygnować ze słodkich napojów i serwować lemoniadę. Odpuścić sobie popularny w ostatnich latach „wiejski stół” z samogonem, kaszanką i pieczoną świnią. Na odpowiedniej konfiguracji menu można zaoszczędzić 10-15% wydatków na wesele.
Po trzecie – zrezygnować z weselnych didaskaliów. W ostatnich latach wesela obrosły w wiele usług dodatkowych: jest pan z fotobudką do robienia pamiątkowych zdjęć, animator dla dzieci, pokaz sztucznych ogni, zawodowy barman etc. Jeśli w ciągu dwóch lat cena menu wzrosła, a my nie chcemy, by menu wypadło „biednie”, trzeba w ramach cięcia kosztów odpuścić sobie wynalazki.
Po czwarte – nieweekendowy termin. Idealnych dni na wzięcie ślubu jest w kalendarzu bardzo mało, więc nic dziwnego, że ceny są wtedy najwyższe. O ile wyższe? Zadzwoniłem do jednego z domów weselnych pod Warszawą. Okazuje się, że o ile cena sobotnia wynosi 240 zł, to przy podobnym menu wynajęcie sali w innym dniu spada do… 200 zł od osoby. Czyli o 17%. Najpopularniejszym alternatywnym dniem tygodnia jest czwartek – ale goście muszą sobie zrobić przedłużony weekend, a przecież nie każdy ma taką możliwość.
Po piąte – impreza na raty. Kiedyś, w starych dobrych czasach, było wesele i poprawiny – czasami następnego dnia, czasami tydzień później. Pandemiczne obostrzenia spowodowały, że wypączkował nowy trend. Gdy nie można było się spotykać w dużych grupach, budżet był napięty, a z drugiej strony para młoda chciała ugościć rodzinę i znajomych, robiła dwie imprezy. Pierwsza to dystyngowany obiad dla najbliższej rodziny. A za jakiś czas impreza „klubowa” w domu dla znajomych ze swojej grupy wiekowej. Może wyjść taniej.
Po szóste – wspólne śniadanie zamiast poprawin. To też nowa tradycja. Zamiast organizować drugą, nie mniej huczna imprezę, czyli poprawiny, coraz więcej osób wykupuje w domach weselnych późne śniadanie. Goście, którzy wybrali opcję z noclegiem, zostają po weselu w lokalu i schodzą na śniadanie, gdzie mogą powspominać minioną noc oraz zregenerować siły po trudach imprezowej nocy.
Po siódme – jeśli budżet nie jest zbyt wysoki, możemy spróbować częściowo przenieść koszty noclegów na gości. Nie jest to może szczyt elegancji, ale słyszę od osób z branży, które podsunęły mi ten pomysł, że mieści się to w granicach weselnego savoir vivre’u. O ile poinformujemy gości o tym na zaproszeniach.
Ale Joanna Kopij pytana, czy młode pary szukają teraz oszczędności, mówi, że nie widzi takiego trendu.
„Mamy wrażenie, że wszyscy tęskniliśmy za tymi wydarzeniami. Młodzi zatem nie ograniczają liczby osób, ale goście z uwagi na sytuację „wykruszają się” sami. A to wpływa na obniżenie kosztów. Nie warto jednak oszczędzać na operatorach czy muzykach, zdjęcia zostaną z nami na wieczność, a dobry DJ rozkręci każde wesele.”
Wszystkim, którzy zastanawiają się, ile kosztuje wesele A.D. 2021 r., muszę powiedzieć, że wcale nie musi być droższe od tego sprzed pandemii. Trzeba tylko lepiej negocjować, czasem pójść na kompromis z kalendarzem i odkleić się nieco od weselnej sztampy. No ale najważniejsze jest to, żeby to była prawdziwa miłość.
Zdjęcie tytułowe: Pixabay