24 kwietnia 2021

Kredyt na mieszkanie i samochód za darmo oraz zwolnienie z podatku PIT? Rząd szykuje nowe zachęty prorodzinne. Ale czy to coś pomoże? Ile kosztuje małe dziecko?

Kredyt na mieszkanie i samochód za darmo oraz zwolnienie z podatku PIT? Rząd szykuje nowe zachęty prorodzinne. Ale czy to coś pomoże? Ile kosztuje małe dziecko?
Współautor: Monika Madej
110

Rząd zastanawia się nad nowymi sposobami zachęcania Polaków do posiadania dzieci. Wśród pomysłów, o których mówi się w kuluarach jest zwolnienie z podatku PIT, bezprocentowe kredyty na mieszkanie, możliwość umarzania części kredytu hipotecznego dla osób, które „dorobią się” dzieci w czasie spłacania rat oraz dotowane przez państwo kredyty samochodowe. Czy to może dać impuls do zakładania rodzin? Przecież już dzisiaj mamy ulgę na dziecko, świadczenie 500+, „becikowe” i „kosiniakowe”. Sprawdzamy, ile kosztuje dziecko w pierwszym roku życia i jaką część kosztów jego posiadania pokrywa państwo. I jaką będzie pokrywać, gdy na rodziców spadnie kolejna fala dobra

Od miesięcy w mediach słyszymy o zatrważających danych dotyczących nadmiarowych zgonów spowodowanych pandemią. Jednak równie niepokojące dane dotyczą liczby urodzeń. W styczniu 2021 r. urodziło się o 18% mniej dzieci niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. I choć dane styczniowe dotyczą dzieci poczętych na początku pandemii, a więc w bardzo niepewnym okresie, to spadek urodzeń obserwujemy już od wielu lat.

Zobacz również:

Rząd duma, jak zachęcić nas do posiadania dzieci. Będzie kredyt za darmo?

W roku 2020 Instytut badań Zmian Społecznych zbadał powody, dla których liczba urodzeń w naszym kraju systematycznie spada. Pierwszym z nich jest, bez zaskoczenia, opóźnianie w czasie decyzji o macierzyństwie. Obecnie najczęściej rodzą kobiety w wieku 30-34 lata, podczas gdy w latach 90, ta średnia wynosiła 20-24 lata. Oprócz coraz późniejszego wieku rodzących, głównymi przyczynami niskiego poziomu dzietności jest strach przed utratą pracy oraz niskie zarobki.

Wiele osób zapewne powie, że przecież kiedyś też się nie przelewało, a dzieci się rodziło. Przecież to nie pieniądze, a miłość powinna być decydującym czynnikiem w decyzji o dziecku. Niby prawda, ale ciężko samą miłością zapewnić dziecku zaspokojenie wszystkich potrzeb, a potrzeb jest bardzo dużo już od samych narodzin.

Tym, co powstrzymuje młodych Polaków przed posiadaniem dzieci są niskie zarobki, drogie mieszkania i problem z opieką nad maluchem w pierwszych latach życia. Jeśli doda się koszty prywatnego przedszkola, wynajmu mieszkania w pierwszych latach po założeniu rodziny, to trzeba naprawdę niezłych zarobków, żeby zostało jeszcze trochę pieniędzy na przyjemności życia.

Podobno pomysły na pomoc młodym rodzicom znajdą się w rządowym Nowym Ładzie, czyli nowym programie gospodarczym, który ma być ogłoszony w maju. Wśród elementów polityki prorodzinnej mają być bezprocentowe kredyty na mieszkanie (z możliwością częściowego umorzenia, o ile w czasie spłaty w rodzinie pojawi się co najmniej dwójka-trójka dzieci) i na samochód oraz zwolnienie z podatku dochodowego osób, które „dorobią się” dziecka i nie ukończyły jeszcze 30 lat. Czy to dobre pomysły? Na razie nie znamy nawet slajdów z power pointa – a to na tym etapie kończy się większość rządowych obietnic – nie mówiąc o szczegółach finansowych.

To, co możemy policzyć, to koszty związane z posiadaniem dziecka. Te, które ponosimy jeszcze zanim dziecko pojawi się na świecie, jak również pieniądze, które musimy wyjąć z kieszeni w pierwszym roku życia dziecka. A potem? Dlaczego skupiamy się na pierwszym roku? Bo to jest ten czas, w którym polskie państwo ma najwięcej bodźców finansowych. Jest „becikowe”, „kosiniakowe”, do których dochodzą stałe bodźce, jak ulga podatkowa na dziecko oraz zasiłek 500+ (który ponoć ma być zwaloryzowany do 700 zł).

Nasze wyliczenia zaczynamy od tego, że przyszli rodzice muszą wydać całkiem pokaźną kwotę na wyprawkę. Ile dokładnie? Wszystko zależy od tego, czy wybieramy wariant ekonomiczny, czy ekskluzywny, więc widełki są szerokie. Ale mimo wszystko spróbujemy je naszkicować.

Ile kosztuje małe dziecko? Na początek wyprawka

Zanim dziecko przyjdzie na świat, największy wydatek to wózek, na który wydamy ok. 2.000 zł, ale na rynku są i takie za 15.000 zł). Do tego musimy dokupić fotelik samochodowy (700 zł), łóżeczko (300 zł), materacyk do łóżeczka (300 zł). Kilka prześcieradeł na zmianę do łóżeczka, kocyki, rożek to łącznie ok. 200-300 zł. Przewijak z nakładką i pokrowcami to kolejne 300 zł. Wanienka ze stojakiem to koszt ok. 100 zł. Do tego należy doliczyć pieluchy, ręczniki, na które wydamy 100-200 zł i oczywiście ubranka, na sam początek przyda się minimum 7-10 kompletów w najmniejszym rozmiarze, a więc kolejne 200 zł. Do tej kwoty trzeba dodać kolejne 200-300 zł na artykuły higieniczne.

Uzbierało się już 4.500 zł (i to w wersji ekonomicznej). Dodatkowo na listach wyprawkowych znajdziemy takie elementy jak niania elektroniczna, monitor oddechu, nawilżacz powietrza, termometr. Jeśli zdecydujemy się na takie zakupy, to musimy liczyć kolejne kilkaset lub tysiąc złotych. Możliwe też, że na te wszystkie dziecięce gadżety przydadzą się dodatkowe meble, nie jest to wprawdzie element niezbędny, ale może dołożyć nam kolejne tysiąc złotych lub więcej. Mówimy w tym momencie o kosztach rzędu 6.500 zł.

Przyszła mama musi też wydać trochę pieniędzy na siebie – koszule do karmienia, laktator i artykuły higieniczne to ok. 700 zł. Oprócz tego w ciąży zalecana jest suplementacja, średnio koszt to 50 zł miesięcznie, zakładając, że nie mamy jakichś znaczących niedoborów. Trzeba więc liczyć się z wydatkiem rzędu 500 zł przez cały okres ciąży.

Przed narodzeniem dziecka zalecane są też szczepienia na grypę (ok. 50 zł) oraz krztusiec (ok. 100 zł). Wiele kobiet decyduje się też na badania prenatalne, które są refundowane, ale nie dla wszystkich. Koszt pierwszego badania to ok. 500 zł. Jeśli jednak badanie wskaże na ryzyko wad genetycznych, wykonywane jest następne inwazyjne za minimum 1.000 zł. Istnieją też badania prenatalne z krwi, których koszt to ok. 2.000 zł. W naszym scenariuszy oczywiście zakładamy, że cała reszta podstawowych badań wykonywana jest w ramach NFZ.

Jeśli nie korzystamy z usług prywatnych lekarzy i płatnych badań, to koszty do momentu narodzin dziecka mogą się zamknąć kwotą ok. 8.000 zł. Jeśli nie – przekroczą 10.000-11.000 zł. Na wielu wymienionych elementach trochę można zaoszczędzić. Wiele z tych rzeczy można kupić używanych, część na pewno możemy dostać w formie prezentów od rodziny.

Nowa pozycja w domowym budżecie: „małe dziecko”

Potem jednak czekają nas bieżące wydatki na pieluchy, leki, ubranka. Koszt pieluch i artykułów higienicznych to ok. 200-300 zł miesięcznie. Jeśli karmimy piersią, to przez pierwsze pół roku wyżywienie dziecka mamy za darmo, potem w ramach stopniowego rozszerzania diety dochodzą kolejne wydatki. Załóżmy, że będzie to ok. 200-300 zł miesięcznie. Sytuacja komplikuje się gdy dziecko trzeba karmić mlekiem modyfikowanym, wtedy wydatki na jedzenie mogą wzrosnąć o kolejne 200 zł miesięcznie. Mówimy więc o wydatkach 5.000-8.000 zł w skali roku

Podczas pierwszego roku życia dziecka na pewno wpadną nam jakieś wizyty u lekarza, większość pewnie uda nam się załatwić na NFZ, niestety przez długie kolejki w ramach publicznej opieki nie raz skusimy się zapewne na wizytę prywatną. Możliwe więc, że w ciągu roku dojdzie nam kilkaset złotych lub więcej tytułem wydatków na wizyty u specjalistów i leki.

Dziecko bardzo szybko wyrośnie nam z ubranek, które skompletowaliśmy w ramach wyprawki, więc w ciągu roku będziemy musieli wymienić cały komplet ubranek, dokupić zimowy kombinezon, buciki, czapki i inne akcesoria. Kwota wydatków prawdopodobnie przekroczy 2.000 zł w przypadku ubrań ze sklepu.

Z wiekiem dziecko zaczyna też interesować się otoczeniem, zaczynamy więc kupować zabawki i inne akcesoria. Tu właściwie górnej granicy nie ma. Załóżmy jednak, że na na zabawki wydamy ok. 1.000 zł, w końcu i tak zabawkami zasypią nas dziadkowie i inni goście. Na pewno pojawią się jeszcze jakieś niespodziewane koszty, łóżeczko turystyczne, nosidełko, chusta. Łącznie – nie licząc podsumowanych wcześniej rzeczy absolutnie podstawowych, jak pieluchy i jedzenie – w budżecie domowym powinniśmy rezerwować jeszcze 3.500 zł na wydatki w pierwszym roku życia dziecka. 

Jak państwo pomaga finansowo młodym rodzicom?

Łącznie koszt „pierwszego etapu” posiadania dziecka – licząc cały okres ciąży i pierwszy rok po porodzie – można podsumować na 16.000-22.000 zł, w zależności od tego, gdzie się zaopatrujemy w potrzebne rzeczy. Jak wspomnieliśmy na początku, w kontekście tych wszystkich liczb jednym z głównych powodów, dla którego młode pary nie decydują się na dziecko, jest niepewna sytuacja ekonomiczna.

Państwo nie od dziś stara się namawiać młode pary do zakładania rodziny. Chyba najdziwniejszą kampanią z tej serii była reklama z 2017 r., w której mogliśmy oglądać rozmnażające się króliki. Zachęcały nas one, abyśmy zaczęli brać z nich przykład. Akcja kosztowała 3 mln zł i szybko zalała ją fala krytyki. Rok przed kampanią z królikami, rząd wprowadził program 500+, który miał przyczynić się do niesamowitego wzrostu dzietności. I choć faktycznie w 2017 r. nastąpił wzrost urodzeń, to w kolejnych latach obserwowaliśmy już tylko spadki.

Co jest po drugiej stronie tego bilansu? Liczne rządowe bonusy. Z wyprawką najbardziej kojarzy się wspomniane już becikowe, wynoszące 1.000 zł. Teoretycznie na wyprawkę powinno starczyć, jak się dobrze postaramy. Niestety na ten dodatek łapią się tylko osoby, u których dochód na osobę w gospodarstwie nie przekracza 1.922 zł.

W Polsce możemy liczyć na stosunkowo długi urlop macierzyński. Niestety, dotyczy on tylko kobiet zatrudnionych na umowę o pracę. Tym z nich, które na macierzyński się nie łapią, przysługuje tzw. „Kosiniakowe”, wprowadzone w 2016 r. i wynoszące 1.000 zł miesięcznie przez okres 52 tygodni.

Oprócz tego możemy liczyć na zasiłek rodzinny, który wynosi 95 zł miesięcznie na dziecko poniżej piątego roku życia, wraz z wiekiem rośnie kwota zasiłku nieznacznie rośnie. Jednak tu również mamy kryterium dochodowe, dużo bardziej restrykcyjne niż w przypadku becikowego – w tym przypadku dochód na osobę nie może przekroczyć 674 zł.

Rodzice dzieci mogą też korzystać z ulgi podatkowej (odpis od podatku dochodowego PIT), wynoszącej odpowiednio: na pierwsze dziecko – 1112,04 zł, na drugie dziecko – 1112,04 zł, na trzecie dziecko – 2000,04 zł, na czwarte dziecko (na kolejne również) – 2700 zł. Taka kwota wraca do domowego budżetu w progu lata, gdy urząd skarbowy przelewa zwroty nadpłat podatkowych.

No i oczywiście mamy słynne 500+, czyli dodatek na dziecko, który w skali roku oznacza wsparcie dla rodziców na poziomie 6.000 zł i jest zdecydowanie najmocniejszym elementem tego pakietu.

Na dodatkowe świadczenie mogą też liczyć rodzice samotnie wychowujący dziecko, ci którym przysługuje wspomniany zasiłek rodzinny. Miesięcznie wynosi on 193 zł na dziecko, nie więcej niż 386 zł łącznie na wszystkie dzieci.

Na późniejszych etapach pojawia się jeszcze kilka finansowych dodatków, takich jak 300+ na wydatki szkolne, karta dużej rodziny oferująca zniżki dla rodzin z co najmniej trójką dzieci czy dofinansowanie na zatrudnienie niani. Ale tym się już nie zajmujemy, bo skupiamy się na wydatkach z pierwszego etapu posiadania dziecka.

Jaką część kosztów generowanych przez małe dziecko pokrywa państwo?

Zestawiając ze sobą wymienione przez nas powody, dla których kobiety odkładają decyzję o macierzyństwie wraz z wydatkami, które musimy poczynić już na samym początku oraz dodatkami od państwa, sytuacja nie wygląda optymistycznie. Jeśli nie masz bardzo niskich dochodów, to możesz liczyć właściwie tylko na 500+ oraz na ulgę podatkową, co w sumie oznacza dofinansowanie państwa do dziecka na poziomie nieco ponad 7.000 zł. Czyli mniej, niż połowę tego, co obliczyliśmy jako dolne widełki kosztów posiadania dziecka w pierwszym roku jego życia (oraz ciąży).

Osoby nie mające prawa do urlopu macierzyńskiego mogą doliczyć jeszcze 12.000 zł w skali roku „Kosiniakowego” (ale za to nie dostają pensji, więc trudno uznać to za bonus, raczej ograniczają dzięki temu straty). Zaś osoby o niskich dochodach mogą doliczyć 2.000 zł becikowego oraz zasiłku rodzinnego w skali roku.

Podatki na sfinansowanie zasiłków 500+ (w sumie 40 mld zł rocznie) i na inne świadczenia przewidziane dla młodych rodziców płacimy wszyscy, również ci posiadający dzieci. Niestety, decydując się na dziecko, nie mamy raczej szans na to, żeby w całości odzyskać pieniądze, które w związku z tym wydajemy. Gdyby państwo chciało w całości zrefinansować koszty ciąży i pierwszego roku życia dziecka, świadczenie 500+ trzeba by przerobić chyba na 1000+.

Ile pieniędzy popłynie do rodziców, jeśli rząd da im darmowe kredyty i zwolnienie z PIT?

Czy planowane przez rząd nowe bonusy dla młodych rodziców mogą zmienić znacząco bilans? Jeśli zarabiasz brutto 4.000 zł miesięcznie i na rękę dostajesz 2.900 zł, to na zwolnieniu z podatku PIT rocznie zyskasz 2.800 zł. Jeśli oboje rodziców pracują i mają takie same wynagrodzenie, to więcej, ale prawdopodobnie – tak jak jest z 500+ – prawo do zerowego PIT-a będzie miał tylko jeden rodzic. I to zapewne tylko do pewnego limitu zarobków.

Darmowe i częściowo refundowane kredyty mieszkaniowe byłyby już wysokokwotową „dotacją”. Pożyczając z banku 300.000 zł na mieszkanie z oprocentowaniem 3% w skali roku i 25-letnim okresem spłaty mamy w perspektywie spłatę co najmniej 126.000 zł odsetek przez cały ten okres. Gdyby rząd miał te odsetki umorzyć w zamian za „dorobienie się” w czasie np. pierwszych 10 lat wspólnego mieszkania trójki dzieci, to mówimy o „dotacji” rzędu 5.000-6.000 zł rocznie, czyli o takim dodatkowym 500+.

W sumie więc obecne dopłaty państwa za posiadanie dziecka (7.000 zł w porównaniu z 16.000-22.000 zł kosztów) mogłyby zostać wzbogacone o 8.000-9.000 zł dodatkowych bonusów. Czy to byłby dla Was argument, by zacząć się intensywnie rozmnażać? Czekamy na opinie!

Czytaj też: Kobieta, kochający partner, dziecko w drodze i… mieszkanie w połowie na kredyt. I coś się popsuło

Czytaj też: Czy bezdzietni powinni płacić wyższy podatek?

—————————

Recommended by Samcik:

Oszczędzaj a emeryturę i dostań 400 zł „samcikowej” premii. Chcesz dostać 200 zł premii za zainwestowanie 2000 zł albo 400 zł premii za zainwestowanie z myślą o dodatkowej emeryturze 4000 zł? Kliknij ten link albo ten link oraz wpisz kod promocyjny msamcik2021.

Zainwestuj w fundusze z całego świata bez prowizji, jak Samcik. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o finansach”. Samcik też tam kupuje fundusze. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA.

Wypróbuj usługę „Tematy inwestycyjne” ułatwiającą inwestowanie. Jesteś klientem mBanku? Ja też. Sprawdź stronę „Tematy inwestycyjne”, która ułatwia inwestowanie. Wpisz w co chciałbyś zainwestować, a oni podpowiedzą ETF, który możesz kupić za pomocą kilku kliknięć.

—————————

zdjęcie tytułowe: Jonathan Borba

Subscribe
Powiadom o
110 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Adam
3 lat temu

Gdyby ludzie w temacie dzieci kierowali się tylko logiką i matematyką, to dodatkowe pieniądze mogłyby kogoś przekonać, ale tutaj chodzi o trend, modę, wzór rodziców i starszych kolegów, którzy już dzieci mają. Jeśli to wszystko mówi, że nie warto, to młodzi nie będą się mnożyć. Wspieranie tylko młodych, zamiast tych co już dzieci mają mija się zatem z celem i nie przyniesie rezultatów.

Ad L
3 lat temu
Reply to  Adam

Koszt wychowania dziecka (powiedzmy tysiąc zł miesięcznie przez około 25 lat) to w umiarkowej wersji około 250 tys. plus dodatkowe co najmniej 100 tys.-150 tys. na zakup większego mieszkania, razem około 400 tys., (500 plus i zwrot podatku to około 130 tys. zl, )
Racjonalnie rzecz biorąc, na wychowanie dwójki dzieci trzeba zabezpieczyć około 500 tys. PLN ( wstrzymywanie się od sprowadzania na świat dzieci gdy nie ma się zabezpieczonych takiej kwoty to przejaw odpowiedzialności finansowej).

Adam
3 lat temu

W analizie po stronach kosztów pominięto zupełnie potrzebę zmianę mieszkania w związku z nowym lokatorem, zakładając kilkanaście m2 na dodatkowy pokój po 8- 10 tys. zl na metr dochodzi ponad 100 tys zł do wydania natychmiast, albo dodatkowe 0,5-1 tys. zl czynszu za najem miesięcznie. Zabrakło też wzmianki, że posiadanie dziecka to zobowiązanie finansowe na 20-25 lat, czyli horyzont, w którym trudno przewidzieć swoją przyszłą sytuację finansową (nikt nie może zagwarantować zdrowia, czy dobrze płatnej pracy na ćwierć wieku do przodu). Generalnie wg mnie decydowanie się na więcej niż jedno dziecko to fanaberia, na którą stać 25%-30% najbogatszej części społeczeństwa,… Czytaj więcej »

Stef
3 lat temu
Reply to  Adam

Masz rację, moim zdaniem dzieci nie ma klasa średnia niższą czyli ludzie aspirujący i na dorobk. Bogaci mają dzieci bo ich stać, biedni bo im wszystko jedno.

Ad L
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju
Dla potrzeb analizy należałoby przyjąć, że para nie ma żadnego lokum i w zależności od planowanej liczby osób w gospodarstwie zamierza kupić/ wynająć odpowiednie mieszkanie/dom.

Stwierdzenie, że w momencie zajścia w ciążę dana para ma już jakiś lokal jest banalizowaniem problemu. Równie dobrze można napisać, że dana para odziedziczyła ogromny spadek bądź wygrała w totka.

Nawet gdyby przyjąć Pana punkt widzenia to można sobie wyobrazić, że para mieszka w kawalerce (dla dwóch osób takie lokum jeszcze może wystarczy, ale dla trzech, czterech?)

Gandz
3 lat temu
Reply to  Adam

No nie wiem sporo z moich znajomych się decydowało na dziecko poniżej 30, nie zarabiając jakiś kokosów. Ja sam mam 3 dzieci i nigdy mi do głowy nie przyszło żeby to kalkulować na 20 lat do przodu jak się będzie ten biznes spinać.

Aga
3 lat temu
Reply to  Gandz

Parafrazując jeden z poprzednich wpisów, widocznie nie liczyłeś/aś bo było Ci wszystko jedno. Są różne opcje: planowanie rodziny albo brak planowania. Wg mnie to jak skok z przepaści z spadochronem – masz spadochron bo planowałeś skakać. Skoczysz bez spadochronu? Nie bój się, jakoś damy rade 😀

Slawek
3 lat temu
Reply to  Adam

Jeśli już tak liczymy, to należy też brać pod uwagę koszt antykoncepcji…

Adam
3 lat temu

Jeszcze jedna uwaga:
– odsetki z tytułu kredytu w wysokości 5,6 tys. PLN rocznie ujęto w potencjalnych bonusach, natomiast pominięto w ponoszonych obecnie kosztach ( w całym okresie 126 tys. PLN)

Ad L
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Często problem polega na tym, że młodzi mieszkają w lokum odpowiednim dla dwóch osób ( generalnie podejmując decyzję o zakupie mieszkania, czym więcej osób w gospodarstwie tym więcej pokoi potrzeba, większy metraż podbija cenę). O ile dla pary może wystarczyć 40m2 to już pewnie dla 4 osobowej rodziny będzie to zdecydowanie za mało.

Marcin
3 lat temu

Panie Macieju, bardzo ciekawy artykul, ale dziecka oczywiscie nie mozna rozpatrywac tylko przez pryzmat finansow. To jest zupelna zmiana priorytetow w zyciu. Tam gdzie wczesniej byly wyjscia na kawe czy do kina teraz sa spacery z dzieckiem. Patrzec jak Twoja pociecha dorasta to cos jakby to Mastercard napisal „priceless”. Mam 2.5 letnia corke i cale popoludnia spedzamy na dworzu (parki, place zabaw co nie kosztuje nic), wiec z drugiej strony czesc wydatkow jest po prostu przekierowana na cos bardziej…znaczacego.

Stef
3 lat temu
Reply to  Marcin

Wiele osób się z Panem nie zgodzi. Teraz młodzi wolą kino, klub, spotkania ze znajomymi.

Stef
3 lat temu
Reply to  Marcin

Wiele osób się z Panem nie zgodzi. Teraz młodzi wolą kino, klub, spotkania ze znajomymi. Mam wiele koleżanek które nie chcą być matkami (wiek 38-43) czuli już raczej nie będą.

Radek
3 lat temu
Reply to  Marcin

Nie stawiajmy takiej alternatywy. Posiadanie dziecka nie musi i nie powinno wiązać się z utratą swojego życia w tym wyjścia na kawę czy spotkania ze znajomymi. Te wydatki przyjemnościowe mogą zostać a może nawet mogą wzrosnąć o więcej zamawianego jedzenia z braku czasu na gotowanie 🙂

Greg
3 lat temu

Panie Macieju, wspomniał pan o limicie dochodowym przy becikowym – warto może też wspomnieć iż obecnie, ulga podatkowa na dziecko również ma limit dochodowy.

Przemek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Chyba 112 tysięcy, więc nie tak bardzo wysoko jeśli podzieli się to przez liczbę osób, które muszą za to wyżyć.

swiezo_upieczony_tata
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

56 kola jesli rozliczac sie osobno lub 112k jesli rozlicza sie wspolnie – to nie jest wysoko ustawiony limit, a rzeklbym nawet, ze smiesznie niski. Podobnie jak zenujaco niska kwota wolna od podatku juz od wielu, wielu lat.

BdB
3 lat temu

Ten kredyt to na tego polskiego elektryka, których już milion miał jeździć po naszych drogach?

Radek
3 lat temu
Reply to  BdB

Tak. Raty będziesz mógł zacząć spłacać dziś a auto dostarczą za 6 lat 😉

Stef
3 lat temu

Kiedys obliczono że wychowanie dziecka to koszt 100 000, teraz pewnie 200 000. Ile łącznie te „bonusy” wyniosą. Myślę, że większym problemem jest brak stabilizacji. Kiedyś można było 40 lat w jednej firmie pracować. Teraz średnio 3-5 lat.

chennault
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

„ale to było w takim systemie politycznym, w którym wszyscy udawali, że pracują, a państwowe firmy udawały, że płacą” Pan Redaktor powtarza wpadające w ucho bon moty starego Kisiela, które utrwaliły się w powszechnej świadomości, ale z prawdą nie mają dużo wspólnego. Gdyby za komuny wszyscy udawali, że pracują, to nie odbudowaliby kraju po zniszczeniach wojennych, nie postawiliby dziesiątego przemysłu na świecie, nie wybudowaliby tysięcy bloków mieszkalnych (w których mieszka się często lepiej niż w nowoczesnych „produktach” dzisiejszych deweloperów), nie wyciągnęliby z ciemnoty i wykształcili rzesz ludności, nie stworzyliby niezłej (w skali naszej części Europy) nauki i bogatej kultury, i… Czytaj więcej »

stef
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Chyba odwrotnie. Jak ktoś pracował w PRL, to miał gwarancje zatrudnienia do emerytury. Trudno o większą stabilność. Budowano do tyle mieszkań rocznie, ze po1989 roku dopiero w 2020 udało się ten poziom osiągnąć.
Na mieszkanie czekało się długo ale w porównaniu do dzisiejszej „dostępności” cena m2/pensja była korzystniejsza.
Samochód był dobrem rynkowym, z drugiej ręki.
PS
kartki wprowadzono w 1981r. dlatego, że była zbyt wysoka siła nabywcza oraz ludzie bali się inflacji i wykupywali cokolwiek co miało wartość, a przemysł nie nadążał/strajkował.

Andrzej
3 lat temu
Reply to  stef

Ta dyskusja nie ma sensu. Historia to zweryfikowała. Niestety skutki mentalne są widoczne do dziś i niestety przechodzą z pokolenia na pokolenie. Nawet w tej dyskusji daje się Pan ponieść mitologizowaniu rzeczywistości. Wspomniał Pan o wybitnej nauce, akurat poza paroma chlubnymi wyjątkami nie widzę nic wyjątkowego w osiągnięciach nauki z okresu PRL w konfrontacji z wolną nauką. Co gorsza to kadra akademicka właśnie z tego okresu idealnie wykorzystała okres przemian i stworzyła kult szkolnictwa wyższego, tym samym zaczynając proces dewaluacji tytułów naukowych. Dziś poza paroma uczelniami tytuł absolwenta uczelni wyższej oznacza dosłownie nic. Obecnie wielokrotnie pytam młodych ludzi w okolicach… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  Andrzej

(…)A to się przekłada na naszą innowacyjność jako całości narodu i naszą konkurencyjność na arenie międzynarodowej.(…)
U nas też dokonywane osiągnięcia naukowe np. niebieski laser, technologia technologia azotku galu, technologia produkcji 98% H202, silnik jonowy na ksenonie…u nas problemem jest to, że nauka robi swoje, a biznes swoje.

Ralf
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Chyba nie do końca tak było, bo jednak w ciągu 20 lat kraj podniósł się z ruiny wojennej, a większość prac była wykonywana ręcznie, o dostępie do chociażby środków transportu, czy materiałów nie wspomnę. A teraz, po 20 latach, odkąd pojawił się pomysł (i plan) obwodnicy, obwodnicy Trójmiasta (nazwanej dumnie Trasą Kaszubską) droga jest w proszku (a raczej w czarnej d…), z procentem zaawansowania na jednym z odcinków 22%. A termin oddania to miał być lipiec 2021 roku. O rozgrzebanej od przeszło 10 lat trasie S5 w okolicy Bydgoszczy nawet nie wspominam, bo szkoda się @$@$^#$^# Przypomnę również, że druga… Czytaj więcej »

Marek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To jest fascynujące, że człowiek od wielu lat nie splamił się realną pracą krytykuje tych, co odbudowali Polskę po zniszczeniach wojennych. Trochę więcej samokrytycyzmu…

stary
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bosz… ale tu zalew „bo za komuny było lepij”.
„Marek” ma oczywiście na myśli Pana, Panie Macieju. Bo przecież „klikanie w kąkuter” to nie realna praca.

Andrzej
3 lat temu
Reply to  Marek

Szczerze bez uszczypliwości proszę o definicję „realnej pracy”.

anonymous
3 lat temu
Reply to  Andrzej

Np. właściwe wytwarzanie PKB, choćby pakowanie towaru na taśmie produkcyjnej.

Andrzej
3 lat temu
Reply to  anonymous

Czyli mam rozumieć że oficjalna działalność publicystyczna nie jest usługą którą możemy przypisać do konkretnego kraju wraz z uwzględnieniem czasu jej świadczenia? Bo mnie się wydaje że jednak możemy, tym samym zostanie uwzględniona w PKB danego kraju w określonym czasie.

Podsumowując, wycieczki osobiste są najczęściej wyłącznie dowodem miałkości poglądów.

anonymous
3 lat temu
Reply to  Andrzej

Pomyśl w którym przypadku będzie lepiej. Gdy będziemy mieli naukowców, inżynierów, technologów oraz ludzi wykonujących wysokowydajną pracę opracowaną przez powyższych. Czy może wtedy gdy będziemy mieli polityków, dziennikarzy, blogerów, jutuberów, instagramerów, piosenkarzy, kabareciarzy, aktorów itd.

Jacek
3 lat temu
Reply to  anonymous

Jedni i drudzy są potrzebni… pierwsi pchają kraj do przodu, a drudzy dbają, żeby ci pierwsi mieli po co.

Michał
3 lat temu

Mieszkamy z partnerką sami w dużym mieście i nie mamy wsparcia rodziny w kwestii opieki nad dzieckiem. Przed dzieckiem dużo dorabiałem poza etatem. Po dziecku nie jestem w stanie, bo dziecko co dwa tyg chore i do żłobka nie chodzi. Partnerka od urodzin pracuje na pół etatu, bo dziecko. W naszym przypadku, koszt utraconych przychodów to kilka tysięcy miesięcznie.

swiezo_upieczony_tata
3 lat temu

Autor zapomnial zaznaczyc, ze ulga na 1 i 2 dziecko przysluguje do pewnego limitu zarobkow, wiec nie kazdy na nia sie zalapie.

Piotr
3 lat temu

Ulga na 1 dziecko jest do limitu zarobków o czym wspomniał już ktoś w komentarzach. Za to od 2 dziecka już nie ma limitu

Lena
3 lat temu

Coraz więcej par ma problemy z niepłodnością. Leczenie na nfz wygląda jak wiemy…Wsród moich znajomych wiem, że wielu osób nie stać nawet nie tyle co na dziecko ale na leczenie i prowadzenie ciąży.

Editor
3 lat temu
Reply to  Lena

Tak, to jest kolejny poważny problem. Niestety wsparcie osób, które chcą mieć dzieci, a nie mogą jest często pomijane. A szkoda, bo może lepiej byłoby pomóc tym, którzy świadomie dziecka chcą niż próbować namawiać nieprzekonanych dodatkowymi pieniędzmi.

danielek
3 lat temu

Wg mnie to nie jest kwestia przypadkowych dotacji czy ulg ale poważnych zmian systemowych. 1. urlop wychowawczy jest bezpłatny – nie dość że wyłącza kobietę z obiegu zawodowego na długi czas to znacząco uszczupla dochody gospodarstwa 2. do przedszkoli / żłobków trzeba się zapisywać tak naprawdę zachodząc w ciąże a i to nie ma gwarancji przyjęcia (chyba że się manipuluje „punktami”) 3. przepisy „nianiowe” zostały zmasakrowane i de facto nie żyją a rodzice i tak tych kosztów nie mogą nigdzie odliczyć (np jako kupy) . Pomysły „nowego ładu” to wg mnie populizm, który nie zmieni nic. Bogaci mają dzieci bo… Czytaj więcej »

Editor
3 lat temu
Reply to  danielek

Najwidoczniej zmiany systemowe nie brzmią tak spektakularnie jak dodatkowe pieniądze😉

Andrzej
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Nie rozumiem kto to minusuje. Przecież to niezwykle trafny komentarz.

Jacek
3 lat temu
Reply to  danielek

(…)Pomysły „nowego ładu” to wg mnie populizm, który nie zmieni nic.(…)
Swoją drogą już chyba wszystkie siły w Sejmie grają na jego uwalenie.

Gre
3 lat temu
Reply to  danielek

„Klasa średnia” jest za mało bogata i za mało biedna żeby było ich stać na dzieci Celnie. Ja bym dodał w kwestii klasy średniej jeszcze konieczność zdobycia przez kobietę wykształcenia. Mamy w Polsce chory system 5-letnich studiów, licencjaty nie są mile widziane a w niektórych dziedzinach nie dają nic – musi być magister. A więc kobieta rozpoczyna karierę w wieku 24 lat, nie dziwne że nie zacznie od ciąży i że o dziecku zacznie myśleć bliżej 30stki. (w UK na przykład bachelora się zaczyna w wieku 18 lat i trwa on 2-3 lata więc mając 21 można iść na pełny… Czytaj więcej »

Editor
3 lat temu
Reply to  Gre

„ulgi dla firm zatrudniających kobiety wracające po macierzyńskim” – może to byłby jakiś pomysł. Póki co działa to w niektórych firmach w druga stronę. Nadal (choć pracodawca formalnie nie ma takiego prawa) zdarzają się sytuacje, gdzie na rozmowach kwalifikacyjnych padają niby niewinne pytania na rozluźnienie atmosfery, o to czy kobieta ma dzieci i w jakim wieku. Odnośnie mgr, to nadal mamy w Polsce nadal kult magistra, pomimo tego, że w wielu zawodach spokojnie wystarczyłby licencjat. Na studiach magisterskich (również dziennych) studenci często już pracują na pełen etat, a studia robią, bo właściwie takie są oczekiwania (pracodawcy, rodziny, otoczenia), choć uzyskana… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

(…)Odnośnie mgr, to nadal mamy w Polsce nadal kult magistra, pomimo tego, że w wielu zawodach spokojnie wystarczyłby licencjat.(…)
A technik (tytuł) to nie?

Editor
3 lat temu
Reply to  Jacek

Tytuł technika też spokojnie w wielu zawodach wystarczy. Niektórzy robią studia, aby je po prostu mieć, bo może kiedyś się przydadzą. I to często prowadzi do tego, że młodzi (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) lądują na rynku pracy o kilka lat później, bo 'dobrze jest mieć jakieś studia’, a w efekcie trafiają do pracy, która nijak ma się do ukończonego kierunku. Ale to już temat na osobną dyskusję chyba;)

Jacek
3 lat temu

(…)Wśród pomysłów, o których mówi się w kuluarach jest zwolnienie z podatku PIT(…)
Świetny pomysł… zarżnąć samorządy, które to są głównymi dostawcami usług prorodzinnych.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Swoją drogą… o co chodzi w tym memie z Centralą Rybną?

Jacek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlaczego akurat Rybna? w PRL’u były też inne Zjednoczenia.

Ad L
3 lat temu

Panie Macieju

Odnosząc się do odpowiedzi na moje wcześniejsze komentarze, cieszę się, że uznał Pan, że w kosztach wychowania dzieci należy ująć koszty dodatkowego lokum. Wybiegając troszkę poza tytułowy temat uważam, że jedyny ratunek dla naszego starzejącego się społeczeństwa to mądra polityka imigracyjna (tzn. przyciąganie obcokrajowców, którzy byliby gotowi w Polsce pracować, mieszkać, osiedlać się i zakładać rodziny.) Doskonałym przykładem są Ukraińcy pracujący w polskiej gospodarce.

nehekiv
3 lat temu

Zdjęcie wybrane do tego artykułu budzi duży niesmak. Zupełnie nie pasuje do bloga o tematyce finansowej.

chennault
3 lat temu
Reply to  nehekiv

Tak, ta włochata męska ręka jest odrażająca!

😉

Gre
3 lat temu
Reply to  chennault

I krzyż!

bufetowa
3 lat temu

W Polsce nałożyło się w ostatnim czasie kilka problemów związanych ze światopoglądem i pieniędzmi. Od kilkudziesięciu lat trwa w Polsce /a właściwie w cywilizacji zachodnio-europejskiej/ wygłaszanie sloganów, żebyście się dzieci uczyły to wtedy skończycie studia i zrobicie karierę. W mediach promowana jest konsumpcja, żeby cały czas kupować nowe produkty i usługi. Promowany jest indywidualny styl życia. Internety nie promują życia rodzinnego, tylko te wszystkie serwisy są tak stworzone, że ja i mój profil jest najważniejszy. Młodzi ludzie chcą być niezależni. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w trakcie wychowywania dzieci pomagała rodzina. Rodzic pracujący mógł zostawić dziecko pod opieką kogoś z bliższej… Czytaj więcej »

Slawek
3 lat temu

Na szczęście tylko pierwsze dziecko kosztuje tak drogo. Każde kolejne jest tańsze i dlatego trzeba je płodzić w ilości sztuk dwóch lub więcej.

Monika Madej
3 lat temu
Reply to  Slawek

Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszy rok życia dziecka (a na tym skupiliśmy się w tekście), to faktycznie przy drugim/trzecim wydamy mniej, wykorzystując rzeczy, które już mamy.
W późniejszych latach może być trudniej. W końcu też trzeba je będzie wysłać do żłobka/przedszkola. A nastolatek raczej nie będzie chciał już nosić ubrań po starszym bracie;)

Aneta
3 lat temu

Mała ilość urodzeń wynika z wygodnictwa i stylu życia który preferuje niezależność swobodę. Nikt kto chce mieć dzieci nie robi żadnych kalkulacji, sama mam dwoje i w życiu do głowy mi nie przyszło żeby robić jakieś kalkulacje. Jestem przeciwnikiem wszelkich ulg a jeśli mają być to dla wszystkich niezależnie od dochodu. To chore i niesprawiedliwe kryterium. Żadne z moich dzieci nie dostało się do samorządowego przedszkola z powodu układów i znajomości (krążyła tzw lista swoich) nic od państwa nie dostałam oprócz marnej jakości służby zdrowia o takiej samej edukacji dla dzieci. Dlaczego mam dziś łożyć na czyjeś ulgi ciężko pracując… Czytaj więcej »

Szczepan
3 lat temu

Same wakacje przez 15 lat to koszt rzędu 60tys pln! (7 lat obozów to ~20tys) + 15 lat wakacji z rodzicami 40tys. Tak sie składa że od 15 lat zapisuje wszystkie wydatki i na dziecko wychodzi że w przeciagu 8 lat wydałem już 120tys (wliczając przychodzy w postaci 500+) nie liczac jedzenia codziennego, wspomnianych wakacji oraz kwot wydanych przez żonę których nie udało mi się sklasyfikować 😉 Suma: ~95 tys Apteka 3tys Gadżety: laktatory, rowery itp: 4tys inne 0,5 tys Jedzenie 3,5tys Kieszonkowe 1,5tys Kosmetyki 5tys Lekarz 5,5tys Pieluchy 2,5tys „pierdoły” 2,6tys Przedszkole 12tys Szkola 5tys Ubrania 17tys Zabawki 12tys… Czytaj więcej »

Szczepan
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

akurat inne miasto ale żona zdiagnozowała to już jako chorobę psychiczną 😉

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Szczepan

Koszty utrzymania dziecka są ogromne – zgadzam się z tym.
Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego JA mam łożyć (w podatkach) na cudze dzieci?

I nie, nie przekonuje mnie argument, że będą one pracować na moją emeryturę, bo po prostu w to nie wierzę. System emerytalny się rozpadnie na długo przed tym, nim osiągnę wiek do niego uprawniający, pomijając taki drobiazg, że o zabezpieczenie na starość zadbałem sobie sam…

krzyszp
3 lat temu

Jako bezdzietny singiel zaczynam coraz częściej myśleć w niecenzuralnych słowach o tym rządzie.
Płacę już na becikowe, kosiniakowe, 500+, 300+, mieszkanie dla młodych… końca nie widać.
Serio, mam dość bycia bankomatem rządu na ich grupę wyborców zwłaszcza, że przeciwko mnie działa teraz moja własna odpowiedzialność i związane z tym niesprowadzanie potomka na świat…

Ciekawe, czy gdy ja i inni sponsorzy tej zabawy przejdziemy do szarej strefy, to nadal będą pieniądze na to rozdawnictwo.
Ciekawi mnie także, jak oni chcą wprowadzić zasady de facto dzielące obywateli na lepszych i gorszych poprzez sponsorowanie odsetek jednej grupy obywateli…

Jacek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie lepiej zalegalizować branżę sexworkingową?

chennault
3 lat temu
Reply to  krzyszp

Jako bezdzietny stary kawaler nie mam nic przeciwko płaceniu na becikowe, kosiniakowe, 500+ itd. bo patrzę dalej niż koniec własnego nosa i rozumiem, że bez odpowiednio licznych następnych pokoleń społeczeństwo i gospodarka implodują. Nie będzie kto miał kupować wytworów mojej pracy, nie będzie kto miał dostarczać usług i wytwarzać dóbr, z których korzystam. Swoje oszczędności emerytalne będę mógł sobie wsadzić w nos, bo niewiele za nie nabędę. Salut dla wszystkich, którzy podjęli się trudu wychowywania dzieci, dzięki wam będzie w tym kraju jakaś przyszłość.

krzyszp
3 lat temu
Reply to  chennault

Nie, tak się nie stanie. Wystarczy zamiast dawać zasiłki jednej z grup dać zarabiać wszystkim. Wtedy ci, którzy chcą mieć dzieci będą je mieli.
Teraz przekupuje się ludzi czyimiś pieniędzmi.

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Zorientowalismy się już dawno, teraz tylko czekamy, czy najpierw skończy nam się cierpliwość, czy te rządy 😉

Editor
3 lat temu
Reply to  krzyszp

Zawsze jakaś grupa bardziej korzysta na wydatkach publicznych i zawsze będzie ktoś poszkodowany. Państwo wydaje też ogromne kwoty na edukację wyższą, a przecież nie wszyscy studiują (za to niektórzy studiują po 2-3 kierunki). Miliardy wydawane są też na NFZ, w tym leczenie chorób wynikających z nieodpowiedzialnego stylu życia, podczas gdy wiele osób regularnie dba o swoje zdrowie i korzysta tylko z prywatnej opieki😉 Mimo wszystko likwidacja podatków i ‘niech każdy dba o siebie’, to raczej bajeczka. 500+ ewidentnie nie zadziałało, ale problem niskiej dzietności i starzejącego się społeczeństwa jest na tyle poważny, że państwo powinno coś z tym zrobić, padło… Czytaj więcej »

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Nie napisałem nic o likwidacji podatków 🙂
Jestem tylko przeciwko dzieleniu kiełbasy wyborczej do jednej grupy kosztem innej.
Niestety, obecnie stale towarzyszy mi uczucie, że z jednej strony jestem wrogiem rządzących (bo śmiem mieć inne zdanie i nie głosować na nich), a z drugiej dojnej krowy, bo jakimś cudem wszystkie te akcje finansowe wspierają wyłącznie tę grupę i to jakoś zawsze kosztem ludzi z mojej grupy – czyli tych, którzy rzeczywiście wypracowują PKB…

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Cały budżet na naukę to 84,5mld złotych w 2019, samo 500+ to 41mld w 2020.
Szkolnictwo wyższe to ok 30mld.
Czyli samo 500+ kosztuje więcej niż edukacja wyższa – to państwo rzeczywiście woli niewykształconych…

Btw. Zastanawia mnie, skąd minusujący moje komentarze wezmą te wszystkie profity, jak my płacący się obrazimy i wyjedziemy 😉

Editor
3 lat temu
Reply to  krzyszp

Nie wiem dokąd chce Pan wyjechać, ale w większości europejskich krajów występują świadczenia rodzinne na dzieci. Więc może lepiej już płacić na polskie dzieci? 🙂

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

W jakim europejskim kraju są dotowane odsetki do kredytów na mieszkania tylko dla rodziców? Bo w UK gdzie mieszkałem kilkanaście lat takiego czegoś nie ma… Są za to doskonałe warunki dla samozatrudnionych, ale to inny temat…

Editor
3 lat temu
Reply to  krzyszp

Tego nie sprawdzałam, chciałam tylko zaznaczyć, że w każdym kraju rodziny z dziećmi są w jakiś sposób wspierane przez państwo😉 Jasno więc widać, że jest to kluczowy aspekt w polityce wielu krajów. Małe mieszkania to jest jeden z czynników, przez który młodzi ludzie nie decydują się na więcej niż 1 dziecko. Ale oczywiście dotowanie kredytów przez państwo jest bez sensu, bo wpływa na podwyższenie cen mieszkań, więc dotacje trafiają do deweloperów. Zresztą 500+ to też nie jest coś co popieram, tym bardziej, że widzimy po kilku latach, że nie przyniosło to żadnego efektu, aczkolwiek na pewno pomogło wielu rodzinom trochę… Czytaj więcej »

krzyszp
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Dodatkowo, płacenie odsetek przez państwo spowoduje powstanie nowych patologii w rodzaju wyższych odsetek od kredytu dla młodych „bo państwo płaci”. Takie kredyty będą używane tak naprawdę do wspierania banków, a nie tylko młodych.
Co do podziałów w społeczeństwie, to mam wrażenie graniczące z pewnością, że jest to działanie celowe – prezes znany jest z tego, że najlepiej funkcjonuje w konflikcie, gdy jest określony wróg (np. ci burżuje, co mają więcej niż średnia krajowa).

A już samo obniżenie podatków w sektorze budownictwa mieszkaniowego wpłynęło by znacząco na ceny mieszkań i dostępność kredytów… Jednak wtedy nie dało by się pochwalić „wspieraniem młodych”…

anonymous
3 lat temu

Dzieci które się obecnie rodzą zostały poczęte już w trakcie trwania pandemii. Oznacza to że rodzice są skrajnie nieodpowiedzialni. Więc raczej powinno się wyciągać konsekwencje a nie dawać kolejne benefity.

anonymous
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, zdaje sobie pan sprawę że te dzieci będą mieć ciężkie pretensje do swoich rodziców? Ja swoim wypominam gdzie mieli rozum że płodzili dzieci skoro był komunizm i stan wojenny. Nie powielajmy błędów naszych rodziców. Nie róbmy z polski drugiej somalii.

Last edited 3 lat temu by anonymous
anonymous
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Pewnie to że zamiast lockdownu powinni wprowadzić stan wojenny… <facepalm2>

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu