„Czy jestem wykluczony ubezpieczeniowo?” – pyta czytelnik, który chce wziąć kredyt hipoteczny, ale boi się, że żadna firma nie będzie chciała go ubezpieczyć, bo chorował na nowotwór
Chorób nowotworowych jest wśród nas coraz więcej. Obecnie co roku zapada na nie blisko 160.000 Polaków. Złe powietrze, zła dieta i niezdrowy tryb życia powodują, że ta liczba jeszcze się zwiększa – w 2025 r. zachorowań ma być już 180.000. Z tego 95.000 osób niestety umiera. Ale są i dobre wieści: dzięki wczesnej diagnozie i postępowi medycyny, coraz więcej osób żyje wiele lat. Czy takie osoby mogą znaleźć jakieś sensowne ubezpieczenie na życie?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Zaskakujące zakończenie sporu o ubezpieczenie kredytu. Klient jednak zmarł z innego powodu?
Ciągle trudno o solidną „życiówkę”
Polisa życiowa zapewnia świadczenie na wypadek śmierci. Im jesteśmy młodsi, tym jest tańsza, bo jest większe prawdopodobieństwo, że jesteśmy zdrowi, ryzyko ubezpieczeniowe rozkłada się na więcej lat, a zanim ewentualnie zachorujemy, to zdążymy już opłacić sporo składek. A jeśli mamy „na koncie” cukrzycę, choroby serca, jakieś poważne operacje, czy nowotwór? Ryzyko, że ubezpieczyciel będzie musiał uruchomić kasę jest większe, więc i składka jest wyższa.
Zdarzają się sprytni klienci, którzy swój stan zdrowia po prostu przed ubezpieczycielem zatajają. Ale to nie jest dobry pomysł. Lepiej nie podkolorowywać swojego stanu zdrowia w ankietach medycznych, bo możemy pozbawić rodzinę prawa do wypłaty świadczenia.
Ubezpieczyciele mogą zajrzeć w dokumentację medyczną i historię choroby i jeśli się okaże, że zatailiśmy fakt, że byliśmy chronicznie chorzy, to nici z wypłaty. Oczywiście, jest kwestia tego, czy i jak niektóre firmy pytają o nasz stan zdrowia – jeśli robią to niewystarczająco dociekliwie, można spróbować o odszkodowanie walczyć w sądzie.
W ubiegłym roku sprawdziliśmy jak wygląda proces kupowania polisy na życie, a na bazie doświadczeń powstał tekst z kilkoma cennymi naszym zdaniem radami. Niestety, wyszło na jaw, że agenci firm, zamiast oferować produkty stricte ubezpieczeniowe, oferują różnej maści opcje łączone, ubezpieczeniowo-inwestycyjne. W sumie znalezienie porządnej polisy, takiej bez kruczków, o dużym zakresie ochrony i małą liczbą wyłączeń może zająć nawet kilka tygodni. I to biorąc pod uwagę, że nasz przypadek był prosty, bo nie doskwiera nam żadna choroba przewlekła. A co mają powiedzieć osoby chore?
Czytaj też: Zaskakujące zakończenie sporu o ubezpieczenie kredytu. Klient jednak zmarł z innego powodu?
Polisa dla pana Tomasza
Napisał do nas pan Tomasz, który chciałby się ubezpieczyć, ale ze względu na nowotwór ma obawy, czy ktokolwiek sprzeda mu polisę.
„Jestem osobą po 30-tce i zastanawiam się nad kredytem hipotecznym. Jedyny problem, jaki widzę, to ubezpieczenie na życie wymagane przez banki. Choruję na chorobę nowotworową i obawiam się, czy jakakolwiek firma zechce sprzedać mi ubezpieczenie indywidualne niezbędne przy kredycie (wiem, że nie wszystkie banki go wymagają, ale nie chciałbym pozostawić po sobie długu). Choroba jest w fazie przewlekłej i pod pełną kontrolą. Nie daje obecnie żadnych objawów i nie wpływa w żaden sposób na moją zdolność do pracy. Jedyna niedogodność, to konieczność codziennego przyjmowania leku, czyli sytuacja analogiczna do wielu innych bardziej powszechnych chorób przewlekłych. Rokowania są dobre. Czy w mojej sytuacji mogę liczyć na sensowne ubezpieczenie zabezpieczające kredyt w rozsądnej cenie (zdaję sobie oczywiście sprawę, że będzie droższe niż u nie zdiagnozowanej osoby)?”
Pan Tomasz zadał bardzo dobre pytanie: czy chory na nowotwór może się ubezpieczyć? Nie ma takiego ryzyka, którego nie można wycenić, ale czy finalnie będzie się opłacało wykupić polisę? Tutaj stawką jest to, czy pan Tomasz będzie mógł wziąć kredyt hipoteczny, a przynajmniej wziąć go odpowiedzialnie, czyli nie pozostawiając po sobie długu, gdyby z leczeniem coś poszło nie tak (odpukać w niemalowane).
Kto ubezpieczy pana Tomasza?
Zapytaliśmy w Polskiej Izby Ubezpieczeniowej co mają robić takie osoby jak pan Tomasz. Odpowiedziała nam wiceprezes tej organizacji, pani Dorota Fal (jakiś czas temu pomagała społeczności „Subiektywnie o finansach” zrozumieć przyczyny kryzysu w Polskiej służbie zdrowia – wspólnie przewidzieliśmy to, co dziś się dzieje).
„Na to czy osoba ze zdiagnozowanym nowotworem zostanie przyjęta do ubezpieczenia, ma wpływ kilka czynników. Najważniejsza jest diagnoza i tzw. rokowanie. Nowotwór to bardzo szerokie pojęcie i o bardzo różnych prognozach dla przyszłego życia i zdrowia. Istotne jest, czy nowotwór łagodny czy złośliwy, czy zmiana jest miejscowa lub czy proces jest rozsiany, czy pacjent jest w trakcie leczenia, czy choroba jest w remisji i jak długo ona trwa. Liczy się rodzaj nowotworu, rokowania, wiek i ogólny stan zdrowia osoby, która chce się ubezpieczyć. W zależności tych danych ale także od firmy ubezpieczeniowej, kryteria oraz cena przyjęcia do ubezpieczenia mogą się różnić, może się także okazać, że konieczna będzie pogłębiona analiza ryzyka i indywidualna wycena lub zastosowanie wyłączeń, natomiast sam fakt choroby nowotworowej nie wyklucza z ubezpieczenia na życie”
Oznacza to, że pan Tomasz będzie musiał przygotować dokumentację choroby, być może poddać się dodatkowym badaniom, ale jest spora szansa, że nie usłyszy „nie”. Inna sprawa, że zapewne w jego polisie znajdzie się znacznie wyższa składka, a także niestandardowe wyłączenia, które są w tym przypadku kluczowe.
Może się bowiem zdarzyć, że te wyłączenia będą na tyle szerokie, że pomimo wysokiej ceny polisa stanie się „nie do ruszenia”. A więc śmierć z jakiegokolwiek powodu, choćby luźno powiązanego z chorobą nowotworową, będzie skutkowała odmową wypłaty świadczenia rodzinie ubezpieczonego.
Oczywiście: tak być nie musi, a w każdym razie nie w każdej firmie. Ubezpieczenie nie jest po to, by było „nie do ruszenia” – wyższe ryzyko można uczciwie wycenić i zaproponować klientowi w pełni funkcjonalną polisę, tylko po prostu droższą. Wydaje się, że pan Tomasz musi sam złożyć zapytania do kilku firm i przeanalizować ich oferty. Na pierwszy rzut oka pewnie warto uderzyć do firm owianych opinią „luksusowych”, które nie mają tanich polis, ale szczycą się wysoką jakością obsługi klienta (może Unum, czy Prudential?).
Możecie poradzić naszemu czytelnikowi? Znacie podobne przypadki i firmy ubezpieczeniowe, które w tej sytuacji są w stanie zaoferować w pełni funkcjonalną polisę za akceptowalną cenę?
źródło zdjęcia: PixaBay