30 sierpnia 2021

Zaciągasz kredyt? Im dłuższy, tym większe ponosisz ryzyko. Jak sprawdzić, czy nie jest ono zbyt duże? I czy nie zakładasz sobie finansowej pętli na szyję?

Zaciągasz kredyt? Im dłuższy, tym większe ponosisz ryzyko. Jak sprawdzić, czy nie jest ono zbyt duże? I czy nie zakładasz sobie finansowej pętli na szyję?

Banki mają obowiązek wydać każdemu kredytobiorcy tzw. formularz informacyjny. Są w nim zarówno informacje dotyczące kosztów, jak również symulacje pokazujące, jak może się zmieniać wysokość raty w zależności od zmian oprocentowania. Tylko czy klienci te formularze w ogóle czytają? I czy one wystarczą, żeby nie powtórzyła się afera taka jak z frankami? A może… biletem do kredytu powinien być test z matematycznymi zadaniami, które musiałby rozwiązać klient?

Kredyt bankowy to w skrócie umowa między tym, który pieniądze posiada (bank), a tym, który ich potrzebuje (klient). Oczywiście za taką usługę klient musi zapłacić. Jedną „zapłatą” jest prowizja, drugim – oprocentowanie. Na oprocentowanie składa się koszt pożyczonego pieniądza, zysk banku oraz koszt ryzyka, że kredytodawca pieniędzy nie odzyska. Ale oczywiście ryzyko ponosi również kredytobiorca, gdyż w wielu przypadkach tak naprawdę nie wie, ile dokładnie bankowi zwróci. Czyli klient banku również ryzykuje.

Zobacz również:

Banki to oczywiście podmioty profesjonalne, które potrafią policzyć, ile powinny zarobić na danym kredycie oraz z jakim ryzykiem to się wiąże. Nie są to przecież organizacje charytatywne – działają w interesie swoich akcjonariuszy oraz klientów, którzy zdeponowali w nich swoje oszczędności. Gorzej z kredytobiorcami…

Ryzyko związane z kredytem: demony przeszłości wciąż straszą

Kredytobiorca nie musi znać się na mechanizmach rynkowych, szacowaniu ryzyka itp… Chce tylko pożyczyć określoną kwotę pieniędzy i za tę usługę bankowi zapłacić. Niby to wygląda dość prosto, ale niestety tak nie jest. Im dłuższy okres kredytowania tym trudniej określić, ile faktycznie się bankowi odda. A w szczególności, ile będzie wynosiła rata za kilka, kilkanaście lat. I oczywiście jak będzie ona wyglądała w stosunku do dochodów gospodarstwa domowego. Liczy się również zmiana wartości pieniądza w czasie, inflacja, koszty życia i comiesięcznych rachunków…

Jak się może kończyć niewłaściwe oszacowanie ryzyka wiemy na podstawie przykładów z przeszłości. Dość jaskrawym przykładem tego, że rata i koszt kredytu mocno rozmijały się z wyobrażeniem kredytobiorców (i specjalistów z banków pewnie też), są kredyty hipoteczne w walutach obcych (albo indeksowane do tych walut).

Nie oceniajmy tutaj, czy były to w ogóle kredyty bankowe czy (jak kto woli) skomplikowane instrumenty finansowe. Na ten temat powiedziano i napisano już wiele. Swoje zdanie wyrazili poszkodowani, sądy (również unijne), politycy, bankowcy i różnego rodzaju specjaliści. Stało się i obydwie strony (banki i ich klienci) muszą sobie z tym radzić. Ale co zrobić, aby podobne sytuacje nie miały już miejsca w przyszłości? I czy dziś robimy w tym celu wystarczająco dużo?

Rynek kredytów (w szczególności hipotecznych) kształtuje w naszym kraju popyt klientów, podaż pieniądza kreowana przez banki, poziom stóp procentowych, sytuacja gospodarcza i ceny nieruchomości. Oraz… Komisja Nadzoru Finansowego. Wydaje ona rekomendacje, które wprost wpływają na to kto, komu, ile i na jakich zasadach może pożyczyć.

To dzięki tym rekomendacjom m.in. zmarginalizowane zostały kredyty walutowe (jako zbyt ryzykowne i prowadzące do wielu niekorzystnych sytuacji). Obecnie aby taki kredyt otrzymać, klient musi uzyskiwać główny dochód w danej walucie. Nie ma już opcji, aby ktoś kto ma dochód w złotych mógł otrzymać kredyt w euro lub innej walucie. Jakiekolwiek szanse na kredyt hipoteczny w walucie mają jeszcze zarabiający w euro, dolarach, koronach szwedzkich czy norweskich.

Zostały bowiem na rynku jeszcze dwa banki komercyjne, które udzielają kredytów w tych walutach. Natomiast jeżeli zarabiasz we frankach, funtach czy np. koronach duńskich, to samodzielnie (bez pomocy współkredytobiorcy uzyskującego dochód w złotych) nie masz szansy na kredyt w Polsce. Wszystkie inne banki kredytują jedynie w złotych.

Formularz informacyjny: dobrze, że jest, ale czy ktoś go w ogóle czyta?

Jeżeli chcesz skorzystać z jakiegokolwiek kredytu, bank musi ci wydać tzw. formularz informacyjny (FI). Kredyt w koncie, kredyt gotówkowy, ratalny hipoteczny czy karta kredytowa – do każdego z tych produktów bankowych musi być wydany formularz. To dokument mówiący o wszystkich możliwych do poniesienia kosztach oraz symulacje rat w przyszłości.

Klient ma możliwość zapoznania się z tymi wartościami również dlatego, aby mógł łatwo porównać oferty z różnych banków. FI jest bowiem ustandaryzowany zgodnie z zaleceniami KNF. A więc biorąc dwa formularze informacyjne z dwóch różnych banków – o ile mówimy o kredycie mającym te same parametry – powinniśmy dość łatwo móc porównać który kredyt będzie tańszy, a który droższy.

Masz FI w dokumentach, ale czy faktycznie się z nim zapoznałeś i jednocześnie zrozumiałeś jego zapisy? Nadzór dba o to, aby klient (kredytobiorca – konsument) uzyskał pełną informację. Niestety nie ma siły (a może jest, tylko nikt na to jeszcze nie wpadł?), co zrobić, aby każdy faktycznie się z dokumentacją dotyczącą kosztów ryzyka możliwego wzrostu miesięcznej raty zapoznał.

Były już próby wymuszenia tego w przypadku programów inwestycyjnych. Klient oprócz umowy otrzymywał obowiązkowo komplet dokumentów na skrzynkę e-mail. Dodatkowo na polisie musiał własnoręcznie napisać, że komplet dokumentów otrzymał, przeczytał i zrozumiał! Co więcej, miał jeszcze 30 dni na bezkosztowe odstąpienie od umowy Niestety nawet to nie zawsze wystarczyło i zdarzały się reklamacje, sprawy trafiały do sądu, bo klient myślał, że kupił coś innego niż w rzeczywistości.

Ilu hipotecznych kredytobiorców żyje z finansową pętlą na szyi?

Jak pożyczasz dziś 1000 zł i masz oddać za niecały rok 10 x 100 zł plus koszty pozyskania kapitału i „zarobek” banku, to sytuacja jest dość klarowna. Niewiele może się wydarzyć. Ale już 300 000 zł pożyczone na 30 lat to swego rodzaju zakład z losem. Relatywnie wysoka kwota, długi okres kredytowania i spore obciążenie domowego budżetu.

30 lat to ok. 40% średniej długości naszego życia. Skoro jest to naprawdę taki szmat czasu, to może jednak warto zgłębić umowę, regulaminy, wydawane formularze? Z doświadczenia eksperta finansowego wiem, że klienci tego nie lubią robić. Scenariusze na przyszłość ich nie interesują. Tym, że w przyszłości rata może być wyższa – też chcą się przejmować dopiero wtedy, gdy to się wydarzy. Obowiązek informacyjny jest więc spełniony, ale część kredytobiorców i tak zadłuża się na zbyt ryzykownych warunkach.

raportu KNF  wynika, że średnia wartość wskaźnika DSTI (debt service to income) dla kredytów mieszkaniowych w Polsce wynosiła w 2020 r. mniej więcej 29%. To oznacza, że hipoteczni kredytobiorcy na obsługę kredytu wydają jedną trzecią domowego budżetu. Jednak w przypadku 7-8% udzielanych kredytów jest to 50-60%, a w przypadku kilku procent – nawet więcej.

Kredyt hipoteczny, wartość DSTI
Kredyt hipoteczny, wartość DSTI

Czy to oznacza, że taka część klientów ma założoną finansową pętlę na szyi i po ewentualnych podwyżkach stóp procentowych może nie mieć pieniędzy na spłacanie kredytu? Niekoniecznie. Warto wiedzieć w jaki sposób banki wyliczają ten wskaźnik. Liczone są tylko dochody uznawane przez bank. Jeżeli ktoś uzyskuje dochody z innych źródeł, których bank nie akceptuje, to tak jakby ich (oficjalnie) nie miał. Ale sporo osób takie dochody ma.

Poza tym wartość wskaźnika jest obliczana wyłącznie w czasie analizowania wniosku kredytowego. Gdy od uruchomienia kredytu mija kilka lat, sytuacja kredytobiorcy może być już zupełnie inna (często dochód jest wyższy). W praktyce, jeśli klient spłaca kredyt zgodnie z harmonogramem, to bank nie będzie się nim interesował. Ale oczywiście ma taką możliwość, gdyż (zgodnie z umową lub/i regulaminem kredytu) może sprawdzać sytuację finansową kredytobiorcy na każdym etapie spłaty.

A zatem jak do tematu podejść? Nie chodzi o to, abyś sobie co chwilę sprawdzał jaką część dochodu przeznaczasz na spłatę rat. Ale warto zadać sobie pytanie, czy w przypadku (bardzo prawdopodobnego) wzrostu oprocentowania kredytu dasz sobie radę. Czy posiadasz jakieś zabezpieczenie na wypadek czasowej utraty dochodu? Przy kredycie 300 000 zł na 30 lat zmiana oprocentowania z 2,2% na 4,2% spowoduje wzrost miesięcznej raty (annuitetowej) z 1140 zł do 1430 zł. A gdyby oprocentowanie wróciło do poziomu sprzed np. dziewięciu lat (6,85%), to rata wyniosłaby już prawie 2000 zł.

Jak sprawdzić stopień ryzyka twojego kredytu?

Pamiętaj: kredyt zaciągasz na bardzo długi czas. Może zdarzyć się naprawdę wiele. Warto odkładać kilka procent domowego budżetu, żeby móc z tej rezerwy dołożyć do raty kredytu w czasie, gdy wzrośnie powyżej poziomu, który jest niebezpieczny dla rodzinnego cash-flow.

Dopóki spłacasz raty, pozostajesz pod opieką „automatu”, który sprawdza czy wypełniasz warunki związane z kredytem. Gorzej, gdy pojawią się opóźnienia i twoim kredytem zainteresuje się konkretny pracownik banku. Może poprosić o dokumenty dochodowe, sprawdzić wartość zabezpieczenia itp. Zwyczajnie bank chce wiedzieć, czy ma się czego bać. Jeśli masz problem z oszacowaniem stopnia ryzyka związanego z twoim kredytem – możesz poprosić o pomoc eksperta kredytowego. Taki człowiek pokaże dodatkowe symulacje dotyczące przyszłości.

A może czas na wprowadzenie dodatkowych testów? Może klienci przed podpisaniem umowy powinni rozwiązać zadania, w których tkwiłaby odpowiedź na pytanie: jaką ratę zapłacę, jeśli stopy procentowe plus marża mojego kredytu osiągną najniższy/najwyższy poziom z widełek dotyczących ceny pieniądza i inflacji w ostatnich 25 latach?

Co o tym myślicie? Skoro są już ankiety MIFiD, badające stopień zaawansowania „inwestycyjnego” klientów, to może – pomijając formularz informacyjny – czas na zadania uświadamiające czym jest ryzyko kredytowe przy długoterminowych umowach hipotecznych? Tyle, że mogłoby się skończyć tak, jak w przypadku ankiet MiFID, że spieszący się klient sam prosi sprzedawcę, żeby wszystko tak wypełnił „żeby było dobrze”.

zdjęcie tytułowe: Carlos Muza/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
96 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Teresa Maria
3 lat temu

I taki test został wykonany, gdy koleżanka brała ten nieszczęsny kredyt. Emocje, emocje, a ja pytam brokera kredytowego, co się stanie, gdy oprocentowanie wzrośnie. Kilka takich testów (zmiana jednej wartości w arkuszu), trochę łez i koleżanka kupiła mniejsze mieszkanie. Jest zadowolona, bo teraz ma niską ratę i poradzi sobie w przyszłości.

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dokładnie tak. Często klienci mnie pytają jaka jest szansa, że stopy wzrosną o 2 czy 4 punkty procentowe. Nie ma na to pytanie odpowiedzi, bo nie potrafimy przewidywać przyszłości.

Admin
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

Prawdopodobieństwo jest niezerowe, ale ile dokładnie wynosi – nie do policzenia

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Teresa Maria

Ja w takiej sytuacji zawsze klientom powtarzam, że na razie niech wezmą może coś mniejszego, a najwyżej za jakiś czas, jak poprawią się im zarobki i być może zmieni się na plus sytuacja finansowa, będą mogli pomyśleć o kupnie czegoś większego. Zresztą często widzę tu taki progres, że młodzi kupują najpierw coś mniejszego, po pewnym czasie wracają do mnie bo sytuacja finansowa się poprawiła i kupują coś większego a pierwsze mieszkanie albo zostawiają sobie i np. wynajmują, albo sprzedają. Natomiast zawsze w takiej sytuacji niezmiernie dziwi mnie pewne niezrozumienie u klientów tego co oznacza zabezpieczenie na hipotece. Zadziwiająca ilość osób… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu

Z doświadczenia wiem, że takie pomysły nie zadziałają. Widzę to u swoich klientów. Albo każą, tak jak jest to napisane w artykule, wypełnić to wszystko pracownikowi banku/pośrednikowi, albo poproszą bardziej „kumatemu” znajomemu o pomoc i bezmyślnie przepiszą do formularzy to co on poda. Według mnie nie ma sposobu na to, by klienta zmusić do przeczytania tego wszystkiego. Sam pracuję jako pośrednik i na spotkaniach staram się wyjaśnić wszystkie koszty i ryzyka związane z taki kredytem. Często robię im symulację zmian raty przy zmianie stóp procentowych, ale w sumie niewiele więcej mogę z tym zrobić. Powiem więcej, część klientów nawet nie… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

No ja prócz wysłania dokumentów często na 2-3 dni przed podpisaniem umowy kredytowej zapraszam klientów jeszcze na spotkanie w celu omówienia umowy i wszystkiego co się z tym wiąże. Staram się wtedy przełożyć na język polski zapisy z umowy i rozwiać jakiekolwiek wątpliwości. Niestety część klientów stwierdza, że nie jest to potrzebne i nie umawia się na takie spotkanie. A przecież nic ich to nie kosztuje prócz odrobiny ich czasu. I z jednej strony cieszę się, bo zazwyczaj jak odmawiają mówią, że mają do mnie pełne zaufanie w tej kwestii (a to znaczy, że dobrze wykonuję swoją robotę), ale z… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Szczerze mówiąc, choć to nie jest idealna sytuacja, to wolę, żeby faktycznie przed podpisaniem umowy dopytywali jeszcze, nawet jeśli wydłuży to samą wizytę znacząco, niż żeby podpisywali coś czego nie rozumieją. Swoim klientom wręcz zalecam, że jeśli po takim omówieniu umowy ze mną jeszcze jakieś pytania przyjdą im do głowy to mają je zadać zanim złożą podpisy na umowie.

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Zgadza się. Jest termin na odstąpienie no i jeszcze kwestia uruchomienia. Tylko widzi Pan, w większości przypadków po podpisaniu umowy kredytowej kredytobiorcy są zbyt zabiegani załatwianiem wszystkich formalności (przepisanie liczników, notariusz, odbiór nieruchomości itd), że zwyczajnie najpierw nie mają do tego głowy, a potem zapominają.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

proces kredytowy potrafi trwać miesiącami, niektóre banki wydają FI już na początku i jeżeli klienci twierdzą, że od otrzymania pierwszego FI do uruchomienia nie mieli czasu się zapoznać chociaż z tym dokumentem to mnie już brakuje słów…
ale spotkałem się już z takim podejściem kiedy klient mi powiedział, że jak będzie miał problem ze spłatą to zatrudni kancelarię, która z pewnością jakieś tam nieścisłości czy klauzule w umowie znajdzie i będzie z nim tak jak z kredytobiorcami od kredytów walutowych, więc nie ma się co bać

Jacek
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

(…)ale spotkałem się już z takim podejściem kiedy klient mi powiedział, że jak będzie miał problem ze spłatą to zatrudni kancelarię, która z pewnością jakieś tam nieścisłości czy klauzule w umowie znajdzie i będzie z nim tak jak z kredytobiorcami od kredytów walutowych, więc nie ma się co bać(…)
Szkoda, że nie nagrałes… w sądzie to byłby niezbity dowód na złą wolę.

oitoiu
3 lat temu

Problemy z kredytami, to nie tylko „nieczytanie” umów przez konsumentów. Poniżej tylko kilka przykładów: 1. umowy z bankami są niesymetryczne – ryzyko jest wyłącznie po stronie kredytobiorcy, 2. brak instrumentów dla kredytobiorców związanych z zabezpieczeniem się przed nadmiernym wzrostem oprocentowania, np. stałe oprocentowanie na max 5 lat, itd., 3. realny brak możliwości negocjowania umów z bankami. Albo przyjmuje się warunki banku albo do widzenia, 4. brak opcji, w której nieruchomość faktycznie zabezpiecza kredyt. Jeżeli kredytobiorca nie spłaca kredytu, bank zlicytuje nieruchomość, to powinno być tak, że to zaspokaja w pełni roszczenia banku, bez względu na wartość nieruchomości. Jeśli dobrze się… Czytaj więcej »

oitoiu
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dzięki za odpowiedzi, w zasadzie wszystkie potwierdzają moje spostrzeżenia i to, że kredytobiorca jest dla banku jak petent. Odniosę się jeszcze krótko do Twoich komentarzy: Ad. 1 jeśli spośród 10.000 kredytobiorców raty przestanie spłacać 100 klientów, to mówimy o 1% niespłacających. To zdecydowanie mniejsze ryzyko z perspektywy banku niż z perspektywy kredytobiorcy. Bank ma do dyspozycji wiele narzędzi zabezpieczenia się na wypadek takiego ryzyka. Bank to ryzyko kalkuluje i decyduje o udzieleniu kredytu w oparciu o szczegółową analizuje sytuacji materialnej osób wnioskujących o kredyt. Kredytobiorca takich narzędzi nie ma wcale, dla niego takie zobowiązanie to często być albo nie być,… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  oitoiu

Adn. 1) jeśli spośród 10.000 kredytobiorców raty przestanie spłacać 100 klientów, to mówimy o 1% niespłacających.
Po tym uderzeniu żywiołów na Wschodnie Wybrzeże kroi się takie rozchwianie gospodarki* USA, że tych procentów będzie raczej więcej…
wielki program odbudowy zniszczeń po przejściu kataklizmu, ale PUNKTOWY + roszczenia odszkodowawcze, które wywalą po za skalę, a zatem realne zagrożenie falą bankructw ubezpieczalni + krążące nad całym krajem widmo lockdownu = wysokie zagrożenie stagflacją

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  oitoiu

Ad. 1 – z tym jest pewien problem. Raz, że banki też pewne ryzyko ponoszą, bo nie mogą sobie pozwolić na posiadanie w swoim portfelu zbyt dużej ilości niespłacanych kredytów. Natomiast pytanie jak tą dysproporcję zmienić. Jednym z pomysłów jest ubezpieczenie na życie lub ubezpieczenie od utraty pracy/czasowej niezdolności do pracy (są nawet banki, które w określonych sytuacjach tego wymagają, choć nie chcę tu zaczynać dyskusji na temat jakości takich ubezpieczeń czy tym jak banki dodatkowo na takich ubezpieczeniach zarabiają). Problem w tylko w tym, że takie ubezpieczenie to dodatkowy koszt dla klienta. Bank nie przyjmie tego na siebie, bo… Czytaj więcej »

Andrzej
3 lat temu
Reply to  oitoiu

Poza punktem 3 to są pytania do regulatora, ustawodawcy. Niestety ale lobbing ma się u nas doskonale i finalnie mamy prawo takie jakie mamy. A może idąc dalej prawo tworzy władza a ona jest odzwierciedleniem społeczeństwa. Tym samym prawo bankowe jest takie jak my ;). Przegadane, miałkie, krótkowzroczne, pełne nierówności klasowych itd.

~marcin
3 lat temu

Ludzie nie lubią myśleć, że mogą zachorować albo ucierpieć w wypadku. Na tej samej zasadzie ludzie nie lubią myśleć, że mogą mieć w przyszłości problemy ze spłatą kredytu. To taki mechanizm psychologiczny – myślę, że dla części osób jest on nie do przeskoczenia.

Ludzie także często nie przyjmują do wiadomości swojej winy. Więc, gdy w przyszłości się okaże, że są problemy ze spłatą kredytu, to winny będzie bank, pośrednik finansowy, pracodawca oraz rząd.

McGregor
3 lat temu
Reply to  ~marcin

Święta prawda 😀

Stef
3 lat temu

Sytuacja z życia o czytaniu umów. Wzór aktu notarialnego dostaje z kancelarii w czwartek o 17.00. Podpisanie aktu w piątek o 11.00. Oczywiście mam uwagi do treści aktu, pani notariusz strasznie niezadowolona, docinki z jej strony typu:” już 15 aktów podpisałam na tym wzorze i nikt nie miał uwag” a tam: 1. Wpisane ze budynek 10 piętrowy powinno być 10 kondygnacji nadziemnych, 2. Mam mieszkanie na 5 piętrze w akcie wpisane na 5 kondygnacji nadziemnej. 3. Błędnie wpisany nr miejsca postojowego i inne „drobniejsze” błędy. Więc żaden mechanizm nie zda egzaminu jeśli ludzie na zaczną myśleć samodzielnie, a nie działać… Czytaj więcej »

Marcin
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Z tym to z niektórymi rejentami jest problem, niektórzy uważają że nie muszą wcale przesyłać aktu wcześniej wystarczy jak odczytają a klient wydziwia i zawraca głowę.

bartoszo
3 lat temu

jak dla mnie to jest coś z tym wszystkim nie tak. ludzie biorą kredyty na mieszkania. mieszkanie to jedna z podstawowych potrzeb zyciowych człowieka – szczególnie jak się ma rodzinę. Rodzina potrzebuje stabilizacji. I na tej potrzebie bogacą sie banki. Mnie to zdumiewa. System w jakim żyjemy jest chory u podstaw. Klienci nie czytają umów bo po prostu są skazani na system. A system oferuje im właśnie zakredytowanie się. Skoro system jest tak stworzony, że kupując mieszkanie narażam się na zmienność i nieprzewidywalność – to kto ponosi za to odpowiedzialność. Odpowiedź jest prosta: architekci tego systemu. Czyli; politycy i finansiści.… Czytaj więcej »

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Jeśli przekazał im pan wszelkie zagrożenia jakie wiążą się z zaciągnięciem kredytu to teoretycznie jest pan czysty. Jednak ja twierdzę, że system jest zły u podstaw. Obiektywnie patrząc na sprawę ktoś taki jak doradca kredytowy nie powinien w ogóle mieć racji bytu. Na czym pan zarabia tak naprawdę? Jest tzw wolny rynek, ale czy wolny rynek to coś dobrego? Akurat w kwestii obrotu ziemią i mieszkaniami nie. Obowiązuje tutaj bowiem prawo pięści finansowej. Gdyby kwestia umów była ściśle uregulowana – tzn banki mogą mieć tylko jeden wspólny wzorzec umowy zaakceptowany przez organy państwowe i klient idzie do dowolnego banku i… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  bartoszo

I tu właśnie pokazuje Pan, że należy Pan do klientów którzy nie czytają umów. Absolutnie nie ma Pan racji z tym wypowiedzeniem umowy przez bank. W KAŻDEJ umowie kredytowej jest wyraźnie wskazane w jakich okolicznościach bank może wypowiedzieć umowę kredytową. To co Pan tu napisał na ten temat jest zwyczajnie nieprawdą.

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

To wynika z prawa bankowego a nie umowy . Wydaje się że napisałem odpowiedź wcześniej ale chyba nie została zaakceptowana. ;- ) Art 75.1 prawa bankowego – „W przypadku niedotrzymania przez kredytobiorcę warunków udzielenia kredytu albo w przypadku utraty przez kredytobiorcę zdolności kredytowej bank może obniżyć kwotę przyznanego kredytu albo wypowiedzieć umowę kredytu, o ile ustawa z dnia 15 maja 2015 r. – Prawo restrukturyzacyjne nie stanowi inaczej” . Czyli wg widzimisie banku parametry zdolności kredytowej są przekroczone: masz poważne problem. Doświadczyłem tego gdy starałem się o przewalutowanie. Bank doszedł do wniosku że nie stać mnie na przewalutowanie i skierował… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Akceptujemy wszystkie zgodne z prawem komentarze, chociaż czasem to trwa kilka godzin, prosimy o cierpliwość 🙂

EKD
3 lat temu
Reply to  bartoszo

„Gdyby kwestia umów była ściśle uregulowana – tzn banki mogą mieć tylko jeden wspólny wzorzec umowy zaakceptowany przez organy państwowe”… to by znaczyło, że żyjemy nadal w rzeczywistości słusznie minionej: jedna umowa, jedna marka samochodu, jeden wzór meblościanki i wolnego rynku ani widu, ani słychu (tak, wiem, wiem – Pan nie lubi). Łączenie jednego wzoru umowy z 100% gwarancji „nieprzepłacenia” za kredyt to błąd wnioskowania – nie ma jednej propozycji kredytowej optymalnej dla każdego klienta. Bo klienci są różni – ten potrzebuje długiego okresu kredytowania, ta niskiego wkładu własnego itd, itp. I potwierdzam – przeświadczenie, ze bank może wypowiedzieć umowę… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  EKD

(…)to by znaczyło, że żyjemy nadal w rzeczywistości słusznie minionej: jedna umowa, jedna marka samochodu, jeden wzór meblościanki i wolnego rynku ani widu, ani słychu(…)
Takim razie informuję cię, że instytucja pozwu zbirowego jest rodem z rzeczywistości słusznie minionej.

Jacek
3 lat temu
Reply to  bartoszo

(…)Akurat w kwestii obrotu ziemią i mieszkaniami nie. Obowiązuje tutaj bowiem prawo pięści finansowej.(…)
W Polsce nie ma wolnego rynku ziemią.

Jacek
3 lat temu
Reply to  bartoszo

(…)Założę się, że podczas rozmów nie przekazuje im pan informacji rzetelnych, nie pokazuje jak się kończy np wypowiedzenie umowy przez bank – a wg prawa bankowego bank ma do tego prawo w dowolnym momencie bez konkretnych przyczyn i że może to zrujnować życie .(…)
Wypowiedzieć umowę… tak z dupy?

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

tutaj opisałem jak wyglądała procedura udzielania kredytu: http://bartosho.eu/db/index.php?chapter=1&lan=pl . oczywiście można powiedzieć: trzeba było być czujniejszym, uważniejszym.. jednak ani ja ani moja zona nie mieliśmy doświadczenia w takich sprawach, po prostu zaufaliśmy bankowi że umowę która nam zostanie przedstawiona jest uczciwa, a informacje rzetelne. jaka jest odpowiedzialność tego gościa który nam prezentował kredyt? olbrzymia. oszukał nas, zmanipulował, w rezultacie postawił pod ścianą.

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Pisze Pan o sytuacji, która miała miejsce w 2009 roku. Od tego czasu wiele się zmieniło i sporo zostało uregulowane przez przepisy: np. konieczność wydawania formularzy informacyjnych z zestawieniem wszystkich kluczowych dla klienta informacji, gdzie jest także wskazana wysokość wynagrodzenia pośrednika za dany kredyt, wszystkie koszty tego kredytu itd. Dodatkowo dzisiaj już kredytu walutowego Pan nie weźmie zarabiając w PLN. Niestety oberwało się przez to ograniczenie klientom, którzy zarabiają w walutach obcych, bo obecnie tylko dwa banki komercyjne udzielą takiego kredytu a i to nie dla wszystkich walut, więc często trafiają się osoby, które mimo że chcą nie mają szansy… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

O to ciekawe. Ja takich nie miałem. Za to miałem kliku klientów zarabiających w GBP i byli bardzo niepocieszeni, że nie dostaną w banku komercyjnym kredytu ze względu na walutę swojego dochodu.

~marcin
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Jedzenie to jedna z podstawowych potrzeb życiowych człowieka. I na tej potrzebie bogacą się sklepy. Kto ponosi za to odpowiedzialność? Politycy. Ale także osoby w tym uczestniczące, np. rolnicy – bo to od nich zaczyna się ten łańcuch wyzysku. Co więcej, system pozwala na spekulacje na rynku żywności – hurtownie masowo kupują żywność.

McGregor
3 lat temu
Reply to  ~marcin

Co do rolników, to jesteś w błędzie. Oni ze swojej ciężkiej pracy zarabiają na tym najmniej. Cena końcowa, to efekt wszelkiej maści pośredników, którzy kolejno doliczają swoje marże ma pokrycie kosztów i poczet przyszłych zysków. A ponieważ rosną ceny paliw, energii, no i pensje… ktoś musi za to wszystko zapłacić. Ile kosztuje kg. Schabu w sklepie, powiedzmy 15zl w dyskontach, rolnik sprzedaje po ok. 6pln. A musi najpierw wyprodukować ten schab, jego praca, pasze, leki, a tem schab musi urosnąć jeszcze, gdzie po drodze kilka sztuk padnie. Dlatego właśnie Biedka i spółka blokują drogi..

~marcin
3 lat temu
Reply to  McGregor

To był sarkazm.

McGregor
3 lat temu
Reply to  ~marcin

Ok 😀

bartoszo
3 lat temu
Reply to  ~marcin

no i właśnie tak nie powinno być. czy uważasz, że to jest dobre?

~marcin
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Myślę, że każdy ma tu swoje zdanie i każdy przy swoim zdaniu pozostanie. Chciałbym uniknąć niekończącej się dyskusji, więc tylko poczynię parę spostrzeżeń – każdy może ocenić co jest dobre, a co złe, według własnego punktu widzenia. Na samym początku powstaje pytanie o definicję dobrego i złego – nie da się tak w oderwaniu od sytuacji określić, czy coś samo w sobie jest dobre czy złe. Np. jak damy antybiotyki komuś, kto bez nich nie przeżyłby choroby, to dla uratowanego i jego rodziny jest to dobre, ale dla ludzkości jako całości jest to złe – bo osłabiliśmy w ten sposób… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Świetnie tylko widzę jeden problem. Jaki ma Pan pomysł na to, żeby przeciętna rodzina tzw. Kowalskich mogła sobie w Polsce pozwolić na zakup mieszkania bez potrzeby posiłkowania się kredytem? Chciałbym poznać szczegóły takiego rozwiązania, bo ja jakoś jak na razie nie widzę za bardzo innych opcji niż pożyczenie przez taką rodzinę pieniędzy (obojętnie czy z banku czy od znajomych lub rodziny). Nie mogę się też zgodzić co do stwierdzenia o pośrednikach kredytowych – nie ukrywam sam nim jestem już ponad 8 lat. Oczywiście zawsze na rynku można spotkać nieuczciwych pośredników (sam miałem klientów, którzy trafiali do mnie od takich i… Czytaj więcej »

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

Pomysł prosty: kredyt owszem ale tani, przewidywalny. Uczciwy. Co do zawodu pośrednika kredytowego – jego użyteczności i odpowiedzialności – to patrz odpowiedź powyżej .

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  bartoszo

No to po kolei. Chyba się Pan nie orientuje, że kredyt hipoteczny to obecnie najtańszy kredyt dostępny na rynku. Czy według Pana powinien mieć oprocentowanie 0%? To jak ma działać wtedy bank? Powtórzę to raz jeszcze – bank nie jest instytucją charytatywną. tak jak każda inna firma. To, że trafił pan nie nieuczciwego doradcę nie oznacza, że wszyscy tacy są. Jeśli pójdzie Pan do stomatologa, który źle będzie Pana leczyć, to czy to oznacza, że wszyscy stomatolodzy są do kitu? No chyba nie tak to działa. Ja spotkania ze swoimi klientami prowadzę zupełnie inaczej niż to o czym Pan pisze.… Czytaj więcej »

~marcin
3 lat temu
Reply to  bartoszo

„kredyt […] przewidywalny”

Czy potrafimy przewidzieć, co będzie za 15 lat? A za 25 lat?

Kredyt uczciwy to kredyt **nieprzewidywalny** – którego oprocentowanie jest zmienne i zależne od aktualnej w danym momencie sytuacji na rynku + stała procentowo marża banku.

Przy czym zmienne oprocentowanie nadal nie oznacza, że kredytobiorca będzie definitywnie poszkodowany – bo zmienna sytuacja na rynku obejmuje nie tylko rosnące oprocentowanie, ale także rosnące pensje.

McGregor
3 lat temu

W mojej opinii, zdecydowana większość kredytobiorców to niestety ciemna masa, brak elementarnej wiedzy na tematy finansowe. Taki przykład każdy zapewne zna: Rodzina 2+1, kredyt 400-500tys, dość dobrze zarabiają. Ale niestety nie nadpłacają kredytu, żeby go możliwie jak najszybciej spłacić, a kupują sobie różne inne (niepotrzebne dobra luksusowe), drogie samochody, wycieczki, TV 70”, itp. A później są roszczenia do banksterów, że im tata wzrosła i protestu, najlepiej niech Rząd (czyli reszta społeczeństwa) się dołoży do ich kredytu, bo im się status pogorszył..

Last edited 3 lat temu by McGregor
McGregor
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Ile znasz osób, które inwestują i na tym zarabiają? Najczęściej kasa leży na lokacie… czytaj – 5% w skali roku (obecnie). To teraz policzmy, co się bardziej opłaca, tracić na lokacie, albo na papierach dłużnych i wychodzić lekko na plus? Czy nadpłacać kredyt, skracać okres kredytowania i przesuwać suwak na racie kredytowej w kierunku mniejszych odsetek ( miesięcznie zaoszczędzisz na odsetkach kilkanaście złotych)? Ile jesteś w stanie wyciągnąć z inwestycji? Ile musisz oddać do banku za każde pożyczone 100tys, po 35latach?

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

No właśnie to jest ten problem, że ludzie nie uświadamiają sobie pewnych mechanizmów i podejmują często decyzję w oparciu o intuicję. A ta potrafi być mylna. Mój ulubiony, choć nieco uproszczony przykład jest taki: „Idziesz do banku na dwie wizyty. W czasie pierwszej pożyczasz od banku 100 tys. oprocentowane na 4% na 10 lat. W czasie drugiej wizyty te same 100 tys. inwestujesz w jakiś produkt ze stosunkowo niskim ryzykiem również ze stopą zwrotu 4% na 10 lat. Pytanie czy to się opłaci?” Większość klientów mówi, że albo nie albo wyjdziemy na zero. A to nie jest prawidłowa odpowiedź. Każdy… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Nie do końca zrozumiał Pan mój zamysł. Nie chodzi o dyskutowanie czy znajdzie się obecnie bezpieczną inwestycję gwarantującą 4% zysku. Chodzi o to, że większość klientów nie dostrzega, że w tych przykładach ten procent liczy się od innych sum (malejącej i rosnącej). Odpowiadają często intuicyjnie bo widzą te same wartości. A w tym przypadku jest to błędem. Oczywiście trzeba też brać pod uwagę inne czynniki typy ryzyko itd, ale w to nie chcę wchodzi, bo to dyskusja na zupełnie inną okazję. Tu chodzi tylko o samą znajomość, a właściwie to jej brak, pewnych mechanizmów finansowych. I to wcale przecież nie… Czytaj więcej »

~marcin
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

Zatem podany przykład wymaga uściślenia, że kapitalizacja zysku z inwestycji jest częstsza (np. roczna) niż czas trwania samej inwestycji (czyli tu 10 lat). Nie zawsze musi tak być.

McGregor
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Jeśli pożyczam od banku 100k na 30 lat, to godzę się na to, że muszę oddać prawie drugie tyle. Chodzi o to, żeby taki kredyt spłacić w dużo szybciej i oddać 20k, a nie 90k.

Stef
3 lat temu
Reply to  McGregor

Czy w obecnej sytuacji opłaca się nadpłacać kredyt. Wydaje mi się że był na SOF o tym artykuł.

Mi wyszło że się nie opłaca bo inflacja zjada kapitał. Gotówkę wydaje na przyjemności/wakacje.
Wiem że mogę się zdziwić o ile/gdy RPP podnie stopy %.

McGregor
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

W roku 2005 wziąłem 15tys CHF żeby częściowo sfinansować zakup nieruchomości. Franek był po ok. 2.5zł. Rata niska, mijały miesiące i lata, luzik… później Franek spadł na 2zł, teraz to był dopiero luzik. Pomyślałem, a może spłacić jednym ruchem (pieniądze na ten cel były). No i przyszedł czas, jak Franek już był 3,7zł.. i wtedy spłaciłem. Po ile teraz jest CHF? Jeżeli ktoś myśli, że stopy procentowe będą się utrzymywać na tak niskim poziomie, to jest w błędzie. Różnica jest taka, że ja miałem wtedy do spłaty 20tys. PLN. Teraz to zupełnie inna bajka.. ale to już kolega Sierant niech… Czytaj więcej »

McGregor
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Rozumiem. Ja mam w głowie ceny w Warszawie.. wśród ludzi których znam, cześć zaciągała kredyt na 500k przy wkładzie własnym 10-20%. Takie ceny są w Stolicy i okolicy.

Last edited 3 lat temu by McGregor
Marek
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Tak z ciekawości: jako doradca tłumaczy Pan klientom, że od lat są coraz gorsze warunki finansowania? W 2008 roku można było wziąć kredyt z marżą poniżej 1%, teraz już marża wynosi ponad 2,5%. To, że W TEJ CHWILI oprocentowanie kredytu (branego wszak na kilkadziesiąt lat) jest niskie oznacza wg doradcy, że obecnie mamy dobre warunki finansowania?

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

I tu się zgodzę. Polacy mają taką paskudną mentalność, że jakoś to będzie, a jak już coś totalnie się popsuje, to niech inni nas ratują, bo przecież nam się należy. Podobną sytuację zresztą zauważam w przypadku niektórych kredytobiorców z kredytem CHF. Część tych umów była zawierana w nieprawidłowy sposób, ale w części przypadków niestety mamy do czynienia z cwaniakowaniem. Pamiętam kilka lat temu był bodaj w Krakowie wyrok sądu, który w sprawie frankowicza zasądził na korzyść banku. Ciekawe było jednak uzasadnienie samego wyroku. Okazało się bowiem, że kredytobiorca pozwał bank ponieważ stwierdził, że nie wiedział o spreadzie walutowym, nie miał… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Marek

Tak. Tłumaczę im, że ze względu na niskie stopy procentowe, na których wysokość banki nie mają wpływu, banki podnoszą tą część oprocentowania na którą mają wpływ – czyli marże. I jak przychodzą do mnie klienci na początku swej drogi do kredytu i zakupu nieruchomości to zawsze zwracam im uwagę na dwie sprawy: Żeby nie łapali pierwszej lepszej nieruchomości tylko przemyśleli swój wybór ale powinni też mieć na uwadze To, że kredyty robią się stopniowo droższe z racji podnoszenia marż, co też ma negatywny wpływ na zdolność kredytową (wyższa marża=wyższe oprocentowanie=wyższa rata=niższa zdolność). Według mnie, jeśli brać kredyt hipoteczny to przy… Czytaj więcej »

Marek
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

„Tłumaczę im, że ze względu na niskie stopy procentowe, na których wysokość banki nie mają wpływu, banki podnoszą tą część oprocentowania na którą mają wpływ – czyli marże.” Takie te banki biedne że inaczej nie mogą? A w takim razie czy negocjuje Pan z tymi bankami zapisy w umowach, że jak już te stopy procentowe wzrosną to marża banku spadnie? Wszak Pan twierdzi, że wysokie marże banków to tylko efekt niskich stóp, więc gdy te wzrosną, powinno to być oczywiste. :))) Jak widać jest Pan opłacany przez banki, trzyma ich stronę, klientom tłumaczy aby wybielać banki jakie to one biedne.… Czytaj więcej »

bartoszo
3 lat temu
Reply to  McGregor

a jeśli zarabiają niezbyt dobrze? to co wtedy. Ponadto – w umowach często są kary za wcześniejszą spłate / nadpłatę. Moi znajomi chcieli szybko pozbyć się kredytu i go spłacić po 4 latach choc wzięli na 30. Zaskoczenie że bank sobie weźmie parę tysięcy dodatkowej kary za wcześniejsza spłatę. No ludzie – do czego to podobne.

McGregor
3 lat temu
Reply to  bartoszo

To jest dokładnie to, o czym tu rozmawiamy. Umowę kredytowa można negocjować, % za wcześniejsza spłatę/nadpłatę, prowizje za udzielenie kredytu, marże. Jeśli ktoś nie ma wiedzy, to powinien skorzystać z wiedzy innych którzy ja mają.. nawet kosztem kilkuset złotych. Zwłaszcza jeśli się zaciąga kredyt na pół życia..

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  bartoszo

Już od kilku lat jest to zmienione. Bank może co najwyżej przez 3 lata pobrać taką prowizję za wcześniejszą spłatę/nadpłatę. A i tak spora ilość banków całkiem z tego rezygnuje i to wcale nie kosztem ofert, bo mówimy tu o bankach z czołówki najkorzystniejszych ofert.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  bartoszo

obecnie banki (nieliczne) mogą pobierać opłatę za wcześniejszą spłatę jedynie w ciągu pierwszych 3 lat

~marcin
3 lat temu
Reply to  bartoszo

„Zaskoczenie że bank sobie weźmie parę tysięcy”

Czyli nie przeczytali umowy.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  ~marcin

przed wejściem obecnej ustawy o kredycie hipo pobieranie prowizji za wcześniejszą spłatę występowało w większości banków, teraz jest odwrotnie;

Marcin
3 lat temu

Opowiem swoją historię sprzed 2 lat kiedy brałem drugi w swoim życiu kredyt hipoteczny na cele mieszkaniowe. Miałem wtedy umowę na czas określony u pracodawcy co wyjawiłem „ekspertowi kredytowemu”. Szybko padło na podatny grunt, zaproponowano mi ofertę kredytu hipotecznego w ramach konta Intensive w mBanku. Proszę sprawdzić jakie jest ryzyko skoku stopy procentowej kredytu do końca okresu umowy w razie niespełnienia szeregu warunków w tym produkcie.(np. 15 płatnosci karta w miesiacu) Przyszedłem do domu, pomyślałem, przeczytałem opis tego produktu na stronie banku i porównałem z informacjami które przekazuje mi doradca. Wyszło brzydko że troszkę mnie chciał wpakować na minę. Uważam… Czytaj więcej »

Marcin
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dokładnie tylko problem był w tym człowieku-doradcy że chciał mi to sprzedać za wszelką cenę a w momencie kiedy już wiedział że tego nie sprzeda przestał się odzywać chociaż komunikacja z naszej strony była bardzo przyjazna i profesjonalna. Chcieliśmy po prostu kredyt w innym banku tzw czysty produkt jak Pan napisał.

Znam osobę która ma ten kredyt hipoteczny mBank Intensive w PLN, ma również drugi kredyt który zaciągnęła dawno temu w CHF w banku Millenium. Z obu nie jest zadowolona ale konsekwencja jak to się mówi własnych wyborów.

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Marcin

I właśnie o to chodzi. W pośrednictwie, tak jak praktycznie w każdej usługówce, wiele zależy od tego na kogo się trafi. Ja swoim klientom zawsze pokazuję zestawienie oferty promocyjnej ze standardową bez niczego i pozwalam im decydować. Zresztą od pewnego czasu jest obowiązek przekazywania tzw. formularzy informacyjnych klientom i gdy wybierana jest oferta specjalna to zawsze wydaje się też formularz do standardowej, żeby klienci mogli to sobie porównać. Oczywiście zazwyczaj i tak tego nie robią, ale na to już nie mam wpływu. Ja pokazuję obie oferty, rozmawiam o wadach i zaletach każdej, a moim klienci dokonują wyboru. Natomiast co do… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Z tym x-sellem to prawda. Zgadzam się też, co do możliwości brania kredytu bez żadnych dodatkowych zobowiązań, jest tylko jedno ale. Takie warianty ofert bez dodatkowych produktów są zazwyczaj droższe (i to nieraz całkiem sporo) a ponieważ mają wyższe marże, to może się okazać, że jeśli dany kredytobiorca ślizga się po granicy zdolności, to w ofercie standardowej nie będzie mieć wystarczającej zdolności na kwotę jakiej potrzebuje. Banki niestety w bardzo brzydki sposób obeszły zakaz odmawiania udzielenia kredytu jeśli klient nie chce dodatkowych produktów. Zwyczajnie tak tworzą oferty standardowe, że często nie opłaca się z nich korzystać i kredytobiorcy wolą przełknąć… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dokładnie tak.

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Marcin

To właśnie to o czym pisałem w innym miejscu. Są pośrednicy dobrzy i przeciętni oraz tacy, którzy chcą się w krótkim czasie nachapać, i znikają z rynku. Niestety w tym pierwszym przypadku miał Pan do czynienia z osobą albo stosunkowo mało doświadczoną, albo nieuczciwą. Dobrze, że znalazł Pan kogoś innego. Mnie osobiście dziwi ten start z ofertą mBanku, bo na pewno były dostępne lepsze dla Pana oferty z innych banków (tak zresztą jest i obecnie). No i dziwne, że przedstawiono Panu ofertę tylko jednego banku (przynajmniej tak wynika to z Pana opowieści). Ja zazwyczaj pokazuję oferty 5-6 banków, z których… Czytaj więcej »

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Wiem. Tu faktycznie mamy za mało informacji, żeby to ocenić choć ale znając ofertę tego banku nie bardzo jestem w stanie racjonalnie, kierując się interesem klienta, stwierdzić czemu nie było innych banków na stole. Nawet jeśli jakiś bank jest według mnie najlepszym rozwiązaniem dla klienta, to i tak pokazuję mu też inne oferty. Zresztą z dalszych wypowiedzi Pana Marcina wynika, że finalnie kredyt został zrobiony w innym banku, czyli nie było żadnego uzasadnienia dla parcia tylko na mBank. Obstawiam, że albo pośrednik był niedoświadczony, albo kierował się tylko swoim zyskiem.

Krzyszof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Zgadza się. Ja pokazuję tylko wady i zalety danej oferty, a ostatecznie klient wybiera. Nigdy nie dokonuję za klientów takiego wyboru, choć często dostaję pytanie, którą ofertę mają wybrać. Zawsze wtedy tłumaczę, że nie wolno mi tego wskazać.

Marcin
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

Nie wiem z czego wynikało może po prostu brakował mu ten mbank do targetu i powiedział sobie że albo to albo nie będzie tracił dla mnie czasu.
U drugiego doradcy dostaliśmy tak jak Pan mówi 5-6 ofert i sami wybieraliśmy. Nie było problemu żadnego.
Miałem także kontakt i ofertę z oddziału banku od doradcy-pracownika banku, napisałem do niego dla porównania a między czasie oczywiście przez doradcę swojego złożyłem wniosek do tego samego banku 😉
Warunki były zbliżone ale ostatecznie i tak zdecydowaliśmy się na ING ze względu na niskie ubezpieczenie pomostowe (nieruchomość w Warszawie).

Krzyszof
3 lat temu
Reply to  Marcin

No niestety w Warszawie dość długo czeka się na wpis do Księgi Wieczystej.

Jacek
3 lat temu

(…)Banki to oczywiście podmioty profesjonalne, które potrafią policzyć, ile powinny zarobić na danym kredycie oraz z jakim ryzykiem to się wiąże.(…)
Za chwilę sprawdzimy profesjonalizm amerykańskich ubezpieczalni… po tej katastrofie żywiołowej na Wschodnim Wybrzeżu urodzi się wielka góra roszczeń odszkodowawczych… sam Manhatann to będą grube miliardy USD.

Ponewka
3 lat temu

Wchodzę na subiektywnie, patrzę ostatnie artykuły… o! jest jakiś z prawie setką komentarzy, widzę hasło „kredyt” i od razu myślę „Pewnie Franksterzy spamują jacy to oni poszkodowani”. 🙂

Admin
3 lat temu
Reply to  Ponewka

E tam, teraz to dużo tekstów ma po 100 komentarzy. Zapraszam do bocznej szpalty, tam są najczęściej komentowane 😉

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu