Niedawno pisałem w blogu o tym, że firma ubezpieczeniowa Link4 ma w bliskich planach – jej menedżerowie deklarowali start na początek 2017 r., ale wciąż go nie ogłosili – wprowadzenie ubezpieczenia komunikacyjnego, którego cena ma zależeć od tego jak jeździmy. A więc: klient, wsiadając do samochodu, uruchamia aplikację mobilną w smartfonie, a ta śledzi jego poczynania za kierownicą. Dzięki temu ubezpieczyciel może dorzucić do wszystkich dotychczasowych parametrów wyceny ubezpieczenia także bezpieczną jazdę. Według deklaracji Link4 ubezpieczenie miałoby być opłacane w comiesięcznych ratach, a rabat dla najlepszych kierowców miałby wynieść 30% od standardowej ceny. Uruchomienie podobnych ubezpieczeń dla leasingowanych przez siebie aut zapowiedział także Idea Bank. Wiadomo, że przymierzała się do tego Aviva (już dwa lata temu testowała taką apikację w krótkoterminowej promocji). Ale dopiero od dziś ten innowacyjny sposób ubezpieczania samochodu wchodzi do gry na serio.
Czytaj też: W likwidacji szkód nadchodzi XXI wiek! Oględziny przez kamerkę, papiery wysyłasz smartfonem, a wypłata w kilka godzin od zgłoszenia szkody
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Koniec z robotą papierkową? Sfotografujj dowód rejestracyjny i… już się ubezpieczyłeś
KTO OFERUJE „PAY AS YOU DRIVE” I JAK SIĘ ZGŁOSIĆ? Możliwość wykupienia polisy OC z ceną uzależnioną od stylu i bezpieczeństwa jazdy wprowadza właśnie nowa marka ubezpieczeniowa Yu!. Stoi za nią sojusz koncernu Ergo Hestia oraz twórca aplikacji Yanosik, czyli popularnego narzędzia do nawigowania i wzajemnego informowania się kierowców na drodze o zagrożeniach. W ekipie liderów projektu znalazł się m.in. Witold Jaworski, niegdyś jeden z szefów PZU oraz Allianza. Co będzie trzeba zrobić, żeby móc skorzystać z ubezpieczenia w formule „pay as you drive”? Niewiele, wystarczy zainstalować sobie w smartfonie Yanosika i zgodzić się na przetwarzanie danych przez operatora apki (kto już ją ma, niech nadal ma – nie musi nic nowego aktywować). Aplikacja sama wytypuje kierowców, którzy „zasłużą” na złożenie im oferty nowego ubezpieczenia. Po prostu pewnego pięknego dnia (trzeba przejechać minimum kilkaset kilometrów z Yanosikiem „pod pachą”) dostaną powiadomienie z aplikacji (bądź telefoniczne) z konkretną ofertą cenową. Ponieważ Yanosik pozwala sprawdzić każdemu kierowcy jak aplikacja ocenia jego styl jazdy, każdy zaniepokojony brakiem oferty użytkownik będzie mógł zerknąć do apki czego mu jeszcze brakuje do statusu „idealnie bezpiecznego kierowcy”.
CO ZDECYDUJE O TYM CZY SIĘ „ZAŁAPIESZ”? Pewnie ciekawi Was co będzie brane pod uwagę przez aplikację w trakcie typowania kierowców, którzy jeżdżą wystarczająco bezpiecznie, by „zasłużyć” na ofertę Yu! Aplikacja będzie oceniała m.in. płynność jazdy (jak dynamicznie zmieniamy prędkość, szczególnie w terenie zabudowanym), dostosowanie prędkości do warunków na drodze i ograniczeń wynikajacych ze znaków drogowych, a także zachowanie kierowcy w niebezpiecznych miejscach. Na podstawie zgłoszeń użytkowników Yanosika aplikacja „wie”, gdzie jest najwięcej wypadków, a więc może – na podstawie geolokalizacji – „wyhaczyć” te miejsca na mapie podróży danego kierowcy, poddając je specjalnemu monitoringowi. Prawdopodobnie większą szansę na ubezpieczenie Yu! będą mieli ci kierowcy, którzy nie jeżdżą samochodem bardzo dużo (zwłaszcza w nocy). Wiadomo, że im więcej godzin spędzonych za kółkiem (zwłaszcza jeśli kierowca ma prawo być już zmęczony – to aplikacja też jest w stanie ocenić) – tym większe ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Z drugiej strony jeśli aplikacja będzie „jeździła” podejrzanie rzadko, kierowca też może „wypaść z gry” jako podejrzany o posiadanie dwóch twarzy, czyli wyłączanie smartfona z Yanosikiem, gdu chce poszaleć ;-).
WRESZCIE SAM DECYDUJESZ O CENIE SWOJEJ POLISY? Yu! nie będzie brała pod uwagę tego czy dany kierowca jeździ własnym samochodem, autem pożyczonym do tatusia, czy też służbowym. To oznacza, że jeżdżąc autem służbowym będzie można zbierać punkty do tańszego ubezpieczenia samochodu prywatnego. Będzie to też pierwsze ubezpieczenie, które de facto zacznie uwzględniać przyszłość. Do tej pory ceny polis w największym stopniu zależały od historii bezszkodowej jazdy w przeszłości, która oczywiście też jakoś-tam była kształtowana przez styl jazdy kierowcy (co, nota bene, premiowało „niedzielnych kierowców”, wcale nie tak bezpiecznych jeśli już znajdą się na drodze), ale przełożenie bezszkodowości na cenę polisy było opóźnione o rok lub kilka lat. Tu jest inaczej: sprawdzasz w aplikacji Yanosik jak jest oceniany Twój styl jazdy, starasz się bardzo mocno, jeździsz jak niemiecki emeryt, a już za kilkaset kilometrów dostajesz ofertę „ubezpieczenia dla rozsądnych”. A jak już masz tę polisę, to jeszcze bardziej starasz się jeździć bezpiecznie, bo nie chcesz stracić uprawnień do tańszego ubezpieczenia. Jest to więc sposób ubezpieczania, który może działać na nasze nawyki lepiej, niż wizja zapłaty mandatu i porównywalnie do punktów karnych przyznawanych przez Policję.
JAKA ZNIŻKA? CZY TO NAPRAWDĘ TAKI HIT? Czas na pytania i wątpliwości. Najważniejsze dotyczy oczywiście tego, że nie wiadomo jak wysoka będzie zniżka w cenie. Dostawcą ubezpieczenia będzie Ergo Hestia, która nie jest najtańszą firmą ubezpieczeniową (ale za to pod względem jakości serwisu i likwidacji szkód jest w moim prywatnym rankingu w ścisłej czołówce). Może się więc okazać, że „okazyjna” polisa z Yanosika będzie i tak droższa, niż jakaś taniocha od ubezpieczyciela no-name. Druga sprawa: niestety w ten sposób na razie będą sprzedawać tylko OC, nie będzie można uzależnić od stylu jazdy polisy AC. Po trzecie obawiam się, że zniżki cen wynikające z formuły „pay as you drive” nie będą duże – oraz że nieprędko będzie wprowadzone podobne ubezpieczenie AC – ze względu na to, że zachowanie kierowcy na drodze to tylko jeden z czynników „wypadkowych”. Zdarzyło mi się rozbić na drzewie auto, choć jechałem całkiem przepisowo. Po prostu zdarzył się bardzo niekorzystny zbieg okoliczności. Było w tym oczywiście trochę mojej winy (zawsze można jechać jeszcze wolniej), ale żadna aplikacja nie zauważyłaby w tym momencie uchybień. Ubezpieczyciele o tym wiedzą, dlatego w miksie czynników do wyceny polisy styl jazdy nigdy nie będzie dominującym.
Czytaj też: Link4 rozdaje klientom nawigację NaviExpert z modułem „ubezpieczeniowym”
Więcej o pomyśle Yu! na stronie payhowyudrive.pl
A JEŚLI JEŹDZISZ NIE TAM GDZIE ONI LUBIĄ? No i wreszcie nie wiadomo czy aplikacja nie będzie sobie „wybierała” kierowców wśród tych, którzy generują najmniejsze ryzyko nie tylko z tytułu ostrożnej jazdy, ale np. ze względu na okolice, po jakich się poruszają. Nie mogę wykluczyć, że Yu! będzie „karała” – wyrzucała poza nawias – osoby jeżdzące superbezpiecznie, ale poruszające się np. po najbardziej zatłoczonych miastach lub wyłączenie po centrach tych miast. Może się zdarzyć, że nie będzie miało znaczenia jak ostrożnie jeżdżę – aplikacja stwierdzi, że jeżdżę po niebezpiecznym terenie i dlatego nie mogę płacić za ubezpieczenie w formule „pay as you drive”. Podobna rzecz dotyczy samochodów, które posiadamy – sportowych aut mogą nie chcieć ubezpieczać, po to-to potrafi jeździć niebezpiecznie szybko ;-)). Nie wiem czy zauważyliście, ale Yanosik pozwala zarejestrować polisę samochodu poprzez jej sfotografowanie (i dzięki temu nie trzeba jej wozić przy sobie w razie kontroli). W takiej zarejestrowanej polisie stoi jak byk, że np. mamy sportowe auto, które rozwija prędkość do 280 km/h. I żadna aplikacja nie uwierzy, że jeździmy takim autem 50 km/h w terenie zabudowanym oraz 130 km/h na autostradzie, choćby wynikało to z zapisów yanosikowych baz danych.
Czytaj też: To zaboli wielu? Jeśli nie spłaciłeś kiedyś kredytu, drożej zapłacisz za polisę
Oczywiście: analogiczny zarzut mógłbym postawić „tradycyjnym” ubezpieczycielom, który z automatu wyrzucają poza nawias młodych kierowców, nie mających 10 lat doświadczenia za kółkiem. Jasne, że brak doświadczenia zwiększa ryzyko, ale w niektórych firmach ubezpieczeniowych ceny polis dla takich kierowców są zwyczajnie zaporowe. Efekt jest taki, że auta są rejestrowane na rodziców lub dziadków faktycznego kierowcy. Poza tym ceny tradycyjnych polis zależą m.in. od miejsca rejestracji auta, co jest luźno związane z miejscem faktycznego użytkowania samochodu. Część osób rejestruje swoje samochody w mniejszych miastach, a potem jeździ nimi po metropoliach. Z tego punktu widzenia moje obawy dotyczące „yanosikowych” polis nieco bledną, choć przecież nie znikają. Na końcu tej drogi jest przecież sytuacja, w której ubezpieczenie przestaje być ubezpieczeniem, bo firma oferująca polisę potrafi tak doskonale ocenić swoje ryzyko, że w ogóle nie ubezpieczy osoby, co do której jest ziarnko niepewności, iż musiałaby w przyszłości cokolwiek wypłacić. I to jest przyszłość, której się boję, choć do „yanosikowej” aplikacji wymyślonej wspólnie z Ergo Hestią odnoszę się entuzjastycznie. Do tego stopnia, że dziś znów zalogowałem się do Yanosika, którego od dobrych kilku miesięcy już nie używałem ;-). Jeśli ktoś widział w Warszawie pacana w szarym SUV-ie, który – nomen omen – zasuwał po trzypasmówce przepisową 50-tką, wkurzając wszystkich dookoła i powodując korek… tak, to byłem ja ;-)).