„Współpracujemy z UOKiK, ale nie przewidujemy anulowania prawidłowo zawieranych umów” – mówi nam firma Enea, która sprzedawała prąd w pakiecie o nazwie „Enea Pewna Cena” i ma mnóstwo klientów, którzy czują się wprowadzeni w błąd. Enea – o czym ostrzegaliśmy na „Subiektywnie o finansach” – prezentowała swoją ofertę w skandaliczny sposób (przynajmniej w naszej subiektywnej opinii). Skoro żadnych propozycji od firmy Enea nie będzie, to co może zrobić klient, żeby przeprowadzić rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena”? Radzimy!
Firmy energetyczne coraz częściej szukają możliwości, by wydrenować nam kieszenie kontrowersyjnymi „promocjami”. Nie mają wyjścia. Produkcja energii w Polsce jest coraz droższa, bo drożeją prawa do emisji CO2, a na większe podwyżki, niż te dotychczasowe (które i tak nie są małe – wyniosły 20% w ostatnich dwóch latach) nie zgadza się Urząd Regulacji Energetyki. Skoro nie można klientowi narzucić podwyżki ceny w „urzędowej” taryfie, pilnowanej przez URE, to firmy energetyczne namawiają klientów do zmiany taryfy na „promocyjną”, nie objętą regulacjami URE. Tylko od początku tego roku zdecydowało się na to 9.000 gospodarstw domowych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W przypadku oferty od firmy Enea – ale nie tylko, bo skargi są też na ofertę koncernu Energa – część klientów czuje się wprowadzonych w błąd, bo podwyżkę (opłaty handlowej) prezentowano im jako „obniżkę”. Z założeniu oferta miała być tańsza, ale gdy klientom zaczęły przychodzić pierwsze rachunki okazało się, że oprócz tytułowej „pewnej ceny” zagwarantowanej na trzy lata, dostali w pakiecie powitalnym podwyżki wynikające z dodatkowych opłat.
Sprawie przygląda się UOKiK, ale na ustalenia urzędu trzeba będzie pewnie jeszcze poczekać. A my tymczasem po ostatniej publikacji ponownie dostaliśmy lawinę listów z prośbą o pomoc. Ponieważ nie jesteśmy w stanie odpisywać każdemu z osobna, przedstawiamy podręczny zestaw ratunkowy informacji o tym, jak można spróbować się uwolnić. Rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena”. Jak się wykaraskać z tych kłopotów?
Enea Pewna Cena: czy jest możliwe rozwiązanie umowy? Po pierwsze reklamacja
Każdy spór na linii konsument-korporacja, najlepiej zacząć od reklamacji. Tak też jest w tym przypadku. Słowa wypowiedziane na infolinii mogą ulecieć, a reklamacja zostaje w papierach i miewa moc przekonywania. „Gazeta Lubuska” informowała o kliencie, który napisał reklamację, a firma zdecydowała się na bezkosztowe rozstanie i rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena” (lub raczej jej anulowanie). Niestety, nie znamy treści reklamacji, która przyniosła skutek, ale – przy założeniu, że nie wchodzą w grę żadne nietypowe argumenty – mogłaby ona brzmieć mniej więcej tak:
„Wzywam Państwa do rozwiązania umowy sprzedaży – umowy kompleksowej o nazwie handlowej „Pewna Cena”. Z uwagi na to, że zostałem wprowadzony/a w błąd przez pracownika przy podpisywaniu umowy co do rzeczywistych kosztów opłat za energię i wprowadzenia opłaty handlowej, które do tej pory nie uiszczałem, wnioskuję o anulowanie przewidzianych w umowie kar umownych”
Żeby sprawiedliwości stało się zadość, reklamacja może też zawierać uprzejmą prośbę o zwrot naliczonych już opłat handlowych. Oczywiście mówimy o sytuacji, w której ktoś nie był świadomy ponoszonych kosztów i został wprowadzony w błąd. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś podpisał nową umowę, bo chciał się w ten sposób zabezpieczyć przed ewentualnymi podwyżkami cen prądu w przyszłości i jest gotów płacić za to bezpieczeństwo 20 zł miesięcznie (tyle wynosi podwyższona opłata handlowa), jak za polisę od nieszczęśliwych wypadków.
Złożenie reklamacji jest jednak bardzo ważne – pozwala firmie zorientować się jak bardzo nabroiła (im więcej reklamacji, tym większa szansa na skruchę, bo pokazuje to, że problem z ofertą był systemowy a nie jednostkowy), a po drugie otwiera drogę do kolejnego etapu, czyli….
Po drugie: czy możliwe jest rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena” z pomocą URE?
Rozwiązania polubowne i mediacje nie cieszą się w Polsce dużym zainteresowaniem. A przecież to prostszy i tańszy sposób niż wzajemne ciąganie się po sądach. Jak to działa? Jeśli firma energetyczna negatywnie rozpatrzy naszą reklamację, w grę wchodzi pozasądowe rozwiązanie sporów konsumenckich.
To w polskim prawie nowość, związana z wdrożeniem przepisów unijnych. Od 2017 r. działa przy Urzędzie Regulacji Energetyki koordynator do spraw negocjacji. Jego rozstrzygnięcia nie są wiążące, to raczej mediator, który ma na na celu pomóc stronom konfliktu w wypracowaniu porozumienia. Udział w postępowaniu jest dobrowolny, a jego wynik zależy od woli oraz aktywności konsumenta i przedsiębiorstwa.
Wartość przedmiotu sporu nie może być większa niż 50.000 zł, czyli klienci Enei mieszczą się w tym przedziale. Kilkustronicowy wniosek, który trzeba wysłać do URE, można ściągnąć z tej strony. Jest tam także instrukcja jak go wypełnić i adres do korespondencji (czyli gdzie wysłać). Wniosek należy przesłać pocztą albo jako załącznik przez elektroniczną skrzynkę podawczą w portalu ePUAP.
Jak pisze URE. spór zakończy się porozumieniem tylko wówczas, gdy strony będą otwarte na współpracę w celu wypracowania polubownego rozwiązania sporu oraz skłonne do ustępstw. A więc z jednej strony klient powinien być gotowy na to, że nie odzyska 100% tego, co stracił, a z drugiej Enea musiałaby być gotowa, żeby częściowo zrekompensować klientowi straty wynikające z prowadzenia go w błąd. Czy tak będzie w tym przypadku? Nie wiadomo, bo nie znamy żadnego przypadku, w którym rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena” nastąpiłoby dzięki mediacji przed polubownym „arbitrażem” URE.
Warto mieć na uwadze, że to nic nie kosztuje, tylko 15 minut na wypełnienie i wysłanie wniosku. Nawet jeśli nic nie wskóramy, będziemy mieli dowód na to, że staraliśmy się załatwić sprawę polubownie i że wykorzystaliśmy każdą dostępną furtkę – najpierw reklamację, potem postępowanie polubowne.
Po trzecie: czy po rozwiązanie umowy „Enea Pewna Cena” warto iść do sądu?
Jeśli ktoś czuje, że został wprowadzony w błąd, reklamacje i mediacje nic nie pomogły i ma w perspektywie kilku lat płacenia zawyżonych rachunków, to może zastanowić się nad złożeniem pozwu na drodze cywilnej o unieważnienie umowy. Tyle teoria, bo w praktyka podpowiada, że mało który konsument decyduje się toczyć boje z dużą korporacją o stosunkowo niewielkie pieniądze.
„Pewna Cena” to nie jest kredyt frankowy wart kilkaset tysięcy złotych. W sumie przez trzy lata z tytułu wyższych opłat handlowych klient zapłaci 720 zł więcej, niż gdyby opłat nie było. Być może część z tych pieniędzy odzyska z tytułu zamrożenia na trzy lata ceny prądu. Powiedzmy sobie szczerze: dla większości klientów, to nie jest wartość sporu, która skłaniałaby do sądowych bojów.
Z drugiej strony: jeśli prawnicy koncernu Enea nie będą musieli się spocić po tym, jak firma nabroiła sprzedając w kontrowersyjny sposób promocyjną ofertę, to nie będą mieli nauczki, że tak nie wolno. Może więc chodzić o zasadę, a nie o pieniądze.
Po czwarte: strategia sprytnego lisa, czyli czy można przepisać licznik?
Napisała do nas jedna z czytelniczek, która znalazła nietypowy sposób na wykaraskanie się z niekorzystnej umowy. Przyjęła metodę radykalną i… przepisała na siebie licznik, który wcześniej był „zarejestrowany” na jej tatę. Dzięki temu bezkosztowo zerwała umowę zarówno na dystrybucję, jak i sprzedaż prądu.
Jak to możliwe? Konsument, który dostaje jeden rachunek za energię, jest tak naprawdę obsługiwany przez dwie firmy – tę, która sprzedaje prąd i tę, która prąd dostarcza po kablu. Na rachunku tego nie widać, bo umowę podpisuje się tylko jedną, tzw. kompleksową, a sprzedawca rozlicza się w imieniu klienta z dystrybutorem.
Umowa jest jednak przypisana do konkretnego punktu poboru energii, czyli licznika. Licznik jest przypisany do umowy na dystrybucję prądu, pojawia się więc pytanie: a co w sytuacji, gdy ktoś się wyprowadza z mieszkania? Albo chce przepisać umowę na prąd z ojca na syna? Albo z syna na ojca?
W takiej sytuacji trzeba złożyć wniosek o przepisanie licznika oraz protokół zdawczo-odbiorczy (na którym jest stan licznika) podpisany przez dwie strony umowy – poprzedniego i nowego użytkownika. Taki protokół można sporządzić samodzielnie, albo pobrać ze strony internetowej aktualnego dostawcy prądu. Zmiana trwa kilkanaście dni, nie ma obawy o to, że nagle zostaniemy bez prądu, bo technicznie wszystko zostaje po staremu.
Czy jednak zerwanie umowy „na licznik” skutkuje zerwaniem umowy na sprzedaż? Prawo pod tym względem nie jest jednoznaczne, sprawa jest nieuregulowana. Żeby mieć pewność, zadzwoniłem na infolinię firmy Enea Operator, czyli dystrybutora energii. Dowiedziałem się, że jeśli mam umowę terminową, która kończy się np. za 2,5 roku, i zechcę przepisać licznik (np. z mojego dziadka na mnie), to zerwaniu ulegają wszelkie więzi handlowe, a ja mogę podpisać nową umowę, na nowych warunkach (np. skorzystać z oferty taryfowanej URE, zamiast oferty Pewna Cena). Jeśli mam ofertę taryfową, to ciągłość jest zachowana – mogę, ale nie muszę podpisywać nowej umowy.
Po piąte: czy warto czekać aż UOKiK „pozamiata”? Czy klienci będą coś z tego mieli?
Sprawie oferty „Enea Pewna Cena” przygląda się UOKiK. Jest to jednak postępowanie w sprawie, a nie przeciwko firmie, więc nie wiadomo czy i w ogóle urząd dopatrzy się przewinień. Gdyby tak było, to potencjalna kara może być bardzo finezyjna – może być to wysoka kara pieniężna płacona przez firmę do kasy Skarbu Państwa. Dla konsumenta – co też wchodzi w grę – lepszym rozwiązaniem byłoby oddanie niesłusznie pobranych kwot i możliwość bezkosztowego zerwania umów. Czy tak będzie? Nikt nam w tym momencie tego nie obieca. Wtedy warto mieć w garści potwierdzenie wysłania reklamacji, żeby Urząd/Enea wiedziała, komu należy się rekompensata, gdyby doszło do takiego rozwiązania po zbadaniu sprawy przez UOKiK.
Problem w tym, że na rozstrzygnięcia w tego typu sprawach można czekać latami. Ja na przykład ciągle czekam na 65 zł od firmy Era GSM (obecnie T-Mobile), która w pewnym momencie zaczęła doliczać 5 zł do niektórych, starych umów abonamentowych. W 2015 r. UOKiK nakazał wypłacenie każdemu poszkodowanemu klientowi 65 zł rekompensaty. Sprawa ciągnie się w sądzie do dziś, bo firma odwołała się od decyzji Urzędu.
Jest nowa odpowiedź od Enei: „nasza oferta to też korzyści”
Ale co ma w tej sprawie do powiedzenia Enea? Czy jej szefowie nie czują się zażenowani, że sposób oferowania promocyjnej oferty spowodował aż tyle przypadków wprowadzenia klientów w błąd? Czy ktoś w Enea bije się w piersi, zważywszy, że to przecież firma państwowa, czyli „nasza”? W przypadku tego typu firm oszukiwanie ludzi jest szczególnie niegodne. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy:
„Postępowanie uruchomione przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest postępowaniem wyjaśniającym na wstępnym etapie i dotyczy wolnorynkowej oferty kierowanej do konsumenta. Enea otrzymała stosowną informację i aktywnie współpracuje z UOKIK przekazując niezbędne dokumenty i udzielając wszystkich informacji dotyczących wspomnianej oferty.
Enea przykłada bardzo dużą wagę do tego, by każdy klient przed dokonaniem wyboru i podpisaniem umowy otrzymał pełną informację o ofercie, w tym w szczególności o cenie i opłatach handlowych. Sprzedaż odbywa się w oparciu o przyjęte w organizacji standardy w stacjonarnych Biurach Obsługi Klienta, telefonicznie lub przez Internet (spółka nie prowadzi sprzedaży konsumentom w formie door-to-door). Spółka nie przewiduje anulowania prawidłowo zawieranych umów.
Specyfika umów produktowych takich jak „ENERGIA+ Pewna Cena”, „ENERGIA+ Fachowiec” czy „Enea Smart” polega na zapewnieniu gwarancji niezmienności cen energii przez okres kolejnych trzech lat, niezależnie od potencjalnych wzrostów cen energii czy też uprawnień do emisji CO2, świadectw pochodzenia oraz decyzji regulacyjnych, co jest powiązane z niższą niż aktualna, taryfowa cena energii oraz dodatkową opłatą handlową.
Z drugiej strony takie produkty dają klientom szereg korzyści, jak np. możliwość bezpłatnego skorzystania z pomocy specjalistów (elektryk, hydraulik, naprawa sprzętu AGD), czy zakup na atrakcyjnych warunkach urządzeń typu Smart Home. Jednocześnie nasi klienci zyskują również możliwość dokonania zakupów atrakcyjnych towarów po korzystnych cenach w ramach programu lojalnościowego Strefa Zakupów”
Nie raz opisywaliśmy na naszych łamach oferty sprzedaży prądu, które zawierały dodatkowe opłaty, np. za usługi hydraulika, czy z tytułu zakupu energii odnawialnej. Za każdym razem jednak klienci mieli pełną świadomość, że to jest układ „coś za coś” – płacą więcej z tytułu opłaty handlowej, ale zyskują jakąś wartość dodaną. W tym przypadku tą wartością jest wyłącznie gwarancja ceny. I o to nie ma sporu. Problem w tym, że klienci – wedle ich relacji – w ogóle nie mieli świadomości, że fundują sobie podwyżki, a nie obniżki opłaty handlowej. A to już cios poniżej pasa.
źródło zdjęcia: PixaBay