Oferty szybkich pożyczek muszą być proste i wpadać w oko. Zaś ich reklamy dodatkowo powinny wpadać w… ucho. Te cechy spełnia reklamowana już od dłuższego czasu pożyczka w Kasie Stefczyka o nazwie „Duża gotówka, niecała stówka”. Koncept oparty jest na kreskówce i teleturnieju, w którym prowadzący zadaje finałowe pytanie o „miejsce, w którym można dostać 7000 zł za 99 zł miesięcznie”. Bohaterowie oczywiście się pocą z wysiłku, ale potem oczywiście dochodzą do wniosku, że musi chodzić o Kasę Stefczyka.
7000 zł to dużo pieniędzy. Można za nie pojechać całą rodziną na porządne wakacje, można od biedy kupić samochód, wyremontować mieszkanie, kupić zestaw wypoczynkowy, albo opłacić rok studiów na prywatnej uczelni. A to wszystko jet dostępne za jedyną stówkę miesięcznie, bez złotówki. Brzmi kusząco. Stefczyk zresztą bardzo dobrze to rozgrywa, bo oferta jest megaprosta – jedna, określona z góry kwota i prosta do ogarnięcia rata miesięczna – żadnych procentów, wariantów i opcji do wyboru. Można sobie wszystko zwizualizować i popędzić po 7000 zł bez ryzyka, że padniemy ofiarą drobnego druczku. Bo tu wszystko jest jasne jak słońce. Kwota, rata, koniec.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Jest tylko jedno „ale”. Od Kasy Stefczyka – największej w Polsce spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej – oczekuję czegoś więcej, niż komercyjnego spojrzenia a la bank, sprowadzającego się do chęci jak najskuteczniejszego ukredytowania klienta. Tu klient jest członkiem, współwłaścicielem Kasy, więc należałoby mu zaoferować kredyt na warunkach, które będą dla niego możliwie jak najkorzystniejsze. Co niekorzystnego może być w pożyczce, której rata wynosi 99 zł miesięcznie, a wypłacana kwota to aż 7000 zł?
Już odpowiadam: okres spłaty oczywiście. W tej całej prostocie, która charakteryzuje kredyt „Duża gotówka, niecała stówka”, jest tylko jedno, ale za to poważne niedopowiedzenie (w reklamie komunikowane bardzo małym druczkiem). Mówimy o pożyczce, której termin spłaty wynosi… 10 lat! Tylko w ten sposób można było „wyprodukować” tak niską miesięczną ratę w relacji do wysokiej kwoty pożyczki.
W SKOK-u powinni wiedzieć, że jeśli ktoś przychodzi po pożyczkę na remont, wakacje, czy sfinansowanie jakichś bieżących potrzeb, to nie zależy mu na spłacaniu tych pieniędzy przez 10 lat. Kredyt na konsumpcję jest dobry tylko wtedy, gdy jest inwestycją (czyli coś po nim pozostaje, najlepiej coś, co pozwala później więcej zarabiać) i gdy można go w miarę szybko spłacić. Jeśli już kogoś nie stać na wakacje, a chce zabrać gdzieś dzieci, to zawsze mu radzę: weź taką pożyczkę, którą będziesz w stanie spłacić do kolejnych wakacji. Bo inaczej – kaplica. Masz jak w banku, że wpadniesz w pętlę długów.
Pożyczka „Duża gotówka, niecała stówka” nie jest bardzo wysoko oprocentowana. Stopa oprocentowania „realnego”, czyli RRSO, wynosi raptem 12% rocznie. Ale długi okres spłaty sprawia, że oddaje się bankowi ogromne pieniądze. Pożyczasz 7000 zł, płacisz 693 zł kredytowanej prowizji na starcie, a potem jest już tylko 120 rat po 99 zł. Czyli w sumie… 11.880 zł. Nie dość, że jesteś uwiązany tym kredytem przez 10 lat („to tylko stówka”), to jeszcze oddajesz Stefczykowi prawie 4200 zł więcej, niż pożyczyłeś. Brać taką pożyczkę to szczyt beztroski. Szkoda, że namawia do niego instytucja, która powinna kierować swoich członków ku możliwie jak najrozsądniejszym wyborom.