Kiedy związki zawodowe domagają się od rządu zaostrzenia reguł zakazu handlu w niedzielę, państwowa Poczta Polska wchodzi w komitywę z największą siecią handlową w Polsce – Biedronką. Biedronka już otworzyła w niedziele – na razie pilotażowo – swoje niektóre sklepy. Czy to szczyt bezczelności? A może czysty pragmatyzm? Ale czy na podobne względy państwowej firmy mogą liczyć inne sieci takie jak Lidl czy Dino? Wiele wskazuje na to, że zakaz handlu stał się już koncesjonowaną fikcją. Kiedy rząd to zrozumie? A może już zrozumiał?
Nie wie lewica, co robi prawica? Poczta Polska potwierdziła krążące od kilku dni informacje o tym, że zawarła współpracę z – jak sama to ujęła – z jedną z sieci detalicznych. Chodzi o Biedronkę, co potwierdza biuro prasowe właściciela sieci, portugalskiej grupy Jeronimo Martins, jak i samej Poczty. Czy to nie jest kopanie po kostkach konkurencji i odwrócenie się od postulatu związków zawodowych? A może to tylko i wyłącznie potwierdzenie, że zakaz handlu jest bez sensu? Co myślą inne sieci? Sprawdzam!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Poczta Polska pod rękę z Biedronką. Zakaz handlu przechodzi do historii?
Komunikat Poczty jest lakoniczny. Nasi „pocztowcy” chwalą się, że już od ponad 2 lat klienci mogą odbierać przesyłki z automatów paczkowych zlokalizowanych w sklepach Biedronka. I że teraz, „dostrzegając wzrastającą popularność odbiorów przesyłek w punktach i automatach”, Poczta wraz z Jeronimo Martins Polska podjęły decyzję, że odbiór przesyłek będzie możliwy „bezpośrednio w sklepach Biedronka przy okazji codziennych zakupów”.
„Poczta Polska już teraz posiada największą sieć click & collect w Polsce. Wraz z partnerami oferujemy klientom ponad 15 000 punktów odbioru, a w ciągu dwóch lat chcemy rozszerzyć sieć do 20 000. Naszym celem strategicznym jest pozycja lidera na rynku kurierskim, który rozwija się dzięki handlowi internetowemu. Zależy nam na zapewnieniu klientom e-sklepów dogodnych form odbioru zakupów, dzięki współpracy z dużymi i znanymi sieciami handlowymi, do których bez wątpienia należą markety Biedronka”
– mówi Andrzej Bodziony, wiceprezes zarządu Poczty Polskiej. Tylko nieco więcej światła rzuca wypowiedź przedstawicieli Biedronki.
„Rozpoczęliśmy testy nowej usługi w kilku lokalizacjach spośród ponad 3 tysięcy sklepów naszej sieci. Uruchomienie testu jest sprawdzeniem nowych możliwości biznesowych zgodnych z obecnie obowiązującym porządkiem prawnym. Decyzje dotyczące ewentualnego rozwoju i finalnego kształtu tej usługi podejmiemy po analizie wyników pilotażu”
– taki komunikat przekazało biuro prasowe sieci portalowi Wirtualne Media. W internecie od razu podniosła się wrzawa, iż państwowa spółka pomaga prywatnej spółce obchodzić uchwalone przez Sejm prawo zabraniające handlu w niedzielę. Ale czy tak się stanie? Gdyby wczytać się w komunikaty, to sprawa nie jest do końca jasna. Poczta Polska twierdzi, że chodzi o odbiór przesyłek „bezpośrednio w sklepach Biedronka przy okazji codziennych zakupów”. Ale czy „codzienne zakupy” to też zakupy w niedzielę? Czy Biedronka „pilotażowo” otworzy się w dni, w które teraz nie może handlować? Biuro prasowe twierdzi, że testuje możliwości biznesowe, na które pozwala obecnie obowiązujące prawo. Fakt, prawo pozwala otworzyć się placówkom pocztowym w niedzielę – choćby były dyskontami. Ale w rządzie ktoś może poczuć niesmak.
Dlatego dopytałem się Biedronki, czy zamierza oferować odbiór przesyłek w dni powszednie czy także w niedziele.
„Dokładnie wsłuchujemy się w potrzeby naszych klientów, którzy oczekują możliwości realizacji swoich planów zakupowych oraz usługowych w jednym miejscu. Rozpoczęliśmy testy nowej usługi jedynie w jednostkowych lokalizacjach spośród ponad 3 tysięcy sklepów naszej sieci, gdzie paczki będą mogły być odbierane przez cały tydzień. Uruchomienie testu jest sprawdzeniem nowych możliwości biznesowych zgodnych z obecnie obowiązującym porządkiem prawnym. Testy są prowadzone wspólnie z doświadczonym partnerem, narodowym operatorem pocztowym, Pocztą Polską. Decyzje dotyczące ewentualnego rozwoju i finalnego kształtu tej usługi podejmiemy po analizie wyników pilotażu”
– dowiedziałem się z biura prasowego Jeronimo Martins. Media tymczasem donoszą, że można już spotkać Biedronki otwarte w niedzielę. Ale mowa o pojedynczych lokalizacjach, a nie 3031 sklepach w całej Polsce.
Przeczytaj też: Carrefour jak multimedialne centrum rozrywki. Coś dla tych, których męczą zakupy
Przeczytaj też: Zakupy bez karty i kasy. Skanujesz towary smartfonem, zaliczasz check-point i gotowe. Piotr i Paweł prawie jak Amazon
Absurd czy dziejowa konieczność? Dlaczego Poczta i Biedronka nie miały wyjścia?
Sprawa nie byłaby tak ekscytująca, gdy nie fakt, że kooperantem Biedronki została Poczta Polska – jednoosobowa spółka Skarbu Państwa. Z jednej strony mamy państwo, które wprowadza określone reguły – w tym przypadku zakaz handlu w niedzielę – po czym te reguły zaczyna obchodzić, a przynajmniej w tym pomaga firma państwowa. Wszystko jest w granicach prawa, choć prywatna firma JMP może poczuć się lepiej, gdy za jej plecami stoi firma państwowa, a nie prywatny operator pocztowy. Niemniej jednak, obecna sytuacja doprowadziła do absurdu i może mieć swoje dalsze konsekwencje. Oto niektóre z nich:
Po pierwsze, pracownik poczty w niedzielę ma fajrant, ale kasjer musi tyrać. Kiedyś Poczta reklamowała się hasłem „królu złoty, doręczamy i w soboty”. Może i łatwiej jest odebrać paczkę w sobotę, ale w niedzielę to ciągle niemożliwe – urzędy pocztowe co do zasady są w niedzielę zamknięte z wyjątkiem największych dyżurnych oddziałów. Ale dzięki współpracy Poczty i Biedronki w niedzielę będziemy mogli odebrać paczkę w sklepie za rogiem. Ja się cieszę, ale trudno nie dostrzec absurdu sytuacji, w której moja poczta będzie zamknięta na cztery spusty, a sklep nie.
Po drugie, Poczta Polska być może nie miała wyjścia. W ostatnich latach świat uciekł polskim pocztowcom. Mimo że nasza Poczta miała wszystko, by osiągnąć sukces na rynku paczek, to przespała rewolucję i teraz musi gonić prywatny InPost. Staje w szranki z Orlenem (czyli również z firmą kontrolowaną przez państwo), Allegro, czyli firmami, które rozbudowują własne sieci automatów paczkowych.
Poczta chwali się, że wspólnie z obecnymi partnerami (Orlenem, Żabką i Ruchem) ma 15 000 punktów odbioru, w których można odebrać przesyłkę. A dzięki nowym umowom będzie miała 20 000 do 2023 r. Fajnie, ale automatów będzie z tego 2000, a według raportu Gemius, aż 52% kupujących w internecie wskazuje paczkomaty jako najczęściej wybieraną formę dostawy towaru. Mocniejsze wejście do sklepów to być może budowanie przyczółku na rynku dostaw internetowych, który od wybuchu pandemii notuje rekordowe wzrosty.
Po trzecie, konkurencja robi to samo, więc czemu Poczta miała stać z boku? Być może Poczta (i Biedronka, zależy z której strony patrzeć – firmy pocztowej czy handlowej) została sprowokowana przez konkurencję. Oferowanie klientom usług pocztowych to sposób na obejście restrykcji handlu w niedziele dla coraz większej liczby sieci handlowych. Jako pierwsza pocztowy wyjątek od zakazu handlu w niedziele wykorzystała Żabka. Ale to był ruch stosunkowo prosty, bo w większości sklepy tej sieci to franczyzy, które mają osobnego właściciela. I taki ktoś może legalnie stać w niedzielę za ladą, bez konieczności przeobrażania się w punkt odbioru przesyłek.
Ostatnio rewolucję chciała wywołać sieć Kaufland, czyli otworzyć wszystkie swoje sklepy w niedzielę pod szyldem placówek pocztowych. Mimo hucznych zapowiedzi, firma się wystraszyła i stanęła w pół kroku – o sprawie zrobiło się głośno i ostatecznie markety tej sieci w niedziele są zamknięte. Być może po decyzji Poczty i Bierdronki Kaufland nabierze odwagi i wróci do zamrożonego pomysłu.
Co zrobią pozostałe sieci? Czy planują pocztowe otwieranie sklepów w niedziele? Zapytałem bezpośrednich konkurentów Biedronki, czyli sieci Dino i Lidl, czy planują otwierać się w niedzielę oraz Poczty, czy zamierza zacząć współpracę z innymi sieciami. Czekamy na odpowiedź.
Zakaz handlu powinien trafić na śmietnik?
Informacja o współpracy Poczty i Biedronki pojawiła się w czasie, gdy Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało uszczelnienie zakazu handlu. Pod koniec czerwca ogłoszono projekt ustawy, na mocy której sklepy handlujące w niedziele będą musiały udowodnić, że ponad 50% ich przychodów pochodzi z usług pocztowych, sprzedaży kwiatów, wyrobów cukierniczych, sprzedaży biletów czy usług gastronomicznych, czyli z działalności, które są furtką do legalnego handlu w niedziele.
To efekt działań Kauflandu, ale też innych sklepów, nie tylko tych małych. Placówki Intermarche, Polomarketu, ABC czy Stokrotka Express bywają otwarte w niedzielę. Alfred Bujara, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ ,,Solidarność”, grzmi w mediach, że to kpina z polskiego państwa, ale nie wiadomo, czy rząd znajdzie większość, żeby uszczelnić przepisy.
Być może Biedronka w obliczu działań konkurencji nie miała wyjścia i musiała wejść w usługi pocztowe? Ale pikanterii tej sprawie dodaje fakt – jak już naświetlaliśmy – że Biedronce pomagać ma państwowa Poczta Polska. Wielu osobom zapewne wydawało się, że gdy Polakom zamknie się w niedzielę ich ulubione miejsca spędzania wolnego czasu (sale zabaw, sklepy, kawiarnie), to wywiozą polityków na taczkach. Tak się nie stało. Konsumenci i niektórzy pracownicy, którzy chcieli sobie dorobić w niedzielę, musieli zacisnąć zęby i wziąć na klatę restrykcyjne reguły zakazu handlu.
W praktyce od początku zakaz niedzielnego handlu był porowaty. Zamknięto sklepy wielkopowierzchniowe i butiki w galeriach handlowych, a zostały otwarte małe sklepy sieciowe i franczyzowe. Efekt jest taki, że zakaz wcale nie pomógł ani polskim drobnym sklepikarzom, ani nie poprawił bytu pracownikom. Owszem, niektórzy odetchnęli i przyznają, że wreszcie mogą spędzić niedzielę z rodziną, ale inni (głównie studenci czy imigranci), dla których praca w niedziele była sposobem na życie, zakazem handlu w niedziele nie są zachwyceni.
Dużo do myślenia dają też dane np. PKO BP, z których wynika, że chwilę po wprowadzeniu zakazu w małych sklepach sprzedaż zmalała o 1,1%, a w dyskontach wzrosła o 8,1%. Z kolei bank Credit Agricole policzył – na podstawie danych GUS – że każda niedziela z zakazem handlu obniża realny wzrost sprzedaży branży detalicznej w Polsce o ok. 1 pkt. proc. Wyraźnie też wzrosła w niedzielę liczba transakcji na stacjach benzynowych.
Źródło zdjęcia: mat. prasowe