15 stycznia 2019

Banki wreszcie mają z kim „przegrać”? Jeśli rząd wpadnie na pomysł „udomowienia” swego długu, to… będzie się działo

Banki wreszcie mają z kim „przegrać”? Jeśli rząd wpadnie na pomysł „udomowienia” swego długu, to… będzie się działo

12,7 mld zł – aż tyle Polacy ulokowali w zeszłym roku w obligacjach skarbowych. To ponad dwa razy więcej, niż w 2017 r. i trzy razy więcej, niż średnio w poprzednich latach. To sygnał, że banki wreszcie mają z kim „przegrać” bitwę o nasze oszczędności. Tylko czy Ministerstwo Finansów będzie chciało ją wygrać? Najbliższe miesiące dadzą odpowiedź na to pytanie

Po raz pierwszy od bardzo dawna (a może i po raz pierwszy w historii) obligacje skarbowe zaczynają być godnym rywalem dla banków i oferowanych przez nie depozytów i kont oszczędnościowych. Dość powiedzieć, że w zeszłym roku do banków napłynęło mniej więcej 50 mld zł nowych pieniędzy. Czyli inwestycje w obligacje rządowe – papiery, które były od lat mocno niszowym sposobem lokowania oszczędności – przyciągęły od ciułaczy jedną czwartą tego, co banki.

Zobacz również:

Czytaj też:Zabawiłem się” w bank. Globalny. I zarobiłem 10% w skali roku. Podobno bez ryzyka 

Trzy powody, dla których pokochaliśmy obligacje skarbowe

Co się stało, że nagle wystrzeliło nasze zainteresowanie obligacjami skarbowymi? Moim zdaniem trzy rzeczy.

Po pierwsze: największe banki zjechały z oprocentowaniem depozytów poniżej poziomu akceptowalnego przez konsumentów. Chyba żaden z największych banków nie płaci dzisiaj w ramach standardowej umowy depozytowej więcej, niż 1% w skali roku.  To dlatego w całym zeszłym roku w ogóle nie przyrósł osad na depozytach terminowych.

Cały wzrost wartości pieniędzy w bankach dotyczy kasy na rachunkach bieżących i kontach oszczędnościowych. A więc to kasa, która tylko czeka, by gdzieś z banków „uciec”. Dlaczego by nie uciec do obligacji?

Na tle oprocentowania lokat w mniejszych bankach obligacje szału nie robią. Trzymiesięczne płacą 1,5% w skali roku, dwuletnie – 2,1% w skali roku, a np. dziesięcioletnie – 2,7% w pierwszym roku i 1,5% powyżej inflacji w kolejnych latach. Tutaj macie porównanie obligacji sprzwdawanych w najnowszej ofercie.

Po drugie: nastąpił krach zaufania do obligacji korporacyjnych oraz funduszy inwestycyjnych opartych na tych papierach. Katastrofa Getbacku sprawiła, że publiczność zaczęła odróżniać obligacje bezpieczne od ryzykownych i zaczęła zdawać sobie sprawę, że 6% rocznie płacone przez firmy to zupełnie inny poziom ryzyka, niż 2% w obligacjach skarbowych. Choć i to obligacje i to obligacje.

Trzecia rzecz, która się zmieniła, to atrakcyjność sanych obligacji rządowych. Wcześniej były to niemal wyłącznie papiery długo- i bardzo długoterminowe. Trzeba było przyblokować pieniądze na okres od dwóch do dizesięciu lat. Tymczasem deklarowany przez Polaków okres lokaty w bezpieczny sposób to mniej więcej rok. To oznacza, że obligacje były z definicji adresowane do marginesu publiczności.

W ostatnich dwóch latach to się zmieniło. Pojawiły się w ofercie obligacje krótkoterminowe – trzymiesięczne. Ich oprocentowanie nie powala na kolana (1,5% w skali roku), ale na tle oprocentowania niepromocyjnych depozytów w największych bankach nie jest złe. I to był strzał w dziesiątkę. Trzymiesięczne obligacje z marszu stały się najpopularniejszym rodzajem tych papierów – ulokowaliśmy w nie w zeszłym roku 4,1 mld zł – co trzecią złotówkę, która „pojechała” na rynek obligacji.

Swoje zrobiły też niestandardowe akcje popularyzujące obligacje, jak np. emisja obligacji premiowych, z których część (wybierana sposobem losowym) dostaje premie-dopłaty do oprocentowania. Nawet jeśli taki sposób oszczędzania – powiązany ze zdaniem się na ślepy los – uznamy za głupi, to nie da się ukryć, że takie oferty powodują sporo fermentu i ułatwiają popularyzację obligacji rządowych wśród Polaków.

Czytaj też: Obligacje Skarbowe po raz pierwszy były losem na loterię. Czy to dobry pomysł?

Czytaj też: Startują nowe obligacje rządowe. Wreszcie będzie można oszczędzać na krótko! Banki mają problem? 

Czytaj też: To ostatnio hit bezpiecznego oszczędzania. Jak kupować obligacje rządowe? I jakie?

Czytaj też: Ogromne pieniądze płyną do obligacji skarbowych. Do wzięcia… dwa razy więcej, niż w dużym banku

Czy rząd wykorzysta modę na obligacje skarbowe?

Co dalej? To zależy od Ministerstwa Finansów, ale na miejscu jego urzędników kułbym żelazo póki gorące. Nie ma żadnych wątpliwości, że oferta obligacji rządowych wreszcie trafiła w potrzeby Polaków. Dlaczego by nie urzeźbić np. obligacji rocznych? Albo „posagowych”, które rodzice lub dziadkowie kupowaliby swoim dzieciom lub wnuczkom przy narodzinach? Gdyby miały materialną postać i były pięknie oprawione… to by się mogło udać.

Czytaj też: Serwis do sprzedawania obligacji skarbowych zabezpieczony jak w XIX wieku? Użytkownicy mają pretensje: „Najpierw PESEL jako login, a później… już tylko gorzej”

Gdyby Ministerstwo Finansów poszło za ciosem, mogłoby osiągnąć dwa cele. Pierwszy to wykonanie malutkiego kroku w kierunku „nacjonalizacji” polskiego długu. Obiektywnie rzecz biorąc miałoby to nie tylko zalety, ale i wady, lecz byłoby zgodne z linią obecnie rządzących, którzy lubią „rozkułaczać” (czasem można odnieść wrażenie, że najchętniej przerobiliby Polskę na jeden wielki PGR zasilany traktorami elektryczynymi). A „rozkułaczanie” długu oznaczałoby, że odsetki rząd płaciłby własnym obywatelom, a nie zagranicznym spekulantom (mają dziś 40% polskiego długu, więgającego bilion złotych).

Drugi cel – już jednoznacznie dobry dla nas, konsumentów – to byłoby wywarcie jeszcze większej presji na banki. Jeśli duża część oszczędności trzymanych przez nas w bankach tylko czeka na dogodny moment do ucieczki – dlaczego by nie spróbować skusić ich posiadaczy jakimiś nowymi ofertami obligacyjnymi? Im więcej pieniędzy lokowalibyśmy w obligacjach skarbowych, tym bardziej banki musiałyby się do nas łasić.

Czytaj też: Nie możesz znaleźć w tabelach wyników swojego funduszu pieniężnego? Może zmienił nazwę, bo… przestał być superbezpieczny

Jak będzie? Zobaczymy. W każdym razie cieszy mnie, że inwestowanie oszczędności w obligacje rządowe przestało być totalnie niszową „zabawą”. Kwota prawie 13 mld zł zainwestowanych w te papiery pieniędzy to sygnał, że banki mogą w każdej chwili zostać postawione pod ścianą. Pytanie brzmi: czy emitent obligacji rządowych będzie miał chęć i pomysł, by to wykorzystać.

 

Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Twardy Hanys
5 lat temu

Banki muszą płacić nowy haracz to nie ma co się dziwić, że mamy niskie oprocentowania depozytów

Jacek
5 lat temu

Sprawa jest prosta. Na 3 miesięcznej obligacji otrzymuje się 1,5%. W banku po długich negocjacjach dostanie się maksymalnie 1,2%. Mówimy o kwotach ponad gwarancje BFG. Jeśli wiec ktoś obawia się ze na rynki kapitałowym zagości bessa i chce gdzieś przycumować i przeczekać z kapitałem to obligacje skarbowe krótkoterminowe stają się bezkonkurencyjne .

Marc
5 lat temu

Są jeszcze dwunastolatki dla beneficjentow 500+. Te płacą jeszcze lepiej.

Maciej
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A gdzie można znaleźć informację o limicie?
Przejrzałem stronę obligacji i nic nie znalazłem. Według mnie ciekawa opcja na przechowywanie wartości pieniądza w dłuższym czasie.

Wiktor
5 lat temu

To jest bardzo ciekawa opcja, szczegolnie jak ktos nie chce biegac za % z jeden oferty na druga. Boje sie jednak jednej sprawy. Czy jak juz nasz rzad znacjonalizuje swoj dlug to nie bedzie to pokusa do oskubania obywateli (i np. powiedzenia ze jest kryzys i robimy 50% haircut)? Jakby cos takiego probowali zrobic na rynkach to juz im wiecej nikt nigdy nie pozyczy (na sensowny spead) ale wlasnych obywateli? Choc z drugiej strony moga tez przejac depozyty w bankach …

erdwa
4 lat temu
Reply to  Wiktor

Nawet w Grecji tego nie zrobili, ale tym naszym hunwejbinom nie wierzę że tego ie są w stanie zrobić. Nawet jeśli zrobia to trzeba mieć na uwadze że nie każdemu tylko pewnie jakiś limit będzie.
Zobacz co politycy mają w portfelach. Który ma obligacje, akcje czy inne dobra kapitałowe? Wszystko ziemi, mieszkania, domy. Ktoś się dziwi potem ze nic nie robią z ukróceniem spekulacji na nieruchomosciach i bańką w tym sektorze?

Michał
5 lat temu

o bosh, nie, nie .. jak to czytam niedobrze mi się robi. Jak już każdy wie lokata w Idea teraz stoi nawet 3,5% 4 kliknięcia w banku i 6 może do przelewu. Po co mi się bawić w obligacje lub lokaty na długie lata. Gdzieś było jak ktoś chciał się pozbyć obligacji, a państwo nie przyznawało się do nich, czyż nie? W innych bankach, to lokaty tyle warte, że szkoda tam zaglądać.

erdwa
4 lat temu

Tia… Kupowanie długoterminowych obligacji indeksowanych w momencie gdy na liczniku wybija 4% jest kontrskuteczne . W przyszłym roku znowu będzie oprocentowanie 2%. Ja mam dużą część oszczędnosći w tych obligacjach ale one nie zarobią tyle co obligacje rynkowe w czasach spadającej inflacji i kupowałem je znacznie wczesniej. Rynkowe mają problemy teraz, ale za pół roku będą tez dobrze zarabiać gdy inflacja zacznie spadać. Teraz bym za Chiny ludowe nie kupił COI-EDO w tym momencie ani w przyszłym roku. Trzymiesięcznych na przeczekanie tego inflacyjnego tsunami w porównaniu do stopy % też nie bo wydaje mi się że nawet przy obecnych kłopotach… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu