Banki nie płacą dziś za depozyty wysokiego oprocentowania (największe banki nie płacą nic), ale zamiast odsetek można uzyskać od nich pieniądze z innych źródeł. Są na to co najmniej trzy sposoby. Warto je znać, bo do wzięcia – bez ryzyka – bywa więcej pieniędzy niż na porządnym depozycie
Powoli przyzwyczajamy się już do tego, że korzystanie z usług banków nie przynosi korzyści finansowych, a raczej jest kosztem. Era, w której bank płacił nam za użyczenie mu pieniędzy więcej, niż pobierał w opłatach i prowizjach, została brutalnie przerwana.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W największych bankach oprocentowanie depozytów zwykle wynosi zero, a w mniejszych można uciułać 0,5-0,8% w skali roku. Jeśli szukacie przyzwoitych warunków finansowych dla depozytów, to zapewne najszybciej znajdziecie je w małych bankach działających na licencji zagranicznej – Aion Bank, Facto czy InBank – albo w bankach samochodowych (np. Toyota Bank).
W którym banku najwięcej zarobisz na depozycie?
Pieniądze przechowywane w tego typu bankach, co prawda, też są objęte gwarancjami państwowymi, ale są to gwarancje zagranicznych odpowiedników naszego Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (w razie czego trzeba będzie więc korzystać z procedur obowiązujących w kraju, gdzie bank ma siedzibę).
Każdy z nas musi sam zdecydować, czy woli wyższe odsetki od banku spoza rynkowej czołówki w Polsce czy też zero procent na koncie i w zamian depozyt w dużym banku z licznymi placówkami (jeśli o kwoty gwarancji państwowych dla depozytów, to wszędzie są takie same – równowartość 100 000 euro).
Dla osób zdeterminowanych, by wycisnąć z banku jak najwięcej, jest strategia „skoczka”, czyli przenoszenie pieniędzy z banku do banku w poszukiwaniu krótkoterminowych promocji obejmujących np. 30 000 zł przez trzy miesiące. Robiąc kilka „rund” między bankami z kwotą 30 000 zł można przez rok zarobić 366 zł. Pod tym linkiem pokazujemy, co trzeba zrobić, by taki wynik osiągnąć.
To z kolei wymaga poświęcenia czasu i sporej fatygi – trzeba pilnować terminów i regularnie otwierać i zamykać konta w różnych bankach, pamiętając jednocześnie o czytaniu regulaminów (by nie dać się złapać na jakieś dodatkowe warunki).
O ile za trzymanie w banku pieniędzy nie można dostać przesadnie wysokich odsetek, to korzystanie z usług bankowych (konta, karty do bankomatu, przelewów internetowych i aplikacji mobilnej oraz wypłat bankomatowych) przeciętnie płacimy 150-180 zł rocznie.
Za co banki zapłacą pieniądze?
Czy te pieniądze można odzyskać? Owszem, są na to sposoby – i to całkiem legalne. Banki płacą klientom pieniądze, ale nie za depozyty. Chodzi o to, by zamiast odsetek wycisnąć z banku kasę korzystając z innych źródeł. Znaleźliśmy na „Subiektywnie o Finansach” co najmniej trzy.
Po pierwsze – programy lojalnościowe. Płacąc kartą danego banku warto pamiętać, by przy okazji zbierać punkty lub rabaty w sklepach. Kupując to, co zwykle, możemy odzyskać do kilku procent wartości zakupów. W skali miesiąca może to być nawet kilkanaście złotych.
Niedawno sprawdzaliśmy, ile w skali miesiąca można uzyskać, korzystając z bankowych programów lojalnościowych. Przeciętnie było to 12-18 zł miesięcznie, ale zdarzają się banki, w których do wyjęcia jest więcej. Przegląd wszystkich bankowych programów lojalnościowych i wyliczenia zysków znajdziecie pod tym linkiem.
Po drugie – karty kredytowe. Zakładając w banku kartę kredytową bardzo często możemy uzyskać bonus na start. Bank zapłaci nam nawet kilkaset złotych tylko za to, że założymy kartę i będziemy jej używać (choćby w stopniu bardzo umiarkowanym).
O co tu chodzi? Oczywiście za każdą transakcję kartą bank ma niewielką prowizję od sklepu, w którym zrobiliśmy zakupy. Dalej, część klientów używających karty kredytowej nie spłaci długu w terminie i będzie można naliczyć im odsetki.
No i jeszcze przeważnie karty kredytowe łatwo dostać za darmo w pierwszym roku, ale za jej przedłużenie na kolejny rok trzeba już zapłacić. Kto nie chce płacić opłaty za drugi rok użytkowania karty, musi mieć pieniądze na spłatę całości zadłużenia i pamiętać o wypowiedzeniu umowy w terminie (nie wystarczy samo zniszczenie karty i jej nieużywanie).
Gdzie tu finansowe korzyści dla klienta? Nietrudno znaleźć bank, w którym za założenie karty i wykonanie kilku transakcji zapłacą – w ramach jakichś bonów lub voucherów – nawet 300-400 zł.
Mając więc w danym banku konto bankowe i kartę kredytową, dzięki promocji kartowej możemy zwykle zrefundować sobie w całości koszty korzystania z konta (oczywiście kartę kredytową można mieć w dowolnym banku, niekoniecznie w tym, w którym mamy konto osobiste). Więcej szczegółów jest pod tym linkiem:
Czytaj też: Jak zarobić na karcie kredytowej? Prześwietlamy promocje „kredytówek”
Po trzecie – premie za otwarcie konta. Banki czasem wolą zapłacić klientowi premię za założenie konta na próbę i liczyć na to, że polubi interfejs oraz aplikację mobilną niż wydawać pieniądze na reklamę w telewizji.
Premia za założenie konta to przeważnie kwota, którą można porównać z nie najgorszym depozytem bankowym (oczywiście w zależności od tego, jaką kwotę na tym koncie trzymamy). Przegląd aktualnych promocji dotyczących rachunków bankowych znajdziecie pod tym linkiem. Jak zobaczycie, w grę wchodzi nawet kilkaset złotych na start.
Jeszcze więcej banki płacą klientom, którzy zdecydują się założyć konta premium i zdeponować naprawdę duże pieniądze. W przypadku takich klientów mówimy już o premiach liczonych w tysiącach złotych. Bodaj najbardziej hojnym bankiem w tej dziedzinie jest dziś Citi Handlowy, który jest gotów zapłacić nawet 3000 zł.
—————
ZAPROSZENIE: JAK WZIĄĆ 3000 ZŁ OD BANKU?
Każdy nowy klient prestiżowej linii Citigold w banku Citi Handlowy dostaje 1500 zł powitalnego bonusu od banku – wymagane jest jedynie utrzymywanie średniomiesięcznego salda w banku na poziomie 400 000 zł.
Nie trzeba trzymać tych pieniędzy na rachunkach w banku. Do wyboru są: konto osobiste, oszczędnościowe, depozyt terminowy, dowolne inwestycje poczynione za pośrednictwem banku albo jego biura maklerskiego np. akcje lub obligacje, ubezpieczenie inwestycyjne. Trzeba też raz w miesiącu zalogować się do aplikacji mobilnej banku.
Gdyby potraktować 1500 zł bonusu jak rodzaj „odsetek” (bo w zasadzie dlaczego nie?), to mówimy o równoważniku trzymiesięcznej lokaty terminowej z oprocentowaniem prawie 1,5% w skali roku (po uwzględnieniu podatku Belki).
W ramach ulepszonej wersji promocji – można dostać kolejne 1500 zł jeżeli klient utrzyma saldo 400 000 zł przez następne trzy miesiące i zaloguje się do aplikacji mobilnej Citi oraz wyda bankowi zgody marketingowe. Łącznie „zbunkrowanie” 400 000 zł na nowo założonym koncie Citigold i minimalna aktywność dają 3000 zł bonusu w ciągu pół roku. Szczegóły oferty oraz możliwość zarezerwowania sobie bonusu finansowego znajdziecie pod tym linkiem.
Kolejne 500 zł można dostać za każde skuteczne polecenie nowego klienta (o ile ten klient też przyniesie do banku 400 000 zł). Jeśli uda nam się namówić kogoś do założenia podstawowego rachunku CitiKonto, to nagroda dla obu stron wyniesie po 50 zł. Jeśli to będzie Citigold – polecający dostaje 1000 zł, a polecony – 500 zł. A jeśli uda nam się przyciągnąć do banku klienta private banking – polecający dostaje 6000 zł, a polecony – 2000 zł. Szczegóły znajdziecie pod tym linkiem.
W ramach pakietu Citigold jest przyznany indywidualny doradca oraz można korzystać ze specjalnej palety usług:
- preferencyjne kursy wymiany walut poprzez Citikantor (to taki kantor internetowy, w którym można wymieniać waluty wewnątrz banku)
- preferencyjna oferta kredytu hipotecznego z niską marżą
- dostęp do analiz rynku z komentarzami ekspertów oraz webinaria
- wsparcie osobistego opiekuna i ekspertów z obszaru rynków kapitałowych, walutowych, ubezpieczeniowych i usług maklerskich oraz dostęp do bezpłatnej usługi doradztwa inwestycyjnego.