Po co wprowadzać prawo, którego nie da się w żaden sposób wyegzekwować? Przykładem kompletnie martwych przepisów są te, które zapewniają klientom prawo do wyjaśnienia powodów decyzji o nieudzieleniu kredytu. Takich przypadków ze względu na koronakryzys jest teraz bardzo dużo. Kredyt stał się dobrem luksusowym, ale banki nie udzielają informacji o przyczynach odrzucenia wniosków kredytowych. Czy interwencja Komisji Nadzoru Finansowego zmieni politykę banków?
Bank nie ma obowiązku udzielenia kredytu danej osobie. I nie jest to tylko jego widzimisię. Banki muszą przestrzegać szeregu przepisów, czy stosować się do zaleceń (rekomendacji) Komisji Nadzoru Finansowego dotyczących procedury kredytowej. Bank nie powinien udzielić kredytu osobie, która ma np. negatywną historię kredytową w Biurze Informacji Kredytowej, albo w wyniku analizy finansów klienta bank doszedł do wniosku, że klient nie będzie w stanie regularnie spłacać rat kredytowych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wielki kryzys finansowy sprzed ponad dekady miał swoje źródła m.in. w nieodpowiedzialnym podejściu do udzielania kredytów. W Stanach Zjednoczonych królowały tzw. kredyty subprime, często przyznawane osobom… bezrobotnym, co z kolei przyczyniło się do załamania się rynku nieruchomości.
Dlatego banki i instytucje nadzorcze na całym świecie uczą się (a przynajmniej powinny) na błędach. Np. w Polsce jakiś czas temu wprowadzono zasadę (wyrażoną w rekomendacji KNF), że suma rat kredytowych nie może przewyższać połowy zarobków klienta. Później to zalecenie nieco zliberalizowano.
Takie ostrożne podejście jak najbardziej rozumiem. Ale kiedyś było tak, że bank nie musiał tłumaczyć się, dlaczego odprawił klienta z kwitkiem. To zmieniło się w maju 2019 r. Wydawało się, że konsumenci, ale też przedsiębiorcy, otrzymali kolejną zdobycz – prawo do wyjaśnienia decyzji odmownej.
Przeczytaj też: Jeszcze nie we wszystkich bankach oprocentowanie depozytów szoruje po dnie. Ile odsetek da się wycisnąć z najlepszych lokat? I gdzie je znaleźć?
Prawo do wyjaśnienia – nowa zdobycz konsumentów
W ustawie Prawo bankowe, a konkretnie w art. 70a, pojawił się przepis, zgodnie z którym klienci banków i innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów (np. SKOK-ów), którzy ubiegają się o kredyt, są uprawnieni do otrzymania pisemnych wyjaśnień dotyczących przeprowadzonej przez danego kredytodawcę oceny zdolności kredytowej wnioskującego.
Klient, który kredytu nie dostał, na jego wniosek i za darmo powinien otrzymać szczegółowe wyjaśnienia. Słowo „szczegółowe” jest tu kluczowe. Nie chodzi o odpowiedź w stylu: nie przyznaliśmy kredytu, bo jest pan/pani w grupie klientów podwyższonego ryzyka. Bank powinien wyjaśnić, na czym to podwyższone ryzyko polega, czyli np. że klient pracuje w branży, w której – w opinii banku – zatrudnienie jest niepewne.
Wybuch pandemii koronawirusa sprawił, że prawo do wyjaśnienia stało się „towarem” niezwykle pożądanym. Jak podał niedawno BIK, w pierwszym półroczu tego roku banki udzieliły o mniej więcej jedną trzecią kredytów mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Wpływ na to miała polityka banków, które nie znając jeszcze szkód, jakie wywoła lockdown gospodarki, zaczęły dmuchać na zimne odcinając dostęp do kredytów całe grupy klientów.
Dotarłem do wewnętrznych procedur kilku banków, w których wprost zapisano, że nie wolno kredytować np. osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, osób pracujących w turystyce, handlu czy rozrywce, czyli w branżach najbardziej narażonych na negatywne skutki kryzysu gospodarczego.
Skarżyliście się też, że banki nie chcą udzielać wam kredytów tylko dlatego, że skorzystaliście z tzw. wakacji kredytowych. Banki, a właściwie pracownicy liniowi, zrzucali winę na negatywny scoring w BIK. Być może miał on wpływ na decyzję odmowną, ale niektórzy z was zapewniali, że z tą oceną wszystko jest w porządku.
W tym przypadku udało mi się ustalić, że banki sprawdzają, czy osoby, które wyszły z wakacji kredytowych, poprawnie spłacają „stary” kredyt. Można powiedzieć, że trafiają na kredytową kwarantannę, czyli na obserwację. Dopiero po określonym czasie – miesiącu, dwóch czy trzech – mogą ubiegać się o nowy kredyt.
Tylko po co te tajemnice? Od półtora roku mamy prawo, które zobowiązuje bank do szczegółowych wyjaśnień. „Nie dostanie pan kredytu, bo pracuje pan w biurze podróży, a te są zagrożone bankructwem i może pan stracić pracę” – taką informację powinien dostać klient, a nie jakieś ogólniki. Albo: „Skorzystała pani z wakacji kredytowych, czyli mamy podstawy przypuszczać, że pani sytuacja finansowa jest w jakiś sposób zachwiana. Po terminowej spłacie trzech rat będzie mogła pani ubiegać się o nowy kredyt”.
Zamiast szczegółów same ogólniki
A jak jest w rzeczywistości? Mam przed sobą odpowiedź PKO BP, jakiej udzielił klientowi odprawionemu z kwitkiem. W piśmie bank wypunktował dziesięć kategorii informacji, które przeanalizował i na tej podstawie podjął decyzji o odmowie udzielenia kredytu.
Przykładowo: w punkcie pierwszym znalazły się dane o wykształceniu, miejscy pracy, branży, w której pracuje wnioskujący o kredyt. I tyle. Bank nie napisał np., że nie kredytuje osób z wyższym wykształceniem, albo klient pracuje w konkretnej branży, która akurat jest na czarnej liście banku. W punkcie czwartym znalazły się dane o wysokości i stabilności dochodu. Ale klient powinien dowiedzieć się np., że zarabia za mało, żeby dostać kredyt.
Alior Bank – jego pismo też mam przed sobą – jeszcze bardziej poszedł w ogólniki. Wypunktował siedem kategorii informacji, które przeanalizował w toku badania zdolności kredytowej, a na koniec napisał, że czynnikiem, który zdecydował o nieprzyznaniu kredytu były…„wymogi uregulowane wewnętrznie obowiązującymi procedurami, które są objęte tajemnicą przedsiębiorstwa”.
Odczytuję to wyjaśnienie w następujący sposób: „odpisujemy, bo musimy, ale proszę nam nie zawracać głowy”. Samo wypisanie kategorii danych nie idzie z duchem ustawy. Wygląda na to, że banki przygotowały sobie jeden szablon odpowiedzi i w ten sposób realizują ustawę. A przecież nie o to tu chodzi. Nowe prawo miało ułatwić konsumentom (i firmom) lepsze zarządzanie domowym budżetem, w tym zobowiązaniami. Dzięki temu prawu klient mógłby dowiedzieć się, co powinien w swoim finansowym, a może zawodowym życiu zmienić, by móc starać się o kredyt.
Przeczytaj też: Już co dwudzieste wypite w Polsce piwo nie zawiera alkoholu. Dlaczego Polacy coraz chętniej sięgają po „złoty trunek” bez procentów?
Przeczytaj też: Budżet domowy ci się nie spina, nie spłacasz kredytu, nie masz pracy? Jak pozbyć się długów? Oto nowa upadłość konsumencka krok po kroku
KNF: praktyka banków stoi w sprzeczności z duchem przepisów
Przykład PKO BP i Aliora pochodzi z tego roku. Ale już w ubiegłym roku, zaraz po wejściu w życie tego prawa, sprawdzaliśmy wspólnie z Fundacją Panoptykon, jak w praktyce ono działa. Również wtedy banki odpowiadały ogólnikami. Podejrzewaliśmy np., że jeszcze nie wypracowały „know how”, czyli tego, w jaki sposób poprawnie, a więc szczegółowo odpowiadać klientom. Wygląda na to, że wcale nie zamierzały iść z duchem ustawy.
Czy to się zmieni? Niedawno ostrzegawcze pismo w tej sprawie wysłała do banków Komisja Nadzoru Finansowego, która przeanalizowała bankowe praktyki. Głównym zastrzeżeniem była jakość przekazywanej informacji.
„Kwestionowaną przez UKNF praktyką podmiotów zobowiązanych do udzielania informacji na temat przeprowadzonej oceny zdolności kredytowej jest przekazywanie ogólnych stwierdzeń (kategorii danych) bez wskazania konkretnych i szczegółowych danych o wnioskującym oraz jego sytuacji finansowej, które miały wpływ na podjętą przez kredytodawcę decyzję kredytową. Taka praktyka stoi w sprzeczności z ratio legis zmian wprowadzonych w związku ze stosowaniem RODO do ustawy – prawo bankowe”
– czytamy w komunikacie KNF, a dalej:
„(…) kluczowe znaczenie ma uzyskanie konkretnych i odpowiednio szczegółowych informacji, w oparciu o które kredytodawca ocenił zdolność kredytową wnioskującego. W związku z tym, podanie przez podmiot udzielający kredytu jedynie kategorii danych – np. kwalifikacji wnioskodawcy, miejsca zatrudnienia lub wykonywanej działalności, źródła dochodu lub przychodu, danych o gospodarstwie domowym i wydatkach, danych o miejscu zamieszkania, danych o wysokości i stabilności dochodu – nie realizuje w odpowiednim stopniu prawa wnioskującego do uzyskania wyjaśnień, nie czyni zadość celowi omawianego przepisu i nie daje możliwości podjęcia skutecznych działań mających na celu poprawienie zdolności kredytowej”
Mamy więc kolejny martwy przepis. Ale tak to już bywa, gdy za nieprzestrzeganie prawa nie grożą żadne sankcje, a tak jest w tym przypadku. Zamiast konkretów, klienci otrzymują odpowiedź, z której nic nie wynika. Czy interwencja KNF ma szansę coś zmienić? Pożyjemy, zobaczymy.
A jeśli zostaliście potraktowani przez banki „ogólnikowo”, piszcie w komentarzach lub na adres: maciej.bednarek@subiektywnieofinansach.pl. Będę przyglądał się sprawie i interweniował w Waszym imieniu.
_________________
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o zdziwieniu klientów tym, jak bardzo banki zakręciły kurek z kredytami (jak to jest, że klient, który miał jeszcze pół roku temu możliwość wzięcia 100.000 zł, dziś nie może pożyczyć nawet 1.000 zł) i jak się w takiej sytuacji zachować. Sprawdzamy czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie bankowej, zastanawiamy się co ukrywają przed nami telekomy oraz dlaczego bankomaty wypłacają nam coraz częściej wyłącznie „grube” banknoty. No i martwimy się losem największej polskiej sieci restauracji, która z powodu pandemii jest zagrożona bankructwem. Zapraszamy do posłuchania!
Rozpiska tematów:
01:02 – Dlaczego banki zakręciły kurek z kredytami i dlaczego nie mówią nam, dlaczego odprawiły nas z kwitkiem?
12:41 – Czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie?
20:38 – Kto zjadł gigabajty danych i dlaczego telekom w tej sprawie chowa głowę w piasek?
25:41 – Już raz prawie zbankrutowali. Czy to może się powtórzyć? Jaka przyszłość stoi przed siecią restauracji Sphinx?
36:12 – Dlaczego bankomaty wydają tylko banknoty o wysokich nominałach?
Aby odsłuchać podcast kliknij tutaj, albo na baner poniżej: