21 sierpnia 2025

„Autobusy na wodór za pieniądze z KPO to zbyt ryzykowny zakład”. Czy samorządy wpadły w finansową pułapkę?

„Autobusy na wodór za pieniądze z KPO to zbyt ryzykowny zakład”. Czy samorządy wpadły w finansową pułapkę?

Czy autobusy na wodór za pieniądze z KPO mogą stanowić kolejny przykład nie najlepiej wydanych pieniędzy? W ostatnich latach kilka polskich miast (m.in. Konin, Rybnik, Lublin, Wałbrzych, Poznań, Rzeszów) zdecydowało się na zakup lub wynajem autobusów wodorowych – często przy wsparciu rządowego programu „Zielony Transport Publiczny” finansowanego właśnie ze „słynnego” KPO. Na pierwszy rzut oka to krok w stronę czystego transportu, ale wnikając w szczegóły, można się przerazić

Wodór, jako potencjalne paliwo przyszłości, budzi mnóstwo sporów i kontrowersji. Jedni uważają, że trzeba w nie inwestować – koncern motoryzacyjny Toyota postawił na szali swoją przyszłość i reputację, inwestując w napęd wodorowy – a inni uważają, że to mrzonka. Że gigantyczne koszty związane z wodorem jako paliwem stawiają pod znakiem zapytania sens inwestowania w tę technologię.

Zobacz również:

Autobusy na wodór za pieniądze z KPO, czyli ślepa uliczka?

W Polsce niewiele jeździ po ulicach samochodów na wodór, bo są bardzo drogie, ich wybór jest niewielki, a dostęp do stacji tankowania ograniczony do kilku dużych miast. Ale w wodór coraz odważniej inwestują polskie samorządy. Kilka polskich miast (m.in. Konin, Rybnik, Lublin, Wałbrzych, Poznań, Rzeszów) zdecydowało się na zakup lub wynajem autobusów wodorowych – często przy wsparciu rządowego programu „Zielony Transport Publiczny” finansowanego z KPO.

„To inwestycje skazane na porażkę finansową. Wodór okazuje się paliwem drogim, a jego infrastruktura – kosztowna i trudna do rozbudowania. Coraz więcej miast, które podjęły decyzję o zakupie takich autobusów, apeluje do państwa o dopłaty do „paliwa” do autobusów na wodór, co wskazuje na brak analizy opłacalności inwestycji przed jej rozpoczęciem”

– alarmuje w artykule dla „Subiektywnie o Finansach” Jacek Werder, inżynier systemów automatyki i nadzoru procesów przemysłowych. Pan Jacek od 25 lat zajmuje się projektowaniem i wdrażaniem instalacji sterujących m.in. w energetyce i przemyśle spożywczym. Jego zdaniem inwestycje w autobusy wodorowe to ślepa uliczka i pieniądze przeznaczone na ten cel można byłoby wydać znacznie efektywniej i z większą opłacalnością.

Publikuję ten artykuł w sekcji „Zielony Portfel”, bo jeśli pan Jacek ma rację, to niestety będziemy musieli wyciągnąć z portfela pieniądze, żeby pokryć koszt niezbyt przemyślanych inwestycji. Ale może mój dzisiejszy Autor nie ma racji i inwestowanie w wodór – w tym również w autobusy na wodór i infrastrukturę do nich – ma długoterminowy sens? Swoje opinie lub polemiki umieszczajcie w komentarzach pod tekstem albo piszcie do maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl.

————————————

Zgodnie z prawem o samorządzie gminnym jednostki samorządu terytorialnego powinny realizować zadania publiczne z zachowaniem zasad gospodarności, celowości i efektywności. Oznacza to, że przed wyborem technologii transportu bezemisyjnego samorząd powinien przeprowadzić rzetelną analizę porównawczą obejmującą m.in. koszty zakupu, eksploatacji, infrastrukturę, niezawodność oraz długoterminowe skutki finansowe.

Niestety wiele miast takich analiz nie publikuje, a petycje mieszkańców w tej sprawie bywają odrzucane. Decyzje są podejmowane bez przemyślenia, czy to się mieszkańcom opłaci. W wielu miastach są oczywiście entuzjaści nowoczesnych technologii takich jak autobusy na wodór. Ale niestety czasem ten entuzjazm prowadzi na finansowe manowce, a płacą za wszystko albo mieszkańcy miast, albo podatnicy w całym kraju.

Nie jest rolą samorządu ponoszenie kosztów testowania technologii, która nie jest jeszcze dojrzała rynkowo, jeśli nie ma ku temu realnych podstaw ekonomicznych lub strategicznych. Wybór technologii bez porównania jej z bardziej dostępnymi i skalowalnymi rozwiązaniami, jak elektrobusy wspierane przez OZE, może nawet stanowić podstawę do stawiania włodarzom miast zarzutu niegospodarności.

Ile naprawdę kosztują autobusy na wodór?

Chcę podać konkretny przykład inwestycji w autobusy na wodór. W 2025 r. w Wałbrzychu uruchomiono nowoczesną, ogólnodostępną stację tankowania pojazdów na wodór zbudowaną przez Orlen. Inwestycja współfinansowana była ze środków KPO. To jedna z pierwszych tego typu instalacji w Polsce. Stacja umożliwia zatankowanie 20 autobusów dziennie oraz obsłużenie około 30 pojazdów osobowych, jednak zapotrzebowanie komercyjne na tę usługę jest minimalne, ponieważ w regionie praktycznie nie ma użytkowników samochodów wodorowych.

Według portalu GazetaWałbrzyska.pl obecna cena wodoru dla MZUK Wałbrzych (czyli samorządowej spółki przewozowej) może sięgać nawet 91 zł netto za kg plus VAT, co daje koszt ok. 637 zł za 100 km (przy założeniu, że zużycie wynosi 7 kg/100 km). W przetargu pojawiła się tylko jedna oferta – od Orlenu. MZUK Wałbrzych nie udzielił odpowiedzi na pytania dziennikarzy o finalne koszty i zasady zakupu paliwa.

„Paliwo kupujemy w ramach umowy handlowej. Szczegóły są objęte tajemnicą handlową” – miał powiedzieć jeden z urzędników cytowany przez media. Autobusy wodorowe zużywają przeciętnie 7–9 kg wodoru na 100 km, a koszt jednego kilograma w Polsce wynosi zazwyczaj 60–80 zł. Wyjątkiem jest MPK Poznań, które według dostępnych danych płaci Orlenowi jedynie 40 zł netto za kilogram wodoru – jednak jest to wodór tzw. szary, wytwarzany z paliw kopalnych, co znacząco osłabia ekologiczne uzasadnienie tej technologii.

Oznacza to, że koszt przejazdu 100 km sięga 400–650 zł, a więc jest kilkakrotnie wyższy niż w przypadku autobusów elektrycznych, a nawet wyższy niż w przypadku autobusów z silnikami diesla. W Rybniku eksploatacja floty 20 autobusów wodorowych przez zaledwie kilka miesięcy pochłonęła ponad 1,3 mln zł netto tylko na paliwo. W Koninie za tankowanie wodoru do jednego autobusu zapłacono 4,18 zł/km (czyli 418 zł za 100 km), a w Rzeszowie szacowany koszt przejazdu 100 km sięga nawet 790 zł.

Dla porównania przejazd 100 km autobusem elektrycznym w tych samych miastach kosztuje średnio 100–160 zł, a dieslem 150–200 zł. Mówimy więc o bardzo, bardzo drogim środku transportu, za który ktoś przecież musi zapłacić. W większości miast ceny biletów nie pokrywają kosztów działania komunikacji miejskiej, mieszkańcy dokładają do niej z podatków. Autobusy na wodór niestety nie poprawiają bilansu. A wręcz przeciwnie.

Technologia wodorowa to nie tylko wysokie koszty eksploatacji, czyli „paliwa” do autobusów. Wymaga też budowy kosztownej infrastruktury. W Koninie przebudowa zajezdni i budowa stacji tankowania wodoru kosztowała ok. 116 mln zł. Najtańsze oferty przetargowe przewyższyły zakładany budżet – sięgając 153 mln zł. W Rzeszowie i Wałbrzychu planowane są stacje tankowania współfinansowane z KPO, jednak nie wiadomo, czy poza autobusami ktokolwiek będzie z nich korzystał. Ryzyko niewykorzystania potencjału infrastruktury jest wysokie.

Magazynowanie i transport wodoru to dodatkowe, przeważnie nieprzewidywalne i trudne do policzenia w biznesplanach koszty – to paliwo wymaga specjalistycznych rozwiązań technicznych, nadzoru i logistyki wysokiego ryzyka. W sumie robi się z tego dość kosztowna „zabawa”. O ile sam zakup autobusów czy budowa infrastruktury bywa finansowania z pieniędzy europejskich, o tyle koszty eksploatacyjne musimy ponieść samodzielnie. Dlatego warto wszystko zawczasu policzyć.

CZY BĘDZIEMY JEŹDZILI SAMOCHODAMI NA WODÓR? ROZMOWA:

Autobusy elektryczne coraz bardziej dają radę

Tymczasem miasta takie jak Bydgoszcz pokazują, że bezpieczniejsze finansowo są inwestycje w autobusy elektryczne. Zwłaszcza gdy da się zoptymalizować koszty eksploatacji elektrycznego taboru poprzez inwestycje we własną infrastrukturę OZE i magazyny energii. MZK Bydgoszcz buduje instalację fotowoltaiczną o mocy 1 MWp, magazyn energii 4 MWh oraz stacje ładowania dla elektrobusów. Projekt o wartości ok. 56 mln zł (z czego 49 mln to dotacje) pozwoli znaczną część energii produkować na miejscu, obniżając znacznie koszty eksploatacji autobusów.

Nowoczesne elektrobusy oferują zasięg 250–400 km i mogą być doładowywane w trakcie dnia przy pomocy stacjonarnych ładowarek oraz pantografów, co niweluje ograniczenia zasięgu. Dodatkowo dzięki wykorzystaniu własnej zielonej energii miasta stają się mniej zależne od rynku energii elektrycznej.

O ile inwestycje w autobusy elektryczne – choć też mocno dofinansowywane różnymi dotacjami – mają szansę finansowo się spinać, o tyle autobusy na wodór mogą stać się kosztowną pułapką, jeśli technologia ta szybko się nie rozwinie (na co się nie zanosi). 28 listopada 2024 r. grupa samorządowców wystosowała apel do Ministra Klimatu i Środowiska z prośbą o objęcie paliwa wodorowego mechanizmem dopłat analogicznym do dopłat do ciepła systemowego czy gazu. W piśmie wskazano, że:

  • ceny wodoru znacznie przekraczają założenia projektowe i sięgają 70–80 zł/kg,
  • eksploatacja floty wodorowej staje się nieopłacalna mimo wysokiego dofinansowania zakupu taboru,
  • brak wsparcia dla paliwa zagraża kontynuacji projektów i może prowadzić do zatrzymania pojazdów w zajezdniach,
  • wodór traktowany jest przez miasta jako technologia przyszłości, która potrzebuje obecnie wsparcia w fazie wdrożenia.

Apel został podpisany przez prezydentów Chełma i Wałbrzycha. W piśmie powoływano się również na potrzeby i doświadczenia innych miast – takich jak Konin, Rzeszów czy Lublin – które również wdrażają transport wodorowy, jednak ich przedstawiciele formalnie nie złożyli podpisu pod dokumentem. Powoływano się też na miasta będące w trakcie procedur przetargowych.

Choć intencją jest ratowanie inwestycji, sam fakt takiego wniosku potwierdza, że decyzje zakupowe były podejmowane bez pełnej analizy kosztów eksploatacyjnych. Czy da się obronić decyzje samorządów, które postawiły na wodór jako paliwo przyszłości? Choć dane ekonomiczne nie przemawiałyby za wyborem wodoru, niektóre samorządy mają swoje argumenty:

  1. Zasięg i warunki zimowe – autobusy wodorowe mają zasięg do 450 km bez spadku efektywności w zimie. Dla niektórych miast może to być kluczowe.
  2. Czas tankowania – w przypadku wodoru jest to zdecydowanie krótsze, a więc wygodniejsze – kilkanaście minut wobec kilku godzin ładowania elektrobusu.
  3. Pilotaż technologiczny – miasta takie jak Konin chcą budować kompetencje wodorowe i przyciągać inwestycje w zielone technologie, w tym produkcję zielonego wodoru lokalnie. W takiej sytuacji inwestycje w autobusy wodorowe mogą być kołem zamachowym lokalnej gospodarki i dać w przyszłości setki milionów złotych zysków z podatków.
  4. Wysokie dofinansowanie zakupu – przy dotacjach sięgających 90–95% koszt autobusu dla miasta jest niski, co pozwala traktować zakup jako eksperyment bez dużego ryzyka budżetowego w fazie inwestycyjnej. Pozostaje ewentualny problem z kosztami eksploatacji.

ZOBACZ TEŻ ROZMOWĘ O PRZEMYŚLE MOTORYZACYJNYM W POLSCE:

Ryzykowny „zakład” samorządowców o paliwo przyszłości

Autobusy wodorowe to w obecnych warunkach technologicznych i cenowych wybór drogi, ryzykowny i wymagający ogromnych inwestycji infrastrukturalnych. Choć samorządy mogą mieć dobre intencje, to brak rzetelnych analiz, lekceważenie alternatyw i oczekiwanie kolejnych dopłat ze strony państwa może prowadzić do zarzutów niegospodarności. Te inwestycje przypominają ryzykowny „zakład” o przyszłość energetyki.

Sęk w tym, że samorząd to nie fundusz private equity, w który inwestorzy wkładają pieniądze właśnie po to, by były ryzykownie inwestowane. W interesie mieszkańców jest, aby decyzje inwestycyjne opierały się na realnych danych i scenariuszach, a nie na marketingu producentów technologii. Autobusy elektryczne z infrastrukturą OZE wydają się obecnie rozwiązaniem bardziej dojrzałym, skalowalnym i bezpiecznym finansowo.

Wodór być może będzie technologią przyszłości, ale obecnie nie powinien być wyborem pierwszego rzutu, lecz raczej uzupełnieniem strategii długoterminowej podejmowanym na podstawie solidnego rachunku ekonomicznego. Włodarze miast powinni tak wszystko policzyć, żeby – jeśli inwestują w wodór jako paliwo przyszłości – nie wiązało się to z ryzykiem dużego obciążenia lokalnego budżetu.

Czytaj też inny tekst od Jacka Werdera: Za 15-20 lat wszyscy będziemy jeździli samochodami elektrycznymi. Niemożliwe? A może… nieuniknione? Spór o przyszłość motoryzacji

Czytaj też więcej o problemach z wykorzystaniem pieniędzy z KPO:

afera kpo sprawdzam warunki konkursu

———————————

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela.  Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

———————————-

SPRAWDŹ SAMCIKOWE RANKINGI BANKÓW:

Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.

——————————-

POSŁUCHAJ „FINANSOWYCH SENSACJI TYGODNIA”:

W każdą środę publikujemy kolejny odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym opowiadamy o sprawach wokół Waszych portfeli, które nas poruszyły, wkurzyły albo zmierzwiły. Albo rozmawiamy z ekspertami o ważnych sprawach dla naszych portfeli. Podcast do słuchania na Spofity, w Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych platformach z podcastami. A ostatnio w „Finansowych Sensacjach Tygodnia” było o…

———————————-

ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY O PIENIĄDZACH:

„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube

zdjęcie tytułowe: eCity by SolarisBus.com/Canva

Subscribe
Powiadom o
42 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Wojtek
2 miesięcy temu

„O ile inwestycje w autobusy elektryczne – (…) – mają szansę finansowo się spinać, o tyle autobusy elektryczne mogą stać się kosztowną pułapką..” hmm. tutaj chyba w drugim przypadku miało być autobusy wodorowe ?

RAFAL
2 miesięcy temu

Wszelkie dotacje to potencjalna pożywka dla różnych nadużyć . Poczytajcie sobie o ostatniej sprawie dotacji 4,3 mln zł dla zięcia marszałek woj św . Europejski OLAF już pewne rzeczy zakwestionował . Ponoć zabezpieczenie dofinansowania było dużo za niskie . Sprawa chyba znajdzie się w sądzie . Nie nam rozstrzygać o winie ,ale różne sprawy są kontrowersyjne .

Robert
2 miesięcy temu

Zgadzam się z autorem. Popieranie niedojrzałej technologii przez lokalnych polityków to tylko PR, w końcu to nie oni płacą z własnej kieszeni. I jeszcze jeden aspekt oraz kontekst – Warszawa kupuje właśnie flotę autobusów diesla bo tylko ten napęd póki co może się sprawdzić w przypadku konieczności ewakuacji miasta.

Xxx
2 miesięcy temu
Reply to  Robert

Dlaczego tylko ten?

robert
2 miesięcy temu

O ile inwestycje w autobusy elektryczne – choć też mocno dofinansowywane różnymi dotacjami – mają szansę finansowo się spinać, o tyle autobusy elektryczne mogą stać się kosztowną pułapką.

Andrzej
2 miesięcy temu

Do poprawy błąd w poniższym zdaniu: „O ile inwestycje w autobusy elektryczne – choć też mocno dofinansowywane różnymi dotacjami – mają szansę finansowo się spinać, o tyle autobusy elektryczne mogą stać się kosztowną pułapką, jeśli technologia ta szybko się nie rozwinie (na co się nie zanosi). „

Rafał
2 miesięcy temu

Akurat dziś pojawił się artykuł, że autobusy wodorowe dla Rzeszowa (20 szt.) będą kosztować ponad 80 mln zł. Przypadek?

Oby miasto nie zbankrutowało tankując je.

Last edited 2 miesięcy temu by Rafał
Robert
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A z czyich pieniądzy są te dotacje i ile by z tych pieniędzy można było spożytkować na lepsze cele( zdrowie, drogi)?

Rafał
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale tankować będziemy już za swoje? Na elektryczne mogli wziąć pieniądze to eksploatacja byłaby znacznie tańsza.

Maciej
2 miesięcy temu

Piszę w ramach ciekawostki. Jestem z Rybnika. Paliwo tu kosztuje 69zł/kg. Teraz miasto ogłosiło drugi przetarg na dostarczanie paliwa, bo do pierwszego nikt się nie zgłosił… Stacja paliwa to istny bunkier, raz czy dwa już miała awarię (nie znam szczegółów).
Mój brat jest kierowcą autobusu miejskiego. Powiedział, że do naszych NesoBusów kierowca powyżej 195cm wzrostu się nie mieści. Brak miejsca na nogi. Taki to cud inżynieryjny 🙂

Michał
2 miesięcy temu

Skąd informacja o koszcie 100-120zl za 100km autobusu na diesla ? W normalnej eksploatacji 30-35l to nic nadzwyczajnego dla autobusów 12m (18m potrafią spalić po 60+ w miastach typu Warszawa czy Kraków)… Zakładając optymistyczne 30l (i cenę litra diesla 5,5) daje nam to 165zl – ale to nie cały koszt. Dodajmy do tego zużycie adblue, oleje, niezbędne serwisy bo niestety osprzęt ekologiczny jest bardzo awaryjny i daje nam to spokojnie kwotę na poziomie 220-230zl. Zgadzam się nie jest to 400 czy 700 jak wyżej przytoczone (źródło? ). Ale 100-120zl to będzie koszt 50km a nie 100km. Warto nadmienić że taki… Czytaj więcej »

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Michał

Ma Pan rację, to błąd. Realny koszt to bliżej 160 zł za ON, nie licząc pozostałych kosztów.

ksystof
2 miesięcy temu
Reply to  Michał

Ale elektryki też chłodzą i grzeją dieslem? Jestem też bardzo ciekaw podanych kosztów przejechania 100 km przez elektryki. Nie wydają się one realne.

Jacek
1 miesiąc temu
Reply to  ksystof

Dane z kilku miejskich przedsiębiorstw transportowych (Poznań, Konin, Lublin, Rybnik, itd.) Koszt przejechania 100km mocno zależy od ceny energii jaką płacą przedsiębiorstwa. Tu jest dość duży rozrzut. Np. Konin płaci tylko 0,8zł/kWh, a sąsiedni Poznań 1,1zł/kWh (netto). Chłodzenie w elektrykach nawet tych najstarszych jest elektryczne. Co do grzania to rzeczywiście stosowane jest Webasto na diesle w starych elektrykach z niskim zasięgiem (np. Solarisy z bateriami 200kWh w Koninie). W przypadku nowych autobusów mających baterie 400kWh i więcej stosuje się ogrzewanie elektryczne z wykorzystaniem pomp ciepła.

Paweł
2 miesięcy temu

Warto też pochylić się nad sposobem przetworzenia wodoru wokół nas do paliwa wodorowego (jest taka piosenka: miłość rośnie wokół nas – ale z wodorem tak nie jest mimo że tak ekolodzy opłacani mówią ) .. ile to energii bierze nieekologicznej i wyjdzie w ogólnym rozrachunku ściema eko niestety. Podobnie jak samochody elektryczne i produkcja baterii do niego oraz ich utylizacja i energia do ladowania. Rozrachunek ogólny – eko ściema.

jam80
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Obecnie ok. 96% łącznej produkcji wodoru na świecie opiera się na paliwach konwencjonalnych, głównie gazie ziemnym i węglu, i jest zdominowana przez metodę zwaną reformingiem parowym metanu (Steam Methan Reforming). Według szacunków, tak wytwarzany wodór (szary) może odpowiadać za globalną emisję nawet 830 mln t CO2 rocznie! Czyli podsumowując. Nie jest ekologicznie, ale za to jest drogo/

TomR
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Przez pewien czas były popularne autobusy na gaz ziemny. Większość na sprężony – niższy zasięg, część na skroplony – większy zsięg, bo więcej paliwa na daną objętość zbiornika. Gaz ziemny ma liczbę oktanową 130, więc silniki działają płynnie i nie klekocą, nie wibrują w przeciwieństwie do diesli.

TomR
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Z tego punktu widzenia podejrzane są niemieckie MAN Lion’s City, które są m.in. w Warszawie. Gaz ziemny idzie do góry, a one mają silnik – do którego jest doprowadzany gen taz – pod siedzeniami dla pasażerów. Czyli jak coś przecieknie do góry to jest podejrzenie, że pójdzie w górę, na pasażerów. Inne autobusy np. produkowany w Polsce Solaris maja konstrukcję z „wieżą” na silnik z tyłu zajmującą całą wysokość od podłogi , czyli jest szansa, że jakieś przecieki się utrzymaj w ramach tej wieży i przecieki pójdą do góry w świat w ramach tej wieży. Jeżeli chodzi o ogólne podejście… Czytaj więcej »

Paweł
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Mamy węgiel

Rafał
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Jeszcze żeby rósł na drzewach…

jam80
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No i jeszcze jedna ciekawostka „ekologiczna”. Średnio do produkcji 1kg wodoru za pomocą elektrolizy potrzeba ok. 9l wody oraz ok. 55-65 kWh energii elektrycznej, przy czym efektywność jest ściśle uzależniona od stosowanej technologii a 1 kg wodoru uzyskujemy średnio ok. 16 kWh energii elektrycznej. Łatwo policzyć jaki są straty.

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  jam80

Niestety, dokładnie tak jest.

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  jam80

Nie można tego traktować jak straty, bo plan był taki, żeby eko-wodór produkować w momencie nadpodaży energii elektrycznej z farm fotowoltaicznych czy wiatrowych. Normalnie te energia szłaby w gwizdek (tzn. wiatraki przymusowo zatrzymywane, falowniki odcinane). Zatem jeśli zamiast czystej straty udałoby się choć trochę tej energii przerobić na wodór, który jest w tej sytuacji niczym innym jak magazynem energii – to to dobry biznes!

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Radek

Niestety ten plan nie wypalił. Elektrolizery potrzebują stabilnej, ciągłej pracy. Więc nawet jeżeli korzystać z nadwyżek OZE to pośrednio trzeba je zmagazynować. Dlatego np. ZE PAK produkuje wodór zasilają elektrolizer energią z bloku opalanego biomasą, a nie z PV, czy wiatru.
Jeżeli nawet dojdziemy do etapu produkcji wodoru z nadwyżek OZE to lepiej będzie go wykorzystać w przemyśle, czy jako długookresowy bufor energii niż używać nieefektywnie w transporcie.

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Ooo, dzięki za interesujące informacje!

Rafał
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Eko ściemą to był dieselgate.

kamel
2 miesięcy temu

Niektórym się wydaje, że każda technologia z czasem tanieje – i uwzględniają te przyszłe spadki cen w swoich kalkulacjach. Tymczasem w przypadku wodoru należy zajrzeć do tablicy Mendelejewa – podstawowy problem jest taki, że wodór przecieka przez wszystkie materiały. Nie da się go zamknąć szczelnie w zalakowanym słoiku – przeniknie przez ścianki. Zatem przechowywanie czystego wodoru jest i będzie zawsze zagrożone korozją materiału zbiornika, wyciekami, zapłonem (w przypadku gromadzenia się poza zbiornikiem – to właśnie wodór pod dachem budynku reaktora wybuchł w Czarnobylu i Fukushimie). Aby rozwiązać ten problem trzeba WYMYŚLIĆ JAKIŚ materiał. Albo na zbiornik, albo wiążący wodór –… Czytaj więcej »

TomR
1 miesiąc temu

Zasilanie do trolejbusów to ze 4 mln/km. Trolejbusy w środku mają więcej miejsca bo nie muszą mieć ani wielkiego silnika spalinowego, ani wielkich akumulatorów.

TomR
1 miesiąc temu

Problemem z autobusami jest sama konstrukcja autobusów niskopodłogowych miejskich. Mają za małe koła i zdecydowanie za mały skok amortyzacji, przez co i uderzają pasażerów na drodze z nierównościami i niszczą drogi. W porównaniu do nich wysokopodłogowy autokar jedzie płynnie i jest komfortowy dla podróżnych. Wydaje się, że popełniojno błąd – powinny być podwyższone przystanki, wówczas autobusy miejskie mogłyby mieć normalne koła i komfortową amortyzację.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu