15 stycznia 2024

Wskaźnik, który miał zastąpić WIBOR, jest taki, jak chcieli politycy, czyli – jest do niczego. Co dalej z WIRON-em?

Wskaźnik, który miał zastąpić WIBOR, jest taki, jak chcieli politycy, czyli – jest do niczego. Co dalej z WIRON-em?

Wskaźnik WIBOR, podstawa oprocentowania kredytów hipotecznych, miał odejść w niebyt. Wyznaczona była nawet data jego pogrzebu. Coś jednak nie wyszło. Pierwsze jaskółki kredytów na WIRON wiosny nie uczyniły, a sam nowy wskaźnik pokazuje odczyty… no cóż, takie jak rzeczywistość, którą mierzy. Problem w tym, że nie ma chętnych, by z niego skorzystać. Co będzie dalej z reformą wskaźników?

Zacznę od podania dwóch wartości, w których zawiera się cały problem z WIRON-em i WIBOR-em. Chodzi o wysokość stawek – o WIRON Stopa Składana 1M (na niej mają się opierać kredyty hipoteczne po reformie) oraz WIBOR 3M (na niej obecnie opierają się kredyty hipoteczne).

Zobacz również:

Ta pierwsza 2 stycznia 2024 r. wyniosła 4,60%. Ta druga – 5,89%.

Nowa stawka jest o prawie 1,3 pkt proc. niższa od starej. Tak miało być, prawda? Premier Morawiecki ogłaszał w kwietniu 2022 r. działania, które miały łagodzić skutki gwałtownego wzrostu rat kredytowych. I jedną z zapowiedzi było właśnie zastąpienie WIBOR-u nowym, niższym wskaźnikiem. Prawie dwa lata później można odtrąbić sukces, prawda? Nieprawda.

Po co w ogóle wskaźniki referencyjne?

Problem rosnących rat nie wziął się z niczego. Premier winił najwyraźniej WIBOR, skoro skazał go na unicestwienie. Jednak wskaźnik ten nie rósł sam z siebie, ale ze względu na stopy procentowe NBP, podnoszone wówczas gwałtownie i bez większego ładu, składu i komunikacji ze strony naszego banku centralnego.

A podnoszone były w taki sposób, jak były, ponieważ Rada Polityki Pieniężnej, pod światłym przewodnictwem Adama Glapińskiego, za długo ignorowała rosnącą inflację, by nagle zacząć zacieśniać stopy procentowe w panicznej pogoni za odlatującymi w kosmos cenami.

Wracając do pytania ze śródtytułu, po co właściwie są wskaźniki referencyjne takie jak WIBOR. Chodzi w skrócie o to, by pokazywać, jaki jest rynkowy (mamy w końcu gospodarkę rynkową, a nie centralnie sterowaną) koszt pieniądza. A operacyjnym zadaniem NBP (jak mówią jego własne „Założenia polityki pieniężnej”) jest utrzymywanie rynkowej stawki (wybrano stawkę POLONIA) „w pobliżu stopy referencyjnej NBP”. Co to znaczy „w pobliżu”? To znaczy między stawką depozytową NBP a stawką lombardową.

Chociaż NBP wskazuje stawkę POLONIA (czyli wskaźnik obrazujący oprocentowanie operacji przeprowadzonych na rynku pieniężnym o terminie overnight pomiędzy 18 polskimi bankami), to zasada ta dotyczy też innych rynkowych stóp procentowych. Bank centralny, jeśli chce mieć wpływ na gospodarkę, powinien tak sterować stopami procentowymi i płynnością w systemie bankowym, by koszt pieniądza był zbliżony do tego, co ustala RPP.

Jeśli rynek nie będzie „słuchał” NBP, to znaczy, że z gospodarką i systemem finansowym w kraju dzieje się coś bardzo, bardzo niedobrego. Nawet jeśli decyzje RPP są oceniane źle z merytorycznego punktu widzenia, to rynkowa stopa procentowa powinna być zbliżona do tej oficjalnej. Inaczej cały mechanizm się sypie.

Czy WIBOR jest zawyżony?

Wskaźnik referencyjny powinien poruszać się w okolicach głównej stopy procentowej banku centralnego, to już ustaliliśmy. W takim razie kolejne pytanie: „czy WIBOR dobrze pokazywał to, co miał pokazywać?”. Innymi słowy, czy słuszny był zarzut, że w czasie podwyżek stóp procentowych banki źle wyceniały to, co się dzieje na rynku. I tak, i nie.

WIBOR ma reprezentować rynkowe oczekiwania (potwierdzone transakcjami lub wiążącymi banki kwotowaniami) dotyczące stopy procentowej w przyszłości. Czyli WIBOR 3M pokazuje, jak banki wyceniają koszt pieniądza w horyzoncie trzech miesięcy.

Ile wynosił WIBOR 3M w dniu, gdy premier ogłaszał, że zostanie on zastąpiony inną stawką? Notowanie z 25 kwietnia 2022 r. pokazuje poziom 5,79%. Stopa procentowa NBP wynosiła wówczas 4,50%. Zaś trzy miesiące później… 6,50%. Czy rynek się pomylił w swoich przewidywaniach? Tak. Ale raczej w dół niż w górę!

Dzisiaj główna stopa procentowa NBP, po dwóch obniżkach, ustabilizowała się na 5,75%. WIBOR 3M, przypomnę, to 5,89%. A w terminie 6M nawet odrobinę mniej, bo 5,82%. Biorąc pod uwagę, że im dłuższy termin wskaźnika, tym więcej do kosztu pieniądza dochodzi premii za potencjalne ryzyko kredytowe czy płynnościowe (w „normalnych” czasach było to ok. 0,2 pkt proc. dla stawki WIBOR 3M, wyliczałem to w tym artykule), można wręcz założyć, że rynek zakłada pewne prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych w horyzoncie pół roku.

Dlaczego WIBOR nie jest transakcyjny?

Ta „oczekiwaniowość” WIBOR-u wielu osobom się jednak nie podobała. Twierdziły one, że banki, które biorą udział w kwotowaniu stawki, mogą zgłosić, co chcą (chociaż wcale nie mogą) i że w ten sposób mogą zawyżać oprocentowanie kredytów (choć, jak pokazałem przed chwilą, wcale tego nie robiły). A koronnym argumentem była afera z manipulacją LIBOR-em z 2008 r. (chociaż tam chodziło właśnie o zaniżanie stawki).

Jest prawdą, że WIBOR nie jest w 100% transakcyjny – to znaczy opiera się na kwotowaniach, „ofertach” banków, które są dla nich przez krótkie okienko wiążące. W terminie O/N, czyli overnight (depozyty zakładane na noc) udział transakcji zazwyczaj przekracza 90%. Dla terminiów 2-tygodniowych i 1-miesięcznych mieści się to gdzieś w przedziale 30-50%. Natomiast dla 3-miesięcznego mówimy o kilkunastu procentach, a dla 6-miesiecznego – o kilku.

Dlaczego tak się dzieje? Weźmy polski rynek. Banki „cierpią” na nadpłynność – to znaczy mają za dużo gotówki. I pewnie chętnie oddałyby ją do innego banku w depozyt, ale kto miałby te pieniądze przyjąć do siebie? Każdy przyjęty depozyt zwiększa sumę bilansową, a od sumy bilansowej płaci się podatek bankowy.

To sprawia, że, żeby bankowi opłacało się przyjąć gotówkę w depozyt, musiałby jego oprocentowanie obniżyć o wysokość podatku. Ale po co miałby to robić, skoro pieniędzy nie potrzebuje, bo ma ich aż nadto? Tym bardziej, że całość tej nadmiarowej gotówki chętnie zbiera NBP w ramach operacji otwartego rynku. I płaci bankom za nią oprocentowanie równe stopie referencyjnej.

W takich warunkach nie ma więc szans na to, żeby banki zaczęły zwierać więcej transakcji na dłuższy termin. A gdyby któryś bank zaczął chętniej przyjmować gotówkę od innych, to oznaczałoby to, że ma problemy z płynnością. Co z kolei zniechęciłoby pozostałe banki, by tam lokować swoje pieniądze. I kółko się zamyka.

Dlatego świat finansów na całym świecie uznał, że trzeba zmierzać w kierunku stopniowego przestawiania się na stawki oparte na transakcjach.

Skąd się bierze WIRON?

No dobrze, ale skoro transakcje są tylko na najkrótszym z możliwych terminie O/N, to jak z tego zrobić dłuższą stopę procentową? Odpowiedź wydawała się prosta – procent składany.

Taka jest też konstrukcja stawki WIRON Stopa Składana. Administrator (czyli spółka GPW Benchmark) bierze codzienne notowania O/N na przykład z miesiąca i wylicza indeks – tak jakby codziennie ktoś składał pieniądze na wynikający ze średniej procent.

To oznacza, że dzisiejszy odczyt WIRON Stopa Składana 1M pokazuje skumulowane oprocentowanie z ostatniego miesiąca. A wiec – jest to stawka, która patrzy w przeszłość. WIBOR patrzył w przyszłość – dzisiejsza stawka WIBOR 1M oznaczała dzisiejsze oczekiwania banków na najbliższy miesiąc.

Teoretycznie więc w cyklu podwyżek stóp procentowych to WIRON powinien być dla kredytobiorców „korzystniejszy” – bo decyzje banku centralnego zwiększałyby oprocentowanie stopniowo każdego dnia, a nie szokowo i z wyprzedzeniem jak w przypadku WIBOR-u.

Natomiast w cyklu obniżek stóp procentowych to WIBOR, wyceniający już przyszłe cięcia, powinien być niższy, WIRON zaś dłużej „trzymać się” wyższego poziomu.

To oczywiście rozważania raczej krótkoterminowe. Jeśli bowiem rynkowe stopy procentowe oddawałyby poziom stóp NBP, to wszystkie te rozważania nie mają wielkiego znaczenia. Kredyt hipoteczny może trwać 20-30 lat, więc te maksymalnie kilkumiesięczne różnice się wyrównują w perspektywie lat.

Jeśli.

Nikt nie chce WIRON-u?

Wróćmy do samego początku artykułu. WIRON Stopa Składana 1M wynosił na początku roku 4,60%. To oznacza, że jest o ponad 1 pkt proc. niższy niż główna stopa procentowa NBP. I o prawie pół punktu procentowego poniżej stopy depozytowej (5,25%), która wyznacza dolny przedział tego, co NBP uznaje za „pobliże”.

Niby kredytobiorcy powinni się cieszyć, prawda? No właśnie, nie bardzo. Jeśli stawka jest za niska, to banki nie bardzo chcą z niej korzystać. Mapa Drogowa, czyli dokument ustalający harmonogram zamiany WIBOR-u na WIRON, zakładała, że do końca 2024 r. wszystkie prace będą już zakończone, produkcja kredytów i innych produktów bankowych opartych na nowej stawce wyprze tę na starej i w 2025 r. będzie można już spokojnie WIBOR przestać wyliczać.

Mamy początek 2024 r. Jedynie ING Bank Śląski oferuje kredyty hipoteczne na WIRON i… właściwie to tyle, jeśli chodzi o wdrożenie tej stawki. Dlatego też Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej (czyli rządowo-bankowej instytucji, która miała zarządzać tą reformą) pod koniec roku ogłosił, że termin ostatecznego przejścia na WIRON przesunięty został… o trzy lata. Na 2027 r. Ale kredyty oparte na WIBOR-ku mają zniknąć wcześniej – już za pół roku.

Co jest nie tak z WIRON-em, że nikt go nie chce używać? A może zacznijmy od pytania, dlaczego właściwie jest on tak niski.

Co mierzy WIRON?

WIBOR pokazuje średnie oprocentowanie, po jakim banki są gotowe zawierać transakcje na rynku pieniężnym na określony termin. Co mierzy WIRON?

W toku prac nad nowym wskaźnikiem brane były pod uwagę trzy propozycje. WIRF miał mierzyć oprocentowanie zawieranych na rynku finansowym (czyli między bankami i innymi instytucjami finansowymi) depozytów na termin overnight. WIRD miał tę pulę rozszerzać o depozyty dużych firm niefinansowych. Do WRR wliczane są natomiast transakcje repo i buy-sell-back między bankami a instytucjami finansowymi.

Po dość długich konsultacjach rekomendacją ze strony rynku finansowego było wybranie za następcę WIBOR-u stawki WIRF. Ostatecznie zdecydowano inaczej i do wdrożenia wytypowano WIRD – czyli ten wskaźnik, uwzględniający podmioty niefinansowe.

Dlaczego tak zdecydowano? Można się tylko domyślać. W skład Komitetu Sterującego NGR wchodzi dwóch przedstawicieli sektora bankowego i pięciu przedstawicieli strony państwowej: KNF, MF, NBP, PFR i BFG, a także reprezentant GPW Benchmark, czyli spółki, która ten wskaźnik musi opracować i obliczać. Dlaczego wybrano WIRD?

„Członkowie KS NGR, wskazując indeks WIRD, zwrócili uwagę, że uwzględnia on także dane z sektora dużych przedsiębiorstw, a więc w jego przypadku wolumen transakcji depozytowych, a co za tym idzie – zasób informacyjny – jest szerszy i nie ogranicza się tylko do instytucji sektora finansowego”

– można przeczytać w uzasadnieniu decyzji. A jakie są wady tej „zalety” szerszego zasobu informacyjnego?

Czy WIRON jest za niski?

Ano takie, że na wskaźniku ciążą transakcje banków z podmiotami, dla których zarządzanie gotówką w terminie overnight nie jest, delikatnie mówiąc, priorytetem ani działalnością podstawową.

Duże firmy nie mają, tak jak banki czy instytucje finansowe, bieżącego kontaktu z rynkiem. Nie walczą codziennie o utrzymanie gotówki na depozycie jak najbliższym stopie referencyjnej NBP. Jeśli odkładają nadwyżki gotówki na depozyty, to na tydzień, dwa tygodnie, miesiąc. W bankach są całe departamenty odpowiedzialne za rynek pieniężny – ale to jest jednak jedna z podstawowych funkcji banku.

W dużej firmie ludzie nie wydzwaniają codziennie przed wyjściem z pracy po wszystkich bankach w Polsce w poszukiwaniu lepszej oferty na całonocny depozyt. Jeśli bank, który firmę obsługuje, oferuje taki produkt, to się z niego korzysta. A czy to jest 3% czy 5%, czy 5,75% – to już większego znaczenia nie ma. Tym bardziej że w skali jednego dnia mowa o oprocentowaniu rzędu jednej dziesiątej promila. Czyli na każdym milionie złotych, ten 1 pkt proc. różnicy daje… 10 zł.

Banki nie muszą się więc starać o firmowe depozyty – a na pewnie nie te O/N, na których opiera się WIRON. To sprawia, że wskaźnik wrzuca do jednego worka dwie nieprzystające kategorie życia gospodarczego. Ten prawdziwy rynek pieniężny, na którym operują profesjonaliści, dla których pieniądz jest towarem, a jego właściwa wycena – sednem działalności. Oraz rynek depozytów firmowych, gdzie relacja biznesowa jest dużo bardziej złożona.

Przed czym banki ostrzegały. I miały rację.

Banki nie chcą WIRON-u, bo jest niski?

OK, ktoś powie: niech banki nie płaczą, tylko niech płacą tyle, ile pokazuje wskaźnik. Bronią WIBOR-u i argumentują, że to stawka zatwierdzona przez KNF, więc nie ma mowy o żadnym kwestionowaniu go. To niech teraz nie odwracają kota ogonem, tylko udzielają tańszych kredytów.

Piękny byłby to świat, gdyby to tak działało. Niestety nie działa, tak jak wspomniałem wcześniej przy okazji transakcyjności (a właściwie jej braku) WIBOR-u. Bank może ulokować właściwie tyle pieniędzy, ile chce w Narodowym Banku Polskim, kupując jego 7-dniowe bony.

Dlatego, żeby zrobić z nimi cokolwiek innego, musi mieć odpowiednio lepszą propozycję. Taką, która kompensuje potencjalne ryzyko (w NBP jest ono zerowe, dlatego główna stopa procentowa wyznacza poziom stopy wolnej od ryzyka). Na przykład udzielić kredytu hipotecznego.

Żeby jednak się to opłacało (a banki nie są organizacjami non-profit), to rentowność takiego kredytu musi dla banku wynosić co najmniej stopę wolną od ryzyka, powiększoną o koszt ryzyka, powiększoną o marżę zysku. Dlatego żaden bank nie ma ochoty udzielać kredytów na WIRON – bo to zwyczajnie nieopłacalne.

Tym bardziej że w tym przypadku ryzyko jest dużo droższe. I to nie ryzyko po stronie klienta-kredytobiorcy, ale samej stawki. Bank nie ma jak jej zabezpieczyć – najtańszym sposobem byłoby zawarcie kontraktu terminowego na ten wskaźnik – żeby w razie jego spadku było ubezpieczenie. Jednak na WIRON nie ma instrumentów pochodnych.

Dlaczego? Ponieważ żeby powstały instrumenty pochodne, potrzebne są instrumenty pierwotne. A żeby powstały instrumenty pierwotne, to ktoś musi pierwszy wziąć na siebie ryzyko zmienności tego wskaźnika. Banki nie mają powodów, by to robić. To powinien ponieść ten, komu najbardziej zależało na zmianie wskaźnika. Czyli rząd. A konkretnie – Ministerstwo Finansów. W jaki sposób?

Na przykład emitując obligacje skarbowe oprocentowane według WIRON-u. Ba! To już dawno miało się wydarzyć. Resort finansów zapowiadał emisje w wakacje 2023 r., potem sugerował możliwość, że nowe instrumenty pojawią się w ostatnim kwartale zeszłego roku… i nadal nic.

To sprawia, że jeśli sytuacja się nie zmieni, a WIRON nie zacznie oddawać tego, do czego jest potrzebny – czyli rynkowej stopy procentowej dla banków – to grozi mu, że stanie się ciekawostką statystyczną, a nie realnym wskaźnikiem gospodarczym.

Czy WIRON się zmieni?

Kluczowe pytanie na koniec. Czy jest szansa, że sytuacja się zmieni? A jeśli nie – to co wtedy z całą ta reformą wskaźników? No cóż, nie bardzo widzę powód, dla którego WIRON miałby nagle zacząć pokazywać inne odczyty. W sektorze bankowym jest nadpłynność, więc tak jak nie muszą walczyć o depozyty konsumentów, tak i wysokość oprocentowania overnight dla dużych firm nie stanie się w przewidywalnej przyszłości priorytetem.

Jeśli bank potrzebowałby przyciągać więcej klientów z segmentu wielkiego biznesu, to raczej będzie to robił oferując korzystniejsze finansowanie, lepszą obsługę – niż depozyty overnight.

Nadpłynność z sektora też nie zniknie. Pieniędzy jest wciąż bardzo dużo, a jeśli zaraz zaczną napływać środki z UE – to jeszcze się to pogłębi. Z drugiej strony rząd ma do sprzedania ogromne ilości obligacji w związku z rekordowym deficytem, więc banki będą miały gdzie te pieniądze lokować.

Jeśli zaś zaczęłoby nagle być krucho z płynnością i to na tyle, że banki musiałyby szukać pieniędzy w firmach (choć te pieniądze i tak firmy trzymają na rachunkach w swoich bankach, więc tu o nowych środkach raczej nie mówimy), to może WIRON zbliżyłby się do poziomów, które od takiego wskaźnika są oczekiwane. To jednak nie zmienia zasadniczego problemu w konstrukcji tej stawki.

Co dalej? Nie wiadomo. Nie ma jeszcze nowej Mapy Drogowej, nie wiadomo, jakie nowy minister finansów ma plany względem emisji obligacji na WIRON, stanowiska w Komitecie Sterującym NGR czekają na obsadzenie… A do Komisji Nadzoru Finansowego, jako przedstawiciel Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, trafił dr Marcin Wroński. Ekonomista, który w ostatnich latach zasłynął wypowiedziami, że „nikt nie wie”, czym dokładnie jest WIBOR albo propozycją, by wskaźnik ten zamrozić.

Przed nową władzą nie lada problem. WIBOR czy WIRON – wskaźnik referencyjny to jeden z najważniejszych elementów rynku finansowego kraju. To benchmark dla wszystkich transakcji.

Już teraz WIBOR ma nadwyrężoną opinię – same banki się sprawie nie przysłużyły, dostaje rykoszetem od kredytów frankowych, a grupa sprytnych prawników podgrzewa atmosferę licząc na wygranie „sprawy życia”. Wycofanie się z reformy nie zwiększyłoby społecznego zaufania (bo jednak sporo wydano autorytetu na zapewnianie, że ze stawką jest wszystko w porządku). Parcie naprzód mimo „zalety konstrukcyjnej” też się dobrze nie skończy.

Bądź tu mądry. Całe szczęście, to nie mnie wybrali w tych wyborach na posła…

Źródło zdjęcia: Elisa Ventur/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
89 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
mko
10 miesięcy temu

Lobby bankowe nie chce korzystać. To jeszcze nie jest zbiór pełny uczestników rynku, aby pisać „nikt nie chce korzystać”. Przesunięcie wygaśnięcia WIBOR może się gorzej skończyć dla banków, jak kredyty zaczną padać tak jak „frankowe”.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  mko

Z punktu widzenia prawnego to nie wiem czy WIRON jest dużo bezpieczniejszy…

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ciekawe czy wskaźniki typu RFR nie powinno się stosować w kontraktach z konsumentami. I ciekawe czy wskaźnik ten jest zrozumiały w świetle przepisu art. 32. 1. Sposób jego wyłączania jest jeszcze mniej zrozumiały niż WIBORu.

Admin
10 miesięcy temu

Tak, tu widzę czynnik ryzyka. Kiedyś w „Subiektywnie o Finansach” Maciek Jaszczuk tłumaczył jak działa WIRON. Na trzeźwo nie do ogarnięcia:
https://subiektywnieofinansach.pl/kredyty-na-wiron-wiemy-jak-moga-wygladac-wyjasniam/

Tobiasz
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jeśli podważamy zmienną stopę procentową ze względu na element ryzyka ekonomicznego to nie ma bezpiecznego kredytu, bo to nie wskaźnik jest wtedy problemem a cena kredytu jako taka. Przecież WIBOR nie różni się specjalnie od innych IBOR – ów (np. EURIBOR) pod względem konstrukcji. Poza tym ze względu na konstrukcję WIRON (gdyby reforma się utrzymała) marże na hipotekach będą musiały być znacznie wyższe, żeby bank zabezpieczył się przed kredytem mogącym stanowić w portfelu potencjalną stratę bilansową.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Tobiasz

No tak, wyprodukujemy sobie kredyty z bardzo wysokimi marżami, co na koniec może być korzystne dla banków

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A co teraz nie jest korzystanie dla banków ?

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Radek

Handel czymś tak ulotnym jak pieniądze nie może nie być opłacalny, zwłaszcza w warunkach ograniczonej konkurencji, o którą dba państwo 😉

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Tobiasz

Metoda łącząca WIBOR z WIBID nie jest w stanie odzwierciedlić poziomu transakcji na rynku. Nikt poza Polską nie robi takich dziwactw. Dla przykładu banki w maju 2022 były w stanie pozyskać depozyt na rynku po 2,5% (pokazują to dane NBP) a banki deklarowały, że chcą przyjąć depozyt od innego banku po 5% w tym samym czasie. A jakby Pan poszedł do banku i powiedział, że banki ustalają WIBID na 5% i chce Pan założyć depozyt na takich warunkach to, co by się stało? Bank by Panu odmówi, bo powiedziałby, że oni przyjmują depozyt po 2,5%. A co to za różnica… Czytaj więcej »

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Tobiasz

Przecież teraz marże są zdecydowanie wyższe niż te 10 czy 8 lat temu. Kiedyś marże 1.3, 1.5 -1.7 (w 2016) teraz proszę o pokazanie mniej niż 2.2 …
Bank zarobi zawsze np na nieoprocentowanych ROR albo minimalnie np 0.1

Marek
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

bank zarobić na kredycie musi. więc tak określi marże żeby sobie zrekompensować wartość i zmienność wskaźnika.
a ja się zastanawiałem jakim to cudem wskaźnik tego typu może być niższy niż stopa referencyjna….
Zresztą widać jak ładnie sobie banki trzepią kasiorke na ON z obsługiwanych firm, oferuja 4,8 na ON firmą a same wrzucają to do NBP na 5,3… ka-ching

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Marek

No tak, czyli dzięki premierowi z PiS będą dużo wyższe marże kredytowe 😉

Stefan
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli w końcu każdy zobaczy, ile realnie zarabia bank na kredycie. Bo skoro koszt kredytu będzie ten sam, to komu przeszkadza wyższa marża?….

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Stefan

W zasadzie nikomu, ale każde zafałszowanie rzeczywistości jest złe. W kredytach frankowych była zaniżona marża i spread. Tu będzie zawyżona marża z powodu zaniżonego wskaźnika (albo przynajmniej niskiego, bo on nie tyle zaniżony co pokazujący inną rzeczywistość). Co zo zasady dla klienta bezpieczniejsze są kredyty o niskiej marży – bo jak stopy spadną, to taki kredyt jest tańszy niż ten o wysokiej marży

Stefan
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Czemu ten wskaźnik jest zaniżony? Czy nie pokazuje on _realnego_ kosztu pieniądza dla banku? Przecież to, że bank ma masę gotówki od dużych firm ON to tylko obniża mu średni koszt pozyskania pieniądza i to właśnie dobrze oddaje WIRON. Cały czas koszt pieniądza jest mniejszy niż wynosi WIBOR więc część marży wiborowych kredytów jest ukryta we wskaźniku. Gdyby było inaczej, WIBOR i WIRON przeplatałyby się, ale ich różnica w dłuższym okresie byłaby 0, obecnie już widać, że nie ma na to szans. Nie rozumiem, też o jakim bezpieczeństwie mowa, jeżeli średnio ten koszt jest taki sam, bo po prostu do… Czytaj więcej »

Stanisław
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jestem wysoce zaskoczony, że nie potrafi Pan ukryć swoich preferencji politycznych w komentarzach. PO, teraz KO, nie jest w żadnym wypadku partią liberalną w rozumieniu gospodarczym, zapowiadali utrzymanie fatalnych reform gospodarczych PiSu + wprowadzenie własnych, nawet Balcerowicz jest ich wielkim krytykiem, ale wobec nich jest Pan ewidentnie zdystansowany, a wobec poprzedniej władzy wyłącznie krytyczny. Ta nierówność i niekonsekwencja w poglądach jest odpychająca, bo biorąc pod uwagę, że jest to portal poświęcony ekonomii miło byłoby widzieć większą konsekwencję w tego typu komentarzach, skoro już musi Pan nieustannie (bo wchodzę na co któryś artykuł i komentarze „na jedno kopyto” nadzwyczaj często powtarzają… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Stanisław

Panie Stanisławie, bywam okrutny dla niektórych opcji politycznych (ale tylko w komentarzach, artykuły w „Subiektywnie o Finansach” są rzetelne, a osoby je piszące mają różne poglądy) – ale w tym przypadku to nie jest żadna kąśliwość, tylko stwierdzenie faktu. Będą wyższe marże. Pomysł jest od premiera Morawieckiego. Nie ma w tym nic politycznego, ani kąśliwego. Kąśliwe to by było, gdybym napisał przy okazji coś o Polskim Ładzie oraz milionie samochodów elektrycznych, ale tego nie zrobię ;-))

Stanisław
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Problem jest taki, że bywa Pan okrutny tylko dla wybranych. W opublikowanych już u Państwa artykułach po zmianie władze bywa Pan dalece bardziej ostrożny w formułowaniu swoich sądów w kontekście polityków i ich decyzji. Tu bardziej się rozchodzi o brak konsekwencji, niż o – w tym przypadku – poprawne (choć kąśliwe) wskazanie pomysłodawcy i wykonawcy tego pomysłu. Gdyby był Pan taki konsekwentnie kąśliwy wobec każdej włądzy/polityków w każdym artykule uznałbym, że taki Pan ma styl – czy mi się to podoba, czy nie. Ale Pan właśnie jest kąśliwy bardzo wybiórczo i stąd ten niesmak.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Stanisław

Panie Stanisławie, wydaje mi się, że to wynika z faktu, że staram się realnie oceniać sytuację. Inaczej się ocenia kogoś, kto rządzi od ośmiu lat, a inaczej kogoś, kto rządzi od ośmiu tygodni. Na rzetelne oceny przyjdzie czas bliżej środka kadencji.

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Marek

A jak zarabiają na ROR 🙂

Belbeniusz
10 miesięcy temu
Reply to  mko

Ale w tej sytuacji tylko zdanie lobby bankowego się liczy, bo jak nie banki to kto miałby udzielać tak indeksowanych kredytów?
Pomijając „dyzmowe” pomysły w rodzaju udzielania kredytów hipotecznych przez państwo.

Redrum
10 miesięcy temu

Można wziąć kredyt ze stałym oprocentowaniem i przez pięć lat spać spokojnie, w miarę możliwości regularnie go nadpłacając. Można też nie brać kredytu. Cwaniaczenie – kredyty frankowe i kredyty oparte na WIBOR, czy innych wskaźnikach, kiedy wszyscy ostrzegali, że za chwilę stopy wzrosną – zawsze kończy się źle.

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Redrum

W innych krajach, których waluty są jeszcze mniej znaczące na rynku walutowym da się zrobić kredyt o stałej stopie na 30 lat. W Polsce nie. Polska dziwny kraj.

PawełS
10 miesięcy temu

To podaj przykłady krajów (z powołaniem się na źródła), których waluta jest mniej istotna niż PLN i w których są kredyty na stały procent na 30 lat 😉 znajdzie się ich z 5?

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  PawełS
PawełS
10 miesięcy temu

Przeczytałem. I nigdzie nie ma tam fragmentu, z którego by wynikało, że możesz pożyczyć ze stałą stopą na 30 lat (to jest kluczowe, bo na krótsze okresy to ok). Więc nie pisz o rzeczach, o których nie masz pojęcia 😉

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  PawełS

Czytaj ze zrozumieniem.
Tutaj masz kolejny – https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wkrotce-wysyp-nowych-hipotek-nadchodza-kredyty-ze-stala-stopa-8082294.html i to z 2021. Pamiętajmy, że BMR to świeża sprawa. I najnowsze statystyki co do świeżych kredytów wskazują kierunek. Jak masz dane najnowsze mówiące co innego to pokaż. Nawet według statystyk z 2021 widać, że jest sporo krajów które dają stałki na ponad 10 czyli na pewnie przynajmniej 20 lat. A południowi sąsiedzi umieją robić to co w Polsce się nie da. Nie ma aż tak dokładnych statystyk, ale jest różnica między Polską a resztą cywilizowanego świata. Posiadanie wpływu na oprocentowanie prawie całego portfela godzi w interesy jak w mało którym kraju.

PawełS
10 miesięcy temu

” widać, że jest sporo krajów które dają stałki na ponad 10 czyli na pewnie przynajmniej 20 lat”
1) po pierwsze to, że „więcej niż 10” i „przynajmniej 20” są równoważnymi wyrażeniami jest Twoją radosną twórczością 😉
2) po drugie, nawet, gdyby przyjąć Twoje 20, to do 30 nadal daleko. 10 lat to dużo, a jeśli jest na tym dalszym końcu krzywej, to już kosmicznie dużo

Więc jeszcze raz: nie wiesz- nie pisz 😉

Michał
10 miesięcy temu

Banki narzekają jak źle, jak ciężko, po czym notują rekordowe zyski 🙂
Dla porównania wartało by opisać jak to wygląda w innych krajach europy choćby w Czechach czy Hiszpanii, bo dopiero byłby to ciekawy artykuł, szczególnie jeśli spojrzymy na ceny nieruchomości w Hiszpani ^^

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Michał

Tam mają EURIBOR, czyli wskaźnik tak samo działający jak WIBOR. Nie mają tam natomiast Mateusza Morawieckiego, więc nie działa jeszcze EURIRON 😉

Michał
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No tylko za granicą można wziąć kredyt hipoteczny z oprocentowaniem na poziomie stopy EBC 🙂
A w takiej Dani to już w ogóle na 20 z 3% 😉

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W przypadku EURIBOR mamy do czynienia ze wskaźnikiem, który nie jest kwotowany bilateralnie. U nas uczestnik fixingu musi kwotowań poziom WIBOR i WIBID w parze. Nawet jak nie chce ulokować środków musi zakwotować cenę, po jakiej chce ulokować. To jest chore. EURIBOR kwotują banki z różnych krajów. Jest więcej transakcji. I stosunek aktyw/pasyw uzależnionych od EURIBOR jest bardziej zrównoważony niż w Polsce, bo stałe stopy w innych krajach są powszechne a w Polsce nie. Stosowanie instrumentów zabezpieczeń zmiany stopy powoduje rozmycie kierunku interesu. Podsumowując: w żadnym innym kraju bankom nie opłaca się tak bardzo zawyżać wskaźnika referencyjnego jak w Polsce.

Admin
10 miesięcy temu

EURIBOR częściej bywał oparty na realnych transakcjach, ale to kwestia głębokości i płynności rynku

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Niskiej transakcyjności rynku sprzyja niska reprezentatywność. Na płynnym rynku gdzie jest potrzeba zawierania transakcji poziom ceny wyznacza popyt i podaż. Dlatego problemem dużym jest stworzenie reprezentatywnego wskaźnika na rynku, na którym nie ma potrzeby zawierania transakcji. Dlatego mitem jest, że nie musi być transakcji na rynku. BMR dopuszcza wa każdym razie taką możliwość, ale wskaźnik musi być tak opracowany, aby odzwierciedlać realia. A jedna metoda łącząca wskaźniki WIBOR i WIBID nie jest w stanie wskazać WIBORu jako poziomu zawieranych transakcji. Bo dwa procesy zaburzają się nawzajem.

Admin
10 miesięcy temu

Jeśli transakcyjność nie jest obowiązkowa, to wchodzimy na wyjątkowo grząski grunt. Trudne zadanie przed kwestionującymi reprezentatywność, o ile nie oprą się na transakcjach. Zobaczymy co na to sądy najróżniejszych instancji

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie taka trudna, bo transakcje są, ale jest ich mało. Więc powiedzmy, że byłaby powiedzmy jedna transakcja na WIBOR 3M w maju 2022 i w skutek tej transakcji założony byłby depozyt powiedzmy na 3% rocznie a WIBOR 3M w tym czasie wskazywałby 5 % to znaczy, że wskaźnik nie jest reprezentatywny. To takie proste. Jeśli mamy nawet kilka transakcji rocznie na jednym tenorze możemy porównać poziom transakcji zawieranych do poziomu WIBOR.

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu

WIBOR jest niereprezentatywny. W okresie rosnących stóp procentowych transakcje robiło się średnio 1,5% poniżej tego co wskazuje WIBOR. Co wskazuje, że banki w tzw. kwotowania wiążące „wkładają” (około 93% kwotowań dla WIBOR 6M) kontrakty FRA które cechuje duża dynamika podczas szybkiego wzrostu stóp procentowych. Stąd znaczące zawyżenie WIBOR i brak reprezentatywności. WIBOR po reformie w 2020 roku jest jeszcze większym bublem niż ten przed reformą. Bo administrator bankom nie pozwala wpisywać deklaracji, tylko dane z bazy kwotowań wiążących. A tą bazę stanowią głównie kontrakty FRA. I dochodzimy do kuriozum, że aktualną wartość WIBOR kształtuje wartość WIBOR z przyszłości. I następne… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu

Dobrze rozumiem, że woli Pan WIRON, mimo wszystko? ;-0

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Był tylko jeden reprezentatywny wskaźnik w Polsce, ale już go nie ma. Podobno KNF pomógł w tym, aby go nie publikować dalej.

Kamil
10 miesięcy temu

WIRON nie obniży nikomu rat. Wyliczone zostaną historyczne różnice wskaźników i dodana marża do starych kredytów. Może właśnie dlatego wiron jest tak niski, aby ta (stała) marża została później obliczona odpowiednio wysoko.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Kamil

Raczej to pochodna jego konstrukcji, ale rzeczywiście marża będzie wyższa

jsc
10 miesięcy temu
Reply to  Kamil

(…)dodana marża do starych kredytów(…)
Coś mi mówi, że na tej marży będą paść głównie kancelarie prawnicze…

łukasz łukasz
10 miesięcy temu

Mam kredyt w PKO BP brany równo rok temu. Mam WIRON w umowie więc to nie prawda że Banki nie chcą go.

Admin
10 miesięcy temu

Ooo, od początku w umowie był WIRON czy wszedł po aneksie?

Marek (ale inny)
10 miesięcy temu

Skoro Wiron „patrzy w przeszłość” gdzie stopy NBP były wyższe a Wibor w przyszłość, kiedy to stopy mają spadać to jaki cudem jest taki rozjazd w stawkach na korzyść (patrząc z punktu widzenia banków) Wiboru? Coś tu się kupy nie trzyma ta teoria albo ma słabe odzwierciedlenie w realiach… Druga sprawa: Wiron miał z definicji odciążyć klientów ergo miał być mniej korzystny dla banków. Skąd więc teza, że o dziwo banki nie chcą udzielać kredytów skoro wiadomo było już na początku, że będą musiały być do tego przymuszone regulacjami bo z własnej woli tego nie zrobią. Dużo ciekawej treści merytorycznej… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu

Banki i tak udzielą kredytów tak, żeby im się opłacało – po stronie klientów jest akceptacja tych stawek (im będzie mniejsza, tym banki bardziej będą obniżały oferty). Czy to będzie WIBOR plus 2% czy WIRON plus 4% – na jedno wyjdzie

franky
10 miesięcy temu

Ja czekam z popcornem jak wskaźnik WIBOR zacznie być podważany przez sądy tak jak kredyty frankowe. Wcale mi banków nie będzie szkoda, ich zachłanność przekracza wszelkie granice. Praca w banku aktualnie nie ma nic wspólnego z prestiżem, z sektorem zaufania publicznego itp. a raczej ze scamem i oszustwami jw. WIBOR to z założenia powinien być wskaźnik tożsamy z kosztem pozyskania pieniądza dla banku, tyle że transakcje między bankami są tak rzadkie jak tylko mogą być, aby ten wskaźnik coś pokazał. Tymczasem, banki korzystają z darmowego osadu na ROR lub żałosnego oprocentowania jakie proponują dla starych środków załóżmy 2,5% i to… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  franky

Z tym podważeniem WIBOR to nie musi być tak łatwo jak z frankami. Natomiast problemem jest fakt, że banki finansują akcję kredytową pieniądzem, za który płacą niewielkie odsetki. I stąd wysoki zarobek

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Upadek WIBOR to kwestia czasu. Mimo, że jest już blisko 20 spraw jest przegranych przez konsumentów. Wystarczy wnioskować w pozwie, aby sąd zobligował NBP do udostępniania danych przeprowadzonych transakcjach z rynku międzybankowego (zbierają od 2012 roku). Później trzeba te dane przeanalizować i wykazać brak reprezentatywności. Takie wnioski są już w sądach i czekają na rozpatrzenie. Jak sąd zobowiąże NBP to ten musi je udostępnić. Na sieci można znaleźć dane za okres 2012-2016. Można z nich wyczyta brak reprezentatywności WIBOR. Czyli inny jest poziom wskaźnika a innym jest poziomie, po jakim zawierano transakcje na rynku międzybankowym. Różnica sięga nawet 0,5%. Dziś… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu

Udowodnienie zmowy cenowej jest bardzo trudne, wie o tym najlepiej UOKiK. Brak reprezentatywności rzeczywiście może być dobrym argumentem, ale niekoniecznie – bo WIBOR „chodził” prawie zawsze razem ze stopami procentowymi:
https://subiektywnieofinansach.pl/trzy-tezy-przeciwnikow-wibor-u-ktore-nie-trzymaja-sie-kupy/

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

WIBOR jest zbliżony do poziomu stóp procentowych, ale warto pamiętać, że wskaźnik referencyjny zgodnie z art. 11 BMR powinien odzwierciedlać poziom zawieranych transakcji. Jeżeli poziom nawet tych nielicznych transakcji odbiega od tego co wskaźnik pokazuje to nie może on być używany w umowach kredytowych a administrator powinien ogłosić zakończenie publikacji owego wskaźnika. Pamiętać należy, że w aktywach banków jest ponad 1 mld aktywów uzależnionych od WIBOR a w pasywach około 10 razy mniej. To oznacza, że zawyżenie wskaźnika o zaledwie 0,1% ponad poziom transakcji na międzynbanku stanowi ekstra przychód dla sektora bankowego 1 mld zł! Średni poziom zawyżenia jest nieznaczny… Czytaj więcej »

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Porównywanie poziomu WIBOR do poziomu stóp NBP nie jest dowodem na reprezentatywność wskaźnika. Przy badaniu reprezentatywności stopa NBP nie ma żadnego znaczenia. Dowodem albo brakiem dowodu na reprezentatywność jest porównywanie poziomu wskaźnika do poziomu zawieranych transakcji, który ten wskaźnik mierzy. Motywacją robienia części transakcji jest ustalanie WIBOR i indeksacja przychodów banków a innym zbiorem transakcji są te wykonywane z potrzeby ulokowania środków. I aby zbadać reprezentatywność najlepiej porównać transakcje które są efektem kwotowań WIBOR i zawierane są w okienku do tych, które odbywają się z czystej potrzeby ulokowania środków na rynku międzybankowym.

Admin
10 miesięcy temu

W takim razie inaczej rozumiemy słowo „reprezentatywność”

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To nie jest kwestia rozumienia. Odpowiedź mamy w Artykuł 11 – Dane wejściowe 1.  Opracowywanie wskaźnika referencyjnego podlega następującym wymogom dotyczącym jego danych wejściowych: a) dane wejściowe są wystarczające do dokładnego i wiarygodnego odzwierciedlenia rynku lub realiów gospodarczych, których pomiar jest celem danego wskaźnika referencyjnego; danymi wejściowymi są dane dotyczące transakcji, jeżeli są dostępne i adekwatne; jeżeli dane dotyczące transakcji nie są wystarczające lub adekwatne do dokładnego i wiarygodnego odzwierciedlenia rynku lub realiów gospodarczych, których pomiar jest celem danego wskaźnika referencyjnego, można wykorzystać dane wejściowe niebędące danymi dotyczącymi transakcji, w tym ceny szacunkowe, kwotowania i zatwierdzone kwotowania lub inne wartości Jednak KNF… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu

Co nie zmienia faktu, że definicja danych wejściowych jest baaaaardzo szeroka.

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ustalając wskaźnik można użyć praktycznie dowolnych danych, ale docelowo wskaźnik musi być reprezentatywny. Czyli wskazywać poziom dokonywanych transakcji. Warto zauważyć, że WIBOR po zmianach ma mierzyć poziom zawieranych trankcji po jakich banki są gotowe ulokować depozyt w innym banku. A do ich wyliczenia w dwóch poziomach kaskady używa się danych dotyczących rynku depozytów innych niż międzybankowe. Tak poza tym przy zmianie metody w 2020 roku banki nie informowały klientów o zmianie sposobu wyliczania wskaźnika a to przecież ma wpływ na poziom jego ustalania i zobowiązania klienta. Do wyliczania WIBOR można użyć nawet ceny kartofli. Ważne, aby docelowo WIBOR wskazywał poziom… Czytaj więcej »

jsc
10 miesięcy temu

A ja nie rozumiem czegoś innego… Z tego co piszesz jasno wynika, że winnym afery jest nadzór, a chcesz łupić banki. Możesz wyjaśnić dlaczego?

Krzysztof
10 miesięcy temu
Reply to  jsc

Banki naciskały na KNF oraz administratora aby najlepiej nic nie zmieniać we wskaźniku po wejściu rozporządzenia BMR. Przecież ludzie z banków (Stowarzyszenie ACI Polska) 30 lat temu opracowali wskaźnik WIBOR. 4 lata temu w obawie o trwałość umów starego portfela i ryzyko podważania umów na skutek znaczącej zmiany metody nie oddzielono wibor od winie. A przecież ACI to stowarzyszenie ludzi czynnych zawodowo z banków. Poza tym jak dochodziło do zmowy to ludzie właśnie z banków kilkanaście lat temu się dogadali. A dziś w politykę kwotowań wiążących właśnie banki wpisują kontrakty terminowe na WIBOR jako podstawę do określenia kwotowania. Winnych jest… Czytaj więcej »

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest trudne ale nie niemożliwe co wielokrotnie udowodnił UOKIK nakładajac kary na różne firmy.

Anna
10 miesięcy temu
Reply to  franky

Mam stałe 3,6% przez 5lat i niestety napisane, że mam świadomość zmiennosci WIBOR po tych 5l. No ale może też mogę coś ugrać? Jakieś pomysły?

Sylwester
10 miesięcy temu

W zasadzie artykuł można sprowadzić do stwierdzenia, iż banki nie chcą oferować kredytów opartych o WIRON, gdyż wtedy musiałyby wykazywać wyższą marżę w ofercie, a to jest politycznie niepoprawne w ich mniemaniu. Co znów się sprowadza to tego, że wcześniej i obecnie ukrywają swoją marżę w WIBORze.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Sylwester

Wyższa marża to jedno, ale nieprzewidywalność wskaźnika to drugie

Marcin
10 miesięcy temu

Może wygłoszę niepopularną tezę, dla niektórych zapewne iście bluźnierczą.
Bank powinien udzielać kredytu na procent, który skłonny jest zapłacić ten, któremu zależy na pieniądzach uwzględniając jego koszt czyli procent za który depozytariusze składają swe pieniądze w banku. Sztuką jest zarabianie na tej różnicy i to jest rola banku. A wskaźniki przy kredytach? Do wyrzucenia. Dzięki wskaźnikom banki obecnie mają jak pączek w maśle, wielkie zyski bez wysiłku.
Oczywiście to mój duży skrót myślowy ale to właśnie prostota jest drzwiami do sukcesu uzdrowienia tego chorego świata finansów a nie jego postępująca gmatwanina.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Należałoby zatem wyrzucić do śmietnika cały system rezerwy cząstkowej i pożyczać dalej tylko pieniądze uzyskane od deponentów. Biorąc pod uwagę straty na nie trafionych kredytach – to byłby baaaardzo drogi pieniądze. No bo tak: biorę 1000 zł, płacę deponentom 10%, pożyczam te pieniądze na 20% w dziesięciu kredytach. Powinienem dostać z powrotem 1200 zł, z tego 1100 zł oddać deponentom i 100 zł zarobić. Ale ponieważ jeden kredyt prawdopodobnie nie będzie odzyskany, to dostanę zwrot tylko 1100 zł. Żeby zarobić muszę udzielać kredytów na co najmniej 25-30%.

Marcin
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zgadzam się w pełnej rozciągłości z likwidacją rezerw cząstkowych.
No ale kto powiedział, że pieniądz ma być łatwo dostępny i chwytany jak super okazje w kilka minut przez aplikację? Świat jest już tak zadłużony, że nikt, nigdy już tych długów nie spłaci. Będzie musiał nastąpić twardy reset na świecie by wyzerować liczniki długu publicznego i prywatne liczniki obywateli. Przecież świat leci na spirali długów…

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Może tak być, ale o tej spirali długów to już wiemy od 20 lat i na razie od kryzysu do kryzysu, ale świat jakoś się turla 😉

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Raczej od 50 lat, ale spręzyna już nie spirala zadłużenia wciąż, się nakręca

jsc
10 miesięcy temu

NIe stawiałbym Kompanii Wschodnioindyjskiej za wzór kapitalizmu…

jsc
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

(…)Należałoby zatem wyrzucić do śmietnika cały system rezerwy cząstkowej i pożyczać dalej tylko pieniądze uzyskane od deponentów.(…)
W sytuacji, w której na poważnie się sugeruje, że organy nadzoru finansowego należą do zorganizowanej grupy przestępczej nie ma innej opcji.

Anna
10 miesięcy temu

Panie Macieju. Czy mógłby Pan pochylić się roboczo nad tematem ewentualnego przyjęcia w Polsce euro. W aspekcie oszczędności. Jak wówczas zmienia się wartość oszczędności zgromadzonych w złotówkach a jak w euro? Czy jakieś oszczędności mogą stracić/ zyskać na wartość? Co z obligacjami państwowymi? Co kupić inwestycyjnie przed taką wymianą a z czym poczekać? Myślę, jest to nieodległa perspektywa i juz warto zacząć o tym myśleć.

Admin
10 miesięcy temu
Reply to  Anna

Wpiszę do pipeline, aczkolwiek my teraz nie spełniamy kryteriów, więc nawet gdybyśmy my chcieli (a na razie nie chcemy) to i tak nas nie przyjmą 😉

Anna
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No tak. Po wycieku planów Bundeshwery raczej odwrotny temat warto przeanalizować: dokąd wiać i z czym za 1,5 roku?

Jacek
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dotarły do mnie pogłoski, że Bruksela przyciśnie do przyjęcia EUR te kraje, które się traktatowo do tego zobowiązały. Rozmawiałem z Niemcem w czasach poważnego kryzysu finansowego Grecji, który skończył się ratowaniem banków posiadających obligacje tego kraju za pomocą pieniędzy podatników. Stwierdził, że choć i Niemcy muszą dopłacać, to finalnie jest to dla nich korzystne, gdyż takie zadłużone kraje powodują osłabienie kursu EUR względem innych walut, co sprzyja eksportowi. Może się więc okazać, że kraje unijne nastawione na eksport byłyby zainteresowane w powiększeniu strefy Euro o słabsze gospodarki w celu jego stymulowania. Ale rzecz jasna po znalezieniu alternatywy dla importowanych bezpośrednio… Czytaj więcej »

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Surowce energetyczne to jedno.
Problem jest innowacyjność i konkurencyjność. Z jednym i drugim Europa przegrywa. Przemysł ciężki wynosi się z Europy.

Radek
10 miesięcy temu
Reply to  Anna

Jak chcesz przyjąć euro to zobacz ile wynosi zadłużenie krajów do PKB z południa Eu, zachodu, pólnocy i krajów Europy wschodniej.
Później zobacz ile wynosiło zadłużenie Grecji w chwili kryzysu, kto musiał się dokładać do tego aby Grecja nie splajtowała kraje które miały euro oraz kraje które nie miały euro. Następnie zobacz które kraje z dobrą gospodarką mają własne waluty i nie chcą mieć euro.

Później zrób rachunek co się bardziej opłaci. Ryzykować, czy płacić w złotówkach.

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu

Narodowa Grupa Robocza opracowywała wskaźnik WIRON przez wiele miesięcy, który nadaje się do kosza. I nie mamy aktualnie alternatywnego wskaźnika, który jest bezpieczny dla banków. Ani WIBOR ani WIRON nie jest wskaźnikiem, którego można bezpiecznie używać w umowach nie narażając się na pozwy konsumentów 9 stycznia pojawił się raport o błędach, które wystąpiły przy wyliczaniu wskaźnika – https://gpwbenchmark.pl/aktualnosci_czytaj?cmn_id=2246&title=Rewizja+historycznych+Danych+Wej%C5%9Bciowych+WIRON Za 2023 poprawka pow. 2 bp dotyczyła 80% dni! Maksymalna korekta to 40 bp. W efekcie tej klęski, GPWB zawiesza publikację tzw. WIRONu jedno-podstawowego. Przy takiej korekcie danych wejściowych, indeks ciągniony stał się bezużyteczny i nienaprawialny. Komunikat w tej sprawie z 5… Czytaj więcej »

Admin
10 miesięcy temu

No nie wygląda wesoło ten WIRON. Nie wiem czy bym kupił obligacje benchmarkowane czymś takim…

Krzysztof Szymański
10 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Warto kupować takie produkty, bo później np. kredyt można spłacić bez oprocentowania.

jsc
10 miesięcy temu

A jak dobrze się zamąci sytuację to można urwać i kapitał… z odsetkami ustawowymi.

Radek
10 miesięcy temu

Ogólnie to przesunięcie końca Winiary zamiast do końca 2024 na koniec 2027 to nic innego jak kolejne trzy lata „czesania baranów kredytowych ” dodatkowo na 1.3 procenta. Każdy wskaźnik jest dobry czy to WIBOR czy WIRON

Grzegorz
8 miesięcy temu

Panie Macieju nie oczekuję tutaj oczywiście szklanej kuli ani wróżenia bo oczywiście nikt nie wie co się wydarzy. Czy jakby miał Pan teraz wziąć kredyt to na obecny stan wiedzy przy wyborze opcji stałego oprocentowania lub opcji zmiennego oprocentowania opartego na WIRON którą by Pan wybrał? Zakładając że na starcie całkowite oprocentowanie jest na bardzo zbliżonym poziomie jak to jest teraz w ING. Jeszcze raz zaznaczam że pytam z ciekawości bo dlaczego ING idzie w WIRON a reszta banków się ociąga.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Nie wiem dlaczego akurat w ING promują już teraz WIRON. Z tego co wiem to i tak większość klientów bierze stałą stopę.
Ile proponują stałego oprocentowania i na ile lat i jaką marżę powyżej WIRON?

Grzegorz
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Przykładowo na kalkulatorze dostępnym na ich stronie kredyt na 400000PLN na 20 lat. Oprocentowanie stałe 7,2%. Oprocentowanie zmienne oparte o WIRON 1M 5,03%+2,39% marża a więc sumarycznie 7,42%. Oprocentowanie praktycznie identyczne na starcie i zakładając nawet powolny spadek stóp procentowych wygląda to wtedy OK. Tylko pytanie gdzie haczyk bo już inne banki które ciągle oferują kredyty o WIBOR mają znacznie większy rozrzut oprocentowania na niekorzyść zmiennego.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Stopy raczej powinny za jakiś czas zacząć spadać, co jest argumentem na rzecz WIRON-u… Ale z drugiej strony stałe to święty spokój, jak spadną stopy rynkowe, to zawsze można refinansować. Więc to bardziej zależy od podejścia do życia i do wahliwości, mniej od rachunku ekonomicznego

Marcin
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A co teraz w sytuacji kiedy WIRON może pójść od kosza? Warto pakować się w zmienne w ING oparte na WIRONie?

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Chyba nie ma innego wyjścia (jeśli to ma być ING), bo oni nie mają kredytów na WIBOR

Marcin
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A może jednak lepiej wybrać stałe i z boku obserwować co wydarzy się z WIRONem i WIBORem? Po 5 latach zawsze będzie możliwość ruchu w którąś stronę – czy dalej stale, czy zmienne na nowych obecnie nieznanych warunkach.
Stoję właśnie przed taką decyzją i sam już nie wiem co wybrać. Obecnie stale u mnie „wygrywa”, bo wydaje się bardziej stabilną opcją. Gdyby stopy mocno spadły w ciągu 5 lat to zawsze jest opcja refinansowania w innym banku też na stałym. Dobrze kombinuję? Będę wdzięczny za opinie i Pana spojrzenie.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Jeśli ceni Pan stabilność – to oczywiście warto wybrać stałą. W każdym momencie ma Pan opcję refinansowania kredytu w innym banku lub renegocjowania w tym samym banku stawki. Ze stałego będzie można przejść tylko na stałe, ale to nie jest problem. Tylko proszę sprawdzić czy za wcześniejszą spłatę (refinansowanie przed piątym rokiem) nie ma wysokich opłat. Bo to się czasem zdarza

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu