Mamy za sobą dobry rok dla inwestujących pieniądze. W górę szły akcje, można było zarobić na obligacjach, mniejsze są realne straty na trzymaniu pieniędzy na bankowych depozytach. Zarobili ci, którzy inwestowali w złoto, w górę szły ceny nieruchomości. A jak będzie w kolejnym roku? Jak skutecznie lokować pieniądze w 2024 r.?
W „Subiektywnie o Finansach” lubimy inwestowanie długoterminowe, nie zmieniamy co chwilę portfeli inwestycyjnych, nie próbujemy łapać górek i dołków. Dywersyfikacja i konsekwencja, jechanie na wielu koniach naraz i umiejętne zmniejszanie wahliwości poprzez dokładanie do portfela nowych składników – takie działanie promujemy i tak sami inwestujemy swoje oszczędności.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale świat się zmienia, więc warto obserwować nowe trendy i uwzględniać je w swoim podejściu do inwestowania. Dlatego dziś zapraszam do przeczytania rozmowy z ekspertem – Jerzym Nikorowskim, szefem biura maklerskiego BNP Paribas. Ten broker przygotował swoje prognozy inwestycyjne na 2024 r., ale nasza rozmowa jest szersza tematycznie, zapytałem o kilka ważnych trendów oraz zasad inwestycyjnych, które ostatnio się załamały. Pytanie czy wrócą i czy w tej sytuacji powinniśmy jakoś zmienić nasze podejście do inwestowania.
Zapytałem mojego gościa m.in. o to, czy słynne portfele 60:40 przestały się sprawdzać na dłużej czy tylko na chwilę, o nowe sposoby na dywersyfikację, o to czy inwestowanie w ETF-y może wyjść z mody, gdy rynek się zdefragmentował niczym plecha grzyba (np. Magnificent 7 kontra reszta świata) i wśród analityków oraz zarządzających aktywami wraca umiłowanie selektywnych strategii inwestycyjnych, a także o nowe branże, geopolitykę i nowe szanse inwestycyjne. Pełnej wersji rozmowy posłuchaj w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” pod tym linkiem.
Maciej Samcik: Czy jesteśmy dzisiaj w przededniu kolejnych obniżek stóp procentowych w Polsce, a może ta korekta stóp, które zostały obniżone o 1 pkt procentowy od szczytu, się zakończyła? Pytam oczywiście w kontekście funduszy obligacji i tego, czy da się jeszcze w nich zarobić. Wiadomo, że oczekiwania na spadek stóp procentowych pomagają funduszom obligacji osiągać zyski. W ostatnim roku średnio było to 8-10% na plusie, ale wcześniej spadki sięgały 10-20%, w zależności od funduszu.
Jerzy Nikorowski: Patrząc na krajowy rynek, widzę bardzo dużą szansę na to, żeby stopy procentowe były w przyszłym roku obniżone. Zatem inwestorzy, którzy poszukują konserwatywnego inwestowania, będą prawdopodobnie mogli znaleźć zyskowne inwestycje w funduszach obligacji.
Czy podobne okazje inwestycyjne widzi pan na rynku obligacji zagranicznych? Myślę tu o obligacjach amerykańskich i tych ze strefy euro. Tam też stopy procentowe są wysoko. U nas już zaczęły się obniżać, a tam jeszcze nie. Czy to jest dobry moment, żeby inwestować w fundusze obligacji lokujące na przykład w obligacje korporacyjne amerykańskich spółek albo w obligacje skarbowe, europejskie czy amerykańskie? Czy to może być nawet lepsza okazja inwestycyjna niż polskie fundusze obligacji.
Uważam, że fundusze inwestujące w obligacje w euro bądź dolarze mogą być bardzo dobrym pomysłem na najbliższe miesiące. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy od dwóch lat w trendzie wzrostowym stóp procentowych, dochodzimy do momentu, w którym następne ruchy władz monetarnych w obu tych regionach będą skierowane na obniżanie kosztu pieniądza.
Inflacja, którą dzisiaj obserwujemy, jest już na znacznie niższym poziomie niż w poprzednich kwartałach. Trend spadkowy inflacji jest zakotwiczony, czyli jest raczej pewne, że inflacja będzie spadała z wielu przyczyn, między innymi z uwagi na to, że globalne spowolnienie gospodarcze jest głębsze, niż wcześniej się spodziewano. Więc i inflacja będzie niższa. Natomiast na pewno nie znajdzie się tak nisko jak w latach 2010-2018, gdy była zbliżona do zera.
Co będzie ze złotym? Ostatnimi czasy złoty się umacnia, zwłaszcza wobec dolara, który spadł poniżej 4 zł. Czy euro też możemy zobaczyć w 2024 r. z trójką z przodu?
To, co się działo się w ostatnich miesiącach ze złotym, już w dużym stopniu wyczerpuje potencjał wzrostu wartości naszej waluty. Kolejne miesiące mogą się wiązać bądź ze stabilizacją bądź lekką deprecjacją złotego. Warto pamiętać, że w dalszym ciągu jesteśmy w okresie dosyć dużej niestabilności, zarówno politycznej, jak i gospodarczej. Jesteśmy przed ważnymi decyzjami dotyczącymi finansowania deficytu budżetu i kształtowania wydatków państwa przez nową koalicję. To wszystko może mieć przełożenie na notowania złotego.
Która z dwóch głównych walut będzie lepszą inwestycją?
Jeśli chodzi o dwie główne waluty, to uważamy, że euro ma większy potencjał do wzrostu kursu. Głównie z uwagi na to, że moment wychodzenia z wysokich stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych z reguły następuje wcześniej niż w Europie. W Stanach Zjednoczonych stopy szybciej pójdą w dół i to jest zła wiadomość dla dolara. Natomiast Europa będzie się „chłodzić” w trochę innym tempie, co może pomóc notowaniom euro.
Biorąc pod uwagę ten moment, w którym jesteśmy w gospodarce globalnej, czy akcje są drogie czy tanie? Jak się spojrzy na wyceny spółek, to wychodzi, że są bardzo drogie, przynajmniej te amerykańskie.
Krótka odpowiedź na pytanie o to, czy mamy dobry moment do zajmowania pozycji na rynku akcji, brzmi „tak”. Uważam, że to jest bardzo dobry moment z uwagi na to, że jesteśmy bardzo blisko dołka cyklu gospodarczego. Wszystkie wskaźniki makroekonomiczne, wskaźniki wyprzedzające koniunktury wskazują na to, że ocieramy się o globalną recesję. Właśnie w takich chwilach należy zajmować pozycję na rynku akcji, by móc budować sobie przyczółek na czas wzrostu gospodarczego.
Akcje się kupuje wtedy, gdy jest jeszcze kiepsko i panuje niepewność, a nie wtedy, kiedy już jest prosperity w gospodarce. Patrząc na rynek akcji, starałbym się możliwie jak najszerzej dywersyfikować inwestycje i nie skupiać się wyłącznie na największych spółkach, które w ostatnich kilku kwartałach wygenerowały większość dodatnich stóp zwrotu w indeksach giełdowych. Zalecałbym selektywne podejście, szukanie subsektorów i mniejszych spółek.
Dziś indeksy akcji są bardzo mocno przeważone spółkami technologicznymi. Mówimy o 5-7 największych spółkach, np. Amazon, Tesla, Microsoft, Nvidia. One bardzo mocno podrożały i w ich przypadku bym nie widział już dużego potencjału wzrostu. Natomiast szeroko obserwując cały rynek – amerykański czy krajowy – widziałbym sporą szansę na wzrost cen.
Jeśli będzie tak, że największe spółki technologiczne, na których „wiszą” indeksy, nie będą przynosiły satysfakcjonujących stóp zwrotu w 2024 r., to czy to nie będzie problemem dla inwestowania pasywnego, z wykorzystaniem ETF-ów? Portfele złożone z ETF-ów przez ostatnie dwa lata krążą wokół zerowej stopy zwrotu, podczas gdy największe spółki technologiczne zyskały 60-70% w skali roku.
ETF-y, jak każdy inny instrument finansowy, mają swoje wady i zalety. Konstruując portfel inwestycyjny, który ma być dobrze zdywersyfikowany, nie ograniczałbym się wyłącznie do ETF-ów, lecz również skorzystałbym z rekomendacji inwestycyjnych i szukał dodatkowych elementów, ubogacających portfel.
Ale uważam też, że inwestowanie poprzez indeksy, poprzez ETF-y, może wciąż być lepszym rozwiązaniem dla inwestorów mniej obytych z rynkiem akcji, wciąż jest dobrym rozwiązaniem. Znika w takiej sytuacji ryzyko trafienia w pojedynczy podmiot, który może wygenerować oczywiście fantastyczne stopy zwrotu, ale może wygenerować też gigantyczną stratę.
Chociaż wygląda na to, że w najbliższych miesiącach, a może i latach, selektywne podejście do poszczególnych branż i w ogóle do rynku może przynosić lepsze efekty niż podejście bardzo szerokie, indeksowe, to mimo wszystko dla inwestorów najmniej doświadczonych ETF wciąż są fajną opcją.
Niewykluczone, że zaczął się – co zresztą zapowiadaliśmy w „Subiektywnie o Finansach” już od wielu miesięcy – czas selektywnych inwestycji. Może już nie być tak jak przez poprzednich kilkanaście lat, gdy w górę szedł cały rynek, a potem cały rynek zaliczał korekty. Ale to nie jest jedyna zmiana, która rzutuje na filozofię konstruowania portfeli inwestycji. Przestały się też sprawdzać portfele 60:40 polegające na tym, że 60% portfela inwestowaliśmy w indeks akcji, a 40% w obligacje. I liczyliśmy, że jak akcje będą spadać, to obligacje będą to amortyzować.
To najsłynniejsze portfele w ostatnich kilkudziesięciu latach: 60% akcji czy indeksu akcji i 40% indeksu obligacji. To było fajne, bezpieczne i się sprawdzało. Akcje rosły, obligacje spadały albo odwrotnie. Ten paradygmat się rozsypał dlatego, że obserwując zachowanie obu klas aktywów, coraz częściej widzimy okresy, w których akcje są dodatnio skorelowane z obligacjami. Mówiąc prostym językiem, oznacza to, że dywersyfikacja jednej klasy aktywów poprzez drugą jest niemożliwa. Taki portfel może podwójnie stracić.
To skąd wziąć taki element w portfelu, który będzie amortyzował ryzyko? W sytuacji, w której akcje i obligacje mogą „chodzić” w jednym kierunku, trzeba szukać czegoś, co zmniejszy wahliwość portfela. Co to może być?
W grę wchodzą inwestycje alternatywne, które wiodą prym wśród zamożnych inwestorów, a dla klienta detalicznego mogą to być produkty strukturyzowane. Większość klientów banków detalicznych ma do nich dość szeroki dostęp, nie wymagają posiadania wysokiego kapitału.
Rozłóżmy na czynniki pierwsze te produkty strukturyzowane. Co to takiego?
Większość pieniędzy jest lokowana w obligacje i odsetki z tych obligacji mają dać podstawę, żeby klient albo w ogóle nie stracił, albo w najgorszym wypadku mało stracił. Pozostała część jest inwestowana w opcje. Jak dobrze pójdzie z tą opcją, to produkt strukturyzowany da zysk. Jeśli nie – to klient otrzymuje tyle, ile wypracowały obligacje lub gwarantowany kapitał początkowy.
Na czym pan opiera przekonanie, że to będą teraz modne instrumenty w ofercie banków?
Gdy panowały niskie stopy procentowe, to wiele banków z oferowania produktów strukturyzowanych się wycofało. Teraz, gdy oprocentowanie obligacji jest wysokie, znów mogą być dobrym uzupełnieniem portfela. To jest dokładnie ten element, o którym przed chwilą rozmawialiśmy – dywersyfikujący portfel inwestycyjny. Stopa zwrotu z tego instrumentu nie jest związana z tym, w jaki sposób się zachowują rynki akcji czy rynki obligacji. Możemy dzięki temu uzyskać wypłatę w momencie, kiedy rynek akcji traci.
No tak, czyli możemy sobie wyobrazić sytuację, w której inwestuję w rynek akcji, a jednocześnie mam produkt strukturyzowany, który jest oparty na przykład na walucie. Albo który wypłaca pieniądze wtedy, gdy rynek akcji spadnie.
Produkty strukturyzowane mogą być i z gwarancją kapitału i bez gwarancji kapitału, mogą też mieć gwarancję warunkową, co oznacza, że po spełnieniu pewnych warunków zachowania instrumentu, na którym są oparte, czyli instrumentu bazowego, gwarancja kapitału istnieje, natomiast w przeciwnym razie znika. Przykładowo, jeśli indeks, na którym jest oparty produkt strukturyzowany, spada bardziej niż o 50%, gwarancja może znikać. W przypadku klientów, którzy poszukują inwestycji o wysokim profilu bezpieczeństwa, polecam produkty strukturyzowane z gwarancją kapitału i jednym prostym warunkiem, którego spełnienie oznacza wypłatę „premii’.
Jak geopolityka powinna wpłynąć na nasze myślenie o inwestowaniu oszczędności? Czy Ameryka może stracić prym w światowej gospodarce? Gdzie szukać wschodzących tygrysów?
Bardzo selektywne podejście do inwestowania i do budowy portfela inwestycyjnego wynika także z tego, że w ostatnich kilku latach jesteśmy świadkami zmiany w filozofii geopolitycznej. Po tzw. „zimnej wojnie” mieliśmy świat, który w dużym stopniu był zdominowany przez rynek kapitałowy Stanów Zjednoczonych. Obecnie jesteśmy świadkami sytuacji, w której inne kraje zaczynają nabierać znaczenia, jeśli chodzi o udział w indeksach światowych, w łańcuchach dostaw oraz w podziale wartości tworzonej przez gospodarkę światową.
Radziłbym zwrócić uwagę na kraje, które dotychczas były traktowane jako albo emerging markets, albo mało znaczące w skali gospodarki światowej. Kraje typu Indie, Brazylia, Meksyk, Australia. One nabierają coraz większego znaczenia.
Warto również zwrócić na to, w jaki sposób są kształtowane łańcuchy dostaw, jakie spółki są zaangażowane w produkcję poszczególnych kluczowych lub strategicznych komponentów i w jaki sposób budowane są strategie biznesowe poszczególnych koncernów.
Chciałbym zapytać o zmiany demograficzne. Czy to jest temat, który warto brać pod uwagę przy inwestowaniu? Na ile już dziś te zmiany demograficzne, „zainstalowane” w portfelu za pomocą spółek z poszczególnych branż, mogą mieć znaczenie dla skuteczności polityki inwestycyjnej?
Zmiany demograficzne, szczególnie obserwowane przez pryzmat selekcji spółek, są bardzo ważnym elementem w konstrukcji długoterminowego portfela inwestycyjnego. Mając na myśli demografię, myślę nie tylko o rosnącym odsetku tzw. srebrnego pokolenia, ale o wydłużaniu długości życia w rozwiniętych gospodarkach.
Bardzo dobrym przykładem, który bardzo często jest komentowany obecnie w mediach zagranicznych, jest właśnie przykład spółki Novo Nordisk, która weszła na rynek z preparatem zwalczającym otyłość, czyli wydłużającym życie. Tego typu produktów i spółek będzie coraz więcej.
Zwiększa się również atrakcyjność sektorów, które są nastawione na wspieranie starzejącego się społeczeństwa. Tak jak szeroko pojęty sektor zdrowia. Właściwie w każdej branży są spółki, które mogą dzięki zmianom demograficznym zarobić pieniądze.
Czy z pana punktu widzenia sztuczna inteligencja to jest rewolucja na miarę wynalezienia Internetu czy raczej chwilowa moda, która przeminie i pozostawi po sobie mnóstwo zawiedzionych nadziei?
Uważam, że to nie jest chwilowa moda. AI umożliwia automatyzację procesów w biznesie. Dostarcza możliwości automatyzacji, usprawnień, przyspieszenia obsługi klientów, przyspieszenia procesów. Technologie AI kreują dodatkową wartość dla każdego biznesu, w którym są zastosowane. To duży temat dla doradców inwestycyjnych i wszystkich, którzy się zajmują przeczesywanie, rynku w poszukiwaniu firm, które ze sztucznej inteligencji będą potrafiły wycisnąć jak najwięcej.
Duży zawód w ostatnich miesiącach spotkał inwestorów, którzy postawili na zieloną energię
Kwestia transformacji energetycznej nie powinna być postrzegana w sposób zero-jedynkowy. To nie dotyczy tylko spółek, które produkują energię z wiatraków czy energię solarną. Beneficjentami są spółki dostarczające prętów, metali, surowców, półproduktów. To również składa się na transformację energetyczną i zwiększenie potencjału energetycznego ze źródeł odnawialnych.
Mówiąc o źródłach energii elektrycznej, można wspomnieć o wszystkich technologiach, które poprawiają efektywność wykorzystywania energii elektrycznej, czyli że wszystko, co pozwala oszczędzać prąd, mniej go konsumować.
Czyli pieniądze z transformacji energetycznej niekoniecznie leżą tam, gdzie wszyscy myślą, że leżą. Bardzo dziękuję za to dzisiejsze spotkanie.
—————
Czytaj też w cyklu „Odpowiedzialne Finanse” oraz słuchaj w podcastach:
>>> Gotówka, karta, ubezpieczenie, assistance… Wakacyjna checklista przed zagranicznym wyjazdem
——————————
Niniejszy artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego „Odpowiedzialne finanse”, który „Subiektywnie o Finansach” realizuje wspólnie z bankiem
zdjęcie tytułowe: Unsplash