30 października 2023

Nie ma pieniędzy na spełnienie obietnic wyborczych? „Dziura Morawieckiego” jest na niby czy naprawdę? Trzy limity wydatków dla nowej władzy

Nie ma pieniędzy na spełnienie obietnic wyborczych? „Dziura Morawieckiego” jest na niby czy naprawdę? Trzy limity wydatków dla nowej władzy

Są pieniądze na realizację obietnic wyborczych czy ich nie ma? Jest finansowa „dziura Morawieckiego” czy jej nie ma? Zjednoczona Prawica zostawia budżet państwa w sytuacji tragicznej czy dość dobrej? Co mówią o tym liczby? I jak je „sprawiedliwie” interpretować?

Z jednej strony barykady Izabela Leszczyna i inni przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, a z drugiej – premier Mateusz Morawiecki i Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju. Jedni mówią o gigantycznej dziurze w kasie państwa, którą zostawiła Zjednoczona Prawica. Drudzy – o tym, że sytuacja jest pod kontrolą i nie należy straszyć, bo jeszcze ktoś na Zachodzie w to uwierzy i będziemy płacili więcej za obligacje.

Zobacz również:

Dziura Morawieckiego: fakt czy fatamorgana?

Jaka jest prawda? Sporo wiarygodnych i czytelnych wykresów, pokazujących sytuację państwowej kasy, opublikowały w ostatnich dniach zespoły analityczne największych polskich banków. Najciekawsze z nich będą podstawą tej minianalizy.

Fakty są takie: przez osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy ponad dwukrotnie zwiększyły się dochody państwa i w nieco większym stopniu – jego wydatki.

Dochody i wydatki budżetu państwa (źródło: Bank Pekao)
Dochody i wydatki budżetu państwa (źródło: Bank Pekao)

Działo się to m.in. dzięki dobrej koniunkturze w gospodarce światowej. Te pieniądze były w coraz większym stopniu zabierane Polakom przez rządzących. Jak pisałem w przedwyborczym podsumowaniu rządów PiS, przez osiem ostatnich lat nastąpił wzrost udziału podatków w łącznej wartości tego, co wypracowujemy.

Dzięki redystrybucji tych pieniędzy spadły nieco nierówności dochodowe w społeczeństwie, ale niestety spadły też inwestycje w gospodarce (z ponad 20% rocznego PKB do 16%). Zwiększył się też bardzo mocno – z biliona do 1,7 biliona złotych – dług państwa. A więc część wydatków socjalnych była finansowana te facto za pożyczane od polskich i zagranicznych banków i funduszy pieniądze.

Spadek inwestycji i niezbyt celnie zaadresowane wydatki socjalne zaczynają owocować wolniejszym wzrostem polskiej gospodarki, a więc wolniejszym wzrostem dochodów podatkowych. Zwolennicy wolnego rynku ostrzegali już lata temu, że traktowanie prywatnej przedsiębiorczości jako źródła pieniędzy na redystrybucję się źle skończy. I właśnie to widzimy.

Dochody podatkowe państwa (źródło: Bank Pekao)
Dochody podatkowe państwa (źródło: Bank Pekao)

A w tzw. międzyczasie pojawiły się nowe wydatki – na wojsko, na ochronę Polaków przed kryzysem energetycznym, na transformację energetyczną. Już istniejące wydatki trzeba waloryzować. Wzrosło też oprocentowanie pieniędzy, które pożyczamy na sfinansowanie długów.

Ile wynosi „dziura Morawieckiego”? I jak ją zasypać?

I to jest właśnie ta „dziura Morawieckiego”. Ile ona wynosi? Na ten rok rząd premiera Morawieckiego zaplanował dziurę w wysokości 92 mld zł, najwyższą w dotychczasowej historii Polski. Dodatkowo przychody z podatków po trzech kwartałach są o 30-35 mld zł niższe niż planowano. Co stanie się do końca roku? Niektórzy mówią, że ta dziura wzrośnie nawet jeszcze o dodatkowe 60 mld zł, a inni – że dzięki podatnikom z drugiego progu podatkowego spadnie do 10-15 mld zł.

Dziura Morawieckiego to spadek dochodów z VAT?
Dziura Morawieckiego to spadek dochodów z VAT?

Tak czy owak – będziemy mieli dziurę w budżecie największą w historii – może ponad 100 mld zł. Biorąc pod uwagę budżety różnych funduszy i samorządów – dziura jest jeszcze większa, wynosi co najmniej 192 mld zł. Taki właśnie rząd zgłosił do Unii Europejskiej deficyt finansów publicznych. Na przyszły rok rząd premiera Morawieckiego zaplanował jeszcze większą dziurę w budżecie państwa – w wysokości 165 mld zł (czyli deficyt finansów publicznych pewnie będzie powyżej 200 mld zł).

Jesteśmy drugim najszybciej zadłużającym się krajem w Europie. Przez osiem lat ani razu rząd nie zbudował budżetu państwa, który nie zwiększałby naszego zadłużenia. Ten wzrost zadłużenia nie przełożył się ani na wyższy poziom życia ludzi, ani na szybszy rozwój gospodarki. To nie jest ani powód do dumy (jaką pokazał na ostatniej konferencji premier Mateusz Morawiecki), ani do samozadowolenia, które nożna wyczytać m.in. z niektórych wypowiedzi Pawła Borysa, prezesa PFR.

Koszty obsługi długu publicznego (źródło: Bank Pekao)
Koszty obsługi długu publicznego (źródło: Bank Pekao)

Natomiast czy to – czyli ta ewentualna „dziura Morawieckiego” – oznacza, że polski budżet państwa jest w ruinie? Oczywiście nie. Owszem, dziura w budżecie jest rekordowa. A będzie jeszcze większa. Ale nawet jeśli w tym roku zadłużenie Polski sięgnie 1,7 biliona złotych, a PKB Polski (czyli to, co wszyscy wypracowaliśmy) realnie nie wzrośnie, to nominalnie ów PKB powinien sięgnąć 3,3 biliona złotych.

Relacja długu do wielkości polskiej gospodarki wynosi dziś niecałe 50%. Kraje rozwinięte mają zadłużenie rzędu 100% rocznego PKB. Generalnie rzadko się zdarza, żeby kraj z zadłużeniem poniżej 100% PKB miewał kłopoty finansowe i zbliżał się do bankructwa. Teoretycznie więc możemy jeszcze bezpiecznie się zadłużać, z czego premier Mateusz Morawiecki czerpał całymi garściami.

Oczywiście najlepiej byłoby się już bardziej nie zadłużać (nawet jeśli nie trzeba będzie tego nigdy spłacić, to im mniejszy dług, tym mniejsze odsetki) lub zadłużać się mądrzej niż za czasów Zjednoczonej Prawicy (czyli tak, żeby rosły inwestycje, gospodarka lepiej się kręciła, a dochody podatkowe się zwiększały). Ale miejsce – niestety, nawet na to, żeby zadłużać się głupio – jeszcze jest.

Dług publiczny do PKB (źródło: PKO BP)
Dług publiczny do PKB (źródło: PKO BP)

Czy są pieniądze na realizację wyborczych obietnic?

Natomiast nie możemy zadłużać się za szybko. Na takie tempo wzrostu długu (o 100-200 mld zł rocznie), jakie zaproponował lekkomyślnie premier Morawiecki, miejsca nie mamy. Są trzy blokady, które powodują, że musimy najpierw trochę bardziej rozpędzić gospodarkę, by móc zadłużać się w takim tempie jak ostatnio.

Po pierwsze: unijna bariera nadmiernego deficytu. Jeśli deficyt finansów publicznych przekroczy 3% PKB, to Unia Europejska może wdrożyć w każdym kraju Wspólnoty procedurę nadmiernego deficytu. Czyli zabronić obniżania podatków i wprowadzania nowych wydatków. Chodzi o to, żeby państwa się zbyt szybko nie zadłużały. Dopóki nie zwiększymy PKB, nie powinniśmy więc mieć większej dziury w budżecie państwa niż 90 mld zł rocznie.

Być może Unia Europejska pozwoli nam nie uwzględniać wydatków na armię (co dałoby dodatkowe 130 mld zł „powietrza”), część wydatków można oczywiście przesuwać w czasie, niektóre wydatki pewnie da się realizować za pieniądze z Unii Europejskiej (KPO, budżet unijny).

Po drugie: konstytucyjna granica 60% długu do PKB. Polska konstytucja mówi, że nie możemy mieć zadłużenia większego niż 60% PKB. Przy prognozowanym PKB na koniec 2023 r. na poziomie 3,3 biliona złotych możemy mieć mniej więcej 2 biliony złotych długu (czyli mamy jeszcze jakieś 200-300 mld zł „powietrza”, ale nie więcej).

Po trzecie: koszty obsługi zadłużenia. Nawet jeśli te dwa poprzednie blokery nie „pękną”, to jest jeszcze jeden – wysokość odsetek, które płacimy wierzycielom. Mając 1,7 biliona długu, możemy płacić 20-30 mld zł (tak było, gdy oprocentowanie wynosiło 2%) albo 100 mld zł (gdy będziemy płacili średnio 5-6%). Dla porównania: cały nasz budżet dochodowy to 700 mld zł.

Niestety, dziś realizowany jest ten drugi scenariusz, czyli koszty na poziomie ok. 100 mld zł. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że odsetki wzrosną (na całym portfelu) do poziomu 8-9% i wtedy odsetki sięgną nawet 150 mld zł. Tak będzie, jeśli inwestorzy zagraniczni nie będą „lubili” polskich obligacji (co się, niestety, zaczyna dziać). Jeśli odsetki sprawią, że będziemy musieli podwyższać podatki, likwidować np. 800+ albo ograniczać inwestycje. Wszystko to oznaczałoby katastrofę.

Obligacje skarbowe w posiadaniu zagranicy (źródło: Bank Pekao)
Obligacje skarbowe w posiadaniu zagranicy (źródło: Bank Pekao)

Rząd Morawieckiego zbliżył się do ściany, ale ścianę można przesuwać

Mówią, że „dziura Morawieckiego” sprawia, iż nie ma miejsca na realizację obietnic wyborczych (obniżenie składki zdrowotnej dla firm, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, urlop od ZUS dla firm, kredyt hipoteczny 0%) oraz na przedłużenie mechanizmów antyinflacyjnych (zamrożenie cen prądu).

Rzeczywiście, rząd premiera Morawieckiego „wyczerpał” w dużej mierze to, co można wydać w 2024 r. (deficyt budżetu sięgający 4,5% PKB, zadłużenie państwa sięgające 57-58% PKB, koszt odsetek od długu sięgający 20% dochodów państwa). Ale jest na to sposób – gdyby udało się wykreować wzrost gospodarki realnie o 3-4% rocznie (czyli nominalnie o 8-10% rocznie), to w każdym roku wartość tego, co wspólnie wytwarzamy, będzie rosła o 350-400 mld zł.

To oznaczałoby 10 mld zł dodanych do maksymalnego limitu rocznego deficytu budżetowego, 100 mld zł dodane do konstytucyjnego limitu zadłużenia państwa oraz 20-30 mld zł dodatkowego pieniądza z podatków na finansowanie np. kosztu obsługi odsetek (albo czegokolwiek innego). Wniosek jest więc taki, że w ciągu kilku lat nie powinno być problemu z utrzymaniem socjalu na obecnym poziomie (inna sprawa, czy to ma sens) i realizacji obietnic wyborczych, ale pod warunkiem, że uda się wykreować wzrost gospodarczy.

Na teraz nie stać nas na to, by dziura w budżecie wynosiła grubo ponad 100 mld zł rocznie, czyli tyle, ile zdołał „urzeźbić”  premier Morawiecki. Ale jeśli przez dwa, trzy lata gospodarka będzie się przyzwoicie kręciła (czyli zostanie wstępnie naoliwiona) – taka przestrzeń się pojawi. Tyle że już realizowane wydatki socjalne musiałyby być lepiej skalibrowane (żeby nakręcały częściowo też inwestycje, a nie tylko konsumpcję).

No i – tak, jak napisałem powyżej – zadłużenie nie może być celem samym w sobie. Nie możemy zadłużać się po to, żeby (jak to robiła populistyczna Zjednoczona Prawica) zwiększać konsumpcję i w ten sposób nakręcać gospodarkę. Trzeba nam też nakręcać inwestycje, a to wymaga przyjaźniejszej polityki dla firm i tańszego pieniądza. Tego się nie da połączyć z populistycznym rozdawnictwem.

Ciekawe? Posłuchaj też 181. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym dyskutujemy o tym, ile wynosi „dziura Morawieckiego”, o ile w ogóle istnieje. I czy jest się czym martwić. W podcaście zastanawiamy się też, co nowa władza powinna zrobić z polityką mieszkaniową i czy zapowiedziana modyfikacja podatku Belki ma sens. Na koniec o badaniach, z których wynika, że chodzenie na papierosa z szefem może popłacać. Zapraszają: Maciek Samcik, Maciek Danielewicz, Maciek Jaszczuk i Maciek Bednarek

A dla zainteresowanych wpływem zmiany władzy na oszczędności i strategie inwestowania pieniędzy mam wideofelieton o tym, co zmieni się w portfelach po wyborach:

zdjęcie tytułowe: Youtube (KPRM)/X (Bank Pekao)

Subscribe
Powiadom o
44 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
SirAdi
1 rok temu

W latach 2010-2014 średni deficyt finansów publicznych to 4,8% PKB z trendem wzrostu długu do PKB w okolice 53% (po OFE). Lata 2015-2019 to przeciętny deficyt 1,5% i spadek długu publicznego do 45%. Był to najlepszy okres w polskich finansach publicznych w okresie transformacji od 1989 r. Lata 2020-2024 to średni deficyt 4,4% i wzrost długu do 53% PKB w pandemii oraz obecnie spadek do około 48%. Mówa przy tym o deficycie i długu całych finansów publicznych z BGK, PFR, czy samorządami. Czyli jesteśmy z realnym długiem publicznym o ok. 4% niżej niż 2015 roku pomimo kosztów walki pandemią i kryzysem… Czytaj więcej »

SirAdi
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

„…rząd doprowadził do wzrostu udziału podatków w PKB”

Sugeruje Pan, że podwojenie dochodów fiskalnych w wyniku uszczelnienia systemu to zjawisko negatywne? 🙂

SirAdi
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Osobiście nie popieram polityki gospodarczej rodem z PRL, czy „państwa dobrobytu” na wzór bogatych państw Unii. Tylko zamiast uciekać w emocjonalny populizm, skupmy się na merytorycznuch liczbach – jak Pan skomentuje ostatni raport KE, z którego wprost wynika, że Polska jest numerem jeden w obniżaniu luki VAT, zmniejszając ją o 23 pkt. proc. w ciągu ostatnich 3 lat, a w sumie o ponad połowę od 2015 roku? Mowa o nominalnych kwotach rzędu kilku miliardów złotych rocznie…

SirAdi
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Pan znowu odpowiada w stylu „a u Was biją murzynów”. Zna Pan rząd po 89 roku, który nie wyprowadzał z budżetu miliardów w obligacjach? Bo tak możemy się przeczucać godzinami, a liczby pokazują, że zarówno deficyt jak i dług do PKB wyglądają korzystniej, niż za poprzednich rządów. I sam przyznaje to z niekrytym zdumieniem, ale takie są fakty.

SirAdi
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ależ ja się zgadzam, że obecna ekipa i jej polityka gospodarcza nie odniosła sukcesu. Tylko po pierwsze – porównując dane Eurostatu odnośnie deficytu i zadłużenia do PKB z okresem rządów poprzedniej ekipy (do czegoś porównać trzeba, aby mnieć punkt odniesienia) wychodzi, że tamci to dopiero nie odnieśli sukcesu. I o zgrozo, w kampanii licytowali się na populizm… Po drugie, kredytowane wydatki na zwiększanie konsumpcji to niestety trend w całej socjalistycznej UE.

Natomiast co do pliku PDF, z całym szacunkiem dla pana Dudka, ale NGO będący przybudówką partii politycznej nie może równać się wiarygodnością do Eurostatu 🙂

jsc
1 rok temu
Reply to  SirAdi

Ja mam inne dane… https://wiadomosci.radiozet.pl/Biznes/luka-vat-od-2021-roku-wzrosla-4-5-krotnie-mafie-vat-owskie-rozkwitly-za-pis
(…)Luka VAT od 2021 roku wzrosła 4,5-krotnie, do ok. 32 mld zł – powiedział w rozmowie z money.pl Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych.(…)

Jaroslaw
1 rok temu

Zacznijmy od tego że jestem złośliwą osobą ( prawdziwa menda) nie lubię pisu (wystarczająco naoglądałem się w firmie nominantów partyjnych). Powiem tak jestem zaskoczony wykresem dochody/wydatki (niezła księgowość wirtualna?) W latach 2018 – 2019 prawie zbieżność, rok 2020-2021 kolano-swirus,rak wyborczy 2023 gdzieś pomiędzy putinowa drożyzna energii. Oczywiście jako osoba nie mająca doświadczenia z wydawaniem czyiś pieniędzy wolałbym żeby dochody były wyższe od wydatków (tak przynajmniej działa mój budżet ale jestem w stanie policzyć w pamięci te moje wysoki zarobki). Uwaga do tekstu chyba żadnemu rządowi nie udał się budżet bez dziury przynajmniej po 89. Co do dziury na przyszłość -przyszły… Czytaj więcej »

Adam
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie jestem pewien czy posprzataja, raczej mozna sie spodziewac rozgrzebywania bajzlu ew retuszowania. Jakby sie okazalo ze jednak jest koniunktura to powiedza ze specjalistom sie udalo, a jak nie bedzie to ze nie dalo sie uprzatnac tego co zrobila poprzednia ekipa mózgowcow. PO to tez nie byly orly w latach swojego rzadzenia.

Last edited 1 rok temu by Adam
Jacuś
1 rok temu

Dla mnie niesamowite, że praktycznie każdy kraj i do tego zdecydowana większość obywateli jest zadłużona. Nie wiem tez u kogo. Niektórzy mówią że u Jowisza ale nie wiem czy to prawda.

Konrad
1 rok temu
Reply to  Jacuś

Wobec swoich obywateli, firm którym administracja jest coś winna, banków. To dość podstawowa wiedza.

Jacuś
1 rok temu
Reply to  Konrad

Tak myślałem, ekonomiczne perpetum mobile.

Jacek
1 rok temu

Mamił wyborców dobrobytem,
publicznym groszem beztrosko szastał.
Dziś już nad pustym stoi korytem,
bo rozliczenia czas w końcu nastał..

qqq
1 rok temu

Bądźmy realistami. Koalicja 3 partii nie może powiedzieć, że „Drogi Narodzie, obiecywaliśmy, ale jak zobaczyliśmy, że dziura jest duża, to odkładamy obietnice na za dwa lata”, bo po kilku miesiącach się rozpadnie. Do kasy z KPO (100 mld więc połowa dziury) trzeba przekonać prezydenta (czuję, że 24h może nie wystarczyć :-)). Przekierowanie emocji Narodu na światopoglądowe sprawy będzie trudne: większość w Sejmie konserwatywna a do tego inflacja daje się we znaki.
Rządzący będą mogli się wykazać racjonalnym rządzeniem i zarządzaniem nastrojami społecznymi!

Pawceluto
1 rok temu
Reply to  qqq

Nie może być realistą ktoś kto udaje, że nie znał stanu finansów publicznych jeszcze miesiąc temu, a teraz nagle odkrył jakąś dziurę, o której istnieniu nawet tutaj wszyscy wiedzieli od dawna. Te dane są jawne i powszechnie znane więc nawet jeśli ktoś jest na tyle głupi żeby wierzyć w to iż faktycznie jakiś polityk nagle coś odkrył to niech wysili swoje szare komórki i zastanowi się niby jakim cudem miał tego dokonać skoro jeszcze nie nastąpiła żadna zmiana władzy? Ani jeden gabinet, fotel czy stołek nie został jeszcze oddany, ale tajne papiery z ogromnym długiem wyleciały z jakiegoś TIRa? Kiedy… Czytaj więcej »

Artur Nowak
1 rok temu

Tak się zastanawiam. Czy nie można by prowadzić polityki kraju bez zadłużania się? Serio wszyscy muszą się w nieskończoność zadłużać i rolować dług. Ktoś musi zarabiać na tych odsetkach. Kto to jest?

Adam
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

No to badzmy szczerzy:
1 . To jest niestety lichwa – kto sadzi inaczej niech idzie i wezmie sobie kredyt na 20% rocznie, zobaczymy jak bedzie to wychwalal
2. Nie rzad zaplacil tylko Obywatele, rzad nie ma zadnych swoich pieniedzy, zaplacil kazdy Kowalski na spolke z Nowakiem co tam cos w podatkach odkladaja.

Adzik
1 rok temu
Reply to  Adam
  1. Niezgadzam się, to z lichwą nie ma nic wspólnego! Z definicji Lichwa – udzielanie nieetycznych pożyczek, z uwagi na zawyżone odsetki lub inne opłaty, w wyniku czego następuje nieuczciwe wzbogacenie się pożyczkodawcy. Czy przy oficjalnej inflacji >18% na pożyczce cokolwiek realnie się zarabia? To gdzie jest to nieuczciwe wzbogacenie?
  2. tutaj pełna zgoda i to powinno być nagłaśniane w społeczeństwie, może dotarłoby że za rozdawnictwo wszyscy płacimy
Adam
1 rok temu
Reply to  Adzik

Prosze Pana, nie da sie punktu pierwszego rozwazac bez punktu drugiego, to nie jest przypadek firmy tylko panstwa gdzie jakby to dziwnie nie zabrzmialo obywatele stanowia zabezpieczenie.
Powoluje sie Pan na inflacje, jednoczesnie chyba zapominajac ze splata odsetek 20% wymaga wykreowania kolejnego pieniadza przez instytucje ktorej de facto Pan ta kase pozyczyl. W pewnym sensie obligacje antyinflacyjne staja sie obligacjami inflacyjnymi.

Przeciez to jest paranoja.

Adzik
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

i potrącił podatek Belki od tego,więc efektywnie to20% nie było

Adzik
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

no to obligacje musiałyby być na 21% 🙂

Artur Nowak
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Rząd nie ma własnych pieniędzy. Musi zabrać ludziom w podatkach i/lub wydrukować. To jest patologiczny system. Rząd powoduje inflację, wypuszcza obligacje niby antyinfl., a potem spłaca pożyczkę pieniędzmi zabranymi mi w podatkach i/lub ponownie „wydrukowanymi”.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Idealnym klientem na obligacje jest zatem ktoś, kto je nieustannie zamienia na kolejne edycje skuszony 10-groszowym dyskontem.. A w testamencie zapisuje je skarbowi państwa.
Tak, to moja propozycja dla premiera na finiszu – niech udowodni, że będąc zwykłym obywatelem nie przestaje dbać o swój kraj.

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Są tacy co mają takie poglądy od 2008 i idą w… BTC.

Last edited 1 rok temu by jsc
Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu

A nauczyciele to podwyzke dostana?

Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

No to żona bedzie zadowolona 🙂

Adzik
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

podwyżki w oświacie tak ale po reformach

Marco
1 rok temu

Brakuje informacji jaki jest koszt spełnienia obietnic wyborczych.

Piotr Węglarz
1 rok temu

Czyli kupować polskie akcje….oby

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu