Oprocentowanie obligacji detalicznych powinno spaść? Tak obstawiała większość z nas, niektórzy spodziewali się utrzymania status quo, a oni… zapowiedzieli podwyżkę! Ministerstwo Finansów od października podnosi oprocentowanie na obligacje detaliczne pomimo wrześniowej obniżki stóp procentowych. Czy to pomoże w walce z inflacją? Co to oznacza dla oszczędzających? Które obligacje dadzą więcej zarobić? Sprawdzam.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
We wrześniu Rada Polityki Pieniężnej podjęła niespodziewaną decyzję i obniżyła stopy procentowe aż o 0,75 p.p. (tutaj Maciej Jaszczuk komentował to „na gorąco”). Od razu pojawiły się pytania o oprocentowanie oszczędności. Zastanawialiście się, jak na obniżkę zareagują banki. Pytaliście też, czy lepiej kupować obligacje skarbowe we wrześniu czy poczekać na październikową ofertę. Okazało się, że Ministerstwo Finansów nie tylko nie obniżyło oprocentowania większości obligacji, ale w niektórych przypadkach nawet je podniosło.
Obligacje: oprocentowanie idzie do góry!
Co się zmieni od października? Najbardziej ucierpiało oprocentowanie obligacji ROR, czyli rocznych obligacji, których oprocentowanie jest oparte na stopie referencyjnej NBP. Takie obligacje we wrześniu oferują jeszcze oprocentowanie w wysokości 6,75% w pierwszym miesięcznym okresie odsetkowym oraz oprocentowanie w wysokości stopy referencyjnej NBP w kolejnych okresach odsetkowych.
Od października będzie to odpowiednio 6,50% i stopa referencyjna NBP. Zmiana oprocentowania jest korzystniejsza, niż wynikałoby z obniżki stóp procentowych, a więc różnica pomiędzy emisją wrześniową a październikową będzie minimalna (stracimy jakieś 2 grosze na każdej obligacji).
Jeżeli rozważacie zakup obligacji 2-letnich DOR, to sensowniejszy wydaje się wybór oferty październikowej. Oprocentowanie we wrześniu wynosi 6,85% w pierwszym okresie odsetkowym i stopa referencyjna NBP + 0,10% w kolejnych okresach odsetkowych. W październiku oprocentowanie w pierwszym okresie odsetkowym wprawdzie spada, ale tylko do 6,75%. Rośnie za to marża i w kolejnych okresach odsetkowych oprocentowanie będzie równe stopie referencyjnej NBP + 0,50%.
Co to oznacza dla oszczędzających? Jedna obligacja z oferty wrześniowej przyniesie nam około 9,93 zł odsetek (zakładam stopy procentowe w wysokości 6%), a jedna obligacja z oferty październikowej jakieś 10,55 zł odsetek. Przypominam też, że zmiana oprocentowania obligacji nic nie zmienia dla dotychczasowych posiadaczy rocznych obligacji ROR oraz o 2-letnich obligacji DOR, którzy otrzymają niższe odsetki.
Oprocentowanie obligacji indeksowanych inflacją pozostało bez zmian w pierwszym okresie odsetkowym (wynosi odpowiednio 7,00% dla 4-letnich obligacji COI, 7,25% dla 10-letnich obligacji EDO, 7,20% dla 6-letnich obligacji rodzinnych ROS i 7,50% dla 12-letnich obligacji rodzinnych ROD), ale w zamian wzrosła marża w kolejnych okresach odsetkowych.
W przypadku obligacji 4-letnich COI oprocentowanie od drugiego okresu odsetkowe rośnie z 1,00% + inflacja do 1,25% + inflacja. W przypadku 10-letnich obligacji EDO oprocentowanie rośnie z 1,25% + inflacja do 1,50% + inflacja. 6-letnie obligacje ROS oprocentowanie 1,50% + inflacja zamienią na 1,75% + inflacja, a 12-letnie obligacje ROD oprocentowanie 1,75% + inflacja zamienią na 2,00% + inflacja. Czyli zyskamy 0,25 p.p.
Dzięki temu obligacje indeksowane inflacją wydają się jeszcze korzystniejsze, nawet w perspektywie niższej inflacji. Jak to wygląda w przeliczeniu na złote? Załóżmy średnią inflację w wysokości 5%. Jedna obligacja 4-letnia we wrześniu zapewniłaby około 20,25 zł odsetek, a analogiczna obligacja zakupiona w październiku już 20,86 zł odsetek. Jeżeli chodzi o 10-letnie obligacje EDO, to jedna obligacja zakupiona we wrześniu oznacza odsetki w wysokości około 149,91 zł (są kapitalizowane), a zakupiona w październiku 153,12 zł.
W przypadku obligacji rodzinnych różnica wynosi 1,40 zł dla obligacji 6-letnich ROS (w październiku otrzymamy około 120,37 zł odsetek zamiast wrześniowych 118,97 zł) i 4,66 zł dla obligacji 12-letnich ROD (w październiku otrzymamy około 183,28 zł odsetek zamiast wrześniowych 178,62 zł).
Bez zmian pozostało natomiast oprocentowanie obligacji stałoprocentowych. 3-miesięczne obligacje OTS nadal będą oprocentowane na 3% przez cały okres oszczędzania (odsetki wypłacane przy wykupie obligacji), a 3-letnie obligacje TOS nadal będą oprocentowane na 6,85% przez cały okres oszczędzania (odsetki także wypłacane przy wykupie).
Ministerstwo Finansów walczy z inflacją?
Wygląda na to, że w przypadku większości obligacji korzystniej będzie teraz wstrzymać się do października. Taka sytuacja jest zaskakująca. Większość osób spodziewała się obniżki oprocentowania obligacji lub – jak piszący te słowa – utrzymania dotychczasowej oferty. Ministerstwo Finansów zdecydowało się natomiast na podwyżkę oprocentowania, co – w sytuacji spadających stóp procentowych – może dziwić. Skąd taka decyzja?
Wydaje mi się, że duży wpływ na to mają zbliżające się wybory parlamentarne. Przed wyborami politycy nie lubią denerwować wyborców, a obniżka oprocentowania przy ciągle wysokiej inflacji mogłaby przynieść właśnie taki skutek. Zresztą „pudrowanie” oprocentowania obligacji, to nie jedyne „pudrowanie”, którego jesteśmy świadkami.
W Polsce dzieje się też coś dziwnego z cenami benzyny, które są nienaturalnie niskie. Tutaj pisał o tym Maciej Samcik. Dochodzi do sytuacji, w której do Polski przyjeżdżają „turyści”, aby… zatankować pod korek. Tuż przed wyborami czeka nas też obniżka cen energii elektrycznej, o której pisała Monika Madej. Ja już otrzymałem list, żebym przypadkiem nie zapomniał, że będę płacił mniej. Na drogach odczuwa się też zdecydowanie większą liczbę remontów niż w poprzednich latach (to z kolei z powodu nadchodzących wyborów samorządowych).
Chodzi oczywiście o to, aby przypodobać się wyborcom i zapewnić im dobry humor przed wyborami. Zadowolony wyborca chętniej zagłosuje za urzędującą władzą. Potem będzie już można podnieść ceny (lub obniżyć oprocentowanie obligacji), bo kolejne wybory odbędą się (teoretycznie) dopiero za kilka lat. Gdzieś czytałem nawet, że mecz reprezentacji w piłce nożnej z łatwym rywalem (a trzy dni przed wyborami gramy z Wyspami Owczymi) jest korzystny dla rządzących, bo będziemy w dobrych nastrojach (chociaż patrząc na obecną formę piłkarzy, to wcale nie jest takie pewne).
Ministerstwo Finansów postanowiło więc nie psuć nam humorów i nie tylko utrzymało oprocentowanie obligacji skarbowych, ale częściowo je zwiększyło. Można wręcz napisać, że Ministerstwo Finansów jest „ostatnim sprawiedliwym”, który jeszcze walczy z inflacją, bo zachęca nas do oszczędzania (a to szalejąca konsumpcja niejednokrotnie napędzała inflację).
W końcu warunkiem tłumienia procesów inflacyjnych jest ściągnięcie pieniądza z rynku i spójna polityka fiskalno-monetarna. A w perspektywie walki z inflacją kontrowersyjne były zarówno propozycje programowe rządzących (zwiększenie świadczeń w stylu: 800 plus, dodatkowe emerytury, kredyty 2%, podwyżka płacy minimalnej itd.), jak i obniżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.
Podwyżka oprocentowania obligacji może też wynikać z tego, że kupujemy zauważalnie mniej obligacji niż w poprzednim roku (wykres na początku artykułu). Ministerstwo Finansów chce nas zachęcić do kontynuowania tej inwestycji (sporą część obligacji zeszłorocznych stanowiły właśnie roczne obligacje ROR). Jednocześnie widać wyraźnie, że jesteśmy zachęcani do jak najdłuższych inwestycji. Nie bez powodu tylko oprocentowanie obligacji ROR spadło.
Nie tylko obligacje. Oprocentowanie w bankach spadnie?
Oferta obligacji skarbowych pozostaje na całkiem niezłym poziomie. Skoro za rok inflacja może być kilkuprocentowa (ciągle powyżej celu inflacyjnego, ale jednak jednocyfrowa), to „zabukowany” dziś długoterminowy i dobrze oprocentowany depozyt może ochronić niemal całą wartość nabywczą deponowanych pieniędzy.
Oprocentowanie obligacji wygląda tym korzystniej, im bardziej spada oprocentowanie depozytów w bankach. A ono spada od jakiegoś czasu. Minął już najlepszy moment na otworzenie długoterminowej lokaty (np. z oprocentowaniem 7-8% na rok i 6-7% na 2-3 lata) – ale nie powiem, że przed tym nie ostrzegaliśmy.
Obecnie najlepsze oprocentowanie w bankach to już tylko około 6-7% dla lokat do jednego roku, 5-6% dla dłuższych lokat i 6-7% dla kont oszczędnościowych. Tutaj znajdziecie zawsze aktualny ranking lokat bankowych (można sobie filtrować po czasie trwania lokaty i kwocie), a tutaj najlepiej oprocentowanie konta oszczędnościowe.
Niezależnie od tego, gdzie ulokujecie oszczędności (bank, obligacje indeksowane inflacją, obligacje o stałym oprocentowaniu, obligacje oparte o stopę referencyjną NBP), to musicie pamiętać, że dochód będzie zauważalnie obcięty o podatek Belki, który nieustannie „zżera” nam 19% zysku (uwzględniony w obliczeniach powyżej).
Być może trzeba się poważnie zastanowić, czy dla mniejszych oszczędności nie zawiesić tego podatku. Przynajmniej do momentu, w którym inflacja ponownie zamelduje się w celu inflacyjnym. Co o tym sądzicie?
Zdjęcie główne: Freepik