20 września 2023

Orlen udziela nam właśnie potężnego rabatu na paliwo. Radość przy dystrybutorach, ale czy (zbyt) tanie paliwo może mieć dla nas… złe skutki?

Orlen udziela nam właśnie potężnego rabatu na paliwo. Radość przy dystrybutorach, ale czy (zbyt) tanie paliwo może mieć dla nas… złe skutki?

Czy tanie paliwo odbije nam się czkawką? Największy hurtowy i detaliczny sprzedawca paliwa – koncern Orlen – udziela nam właśnie potężnego rabatu na paliwo. Dobra wiadomość? Na pierwszy rzut oka – świetna. Cieszycie się, że tankujecie o kilkadziesiąt groszy na litrze taniej, niż wynikałoby to z rynkowych cen, ale… na dłuższą metę może to przynieść aż cztery bolesne efekty uboczne. Warto je poznać, by mieć całościowy obraz sytuacji przy dystrybutorze

Obserwatorzy rynku paliw od kilku tygodni alarmują, że z cenami benzyny i oleju napędowego w Polsce dzieje się coś dziwnego. A konkretnie: że są nienaturalnie niskie. Na całym świecie od czterech miesięcy ceny ropy naftowej idą w górę. Ropa Brent, która na fali obaw o światową recesję, potaniała wiosną do 75 dolarów za baryłkę, teraz kosztuje już 95 dolarów za baryłkę.

Zobacz również:

Paliwo na polskich stacjach płynie „pod prąd”

Szefowie największych firm naftowych, np. amerykańskiego Chevronu, są przekonani, że kwestią czasu jest przebicie poziomu 100 dolarów, a może i osiągnięcie 110-120 dolarów. Tymczasem w Polsce cena paliwa na stacjach – jeśli mówimy o najpopularniejszej w naszych bakach benzynie 95-oktanowej – utrzymuje się na średnim poziomie poniżej 6,5 zł. Czyli niemal dokładnie takim, na jakim były… na początku 2023 r. oraz u progu lata. Orlen funduje nam tanie paliwo?

Co ciekawe, Polska jest jedynym rynkiem, na którym dzieją się takie „cuda”. Cena tej samej benzyny w Czechach jest o mniej więcej złotówkę wyższa niż u nas. Na Słowacji – o prawie 1,4 zł wyższa. W Niemczech (przeliczając na polskie złote) za litr 95-oktanowej benzyny płaci się już 9 zł, czyli 2,5 zł więcej na każdym litrze niż w Polsce! W Danii i Finlandii – już nawet grubo ponad 9 zł. Nawet na Węgrzech, gdzie ceny paliwa były centralnie sterowane, dziś płaci się za litr 7,8 zł (w przeliczeniu na „nasze”). Zapraszam do pobawienia się poniższym wykresem i poklikania na daty:

 

Niemal w każdym kraju ceny paliwa są dziś znacznie wyższe niż na początku roku. W Niemczech, Hiszpanii, czy Austrii – o mniej więcej 20 eurocentów, czyli o jakieś 90 groszy. We Włoszech i Czechach tylko o 10-15 eurocentów, ale za to we Francji – aż o 30 eurocentów. To – w przeliczeniu na złotówki – prawie 1,5 zł więcej niż na początku roku.

Wytłumaczeniem nie może być kurs dolara, bo po pierwsze od lipca poszedł w górę z 4 zł do prawie 4,4 zł i wrócił do poziomu z początku roku, a po drugie powinien przecież wpływać podobnie na ceny w Polsce i na stacjach w innych krajach europejskich. Dopóki dolar taniał w stosunku do złotego, to taniał też w stosunku do euro, więc jego zakupy były tańsze we wszystkich krajach na naszym kontynencie.

Orlen funduje nam tanie paliwo. Ile zaoszczędziliśmy?

Nie ma dwóch zdań, że ktoś w Polsce „trzyma” ceny. Podejrzany jest tylko jeden – Orlen, który jest największym sprzedawcą paliwa w hurcie. Żadna stacja paliw nie będzie sprzedawała paliwa ze stratą. Jeśli stacje mogą sobie pozwolić na stosowanie ceny rzędu 6,5 zł (takiej jak wiosną, mimo wzrostu cen ropy naftowej i wzrostu kursu dolara), to znaczy, że jeszcze taniej kupują paliwo w hurtowniach Orlenu.

Dziś cena hurtowa paliwa w Orlenie wynosi 4 750 zł za m3 (czyli 1000 litrów), gdy na początku maja tego roku wynosiła ok. 5 00 zł, zaś na początku tego roku – mniej więcej tyle samo. Na mapce poniżej macie porównanie zmian cen paliwa w różnych krajach od początku roku. Im ciemniejszy obszar, tym zmiana cen większa.

 

Nie wiemy oczywiście, po ile Orlen kupował ropę naftową, którą potem przerobił w swoich rafineriach na paliwo, by sprzedawać je do wszystkich polskich sieci. Ale przecież doskonale wiemy, że koncerny naftowe – zwłaszcza takie, które mają pozycję quasi-monopolistyczną – wykorzystują każdy pretekst, by pompować ceny.

Analitycy mBanku podejrzewają, że nie chodzi tylko o to, żeby przed wyborami nie denerwować elektoratu (prezes Orlenu Daniel Obajtek jest dumnym członkiem Prawa i Sprawiedliwości), ale też o to, żeby zbić tymczasowo inflację. I żeby prezes NBP Adam Glapiński miał więcej argumentów na rzecz tezy, że inflacja nie jest już problemem dla polskiej gospodarki. Z obliczeń mBanku wynika, że „trzymanie” cen paliwa może obniżyć inflację nawet do 7% zamiast do 8,6% w normalnym scenariuszu.

Orlen plus tanie paliwo równa się niższa inflacja
Orlen plus tanie paliwo równa się niższa inflacja

To nie pierwszy raz, gdy Orlen wykorzystał swoją quasi-monopolistyczną pozycję na rynku hurtowym do sterowania cenami paliw – pamiętacie, jak pod koniec zeszłego roku sztucznie utrzymywał wyższe ceny, niż mógłby, tylko po to, żeby później nie musieć ich podwyższać po skasowaniu przez rząd części Tarczy Antyinflacyjnej i powrocie podatku VAT na paliwo?

Na pierwszy rzut oka nie ma się co martwić. Zawsze przecież narzekamy, że korporacje z nas zdzierają i wykorzystują swoją pozycję, by wyciskać z nas pieniądze (zresztą i Orlen tak robił do niedawna). Czy więc warto stękać, że ceny na stacjach są „za niskie”? Jakiś czas temu sam zgłaszałem postulat, by państwowe firmy – paliwowe, energetyczne, przewozowe, finansowe – w ogóle zrezygnowały z nadmiarowej marży i pracowały „dla dobra społecznego”. No to Orlen wziął i pracuje. I to jak!

 

Ile dzięki tym jego staraniom zaoszczędziliśmy? Przyjmując, że „trzymanie” ceny trwa od czterech miesięcy i że oznacza zmniejszenie ceny litra paliwa o 1 zł, to przy założeniu, że dwa razy w miesiącu przeciętny kierowca tankuje po 50 litrów paliwa – mówimy o pozostawieniu w jego kieszeni  400 zł. Realnie będzie to mniej (podatki, rozłożenie niedoszłych podwyżek w czasie w sposób niesymetryczny), ale tak czy owak – po kilka stówek zostało kierowcom w portfelach.

Cztery (potencjalne) skutki uboczne (zbyt) taniego paliwa

Niestety, to nie jest takie proste. Są co najmniej cztery powody, które nie pozwalają się cieszyć z niskich cen na stacjach paliw. Prawdopodobnie bowiem zapłacimy za nie rachunek i to już niedługo.

Po pierwsze: zniszczenie konkurencyjności rynku. Jeśli efektem niższych rachunków za paliwo miałoby być zaoranie resztek mechanizmów rynkowych w kształtowaniu cen paliw w kraju, to nie wiem, czy skórka jest warta wyprawki. Monopoliści prędzej czy później pokazują kły. A państwowi monopoliści – są przy tym wyjątkowo krwawi. Importer paliwa Unimot publicznie ogłosił, że importowanie paliw mu się nie opłaca. Na dłuższą metę dumpingowa polityka Orlenu może więc spowodować, że wszyscy sprowadzający paliwa z zagranicy dadzą sobie z tym spokój.

Jeśli inni dadzą sobie spokój z importem paliw, to będzie tylko jeden ich wytwórca i dostawca, który będzie mógł dyktować takie ceny, jakie chce. Dziś w sytuacji, gdyby Orlen przesadził z podwyżkami, prywatni importerzy mogliby wpływać na rynek, sprowadzając tańsze paliwo z zagranicy. Ale już nigdy tego nie zrobią, jeśli nie przeżyją (oczywiście przerysowuję, ale celowo).

Nie bez powodu na całym świecie walczy się z dumpingiem, choć przecież (za) niskie ceny jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Owszem, zaszkodziły – konkurencji, która na dłuższą metę najbardziej efektywnie „zarządza” cenami. Warto więc zapytać gdzie jest UOKiK i czy przypadkiem nie powinien zabrać się za badanie, jak polityka cenowa Orlenu wpływa na konkurencyjność polskiego rynku paliw.

Po drugie: destabilizowanie rynku. Od kilku dni portale internetowe piszą, że do Polski zjeżdżają samochody z sąsiednich krajów, żeby zatankować, ile się da. To oznacza, że może gwałtownie wzrosnąć popyt na produkcję z polskich rafinerii. W połączeniu z nieopłacalnością eksportu efekt może być taki, jak na Węgrzech po zamrożeniu cen – brak paliwa i cenowy efekt jojo, czyli drożyzna wynikająca z bańki cenowej.

Efekty zbyt niskich cen i gospodarki niedoboru znamy z gospodarki PRL. Zresztą testowaliśmy to nie tak dawno w przypadku cen energii, które kilka lat temu zostały zamrożone. A po odmrożeniu kolejne taryfy zostały ustalone na takim poziomie, że poszło nam to w pięty. A właściwie poszłoby, gdyby rząd… znów cen nie zamroził. Zapłaciliśmy za to – w podatkach i dodatkowym długu zaciąganym przez państwo – jakieś 160 mld zł. Tak, miliardów.

Destabilizacja tak ważnej części gospodarki jak dostawy paliw może pójść – efektem domina – w całą gospodarkę. Niespodziewane odbicie inflacji przynieść by mogło ponowne nakręcenie spirali cenowo-płacowej i stóp procentowych do poziomów, które – w normalnych okolicznościach – by nam nie groziły. A to z kolei oznaczałoby droższy kredyt, mniej inwestycji, mniejszy wzrost pensji oraz niższy kurs waluty – czyli niższą wycenę naszej pracy i naszego dobytku w twardych walutach. To wszystko nie musi się zdarzyć, ale może.

Po trzecie: ryzyko naruszenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. „Polityka Insight” w swojej najnowszej analizie o rynku paliw pisze, że z jej nieoficjalnych informacji wynika, iż… Orlen co najmniej od kilku tygodni wykorzystuje do bilansowania rynku zapasy interwencyjne paliw.

„Są one gromadzone na wypadek zakłóceń w dostawach na rynek krajowy (np. wojny lub awarii infrastruktury krytycznej) i mają pokryć popyt na paliwa przez 90 dni. Chodzi o zapasy obowiązkowe. Ich poziom nie był zmniejszany nawet po wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 r., gdy wzrósł popyt, a na wielu stacjach w kraju brakowało paliwa”

– napisał Rafał Tomaszewski, główny energetyczny spec „Polityki Insight”. Czy to oznacza, że – zdaniem Orlenu – ewentualna wygrana opozycji w wyborach byłaby gorsza niż wojna? Ani Orlen, ani Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych nie odpowiedziały mu na pytania w tej sprawie, a ta ostatnia potwierdziła tylko, że nadzorowane przez nią tzw. rezerwy agencyjne (wchodzą one w skład rezerwy interwencyjnej, ale nie tylko one) nie były pomniejszane w ostatnich miesiącach.

Po czwarte: niszczenie rentowności Orlenu i jego zdolności do inwestowania. Prezes Orlenu Daniel Obajtek wielokrotnie podkreślał, że zarządzana przez niego firma ma gigantyczne plany inwestycyjne i potrzebuje pieniędzy na ich realizację (po to miały być te wszystkie fuzje i przejęcia). Zapewniał, że Orlen nie osiąga żadnych nadmiarowych zysków i nie powinien płacić ekstrapodatków, bo właśnie potrzebuje tych pieniędzy na inwestycje.

Jeśli możliwości inwestycyjne Orlenu – w tym „zdolność kredytowa”, której podstawą jest dochodowość biznesu i generowane zyski – zostaną ograniczone, to skończy się to źle dla Orlenu (będzie się wolniej rozwijał albo zacznie się zwijać), a jeszcze gorzej dla nas (bo nie ma nic gorszego, niż monopolista, który nie jest w stanie się unowocześniać).

Oczywiście: każde z tych zagrożeń jest „skalowalne”. Po drugiej stronie bilansu są korzyści wynikające z tego, że więcej pieniędzy zostaje nam w kieszeni. Może konkurencja może nie zostanie całkiem „zaorana”, Orlenowi zostanie ciut pieniędzy na inwestycje, rezerwy strategiczne nie zostaną znacząco nadgryzione, a kolejki przed stacjami paliw nie będą długie?

Co dalej z cenami paliw? Będzie niewesoło?

Orlen nie będzie mógł bez końca „trzymać” cen paliwa. Im dłużej to będzie robił, tym bardziej nas później zaboli. Zwłaszcza że ceny ropy naftowej jeszcze mogą pójść w górę. Im większa będzie „luka cenowa”, tym potężniejszy będzie efekt jojo. A ta luka z dnia na dzień rośnie. Najnowsze analizy dotyczące cen ropy i paliw nie są optymistyczne dla kierowców.

Z jednej strony spada bowiem podaż surowca, bo kraje OPEC+ (sojusz producentów ropy naftowej, zdominowany przez kraje arabskie i Rosję) obniżyły dostawy.  To element batalii o osłabienie Ameryki i „zachodniego imperializmu”. Trwający od końca czerwca rajd cen ropy naftowej był w dużej mierze wywołany decyzją Arabii Saudyjskiej o dobrowolnym zmniejszeniu produkcji o dodatkowy 1 mln baryłek dziennie, oprócz redukcji uzgodnionych przez grupę OPEC+, której Saudyjczycy są jednym z największych eksporterów.

Orlen ma tanie paliwo a OPEC drogą ropę
Orlen ma tanie paliwo a OPEC drogą ropę

Z drugiej strony zapasy strategiczne USA zostały zmniejszone do takiego poziomu, że Amerykanie nie będą już w stanie zbijać cen. Z trzeciej strony Chiny zwiększają strategiczne zapasy ropy – ostatnio osiągnęły poziom 1,14 miliarda baryłek (dla porównania: strategiczne zapasy ropy w USA spadły do nieco ponad 770 milionów baryłek i szybko się wyczerpują).

Rosnące chińskie zapasy oznaczają – zdaniem analityków – że chińskie rafinerie mogą pracować pełną parą w celu zaspokojenia popytu krajowego i zwiększenia eksportu rafinowanych paliw (i uzyskując wysokie marże, zwłaszcza w przypadku oleju napędowego, który jest najbardziej potrzebnym paliwem).

Zresztą Chińczycy nie tylko zapasy ropy zwiększają jak się da. To państwo kontroluje również 96% światowych zasobów miedzi (chwała naszemu KGHM, że urywa drobny procencik reszty) oraz np. 75% globalnych zapasów aluminium. Ciekawe, z czego Europa będzie budowała swoje wiatraki, by uniezależnić się od surowców energetycznych z Rosji i innych krajów niemiłujących pokoju i demokracji?

Wśród sygnałów, które przepowiadają trzycyfrową cenę baryłki ropy w dolarach, są rosnące premie za dostawy fizycznych baryłek w stosunku do cen z kontraktów terminowych, ponieważ rafinerie walczą o możliwość wyprodukowania wystarczającej ilości oleju napędowego przed sezonowym zimowym.

Jednym z przykładów rosnącego popytu na fizyczne baryłki z ropą jest lekka ropa z Azerbejdżanu, która kosztuje już 100 dolarów za baryłkę, ponieważ coraz wyższe zyski z przetwarzania ropy na olej napędowy powodują, iż rafineriom opłaca się pompować ceny tych gatunków ropy, które są najbardziej „wydajne”, czyli da się z nich wycisnąć najwięcej paliwa. 100 dolarów kosztują też najlepsze rodzaje ropy saudyjskiej.

Na to wszystko nakłada się wzrost „inwestycyjnego” popytu na ropę, bo wiele funduszy surowcowych zmniejszyło udział ropy w swoich portfelach, spodziewając się recesji globalnej (i większego spadku popytu). I teraz będą to chciały nadrabiać, chcąc za wszelką cenę wsiąść do „odjeżdżającego pociągu”.

Analitycy Citibanku piszą w najnowszej analizie, że ostatnia nadzieja na powstrzymanie hossy na rynku ropy naftowej to wzrost podaży surowca z krajów spoza sojuszu OPEC+. USA, Gujana i Brazylia mają najwięcej możliwości, żeby rzucić na rynek więcej ropy i pokrzyżować plany kartelu OPEC.

Cena ropy brent
Cena ropy Brent

Ile „wytrzyma” Orlen i jego tanie paliwo?

Rosnące ceny ropy zaczynają niepokoić jej największych konsumentów. Bank Indii stwierdził w ostatnim oświadczeniu w tym tygodniu, że ropa naftowa z ceną powyżej 90 dolarów za baryłkę stanowi ryzyko dla globalnej stabilności finansowej. Zdaniem głównego analityka rynku towarów w skandynawskiej grupie bankowej SEB ceny ropy zaczną na poważnie szkodzić światowej gospodarce, jeśli ropa Brent osiągnie widełki 110-120 dolarów za baryłkę.

Dobrze więc, że już wkrótce wybory, bo nie wiadomo jak długą kampanię wyborczą byłby w stanie „wytrzymać” Orlen fundujący nam tanie paliwo. I jak głębokie skutki uboczne mogłoby przynieść gospodarce i – w dłuższej perspektywie – naszym portfelu przedłużanie się tej – chyba jednak patologicznej – sytuacji na rynku paliw.

zdjęcie tytułowe: Orlen

Subscribe
Powiadom o
49 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
RAFAL
1 rok temu

Dla pisowców już dawno nie istnieją ogólnie znane prawa ekonomii . Liczy się tylko polityka . Może Nobla dostaną za nowatorskie i oryginalne podejście do gospodarki . Po 15.10 cena się urealni .

Jan
1 rok temu
Reply to  RAFAL

I jak wygra opozycja to PiS powie „Widzicie jak drogo, za nas było tanio” 😉

Sławomir_Kolano
1 rok temu
Reply to  RAFAL

Przecież taką samą manipulację cenami zrobił Tusk z Krawcem, szeroko o tym pisała prasa i mamy słynne nagranie: ” „jak była ta kampania 2011 roku i oni tam z cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 zł PiS nap…. No i jest ta impreza w Focusie, już wiadomo, że wygraliśmy. Z Donaldem się spotykam i on: Teraz, k…, to paliwo może być nawet i po 7 zł.” Efektem manipulacji Krawca i Tuska był skokowy wzrost szarej strefy w imporcie paliw z wyłudzeniem vat (Liwa, Niemcy, kolej nawet barkami płynęło) skala była gigantyczna (kilkadziesiąt mld pln rocznie, oficjalne raporty Deloite).… Czytaj więcej »

jsc
1 rok temu
Reply to  RAFAL

Nobel jest już chyba zaklepany… przez wynalazców tzw. New Economy, a tak na prawdę Keynesistów XXI wieku.

Jacuś
1 rok temu

Przerabialismy już gospodarkę centralnie zarządzaną i było średnio że tak powiem.

RAFAL
1 rok temu
Reply to  Jacuś

E tam średnio. Każdy miał pracę i michę ryżu .

Niepewny
1 rok temu

No i wróciła komuna,ręczne sterowanie cen.Starsi tego chcieli,młodsi wybrali ponieważ nie wiedzą co to socjalizm.Przewoźnicy płaczą,że nie ma paliwa w hurcie a jak jest to 50gr droższa niż w detalu.Oddaliśmy władzę ludziom o niskich kompetencjach,dbających tylko o własny portfel.

Stef
1 rok temu
Reply to  Niepewny

W którymś polskim mieście autobusy tankują na zwykłej stacji Orlen bo paliwo jest tam tańsze niż cena hurtowa dla MPK.

Arek
1 rok temu
Reply to  Stef

MPK Szczecin ma takich specjalistów od zamówień publicznych, którzy wiedząc, że jest rok wyborczy dali się kupić w przetargu firmie importującej paliwa, której właścicielem jest Jan Bobrek. Legenda rynku paliw w Polsce, wystarczy wpisać w google żeby poczytać o największych aferach od 30 lat tzn początku wolnego rynku w PL.

Hottie
1 rok temu

Odpowiadając Redakcji niestety rządzący robią wszystko żeby kupić wyborców programami jawnymi typu PLUS czy podejrzewanym sterowaniem cenami, stopami procentowymi… przykre że niska świadomość ekonomiczna Polaków nie pozwala dostrzec zagrożeń dla mechanizmów wolnorynkowych, stopnia zadłużenia Państwa i wiarygodności na rynkach międzynarodowych…. zmiany są konieczne ale bez świadomego zaangażowania w wybory czeka nas ciężki czas

Fabian
1 rok temu

Ta władza zrobiła kraj nienormalnym w bardzo wielu dziedzinach. Dlaczego ludzie to znoszą?

Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu
Reply to  Fabian

A co niby mieliby zrobic? Na Bialorusi byly masowe protesty i co zmienily?

koko
1 rok temu

masowy to był ruch Solidarność, na Białorusi nie ma żdnych masowych ruchów

Tomasz
1 rok temu
Reply to  Fabian

Może czekają, że po 15 października się coś zmieni? Ja osobiście tak właśnie czekam. Teraz każdy protest przekują w korzyść dla siebie robiąc z protestujących wroga narodu, ruskie onuce bądź niemieckich sługusów. Do wyboru…
Niech to się wreszcie skończy.

jsc
1 rok temu
Reply to  Tomasz

Wiele wskazuje, że po wyborach nie będzie pakietu kontrolnego… ergo zacznie się prawdziwa jazda bez trzymanki, możliwe nawet z prowizorium.

Jacek
1 rok temu

Miłościwy prezes Orlenu oddaje kierowcom to, co zdarł z nich przed podniesieniem stawki VAT, gdy cena brutto po tym się nie zmieniła.

Arek
1 rok temu
Reply to  Jacek

Wtedy trwało to w porywach dwa tygodnie, dodatkowo niewiele ceny odbiegały od notowań ARA, raport NIK na ten temat z wyliczeniami średnich cen do ARA jest dostępny na stronie NIK. Za to w TOK FM Wielowiejska chciała szału wściekłego dostać tylko jej dali mikrofon na chwilkę zaraz gadało wyłącznie jak to Obajtek ceny podnosi. Obecnie siedzi cicho od 2 tygodni ani się nie zająknie.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Arek

Ale teraz jest kampania i trzeba ludziom przypomnieć, że jeszcze niedawno byli strzyżeni.

Kajo
1 rok temu

Jeśli chodzi o surowce w tej chwili, to jest ruletka, więc przewidywanie czegokolwiek to wróżenie z fusów.

Do wszystkich, którzy mówią, krzyczą, że „socjalizm”. Surowce to jest taka dziedzina, gdzie nigdy nie było wolnego rynku i zawsze były narzędziem politycznym (może przez krótki okres wyjątkiem były Chile – ale to też kwestia historycznej perspektywy). Obecny rząd jedynie co robi, to posługuję się tym narzędziem niezdarnie, ale owa niezdarność jest w tej chwili jedynie niewielka składową efektu – a i tak nie wiadomo jaki on będzie, bo czynników na arenie światowej jest multum.

Tomasz
1 rok temu

Kiedyś była kiełbasa wyborcza, dzisiaj jest paliwo wyborcze. Czasy się zmieniają, tylko głupota Polaków, którzy się na to nabierają, pozostaje taka sama. 🙂

Arek
1 rok temu
Reply to  Tomasz

Rośnie wściekła frustracja części liberalnych elit opozycji, nie mogą pogodzić się z tym, że po ośmiu latach nieustających afer, gaf, przekrętów i arogancji Prawo i Sprawiedliwość nie leży na politycznych deskach. W takiej sytuacji potrzebni są winni. Nie wystarczy już tylko wina podporządkowanych rządowi mediów publicznych. Nie wystarczą zdemoralizowani i cyniczni wyborcy. To nie my popełniamy błędy, to nie my mamy błędną diagnozę sytuacji, to nie nam brakuje wiarygodności. Winni są symetryści.

maurize
1 rok temu

Problemem nie jest tanie paliwo teraz, ale to jak bardzo wywalą ceny w kosmos po 15 października.

Nie podoba mi się taka manipulacja cenami. Nigdy nic dobrego z tego nie wychodziło dla konsumentów. Niestety na rynku rafineryjnym praktycznie nie ma konkurencji. W Polsce całe paliwo jest tylko od Orlenu/Lotosu.

PS. Miesiąc temu byłem w Pradze i tam na stacjach Orlenu ceny w przeliczeniu były o około 80 gr/l większe niż u nas. A stacji Orlenu w Czechach widziałem sporo.

Marek
1 rok temu
Reply to  maurize

Teraz jest prawie 2 złote różnicy.

jsc
1 rok temu
Reply to  maurize

(…)Problemem nie jest tanie paliwo teraz, ale to jak bardzo wywalą ceny w kosmos po 15 października.(…)
Jakoś nie widać, żeby wybory miały dać jakieś kategoryczne rozstrzygnięcie… zatem nie byłbym taki pewny tego wystrzału.

Last edited 1 rok temu by jsc
afga
1 rok temu

Autor ma nieaktualne ceny 😉
Wczoraj Dolny Śląsk Orlen Pb95 cena 6,06zł, stacja przy markecie zaopatrywana przez Orlen 5,98zł
Cuda, cuda ogłaszają…

Ania
1 rok temu
Reply to  afga

W Warszawie dzisiaj 6,06 zł.

swiatlak
1 rok temu
Reply to  afga

Przejechałem dziś jedną trzecią kraju; zawsze na „zwykłych” (w sensie: nie przy drogach szybkiego ruchu) stacjach różnica min-max wynosiła dobre 25 groszy. Dziś – 6,02, z odchyleniem 3 groszy.

axad
1 rok temu

Mamy dożynki wójta z Pcimia..

Loki
1 rok temu
Reply to  axad

… bardziej zarzynki.

Leszek
1 rok temu
Reply to  axad

Dożynki będą po wyborach. Będzie kosił równo.

Mario
1 rok temu

Sorry, ale nie chciałbym tak z drugiej strony specjalnie płacić za paliwo więcej, żeby przypadkiem nie pogarszać sytuacji akcjonariuszy Orlenu, czy dbać o inne makroekonomiczne wskaźniki. Tym bardziej, że Orlen ma narzędzia do zabezpieczania ceny zakupu surowca, kursów walut, itd. Pewnie z nich korzysta, ja takich narzędzi nie mam.

Poza tym Orlen ma w d…ie moją sytuację, gdy podwyższa ceny i osiąga rekordowe zyski.

Arek
1 rok temu
Reply to  Mario

Ile razy trzeba pisać, że udział detalu w zyskach Orlenu to znikomy %. Ludzie są tak ograniczeni, że Orlen kojarzą wyłącznie ze stacją paliw gdzie widać logotyp Orlen.

Andrzej
1 rok temu

„Żadna stacja paliw nie będzie sprzedawała paliwa ze stratą.” – trochę się szanowny Pan Redaktor rozpędził. Z tego co wiem to w przeszłości wielokrotnie stacje sprzedawały paliwo ze stratą – w końcu nie ma nim zarabiają najwięcej. Dałbym sobie rękę uciąć, że czytałem o tym nawet na SoF 🙂

Davi
1 rok temu
Reply to  Andrzej

To zależy jak liczysz koszty. Jak godzina pracy pracownika stacji kosztuje np. 25 zł (liczba byle jaka). I w ciągu godziny ten pracownik sprzedać 10 litrów paliwa po 20 zł (którego dowiezienie dostacji, podatki, zakup kosztuje 18 zł) i 10 hot-dogow po 5 zł (które kosztują 2 zł (materiały podatki) to teraźniejszości z paliwa masz 20 zł zysku, a z hot dogów masz 30 zł zysku. A przychód to 200 zł za paliwo i 50 zł za hot dogi. Jak przypiszesz koszt pracownika proporcjonalnie do ceny produktu jaki sprzedał to powiesz że na paliwo przypada 80% kosztów pracownika (20 zl)… Czytaj więcej »

Mario
1 rok temu

Efekt wyborczy jest tu oczywisty i ewidentny, jednak aby obiektywnie stwierdzić czy jest u nas tanio czy nie nalezałoby wziąć pod uwagę siłę nabywczą pieniądza.

Biorąc to pod uwagę, wciąż Niemiec, Autriak czy Szwed za przeciętną wypłatę kupi paliwa dużo więcej niż Polak.

Leszek
1 rok temu

Orlen odbije to sobie na nas po wyborach. Przy którychś poprzednich wyborach też były niskie ceny przed wyborami, a po wyborach wahadełko się odwróciło i drogie paliwo było aż do lutego.

Adam
1 rok temu

A tymczasem borem lasem we Francji na pomysl rzadu o pgraniczaniu cen stacje zaprotestowaly ze ponizej 1,99 euro nie zejda. Czy zaraz na stacjach w Polsce pojawia sie kolejki Francuzow z kanistrami?

Zbyszek
1 rok temu

Jeśliby ta kampania potrwała jeszcze ze 2,3 m-ce to tankowalibyśmy za darmo i jeszcze hot-doga dodawaliby

Jacek
1 rok temu
Reply to  Zbyszek

Jeszcze nic straconego! Jeśli nie uda się nikomu utworzyć większościowego rządu, to wiosną znów wybory.

KRZYSZTOF
1 rok temu

’Skandaliczna „promocja” na Orlenie. Przepłacamy za paliwo!comment image?quality=70&f=auto autor Małgorzata Kozikowska  2023-07-3

Dwa miesiące minęły i sytuacja jest odwrotna!

„Orlen udziela nam właśnie potężnego rabatu na paliwo. Radość przy dystrybutorach, ale czy (zbyt) tanie paliwo może mieć dla nas… złe skutki?”
I JAK TU DOGODZIĆ A ZWŁASZCZA TYM Z TVN….

Zbyszek
1 rok temu
Reply to  KRZYSZTOF

Jak dogodzić? Nie wiem, może nie wyprzedawać Lotos-u pozbawiając się JEDYNEJ konkurencyjnej rafinerii wobec nafciarza z Pcimia??
Mieliśmy DWIE rafinerie, teraz mamy JEDNĄ a steruje tym wójt „brudna pała”

Najśmieszniejsze, że te złodziejskie jełopy oskarżały Tuska o chęć sprzedaży Lotosu a sami to zrobili w imię budowania czebola imienia Żoliborskiego Dziada.

Zbyszek
1 rok temu
Reply to  KRZYSZTOF

Logika Pcimska – kiedy trzeba rządowi napchać kabzę przez łupienie kierowców, to wójt mówi że cen się nie da obniżyć.

Kiedy zbliżają się wybory i trzeba partię zadowolić , to wójt posłużnie robi to co się nie dało w kwietniu.

Za komuny za to medale „W wiernej służbie partii” dawali

F6kNC3SXIAAuYhQ.jpg
pietras425324
1 rok temu

Orlen już dawno powinien zostać rozbity na małe spółeczki i sprzedany. To moloch z gatunku PKP, dawnego PZU, jednego banku za komuny i wielu innych.

jsc
1 rok temu

(…)USA, Gujana i Brazylia mają najwięcej możliwości, żeby rzucić na rynek więcej ropy i pokrzyżować plany kartelu OPEC.(…)
To na prawdę jakiś żart:
USA – (…)dla porównania: strategiczne zapasy ropy w USA spadły do nieco ponad 770 milionów baryłek i szybko się wyczerpują(…)
Brazylia – litera B w BRICS, czyli blok wschodni 2.0

Podsumowując… te nadzieje na pokrzyżowanie planów kartelu to nieśmieszny żart.

jsc
1 rok temu
Reply to  jsc

A ze Stanami to wygląda jeszcze gorzej niż myśleliśmy… okazuje, że te 770 mln. baryłek to myślenie na poziomie gry komputerowej… bo tak się składa, że detonator potencjalnego kryzysu ma zapasy na poziomie… 22 mln., czyli o jakieś 2 mln. baryłek od katastrofy.

https://comparic.pl/cena-ropy-najwyzej-od-sierpnia-2022-r-po-wzroscie-o-47-opec-doprowadzi-do-destrukcji-popytu/

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu