Wiemy, co na temat najbliższych kwartałów w polskiej gospodarce sądzą analitycy z NBP: ich zdaniem będzie dobrze. Wiemy też mniej więcej, co przewidują rynkowi ekonomiści: będzie w najlepszym razie tak sobie. Czego spodziewają się przedsiębiorcy? Przeanalizowałem najnowsze badanie ich opinii, żeby znaleźć odpowiedź na pytania, czy płace będą rosnąć, a zyski firm pozostaną co najmniej na obecnym poziomie, czy też raczej grozi nam fala bankructw i bezrobocia
Cztery razy do roku Narodowy Bank Polski przeprowadza bardzo obszerną ankietę w ponad 2500 firmach z całej Polski i wzbogaca ją o dane z badań GUS. W ten sposób powstaje ceniony – także wśród ekonomistów rynkowych – unikatowy dokument. To tzw. „Szybki Monitoring”, który w spójny i powtarzalny sposób monitoruje koniunkturę w przedsiębiorstwach. I to, jak przedsiębiorcy widzą najbliższą przyszłość.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Opisywałem niedawno, jak inflację i wzrost gospodarczy prognozują analitycy NBP we flagowym dokumencie, czyli „Raporcie o inflacji”. Oficjalne projekcje pokazują, że Polska uniknie recesji, inflacja dość szybko spadnie do poziomu, który pozwoli zapewnić realny (czyli wyższy od inflacji) wzrost płac, a zaciskania pasa uda się uniknąć, gdyż dochód do dyspozycji gospodarstw domowych wcale się nie zmniejszy. Czy wizję tę podzielają przedsiębiorcy?
Wakatów nadal sporo, ale firmom już to nie przeszkadza
Jedną z największych bolączek polskiego rynku pracy – przynajmniej z punktu widzenia przedsiębiorstw – było przez ostatnie lata niedopasowanie popytu i podaży. Firmy chciały zatrudniać, ale nie mogły. Dlaczego? Czasami brakowało ludzi o konkretnych kompetencjach – co jest wynikiem marnego systemu edukacji wyższej i praktycznie zaorania kształcenia zawodowego.
Często powód był bardziej prozaiczny – każdy, kto chciał, już pracę znalazł. Przed wybuchem pandemii brak możliwości znalezienia pracowników był ważną barierą w rozwoju biznesu – wskazywało na nią nawet do 10% firm. Obecnie jest to już dwa razy mniej. Co się zmieniło?
Co ciekawe, nie spadła wcale liczba wakatów – nadal niepełne obsadzenie stanowisk zgłasza około 40% firm – to przeciętny odsetek w ostatnich latach. Na łeb na szyję lecą też prognozy zatrudnienia. Wynika z tego, że rynek pracownika definitywnie się kończy. Wygląda na to, że firmy, które przez lata nie były w stanie zapełnić etatów, powiedziały w końcu: „chrzanić to” i zaczęły szukać sposobów, by poradzić sobie bez dodatkowych pracowników.
Jaki z tego wniosek dla nas? Jeśli planowaliście zmienić pracę, to „okienko transferowe” właśnie się zamyka – o ile już się nie zamknęło. I nie ma co się łudzić, że „w mojej branży zawsze będą zatrudniać”.
„Kwartalne prognozy zatrudnienia pogorszyły się we wszystkich analizowanych grupach przedsiębiorstw. Spadek wskaźnika, o przeciętnej głębokości, odnotowano we wszystkich klasach wielkości firm, wśród eksporterów i producentów na rynek krajowy. Perspektywy zatrudnienia pogorszyły się również we wszystkich głównych sektorach gospodarki”
– wynika niestety z badania NBP.
Płace będą rosnąć – firmy są za, a nawet przeciw
Skoro więc do zatrudniania przedsiębiorcy nie będą skłonni, to może chociaż zadbają o tych, których mają na pokładzie? Niestety, nie ma także co liczyć na to, że płace będą rosły. A przynajmniej nie w takiej skali i takim tempie jak dotychczas.
Odsetek firm, które przewidują podniesienie płac w kolejnym kwartale, spadł do 44% z 48%. Na pocieszenie (dla pracowników) wspomnieć warto, że to nadal bardzo wysoki historycznie poziom. Radość nie powinna trwać długo, gdyż nie tylko coraz mniej firm planuje, że płace będą rosnąć, ale także średni poziom zapowiadanych podwyżek jest coraz niższy.
W ostatnim kwartale firmy zakładały, że podniosą pensje o 7,9%, a trzy miesiące wcześniej było to 8,2%. Biorąc pod uwagę, że inflację mamy dwucyfrową, a spadku poniżej 10% w najbliższych miesiącach spodziewają się chyba tylko najwięksi optymiści w Radzie Polityki Pieniężnej, płace będą rosnąć tylko nominalnie, a ich realna wartość nie przestanie topnieć.
Dlaczego tak się dzieje? Presja płacowa wcale nie spada – nadal pracownicy zgłaszają oczekiwania i wywierają naciski. Po prostu firmy czują się coraz pewniej w ignorowaniu tych próśb.
„Po raz kolejny osłabła siła transmisji presji płacowej na prognozy podwyżek wynagrodzeń. Poziom wskaźnika przełożenia presji płacowej na plany firm dotyczące zmian płacowych nieznacznie spadł drugi kwartał z rzędu, kształtując się na poziomie o kilka pkt. proc. niższym od historycznego maksimum odnotowanego pod koniec 2021 r.”
– stwierdzają autorzy badania. Trzeba się zatem przygotować na to, że płace będą rosnąć dużo wolniej, niż byśmy chcieli. I dużo trudniej będzie przekonać szefa do podwyżki. Jak temu zaradzić? Jeszcze do niedawna opcją była zmiana pracy, ale teraz – jak wspomniałem wcześniej – o to jest coraz trudniej.
Wygląda więc na to, że nie unikniemy zaciskania pasa. Realny spadek wartości wynagrodzeń trwa już od roku, więc pewnie wiele osób zdążyło to odczuć. Jeśli zależy nam na utrzymaniu poziomu życia, to konieczne będzie sięgnięcie po oszczędności. Jeśli ich nie mamy albo nie chcemy przejadać, niestety jesteśmy skazani na szukanie cięć w domowych wydatkach.
Chyba że ktoś ma siły i możliwość na znalezienie dodatkowego źródła dochodu – może dodatkowa praca, a może przejrzenie szaf i strychów, by sprzedać to, co nam niepotrzebne?
Spłacający mieszkania dostali wakacje kredytowe. Jak z długami radzą sobie firmy?
Gwałtowny wzrost oprocentowania kredytów, który nastąpił w konsekwencji ostrych podwyżek stóp procentowych pod koniec 2021 r. i w I połowie 2022 r. sprawił, że wiele osób zaczęło obawiać się, że nie będą w stanie spłacać rat.
Na pomoc (potrzebną czy nie – zostawmy to na boku) rzucił się rząd i zafundował na koszt banków wakacje kredytowe dla gospodarstw domowych spłacających hipoteki. Firmy – tym razem i w tym aspekcie – pozostawiono samym sobie (choć nie można zapominać o ponad 100 mld zł wpompowanych przy okazji tarcz antycovidowych, czy dopłat do wysokich cen prądu).
Czy wzrost kosztów obsługi długu pogorszył sytuację płynnościową firm? Do pewnego stopnia tak. Od 2021 r. coraz więcej przedsiębiorstw skarżyło się na problemy, jednak I kwartał 2023 r. przerwał ten trend. Wygląda więc na to, że najgorsze za nami.
Widmo masowych bankructw i w konsekwencji bezrobocia, czego obawiał się prezes NBP Adam Glapiński, najprawdopodobniej się nie ziści. Można więc odetchnąć z ulgą. Być może nie uda się zmienić stanowiska na lepsze ani wynegocjować satysfakcjonującej podwyżki, ale nie grozi nam urata pracy. Lepszy rydz niż nic.
Wzrost cen spowolni – twierdzą ci, którzy ustalają ceny
Najważniejsze pytanie ostatnich miesięcy, a może i lat. Kiedy inflacja spowolni. Ale nie tak statystycznie, z 18% do 14%, tylko do takiego stopnia, że przestanie być zauważalna przy każdych cotygodniowych zakupach?
Ekonomiści mogą budować modele, przewidywać trendy, liczyć wskaźniki – ale w sumie najlepiej powinni to wiedzieć przedsiębiorcy, czyli ta grupa, która rzeczywiście te ceny ustala. Przy czym, żeby była jasność – nie twierdzę, że to biznes jest winien inflacji. Rynek działa, tak jak działa. Cena jest wypadkową wielu czynników – kosztów wytworzenia produktu, jego sprzedaży, oczekiwanej marży oraz skłonności konsumentów do kupowania.
Dynamika ceny produkcji pod koniec 2022 r. osiągnęła prawdopodobnie szczyt i obecnie zaczęła hamować. Za tym podążają trendy cenowe. Co to znaczy? Że w momencie, w którym producenci poczuli hamowanie presji na własne koszty, ceny wytworzonych przez nich towarów również przestały tak mocno rosnąć.
W wynikach ankiet widać też, że coraz mocniejsze są oczekiwania na hamowanie wzrostu kosztów – a w związku z tym i na spowolnienie wzrost cen sprzedawanych produktów.
Nas jednak najbardziej interesuje efekt, czyli inflacja konsumencka. I tutaj również przedsiębiorcy wierzą w mocny jej spadek. Wskaźnik oczekiwań inflacyjnych jest na najniższym poziomie od 2016 r., gdy mieliśmy drugi rok deflacji. Teraz taki wynik ankiet wskazuje, że to inflacja będzie mocno spadać, a nie ceny.
A jak bardzo? Tego akurat z badania się nie dowiemy. Nie ma w tym jednak winy NBP – mierzenie punktowych oczekiwań inflacyjnych jest bardzo trudne, choćby z tego powodu, że każdy ma swoją prywatną inflację.
Przeczytaj też: Ile może wynieść inflacja w kwietniu? Tradycyjnie zrobiłem obchód po okolicznych sklepach. Duże zaskoczenie i jedna niewiadoma
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOFELIETONY:
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 150 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
Źródło zdjęcia: StartupStockPhotos/Pixabay