Pod koniec miesiąca GUS poda wstępny odczyt inflacji w kwietniu. Na ostateczne dane musimy poczekać do połowy maja. Ponoć w marcu weszliśmy w proces „dezinflacji”. Czy ten trend będzie kontynuowany? Z kartką i długopisem w ręku tradycyjnie odwiedziłem pobliski supermarket, piekarnie i stację benzynową. Wnioski?
W kwietniu wprawdzie nie mieliśmy „inflacyjnego bohatera”, czyli produktu, który drożał w spektakularnym tempie. Niedawno była nim cebula, a w przeszłości cukier, masło czy papier toaletowy. Ostatnio głośno za to było o pieczywie.
- Słońce tego lata daje popalić. I zaoszczędzić kasę. Ile prądu ze słońca da się wykorzystać na własne potrzeby dzięki panelom? Sprawdziłem, policzyłem
- Dla niezbyt doświadczonych inwestorów najbezpieczniejszą strategią są zakupy w częściach. Dotyczy to akcji, obligacji i… złota też. Zwłaszcza teraz. Jak robić to wygodnie?
- Comiesięczne rachunki (po)może płacić aplikacja mobilna. Wszystkie faktury w jednym miejscu, powiadomienia, przypomnienia i płatności w telefonie?
To pokłosie „afery zbożowej”, czyli niekontrolowanego napływu na polski rynek zboża z Ukrainy. Tańsze zboże miało tylko przejechać przez Polskę tranzytem, a zostało na stałe. Wobec tego należałoby oczekiwać spadku cen pieczywa, bo mąka stanowi ok. 40% ceny chleba. GUS podaje, że na pieczywo i produkty zbożowe przeciętne gospodarstwo domowe przeznacza 4,38% wydatków. To nieco więcej niż w 2014 r. (4,04%), ale udział samego pieczywa spadł w ciągu dekady z 1,98 do 1,59%.
Słyszałem o piekarniach, które sprzedają chleb już nie tylko na połówki czy ćwiartki, ale nawet na kromki. Czy w kontekście ukraińskiego zboża chleb w Polsce będzie tańszy? Eksperci i właściciele piekarni studzą te nadzieje. Bo chleb to nie tylko mąka. W ostatnim czasie horrendalnie wzrosły ceny energii potrzebnej do produkcji pieczywa (głównie gazu), a w najbliższym czasie cenom nie pozwoli spaść presja płacowa. Płaca minimalna wzrosła w styczniu, ale rząd zapowiedział kolejną podwyżkę od lipca tego roku.
Stabilne ceny pieczywa i „maślane” zaskoczenie
Jak prezentują się ceny pieczywa w moim koszyku zakupowym? Przypomnę, że od stycznia 2022 r. monitoruję ceny kilkudziesięciu produktów w pobliskim supermarkecie, piekarni oraz cenę paliwa na stacji benzynowej. Ceny sprawdzam mniej więcej w połowie każdego miesiąca, a więc z wyprzedzeniem (GUS podaje wstępny odczyt inflacji pod koniec miesiąca) mogę wybadać inflacyjne trendy. To oczywiście badanie w mikroskali. Jak GUS mierzy inflację, opisałem w tym artykule.
Dobrze przynajmniej, że od stycznia ceny pieczywa stoją w miejscu. Spory wzrost zaobserwowałem wiosną ubiegłego roku, a latem cena popularnej bułki kajzerki nawet nieznacznie spadła.
Podobnie jest z innymi produktami w moim koszyku – ceny się zatrzymały. W kwietniu (w porównaniu z marcem) wzrosły ceny tylko trzech produktów spożywczych. Serek wiejski granulowany podrożał o 5,6%, czekolada o 4,8% i mleko o 1,9%.
Dużym zaskoczeniem była cena masła, która dotychczas nie spadała poniżej poziomu 10-11 zł. Teraz mogłem kupić kostkę monitorowanej przeze mniej marki za 8 zł. Podejrzewam, że to promocja (choć nie była oznaczona) lub pracownik błędnie wklepał cenę do systemu. Nawet jeśli to drugie, to pamiętajcie, że dla konsumenta wiążąca jest cena podana na półce, a nie przy kasie. Jeśli sklep liczy sobie więcej, macie prawo żądać sprzedaży po cenie widniejącej na półce.
Tańsze o ponad 20% były też ogórki i pomidory. Choć to spora zmiana, to ceny warzyw i owoców cechują się dużą wahliwością. Zresztą spójrzcie, jak zmieniały się ceny warzyw i owoców w moim sklepie od stycznia ubiegłego roku. W poniższej tabelach znajdziecie ceny poszczególnych produktów w marcu i kwietniu oraz zmianę procentową.
Inflacja w kwietniu 2023 r. Paliwo popsuje szyki dezinflacji?
Obserwując wartość mojego koszyka zakupowego, spodziewam się, że ceny żywności w kwietniu nie powinny wzrosnąć. Żywność stanowi blisko 27% koszyka statystycznego Polaka. Proces „dezinflacji” może jednak przerwać cena paliwa. W lutym i marcu za litr benzyny „95” płaciłem 6,78 zł, w kwietniu cena skoczyła do 6,89 zł, czyli o 1,6%.
Robiąc zakupy spożywcze, odwiedzając pobliską piekarnię, następnie tankując samochód do pełna i zahaczając o myjnię, w kwietniu zapłaciłbym w sumie 678 zł, czyli o 0,4% mniej niż w marcu. Koszt zakupów bez paliwa to 333 zł, co oznacza spadek o 2,6%. To dobre wiadomości, ale z przerażeniem patrzę na wzrost cen w skali roku. Moja „inflacja paliwowa” wyniosła w kwietniu 6,8%, żywnościowa – aż 49%. Inflacja całego koszyka (żywność plus paliwo) sięgnęła 18,7%.
Zdjęcie tytułowe: Pixabay