Wypowiedzenie pożyczki ratalnej skończyło się dla mojego czytelnika zainteresowaniem działu windykacji. Co poszło nie tak? Kto przekombinował: bank z procedurami czy pan Andrzej z interpretacją prawa? Wyjaśniam, co to jest kredyt wiązany, i podpowiadam, jak bezpiecznie kupować na raty
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zgłosił się do nas pan Andrzej, który rok temu kupił zegarek i zdecydował się go sfinansować za pomocą pożyczki ratalnej. Kredytu udzielił bank Credit Agricole, a cała sprawa została załatwiona za pośrednictwem serwisu PayU. A potem pojawiły się problemy. I to grube. Zacznijmy jednak od początku.
Rozterki pana Andrzeja
Zakupy na raty przez internet nie są już niczym nadzwyczajnym. Znajdziemy je w niemal każdym sklepie z elektroniką i ponadto w formie „do wyboru do koloru” (np. raty 0%, duża liczba rat, pierwsza rata gratis, raty za pół roku itd.). W zakupach ratalnych pośredniczą też pośrednicy płatności, jak np. PayU, a cały proces jest błyskawiczny (oczywiście jeśli posiadamy zdolność kredytową).
Pan Andrzej skorzystał z dwudziestu nieoprocentowanych rat. To oznacza, że – jeśli spłacałby pożyczkę zgodnie z harmonogramem – nie zapłaciłby ani grosza odsetek. To ciekawa oferta w dobie wysokich stóp procentowych, bo czytelnik mógł zdeponować te środki na koncie oszczędnościowym i zgarniać odsetki.
A wcale nie mówimy o małej kwocie. Zegarek kosztował 1599 zł. Gdyby pan Andrzej odłożył taką kwotę na konto oszczędnościowe oprocentowane na 8% (są takie) i co miesiąc spłacał z niego ratę w wysokości 79,95 zł, to łącznie zaoszczędziłby około 90 zł! To jakieś 5% ceny zegarka!
Po kilku dniach czytelnik zmienił zdanie, odstąpił od umowy o kredyt i wtedy zaczęły się schody. Przypomnijmy, że – zgodnie z Ustawą o kredycie konsumenckim – każdy z nas ma prawo odstąpić od umowy o kredyt konsumencki w ciągu 14 dni od jej zawarcia (niezależnie od tego, czy była zawarta w oddziale czy przez internet).
Pan Andrzej założył, że odstąpienie od umowy w ustawowym terminie 14 dni spowoduje, że bank rozliczy się z PayU i ze sklepem, a on nie będzie musiał nic robić. Będzie mógł oddać zegarek lub zapłacić za niego w inny sposób. SMS, który przyszedł z banku, tylko go upewnił w tym przeświadczeniu.
Ku jego zdziwieniu, po dwóch miesiącach otrzymał pismo z banku z informacją, że jego zaległości utrzymują się już powyżej 60 dni. Czytelnik złożył stosowną reklamację, ale dowiedział się, że „nie stwierdzono nieprawidłowości po stronie banku”. Napisał wiec do nas z prośbą o pomoc.
Co to jest kredyt wiązany?
Pan Andrzej w rozmowie ze mną zwracał uwagę, że bank powinien stosować się do zapisów ustawy dotyczących kredytu wiązanego (m.in. art. 56). Z kolei bank ewidentnie stosował zapisy dotyczące zwykłych kredytów konsumenckich (a więc m.in. art. 53 i 54). Skąd się wzięła różnica w interpretacji?
„Bank jako kredytodawca występuje do sprzedawcy o zwrot środków wraz kopią oświadczenia o odstąpieniu od umowy. Wtedy sprzedawca ma podstawę do zwrotu środków, a do mnie odzywa się, czy zostawiam towar czy go odsyłam”
– przekonuje mnie pan Andrzej. Postanowiłem zapytać w banku i w PayU o to, czy ta transakcja była kredytem wiązanym. Sam fakt, że były to zakupy na raty tego nie gwarantuje. W obu instytucjach dowiedziałem się, że nie, gdyż była to zwykła pożyczka ratalna.
„Kredyty konsumenckie udzielane przez bank w modelu Raty PayU nie są kredytami wiązanymi w rozumieniu art. 5 pkt 14, ale pożyczkami. W związku z tym w razie odstąpienia od umowy kredytu konsumenckiego zastosowanie mają artykuły 53 oraz 54 UKK”
– wyjaśnił mi Przemysław Przybylski z Credit Agricole. Podobnej odpowiedzi udzieliła mi Justyna Grzyl z PayU:
„Umowa pożyczki ratalnej zawierana z pośrednikiem kredytowym PayU to kredyt konsumencki, wykorzystywany do dokonania płatności za zamówione towary.”
Mogę zrozumieć wątpliwości pana Andrzeja, bo – na chłopski rozum – zakupy na raty wydają się kredytem wiązanym. Niestety diabeł tkwi w szczegółach. Zgodnie z Ustawą o kredycie konsumenckim, umowa o kredyt wiązany to:
„Umowa o kredyt, z którego jest wyłącznie finansowane nabycie towaru lub usługi na podstawie innej umowy, a obie te umowy są ze sobą powiązane, zgodnie z którymi:
a) sprzedawca lub usługodawca udziela kredytu konsumentowi na nabycie towaru lub usługi od tego sprzedawcy lub usługodawcy, albo
b) nabycie towaru lub usługi jest finansowane przez kredytodawcę, który współpracuje ze sprzedawcą lub usługodawcą w związku z przygotowaniem lub zawarciem umowy o kredyt, albo
c) nabycie towaru lub usługi jest finansowane przez kredytodawcę, a towar lub usługa są szczegółowo określone w umowie o kredyt”.
Co z tego wynika? W umowie o kredyt wiązany, finansowany zakup powinien być bardzo dokładnie wskazany. Czyli w przypadku naszego czytelnika już w tej umowie powinno być wyszczególnienie, że kredyt jest przeznaczony na zakup konkretnego zegarka (wraz z podaniem modelu, marki itd.). W umowie pana Andrzeja tego zabrakło.
Dodatkowo umowy o kredyt wiązany najczęściej są tak nazwane. Jeżeli mamy wątpliwości to warto przeczytać dokładnie formularz informacyjny dołączany do takiej umowy. Umowa pana Andrzeja nie tylko nazywała się „umową pożyczki ratalnej”, ale na drugiej stronie formularza informacyjnego był zapis świadczący o tym, że to nie jest umowa o kredyt wiązany.
Czytelnik przeoczył te zapisy i powoływał się w reklamacji na złe artykuły z ustawy. A skoro ta pożyczka nie byłą kredytem wiązanym, to faktycznie pan Andrzej powinien ją zwrócić w ciągu 30 dni od odstąpienia od umowy kredytu. Tylko co zrobić z zegarkiem?
Jak powinno wyglądać wypowiedzenie pożyczki ratalnej?
Jeżeli zakupimy jakiś produkt na raty i chcemy odstąpić od tej umowy, to musimy zadać sobie pytanie, czy dalej chcemy korzystać z tego produktu i sfinansować go w inny sposób, czy rezygnujemy w ogóle z zakupu.
Jeśli chcemy zatrzymać produkt, to możemy odstąpić wyłącznie od umowy o kredyt. Wtedy spłacamy kredyt, a produkt zachowujemy. Pan Andrzej zdecydował się na takie rozwiązanie, bo chciał zatrzymać sobie zegarek. Niestety w tym wypadku powinien spłacić swoje zobowiązanie wobec banku.
„Jeśli klient odstąpi wyłącznie od umowy kredytu konsumenckiego, to umowa sprzedaży pozostanie w mocy. W przypadku pożyczki ratalnej klient powinien w takiej sytuacji zwrócić bankowi kwotę pożyczki. Klient nie dochodzi od sprzedawcy zwrotu pieniędzy, bo jest właścicielem towaru. Jeśli klient odstąpi od pożyczki ratalnej oraz od umowy sprzedaży, to rozliczenie pożyczki odbywa się pomiędzy bankiem a pośrednikiem”
– dowiedziałem się od Przemysława Przybylskiego z Credit Agricole. Podobną opinię wyraziła Justyna Grzyl z PayU:
„W sytuacji, kiedy Klient odstępuje od umowy zakupu, sklep zwraca środki do banku, za pośrednictwem PayU, na rachunek kredytu. W sytuacji, kiedy Klient zachowuje towar, sklep nie ma podstaw do zwrotu środków. W takiej sytuacji, kiedy następuje odstąpienie od umowy kredytu, Klient powinien spłacić kredyt we własnym zakresie.”
Czyli, jeżeli pan Andrzej zdecydował o pozostawieniu zegarka, to powinien samodzielnie rozliczyć kredyt. Jeżeli jednocześnie odstąpiłby też od umowy sprzedaży, to mógłby liczyć na to, że bank sam rozliczy się z pośrednikiem (chociaż osobiście polecałbym upewnić się, że do takiego rozliczenia doszło).
Wypowiedzenie pożyczki – wnioski dla nas
Niestety winnym zamieszania w powyższej historii jest pan Andrzej, który błędnie założył, że zawarł umowę o kredyt wiązany, podczas gdy była to po prostu pożyczka ratalna. W rezultacie nie spłacił zaciągniętego zobowiązania i naraził się na dodatkowe odsetki. Jeżeli spłacacie jakieś zobowiązanie (nawet w sytuacji odstąpienia od umowy), to zawsze zbierajcie potwierdzenia spłaty, które mogą się przydać w przyszłości.
Wizerunkowo nie pomaga też fakt, że przez kilka miesięcy pan Andrzej był w posiadaniu tego zegarka. Skoro założył, że kredyt w banku został spłacony, to dlaczego posługiwał się zegarkiem, którego nie opłacił w inny sposób? Jeżeli chciał go sobie zostawić, to powinien spróbować zapłacić za niego w inny sposób, a wtedy dowiedziałby się, że musi zapłacić bezpośrednio do banku. Nie wiem, czy to było zwykłe roztargnienie czy próba wykorzystania sytuacji, ale ostatecznie sytuacja obróciła się przeciwko naszemu czytelnikowi.
Chociaż, będąc szczerym, nie mogę nie zauważyć, że Credit Agricole też mógłby poprawić swoje procedury. Po pierwsze źle policzyli 30 dni, w czasie których pan Andrzej był zobowiązany do zwrotu środków. Wydawałoby się, że dodanie 30 dni do daty złożenia oświadczenia (1 września 2022 r.) nie jest niczym trudnym, ale bankowcom wyszła data 11 września 2022 r.
Czytelnik zwracał na to uwagę, ale nikt się do tego nie odniósł, zapewne wychodząc z założenia, że w banku nie mogą się pomylić. Nie dziwię się więc, że pan Andrzej z nieufnością podchodził do pism z banku. W związku z tym czytelnik powinien upewnić się, czy kwota odsetek została dobrze wyliczona.
Po drugie bank występuje z pozycji siły. Jeżeli pan Andrzej myślał, nawet mylnie, że to jest kredyt wiązany, to można mu było wyjaśnić, że pożyczka ratalna nie jest kredytem wiązanym w myśl ustawy. W zamian, w odpowiedzi na reklamację, czytelnik przeczytał, że bank… „nie odnotował zwrotu środków z udzielonej pożyczki”. Tyle to przecież wiedział.
Wreszcie, po trzecie, treść komunikatów z banku może być myląca. Pan Andrzej otrzymał SMS-a (screen powyżej) potwierdzającego odstąpienie od umowy, z którego wynika, że sprzedawca zwróci środki do banku, a konsultanci – podobno – informowali czytelnika, że wypowiedzenie umowy ratalnej automatycznie wypowiada umowę sprzedaży.
Zdjęcie główne: Maciej Bednarek