25 kwietnia 2023

Kupować czy wynajmować mieszkanie? Która opcja daje długoterminowo więcej korzyści? Analizuję dwa scenariusze

Kupować czy wynajmować mieszkanie? Która opcja daje długoterminowo więcej korzyści? Analizuję dwa scenariusze

Kawalerka, którą kupiłeś na kredyt po studiach albo po ślubie, zrobiła się ciasna? Dzieci urosły, a ich pokoik nie? Kto tego nie doświadczył… Zwykle kolejnym krokiem w takiej sytuacji jest szukanie większego mieszkania. Sam znalazłem się w takiej sytuacji. I zacząłem się zastanawiać, czy to na pewno najlepsza opcja. A może bardziej opłacalny jest wynajem mieszkania? Liczę

Mam przed sobą dwie opcje. W wariancie pierwszym sprzedaję moje dotychczasowe mieszkanie – po spłaceniu resztki kredytu zostaje mi około 500 000 zł (zaokrąglam dla równego rachunku). Planuję przeprowadzić się do dwa razy większego mieszkania w podobnej lokalizacji (żeby dzieci nie musiały zmieniać szkoły) – więc potrzebuję dołożyć drugie 500 000 zł z kredytu.

Zobacz również:

A to oznacza, że po sfinalizowaniu obu transakcji zostanę z mieszkaniem wartym milion, kredytem na pół miliona. Moje oszczędności się nie zmienią, a co miesiąc będę musiał płacić około 5000 zł raty kredytu.

W drugim wariancie sprzedaję kawalerkę, pieniądze zatrzymuję w kieszeni i wybieram wynajem mieszkania. W mojej okolicy lokal z 3 sypialniami można wynająć za około 6000 zł miesięcznie. To oznacza, że zostaję z pół miliona dodatkowych oszczędności i czynszem.

Plusy i minusy, wynajem mieszkania kontra własność

Zacznijmy od modelu „tradycyjnego”. Z punktu widzenia portfela zdecydowanym pozytywem jest to, że znajdujemy się obecnie prawdopodobnie w szczytowym punkcie wysokości stóp procentowych. Raty kredytów raczej już dużo wyższe nie będą. Za to wynagrodzenia (przynajmniej w ujęciu nominalnym) będą najprawdopodobniej rosły. A więc są duże szanse na to, że z każdym rokiem rata kredytu będzie stanowiła coraz mniejszą część moich zarobków.

Tego samego nie można powiedzieć o najmie – a przynajmniej nie w takiej skali. Szansa na to, że stawki spadną, są bliskie zera. W XXI wieku w Polsce nie było dotychczas takiego roku. Jednak średni roczny wzrost cen najmu w ostatnich 20 latach sięga około 3,5-4,5%, zależnie od tego, czy uwzględnimy odstające od średniej lata 2001 i 2021. Przeciętne wynagrodzenie zwiększało się zaś średnio o blisko 6% rocznie.

 

Za kupnem mieszkania przemawia też aspekt majątkowy – ceny mieszkań długoterminowo rosną, więc można liczyć, że dzisiaj kupiony lokal za milion złotych, za dekadę będzie warty sporo więcej, prawda?

No właśnie nie do końca. A raczej: i tak, i nie. Spojrzałem na dane NBP dotyczące cen na rynku pierwotnym dla 10 największym miast w Polsce. Między IV kwartałem 2006 r. (wcześniej dane nie sięgają) a IV kwartałem 2022 r. cena metra kwadratowego mieszkania wzrosła o 180%.

Jednak w przeciwieństwie do płac czy stawek najmu, które mają w miarę stabilną dynamikę, na rynku mieszkaniowym mamy do czynienia ze „zrywami”. I tak: od końca 2006 r. do końca 2007 r. ceny poszły w górę o ponad 50%. A potem przez kolejne 10 lat… stały w miejscu. Różnica między ceną metra kwadratowego na koniec 2017 r. a 2007 r. to 180 zł, czyli 3,5%. Dopiero od tego roku mieszkania zaczęły gwałtownie drożeć – i przez następne 5 lat poszły w górę o ponad 70%.

Nie mamy za długiej historii danych, by wyciągać jakieś umocowane statystycznie wnioski. Jednak jeśli przyjąć, że sytuacja miałaby się powtórzyć, to po silnym wzroście (żeby nie powiedzieć – bańce) następuje okres długoterminowego dostosowania się cen. A że system oparty na kredytach i zabezpieczeniach hipotecznych bardzo „nie lubi” nominalnych spadków wartości, to dostosowanie to przebiega przez długoterminową stabilizację.

Przeczytaj też: Czy ceny mieszkań mogą solidnie spaść? Wygląda na to, że… prawie nikomu na tym nie zależy. Czy na rynku mieszkaniowym ogon macha psem?

Skłaniam się więc do opinii, że ceny nieruchomości w najbliższych latach raczej nie spadną, jednak na wzrosty też nie ma co liczyć – czeka nas więc powtórka z rozrywki z lat po wielkim kryzysie finansowym. Choć oczywiście wszystko mogą zaburzyć programy tanich kredytów z dopłatami, które już nie raz przyczyniały się w Polsce do napędzania baniek cenowych.

Czy to sprawia, że posiadanie gotówki jest lepszym rozwiązaniem? Z inwestycyjnego punktu widzenia – wbrew pozorom może tak być. A to dlatego, że Ministerstwo Finansów oferuje obligacje indeksowane inflacją, które właściwie jako jedyny dostępny instrument na rynku są w stanie zapewnić utrzymanie realnej wartości oszczędności – a przynajmniej zmniejszyć straty wynikające z rosnących cen.

Pół miliona złotych ulokowane na 7,25% rocznie (tyle odsetek płacą 10-letnie obligacje w pierwszym roku) daje netto, czyli już po odliczeniu podatku Belki, prawie 30 000 zł zysku.

 

Policzmy, co się bardziej opłaca: wynajem mieszkania czy jego kupno

Załóżmy więc dwa scenariusze. W obu dochody naszego gospodarstwa domowego wynoszą 10 000 zł miesięcznie (dwie przyzwoicie zarabiające osoby) netto.

W wariancie pierwszym (kredytowym) kupujemy mieszkanie warte 1 mln zł, na które przeznaczamy 500 000 zł, które mamy ze sprzedaży naszej kawalerki i zaciągamy 500 000 zł kredytu. Przyjąłem, że rata wynosi 5000 zł miesięcznie w pierwszym roku i 4500 zł w kolejnych: zakładam, że stopy procentowe trochę spadną, ale nie wrócą szybko do przedpandemicznych poziomów, podobnie jak inflacja, a jeśli jednak by spadły, to będziemy nadpłacać kredyt.

Przez 10 lat zapłacimy więc bankowi blisko 550 000 zł – czyli spłacimy mniej więcej jedną trzecią lub połowę kredytu. Jeśli założymy, że ceny nieruchomości przez ten czas nie poszły jakoś mocno w górę, to nasz majątek netto zwiększył się o tyle, ile spłaciliśmy kapitału.

Po upływie dekady sprzedajemy mieszkanie za 1 mln zł, czyli za tyle, za ile je kupiliśmy. Z uzyskanych pieniędzy spłacamy pozostały kapitał kredytu (przyjmijmy, że to 250 000 zł, czyli połowa). W kieszeni zostaje nam 750 000 zł gotówki. To jednak nie oznacza zysku.

Trzeba przeto pamiętać, że przez lata wydaliśmy jeszcze prawie 550 000 zł na raty. Biorąc pod uwagę, że zaczynaliśmy, mając pół miliona złotych, saldo całej operacji to około 300 000 zł na minusie – tyle zapłaciliśmy za odsetki od kredytu, czyli to był faktyczny koszt zaspokojenia naszej potrzeby mieszkaniowej.

Jeśli dzieci podrosły i poszły na studia, to można odkupić tę kawalerkę, którą sprzedaliśmy dekadę wcześniej i przeprowadzić się do mniejszego lokalu, a dzieciom dać na wkład własny.

W wariancie drugim sprzedajemy lokal, zatrzymujemy 500 000 zł i decydujemy się na wynajem mieszkania. Do zgromadzonych oszczędności co miesiąc dokładamy kwotę, którą byśmy przeznaczali na spłatę kredytu. Dlaczego? Chodzi o to, by wyrównać poziom dostępnych środków na życie w obu wariantach.

Za pieniądze ze sprzedaży kawalerki i te dodatkowo odłożone, kupujemy 10-letnie obligacje skarbowe indeksowane inflacją. Co roku te środki powiększają się o odsetki (obligacje 10-letnie się indeksują, a nie wypłacają kupon). My zaś z tej puli opłacamy koszty najmu, stopniowo odsprzedając obligacje przed terminem.

Założyłem, że koszty najmu będą rosły o 4% rocznie, inflacja wyniesie zaś średnio przez dekadę 4,5% (na potrzeby wyliczenia wysokości oprocentowania obligacji). W takim scenariuszu łącznie odkładamy niecałe 550 000 zł – czyli tyle, ile w scenariuszu pierwszym zapłacilibyśmy za raty kredytu przez 10 lat. Suma zarobionych odsetek przez dekadę wyniesie prawie 300 000 zł netto. Za najem zapłacimy zaś ponad 860 000 zł.

Po 10 latach na koncie mamy 480 000 zł, a więc o 270 000 zł mniej niż po sprzedaży mieszkania. Wychodzi więc na to, że przy scenariuszu zakupu mieszkania z czysto finansowego punktu widzenia jesteśmy na większym plusie.

Oczywiście, ruszając parametrami, można łatwo sprawić, że to ten drugi wariant okaże się korzystniejszy. Wystarczy, by inflacja utrzymała się na wyższym poziomie, a stopy spadały wolniej – by zysk z obligacji przeważył nad spłaconym kapitałem. Z drugiej strony kilkuprocentowy wzrost cen mieszkań, by przyrost wartości majątku był na tyle znaczący, by pokryć wyższe raty. I tak dalej, i tak dalej.

Pieniądze to nie wszystko

Są jednak inne kwestie, których wyliczyć się nie da. Jak na przykład to, że najem zapewnia dużo więcej elastyczności, ale jednocześnie – w polskich warunkach – więcej niepewności. Mieszkając „na cudzym”, teoretycznie mamy więcej mobilności: dostajemy ciekawą propozycję pracy i za miesiąc możemy mieszkać już w innym mieście.

Dużo większa poduszka oszczędności może nam złagodzić ewentualne problemy z pracą. Dla osoby spłacającej kredyt utrata zatrudnienia może oznaczać katastrofę – gdy nie ma z czego spłacić raty, jest ryzyko, że bank zabierze mieszkanie.

Wynajem mieszkania pozwala zachować wystarczająco dużo zaskórniaków, by nawet kilka miesięcy przeczekać bez pracy. Albo daje możliwość, by zaryzykować transfer do innej firmy, przekwalifikować się, a może i uruchomić własny biznes. W razie niepowodzenia zużyjemy część oszczędności, jednak ogólny standard życia nam nie spadnie.

Jaką decyzję podjąć? Przyznam się, że ja swój plan rozpisałem wcześniej, a na refleksję przyszedł czas dopiero teraz. Czy zdecydowałbym inaczej po tej analizie? Być może. A na pewno dużo głębiej przeanalizowałbym obie opcje.

Źródło zdjęcia: Juan Giraudo/Unsplash,  Anemone123/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
124 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rafał
1 rok temu

Metodologia fajna. Przykład uproszczony i dobrze się czyta, ale:

10k dochodów gospodarstwa, 5k raty dla rodziny z dziećmi to przy mojej tolerancji na ryzyko ruch kamikaze. Pewnie bym w nocy nie spał analizując co może pójść nie tak.

Jednocześnie nie mam dobrej odpowiedzi jak należałoby sprawę rozwiązać a nie chcę uciekać w banały w stylu: „zarabiaj więcej, tnij koszty stałe”

Last edited 1 rok temu by Rafał
Rafał
1 rok temu

Teraz to jako czytelnik czuję się obrażony.
Drogi Panie, ja Panu poświęcam swój czas! Mało?

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

Panie Rafale, czas to pieniądz, a kto czyta „Subiektywnie o Finansach” – korzysta bardziej niż gdyby oglądał w tym czasie Netfliksa – bo się uczy, inspiruje oraz dowiaduje co zrobić z pieniędzmi. Gdyby Pan przeczytał to…
https://subiektywnieofinansach.pl/wciaz-przeczuwasz-ze-cos-sie-swieci-i-ze-lepiej-juz-bylo-zloto-najtansze-od-trzech-lat-dobra-okazja-do-zakupu-ubezpieczenia/
…to może kupiłby Pan złoto po 1400 dolarów za uncję, a gdyby przeczytał Pan to…
https://subiektywnieofinansach.pl/inflacja-jak-ochronic-oszczednosci-przed-iwzrostem-cen-przeglad-antyinflacyjnych-sposobow/
…miałby Pan dzisiaj 20% rocznie z obligacji.
Więc to my Panu poświęcamy czas za darmo 🙂

qtrya
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie bądźmy hipokrytami. Serwis też zarabia na ruchu internetowym generowanym przez Panów Rafałów. Odrobina realizmu oceny sytuacji i pokory nikomu nie zaszkodziła jeszcze. Odwrotnie bywa różnie.

Rafał
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

I co Pana wypowiedź wniosła do dyskusji?
Nic.
Trochę szacunku dla ,,klienta”. Tak, KLIENTA.

Bankowiec
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest Pan niegrzeczny. Nieładnie.

Admin
1 rok temu
Reply to  Bankowiec

Cóż, jeśli ktoś nie docenia darmowej wiedzy, którą tu znajduje oraz darmowego czasu, który nasza Ekipa poświęca na pomaganie ludziom – musi otrzymać pouczenie

Inwestor w nieruchomości z 12 letnim stażem
1 rok temu
Reply to  Rafał

Same błędne założenia w wyliczeniach które nie uwzględniają wzrostu ceny nieruchomości. Proszę sobie te same wyliczenia wykonać dla okresu 10-15 lat wstecz i sprawdzić jak będzie wyglądała sytuacja na dzień dzisiejszy. Kupno nieruchomości = zysk.

Admin
1 rok temu

Nie jestem pewny czy w tej sytuacji backtest jest dobrym pomysłem. Ostatnie 30 lat było dość wyjątkowym okresem w historii Polski i nie musi się powtórzyć. Jakieś 10 lat temu bardzo spadła jakość rządów w Polsce, czego skutki będziemy odczuwać przez 20-30 lat. Jest kwestia imigracji, zmian klimatycznych, kosztów pieniądza (był tani, ale wcale nie musi taki być w przyszłości). Słowem: jesteśmy w takim momencie, że nie ekstrapolowałbym na przyszłość trendów z ostatnich dwóch-trzech dekad

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ekhem… To samo można powiedzieć o amerykańskich prezydentach… Trump i Biden to taka kompromitacja, że Duda wyrasta przy nich na męża stanu.

Last edited 1 rok temu by jsc
Admin
1 rok temu
Reply to  jsc

Przy Bidenie nie. Przy Trumpie wygląda tak, że mogliby pogadać jak głu… równy z równym

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Duda jakoś nie zostawia tajnych dokumentów w dziwnych miejscach… co Bidenowi akurat się zdarza… https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/8642804,joe-biden-sledczy-tajne-dokumenty-delaware-stany-zjednoczone.html

Krzysiek
1 rok temu
Reply to  jsc

Racja. Trump te tajne dokumenty zabierał do domu!

jsc
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Co go łączy z Bidenem… A swoją drogą ostatnio ruszył impeachment… Trump w ciągu całej kadencji nie był tak blisko Nixona.

Andrzej
1 rok temu

jak kupiłes nieruchomość w Warszawie w 2009 roku to do 2013 miałeś, jak to nazwać po Twojemu ?, „ujemny zysk” ? bo ceny transakcyjne spadły o 27% na rynku pierwotnym w tamtych latach

Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu

Panie Macieju powaznie bierze Pan pod uwage przeznaczyc 50% budzetu domowego na sama rate kredytu? Moim zdaniem bardzo ryzykowna strategia. Dla mnie 20-30% to max zwlaszcza, ze jeszcze czynsz i inne oplaty dochodza. W sytuacji mojej rodziny kredyt to jedynie 15% dochodow a i tak czesto mysle, ze troche ciazy i dobrze byloby sie go pozbyc.

Bambino
1 rok temu

„raty będą maleć (bo stopy będą spadać), a płace rosną o kilka procent rocznie.”

Pewne są tylko podatki i śmierć.

Adzik
1 rok temu

bezrobocie też może zacząć rosnąć …

Rafał
1 rok temu

Dodam jeszcze co nieco tytułem dzielenia się doświadczeniami. Panie Macieju – chyba można złączyć moje dwa komentarze w jeden dla porządku – minął czas edycji poprzedniego bo się rozpisałem 🙂 Mogę tylko powiedzieć co nieco z moich doświadczeń – długoletni związek, bezdzietni. To tak żeby nakreślić kontekst. Wiem że sytuacja inna niż u Autora wpisu, ale może komuś się przyda. Zawsze byliśmy oszczędni, ale gonienie króliczka z napisem: własne M, ale mały kredyt zajęło nam sporo czasu. Zdecydowaliśmy się na późniejszą wyprowadzkę z domów rodzinnych żeby móc odłożyć stosowną poduszkę finansową i ustabilizować karierę. Jeśli dobrze pamiętam to wyprowadziliśmy się… Czytaj więcej »

Rafał
1 rok temu

Ja też tak nie uważam wbrew pozorom.
Tak jak Pan pisze – kredyt to narzędzie jak każde inne, a wszystko zależy od życiowej sytuacji i możliwości. Ja po prostu znając siebie i podejście swojej partnerki do ryzyk i długotrwałych zobowiązań finansowych lobbowałem za takim rozwiązaniem.

Co do satysfakcji – ogromna, ale już widzę kolejnego króliczka do gonienia i maxowania potencjału – inwestycje :))))

Bambino
1 rok temu
Reply to  Rafał

„Pracodawca nie mógł mi już nakazywać zbyt wielu rzeczy bo zmieniła się moja pozycja negocjacyjna – zawsze mogłem odejść, przeczekać, poszukać gdzie indziej.”.

Witam w klubie 🙂 Miałem hipoteki CHF i PLN, obecnie tak jak piszesz, wobec pracodawcy mogę, a nie muszę wykonywać pracę, mogę ją zmienić jak pracodawcy się nie podoba. Wcześniej mając hipoteki, musiałem pracować, a nie że mogłem.

Admin
1 rok temu
Reply to  Bambino

Najlepiej być rentierem i pracować wyłącznie dla przyjemności 🙂

Rafał
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Wielokrotnie obracałem tą myśl w głowie, z niejednoznacznymi wnioskami. Od około półtora roku czytam o filozofii FIRE, dowiedziałem się o niej przypadkiem i pokryła się z moim dotychczasowym celem długoterminowym. Tylko że problem polega na tym, że planujemy coś w wieku X, na czasy kiedy będziemy mieć X+Y lat. Nasze obecne potrzeby najpewniej nie pokryją się z potrzebami z przyszłości. Po prostu się zmienimy w sposób którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć w 100%. Dlatego zajeżdżanie się dla samego zajeżdżania, często wyjaławianie swojego życia z przyjemności tu i teraz żeby osiągnąć niezależność finansową jest w mojej ocenie niewystarczające. Wiele osób… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

Zgadzam się, że nie ma sensu się zajeżdżać, ale jest sens nie wydawać pieniędzy na głupoty (a taka dyscyplina jest już bolesna sama w sobie). Wolę jeździć 10-letnim autem i pracować już wyłącznie dla przyjemności niż mieć odrzutowiec w leasingu i drżeć o posadę prezesa banku ;-).
Liczył Pan kiedyś ile pieniędzy wydajemy w skali życia na kompletnie niepotrzebne rzeczy?

Rafał
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie liczyłem, ale jeśli Pan ma jakieś estymacje to bardzo chętnie się dowiem. Paradoksalnie jestem aż tak zorientowany na numerki jak mogłoby się wydawać – znam swoje plany z pewną precyzją, ale znam też siebie na tyle że gdybym zaczął liczyć wszystko to stałbym się niewolnikiem excela. To z kolei zabiłoby pewnie moją kreatywność. Wiem mniej więcej ile oszczędzamy na tym że nie kupiliśmy auta do teraz. Mieszkamy w świetnie skomunikowanej części Warszawy – auto to niepotrzebny wydatek i stres. Ciuchy to raczej próby tworzenia szaf kapsułowych + vinted. Telewizor jakiś tam wisi, ale nam nie przeszkadza że 30 cali… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

Bardzo popieram Pańskie podejście do życia i postępuję podobnie. Będzie zaraz fajna rzecz, w której to trochę podliczyliśmy. Tak, to się sumuje do olbrzymich kwot, które albo ktoś ma – i jeśli umie coś z nią zrobić to jest finansowo bezpieczny – albo nie

Anna
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Panowie,wprawdzie po raz pierwszy czytam o podejściu FIRE ale przez lata mojego życia wypracowałam własną nazwę mojego w nim stylu.Moje motto,to ” pieniądze nie są do wydawania;pieniądze są do użytkowania i ja to bardzo lubię i robię”. Rzecz jedna natomiast w ogóle expressis verbis nie została tu poruszona a jedynie mgliście sygnalizowana: co po przejściu na emeryturę,który już teraz stanowi ograniczenie dochodów o ponad połowę a za kilkanaście lat stopa zastąpienia ma spaść do nawet poniżej 30% ostatnich zarobków.Z czego wtedy czerpać na czynsz za wynajem zwłaszcza przy wydłużającym się dalszym trwaniu życia.Bo ta tu dyskusja jest cały czas – pomimo… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Anna

Brawo! Każda osoba, która zamiast wszystko wydawać, gromadzi oszczędności albo majątek – to dobry uczynek ;-).
Co do spadającej stopy zastąpienia, czyli mniejszego znaczenia emerytury z ZUS – to oczywiście racja, na spotkaniach z czytelnikami i pracownikami firm często zwracam na to uwagę – osoby nie posiadające nieruchomości na własność nie mają aktywa, które teoretycznie można ponownie zamienić na gotówkę, gdyby okazało się, że emerytura jest za niska, żeby się utrzymać.

Anna
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Otóż to!Dokończył Pan myśl,której nie kontynuowałam, by nie rozdymać wpisu 😉 A kiedy dodaje się do tego terminalna choroba lub stan,co to każde potrafi finansowo „zarżnąć” pół rodziny, taki zasób ratuje od bankructwa (znam z doświadczenia i obserwacji)

Admin
1 rok temu
Reply to  Anna

Oj tak, w takich sytuacjach tylko porządna poduszka finansowa daje szansę na wyjście z korkociągu.
Zdrowia!

McGregor
1 rok temu
Reply to  Rafał

Trzeba tylko pamiętać o czasie kiedy jesteśmy najbardziej produktywni i zarabiamy najwiecej.. Osobiście uważam, że inwestycja w nieruchomości powinna się rozpocząć jak najwcześniej (licząc siły na zamiary, nie kredyt pod korek). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wcześnie zaczniemy odcinać kupony i w jeszcze młodym wieku żyć na poziomie w ze spokojem.

Rafał
1 rok temu
Reply to  McGregor

Oczywiście, zgadzam się.

Młody organizm ma to do siebie że wybacza bardzo dużo. Ciało regeneruje się lepiej, mamy lepszą plastyczność umysłu. Z perspektywy czasu – wiek 20 do 30 lat to najlepszy okres maksymalizowania potencjału zarobkowego.

Wśród moich znajomych ten cały potencjał został najczęściej wykorzystany na imprezy i pracę dorywczą żeby na nie zarobić. Sam nie jestem święty w tym zakresie ale moim priorytetem było jednak szukanie ciągle lepszych szans.

Jest takie powiedzenie: ‚gdyby starość mogła, a młodość wiedziała’. Nie kładę ludzi w wieku 30+ do grobów, po prostu uważam że im wcześniej zaczniemy tym będzie nam łatwiej.

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafał

„Im wcześniej zaczniemy, tym będzie nam łatwiej” – o to chodzi

Stef
1 rok temu

Bym się wstrzymał z kredytem. Idzie spowolnienie gospodarcze o ile nie recesja. Nie wiadomo czy NBP jeszcze nie podniesie stop po wyborach aby zdusic inflację.

Marcin
1 rok temu

Zdrowym rozwiązaniem byłoby od 2024 r. utrzymać stopy na obecnym poziomie i trochę uciąć tarcze różnej maści. Przynajmniej przez cały 2024. Pewnie długo będziemy schładzać gospodarkę. Co więcej, myślę, że inflacja 1,5-3,5 % nie wróci w PL do co najmniej 2025 r. Kto wie czy czasy niskiej inflacji nie odeszły bezpowrotnie. To by znaczyło, że może norma będą przez najbliższą dekadę stopy w okolicach załóżmy 3 -4 %.

dami
1 rok temu

W przypadku utraty zatrudnienia w obu przypadkach musimy mieć poduszkę finansową. Bank tak szybko nie zabiera mieszkania. W kryzysowych sytuacjach mieszkanie możemy również sprzedać i rozliczyć kredyt. Możemy je również sprzedać, gdy chcemy zmienić miejsce zamieszkania. W zasadzie jest tu kilka opcji, sprzedaż/kupno nowego, najem starego/najem w nowym miejscu. Co do najmu i jego elastyczności. Umowy na czas określony nie można od tak sobie wypowiedzieć. Tylko za porozumieniem stron, a jak w teorii właściciel się uprze, to płać Pan do końca najmu. Natomiast po iluś latach rezygnować z najmu i za większość oszczędności kupować kawalerkę….

Michał
1 rok temu
Reply to  dami

Jeżeli jest to taka zwykła umowa najmu (nie notarialna) to umowa na czas określony musi mieć okres wypowiedzenia bądź obowiazuje kodeks cywilny. W takim przypadku ten kto najmuje zawsze ma możliwość wypowiedzenia 😉

Piotr
1 rok temu
Reply to  Michał

Jednak nie jest tak prosto, trzeba mieć konkretne powody wpisane do umowy, tylko okres wypowiedzenia nie wystarczy

Robert
1 rok temu
Reply to  Michał

Bzdura do kwadratu, na czas określony oznacza na ustalony czas. Radzę podszkolić się z prawa zanim się będzie gdzieś wypowiadać.

Piotr
1 rok temu

Ale mało kto tak robi. Ludzie wpisują np „umowę można wypowiedzieć z 2 miesięcznym terminem wypowiedzenia” i myślą że to wystarczy

ona
1 rok temu
Reply to  Piotr

najemcy wypowiadającemu umowę to wystarczy, by ją skutecznie wypowiedzieć z dwu miesięcznym wyprzedzeniem. Nie można człowieka trzymać w swoim mieszkaniu na siłę, to było by chore…

Alf
1 rok temu

Do umowy można też wpisać donację nerki, ale nie będzie to miało mocy. Umowa terminowa po to jest terminowa, żeby jej nie wypowiadać za tydzień. No dobra, można wpisać możliwość pod żadnym warunkiem (i wtedy wymagania KC będa spełnione), ale wtedy po co termin?

Gall Anonim
1 rok temu

Żeby mieć pełne rozeznanie co jest korzystniejsze długoterminowo ta analiza powinna obejmować dłuższy okres czasu wraz z emerytura, gdzie dochody spadną a koszty najmu raczej nie

Jakub
1 rok temu

Moim zdaniem autor coś mocno przekalkulował 😀 Błędnie w kalkulacjach jest uwzględniona kwota 546 tyś złotych które są uwzględnione jako koszt rat kredytu. Jeśli z jednej strony (przy zakupie mieszkania) nie są uwzględnione żadne nasze przychody, to z prawej strony (przy wynajmie) też nie powinny. Zakup mieszkania finansujemy z naszych 500tyś zł + kredyt. który spłacamy ale tu według wyliczeń autora koszty te zostały zbilansowane kwotą sprzedaży mieszkania za 1000tyś zł. W scenariuszu na wynajem nagle pojawia się dodatkowa ktowa 546tyś zł, którą byśmy odlładali zamiast spłącać rat, ale to w takim wypadku w pierwszym scenariuszu też ta kwota powinna… Czytaj więcej »

Jakub
1 rok temu

Chyba Pan nie zrozumiał. Według Pana wyliczeń pierwszy scenariusz nie uwzględnia żadnych wpłąt z zewnątrz. Raty są finansowane z przyszłej sprzedaży mieszkania. Na rate nie idzie ani złotówka z budrzetu (bo nie ma wpisanego przychodu). W drugim scenariuszu już ten przychód jest. Pierwszy scenariusz uwzględnia że koszty kredytu to 296tyś zł. I o tyle spadły nasz kapitał po 10 latach (z 500tyś do 204tyś). Nie uwzględnia on że za część naszego wynagrodzenia będziemy płącić ratę. Drugi scenariusz natomiast uwzględnia koszty wynajmu, jednakzę pojawia się dodatkowa pozycja rekompensująca kwotę którą poświęcilibyśmy na raty, ale pierwszy scenariusz uwzględnia że z budżetu(wypłąty) na… Czytaj więcej »

Last edited 1 rok temu by Jakub
Jakub
1 rok temu

Tak, właśnie o tym mówie.
W pierwszym scenariuszu uwzględnił Pan koszt 546tys, ale nie uwzględnił 546tyś na ten cel o którym Pan pisze. (ta kwota na plusie powinna znaleźć się też w pierwszym scenariuszu).

No bo gdzie w pierwszym scenariuszu podziało się to 546tyś (przychodzu a nie kosztu) które zostaje z odjęcia wynagrodzenia od konsumpcji (1580-1030)? I niech Pan nie piszę że to pochłoneły raty, bo jakby tak było to raty powinny się wyzerować z tą kwotą, a w wyliczeniu raty bilansuje jedynie sprzedaż mieszkania za milion.

Last edited 1 rok temu by Jakub
Jakub
1 rok temu

Nie mogłem edytować wpisu, bo chciałem jeszcze dopisać dokładny scenariusz kupna mieszkania:

Sprzedanie mieszkania +500
Dochody +1580
Konsumpcja -1030
Raty kredytu – 546
Wkład własny -500
Wcześniejsza spłąta kredytu -250
Sprzedaż mieszkania +1000
——————–
Suma: 754 tyś

Jeśli gdzieś tu robie błąd to proszę o dokładne przedstawienie jaka dodatkowa pozycja tu powinna się znaleźć lub jakiej nie powinno być.

Last edited 1 rok temu by Jakub
Jakub
1 rok temu

Też dziękuje za dyskusję.

Last edited 1 rok temu by Jakub
ona
1 rok temu
Reply to  Jakub

chyba przekalkulowana jest też nieco kwota najmu – 7 166,66 zł msc! To chyba tylko Warszawa Żoliborz autor bierze pod uwagę 😉

Rafał
1 rok temu

Nigdy do końca nie rozumiałem argumentu o elastyczności w kontekście wynajmu mieszkania.
W krótkim okresie – jak najbardziej.
Natomiast biorąc pod uwagę, że kredyt hipoteczny spłaca się średnio po 10-15 latach. To po tym czasie można powiedzieć, że mamy możliwość mieszkania niemalże za darmo w dowolnym miejscu. Bo przecież jeśli będę chciał się przeprowadzić po spłacie hipoteki, to mogę swoje mieszkanie wynająć komuś innemu i za zarobione pieniądze wynajmować mieszkanie gdzieś indziej.

W długim terminie benefity z posiadania własnego mieszkania moim zdaniem przewyższają wynajem.

Przemysław
1 rok temu
Reply to  Rafał

Można też kupić mieszkanie, wynająć je i wynająć od kogoś mieszkanie dla siebie. Ma się wtedy i elastyczność i lokatę kapitału, kosztem może trochę mniejszego bezpieczeństwa.

stef
1 rok temu
Reply to  Rafał

Mieszkanie z kredytem można w każdej chwili sprzedać i spłacić bank. Uzyskać kredyt na mieszkanie w innym mieście. Problem rozwiązany.

stef
1 rok temu

Przerabiałem jedno i drugie. Część umów najmu ma okres wypowiedzenia 2 lub 3 miesiące. Sprzedać mieszkanie i kupić nowe udało mi się w dwa miesiące. Badanie zdolności od ręki w banku w którym mam konto, decyzje kredytowa w 14 dni, notariusz za dwa dni od telefonu.

Stefan
1 rok temu
Reply to  stef

to sprzedaj w każdej chwli, najlepiej za cenę rynkową, kolejka czeka XD

ona
1 rok temu
Reply to  stef

można w każdej chwili, ale poniżej wartości rynkowej, ale tak, żeby nie stracić to już nie jest tak hop siup 🙂

stary
1 rok temu
Reply to  Rafał

> kredyt hipoteczny spłaca się średnio po 10-15 latach

To mit. Zwykle ludzie przenoszą się do innego mieszkania, sprzedając stare, a więc „spłacając” kredyt.

Mączyn
1 rok temu

Dane ciekawie zaprezentowane, tylko że w w scenariuszu z wynajmem nie masz mieszkania czyli jesteś od razu bańkę w plecy. Należałoby to uwzględnić w słupkach.

Przemysław
1 rok temu

> W wariancie pierwszym sprzedaję moje dotychczasowe mieszkanie – po spłaceniu resztki kredytu zostaje mi około 500 000 zł (zaokrąglam dla równego rachunku). Planuję przeprowadzić się do dwa razy większego mieszkania w podobnej lokalizacji (żeby dzieci nie musiały zmieniać szkoły) – więc potrzebuję dołożyć drugie 500 000 zł z kredytu.

Tak wygląda plan. W praktyce wygląda tak, że wystawiamy ogłoszenie, czekamy rok, nikt nie chce kupić mieszkania i wracamy do punktu wyjścia. Tak wygląda obecnie rynek.

Piszę z doświadczenia, rok z hakiem byłem w dokładnie tej samej sytuacji.

Raider
1 rok temu
Reply to  Przemysław

Gdy chce się sprzedać – obniżasz cenę, a nie czekasz…

stef
1 rok temu
Reply to  Przemysław

Widocznie za dużo chciałeś, słaba lokalizacja albo niechodliwy metraż/rozkład. Kawalerkę można w Warszawie sprzedać w tydzień. Można sprzedawać trzy lata.

Bambino
1 rok temu

Brakuje opisanego ryzyka kredytowego, stan zdrowia który pozwoli nam do końca spłacać kredyt. Nie znamy przyszłości. Życzę wszystkim dużo zdrowia. Mając zdrowie, będziemy mogli mieć dochody. Zdrowie. Ryzyko kredytowe które jest często pomijane. W Pańskim artykule również. Im dłuższy czas kredytowania, tym „ryzyko zdrowotne” się zwiększa, włączając w to najgorszy scenariusz, że kredytobiorcy….. zabraknie.

Last edited 1 rok temu by Bambino
stef
1 rok temu
Reply to  Bambino

Czy przy najmie nie ma ryzyka utraty zdrowia czy pracy? Mieszkanie częściowo spłacone można sprzedać i zostaje trochę kasy. Jak wynajmuje i stracę prace to bez poduszki finansowej koniec.

Emil
1 rok temu
Reply to  Bambino

Czemu nikt nie wspomnial o FWK? Fundusz wsparcia kredytobiorcy? W przypadku straty pracy, fundusz zapewnia 2 lata spokoju od Rat. Pózniej trzeba je splacic, ale 2 lata to sporo czasu na stabilizację sytuacji. Dopiero w dalszej kolejności należy rozpatrywać sprzedaż. W przypadku najmu w razie braku mieszkania i gotówki pozostaje most albo rodzina.

Paweł
1 rok temu

Można jeszcze uwzględnić scenariusz: zostawiam kawalerkę, wynajmuję ją i wynajmuję większe mieszkanie. Gdy dzieci dorsną wracam so „siebie” Różnicę czysz mieszkamia wynajmowanego – czynsz uzyskany z wynajęcia, po odjęciu raty kredytu odkładam np w EDO i mam jakieś zyski. Może to też dobry i bezpieczny (mam gdzie wróćić jakby coś pszło nie tak) sposób?

Admin
1 rok temu
Reply to  Paweł

Nie wygląda źle, o ile najem (po obu stronach) jest stabilny

Mastablasta
1 rok temu

Ja mam podobny dylemat co autor: Mieszkam we Wrocławiu , posiadam mieszkanie warte dziś obecnie około 650-700 tys zł, kredytu mam to mieszkanie jeszcze 230 tyś zł do spłaty. Posiadam aktualnie 400 tys zł oszczędności. Rozważam zakup domu lub bliźniaka pod miastem za około 700 tys zł + wykończenie, sadze, ze zamknę się w 850-900 tyś zł. Mój dylemat jest taki: Mogę sprzedać mieszkanie i właściwie w pełni za gotówkę przenieść się do domu lub mogę zostawić mieszkanie jak teraz, z nieruszonym kredytem i przeznaczyć na wynajem. Ja ze swojej strony mogę użyć swoje 400 tyś zł do uzyskania kredytu… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Mastablasta

Trudny dylemat. Generalnie starałbym się nie pozbywać ani mieszkania ani całości oszczędności. A jeśli musiałbym zrobić jedną z tych dwóch rzeczy, to chyba dałbym jakąś kwotę (ale może nie 400 000 zł, tylko mniej) na wkład własny do kredytu. Na nieruchomościach będzie jeszcze jedna bańka (za dwa-trzy lata), więc sprzedać mieszkanie zawsze się zdąży, a dochód z najmu to pewnie z 25 000 zł netto rocznie (po podatkach i czynszach), co powinno częściowo zrefinansować ratę kredytu na dom. Jeśli pozostałość z 400 000 zł ulokujemy w obligacje antyinflacyjne, to będzie jeszcze dochód z odsetek. Ale to jest moje spojrzenie, jeśli… Czytaj więcej »

Rafał
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ciągle te pis-obligacje 🙂

Grunwi
1 rok temu
Reply to  Mastablasta

To trzeba się spieszyć, bo za 700 000 to już bliźniaki, ale pod Oleśnicą albo Oławą nie pod Wrocławiem. Tak, też się zdziwiłem.

Rafał
1 rok temu
Reply to  Mastablasta

O 400 kawałków oszczędności! 🙂

Milutko.

olo
1 rok temu

Nic nie przebije argumentu „jak nie weźmiesz kredytu to gdzie będziesz na starość mieszkać?!”. Weź kredyt, wypruwaj flaki przez dekady aby mieć gdzie umrzeć 😉
Oczywiście sprawa ma się inaczej gdy posiada się dzieci.

olo
1 rok temu

Mieszkanie pozostanie do dyspozycji potomkom.

0xmarcin
1 rok temu
Reply to  olo

Nie demonizujmy już tego kredytu, ludzie biorą spłacają i dochodzą do własności. Nie chcesz kredytu a masz działkę to zawsze możesz budować metodą gospodarczą, na ile starczy Ci sił oczywiście…

olo
1 rok temu
Reply to  0xmarcin

Fakt, nie chcę demonizować kredytu , raczej piętnować tego typu argumenty 😉 Oczywiście każdy żyje po swojemu. Ja przykładowo wynajmuję i mieszkam na zielonym Żoliborzu, mimo że od lat mam dużą zdolność. Mógłbym się zakredytować, ale przy obecnych cenach mieszkań musiałbym się zadowolić betonem na Bemowie. Nie sądzę, abym był z tego powodu bardziej szczęśliwy.

Admin
1 rok temu
Reply to  olo

I to będzie coraz częstsza opcja – lepiej wynajmować większe mieszkanie w dobrej lokalizacji niż kupować na własność mniejsze. W ostatnim czasie spada liczba metrów, na które możemy sobie pozwolić na własność (wysoki koszt pieniądza).

Raider
1 rok temu

Królu Złoty! Artykuł dla mnie, jak na zamówienie. Dziękuję 🙂

Jacek
1 rok temu

Na razie brakuje 1,5 – 2 mln. mieszkań. Ale w tych rozważaniach nie bierze się pod uwagę, że liczba ludności Polski jednak się nie zwiększa, a raczej – według długoterminowych prognoz- spadnie o ładne parę milionów. Siłą rzeczy musi się zwolnić duża liczba lokali, tym bardziej, że starzy ludzie, często samotni, będą chcieli przenieść się do mniejszych lokali. Oczywiście należy wziąć poważnie pod uwagę, czy szybciej liczba ludności się zmniejszy, czy stare i coraz starsze lokale się zdekapitalizują. No chyba że wolne lokale zajmą uchodźcy bądź emigranci. Ja jestem człowiekiem starej daty i mimo wszystko nie wyobrażam sobie mieszkać całe… Czytaj więcej »

stefan84
1 rok temu
Reply to  Jacek

Ale nawet przy drastycznym spadkiem ludności w całej Polsce to raczej mało prawdopodobne, żeby popyt na mieszkania w dużych miastach zmalał, tak więc zależy o mieszkaniu w jakiej lokalizacji myślimy.

Phx
1 rok temu
Reply to  Jacek

Prawie nikt nie uwzględnia to jak stare mamy nieruchomości. Będą wyburzenia lub pustostany. Kamienice są gruntownie odnawiane, bloki z płyty takich możliwości nie mają – mino że są dobrze położone.

Raider
1 rok temu

Nie zagłosuje na PiS.

Raider
1 rok temu
Reply to  Raider

Dlaczego się podszywasz pod mojego nicka huncwocie nikczemny?! 🙂 Na PiS nie zagłosuję – też prawda, ale wolę o tym sam napisać 😉

Admin
1 rok temu
Reply to  Raider

Huncwocie… czy to się kwalifikuje pod cenzurę?

Raider
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Jeszcze miałem w repertuarze „Gadzie” i „Łapserdaku” – cytując moją nauczycielkę matematyki z liceum. Mądrości nauczycieli nie można cenzurować 😉

Admin
1 rok temu
Reply to  Raider

No nie można 😉

Raider
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Czy można prosić o artykuł na temat aktualnej oferty kredytów hipotecznych? Chodzi mi o pokazanie, jak bank PKO BP nie ma szacunku do swoich długoletnich klientów, wymagając od nich wykupienia ubezpieczenia od utraty pracy, w wysokosci około 20 000 PLN, płatnego z góry, aby oferta kredytu była konkurencyjna? Bez tego ubezpieczenia dodatkowe opłaty rosną na tyle, że kredyt jest zupełnie nieatrakcyjny dla klienta.

Admin
1 rok temu
Reply to  Raider

Chodzi Panu o artykuł o cross-sellingu czy o ubezpieczeniach dokładanych do kredytu? Bo o ubezpieczeniach to niedawno mieliśmy…:
https://subiektywnieofinansach.pl/czy-ubezpieczenie-kredytu-ma-sens/

Raider
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Cross selling oczywiście. Dla klienta banku posiadanie dobrego konta i karty kredytowej to nie problem i większość wnioskujących spełnia ten warunek, ale wymóg płatnego z góry ubezpieczenia od utraty pracy, skonstruowanego tak, żeby nie wypłacić odszkodowania – wypłata jest możliwa tylko i wyłącznie w przypadku likwidacji stanowiska pracy – jest prostackim substytutem prowizji. Obraża to moją inteligencję – głupota tej bankowej zgrzewki dorównuje tępocie w TVP – i myślę, że bankowi PKO BP przyda się kubeł zimnej wody od Samcika, poprzez artykuł w którym skrytykuje się takie praktyki, a klientów przyda się uświadomić, że na rynku jest konkurencja, która nie… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Raider

Jeśli takie są warunki ubezpieczenia, to jest to czysty kant

Raider
1 rok temu

Już umówiony notariusz 🙂

Niepewny
1 rok temu

W naszym kraju lepszą opcją jest najem niż kupno na własność.Przy obecnym prawie i opieszałym sądownictwie można wprowadzić się do mieszkania,nie płacić za nic i tak lika lat.Po kilku latach wynająć od kogoś innego i znowu to samo.Scenariusz pesymistyczny ale realistyczny.

Admin
1 rok temu
Reply to  Niepewny

No tak, ale chyba nie zakładamy takiego modelu biznesowego, że się wprowadzamy, nie płacimy i czekamy co będzie dalej 😉

Niepewny
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlaczego nie?Skoro prawo pozwala a społeczeństwo jest co raz bardziej chamskie i cwaniackie to czemu nie.Piszę to z perspektywy właściciela pustego mieszkania ponieważ boi się takich cwaniaków.

Admin
1 rok temu
Reply to  Niepewny

Wolę zakładać, że większość ludzi to jednak nie są oszuści 😉

Niepewny
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Też tak zakładam.

Rafał
1 rok temu

Odpowiedź oczywista bez liczenia. A jeśli już liczymy to nie upraszczamy sobie, aż tak bardzo. Bo wyliczenia z artykułu dość… niewyszukane.

Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu
Reply to  Rafał

A jakaż to odpowiedz jest oczywista?

TomR
1 rok temu

A rozwiązania typu namiot, jurta, szopka, altana, przyczepa kempingowa? Mogliby zalegalizować mieszkanie w takich prostych i tanich i możliwych do szybkiego masowego wytworzenia miejscach do zamieszkania, to by deficyt metrów kwadratowych zniknął. Niewykluczone, że cała koncepcja „mieszkania zgodnego z normami UE” jest wadliwa ekonomicznie, bo narzuca za duże koszty z góry. Zgodnie z normami UE wszystko musi być od razu idealne co generuje niemożliwy do zniesienia koszt początkowy. W działających rozwiazaniach było rozłożenie kosztów na lata – np. mieszkania komunistyczne były najpierw budowane, a dopiero potem termomodernizowane. Teraz też można by wymyślić coś analogicznego, ale od razu przystosowane konstrukcyjnie i… Czytaj więcej »

Jerzy
1 rok temu

Przedstawione w artykule koncepcje zakładają posiadanie nieruchomości która na starcie daje kwotę 500 000 zł.
Ale zróbmy założenia, że startujemy od zera.
I co będzie lepsze?
Płacenie 5000 zł raty, z nadzieją, że kiedyś będziemy mieli lokal na własność i płacili tylko czynsz.
Czy może płacenie 5000 zł wynajmu, z nadzieją że umrzemy zanim przejdziemy na lichą emeryturę?

Admin
1 rok temu
Reply to  Jerzy

Nie byłbym taki pewny czy rata kredytu nie byłaby dziś wyższa od raty najmu…
Pewnie i taki wariant policzymy

Ella
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Z przyjemnością się zapoznam. Staram się rozsądnie doradzić dziecku. Nie ma nic. Czynsz najmu pochłania 1/3 dochodów. Wg mnie kredyt to dobre rozwiązanie, dopóki mogę stanowić zabezpieczenie np w przypadku utraty pracy.

Admin
1 rok temu
Reply to  Ella

Wydaje mi się, że ubezpieczenie od utraty pracy to raczej wydmuszka, nie byłbym w stanie zarekomendować żadnego w pełni przydatnego. Tak na pierwszy rzut oka to najważniejszym pytaniem jest to, czy dziecko jest już życiowo ustabilizowane. Bo jak jeszcze nie wiadomo czy będzie pracować w Poznaniu, Warszawie, Frankfurcie czy Lizbonie i czy będzie szczęśliwym singlem, czy ojcem/matką sześciorga dzieci, to to są czynniki stukrotnie ważniejsze decyzyjnie niż stricte finansowe. Dopiero jak człowiek mniej więcej wie, co i jak z jego życiem, to się można zabrać za cyferki…

Sebastian
1 rok temu

Może inaczej i niestandardowo? Swoje mieszkanie wynajmujemy, komuś samemu dopłacając jedynie różnice w cenie najmu i wynajmu? Małe mieszkania dają przy wynajmie więcej z metra więc przy nie dużej dopłacie możemy mieszkać w większym mieszkaniu

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu