Do bankowych lokat terminowych nieustannie pieniądze płyną szerokim strumieniem. W styczniu ich wartość wzrosła o ponad 10 mld zł. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że pierwszy raz od września 2021 r. średnie oprocentowanie depozytów spadło. Banki zwijają dobre oferty? A może kończy się „paliwo”, dzięki któremu oprocentowanie do tej pory rosło?
Regularnie śledzę dane banku centralnego na temat wartości i struktury depozytów oraz ich oprocentowania. Z początkiem roku w mediach zaczęły pojawiać się informacje o tym, że koniec 2022 r. przyniósł spadek oprocentowania depozytów. Ale te doniesienia nie miały potwierdzenia w danych NBP. Bank centralny raportował, że wciąż rośnie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Obecny cykl podwyżek stóp procentowych ruszył w październiku 2021 r. Stopa referencyjna wzrosła wówczas z pandemicznego poziomu 0,1% do 0,5% (dziś wynosi 6,75% – na marcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy na tym samym poziomie).
W tym mniej więcej czasie w górę zaczęło piąć się oprocentowanie bankowych depozytów. Początkowo w symbolicznym tempie. We wrześniu 2021 r. banki płaciły na lokatach terminowych średnio 0,3% w skali roku. Chodzi o depozyty, które były zakładane lub odnawiane (ale nie automatycznie) w danym miesiącu. Do grudnia 2022 r. średnie oprocentowanie lokat wzrosło do 6,3%, co widać na poniższej grafice.
Oprocentowanie depozytów spada, bo banki wycofują oferty promocyjne?
Ale jak widzicie, w styczniu 2023 r. średnie oprocentowanie lokat terminowych spadło do 6%, czyli aż o 0,3 pkt proc. w ciągu miesiąca. To sporo. Co się takiego stało? Czy banki zaczęły zwijać promocyjne oferty, a więc te na 8% lub więcej? Nie zauważyłem, by tak się działo. Dzieje się wręcz przeciwnie – kolejne banki zaskakują nas takimi ofertami.
Np. w lutym Toyota Bank zaczął promować lokatę, na której można zarobić aż 8,4% w skali roku. I reklamuje ją jako ofertę dla nowych i obecnych klientów. Co więcej, nie trzeba zakładać konta osobistego w tym banku. To lokata 6-miesięczna. Jej minimalna kwota wynosi 40 000 zł, choć klient może założyć 10 takich depozytów. W rzeczywistości nominalne oprocentowanie lokaty wynosi 7,4%, ale bank wypłaci dodatkowo 200 zł premii, co po dodaniu naliczonych odsetek może dać łączny zysk w wysokości 8,4%.
Z oferty mogą skorzystać nowi klienci oraz dotychczasowi, ale dla tych drugich oferta jest de facto lokatą na nowe środki, ponieważ klient musi o co najmniej 40 000 zł zwiększyć kwotę środków posiadanych w Toyota Banku.
Na początku marca promocyjną lokatę zaproponował też bank Citi Handlowy. Właściwie chodzi o konto oszczędnościowe, na którym bank przez 4 miesiące naliczać będzie 8,1% odsetek w skali roku do kwoty 100 000 zł. Oferta kierowana jest do osób, które otworzą CitiKonto, a więc de facto jest ofertą dla nowych klientów.
Samo otwarcie konta nie wystarczy. Trzeba jeszcze zasilać je kwotą minimum 2000 zł miesięcznie oraz dokonać minimum jednej transakcji bezgotówkowej kartą na kwotę minimum 100 zł w kwietniu, maju, czerwcu i lipcu.
Przeczytaj też: 8% na nowe środki? Tylko co to są „nowe środki”? Uważaj, żeby nie przesadzić na zakupach, bo… bank ostro zakombinował
———————————–
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
———————————–
Oprocentowanie depozytów spada, bo kończy się „paliwo”?
Nic nie wskazuje więc na to, że spada nominalne oprocentowanie depozytów, w efekcie średnia rynkowa też idzie w dół. Jak zatem wyjaśnić styczniowe kurczenie się oprocentowania?
Moim zdaniem wszystkiemu winne są właśnie oferty promocyjne. W jednym z moich ostatnich artykułów napisałem, że oferty na 8% to marketingowa ściema. I nie ma w tym przesady. Żaden bank nie zapłaci tyle klientowi, który jest z nim związany od kilku lat. To oferty mające na celu przyciągnąć do banku nowych klientów. Wysoki procent na lokacie jest dla banku po prostu kosztem pozyskania klienta.
Drugą kategorią ofert na wysoki procent są lokaty na tzw. nowe środki. Bank otworzy lokatę np. na 8% pod warunkiem, że środki na lokatę pochodzić będą z zewnątrz, czyli domyślnie z innego banku. W praktyce z takich ofert mogą korzystać osoby, które mają oszczędności rozsiane po kilku bankach.
I tu dochodzimy do sedna, czyli do odpowiedzi na pytanie, dlaczego oprocentowanie depozytów spada. Przerzucanie środków z banku do banku, czyli paliwo pozwalające korzystać z ofert dla nowych klientów lub na tzw. nowe środki, prędzej czy później się skończy.
Nawet jeśli sprytnie pożonglujemy pieniędzmi, w pewnym momencie wyczerpiemy możliwości otwierania kolejnych promocyjnych lokat na 8%. Kolejne lokaty będziemy mogli zakładać na warunkach standardowych, a więc – przy dobrych wiatrach – na 4-4,5% w skali roku lub na jeszcze niższy procent.
Stawiam więc hipotezę, że to nie spadek nominalnego oprocentowania depozytów, a właśnie konieczność odnawiania kolejnych lokat na coraz gorszych warunkach powoduje, że średnie oprocentowanie depozytów spada.
Przeczytaj też: Kolejne banki zapowiadają podwyżki opłat za konta i karty. Czy mocno uderzą po kieszeniach? I ile wynosi inflacja usług bankowych?
Mniej zarabiamy, ale kasa na lokaty wciąż płynie
W tym kontekście warto dodać dwa słowa na temat tego, jak NBP liczy średnie oprocentowanie depozytów. Jego analitycy nie zbierają stawek nominalnych i na ich podstawie wyliczają średnią. Średnia powstaje na bazie oprocentowania realnie zawartych transakcji, które raportują banki.
Styczeń pod tym względem był rekordowy. Jak szacuje NBP, w pierwszym miesiącu 2023 r. założyliśmy lub odnowiliśmy lokaty terminowe o wartości aż 81,3 mld zł. Dla porównania, w grudniu 2022 r. nowe depozyty miały wartość 64,8 mld zł, w listopadzie 64,7 mld zł, a w październiku 67,7 mld zł. A żeby pokazać skalę – na koniec stycznia wartość wszystkich depozytów gospodarstw domowych wynosiła 1 bln 101 mld zł.
I wróćmy na chwilę do września 2021 r., czyli miesiąca, od którego oprocentowanie depozytów zaczęło iść w górę. W tamtym miesiącu nowe lub odnowione depozyty miały wartość zaledwie 17 mld zł.
Smuci oczywiście fakt, że realnie oprocentowanie depozytów spada. Cieszy natomiast to, że Polacy bohatersko walczą, próbując wyciskać z banków, ile się da. Styczeń był kolejnym miesiącem przyrostu środków na lokatach terminowych, a więc – w przeciwieństwie do środków leżących na ROR-ach – oprocentowanych depozytach. W skali miesiąca przyrosło blisko 10 mld zł. Ten trend trwa nieprzerwanie od listopada 2021 r.
Źródło zdjęcia: Maciej Bednarek