16 lutego 2018

Nie masz już siły słuchać od swoich pracowników, że chcą podwyżek? Daj im te bonusy

Nie masz już siły słuchać od swoich pracowników, że chcą podwyżek? Daj im te bonusy

Wiem, że wielu z Was szlag trafia za każdym razem, gdy GUS podaje wiadomości o średnim wynagrodzeniu. Ostatnio było ogłononarodowe cmokanie, bo nasz urząd statystyczny ogłosił, że średnie wynagrodzenie jest już tylko o włos od 5000 zł. A dokładniej rzecz ujmując: wynosi 4973 zł. Biorąc pod uwagę bieżące relacje kursowe to 1200 euro. Można sobie pocmokać, bo gdy jedna czwarta Niemców zarabia mniej, niż 1600 euro, to już prawie mamy tak, jak oni. He, he…

To oczywiście bzdura totalna. Po pierwsze grudniowe dane o płacach są „napompowane” przez jednorazowe premie wypłacane w dużych firmach. W „normalnym” miesiącu tyle się nie zarabia (dane za trzeci kwartał zeszłego roku pokazywały 4255 zł). Po drugie mówimy o wynagrodzeniu brutto, uwzględniającym składki na ZUS. Takie 4973 zł brutto na rękę daje raptem 3530 zł.

Zobacz również:

Po trzecie – i najważniejsze – dane GUS obejmują tylko jedną trzecią gospodarki, czyli pracowników w dużych firmach. Nie obejmują natomiast sektora publicznego oraz mikrofirm (zatrudniających mniej niż 10 osób). Drobiazg. W mikrofirmach pensje wynoszą mniej więcej 2580 zł brutto, czyli 1860 zł na rękę. Po czwarte – średnia to „niesprawiedliwa” miara, bo zawyżana przez wynagrodzenia prezesów, dyrektorów i innych ważniaków, którzy mają dobre pieniądze, ale stanowią malutki procent wszystkich nas.

Biorąc pod uwagę medianę (czyli wartość środkową, poniżej i powyżej której jest połowa pracowników) otrzymujemy 3510 zł brutto, czyli 2500 zł na rękę. A to wartość tylko dla tej „najbogatszej” części pracowników (w sektorze publicznym i mikrofirmach jest prawdopodobnie o niecały tysiąc mniej). Jeśli więc nie zarabiasz 5000 zł, lecz na rękę dostajesz prawie 2000 zł, to prawdopodobnie mieścisz się w okolicach „prawdziwej” średniej krajowej – czyli mediany obejmującej wszystkich zatrudnionych.

Niedawno Bankier.pl podsumował – działając na danych GUS – średnie wynagrodzenia w różnych rodzajach roboty. Tabelka poniżej, a odsyłam do tekstu po uzasadnienie pokazanych w tabeli różnic. 

Z danych wynika niezbicie, że jeśli jesteś specjalistą od sprzedaży, IT, nowych technologii, medycyny, farmacji i badań, budownictwa i nieruchomości, energetyki, prawa i podatków albo od finansów, to zarabiasz znacznie więcej. Członkowie zarządów, dyrektorzy, menedżerowie, specjaliści – jeśli są dobrzy w swojej robocie – często inkasują po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, a średnio pewnie ze trzy razy więcej, niż zwykli, szeregowi pracownicy bez wyrobionej marki, specjalizacji i pozycji zawodowej.

Czytaj: Jak zamienić szkołę w sukces finansowy? Oto patent

Czytaj też: Jedna trzecia studentów już pracuje, a reszta by chciała. Ile trzeba im zapłacić? 

Specjaliści nie tylko porządnie zarabiają, ale też są każdego dnia pieszczeni przez swoich pracodawców, gdyż są najbardziej poszukiwanym „towarem” na rynku pracy. Mają wiedzę, kompetencje i doświadczenie, których nie da się szybko zastąpić. Nie można generalizować, ale polskie firmy jeszcze nie potrafią dobrze dbać o swoich najlepszych pracowników. Stosowane przez nie metody pieszczot są jeszcze niedostosowane do potrzeb pracowników-specjalistów.

Świadczy o tym raport, który na początku tego roku opublikowała firma rekrutacyjna Hays. Przygląda się ona co roku zarówno zmianom wynagrodzeń specjalistów (jest sporo tabelek o widełkach płacowych, których nie będę tu przytaczał) jak i ich zadowoleniu z roboty. Wygląda na to, że dwie trzecie specjalistów w swoich dziedzinach dostało w zeszłym roku podwyżki (w tym jedna trzecia – poważne), zas jedna trzecia spodziewa się również podwyżki wynagrodzenia w tym roku (co piąty – znaczącej).

Czytaj też: Twoje zarobki nie rosną? Ominęły cię podwyżki? Oni policzyli gdzie zrobiłeś błąd

Czytaj też: Sprawdziłem ile powinni ci płacić za godzinę pracy. Policz się sam!

Raptem połowa specjalistów deklaruje, że jest zadowolona ze swojego wynagrodzenia, co jest rajem dla firm rekrutacyjnych, bo chętnych do zmiany pracy nie powinno zabraknąć (przynajmniej patrząc na motywacje finansowe). Co więcej, wśród tych, którzy w zeszłym roku ubiegali się o podwyżki, aż 40% jej nie dostało.

Mamy więc co drugiego specjalistę, który nie jest zadowolony ze swojego paska płacowego oraz jednej trzeciej, która spodziewa się podwyżki wynagrodzenia. Co może zrobić prezes firmy mając aż tak roszczeniowych pracowników? Mógłby zastąpić ciągłe podwyżki bonusami pozapłacowymi. I większość prezesów to robi, ale… nieumiejętnie. Najciekawszym wnioskiem z raportu Hays jest ten, który mówi o kompletnym niedopasowaniu bonusów otrzymywanych przez pracowników do tych, które chcieliby dostawać.

W tabelce zaznaczyłem te bonusy, w których rozjazd jest największy. Pracownicy-specjaliści w połowie przypadków mają w pakiecie socjalnym podstawową opiekę zdrowotną (czyli internistę i lekarza medycyny pracy) oraz kartę sportową. Nieco mniej niż połowa doznaje zaszczytu imprezy integracyjnej, a ponad jedna trzecia może prywatnie korzystać z służbowego sprzętu (telefon i komputer).

Tymczasem bonusami, które najskuteczniej kusiłyby pożądanych pracowników do tego, by przestali intensywnie myśleć wyłącznie o tym jak wycisnąć z pracodawcy więcej kasy, są takie rzeczy jak…

…rozszerzona opieka zdrowotna (czyli łatwy dostęp do lekarzy wszystkich specjalności, do zabiegów i badań diagnostycznych na koszt pracodawcy), dofinansowanie dodatkowej edukacji (czyli kursy, studia i MBA współfinansowane przez firmę), dodatkowe dni urlopu (poza tym co przewiduje kodeks pracy) oraz możliwość pracy elastycznej (czyli niekoniecznie „w godzinach urzędowania”, odbijając kartę „na załadzie”). Może być też karta sportowa i sporto… tfu, łużbowy samochód ;-).

Czytaj też: Masz firmę? Zarządzaj ryzykiem! Krótki przegląd ubezpieczeń dla przedsiębiorcy

Taki pakiecik bonusów o charakterze zdrowotno-edukacyjno-relaksacyjnym mógłby skłonić wielu specjalistów, by nie gadać w ogóle z ludźmi z firm rekrutacyjnych, tylko od razu ich odstrzeliwać. Bo jak się ma w pracy nie najgorsze pieniądze, fajnego szefa, niezły team i taaaaki zestaw bonusów, to headhunter może tylko człowiekowi zaszkodzić :-)).

 

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Nerkofil
6 lat temu

Tak, mieszczę się wśród tych „jeśli” będąc specjalistą w swojej dziedzinie, pasek mam nieco powyżej medialny, a w nazwie stanowiska jakieś „Head”;-) Z zaproponowanych bonusów nie korzystam z kart „MultiSport (nie bawi mnie tłoczenie się w saunie wśród pracowników Biedronki, przez jedną limitowaną godzinę dziennie), cenię sobie za to refundację biletów na dowolne imprezy kulturalno-sportowe (do wykorzystania kwota roczna), rozszerzony pakiet medyczny z dentystą włącznie (wiek ma swoje prawa ;-), koszt telefonu sluzbowego jest pomijalny przy poziomie zarobków (1%), do pracy dojeżdżam komunikacją, bo szybciej, taniej i zdrowiej kawałek dojść. Czas pracy rozliczam w stosunku miesięcznym. Są czego mi brakuje?… Czytaj więcej »

Gazownik
5 lat temu
Reply to  Nerkofil

Brakuje jeszcze słownika:) Barbórki

Nerkofil
6 lat temu

Ciekawe są za to dodatkowe bonusy za „etap realizacji ścieżki kariery”. Nie wliczając się do płacy zasadniczej (ta jest limitowana widełkami zarobków w danej grupie stanowisk), dodatki „za zadbane paznokcie”, „brak stołowki” i kilka innych. Taki dodatek może stanowić ok. 10% wynagrodzenia – ciekawe jak GUS to liczy?..

6 lat temu

No nieźle… Ja akurat trafiłem naprawdę dobrze – lubię swoją pracę, mam świetnych ludzi tutaj i zawsze staram się wszystko robić na 100%. Wynagrodzenie dobre, wciąż podwyższam swoje kwalifikacje, więc mam nadzieję, że i wynagrodzenie pójdzie w górę 🙂

Wercyngetoryks
6 lat temu

Jak dla mnie, to większosć tego typu badań jest co najmniej podejrzana. I nie, nie twierdzę, że musi to wynikać z prób wciśnięcia pracodawcom jakichś szykowanych pakietów etc. ale po prostu: 1. Pracownicy różnych branż, różnych ośrodków miejskich i wiejskich etc. jednak różnią się między sobą. Wynika to z otoczenia ludzkiego, z infrastruktury, z dziesiątek innych rzeczy. Popytajcie młodych absolwentów studiów, którzy z natury rzeczy bywają mobiniejsi, czego im brakowało gdy pracowali w Pszczynie, czego gdy pomieszkiwali we Wrocławiu, a czego, gdy mieszkali z rodzicami na wsi. 2. Respondenci często nie wiedzą co tak naprawdę kryje się za konkretną propozycją.… Czytaj więcej »

Narsut
6 lat temu

Ja bym poszedł dobrą i sprawdzoną ścieżką uszczęśliwiania na siłę. 😉 Kadrze robotniczej dałbym coś, co realnie mogłoby im na dłuższą metę dać wiele dobrego, choć pewnie sami by sobie tego wcale nie fundowali, mając pieniądze. Np. opłaciłbym ich dzieciom dobrze sprawdzone obozy językowe czy sportowe w okresie ferii i wakacji, rozmaite kursy: majsterkowania, filozofowania czy korzystania z praw obywatelskich. Zamiast dopłacania komuś do bardziej luksusowych aut firmowych, dopłaciłbym pracownikom do jednostkowych miejsc w lepiej zorganizowanych i droższych np. objazdówkach wakacyjnych. Dzięki temu, zamiast chlać z rodziną w wakacje w all inclusive w Hurgadzie i przez dwa tygodnie taplać się… Czytaj więcej »

Proxima
4 lat temu

Jako bonus można też dać paczki świąteczne dla pracowników. Jeżeli koszt ich wynosi do 200 zł, to są nieopodatkowane, tylko trzeba uważać, by nie dodać logo firmy, bo wtedy takie paczki będą już reklamą. Dla swoich pracowników zamawiam z Hurtowni Smakosz. Tradycyjnie biorę kawę, słodycze, miód i czekoladę, czasami warto dorzucić flaszkę.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu