Zagęszcza się rywalizacja pomiędzy platformami, które chcą nam pomagać w inwestowaniu w ETF-y. Niedawno pisałem o wejściu na rynek platformy Fondee, która chce się wyróżnić ofertą portfeli opartych na ETF-ach „odpowiedzialnych społecznie”, a teraz do gdy wchodzi Portu. Ta platforma, należąca do grupy Wood & Company, chce się wyróżnić megatanim oszczędzaniem w ETF-ach z myślą o dzieciach
Portu to platforma inwestycyjna zarejestrowana w Czechach, która oferuje klientom dostęp do światowych rynków za pośrednictwem ETF-ów oraz akcji. Do wyboru są wystandaryzowane portfele, które nie wymagają żadnej uwagi klienta (wpłaca on tylko pieniądze, które są automatycznie rozdzielane między poszczególne ETF-y w ramach portfela o określonym poziomie ryzyka) oraz strategie inwestycyjne, które klient konfiguruje samodzielnie z ETF-ów i akcji, a platforma dostarcza narzędzi i podpowiedzi.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Portu spróbuje powalczyć o klientów Wealthseed, Finax czy Fondee?
Są też portfele tematyczne (ETF-y specjalizujące się w branżach przyszłości, spółkach technologicznych, w spółkach z amerykańskiej giełdy, w spółki z sektora kosmicznego), takie złożone z aktywów odpowiedzialnych społecznie oraz oparte na aktywach kryptograficznych (można inwestować w poszczególne kryptowaluty albo w ich koszyki).
W ramach standardowych portfeli Portu pobiera opłatę za zarządzanie w wysokości 1% w skali roku, liczoną od wartości pieniędzy, które powierzył mu klient. W przypadku strategii inwestycyjnych są trzy plany cenowe (od 0,8% do 1,7% rocznej opłaty za zarządzanie). Dla tych, którzy zadeklarują długoterminowe inwestowanie, są zniżki dochodzące do 40% standardowych opłat (im dłużej zdecydujesz się oszczędzać, tym zniżka będzie większa). Zniżki pojawiają się od razu, natomiast w przypadku niedotrzymania przez klienta obietnicy – wyższe opłaty będą potrącone z wypłat klienta.
Portu tym różni się od konkurencyjnych platform, że ma bardzo dobrze dopracowaną stronę internetową. Informacje są podane przejrzyście, estetycznie, jest ich sporo, ale są napisane zrozumiałym językiem (nie ma porównania np. ze stroną Finax, od której oglądania zęby bolą). Wykresy czytelnie pokazują, na co może liczyć klient, wybierając portfele o konkretnym poziomie ryzyka wahliwości.
Natomiast istota jest taka sama – Portu to tak naprawdę kolejny pośrednik w inwestowaniu w ETF-y, czyli w działalności, która co do zasady jest na tyle prosta i nieskomplikowana, że pośredników nie wymaga. Oczywiście: taki pośrednik ułatwia sprawę, bo ogarnia np. rebalansowanie portfela, czyli przywracanie jego pierwotnej struktury, jeśli jakieś jego składniki zmieniają wartość.
Tego typu pośrednicy są tańsi niż fundusze inwestycyjne (kosztujące z reguły 2% rocznie w opłacie za zarządzanie), ale drożsi od samodzielnych inwestycji w ETF-y (0,1-0,2% w skali roku za zarządzanie plus ewentualnie prowizje maklerskie od zakupu instrumentów).
Megatanie inwestowanie, ale tylko na przyszłość dzieci
Tym, czym Portu chce się wyróżnić, jest marketingowe opakowanie inwestycji. Chodzi o to, żeby klient nie czuł, że wrzuca pieniądze do jakiejś czarnej dziury („subfundusz stabilnego wzrostu” albo „subfundusz małych i średnich spółek Europy Środkowo-Wschodniej), ale żeby wiedział, że zbiera na konkretny cel.
Wyróżniającym się elementem są np. rachunki inwestycyjne dla dzieci, z preferencyjną opłatą za zarządzanie (tylko 0,25% rocznie, rzeczywiście bardzo tanio) oraz z założeniem, że ich beneficjentami będą w przyszłości dzieciaki. Co prawda rachunek zakłada rodzic – i to on wpłaca pieniądze – ale po osiągnięciu pełnoletniości kontrolę nad rachunkiem będzie mógł przejąć wskazany przez właściciela konta młody człowiek.
W środku są ETF-y, do wyboru jest kilka standardowych portfeli pasywnych. Ich struktura się nie zmienia, chodzi o to, żeby czerpać korzyści z długoterminowego wzrostu światowych gospodarek i spółek, co odzwierciedlają zmiany wycen ETF-ów. Minimalna wysokość wpłat to 100 zł miesięcznie. Konto, oprócz rodziców, mogą zasilać również inne członkowie rodziny. Dziecko może uzyskać własne dane do logowania do platformy Portu i przeglądać konto, ale nie może nic zmieniać ani wypłacić pieniędzy.
Poziom ryzyka portfeli na koncie dziecięcym można zmieniać maksymalnie dwa razy w roku, w odstępie co najmniej jednego
miesiąca. Preferencyjna opłata (wspomniane wyżej 0,25% rocznie) naliczana jest dla wszystkich środków na koncie dziecka, które nie będą wypłacone przed osiągnieciem pełnoletności oseska (bo oczywiście wcześniej wypłacić można, wtedy trzeba zapłacić naliczone wstecz opłaty 1% rocznie).
Portu podaje, że preferencyjne opłaty przekładają się na kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej, które może zyskać dziecko na dobry start w dorosłe życie. Z wyliczeń firmy wynika, że np. jeśli w dniu narodzin dziecka rodzic założy mu konto i wpłaci 30 000 zł, a potem co miesiąc – aż do pełnoletniości dziecka – będzie dopłacał po 500 zł, to przy opłacie 0,25% i średnim zysku w wysokości 7% rocznie młody człowiek będzie mógł wyciągnąć 308 000 zł. Gdyby opłata wyniosła np. 1,7% – byłoby go 256 500 zł.
Oszczędzanie na dzieci: niszowy interes?
Pomysł Portu nie jest zły: w Polsce inwestowanie to męska rzecz, a tworząc bardzo tanie konta dla dzieci (nie różniące się zapewne niczym od standardowych portfeli, a jedynie inaczej opakowane) może otworzyć rynek oszczędzania z myślą o najmłodszych – to coś, o czym częściej myślą mamy niż tatusiowie, a w tym segmencie konkurencja jest mniejsza niż o „samców alfa” ;-).
To może być dobry sposób na uniknięcie bezpośredniego starcia z innymi platformami, które biją się o niewielką w sumie niszę osób inwestujących w ETF-y w Polsce (czyli najbardziej świadomych inwestorów). Portu przekonuje, że najważniejszy jest cel i motywacja, a resztę można powierzyć fachowcom. Opakowanie marketingowe ma tutaj duże znaczenie.
Kłopotem może być nieznana marka. Co prawda ten, kto liznął inwestowania na rynkach kapitałowych, musiał słyszeć o Wood & Company jako renomowanej firmie inwestycyjnej, ale Portu w Polsce znajomość marki ma prawdopodobnie niemal zerową. Ładna strona internetowa, przekonujące komunikaty oraz atrakcyjne – w przypadku niektórych ofert – opłaty to warunek niezbędny, ale niewystarczający. W inwestowaniu liczy się zaufanie, a na drodze do jego zdobycia wśród polskich klientów Portu jest jeszcze w lesie.
————
MACIEJ SAMCIK INWESTUJE TUTAJ:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij w ten link. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach na Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.
zdjęcie tytułowe: Luxstorm/Pixabay