Pretensje konsumentów, dotyczące wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela w sytuacji, gdy chcieliby skorzystać z kupionej u nich polisy, pochłaniają dziś dużą część mojego czasu. Mnóstwo osób przychodzi do mnie z prośbą o pomoc w wynegocjowaniu z ubezpieczycielem wypłaty świadczenia po odmowie (najczęściej kilkukrotnej).
Jakkolwiek nie w każdym przypadku jestem w stanie pomóc – jeśli polisa wyłącza prawie wszystkie przypadki, od których formalnie jest ubezpieczony klient, to trudno cokolwiek wywalczyć – to jednak zdarzają się przypadki „na pograniczu”, gdzie pole do kompromisu jest. Trzeba tylko trochę życzliwości i spojrzenia wykraczającego poza komórki excela.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Taką sytuacją jawił mi się przypadek pana Michała, którego tata zmarł w szpitalu na skutek powikłań po operacji wstawienia sercowej zastawki aortalnej. Tata spłacał kredyt i był ubezpieczony od sytuacji, w której nie zdąży wywiązać się ze spłat z „przyczyn naturalnych”. Czyli po prostu dlatego, że przedwcześnie zejdzie z tego padołu łez i rozpaczy.
Pan Michał złożył u ubezpieczyciela, w firmie PZU, prośbę o spłatę kredytu w imieniu zmarłego taty. Niestety, spotkał się z odmową, bo człowiek rozpatrujący roszczenie uznał, iż śmierć ojca pana Michała podpada pod jedno z wyłączeń – konkretnie pod to, które mówi o braku wypłaty w sytuacji, gdy śmierć ubezpieczonego wynika z wcześniej zdiagnozowanych chorób. Ubezpieczyciel doszedł do wniosku, że ojciec pana Michała już wcześniej chorował na nadciśnienie.
Tutaj czytaj historię pana Michała: „Odmówili wypłaty ubezpieczenia mówiąc, że klient od dawna miał kłopoty z krążeniem. Ale on zmarł na coś zupełnie innego!”
Opisałem ten spór na „Subiektywnie o finansach”, bo doszedłem do wniosku, że coś tu nie gra. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ubezpieczyciel miał prawo skojarzyć śmierć po operacji serca z chorobą nadciśnienia. Sam w pierwszym momencie się na to złapałem i odpisałem czytelnikowi, że chyba nic nie da się zrobić. Ale potem zacząłem się zastanawiać: śmierć nie wynikała jakiejkolwiek choroby, lecz z zakażenia szpitalnego – stanu zapalnego wokół zastawki, który wytworzył się po operacji.
Zastawka nie ma nic wspólnego z nadciśnieniem, jej wstawienie było wynikiem wady serca wykrytej w 2016 r. – a więc już po podpisaniu przez klienta polisy. Leczenie wady się nie udało, pacjent zmarł. Poprosiłem więc PZU o ponowne przyjrzenie się sprawie. I jestem bardzo pozytywnie zaskoczony zachowaniem naszego narodowego ubezpieczyciela. Kilka dni temu otrzymałem od mojego czytelnika taki oto list:
„Z ogromną przyjemnością chciałem Pana poinformować, że PZU wpłaciło pieniądze do banku i uregulowało zobowiązanie kredytowe. Jest to dla nas zaskoczeniem, ponieważ nie otrzymaliśmy do tej pory żadnego pisma z PZU informującego o zakończeniu sprawy. Chciałem Panu bardzo podziękować za pomoc, a jednocześnie pogratulować skuteczności w działaniu. Jestem pod ogromnym wrażeniem Pana zaangażowania i chęci pomocy ludziom, którzy zostali dotknięci twardą i bezlitosną niechęcią systemu powołanego do wsparcia konsumentów w trudnych sytuacjach. Jest mi ogromnie miło, że miałem możliwość korespondowania z Panem”
Pan Michał zobowiązał mnie do opisania happy endu na „Subiektywnie o finansach”, by dodać skrzydeł innym czytelnikom. Rzeczywiście: wiedza, doświadczenie i determinacja oraz poszukiwanie różnych ścieżek pomocy dają możliwość rozwiązania prawie każdego problemu i znalezienia sprawiedliwości nawet w tych trudnych dla konsumentów czasach.
To wszystko oczywiście byłoby niemożliwe, gdyby do błędu w ocenie sytuacji nie umiała się przyznać firma ubezpieczeniowa. Szkoda, że wymagało to zewnętrznej „stymulacji”. Ale i tak nie jest to tak znowu częsty przypadek, by finansiści dali się namówić do zmiany zdania nie czekając na wyrok sądowy. Dziękuję narodowemu ubezpieczycielowi za to, że zachował się jak należy.
Czytaj też: Odmówili wypłaty świadczenia, bo czują, że coś jest nie tak. Ale co?
Czytaj też: Ubezpieczył pożyczki w SKOK-u. Zmarł, ale kasy nie będzie, bo… kart zgonu zawierała błąd?
PZU zrobił jeszcze jedną rzecz. Być może także na kanwie tej sprawy – jak również opisywanych przeze mnie wcześniej „wałków” przy wypłacie odszkodowań po tegorocznych nawałnicach – powołał dosłownie kilka dni temu Rzecznika Klienta, który, jak czytam w komunikacie, ma „pomagać w najtrudniejszych i najbardziej skomplikowanych sprawach, w których klienci nie są zadowoleni z rozstrzygnięcia”.
Będzie więc jeszcze jedna instancja, dysponująca – jak sądzę – wrażliwością konsumencką podobną do mojej, do której klienci PZU będą się mogli zgłosić po tym, jak w poczuciu niesprawiedliwości „działy biznesowe” firmy odprawiły ich z kwitkiem.
źródło: FuneralFund.com