28 grudnia 2022

Małe dziecko w domu. Liczyliście kiedyś, ile w skali roku wydajecie na jego utrzymanie? Ile z tego zwraca państwo i gdzie szukać oszczędności?

Małe dziecko w domu. Liczyliście kiedyś, ile w skali roku wydajecie na jego utrzymanie? Ile z tego zwraca państwo i gdzie szukać oszczędności?

Ile kosztuje utrzymanie małego dziecka? To trudne pytanie, bo wszystko zależy od naszego podejścia, nawyków, ale też miejsca zamieszkania czy stanu zdrowia dziecka. Na część okoliczności nie mamy wpływu, ale niektóre wydatki możemy dość łatwo wyciąć z naszego budżetu. Postanowiłam oszacować, ile może kosztować przeciętnego rodzica małe dziecko. Ile z tych wydatków pokrywa państwo z podatków wszystkich obywateli? Gdzie szukać oszczędności?

Gdy zostajemy rodzicami, okazuje się, że nagle pojawiają się wydatki, których nie przewidzieliśmy. Niemal każda wizyta u lekarza kończy się wizytą w aptece i wydatkiem w wysokości minimum kilkudziesięciu złotych. Nagle okazuje się, że żłobek publiczny nie wchodzi w grę i do naszych miesięcznych kosztów dochodzi kolejne 1500 zł za miejsce w prywatnej placówce.

Zobacz również:

Jak już dziecko zacznie chodzić, to co kilka miesięcy trzeba mu kupować nowe buty, każde po 100-200 zł. Nie mówiąc o ubraniach, nowych – bardziej dostosowanych do wieku dziecka – wózkach czy wielu dziecięcych akcesoriach. Część rzeczy odziedziczymy po rodzinie czy znajomych, ale buty dziecko musi mieć nowe. W powodzi kosztów ustalmy, że książeczki i zabawki to już wydatek dla dziadków, rodziny i przyjaciół.

Ile więc kosztuje utrzymanie dziecka? Przy tak wielu różnych czynnikach, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. O tym, ile kosztuje przygotowanie się do rodzicielstwa i ile wydamy w pierwszym roku życia dziecka, pisałam tutaj. W dzisiejszym tekście postaram się przedstawić najważniejsze koszty związane z utrzymaniem trochę starszego dziecka i podsunąć wskazówki, gdzie możemy szukać oszczędności.

Utrzymanie dziecka – najważniejsze koszty

Podstawowe artykuły higieniczne, czyli pieluchy i chusteczki nawilżane. W skali miesiąca dziecko zużywa ok. 200 sztuk pieluch. Najtańsze pampersy kosztują ok. 50-60 gr za sztukę, ale są też takie po 1,30 zł. Ceny chusteczek nawilżanych zaczynają się od 5 zł, ale te droższe potrafią kosztować nawet 17 zł.

Miesięcznie zużywamy kilka paczek. Rodzice dzieci „odpieluchowanych” nie muszą już kupować pampersów, ale mokre chusteczki przydają się dość często. Miesięczny zakres wydatków: 120–310 zł (15–40 zł w wersji bez pieluch).

Ubrania. Niektórzy rodzice mają ubranka po swoich starszych dzieciach lub innych dzieciach rodziny czy znajomych. Ci szczęściarze mogą przez kilka miesięcy w ogóle nie wydawać pieniędzy na ubrania, czasem trzeba jednak dokupić jakiś brakujący dodatek. Są też rodzice, którzy po prostu lubią swoje dzieci w nowych ciuszkach, a to niestety kosztuje, i to sporo. Miesięczny minimalny zakres wydatków: 30–200 zł

Buty. W tej kategorii raczej nie uda nam się oszczędzić aż tak bardzo jak w przypadku ubrań, bo fizjoterapeuci zalecają, żeby dzieciom kupować nowe buty ze sklepu. Buty używane mają już w pewien sposób wyprofilowaną wkładkę, a więc stopa naszego dziecka może się automatycznie do tego dostosować. To z kolei może prowadzić do różnych wad w przyszłości.

Stopy małego dziecka rosną dość szybko, więc każde buty są na jeden sezon. W skali roku musimy kupić buty sportowe lub trzewiki, sandały, buty na zimę, kalosze i czasem kapcie do żłobka. Jeśli każdy egzemplarz kupimy po jednej parze, to wydamy ok. 400 zł, decydując się na więcej par, wydamy nawet 900 zł. Roczny zakres wydatków: 400–900 zł.

Zabawki. Z zabawkami podobnie jak z ubraniami. Niektórzy rodzice mają ich nadmiar po swoich starszych dzieciach lub dostają ich sporo w formie prezentów. Niektórzy chcą jednak co jakiś czas sprezentować dziecku nowy gadżet. Większość polskich rodziców wydaje na zabawki 50-300 zł miesięcznie, w okresie świątecznym jest to nawet 500 zł, do tego dochodzi jeszcze kilka innych okazji. Miesięczny zakres wydatków: 50–250 zł.

Leki. To trudna do oszacowania kategoria i niewiele możemy na nią poradzić. Przeważnie dzieci żłobkowe chorują częściej, choć te pozostające w domu też nie zawsze są idealnie zdrowe. W tej kategorii mogą znaleźć się jeszcze szczepienia poza kalendarzem szczepień, które są wykonywane w kilku pierwszych miesiącach po skończeniu roku. Miesięczny zakres wydatków: 50–100 zł.

Suplementy. Suplementem obowiązkowym do stosowania w tym wieku przez dzieci jest witamina D3, jej koszt to ok. 15–20 zł i starczy na kilka miesięcy. Niektórzy rodzice decydują się jednak wspomagać odporność dodatkowymi specyfikami np. wit. C, tranem czy różnego rodzaju syropami na odporność. Miesięczny zakres wydatków: 5–30 zł.

Opieka nad dzieckiem. Ta kategoria odgrywa kluczową rolę w wydatkach. Niektóre osoby mają ten komfort, że mieszkają blisko swoich rodziców, którzy nie pracują i chętnie zajmują się wnukiem lub wnuczką. Na pozostałe dzieci czekają żłobki lub opiekunki (chyba że któryś z rodziców zdecyduje się na urlop wychowawczy). Niestety miejsce w publicznym żłobku czasem jest nierealne. Jeśli chodzi o żłobki, to w Polsce publicznych placówek jest tylko 30%. W placówkach prywatnych cena minimum to przeważnie 1000 zł plus koszty wyżywienia. Niektóre żłobki życzą sobie nawet 2000 zł. Miesięczny zakres wydatków: 0–2000 zł.

Dodatkowe gadżety, czyli smoczek, butelka, bidon, szczoteczka do zębów, talerzyki, śliniaki itp. Tego typu gadżety to często jednorazowy zakup, ale czasem coś trzeba dokupić. Miesięczny zakres wydatków: 30–80 zł.

Dodatkowe zajęcia, bawialnie. Bez trudu znajdziemy różne zajęcia dodatkowe dla małych dzieci. Do wyboru jest basen, zajęcia taneczne, jazda konno, zajęcia sensoryczne i wiele innych. Co jakiś czas może też wpaść wizyta w bawialni. Miesięczny zakres wydatków: 30–150 zł.

Dentysta, fizjoterapeuta i inni specjaliści. Gdy dziecko ma już ząbki, to należy udać się do dentysty. Na NFZ zrobimy to za darmo, ale nie zawsze jest to możliwe w krótkim terminie. Może więc się okazać, że w ciągu roku zdarzą się np. dwie wizyty po 200 zł. Niektóre dzieci muszą też raz na jakiś czas pójść do fizjoterapeuty lub np. lekarza laryngologa i w tym przypadku również czasem trzeba zdecydować się na prywatną wizytę. Miesięczny zakres wydatków: 0–150 zł.

Jedzenie i przekąski. Przeważnie dzieci w tym wieku jedzą już to samo, co dorośli, ewentualnie posiłki mniej doprawione, ciężko więc wydzielić, ile dokładnie kosztuje obiad dziecka. Prawdopodobnie może to być ok. 300 zł miesięcznie. Wyżywienie w żłobku kosztuje przeważnie ok. 15 zł za dzień, co daje również 300 zł miesięcznie, do tego trzeba doliczyć jakieś 100 zł na jedzenie w weekendy. Oprócz jedzenia dzieci dostają też czasem różne przekąski, typu chrupki kukurydziane czy tubki owocowe. Miesięczny zakres wydatków: 400–600 zł.

Jak widać, rozstrzał wydatków w każdej kategorii jest dość jest duży. W bardzo optymistycznym i budżetowym scenariuszu bez prywatnego żłobka na dziecko wydamy ok. 750 zł miesięcznie. W sytuacji, kiedy nasze dziecko często choruje i chodzi do drogiego prywatnego żłobka, a zabawki i ubrania kupujemy mu dość regularnie, miesięczne utrzymanie dziecka kosztuje nas prawie 4000 zł. A to tylko jedno dziecko.

Przełóżmy to na dane roczne. Wersja minimalna roczna to ponad 9000 zł (lub 7700 zł, gdy wytniemy pieluchy), a wersja maksymalna to 48 000 zł. Wiele rodziców z pewnością znajduje się gdzieś pośrodku i na swoje dziecko wydaje ok. 2500 zł miesięcznie, czyli 30 000 zł rocznie. Przy prywatnym żłobku w dużym mieście łączne miesięczne wydatki rzędu 2000 zł są nie do uniknięcia.

Utrzymanie dziecka – jak pomaga państwo?

Najbardziej znanym przykładem dofinansowania ze strony państwa jest 500+ wypłacane w naszym kraju już od kilku lat. Oprócz tego mamy jeszcze ulgę podatkową na dziecko w wysokości 1112,04 zł rocznie (na drugie dziecko – 1112,04 zł, na trzecie – 2000,04 zł, na czwarte i kolejne 2700 zł) i zasiłek rodzinny w wysokości 95 zł dla rodzin, w których dochód na osobę nie przekracza 674 zł miesięcznie. Samotni rodzice, którzy łapią się na dodatek rodzinny, otrzymają dodatkowo 193 zł miesięcznie.

Od niedawna funkcjonują dwa nowe dodatki. Pierwszy to rodzinny kapitał opiekuńczy w kwocie 12 000 zł na drugie dziecko w wieku 12–35 miesięcy. Tę kwotę możemy pobierać przez rok, decydując się na comiesięczną wypłatę 1000 zł lub przez 2 lata – wtedy co miesiąc na nasze konto będzie wpływać 500 zł. Drugie świadczenie to dodatek do żłobka w kwocie 400 zł miesięcznie. Niektóre miasta dofinansowują swoich mieszkańców, np. w Krakowie dofinansowanie do żłobka prywatnego to 3,50 zł za każdą godzinę, średnio miasto dopłaca rodzicom 357 zł w skali miesiąca.

Czy to zaspokaja wszystkie wydatki związane z utrzymaniem dziecka? Niestety nie. Nawet przy mojej budżetowej wersji wciąż musimy dorzucić ponad 150 zł miesięcznie. Ale może nie powinniśmy wcale oczekiwać, że państwo pokryje za nas te koszty. W końcu dziecko to w wielu przypadkach świadoma decyzja i musimy liczyć się z nowymi wydatkami. Powiedzmy więc, że przy dosyć oszczędnym podejściu do dziecka 500+ odgrywa swoją rolę, bo znacząco nas odciąża.

Niestety największym wydatkiem dużej części rodziców jest żłobek prywatny i nie da się od tego wydatku uciec. Jeśli nie łapiemy się na zasiłek rodzinny i nasz miesięczny koszt związany z utrzymaniem dziecka wynosi 2500 zł, licząc ze żłobkiem, to dzięki dodatkom od państwa ta kwota spadnie do 1510 zł. Dla wielu osób to znacząca część wynagrodzenia, nic więc dziwnego, że zatrzymują się na jednym dziecku.

Gdzie szukać oszczędności?

Duże różnice między podanymi kwotami pokazują, jak duże pole manewru mamy, by coś zaoszczędzić. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Czasem prywatny i drogi żłobek jest jedyną opcją. Czasem dziecko mocno choruje, pomimo naszych prób wzmocnienia jego odporności. Jest jednak kilka spraw, na których możemy sporo oszczędzić.

Patrz, co wypisuje ci lekarz, i szukaj tańszej apteki. Jakiś czas temu byłam z dzieckiem u lekarza, który przepisał dziecku dwa leki do wykupienia, w tym jeden na receptę. Bez zastanowienia poszłam do najbliższej apteki i zrobiłam zakupy zgodnie z zaleceniami. Dopiero w domu zobaczyłam, że oprócz leku na receptę kupiłam też syrop mający wzmocnić odporność. Syrop w swoim składzie miał głównie cukier i witaminę C.

Witaminę C i tak już miałam w domu, w formie kropli, a więc pozbawioną cukru. Powinnam więc jeszcze w trakcie wizyty u lekarza zapytać, czy to, co mam w domu, wystarczy. Zaoszczędziłabym 45 zł, bo tyle kosztował syrop. W domu sprawdziłam też ceny w internecie i znalazłam ten sam syrop w jednej z aptek za 16 zł, czyli prawie trzykrotnie taniej. Wiedziałam, że apteka obok przychodni jest dość droga, ale nie spodziewałam się, że aż tak.

Z chorym dzieckiem nie będziemy krążyć po mieście w poszukiwaniu najtańszej apteki, ale przed zakupem warto sprawdzić, co dokładnie lekarz zalecił. Analiza recepty może zaoszczędzić nam co najmniej kilkanaście złotych. Warto też przed wizytą u lekarza sprawdzić stan domowej apteczki. O tym, jak oszczędzać w aptekach, pisał ostatnio więcej Michał Wachowski, polecam wdrożenie tych wskazówek.

Warto też zastanowić się, czy faktycznie nasze dziecko potrzebuje suplementów, szczególnie w postaci słodkich syropów lub żelków. Suplementem, który musimy podawać dziecku, jest witamina D3 i jest to dość tani i wydajny specyfik. Zanim kupimy dziecku arsenał specyfików na odporność, spytajmy lekarza, czy to faktycznie ma sens.

Pieluchy. Z moich założeń wynika, że przedział wydatków między najtańszymi a najdroższymi środkami higienicznymi wynosi 180 zł miesięcznie, czyli ponad 2000 zł rocznie. To bardzo dużo, szczególnie, że akurat te elementy dość szybko trafiają do kosza. Czasem jednak niektóre pieluchy czy chusteczki mogą dziecko uczulać. Czasem tańsze bardzo szybko się przepełniają i stają się niewygodne dla dziecka. Wtedy nie ma wyjścia i trzeba zapłacić więcej.

Najtańsze chusteczki mają często w składzie substancje zapachowe, które też mogą podrażniać dziecko. W składzie tych najdroższych znajdziemy tylko wodę, ewentualnie z minimalną wartością jakiegoś ekstraktu. Jednak ich koszt to często trzykrotność tańszych zamienników. Dlatego warto szukać promocji i stawiać na większe opakowania. Na zestaw 10 paczek popularnych droższych chusteczek w internecie wydamy o 50 zł mniej, niż gdybyśmy mieli kupować co chwilę paczkę stacjonarnie. Wychodzi ok. 15–20 zł oszczędności w skali miesiąca. Drugie tyle zaoszczędzimy, wyszukując promocje na pieluchy.

Nie podążaj za trendami modowymi. Niektórzy rodzice dostają ubranka w spadku po rodzinie, a inni muszą kupić całą garderobę. Nie oznacza to jednak, że ci drudzy muszą wszystko kupować w sklepie. Na platformach typu Vinted czy OLX wiele rodziców sprzedaje całe zestawy ubrań, często w ogóle niezniszczonych i modnych. To idealna opcja na zaoszczędzenie minimum kilkudziesięciu złotych przy każdych większych zakupach.

Ceny zabawek przyprawiają czasem o zawrót głowy. Tymczasem dziecko pobawi się jakiś czas, potem się nudzi i odstawia niezniszczoną zabawkę w kąt. W przypadku rocznego dziecka wiele zabawek możemy zastąpić tym, co mamy w domu. Przekładanie ziaren fasoli łyżeczką z jednej miseczki do drugiej, nadziewanie suchego makaronu penne na patyki do szaszłyków to darmowe zabawy, które przy okazji wpływają na rozwój dziecka. Uważajmy przy tym, żeby dziecko nie próbowało wkładać sobie małych elementów, jak fasolka, do buzi czy noska, a patyki szaszłykowe musza być trzymane z dala od oka!

Takie zabawy domowymi kuchennymi produktami i akcesoriami możliwe są tylko przy udziale dorosłych. Ale atutem jest to, że dziecko jest zadowolone, bo ma zabawki, którymi bawią się też dorośli, a my nic nie wydajemy na plastikowe – często jednorazowe – gadżety. Przy rocznym dziecku możemy więc zejść do minimum z wydatkami na zabawki. Te starsze, bardziej świadome będą czasem oczekiwały prezentu, wtedy warto poszukać używanych, często za połowę ceny.

Buty dla dziecka powinny być nowe, ale nie muszą być z najnowszej kolekcji. Pod koniec wiosny tego roku kupowałam swojemu dziecku sandały. Takie, które wstępnie upatrzyłam w sklepie, kosztowały 140 zł, ale ekspedientka poleciła mi sprawdzenie półki z końcówką kolekcji. I tam znalazłam dokładnie taki sam fason za 80 zł. Jedyna różnica była taka, że nowszy model był trochę ciemniejszy, poza tym żadnych różnic. Nie zawsze uda nam się trafić na taką okazję, bo końcówki kolekcji nie mają wszystkich rozmiarów. Warto jednak sprawdzać dostępność w różnych lokalizacjach sklepu, być może gdzieś się uda. Różnica w cenie to często 30-50%. W ciągu roku to oszczędności ok. 200–300 zł.

Żłobek. W tej kategorii najtrudniej szukać oszczędności, bo często nie mamy wyjścia. Warto jednak sprawdzić cenę w różnych żłobkach w okolicy, być może znajdzie się taki w atrakcyjnej lokalizacji o 100–200 zł taniej. Druga sprawa to wyżywienie. Przeważnie nieobecność dziecka musimy zgłosić do określonej godziny dzień wcześniej, żeby uniknąć opłat. Muszę przyznać, że sama kilka razy o tym zapomniałam i niepotrzebnie zapłaciłam za posiłki w dni nieobecności mojego dziecka. W tamtym miesiącu straciłam tak 30 zł.

Jedzenie i przekąski. Dziecko powyżej roku może jeść to, co my, o ile jemy zdrowo. Czasem się jednak zdarzy, że zabiegani rodzice zamówią sobie jakiś fastfood, a dziecku pozostaje do zjedzenia słoiczek. Zamiast łudzić się, że codziennie będziemy dziecku gotować, lepiej zawczasu kupić kilka słoiczków w promocji. Jeśli w ciągu miesiąca wpadnie kilka takich posiłków, to zaoszczędzimy 20–30 zł. To samo dotyczy gotowych kaszek.

Warto też zwracać uwagę na ceny przekąsek dla dzieci. Czasami skład nie różni się od zwykłych produktów dla dorosłych, ale dopłacamy kilka złotych za dopisek „dla dzieci”. Przykładem są pokrojone warzywa czy suszone owoce. Dlatego warto porównywać i sprawdzać, czy przypadkiem nie dopłacamy tylko za to, że kupujemy ładniejsze, dziecięce opakowanie.

Jak widać koszty utrzymania dziecka mogą mieścić się w dość szerokim przedziale. W każdym jednak przypadku jest to spora kwota i dobrze jest szukać oszczędności. Najbardziej warto oszczędzać na tych wydatkach, o których wiemy, że dotyczą sytuacji, które szybko się zmieniają. Wyszukane, drogie i często bardzo skomplikowane w użyciu zabawki są tutaj chyba najlepszym przykładem. Tym bardziej że często szybko się nudzą.

Warto więcej zainwestować w dobre buciki, zajęcia motoryczne czy zdrowie dziecka niż w ładne ubranka czy błyszczące zabawki. Na wiele wydatków wpływu nie mamy, ale niektóre pozycje z budżetu możemy łatwo wyciąć.

zdjęcie tytułowe: Thedanw/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
46 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Lusia
1 rok temu

Są fakty ,których nie można ująć w schemat ekonomi.Jeśli ma się zapewnione wynagrodzenie za pracę to jeszcze można planować,,dzieci,wydatki ,utrzymanie miesięczne.Ponieważ państwo jest chore,nieuregulowane podatki,całkowity brak zabezpieczenia energetycznego i paliwowego. Żyjemy na beczce prochu,nic nie jest pewne,stabilne,chaotyczne ,trwa permanentna awantura.Tak się bardzo miłujemy,że dziecko staje się luksusem i dziwimy się,że ludzie wyjeżdżają bo tu się żyć nie da.

Daniel
1 rok temu
Reply to  Lusia

Przykre, ale masz rację. Dziecko tutaj, to luksus. Ludzie często muszą ciężko walczyć o przetrwanie samych siebie. A sprowadzać na ten świat jeszcze kogoś, kiedy i tak już jest ciężko? Bez sensu.

Raf
1 rok temu
Reply to  Daniel

Dziecko to luksus ? To co mieli powiedzieć nasi dziadkowie i babcie…

Bubu
1 rok temu

Krótko mówiąc – przy aktualnych zmianach w kwestii ciąż (brak aborcji przy wykrytej ciężkiej chorobie dziecka), rosnących kosztach życia, piekielnie drogich nieruchomościach, fatalnej sytuacji żłobkowo-przedszkolowej, a potem indoktrynacyjnej szkole, dramatycznej służbie zdrowia, no i w końcu kosztach utrzymania dziecka – po prostu nie opłaca się go mieć lub mieć co najwyżej jedno.

Admin
1 rok temu
Reply to  Bubu

Przy czwórce z jednej strony zaczyna być efekt synergii (każde kolejne kosztuje mniej czasu i pieniędzy), a z drugiej – zaczynają się dopłaty do kredytów, Karta Dużej Rodziny itp. (to akurat już od trójki)

Wojtek
1 rok temu
Reply to  Bubu

Masz rację ideologia lpgt chce robić dzieciom wodę z mózgu. I wmawiać że sodomici są niby normalni. A wyrok TK jest ostateczny i niepodważalny i musisz go przestrzegać.

McGregor
1 rok temu

Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku. Często kreujemy się na „zamożnych” żeby pokazać się przed znajomymi i rodziną. Kiedyś były inne czasy, dzieci nie miały wszystkiego.. czy przez to jesteśmy (35+) teraz gorsi od dzisiejszej młodzieży? Jeszcze nie tak dawno rodziny były wielodzietne i żadnego wsparcia od Państwa.. No ale czasy się zmieniają, wiec jak tu można nie mieć telefonu za 5tys., nowego samochodu, wakacji i mieszkania (wszystko na kredyt), czym mamy zaimponować? Albo też.. pracuję i to mi się należy.. Pozdrawiam i życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Szyder
1 rok temu
Reply to  McGregor

Te wszystkie rzeczy, dom, samochód bez kredytu i inne konsumpcyjne pierdoły można mieć też za gotówkę. Trza tylko mieć łeb na karku i odpowiednio wcześnie w siebie zainwestować, konsekwentnie kierując swoją karierą. Wtedy mniej bólu głowy i presji społecznej, że trza komuś zaimponować, kredytujac się pod korek.

McGregor
1 rok temu
Reply to  Szyder

Zgadzam się w zupełności. Najważniejsze, żeby wcześnie zacząć ciężko pracować, mieć z kogo brać przykład.. i myśleć, wtedy wcześniej zaczniemy odcinać kupony..

Kuba
1 rok temu
Reply to  Szyder

Załóżmy dom za 600k i auto za 100k. Wejdźmy na rynek pracy mając 23 lata i chciejmy kupić to za gotówkę w wieku 35 lat (dla mnie późno, ale niech będzie na potrzeby obliczeń). Trzeba odkładać 5k miesięcznie, do tego się utrzymać i płacić wynajem mieszkania, oczywiście mieć jakiś inny środek transportu.
Stać na to niewielu, ale zarabiając tak dobrze, lepiej wziąć ten kredyt, bo to jednak źródło taniego pieniądza…

Last edited 1 rok temu by Kuba
Admin
1 rok temu
Reply to  Kuba

Dokładnie tak

Szyder
1 rok temu

Skąd Pani wzięła takie banalnie niskie koszty? Teraz jedna wizyta u specjalisty, choćby kardiologa dziecięcego, razem z USG, to 350, a nie 150 zł. Byle dwa syropki w aptece to 150 zł, a jak dziecko choruje praktycznie co tydzień, to nietrudno żeby się zrobiło kilka tysięcy miesięcznie kosztów na samych lekarzy specjalistów i leki, jeżeli się chodzi prywatnie. Później buty…porządne, skórzane, zimowe buty to minimum 400 zł sztuka. Markowe od 600. Można szukać na promocjach rzecz jasna. Później zabawki – jak dziecko ma konkretne hobby – np LEGO Minecraft, czy Technics, to też potrafi iść w tysiące złotych na miesiąc… Czytaj więcej »

Tomasz
1 rok temu
Reply to  Szyder

Porządne skórzane buty za 400 to chyba dla dorosłego. Dla dziecka nowe buty marki Bartek można kupić do 200zł a w promocji nawet taniej. Więc skąd u licha 400 albo 600zł?
Druga kwestia LEGO za tysiące złotych miesięcznie? A kto kupuje co miesiąc ogromne zestawy? Bo tylko te kosztują w „tysiącach”. Dodam że większość zestawów można dostać w cenach 70% katalogowej. Wystarczy poczekać kilka miesięcy po premierze.
Jestem na bieżąco w obu kwestiach i nieźle się Pan rozpędził z tymi liczbami! Zgadzam się tylko w kwestii lekarzy. Niedawno 200zł teraz 350 zł za wizytę to standard. Niestety.

Kuba
1 rok temu
Reply to  Tomasz

Niestety porządne buty skórzane dla dziecka na zimę to wydatek 350 zł. Na inną porę roku do 300. Mam na myśli faktycznie dobre i „zdrowe” typu Emel.
Ale bardzo mnie ciekawi co kolega Szydera uważa za markowe buty, bo za 600 to nie widziałem.
A lekarz to lekarz… Przed tym nie uciekniemy.
Uważam też, że wydatki na jedzenie są wyższe. Dziecko wraca ze żłobka/przedszkola o stosunkowo wczesnej porze. Kolacja to jest minimum jakie musi zjeść
A co do chusteczek polecam sprawdzać apteki. Pampersy pure wychodzą mi tam najtaniej.

Łukasz
1 rok temu

Jako świeżo upieczony tata (mała ma nieco ponad pół roku) powiem tak: jest to zdecydowanie zauważalne w budżecie. Inna sprawa, że patrząc jak u nas jest i w jaką stronę to zmierza, myślę o wyjeździe. Pracuje w IT, zarabiam bardzo dobrze, ale mimo wszystko jeśli mogę jej dać lepszy start to warto

Sławek
1 rok temu

Pomoc od państwa jest duża. W tym roku urodziło mi się drugie dziecko i do tej pory nie wiedziałem, że rodzice dostają tyle różnych środków. A nie na wszystkie, z powodu przekroczenia dochodu, się łapię.
Mam to szczęście, że mieszkam na wsi, gdzie jest żłobek i jest on połowę tańszy od tego w mieście. Ciuszki żona często kupuje na znanym portalu, gdzie nowe ubrania (z metką), kosztuje nawet połowę ceny którą trzeba zapłacić w sklepie. Mleko, pampersy i chusteczki kupujemy tylko, gdy są w promocji (te promocje są cykliczne i łatwo można policzyć potrzebny zapas).

Sławek
1 rok temu
Reply to  Monika Madej

Tak, prywatny żłobek jest OGROMNYM wydatkiem. Mamy duże zaniedbania ze strony państwa w tej kwestii.
Dodam jeszcze, że ciuszki i zabawki które już „wychodzą” z użytku też sprzedajemy na tym samym, znanym portalu. Można w ten sposób „odzyskać” sporo pieniędzy.

Albert
1 rok temu
Reply to  Sławek

I tak wkoło sprzedajecie te ciuszki na znanym portalu?
To znaczy najpierw używane kupujecie?, potem użyte ponownie sprzedajecie?, a dalej ktoś kupuje i po dziecku je sprzedaje na tym samym portalu?

Kurde, trzeba uważać na ciuszki z tego portalu , bo można kupić kolekcję po czwórce dzieci 😎😎
albo i lepiej 😎😎😱👗🤦🏻‍♀️
Gdzieś słyszałem , że jak się kupi używane ubranka, to ” ma się ochotę je od razu wyrzucić „🤮
Ponadto wydaje mi się, że dużo dziewczyn wygrzebuje te ciuszki z lumpeksu, a potem sprzedają na portalu🤮🤮

Sławek
1 rok temu
Reply to  Albert

Przeczytaj jeszcze raz, uważnie, to co napisałem. I proponuję mniej emotek w następnych komentarzach, bo przez nie wyglądasz na mało poważnego partnera do dyskusji Alberciku.

Marta
1 rok temu
Reply to  Albert

My tez kupujemy uzywane dla dziecka, wlasnie na pewnym znanym portalu. I zabawki. I wozek. Dziecku obojetne w co jest ubrane, a body nowe po kilku posilkach wyglada jak uzywane. Rodzice w PL maja malo rozsadne podejscie do wydatkow na dziecko.

Kropek z CA
1 rok temu
Reply to  Monika Madej

A ja nie mam zlobka bo nie ma miejsc. Rok wcześniej zapisałem dziecko do przedszkola. Może się uda i niania za 3k nie będzie potrzebna…

Srx
1 rok temu

No i w sumie nie dowiedziałem się ile kosztuje rocznie utrzymanie dziecka. Szkoda że brak podsumowania.

Celina
1 rok temu

Z perspektywy rodzica dużych już nastolatków. Male dziecko nie potrzebuję miliona rzeczy, które biznes wmawia nam, że dziecko tego potrzebuje. Patrząc wstecz wydałabym połowę mniej niż wydałam na zabawki, ubrania, zajęcia pseudoedukacyjne, lekarza (dokładnie w takiej kolejności). Piękne ubranka dla maluszka były potrzebę mi a nie przedszkolakowi. W przypadku nastolatka zmienia się to w drugą stronę. Tyle z tego dobrego, że zabawki i ubranka w 90% poszły w świati drugi lub trzeci obieg. 10 lat temu bez oporu wydawałam 500 zł na klocki lego. Dzisiaj 500 zł na markowe buty wydaje mi się szczytem fanaberii mojego nastolatka. Co nie oznacza,… Czytaj więcej »

Radek
1 rok temu

Dobre zestawienie, ale zabrakło przynajmniej jednego niepomijalnego kosztu: dziecko musi gdzieś mieszkać. W wariancie tańszym może mieć pokój współdzielony z rodzeństwem, w wariancie droższym osobny pokój. Jeśli to pierwszy maluch to zostaje tylko wariant droższy. Przyjmując 10 m kw. i mieszkanie na obrzeżach po 10 k/m daje nam to 100k zł za dodatkowy pokój. W stanie surowym, do wykończenia. Drugie tyle to koszt odsetek. Mamy już mniej więcej 200k, jeśli podzielić to przez 25 lat aż dziecko skończy studia i pójdzie coś sobie wynająć, mamy 8k rocznie. Do tego wypada dorzucić większy samochód (oszczędzliśmy na kosztach mieszkania, mieszkamy na obrzeżach… Czytaj więcej »

swiatlak
1 rok temu

http://www.poradniajezykowa.us.edu.pl/baza_archiwum.php?POZYCJA=100&AKCJA=&TEMAT=Znaczenie&NZP=&WYRAZ=

W szóstym akapicie jest mowa o krotnościach. Syrop trzykrotnie tańszy kosztowałby -135 zł (MINUS sto trzydzieści pięć). Naprawdę czasem tracę wiarę w zdolność ludzi do przyswajania wiedzy.

Admin
1 rok temu
Reply to  swiatlak

No racja. Przeoczyliśmy (autor plus redaktor plus korektorka). Jak to dobrze, że poza nami jeszcze te teksty ktoś czyta (po publikacji, ale zawsze). Poprawiam, dzięki!

Bogna
1 rok temu

Dziecko niecałe 3 lata – średnie miesięczne wydatki za cały tok 2022 – 700 zł plus 1000 zł za żłobek (już po dopłatach). Nie licząc żłobka wychodzi (z uwzględnieniem 500+) 200 zł na miesiąc (większość rzeczy kupowana nowa-brak starszego rodzeństwa).

Kropek z CA
1 rok temu
Reply to  Bogna

I ono nie choruje, nie ma zabawek nie jest zabierane na wycieczki? Siedzi w piwnicy i kosztuje tylko 200zl?

Andre
1 rok temu

„Ile z tego zwraca państwo” w latach 90tych gdy sam byłem ojcem małego dziecka nigdy nie liczyłem i nie dostawałem żadnych zwrotów od państwa , żadnych PLUSÓW , kapitałów rodzinnych . Czy młode społeczeństwo nie za bardzo liczy obecnie na pomoc , zwroty z podatków ich i innych Polaków . Państwo nie ma pieniędzy ono tylko zabiera jednym aby dać drugim lub zaciąga coraz większe długi .

Admin
1 rok temu
Reply to  Andre

Pełna zgoda, mi też nikt nic nie dawał. Dzisiaj wsparcie z państwowej kasy jest kosmiczne w porównaniu z tym, co było 20 lat temu. Ale wtedy byliśmy zwyczajnie biedniejszym krajem

Radek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

pisaliście kiedyś: „mieszkanie (…) od rodziców lub dziadków, uwłaszczyli się na tych nieruchomościach w procesie masowej prywatyzacji zasobów spółdzielczych i komunalnych prowadzonej od początku lat 90-tych.”

Jak to wtedy wyglądało? Wydaje mi się, że zysk z uwłaszczenia się (jak to nazwaliście) 20-25 lat temu jest większy niż całe to RKO czy 500 plusy. Szczególnie, gdy dziś małe mieszkanie 50 m to min 500 tys.

Możecie to jakoś oszacować?

Admin
1 rok temu
Reply to  Radek

Trudne, ale poszukamy danych

Andre
1 rok temu
Reply to  Radek

Jeżeli mieszkasz w mieście w którym mieszkali twoi rodzice w PRL , to po ich smierci też się zwykle uwłaszczysz na masie spadkowej . A jak przyjechałeś ze wsi to może sprzedasz pole pod autostradę i też coś dostaniesz po rodzicach . Jedni mają mieszkanie w mieście inni hektary na wsi. Dużo zależy jakich miałeś rodziców , czy coś ci zostawili .

Andre
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli teraz jesteśmy bogatszym krajem i oczekujemy większego wsparcia od państwa czy też zmieniło się patrzenie na świat , pracę , nasza zaradność , chcemy mieć wszystko tu i teraz .

Marta
1 rok temu

Wydaje mi się, że w artykule jest błąd merytoryczny – kwoty należnej z Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego dla drugiego dziecka nie można pobrać jednorazowo. Skąd Autorka ma taką informację?

Warto też wspomnieć, że te poliestrowe drogie i zaśmiecające planetę chusteczki nawilżane, jak i pampersy, nie są niezbędne.
Alternatywa:

  • zwykłe waciki lub chusteczki (jedno lub wielorazowe) zmoczone czystą wodą (przy okazji ciepłą, więc przyjemniejsze dla skóry dziecka).
  • pieluchowanie wielorazowe (przynajmniej częściowo potrafi niewielkim kosztem zastąpić pampersy).
Admin
1 rok temu
Reply to  Marta

Sprawdzimy ten RKO. Dzięki za podpowiedź w sprawie pampersów!

Martyna
1 rok temu

Roczne odpieluszkowane dziecko to się zdarzyło ostatnio pokolenie temu jak się trzeba było z tetra użerać 😉 Darmowy, gwarantowany żłobek dla dzieci powyżej roku byłby spora ulgą i zachętą do większej dzietności.

Hanna
1 rok temu

Mam dane z własnego excela: na dwójkę przedszkolaków w zeszłym roku wydałam w sumie 44,5tys złotych, więc środek zaproponowanych przez autorkę widełek. Przy czym: nie wydaję na pieluchy, gotuje wszystko sama, praktycznie nie kupuje nowych ubrań, mam je od znajomych albo vinted, nie kupuję zabawek (o to już dbają dziadkowie, a i tak jest ich za dużo), a książeczki anglojęzyczne sprowadzam z abebooks, polecam platformę, w świetnym stanie książki używane. Z drugiej strony nie oszczędzamy z mężem na placówce prywatnej i zajęciach dodatkowych. Pani Monika nie wspomniała jeszcze o dużym wydatku w postaci fotelików samochodowych, które trzeba przynajmniej w pierwszych… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Hanna

Pani Hanno, super-wyliczenia, dzięki wielkie!

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu