W Polsce jest niewiele kobiet, które zajmują się inwestowaniem swoich pieniędzy na rynku kapitałowym. Nie oznacza to, że ich nie mają – liczba firm (zwłaszcza małych i średnich) zakładanych przez kobiety nie jest dużo mniejsza niż liczba firm zakładanych przez mężczyzn. Ale wśród osób inwestujących zarobione pieniądze gigantyczną przewagę mają już faceci. Co poszło nie tak i czy można to odwrócić? Czy inwestycje alternatywne dla kobiet mogą sprawić, że panie zainteresują się lokowaniem pieniędzy poza bankiem?
W Polsce działa mniej więcej 4,1 mln firm. Przygniatająca większość z nich to oczywiście malutkie firmy – jedno- albo kilkuosobowe. Wbrew pozorom nie jest tak, że firmy prowadzą głównie faceci. Tzw. luka płciowa, czyli różnica między odsetkiem mężczyzn i kobiet prowadzących działalność gospodarczą wśród młodych przedsiębiorstw wynosi raptem 1,4%,
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale w przypadku firm dojrzałych (czyli takich, które utrzymują się na rynku od kilku lat) wartość tego wskaźnika osiągnęła 8,7% – wynika z badań GEM Poland 2021, przeprowadzonego przez Global Enterpreneurship Association i Marketing Research Center Indicator na zlecenie polskiej agencji wspierania przedsiębiorczości PARP.
Przedsiębiorcze kobiety uderzają w szklany sufit
To oznacza, że w przypadku firm prowadzonych przez kobiety szybciej pojawia się tzw. szklany sufit i nie udaje im się zwiększyć skali działalności. Wymaga to często zatrudnienia pracowników, zainwestowania pieniędzy, wejścia na nowe rynki – czyli podejmowanie decyzji ryzykownych, zwiększających niepewność. Kobiety mają niższą skłonność do zwiększania ryzyka bankructwa w związku z możliwością znaczącego zwiększenia zysków.
Z badania GEM Poland 2021 wynika zresztą, że tylko 51% kobiet względem 69% mężczyzn uważa, że ma wystarczające umiejętności do prowadzenia firmy. Natomiast udział osób, które nie zdecydowałyby się na założenie własnej firmy ze względu na obawę przed porażką, wynosi 60% wśród kobiet i 54% wśród mężczyzn.
————————
ZAPROSZENIE DO OFERTY PARTNERA „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”
She’s Next, Empowered by Visa to program wspierający kobiecą przedsiębiorczość. Stanowi on szansę na otrzymanie grantu w wysokości 20 000 zł. Zwyciężczynie będą mogły również skorzystać z rocznego projektu edukacyjnego. Inicjatywa realizowana jest we współpracy z IFundWomen – organizacją, która zapewnia pomoc merytoryczną oraz wsparcie w pozyskiwaniu środków na rozwój kobiecych biznesów w wielu krajach. W She’s Next mogą uczestniczyć zarówno Polki, jak i obywatelki innych państw, które z różnych powodów (np. wojny), musiały opuścić swój kraj i kontynuują działalność biznesową nad Wisłą. Firmy mogą zgłaszać się do programu do 10 listopada 2022 r. Szczegóły znajdziecie pod tym linkiem.
————————
Firmy zarządzane przez polskie kobiety rzadziej zwiększają skalę działalności, ale też kobiety rzadziej inwestują zarobione pieniądze. Udział kobiet na rynku kapitałowym (jako inwestorek) jest szacowany na 20%, a niektórzy mówią, że to jest raczej 10% (co innego posiadać rachunek maklerski, a co innego inwestować aktywnie swoje pieniądze).
Kobiety często wolą trzymać pieniądze na rachunku bankowym lub bezpiecznie lokować w inny sposób niż wystawiać się na ryzyko wahliwości. Zwłaszcza, że często uważają, iż nie mają wystarczającej wiedzy, by inwestować.
To problem, bo w warunkach wysokiej inflacji majątek zakumulowany przez polskie bizneswomen często jest zjadany przez inflację. Na lukę wiedzy dotyczącą inwestowania nakłada się fakt, że w Polsce nie ma wielu wysokiej klasy pośredników w zarządzaniu pieniędzmi (jakimi np. na Zachodzie są family offices).
Jak przełamać ten impas? Być może rozwiązaniem byłoby popularyzowanie w Polsce, właśnie wśród kobiet, inwestycji alternatywnych. Są one często bardziej zrozumiałe jako instrumenty inwestycyjne, mniej wahliwe od tradycyjnych akcji, materialne i dotykalne, a przez to dają większą szansę, iż staną się kotwicą, która wciągnie kobiety w świat inwestycji. A jak już tam się znajdą, to prędzej czy później przestaną być dla nich zagadką fundusze inwestycyjne, ETF-y, REIT-y, obligacje oraz akcje.
Inwestycje alternatywne: wstęp do inwestowania dla kobiet?
Rozmawiałem o tym z kobietami – i z kilkoma facetami też – podczas Business Networking Cocktail, zorganizowanym przez klub Inwestorek Indywidualnych (jedną z nowych organizacji, która ma napełniać kobiety wiedzą o inwestowaniu oszczędności oraz zabezpieczaniu zgromadzonego majątku). Potwierdziłem tam hipotezę roboczą, iż kobiety zajmujące się biznesem i generujące nadwyżki finansowe chętniej zaczną inwestowanie od złota, biżuterii, zegarków, alkoholi inwestycyjnych, dzieł sztuki czy nawet diamentów (choć na te ostatnie bym uważał, dużo jest na tym rynku manipulacji) niż akcji czy ETF-ów.
Nakreśliłem jednak kilka ograniczeń, które warto brać pod uwagę, zaczynając budowanie portfela „od tyłu”, czyli od inwestycji alternatywnych. Inwestycje alternatywne to dla kobiet dobra droga, by zaprzyjaźniać się ze światem lokowania kapitału, ale trzeba o kilku rzeczach pamiętać. Najważniejsze z nich to:
>>> Niska płynność. Co prawda niektóre inwestycje alternatywne mają też formę „papierową” (np. złoto czy srebro, można je kupić pod postacią ETF-a czy funduszu inwestycyjnego), ale większość z nich to cenne przedmioty, których nie da się zamienić na gotówkę w ciągu kilku dni. Z tego powodu nie jest to pomysł na inwestowanie wszystkich posiadanych oszczędności. Zwłaszcza w czasie wysokiej inflacji cash is king (a cashflow is queen).
>>> Wysokie koszty transakcyjne. Z punktu widzenia długoterminowych inwestycji nie jest to tak ważne, ale czyni to inwestycje alternatywne jeszcze bardziej długoterminowymi. To nie jest tak, że złota moneta, luksusowy zegarek czy biżuteria z roku na rok podniosą wartość o 15-20%. Po pierwsze dlatego, że inwestycje alternatywne cechują się znacznie mniejszą zmiennością cen, a po drugie – nawet gdyby to się wydarzyło – to koszty transakcyjne (kupna i sprzedaży) łącznie rzadko schodzą poniżej 10%.
>>> Wysokie koszty przechowywania. Inwestycje alternatywne można przechowywać albo w domu (trzeba wtedy zainwestować w sejf albo w systemy monitoringu oraz w porządne ubezpieczenie) albo w skrytce lub zewnętrznym skarbcu (często za granicą). Ani jedno, ani drugie nie jest tanie (a na pewno nie tak tanie jak rachunek w biurze maklerskim, który pozwala kupować, sprzedawać i przechowywać papiery wartościowe).
>>> Podatność na mody. Inwestycje alternatywne (te dla kobiet szczególnie) są podatne na mody i bańki spekulacyjne. Ponieważ trudniej tu o dywersyfikację, to trzeba uważnie monitorować ceny i być bardzo cierpliwym. Jeśli coś w ciągu roku podwoiło swoją wartość, to raczej nie stanie się to drugi raz z rzędu. Jak w każdej inwestycji – tylko długi termin uśrednia zmiany cen.
>>> Problem w odróżnieniu inwestycji od hobby. Nie każda biżuteria będzie inwestycją, nie każda moneta będzie zyskiwała na wartości, nie każdy diament utrzyma realną wartość pieniądza. Są rzeczy, które przechowują wartość pieniądza, bo są rzadkie i jednocześnie pożądane, a są i takie, które nabierają wartości, dopiero jeśli ułożymy je w unikalną kolekcję (a więc mamy cały zestaw przedmiotów, każdy z osobna nie jest inwestycją). Są i rzeczy, które kupujemy drogo, ale nigdy już droższe nie będą. Te stanowią tylko kosztowne hobby.
Inwestycje alternatywne dla kobiet? Tak, ale są dwa zadania
To wszystko oznacza, że inwestycje alternatywne mogą stanowić 10-15% portfela inwestycji, nie więcej. Zaczynając przygodę z inwestowaniem od nich, warto o tej zasadzie pamiętać. A najlepiej od razu postawić przed sobą dwa kolejne zadania:
>>> Obczajenie prostych zasad budowy podstawowego portfela inwestycyjnego: czyli z jakich kilku komponentów złożyć portfel, który będzie dawał duży potencjał ochrony przed inflacją, ale będzie miał niską wahliwość oraz w czasie załamań na rynku kapitałowym nie będzie przynosił głębokich strat. Ustalić maksymalną wahliwość takiego portfela i mieć pewność, że nic nie spowoduje, iż kapitał będzie w poważnej części zagrożony.
>>> Obczajenie prostych instrumentów rynku kapitałowego pozwalających na „automatyczne” inwestowanie. Nikt nie ma obowiązku pasjonować się inwestowaniem na rynku kapitałowym, kochać je i poświęcać mu długie godziny. Wystarczy poznać instrumenty, które pozwalają za jednym zamachem stać się współwłaścicielem np. 1000 największych firm na świecie. I procedury, które sprawiają, że cała „zabawa” ogranicza się do przelewaniu co miesiąc stałej kwoty do tego rozwiązania.
Wszystkie panie, które chcą się tego nauczyć, zapraszam do czytania „Subiektywnie o Finansach” – będziemy tworzyć poradniki, które właśnie na te potrzeby odpowiedzą
———
ZAPROSZENIE DO OFERTY PARTNERÓW „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”
>>> Zapraszam do zapoznania się z ofertą Mennicy Gdańskiej – Partnera cyklu edukacyjnego „Pasja do inwestowania” , firmy zajmującej się tworzeniem i dystrybucją m.in. złotych i srebrnych monet. O tym, które monety mogą być sensowną inwestycją, piszę w tym artykule. Ostatnim przedmiotem dumy Mennicy Gdańskiej są złote i srebrne monety z emisji „Talent” z serii „Robert Lewandowski. Droga do marzeń”. W ofercie Mennicy Gdańskiej możemy znaleźć również serię monet „Imperial Art” opowiadającą o sztuce, architekturze oraz osiągnięciach największych cywilizacji i imperiów. Można tam też kupić najpopularniejsze monety bulionowe i sztabki (czyste złoto i srebro inwestycyjne).
———
źródło zdjęć w artykule: Klub Inwestorek Indywidualnych