W ubiegłym roku w Polsce zmarło ok. 500 000 osób. To najwięcej od zakończenia drugiej wojny światowej. Cmentarze pękają więc w szwach, a bliscy zmarłych osób coraz częściej muszą poświęcać kilka dni na odwiedzenie rozsianych w różnych miejscach grobów. Ale to się powoli zmienia. Już 40% pochówków w Polsce to kremacje. Ile kosztuje taki pochówek? Ile kosztuje urna? Ile trzeba zapłacić za przeniesienie prochów zmarłych z tradycyjnego grobu do kolumbarium?
Oprócz rekordowej liczby zgonów w ubiegłym roku mieliśmy w Polsce również rekordową liczbę kremacji. Poddano jej ok. 200 000 zmarłych, czyli aż 40% wszystkich pochówków to były kremacje. Ich udział systematycznie zwiększa się na przestrzeni lat. Kiedyś ludzie nie wyobrażali sobie spalić ciała bliskiego, ale młode osoby przeważnie nie widzą w tym nic nieodpowiedniego.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dziś już nie jest to tak kontrowersyjny pomysł, choć seniorzy często zastrzegają, że nie życzą sobie takiej formy pochówku. Ale urna z prochami coraz częściej stanowi formę pochówku, którą wybieramy dla swoich bliskich w pierwszej kolejności.
Czytaj też: Nie możesz pójść na cmentarz? Dzięki nowym technologiom odwiedzisz groby bliskich, nie ruszając się z fotela
Męczy cię „maraton cmentarny”? A gdyby tak urny z prochami wszystkich bliskich przenieść w jedno miejsce?
Kremacja jest coraz popularniejsza również ze względów… ekonomicznych. Łączny koszt standardowego pogrzebu to przeważnie ok. 4000–5000 zł i mam tu na myśli raczej pogrzeb „ze średniej półki”, bez bogato zdobionej trumny (za te najbardziej „luksusowe” trzeba zapłacić nawet 4000-5000 zł). Decydując się na kremację, również trzeba kupić trumnę, ale wygląda ona trochę inaczej. Nie może być zdobiona ani lakierowana, więc już z założenia koszt będzie dużo niższy, przeważnie zapłacimy za nią kilkaset złotych.
Wprawdzie są dostępne jeszcze trumny tekturowe za ok. 200-300 zł, ale nie wszystkie krematoria zgadzają się na ich użycie. Jak dowiedziałam się w jednym z zakładów pogrzebowych, ich proces spalania negatywnie wpływa na piec i niektóre zakłady odmawiają używania takich trumien. Trumny z makulatury są też mało ekologiczne. Podczas ich spalania uwalnia się do atmosfery więcej szkodliwych substancji niż w przypadku tych drewnianych.
W przypadku kremacji dochodzą nam jeszcze dwa dodatkowe elementy kosztowe – urna, której cena waha się od 200 zł do 1000 zł, oraz koszt samej kremacji, za którą trzeba zapłacić minimum 600-700 zł, choć w niektórych miastach ceny sięgają nawet 1000 zł. Dużo mniej zapłacimy za to za miejsce na cmentarzu. W Gdańsku za grób urnowy zapłacimy prawie 1000 zł mniej niż za miejsce na tradycyjną trumnę, podobna różnica w cenie jest na warszawskich cmentarzach. Urnę można też umieścić w istniejącym już grobie.
Kremacja nie zawsze musi być dużo tańsza, ale spokojnie można zaoszczędzić kilkaset złotych. Z uwagi na mniejsza powierzchnię grobu przeznaczonego pod urnę, mniej też wydamy na potencjalny pomnik.
Coraz częściej decyzja o kremacji wynika nie tylko z bodźców ekonomicznych, lecz z potrzeby ograniczenia liczby miejsc, które będziemy odwiedzali, by czcić pamięć bliskich. Każdy, kto przynajmniej raz w roku odwiedza po kilka cmentarzy – choćby tylko rozsianych w różnych częściach jednego miasta, zaczyna zastanawiać się, jakby to było dobrze, gdyby wszyscy zmarli członkowie rodziny byli pochowani w jednym miejscu, a może to być możliwe np. w spopielonej formie.
Czy spopielenie zmarłych i przeniesienie ich prochów w jedno miejsce – do kilku urn mieszczących się w jednym miejscu na cmentarzu – jest w zasięgu finansowych możliwości rodziny, która chciałaby 1 listopada udać się tylko na jeden cmentarz i złożyć wspólny hołd bliskim zmarłym?
W tym celu konieczna jest ekshumacja zwłok znajdujących się w dotychczasowym grobie. Jest to procedura polegająca na wydobyciu zwłok lub doczesnych szczątków ludzkich z grobu, celem przeniesienia ich do nowego miejsca spoczynku. Rodziny zmarłych decydują się na to, kiedy pragną, aby szczątki bliskich znajdowały się bliżej ich miejsca zamieszkania lub gdy chcą umieścić szczątki kilku osób w jednej mogile.
Koszt takiej operacji to ok. 2000 zł, a więc nie jest tanio. Jest też trochę formalności, które na szczęście zwykle pomagają załatwić w biurach cmentarnych firmy zajmujące się ekshumacjami. Nie zmienia to faktu, że jeśli weźmiemy koszty ekshumacji zwłok, ich transportu, kremacji i umieszczenia w urnie na nowym miejscu na cmentarzu – mówimy o wydatku rzędu najmarniej 4000 zł. I to za przeniesienie każdego zmarłego członka rodziny, a przecież przeważnie są oni rozsiani na różnych cmentarzach.
Niestety formalności nie ograniczają się do złożenia wniosków i wniesienia opłat. Zgodnie z prawem, zgodę na przeniesienie grobu muszą wyrazić małżonek lub małżonka zmarłego, babcie i dziadkowie oraz dzieci. A więc w sumie kilkanaście osób. Jeśli nie ma ich zgody – sprawę może rozstrzygnąć sąd. Ale z drugiej strony – wszyscy oni przecież raz w roku spotykają się nad grobami swoich zmarłych, więc to może być dobry moment do obgadania tego typu pomysłów. No ale pozostają jeszcze wysokie koszty finansowe…
Czytaj też: Ceny zniczy oszalały przed dniem Wszystkich Świętych. Jest jeden główny powód tych podwyżek. I kilka sposobów jak je ominąć. A może warto poszukać alternatywnej formy uczczenia pamięci zmarłej osoby?
Brak miejsc na cmentarzach. Czy urna i kremacja rozwiążą problem?
Grób przeznaczony na urnę z prochami zmarłego zajmuje mniej miejsca niż taki standardowy, dlatego coraz większa popularność kremacji może zminimalizować problem z brakującymi miejscami na cmentarzach. Do takiego grobu może wejść od 3 do 6 urn. Tradycyjny grób mieści przeważnie jedną lub dwie trumny. Teoretycznie może być ich więcej, ale to wymaga wykopania dużo głębszego dołu. Wyjątkiem są duże groby rodzinne, jednak one zajmują jeszcze więcej miejsca.
Grób to jednak nie jedyne miejsce gdzie może być złożona urna. Coraz bardziej popularnym rozwiązaniem, również na polskich cmentarzach, są kolumbaria, nazywane też często ścianami pamięci. Kolumbarium to budowla w kształcie prostopadłościanu, w której znajdują się nisze na urny z prochami. Kolumbaria mają przeważnie po kilka poziomów, a w każdej niszy może znajdować się kilka urn.
Jak widać, kremacja faktycznie sprawia, że powierzchnia cmentarza jest wykorzystywana bardziej efektywnie. Jednak nawet coraz większy udział kremacji w pogrzebach nie rozwiąże w pełni problemu brakujących miejsc na cmentarzach. Czy to sprawi, że w najbliższych latach czekają nas alternatywy do chowania zmarłych na cmentarzach? Czy urna zastąpi grób?
Zgodnie z polskim prawem prochy po zmarłym muszą trafić na cmentarz – do grobu lub do kolumbarium. Nie możemy ich przetrzymywać w domu ani rozsypać. Przy okazji prac nad modyfikacją aktualnie obowiązującej ustawy o cmentarzach pojawił się pomysł, żeby dodać zapis dający możliwość rozsypywania prochów, ale ostatecznie z tego zrezygnowano. Uznano, że jest zbyt kontrowersyjny i wywołałby dyskusję na tle ideologicznym.
Być może faktycznie tak by było. Z drugiej strony coraz większa popularność kremacji pokazuje, ze zmiany w sposobie postrzegania pochówku postępują bardzo szybko. To, co dziś budzi kontrowersje, może okazać się normą za kilkanaście lat.
Możliwość rozsypania czy zakopania prochów zmarłego mogłaby nie tylko rozwiązać problem miejsc na cmentarzach, ale też przy okazji obniżyć znacząco koszty pogrzebu. Odeszłyby nam wtedy dwie kluczowe opłaty – za miejsce na cmentarzu i za potencjalny pomnik. To łącznie minimum kilka tysięcy złotych. Pozostaje koszt urny, ale skoro prochy docelowo miałyby by być rozsypane, to być może na rynku pojawiłoby się więcej mniej trwałych, ale za to tańszych urn?
Na takim rozwiązaniu skorzystałyby też gminy. Tylko one, oprócz związków wyznaniowych, mogą być właścicielami cmentarzy. Jeśli na cmentarzach brakuje miejsc, to trzeba znaleźć nowy teren, co jak już wyżej napisałam, nie jest łatwe ani tanie. Cmentarz trzeba przecież utrzymać. A duże podmiejskie obszary włodarze wolą sprzedawać deweloperom i czerpać z tego finansowe korzyści.
Czytaj też: Dlaczego wykupujemy miejsca na cmentarzach jeszcze za życia? Kto może zrobić „rezerwację” i ile to kosztuje?
Co można zrobić z prochami zmarłego? Nie tylko grób i urna
Podczas gdy dla wielu osób kremacja wydaje się być wciąż kontrowersyjnym rozwiązaniem, w niektórych krajach branża idzie o krok dalej. Jednym z rozwiązań, jakie udało znaleźć, są biourny przeznaczone do zakopania pod ziemią, które ulegają z czasem rozkładowi. W takiej urnie oprócz prochów zmarłego może zostać umieszczona sadzonka drzewa. Dzięki temu w miejscu pochówku po jakimś czasie wyrośnie drzewo będące odpowiednikiem pomnika. Takie urny produkuje m.in. firma Bios Urn, koszt to 140 dolarów.
Innym niestandardowym i dopiero raczkującym pomysłem są urny lodowe. Pomysłodawczynią tego projektu jest amerykańska architektka. W tym przypadku prochy zostają zalane wodą, a następnie trafiają do specjalnej formy w chłodni. Tak stworzoną urnę można zakopać w ziemi lub wrzucić do morza czy oceanu. Koszt całej ceremonii, podczas której urna ląduje w wodzie, to ok. 750 dolarów.
Jak widać rozwiązania te nie należą do najtańszych. Jednak prawdopodobnie wraz ze wzrostem popularności takich praktyk, ich cena pójdzie w dół. W końcu żadne z powyższych nie wygląda na skomplikowaną technologię, która niesie za sobą bardzo wysokie koszty.
Od lat w wielu państwach możliwe jest stworzenie nekrobiżuterii, czyli np. naszyjnika czy pierścionka, w którym zatopione są prochy zmarłego. Ale prochy mogą zostać umieszczone nie tylko w biżuterii. W Wielkiej Brytanii działa firma, która zajmuje się tworzeniem płyt winylowych, w których można zatopić prochy zmarłego. Na takiej płycie można umieścić np. ulubione piosenki zmarłego. To jednak dość drogie rozwiązanie, bo ceny zaczynają się od 1000 funtów.
Być może dla wielu osób pomysł zmniejszenia roli cmentarzy jako miejsca pochówku zmarłych wydaje się niedorzeczny lub nawet nieetyczny. Temat śmierci jest bardzo delikatny. Dla niektórych odejście od tradycyjnego pogrzebu z trumną jest nie do pomyślenia i również trzeba to uszanować. Jednak coraz większa popularność kremacji w naszym kraju pokazuje, że zmiana w podejściu do tego tematu następuje dość szybko. Jeśli zerkniemy na zagraniczne rynki, to zauważymy, że tam podejście do pogrzebów jest jeszcze bardziej liberalne. Czy taka zmiana jest możliwa również u nas?
obrazek tytułowy: Yadira Gibson/Pixabay