Bankowy Fundusz Gwarancyjny ogłosił w piątek przymusową restrukturyzację Getin Noble Bank. Nie jest to wielkim zaskoczeniem, szczerze mówiąc. Większość klientów banku może jednak spać spokojnie – depozyty są gwarantowane, bank działa – na razie – bez większych zmian. Ale dla tych, którzy mają kredyt frankowy w GNB, sytuacja nie jest taka różowa. A pisząc wprost: jest fatalna
Co ta cała sytuacja oznacza dla depozytariuszy i innych klientów banku, dla akcjonariuszy i obligatariuszy opisał Maciek Samcik w tym artykule. Ja chciałem się skupić na jednej tylko grupie osób, która została potraktowana inaczej niż reszta. Chodzi oczywiście o frankowiczów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od strony formalnej przymusowa restrukturyzacja Getin Noble Bank wygląda tak, że większość aktywów i pasywów – a więc kredytów, depozytów, placówek itd. – została przeniesiona do tzw. banku pomostowego, czyli Banku BFG (który ma zaraz być przemianowany na VeloBank). Ten podmiot został dokapitalizowany i ma kontynuować działalność GNB.
Poza jednym wyjątkiem – kredytami frankowymi. Te, ze względu na wysokie ryzyko prawne, zostały w tym, co pozostało po Getin Noble Banku, czyli w instytucji, która ma wkrótce stać się – według nomenklatury tego procesu – podmiotem rezydualnym.
Przepisy mówią jasno: bank pomostowy jest rozwiązaniem tymczasowym i musi zostać sprzedany w ciągu dwóch lat. I w tej sprawie przedstawiciele BFG wykazywali dużo entuzjazmu. Ich zdaniem zainteresowanie tym biznesem jest duże – bo przecież już wcześniej BFG szukał nabywców na GNB; prasa pisała o zainteresowaniu Credit Agricole oraz PKO BP.
Czemu nie udało się znaleźć kupca na Getin Noble Bank przed wdrożeniem przymusowej restrukturyzacji? Z tego samego powodu, dla którego kredyty frankowe nie zostały nią objęte. Wyjaśnił to na piątkowej konferencji prasowej Piotr Tomaszewski, prezes BFG: bank z kredytami walutowymi jest kompletnie „niesprzedawalny”.
Ot i cała tajemnica. Nie znalazł się na rynku Herkules, który podjąłby się wyczyszczenia tej frankowej stajni Augiasza.
Co mają robić osoby, które mają kredyt frankowy w GNB? Spłacać? Pozywać?
Niestety pozostawienie kredytów walutowych w GNB, czyli w podmiocie rezydualnym, ma dla frankowiczów poważne konsekwencje. Po pierwsze, nie ma co liczyć na jakiekolwiek ugody. Przedstawiciele BFG poinformowali, że owszem, będą analizować, czy nie zaproponować klientom jakichś ugód, ale w tym, co zostało w banku po przymusowej restrukturyzacji, nie ma środków, które można by było przeznaczyć na jakiekolwiek wypłaty.
Co gorsza, podmiot rezydualny jest uwolniony spod postępowań egzekucyjnych. Te, które już się toczą, zostają umorzone, a nowych nie można wszczynać. Więc nawet jeśli przed sądem ktoś wygrał sprawę o umorzenie kredytu i liczył na to, że dostanie coś od banku – może się obejść smakiem. Bo nie ma teraz siły, która zmusiłaby resztkę Getin Noble Banku do wypłaty choćby złotówki.
Powiem więcej, BGF oświadczył, że analizuje, czy nie wnioskować o zawieszenie wszystkich postępowań sądowych w sprawie kredytów frankowych, które się obecnie toczą. Wygląda więc na to, że klienci, którzy mają kredyt frankowy w GNB mogą być w najgorszej pozycji ze wszystkich frankowiczów na rynku.
Ta relacja nie jest jednak symetryczna. Z faktu, że nie można od resztek Getinu niczego wyegzekwować, a wszystkie pozwy mogą trafić do zamrażarki, nie wynika jeszcze, że kredytobiorcy mogą nie spłacać swoich rat. Wręcz przeciwnie. Wszystkie zobowiązania wobec banku muszą być nadal regulowane, a jak przyjdzie co do czego i za likwidację tego podmiotu weźmie się syndyk – będzie ściągał każdą złotówkę.
Z ostatnich danych, które Getin Noble Bank zdążył podać, czyli według stanu na koniec marca 2022 r., bank został pozwany w 9554 postępowaniach dotyczących kredytów frankowych, o łącznej wartości 3,3 mld zł. Do tego czasu zakończyło się 410 spraw, z których 241 (około 60%) wygrali klienci, 124 (ok. 30%) bank, a 45 umorzono.
Wygląda to więc trochę jak zemsta zza grobu. Ostatnim tchnieniem Getin Noble Bank jeszcze raz naciął swoich klientów na wyjątkowo niekorzystne rozwiązanie. Kto ma kredyt frankowy w GNB, znowu ma pod górkę.
Niektórzy prawnicy radzą – nie spłacać. Co można na tym zyskać, a ile stracić?
Czy przymusowa restrukturyzacja GNB to koniec marzeń o unieważnieniu kredytu i odzyskanie nadpłaty? Kancelarie prawne, które specjalizują się w sprawach frankowych, twierdzą, że nie. Ale trzeba tu dodać gwiazdkę – na tym zarabiają pieniądze, więc trudno oczekiwać, by zniechęcały własnych klientów do swoich usług.
Co doradzają kredytobiorcom prawnicy? Kancelaria Votum pojechała na ostro. W wydanym komunikacie zarekomendowała swoim klientom „podjęcie zgodnych z prawem działań, które zapobiegną pogarszaniu ich sytuacji w stosunku do Getin Noble Bank S.A. jako podmiotu, który na skutek stosowania klauzul abuzywnych naraził ich na szkody majątkowe”. Jakie to działania?
„Jako naturalny skutek zaistniałego stanu rzeczy należy zatem przyjąć powstrzymanie się od płatności kolejnych rat kapitałowo-odsetkowych, a także udaremnienie mechanizmu ich automatycznego ściągania, w szczególności poprzez cofnięcie jakichkolwiek dyspozycji lub dostępu do środków, które mogłyby podlegać automatycznemu rozliczeniu”
– zalecają prawnicy z Votum.
To jednak może mieć poważne konsekwencje dla kredytobiorcy. Kilka niespłaconych rat i można zepsuć sobie na lata scoring w BIK, a do tego bank może wypowiedzieć umowę i zażądać jej spłaty w całości. A na razie przecież nie doszło jeszcze do zawieszenia postępowań w sprawie franków. I pewnie nie nastąpi to z dnia na dzień.
BFG dopiero teraz będzie miał pełen wgląd w papiery GNB i zacznie analizowanie stanu spraw, ich zaawansowania i innych czynników, które mogą wpłynąć na decyzję w jedną lub drugą stronę. Ewentualne zawieszenie postępowań sądowych nie oznacza ich umorzenia. Obecny stan jest przejściowy – gdyby w końcu doszło do rozpoczęcia likwidacji podmiotu rezydualnego, czyli tych resztek GNB, bieg tych spraw zostanie przywrócony.
Porad prawnych dawać nie mogę, ale w tym przypadku trzeba się zastanowić, co jest dla nas więcej warte – nadpłacane raty, które pewnie trzeba uznać za stracone, czy nieskazitelna ocena kredytowa.
Droga sądowa dla kogoś, kto chciałby prawnie powalczyć o swój kredyt frankowy w GNB, nie jest całkiem zamknięta. Jest pewnie trudniejsza, dłuższa i bardziej ryzykowna, pewnie nie ma co za bardzo liczyć na zwrot nadpłaty, ale może stwierdzenie nieważności kredytu nie jest jeszcze całkiem wykluczone.
Źródło zdjęcia: geralt/Pixabay