Widmo chaosu na polskim rynku finansowym oddaliło się. Likwidacja WIBOR-u została jednak odłożona na później – co trzeba pochwalić. Decydentom udało się też wybrać w końcu wskaźnik, który zastąpi WIBOR. Będzie nim WIRD. Ale nadal więcej jest pytań niż odpowiedzi. Czego jeszcze nie wiemy o reformie stawek referencyjnych?
W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się dwóch nowych rzeczy w sprawie zapowiadanej od miesięcy likwidacji WIBOR-u. Pierwsza z nich to konkretna decyzja. Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej (KS NGR), czyli gremium, które decyduje o kształcie i przebiegu tej reformy, wybrało następcę dla WIBOR-u. Będzie nim stawka WIRD.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Może być to pewne zaskoczenie, ponieważ wcześniej w konsultacjach większość ekspertów i instytucji na rynku opowiedziała się za wskaźnikiem WIRF. Ostateczna decyzja jest jednak inna. Czym różnią się te stawki i jak się je oblicza?
Warszawski Indeks Rynku Depozytowego (WIRD) obliczany jest na podstawie transakcji depozytowych między bankami, bankami a instytucjami finansowymi oraz bankami a dużymi przedsiębiorstwami niefinansowymi.
Warszawski Indeks Rynku Finansowego (WIRF) obejmuje te same transakcje, ale bez dużych firm. Jest więc węższą wersją WIRD. Węższą, ale za to bardziej jednolitą – na co wskazywali zwolennicy tego wskaźnika. Tutaj oczywiście nie ma jedynego słusznego wyboru.
Obie stawki nie różnią się jakoś dramatycznie, metodyka ich wyznaczania jest taka sama, panel uczestników taki sam. Obie mają plusy i minusy. Więcej szczegółów opisywałem w tym artykule. Drugi news jest mniej konkretny, ale za to bardziej doniosły. Ogłosił go Paweł Borys, czyli szef PFR.
„Nie przyjęliśmy jeszcze ostatecznie „roadmapy”, ale należy zakładać, że ten proces zajmie maksymalnie dwa-trzy lata”
– powiedział we wtorek. A to oznacza, że obietnica premiera Morawieckiego z kwietnia, że WIBOR zostanie od 1 stycznia 2023 r. zastąpiony nową, niższą stawką, nie zostanie dotrzymana. I bardzo dobrze! Tłumaczyłem już, jak katastrofalne skutki mogłoby przynieść zbyt szybkie przeprowadzenie tej reformy. Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby rząd chciał z dnia na dzień zmienić ruch na lewostronny. No właśnie.
Nadal jednak nie wiemy, co oznaczają te dwa-trzy lata. Tym bardziej, że jeszcze w zeszłym tygodniu ten sam Paweł Borys tweetował, że „Indeks WIRD zastąpi WIBOR i stanie się w najbliższych dwóch latach nowym standardem polskiego sektora finansowego i podstawą oprocentowania kredytów na kolejne dekady”.
Wiemy więc, że WIRD zastąpi WIBOR. Wiemy, że nie stanie się to od przyszłego roku, tylko w ciągu najbliższych 2-3 lat. To już coś. Natomiast nadal więcej pozostaje niewiadomych. Na co czekamy? Na oficjalną „mapę drogową”, czyli harmonogram wprowadzania nowego wskaźnika, a także na szczegóły dotyczące jego stosowania w produktach bankowych, leasingowych i faktoringowych oraz instrumentach finansowych.
Oto cztery najważniejsze – moim zdaniem – pytania o reformę WIBOR-u.
1. Pełzająca rewolucja czy zamach stanu?
Znamy już z grubsza ramy czasowe reformy. W tym miejscu muszę całkiem szczerze przyznać, że decydenci podjęli dobrą decyzję. To była zbyt ważna reforma, żeby robić ją na chybcika. Nie ma żadnej hańby w zmianie zdania, gdy pojawią się rozsądne argumenty.
Nadal jednak niewiadomą pozostaje, jak ta reforma zostanie rozpisana. Możliwych jest kilka scenariuszy. Na przykład taki, że przez dwa lata będą funkcjonowały dwa wskaźniki równolegle, a rynek będzie się przez ten czas przygotowywał do zamiany, która nastąpi np. z 31 grudnia 2024 r. na 1 stycznia 2025 r. Wtedy WIBOR zniknie ze wszystkich instrumentów, a w jego miejsce wejdzie WIRD.
Inna opcja jest taka, że we wszystkich nowych umowach kredytowych, emisjach obligacji itp. będzie już stosowany tylko WIRD, a w już istniejących – WIBOR będzie stopniowo wygaszany. Może przez aneksy, może przez aktualizację listów emisyjnych?
2. Ile wyniesie spread między WIRD-em a WIBOR-em?
Jednym z obowiązkowych elementów w procedurze zmiany jednego wskaźnika referencyjnego na nowy jest spread. Administrator stawki, czyli instytucja, która jest odpowiedzialna za zbieranie danych, wyliczanie i publikowanie stawki (w Polsce to GPW Benchmark), powinien zmierzyć różnicę między oboma wskaźnikami z pięciu lat poprzedzających reformę.
Czyli – gdyby 1 stycznia 2023 r. miała nastąpić całkowita i natychmiastowa zmiana stawki, to wartość WIRD w istniejących już produktach i instrumentach będzie powiększona o spread z ostatnich pięciu lat. Jak się go wylicza? W uproszczeniu: bierze się średnią z różnicy między notowaniami WIBOR a WIRD.
Jest jeden problem. GPW Benchmark podaje w tej chwili historyczne notowania trzech nowych stawek. Żeby to uzyskać, banki musiały przekazać odpowiednie informacje ze swoich systemów, potem te dane trzeba było przetworzyć tak, żeby nadawały się do obliczania wskaźników. Ale te dane historyczne sięgają tylko do początku 2019 r. A to oznacza, że albo trzeba zdobyć starsze informacje (jeśli banki je mają w formie, która jest przydatna dla GPW Benchmark), albo trzeba… poczekać jeszcze dwa lata.
3. Jak będzie wyliczane oprocentowanie obligacji WIRD-owych?
Marek Dietl, prezes GPW zasygnalizował w niedawnym wywiadzie, że kredyty hipoteczne to może być najmniejszy problem w przypadku reformy WIBOR-u.
„Nasi partnerzy, londyńskie instytucje finansowe, mówią nam, że WIBOR musi być kontynuowany, jeśli chcemy mieć dalej obligacje Skarbu Państwa ze zmienną stopą procentową i transakcje swapowe dla banków”
– mówił Dietl. W tej chwili konstrukcja zmiennokuponowych obligacji opartych na WIBOR ma ekonomiczny sens. Dlaczego? Bo na początku okresu odsetkowego, czyli np. 1 stycznia, ustalane jest oprocentowanie, które posiadacz obligacji dostanie za 6 miesięcy. I to oprocentowanie oddaje bieżące oczekiwania rynkowe na koszt pieniądza w tym okresie – bo WIBOR 6M mierzy (w teorii) oczekiwania rynku.
Jednak w reżimie nowej stawki konieczne będzie zdecydowanie, którą drogą pójść. Pierwsza opcja stawia na pewność. To znaczy 1 stycznia emitent obligacji bierze stawkę WIRD ON WIBON 6M (która składa się z notowań overnight z ostatnich sześciu miesięcy, a więc z okresu lipiec-grudzień) i ustala, że na koniec czerwca wypłaci kupon w takiej wysokości.
Problem jest taki, że nijak to się będzie miało do aktualnej sytuacji na rynku. Jak to wygląda na prawdziwych liczbach? WIRD ON WIBON 6M na koniec 2021 r. wynosił 0,32%, a WIBOR 6M w tym samym czasie 2,84% (wydaje Wam się, że rynek się mocno pomylił? Czytajcie dalej!). Kredytobiorcy są zadowoleni, a inwestorzy – już nie bardzo.
A więc wypłacany 30 czerwca 2022 r. kupon opierałby się na notowaniach z rynku międzybankowego z okresu lipiec-grudzień 2021 r. Czyli w większości w czasach stóp procentowych bliskich zera.
Jaka jest druga opcja? Taka, że oprocentowanie obligacji będzie ustalane tuż przed wypłatą odsetek. Wtedy będzie ono rzeczywiście oddawało warunki rynkowe (i to oparte na transakcjach, a nie oczekiwaniach) z okresu odsetkowego. Czyli wysokość kuponu wypłacanego 30 czerwca inwestor poznawałby na np. 5 dni roboczych wcześniej (żeby zostawić kilka dni przesunięcia). Ile wynosił WIRD 23 czerwca 2022 r.? Około 3,11%.
Na marginesie – jeśli wydawało Wam się, że oczekiwane przez rynek 2,84% na koniec 2021 r. było dużo za niskie, to jak widać, wcale nie było. Minusem tego rozwiązania jest oczywiście to, że taka obligacja staje się nagle dużo trudniejsza do wyceny. Bo właściwie do ostatniej chwili nie wiadomo, jak będzie oprocentowana.
Jak to zostanie rozwiązane? Nie wiadomo na razie. Wybór jest między pewnością, ale z oderwaniem od bieżących warunków rynkowych, a adekwatnością, ale z ryzykiem.
4. Czy zostaną skrócone okresy odsetkowe?
Mówi się o jeszcze jednej możliwości. Rozwiązaniem problemu z długim „ogonem” historycznym przy stawkach 6-miesięcznych może być… skrócenie okresów. Wtedy sięgamy do historii, ale tej całkiem niedawnej. W takim scenariuszu WIBOR 6M w kredytach hipotecznych mógłby zostać zastąpiony WIRD 1M. Odsetki byłyby przeliczane co miesiąc, co z grubsza by odpowiadało cyklowi działania Narodowego Banku Polskiego.
Wówczas na początku każdego okresu odsetkowego kredytobiorca dostawałby informację o wysokości raty, którą musi zapłacić za miesiąc. A wysokość tej raty zależałaby od stawek overnight z ostatniego miesiąca. A więc oprocentowanie raty płatnej na koniec stycznia byłoby znane na koniec grudnia i obejmowało notowania z miesiąca poprzedzającego datę ich wyliczenia.
Kiedy poznamy szczegóły? Tego nie wiadomo. Miejmy nadzieję, że możliwie szybko. Jednak deklaracje prezesa PFR dają odrobinę więcej czasu na spokojne ustalenia. Skoro nie ma już pośpiechu, by zdążyć przed końcem roku, to niech ten Komitet Sterujący na spokojnie rozważy wszystkie opcje.
zdjęcie: Geralt/Pixabay