20 lipca 2022

Znudzeni pasywną rewolucją? Oferta dla aktywnych inwestorów coraz bogatsza. Oto kilka nietypowych pomysłów dla miłośników inwestycyjnej adrenaliny

Znudzeni pasywną rewolucją? Oferta dla aktywnych inwestorów coraz bogatsza. Oto kilka nietypowych pomysłów dla miłośników inwestycyjnej adrenaliny

Oferta dla inwestorów jest w Polsce coraz większa. Dla osób o niewielkiej tolerancji na ryzyko są detaliczne obligacje skarbowe i korporacyjne oraz rynek wtórny obligacji. Są polskie i zagraniczne fundusze inwestycyjne. Są ETF-y, czyli „automatyczne” fundusze inwestycyjne. Ale biura maklerskie dają coraz więcej opcji budowania zdywersyfikowanego portfela inwestycji. Od klasycznych obligacji, funduszy inwestycyjnych, portfelowych i ETF-ów poprzez kontrakty terminowe i CFD, aż po mało jeszcze znane w Polsce DMA. Oto wszystkie stopnie wtajemniczenia 

Ostatnie lata przyniosły wzrost dostępności zagranicznych rynków dla polskich inwestorów. Przyczyniło się do tego pełzanie naszego rynku oraz rekordy cen pobijane na zagranicznych giełdach. Polscy inwestorzy zaczęli szukać możliwości podłączenia się pod światową hossę. I na ten popyt zaczęły odpowiadać biura maklerskie. Dziś czasy do inwestowania są trudniejsze, ale szeroka oferta inwestowania na całym świecie.

Zobacz również:

Jak zbudować portfel globalnych inwestycji z funduszy i ETF-ów?

Dzisiaj dostęp do akcji z całego świata nie jest już dla polskiego inwestora owocem zakazanym. Możemy go mieć u dużej części działających w kraju brokerów. Domy maklerskie pozwalają inwestować w tysiące ETF-ów i funduszy portfelowych z całego świata. Dla osób, które nie chcą zaglądać na swój rachunek każdego dnia, możliwość zbudowania portfolio zdywersyfikowanego geograficznie, sektorowo czy według klasy aktywów, jest łatwiejsza niż kiedykolwiek.

Bez większego problemu, dość tanio i bez wychodzenia z domu można ulokować np. 20% w obligacje detaliczne sprzedawane przez Ministerstwo Finansów, kolejne kilka-kilkanaście procent postawić na ETF-y typu iShares U.S. Treasury Bond ETF (amerykańskie obligacje), Vanguard EUR Eurozone Government Bond UCITS ETF (europejskie obligacje), a nawet SPDR Bloomberg Barclays Emerging Markets Local Bond UCITS ETF (obligacje rynków wschodzących).

Przeczytaj też: Obligacyjny monopol PKO BP. Jeśli nie masz konta w tym banku (albo nowego dowodu osobistego) – będą kłopoty z zakupem obligacji skarbowych przez internet! Sprawa dla UOKiK?

Część akcyjną można „załatwić” jednym ETF-em na indeks światowych giełd (np. iShares MSCI World) albo dobierać poszczególne rynki i sektory wedle uznania. Tak samo można część swoich środków ulokować w alternatywne aktywa jak kryptowaluty, surowce czy nieruchomości. Wszystko w ramach ETF-ów dostępnych na giełdach w Londynie, Frankfurcie i Nowym Jorku.

W niepewnych czasach uciekamy w waluty. Nie tylko przez kantor

Okres niepokojów geopolitycznych i coraz bardziej prawdopodobna perspektywa recesji zachęcają do trzymania mniejszej lub większej części oszczędności w twardych walutach. Jak to robić? Można mądrze i można… „mniej mądrze”. Do tych drugich sposobów zaliczyłbym paniczne kupowanie walut w kantorach przy oderwanych od rzeczywistości spreadach.

Bardziej uporządkowanym sposobem jest założenie konta walutowego – można to zrobić w wielu instytucjach. Kursy, po których kupuje się euro czy dolary, są wówczas zdecydowanie korzystniejsze – zarówno przy kupnie, jak i sprzedaży.

Wartość gotówki na rachunku obniża nam inflacja. Narzekamy na kilkanaście procent w Polsce, ale w strefie euro i Stanach Zjednoczonych nie jest dużo lepiej – tam dynamika cen przekroczyła średnio 8%. Niektórzy inwestorzy poszukują więc instrumentów denominowanych w walutach, ale takich, które przynajmniej częściowo pozwolą te inflacyjne straty odrobić.

Inwestycja w dolarowy ETF jest – z punktu widzenia portfela – ekspozycją na walutę, z dodatkową szansą (i ryzykiem) zmiany notowań tych instrumentów, na których dany ETF się opiera. Każdy inwestor długoterminowy powinien mieć portfel inwestycji zróżnicowany walutowo, czyli mieć pieniądze zainwestowane w instrumenty finansowe z różnych stref walutowych i powinny to być inwestycje denominowane w kilku popularnych walutach – nie tylko w złotym polskim.

Przeczytaj też: Euro i dolary to „polisa bezpieczeństwa” na wypadek katastrofy polskiej gospodarki. Ale inflacja zżera ich wartość. Jak lokować oszczędności w walutach obcych? Podpowiadam

Gdzie szukać inwestycji o większej zmienności?

Są tacy posiadacze kapitału, którzy mogą sobie pozwolić (mentalnie i finansowo) na podjęcie większego ryzyka oraz aktywny handel (czyli częste kupowanie i sprzedawanie instrumentów finansowych). I oferta dla aktywnych inwestorów jest właśnie do takich osób kierowana. Dużą jej część stanowią instrumenty pochodne. Czyli takie, w których nie inwestujemy np. bezpośrednio w akcje, obligacje czy ETF-y, lecz w instrumenty, których zmiana cen zależy od zmian cen innych papierów.

Świat instrumentów pochodnych to element rynku przeznaczony dla profesjonalnych inwestorów (którzy ze spekulacji giełdowych żyją) albo dla miłośników inwestycyjnej adrenaliny, którzy są gotowi ponieść wysokie ryzyko straty całego kapitału z szansą na bardzo wysokie zyski z drugiej strony.

Jedną z najszerszych w Polsce ofert instrumentów dla aktywnych, tolerujących wysokie ryzyko inwestorów, ma Conotoxia Ltd. Jest to usługa inwestycyjna Cinkciarz.pl, która oferuje kontrakty terminowe na akcje, indeksy giełdowe, kryptowaluty, ETF-y. Aktywni inwestorzy mają tu do wyboru 5000 instrumentów finansowych.

Wspominam akurat o tej platformie dla inwestorów, gdyż Cinkciarz.pl jest partnerem cyklu edukacyjnego „Można sprytniej”, w którym przybliżamy tematykę kupowania walut obcych, inwestowania w waluty, płatności międzynarodowych itp. (zapraszam na stronę internetową cyklu).

Pierwszy krok to oczywiście akcje i kontrakty terminowe na indeksy z GPW, które są dostępne w każdym biurze maklerskim, a – jak wcześniej pisałem – w wielu także można kupować też tego typu instrumenty z zagranicznych rynków.

Instrumenty pochodne: kilka stopni wtajemniczenia

Dla polskich inwestorów świat instrumentów pochodnych otwiera się coraz szerzej. Podobnie jak na foreksie, czyli rynku walutowym, można kupować i sprzedawać kontakty na różnicę kursową (tzw. CFD) na przeróżne instrumenty. Inwestowanie w CFD wiąże się z lewarem (dźwignią finansową), co dodatkowo podnosi ryzyko, ale też potencjalny zysk (np. zmiana ceny tzw. aktywa bazowego o 1% powoduje zmianę naszego wyniku z inwestycji o 10%).

To jednak nadal instrumenty, do których powinno podchodzić się z dużą ostrożnością. Przypomnijmy obowiązkowe ostrzeżenie. Inwestując na kontraktach CFD, można bardzo szybko stracić zainwestowane środki – ze względu na dźwignię każdy ruch cenowy jest zwielokrotniany. Sama Conotoxia Ltd. podaje, że aktualnie ok. 80% rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty w wyniku handlu kontraktami CFD.

Jeśli nie rozumiesz, jak one działają, lepiej z nich nie korzystaj. Jeśli chcesz nauczyć się podstawowych rzeczy o inwestowaniu z dźwignią, to najpierw poczytaj tutoriale, a potem załóż rachunek demo i sprawdź, czy to w ogóle jest dla Ciebie. I czy jest możliwość, że znajdziesz się wśród 20% inwestorów, którzy odnoszą sukcesy z inwestycji w CFD, gdy położysz na szali własne pieniądze.

Po co w ogóle inwestuje się z dźwignią? Jakie zastosowania mogą mieć takie inwestycje dla kogoś, kto jest „inwestycyjnym normalsem”, czyli po prostu ma portfel z inwestycjami w akcje, obligacje, waluty, fundusze, ETF-y, REIT-y? Podstawowym zastosowaniem jest hedging, czyli zabezpieczanie innych pozycji w naszym portfelu.

Jak to może działać? Załóżmy, że kupiliśmy ETF na amerykańskie obligacje, bo liczymy na to, że nadchodząca recesja spowoduje spadek ich rentowności – na czym zarobimy. Problem w tym, że oczekiwane stopy zwrotu z takiej inwestycji sięgają kilku procent w skali roku, a przy tak rozchwianym rynku walutowym, zmiana notowań złotego do dolara (w którym wyceniany jest ten ETF), może mieć większy wpływ na wynik inwestycyjny niż sam trend na długu USA.

Możemy więc zawrzeć kontrakt na sprzedaż dolara (czyli będziemy zyskiwać, gdy dolar się osłabi). Wówczas, jeśli złoty się umocni (a więc cena naszego ETF-a w przeliczeniu na PLN spadnie), to jednocześnie nasz CFD pójdzie w górę. Działa to oczywiście w dwie strony, więc gdyby złoty się osłabiał, to tę korzyść na kursie funduszu „stracimy”. Ale na tym polega zabezpieczanie.

Ile środków trzeba alokować w takie zabezpieczenie? Dzięki dźwigni – nie aż tak znowu dużo. Dźwignia 1:20 (która wcale nie jest najwyższym dostępnym lewarem dla klientów detalicznych) pozwala na każde 1000 zł depozytu zabezpieczyć pozycję denominowaną w walucie wartą 20 000 zł.

DMA, czyli nowy pomysł na inwestowanie. Do czego służy?

Specyficzną odmianą CFD jest DMA, czyli „Direct Market Access”. To również instrument pochodny, jednak bez dźwigni. Daje więc dostęp do instrumentów – w przypadku akcji i ETF-ów łącznie z uczestnictwem w dywidendach – ale bez powiększonego ryzyka związanego z lewarem właśnie. Ciekawa oferta dla aktywnych inwestorów, którzy chcą nieco ostrożniej podejść do inwestycji w kontrakty terminowe.

Jak pisałem wcześniej, w obecnej fazie cyklu gospodarczego inwestorzy mogą zwracać się ku rynkowi obligacji. Coraz większa część analityków mówi, że po gigantycznych spadkach nadchodzi czas żniw z inwestycji w fundusze i indeksy obligacji. Reprezentantami tego rynku są fundusze ETF o skrótach AGG czy TIP, które dają ekspozycję na amerykański rynek rządowych papierów dłużnych.

ETF-y w formie DMA mogą posłużyć inwestorom do posiadania ekspozycji na największy amerykański rynek. Instrument ten wykorzystuje płynność giełdy z Nowego Jorku. Na platformie Invest.Cinkciarz.pl inwestor ma również możliwość podglądu cen w czasie rzeczywistym podczas trwania sesji giełdowej. W przeciwieństwie do tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, jednostki ETF-ów (także tych w formie DMA) są notowane na bieżąco i można nimi handlować po bieżących cenach.

W tym miejscu można zadać sobie pytanie, czym różni się DMA na ETF od samego ETF-u? Kontrakt DMA działa tak, że zlecamy zakup np. akcji czy jednostki uczestnictwa z zagranicznej giełdy i w naszym imieniu broker (albo ktoś jeszcze dalej w łańcuszku) rzeczywiście wystawia zlecenie w arkuszu i kupuje instrument bazowy.

My co prawda nie jesteśmy jego właścicielami (ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami tego), ale nasze transakcje mają przełożenie na rynek. W przypadku kontraktów CFD już tak być nie musi. Broker nie ma obowiązku (choć to zależy od jego polityki) zabezpieczać wszystkich pozycji klientów „prawdziwymi” inwestycjami.

Jaką korzyść ma więc klient z inwestowania w ETF-y tą drogą? Głównie wygodę. Efekt jest właściwie taki sam bo DMA odzwierciedla cenę rynkową ale jeśli komuś zależy, by mieć ekspozycję na bardziej stabilne i pasywne instrumenty, a jednocześnie część portfela przeznaczyć na trading z wyższym ryzykiem może to zrobić w ramach jednego rachunku. Oferta ETF-ów, którą Conotoxia przedstawia obecnie, nie jest tak szeroka jak u niektórych innych brokerów, ale te 235 funduszy też daje możliwość wyboru. Tym bardziej, że można w nie inwestować i bez dźwigni (przez DMA), i z lewarem (przez CFD).

Paradoksalnie, choć specjalizacją tej firmy są raczej kontrakty i forex, to kombinacja z ofertą ETF-ów pozwala na skonstruowanie długoterminowego, pasywnego i zabezpieczonego przed ryzykiem kursowym portfela.

————————-

ZAPROSZENIE:

Jeśli jesteś aktywnym inwestorem, bardzo często kupującym i sprzedającym instrumenty finansowe, by móc handlować na różnicach cen, możesz przetestować nowy portal Invest.Cinkciarz.pl, na którym uzyskasz dostęp do ponad 5000 różnych instrumentów (akcje, ETF-y, ETF-y DMA z Azji, Europy i USA, kryptowaluty, CFD na waluty, indeksy, towary i surowce, w przyszłości pojawią się także autorskie indeksy). Do inwestowania na platformie służy łatwy w obsłudze rachunek inwestycyjny SMART. Zapraszam do KLIKNIĘCIA W TEN LINK i przetestowania możliwości inwestycyjnych oferowanych przez Invest.Cinkciarz.pl.

Usługę inwestycyjną oferuje spółka Conotoxia Ltd. (część Conotoxia Holding, do którego należy globalny fintech wielowalutowy Cinkciarz.pl). Conotoxia Ltd. jest objęta cypryjskim nadzorem CySEC i nadzorem polskiego KNF w obszarze usługi inwestycyjnej dla inwestorów na terenie Polski (ma oddział w naszym kraju). Klienci mają dostęp do polskojęzycznej obsługi, materiałów edukacyjnych (m.in. filmy instruktażowe, e-booki, bieżące komentarze rynkowe oraz tutoriale). Środki klientów są objęte Ochroną Przed Ujemnym Saldem i ICF, czyli Cypryjskim Funduszem Kompensacyjnym.

———————–

Tekst jest częścią cyklu edukacyjnego, który realizujemy wspólnie z Cinkciarz.pl, polskim fintechem oferującym wymianę walut, przekazy pieniężne, bramkę płatniczą Cinkciarz Pay dla sklepów internetowych, karty wielowalutowe, pożyczki w wielu walutach i usługi inwestycyjne.

Źródło zdjęcia: PIX1861/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
imie
2 lat temu

O widzę, że cypryjska jurysdykcja. Świetna rekomendacja!

Laszlo Kret
2 lat temu

Czyli jaka jest zaleta DMA nad kupieniem po prostu ETF?

Admin
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Wygoda. Dużo różnych papierów pod jednym „dachem”

Anonim
2 lat temu

Mój darmowy pkt. widzenia – inwestowanie w waluty. Kupowanie tanich. Np. RUB w ogóle nie odzwierciedla wartości. Na taką gospodarkę, tyle zasobów, terytorium etc. to min 1 zł. Analiza fundamentalna z dystansu, np. dane historyczne. Np. jak jakaś waluta dziś kosztuje 0,20 gr, a z 10 czy 15 lat wstecz była po 2 zł, to winna być warta co najmniej średnią z przestrzeni tych lat. Mogły pojawić się zawirowania (…) bo ktoś chciał przejąć władzę w danym rejonie świata, , bo kraj ma np jakieś zasoby. Czyli ozn. to, że nie jest to normalna sytuacja, dłuższy chos (Wenezuela-ropa, Argentyna-zboża). Perspektywy… Czytaj więcej »

Fronczewski
2 lat temu
Reply to  Anonim

Prośba do Kolegi. Zanim klikniesz „publikuj” to przeczytaj to co napisałeś. Nie da się czytać tego bełkotu.

jsc
2 lat temu
Reply to  Anonim

Jak jesteśmy przy CBDC to jakiś czas temu Republika Środkowoafrykańska dostarczyła mi solidnej zagwozdki:

  • Zaczęli emitować SANGO… https://sango.org/ z tymże, można przynajmniej teraz kupić tylko za kryptowaluty.

I jak tu rozwiązać problem tzw. shitcoiności… Sango jako CBDC posiada wszystkie cechy waluty FIAT, ale jako że można je kupić tylko za shitcoiny to sam musi być shitcoinem. Panie Samcik! Co robić? Jak żyć?

Admin
2 lat temu
Reply to  jsc

Nie chcę nikogo obrazić, ale to może być shitpaństwo, skoro pozwala kupować shitpieniądz za shitcoiny. Zasadniczo 99,99% czytelników SoF nie będzie miało problemu, który Pan w związku z tym nakreślił („co robić”, jak żyć”), więc czuję się zwolniony z obowiązku prowadzenia rozkminki 😉

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

(…)Nie chcę nikogo obrazić, ale to może być shitpaństwo(…)
Możliwe, możliwe… skoro pewne państwo leżące nad Odrą, czyli w środku Europy nim jest, to czego oczekiwać od delikwentów z Afryki.

Last edited 2 lat temu by jsc
jsc
2 lat temu

(…)Oto kilka nietypowych pomysłów dla miłośników inwestycyjnej adrenaliny(…)Gdyby w inwestowaniu chodziło tylko o to radzę sobie darować giełdy tylko wejść w totalny hazard… na kryptokasynach… tam też są produkty, które można nazwać inwestycyjnymi.

Last edited 2 lat temu by jsc
Admin
2 lat temu
Reply to  jsc

„krypto” i „inwestycyjny” – to mi się kłóci

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A mi inwestycje kłócą z adrelaniną… czy innymi wyrzutami dopaminy do mózgu.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu