1 lutego 2018

W tych bankach kupisz polisę „nowotworową”. Ale czy warto z tej oferty skorzystać? Liczę

W tych bankach kupisz polisę „nowotworową”. Ale czy warto z tej oferty skorzystać? Liczę
W niektórych bankach, poza kontem, kartą i kredytem, można już kupić ubezpieczenie antyrakowe. Ale czy warto? 4 lutego Światowy Dzień Walki z Nowotworami i z tej okazji przeglądam bankową ofertę polis antyrakowych

 

Firmy ubezpieczeniowe coraz częściej zaczynają zamieniać wielowariantowe pakiety ubezpieczeń w proste polisy chroniące tylko od jednego wybranego ryzyka. Takie polisy są krótkoterminowe i nie mają zbyt wielu wyłączeń. Przykładem są ubezpieczenia od nowotworu. Przyglądam się im z okazji Światowego Dnia Walki z Rakiem, przypadająego 4 lutego

Zobacz również:

Firmy ubezpieczeniowe coraz częściej zaczynają zamieniać wielowariantowe pakiety ubezpieczeń w proste polisy chroniące tylko od jednego wybranego ryzyka. Takie polisy są krótkoterminowe i nie mają zbyt wielu wyłączeń.

Przykładem są ubezpieczenia od nowotworu. Rak to druga przyczyna zgonów w Polsce (po chorobach serca), zaś strach przed zachorowaniem jest w stanie skusić do zakupu polisy nawet najbardziej sceptycznego do ubezpieczania się klienta.

Czytaj też: Od czego warto się ubezpieczyć? Śmiertelnie poważny ranking

W oddziałach BZ WBK proponują Onkopolisę. Podobną polisę zaoferowały swoim klientom również mBank oraz BNP BGŻ Paribas. Wcześniej ubezpieczenia na wypadek raka były głównie wabikiem, którym firmy ubezpieczeniowe kusiły klientów do zakupu pakietów ubezpieczeń na życie. Trzeba było kupić zwykłą polisę na życie, a jedną z opcji dodatkowych było ubezpieczenie od ciężkich zachorowań, w tym od raka.

Polisa bardzo celowana

Tymczasem wymienione wyżej polisy – oferowane przez BZ WBK, mBank oraz BGŻ BNP Paribas – są samodzielne, to znaczy, że kupując je, otrzymujemy wyłącznie polisę antyrakową i nic więcej. Jeśli spotka nas „zwykła” śmierć albo taka spowodowana innymi chorobami, uposażony dostanie co najwyżej zwrot wpłaconych przez nas składek. Suta wypłata – w najdroższych wariantach sięgająca 100.000-200.000 zł – nastąpi wyłącznie po wykryciu nowotworu.

W odróżnieniu od rozbudowanych polis życiowych z opcją antyrakową w jednoskładnikowych ofertach dostępnych w bankach nie ma zbyt wielu wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela. Nowotwory w definicjach zawartych w ogólnych warunkach ubezpieczenia dzielą się na te, które są mniej groźne (in situ) i poważniejsze.

Za pierwsze można dostać 10-20% sumy ubezpieczenia, a za te drugie – 100%. Do głównej części – odszkodowania na wypadek nowotworu – banki (a w zasadzie firmy ubezpieczeniowe) dorzucają jeszcze assistance medyczne (np. pokrycie kosztów dodatkowych badań, drugiej diagnozy lekarskiej czy rehabilitacji).

Ile kosztuje antyrakowa polisa z BZ WBK?

Najlepiej w ogóle podarować sobie zajmowanie się najtańszymi wariantami, którymi w pierwszym rzucie starają się zainteresować nas sprzedawcy. Walka z rakiem jest potwornie kosztowna i wymaga – poza pokryciem kosztów terapii lepszych niż standardowe – odstawienia na bok innych zajęć (np. czasowej rezygnacji z pracy) oraz zapewnienia rodzinie źródeł utrzymania. Tymczasem najtańsze pakiety onkopolis zapewniają odszkodowania rzędu 20.000-30.000 zł. To więc niewiele. Jeśli się już ubezpieczamy, warto zrobić to porządnie.

Czytaj też: Ile naprawdę kosztuje chorowanie? Jak oszacować składkę ubezpieczenia od ciężkiej choroby? 

W BZ WBK najbardziej wypasiony pakiet gwarantuje 120.000 zł odszkodowania w wypadku wykrycia nowotworu złośliwego i 24.000 zł w przypadku nowotworu in situ. Dodatkowo dorzucają porządne assistance nowotworowe (dowiozą na rehabilitację, pomogą w transporcie medycznym czy dofinansują zakup sprzętu) oraz jedną wizytę domową internisty w domu w przypadku innego nagłego zachorowania.

Na stronie internetowej Onkopolisy nie ma taryf, ale jednej z czytelniczek – osobie przed trzydziestką – zaproponowano cenę rzędu 50 zł miesięcznie lub 500 zł rocznie przy pięcioletnim okresie ubezpieczenia. Te 50 zł miesięcznie to niewiele, składka dla osoby po czterdziestce rośnie przynajmniej dwukrotnie. Tym niemniej to 500 zł pomnożone przez pięć lat to raptem 2 proc. wartości ewentualnego odszkodowania. A więc relatywnie niedużo.

A co proponuje mBank? Tu oferują ubezpieczenie mWaleczni, w którym maksymalna suma ubezpieczenia wynosi 100.000 zł i jest wypłacana tylko w przypadku wykrycia nowotworu złośliwego.

Ile trzeba zapłacić za gwarancję, że będziemy mieli z czego się leczyć, gdyby dopadło nas to świństwo? Wszystko zależy od wieku i od odpowiedzi na dwa pytania w ultrakrótkiej ankiecie medycznej. Dwudziestolatek bez obciążeń nowotworowych w rodzinie zapłaci tylko 19,99 zł miesięcznie. 30-latek – już 24,99-34,99 zł. A czterdziestolatek – od 39,99 zł do aż 89,99 zł w zależności od odpowiedzi w ankiecie. Osoby starsze płacą już 100-200 zł miesięcznie.

„WIktoria” jak abonament VOD

A czym wyróżnia się oferta przeznaczona dla posiadaczy kont w BGŻ BNP Paribas? Tu wypłacą odszkodowanie w momencie otrzymania przez klienta diagnozy nowotworu złośliwego. Polisa ma postać comiesięcznego abonamentu. A więc ochrona jest przyznawana tylko na jeden miesiąc – ten, w którym zapłacimy składkę. Obowiązuje ta sama zasada, jak przy zakupie abonamentu VOD. Płacisz – korzystasz. Nie płacisz – usługi wygasają.

Wypłata z tego ubezpieczenia – nazwanego „Wiktoria” – w najwyższym wariancie (tylko ten, prawdę pisząc, ma sens) wyniesie 45.000 zł. Nie są to duże pieniądze biorąc pod uwagę koszty walki z nowotworem i utrzymania rodziny przez ten czas. Ale składka też nie jest wysoka, przynajmniej jeśli jesteśmy jeszcze piękni i młodzi.

Za każdy miesiąc „abonamentowej” ochrony osoba w wieku poniżej 40 lat zapłaci 22 zł, ale jeśli przekroczy tę granicę – składka rośnie ogromnie, aż do 68 zł miesięcznie. A klienta po 50-tce nie ubezpieczą w ogóle (dla osób w wieku dojrzałym dostępne są tylko warianty z mniejszą wypłatą – to nie jest sprawiedliwe). Wariant najtańszy-„Brązowy” kosztuje młodego klienta tylko 12 zł miesięcznie, 40-latka 38 zł miesięcznie, zaś osobę w wieku 50-60 lat – 70 zł miesięcznie.

Reasumując: za gwarancję, że gdy trafi nas nowotwór złośliwy będziemy mieli kasę na porządną opiekę i życie trzeba zapłacić kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Tym mniej, im jesteśmy młodsi. Odpowiedź każdy musi znaleźć sam. Dobrze jednak, że wreszcie pojawiły się polisy bardziej wycelowane w nasze konkretne strachy i obawy.

 

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
zgryźliwy_tetris
6 lat temu

„strach przed zachorowaniem jest w stanie skusić do zakupu polisy nawet najbardziej sceptycznego do ubezpieczania się klienta” – marzenia sprzedawców. Patrząc na to, ile osób ma takie polisy, uprawnione jest raczej stwierdzenie „nawet strach przed rakiem nie zmusi klienta do zakupu polisy”. Ciekawe kto traktuje poważnie słowo „gwarancja” w ustach sprzedawcy ubezpieczeń.

zgryźliwy_tetris
6 lat temu

Sam jestem ciekaw, jaki jest w Polsce target na przekonanie, że „bank sfinansuje leczenie choroby nowotworowej”.

6 lat temu

A jak te ubezpieczenia mają się do osób z zagranicy? Teraz głównie do Ukraińców?

janko
6 lat temu

jako osoba, która w wieku 33 lat skorzystała z ubezpieczenia z powodu ciężkiego zachorowania mogę powiedzieć, że np. w moim owu było sporo wykluczeń, a nowotwór tylko złośliwy musiał się charakteryzować przerzutami. u mnie był i złośliwy i z przerzutami. niestety niska składka oznaczała niewysokie odszkodowanie, przynajmniej do tych opisywanych powyżej. teraz mogę sobie pluć tylko w twarz, że nie miałem lepszego. przebyty stres, cierpienie i ciągłe życie na standbaju mógłbym trochę wynagrodzić kasą. aczkolwiek w tych opisywanych powyżej ubezpieczeniach wykluczeń jest pewnie jeszcze więcej, a i ankieta medyczna może odrzucać już na początku, np. ze względu na nowotwory w… Czytaj więcej »

zed
6 lat temu

W sumie to prawie jak superpolisolokata dla potencjalnego człowieka, który świadomy zmian nie leczonych, nie zgłoszonych jeszcze do służby zdrowia ( bo jest przykładowo po prywatnej wizycie usg, gdzie się dowiedział, że coś się nowotworzy) może uchronić się od poważnych kosztów nawet w typie in situ… W ramach polis pokrywane są tylko koszty leczenia, czy wypłacane są inne świadczenia również ? Bo może, jak ktoś już coś ma, to powinien ubezpieczyć się w kilku miejscach jednocześnie, wiedząc, że jednak jest coś „na rzeczy” ?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu