Konto dla Ukraińca w banku to nie jest bułka z masłem. Czy polskie banki pod byle pretekstem odmawiają Ukraińcom zakładania rachunków? Mamy dużo sygnałów, że coś jest nie tak. Wielkie hasła, deklaracje solidarności, ale… w banku często i tak rządzi kierownik oddziału. To nieporozumienie czy banki co innego mówią o wspieraniu Ukraińców, a co innego robią? Co tu się wyrabia?
Granicę z Polską przekroczyło już prawie 2,2 mln uchodźców z Ukrainy. Często ci ludzie ruszyli w drogę tak, jak stali – nie mieli paszportu (część z nich w ogóle go nie wyrobiła, bo za granicę nie wyjeżdżała), bagażu, dokumentów… Większość z tych ludzi zostanie w Polsce i musi się nauczyć życia tutaj. Ale do życia potrzebne są pieniądze. A żeby je zarobić, potrzebna jest praca. A w pracy mogą oczekiwać, że poda się numer konta bankowego do przelewu wynagrodzenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Okazuje się, że konto dla Ukraińca w banku często bywa dobrem luksusowym. W krótkim czasie dostaliśmy kilka niepokojących sygnałów w sprawie problemów, jakie spotykają Ukraińców, którzy chcą założyć konto bankowe. Po prostu nie mogą tego zrobić. Albo są skazani na ślepy los, czyli odrobinę szczęścia w poszukiwaniu oddziału, który im konto otworzy. Nie podejrzewamy bankowców o złą wolę, ale może czas, żeby branża – a może i państwo polskie – zaczęło w tej sprawie działać, bo to nie wygląda dobrze.
Konto dla Ukraińca. Ucieczka przed wojną w tryby biurokracji
Stadion Narodowy już dawno nie widział takich tłumów. Ludzie kłębią się, bo chcą zdobyć numer PESEL. Podobne obrazki można zobaczyć w Tauron Arenie w Krakowie i wszędzie tam, gdzie Ukraińcy mogą dostać numer PESEL (choć podobno w mniejszych miastach kolejek prawie nie ma).
Po co jest numer PESEL? Pomoże się odnaleźć w nowej rzeczywistości, a przede wszystkim będzie uprawnieniem do korzystania z programu 500+, świadczenia „Dobry Start” czy obniżenia opłaty za pobyt dziecka w żłobku, a także do prowadzenia działalności gospodarczej. Co ważne, PESEL może się przydać do podjęcia pracy (choć tutaj akurat nie jest konieczny).
Każdy Ukrainiec, który przekroczył granicę po 24 lutego, ma na mocy specustawy z 12 marca prawo do podjęcia pracy w Polsce (z PESEL-em lub bez, ale lepiej go na wszelki wypadek mieć). Kolejnym z pierwszych rozdziałów życia w nowym kraju są usługi finansowe. To tym bardziej ważne, że posiadając PESEL i dostęp do bankowości elektronicznej, można większość spraw urzędowych załatwić przez internet.
Ale jak założyć konto w banku? Banki zdały egzamin z solidarności – wprowadziły darmowe przelewy na Ukrainę (formalnie opłata jest pobierana, ale potem zwracana), strony internetowe zaczęły działać w ukraińskiej wersji językowej, pojawiły się infolinie w języku ukraińskim. Ale są też zgrzyty. Dotyczą m.in. dostępu do możliwości wymiany hrywny na złotego (kantory nie chcą skupować ukraińskiej waluty, a banki zdzierają spread albo w ogóle nie prowadzą wymiany) oraz właśnie konta dla Ukraińca w banku.
Paszport paszportowi nierówny. Najlepiej żeby był „bio”
Zgłosił się do nas czytelnik, który przyjął pod swój dach panią Olgę i jej dwoje dzieci. Pani Olga ma już PESEL, ale nie ma paszportu. Nie zrażona tym faktem postanowiła otworzyć konto w banku. Posiada ukraiński odpowiednik naszego dowodu osobistego. Znajomy polecił jej Bank Millennium, więc najpierw tam skierowała swoje kroki.
Ale wizyta była na próżno. Bank, powołując się na ustawę o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, odmówił założenia konta. A właściwie dlatego, że pani Olga nie miała dokumentu tożsamości, który jest akceptowany przez bank. „Trudno” – pomyślała i poszła na drugą stronę ulicy do ING Banku Śląskiego. I znowu to samo. „Nie ma pani odpowiednich dokumentów. Nie możemy założyć konta”.
To już przestawało być zabawne. Zgodnie z zasadą, że do trzech razy sztuka następnego dnia nasza bohaterka poszła do Banku Pekao i tam odniosła sukces – rachunek udało się otworzyć bez żadnych zgrzytów. A więc można. Ale mniej szczęścia miała pani Anna, która też przybyła z Ukrainy. W jej imieniu pisze pan Tomek z Warszawy.
„Wczoraj Ukrainka, którą goszczę u siebie w domu, udała się z ważnym paszportem do placówek trzech banków: kolejno Banku Pekao, Banu Millennium, Santander Banku i niestety w jednym po drugim odmawiano jej założenia rachunku. Powód? Pracownicy wymagali do niej wylegitymowania się paszportem biometrycznym (czyli takim z zaszytym chipem, na którym są nasze np. odciski linii papilarnych). Ale takie paszporty pojawiły się na Ukrainie stosunkowo niedawno, natomiast dużo Ukraińców ma paszporty niebiometryczne, też ważne” –
tłumaczy nasz czytelnik i punktuje, że:
„Przy przyznawaniu numeru PESEL i dostępu do systemu ePUAP uznano paszport za ważny. Mamy też tłumaczenie paszportu sporządzone przez tłumacza przysięgłego, które to potwierdza. A banki mimo tego odmawiają. Wygląda to tak, że polskie banki prześcigają się w ofercie dla Ukraińców na bezpłatne przelewy, darmowe rachunki, robią dużo pozytywnego szumu, ale problem zaczyna się w oddziałach”
– mówi pan Tomasz. Czy rzeczywiście szefowie poszczególnych placówek inaczej (mniej przychylnie) interpretują zasady, które pozwalają założyć konto dla Ukraińca? A może to raczej solidarnościowe komunikaty banków, które twierdzą, że ułatwiają zakładanie rachunków, to tylko marketingowa ściema?
Czytaj też: Stopy procentowe w górę, raty kredytów też. Kredytobiorcy liczą podwyżki
Konto dla Ukraińca. Lista akceptowanych dokumentów długa. Ale tylko na papierze
Z przedstawionych powyżej obrazów wyłania się jeden wielki chaos. Skoro jeden oddział Pekao zakłada obywatelce Ukrainy bez paszportu konto, a drugi wymaga paszportu biometrycznego, żeby założyć konto dla Ukraińca, to coś tu bardzo nie gra. Nie zakładam, że w grę wchodzi zła wola (choć może za mało dobrej woli), ale brak koordynacji i być może informacji, która przepływałaby między centralą a najmniejszym choćby oddziałem banku.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że patrząc na oficjalne publikowane przez banki dokumenty, konto dla Ukraińca nie powinno być dla bankowców zbyt trudnym wyzwaniem. Np. na stronie internetowej Santander Banku, który odmówił założenia rachunku panie Annie, jak byk stoi, które dokumenty akceptują:
- paszport zagraniczny,
- dowód osobisty ukraiński,
- wiza typ D lub typ C państwa Schengen,
- karta pobytu (PL) z zezwoleniem na pobyt czasowy, pobyt stały lub pobyt rezydenta długoterminowego UE,
- karta pobytu innego państwa Schengen,
- tymczasowe zaświadczenie tożsamości cudzoziemca.
Paszport to paszport, biometryczny czy nie biometryczny. A dowód osobisty to dowód osobisty – czemu nie wiedzą o tym ludzie tam na dole? Pojęcia nie mam. Być może nie powinniśmy się dziwić. Jak potwierdziło mi Ministerstwo Finansów, w żadnych przepisach nie jest określone, jakie dokumenty mogą być akceptowane przez banki w celu weryfikacji tożsamości klienta.
„Listę dokumentów, które klient może przedstawić w celu otworzenia rachunku bankowego, określają wewnętrzne regulacje banku. Mogą więc występować różnice w zakresie katalogu dokumentów akceptowanych przez poszczególne banki”
– brzmi odpowiedź resortu finansów. Czyli banki mają zrobić tak, żeby uniknąć ryzyka założenia rachunku komuś, kto okaże się „słupem” albo będzie prał pieniądze, ale władzy nie interesuje, jak to zrobią. Obowiązuje „samoregulacja”: każdy bank sam określa, jakiego zestawu danych potrzebuje do otwarcia rachunku. Ja bym to przeniósł na inny poziom – każdy (oddział banku) sobie rzepkę skrobie. Co w tej sytuacji można zrobić?
Brzmi to absurdalnie, ale recepta jest jedna: póki nie ma odgórnych wytycznych (nawet nie wiadomo, czy by pomogły) zostaje krążenie od oddziału do oddziału w poszukiwaniu takiego banku, który otworzy rachunek zgodnie ze swoimi własnymi wytycznymi i/lub który zaakceptuje ukraiński dokument tożsamości w celu otwarcia rachunku.
Kiepski żart? Jeśli ktoś ma lepszy pomysł, to chętnie go opiszemy. Może przydałaby się internetowa lista konkretnych oddziałów banków, które nie robią problemów? Dawajcie znać w komentarzach, w których bankach jest łatwiej. A może to czas, by przedstawiciele rządu ruszyli tyłki i doprecyzowali przepisy?
Uwaga na oszustów i wyłudzaczy danych
Banki jak ognia boją się tzw. przepisów AML (Anti Money Laundering), które często wykorzystują jak wytrych. Nawet do tego, by blokować i odrzucać zwykłe transakcje zakupów na Vinted. Albo blokować konto, gdy klient zbyt często kupuje kryptowaluty. Jest „podejrzany” i koniec. Na podstawie ustawy o AML bank może prawie każdego posądzić o pranie pieniędzy.
Czy nie należałoby wprowadzić jakichś odgórnych standardów obsługi uchodźców, stworzyć listy dokumentów, które są lub nie są akceptowane? Pewnie by nie zaszkodziło, ale już widać, że nawet jeśli w danym banku jest taka lista, to nie znaczy, że wiedzą o niej pracownicy oddziału.
Komisja Nadzoru Finansowego w korespondencji ze mną przyznała, że weryfikacja tożsamości klientów z Ukrainy może być utrudniona. Ale dowiedziałem się też, że nadzór „wypracował rozwiązania mieszczące się w obowiązujących ramach prawnych”. Ale o co dokładnie chodzi, tego nie wiem. Gorzej, że to coś, co nadzór „wypracował”, jak wynika na załączonych obrazkach – nie działa.
Przy zakładaniu konta dla Ukraińca warto uważać. I uważać musi nie tylko bank. Ukraińcy mogą być narażeni na działanie osób, które chcą wyłudzić ich dane osobowe, by założyć im konto na „słupa”. I potem przepuszczać przez nie pieniądze ukradzione komuś innemu przez internet. Policja nie prowadzi statystyk w tej sprawie (a w każdym razie się ze mną nimi nie podzieliła), ale jest duże prawdopodobieństwo, że Ukraińcy mogą padać ofiarą gangów wyłudzających dane osobowe.
Wystarczy PESEL i dane z dokumentu tożsamości, by „na słupa” otworzyć konto, na które będą księgowane przelewy z oszukańczych transakcji, choćby sprzedaży internetowej. Apelujemy do osób, które pomagają Ukraińcom, żeby uczuliły swoich gości, by nie podawali danych przypadkowo spotkanym osobom ani nie chodzili do banków z przypadkowo spotkanymi na ulicy „wolontariuszami”, tylko z osobami, co do których mają pełne zaufanie. Inaczej za kilka tygodni może się okazać, że mają do spłaty niechciany kredyt.
źródło zdjęcia: PixaBay