Zwykle od 5% do 15% – takie zniżki za zakupy można dostać w sklepie, płacąc kartą, która daje zniżkę za zakupy w danej sieci handlowej. Ale oczywiście przedtem warto starannie wybrać kartę. Kiedyś w oferowaniu rabatów w sklepach królowały banki. Teraz coraz częściej najbardziej „wypieszczone” programy rabatowe mają… fintechy. Czy korzystanie z takich programów może być sposobem na szalejące ceny? A może jest konsumpcyjną pułapką?
Z dwucyfrową inflacją trudno wygrać, ale nie należy się poddawać. Od kilku miesięcy na „Subiektywnie o Finansach” podpowiadamy, jak skutecznie stawiać jej opór. Inflacja uderza przede wszystkim w realną wartość naszych wynagrodzeń (nie wszyscy dostajemy kilkanaście procent rocznej podwyżki). Druga sprawa to topniejąca realna wartość naszych oszczędności. Z moich niedawnych szacunków wynika, że przy niewielkim oprocentowaniu depozytów i szalejącej inflacji nasze oszczędności zachomikowane w bankach rocznie tracą na wartości co najmniej 130 mld zł!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Orężem w walce z inflacją może być zmiana codziennych nawyków zakupowych. Cztery strategie na wysoką inflację zaproponował niedawno Irek Sudak. A ja chciałbym dorzucić jeszcze jedną, która w pewnym sensie jest rozwinięciem strategii „zmiany nawyków zakupowych”. Chodzi o to, by zacząć korzystać ze zniżek na zakupy przy płatnościach kartami czy z programów rabatowych.
Jak korzystać ze zniżek, żeby nie… przesadzić?
W przeszłości banki zwracały klientom określony procent (3-5%) wartości zakupów opłaconych kartą płatniczą. Mogły sobie na to pozwolić, bo szerokim strumieniem płynęły do nich pieniądze z interchange fee, czyli prowizji odpalanych przez właścicieli punktów handlowo-usługowych (to oni zrzucają się na utrzymanie infrastruktury płatniczej). W pewnym jednak momencie ustawowo ograniczono prowizje z tego tytułu. Większość banków wycofała się z tych zwrotów (money-back) lub zmodyfikowała zasady programów rabatowych.
Teraz banki i fintechy proponują takie programy lojalnościowe, w których nie każdy zakup jest premiowany, lecz tylko ten we wskazanych sklepach. Ale za to nagrody bywają większe. Fajnie jest dostać taką solidną zniżkę. Pamiętam, jak kilka lat temu kupowałem garnitur. Wyciągnąłem dwie karty z portfela, bo nie byłem zdecydowany, którą zapłacić. Sprzedawczyni zauważyła to zawahanie i powiedziała, że jedna z nich bierze udział w programie rabatowym. Płacąc nią, dostanę 10% zniżki.
Nie jestem zakupoholikiem i nie śledzę nałogowo promocji i okazji, z których potencjalnie mógłbym skorzystać. Działając w ten sposób, mógłbym pod wpływem impulsu (w tym przypadku zniżki) kupić coś, czego nie potrzebuję. Program zniżkowy w rękach zakupoholika to naprawdę niebezpieczne narzędzie.
To oczywiście nie oznacza, że odradzam korzystanie z tego typu programów. W erze wysokiej inflacji jest to wręcz wskazane. Proponuję tylko zmienić kolejność: najpierw powinniśmy przemyśleć, co musimy kupić i czy ten zakup jest nam niezbędny, a następnie sprawdzić zasięg programu rabatowego podpiętego pod naszą kartę. A nuż na liście znajdziemy sklep, w którym rozważaliśmy zrobienie zakupów.
Nawet 15% zniżki za zakupy. To pomoże pokonać inflację?
Od banku lub fintechu zależy oczywiście, na jakie zniżki i w jakich sklepach możemy liczyć. Coraz częściej najwyższe rabaty towarzyszą tylko wybranym kartom. Np. Bank Millennium podzielił wszystkie wydawane karty na trzy segmenty: A, B i C. Np. w segmencie C są najbardziej prestiżowe karty. I tutaj oszczędności bywają największe. Ale zdarza się, że dostaniemy np. 10% zniżki niezależenie od tego, jaką kartą płacimy.
Nierzadko jednak segment karty wpływa na wysokość zniżki. Np. w jednym z warszawskich salonów optycznych, płacąc kartą z segmentu A, dostaniemy 5 proc. rabatu, natomiast karty z segmentu B objęte są 10-proc. zniżką, a karty prestiżowe, czyli segment C, są przepustką do zakupów o 15% tańszych.
Generalnie, płacąc kartami, można liczyć na 5-15% zniżki za zakupy, choć czasem zdarzają się nawet 50-proc. rabaty. Te ostatnie zdarzają się przy zakupach, które w handlu są wysokomarżowe. Zdarzyło się, że w ekipie „Subiektywnie o finansach” zainkasowaliśmy taką zniżkę za… dobre wino opłacone kartą banku Citi (bo akurat miał w ofercie tak potężną zniżkę).
Warto wiedzieć, że na zniżki mogą liczyć nie tylko klienci banków, ale też coraz bardziej popularnych w się Polsce fintechów, które też wydają karty płatnicze. To często są bardzo dobre i fajnie działające programy rabatowe, bo o ile dla banku często taka działalność jest tylko dodatkiem do kredytów, depozytów, kont bankowych i kart kredytowych, o tyle dla firm fintechowych – nie prowadzących działalności depozytowo-kredytowej – skłonienie klienta, by robił zakupy z daną kartą jest niezwykle istotne. A możliwość oszczędzania na tych zakupach to z kolei najważniejszy wabik.
Dlatego coraz częściej to w aplikacjach fintechowych – oferujących konta wielowalutowe (z wbudowanym tanim kantorem internetowym), karty do płacenia bez spreadów walutowych na całym świecie i darmowe wypłaty z bankomatów w kraju oraz za granicą – dodatkowym wabikiem dla klientów są atrakcyjne i działające błyskawicznie programy rabatowe.
Np. aplikacja ZEN (która jest partnerem tego cyklu artykułów) oferuje zniżki za zakupy w blisko 50 sieciach handlowych. Trzeba przyznać, że lista partnerów programu (marketingowo nazywa się „Zenefity”) jest ciekawie wyselekcjonowana. Mamy znane markety z elektroniką i AGD (Media Expert, Media Markt, Euro RTV AGD), popularne dyskonty (Lidl), sklepy z kosmetykami (Sephora, Douglas), zabawkami (Smyk), usługami turystycznymi (Booking.com) czy ubraniami (np. Vistula i Wólczanka). Miłośnicy obuwia zaoszczędzą dzięki karcie ZEN sporo na zakupach w CCC i eobuwie.pl, uprawiający sport mają solidne rabaty w sklepach Nike, a wiecznie głodni – w sieci barów KFC.
———
ZAPROSZENIE:
Przetestuj aplikację ZEN, czyli fintech do zarządzania pieniędzmi, który posiada w swojej ofercie konto wielowalutowe, polski IBAN (i nie tylko polski – są tam rachunki w aż 30 walutach, co pozwala na błyskawiczne przelewy również międzynarodowe), a także oferuje natychmiastowy cashback, przedłużoną gwarancję i ochronę ubezpieczeniową zakupów). Zacznij robić zakupy i zarządzać swoimi finansami w duchu ZEN i bez niepotrzebnego stresu. Link do aplikacji dla użytkowników urządzeń Apple jest tutaj, a link do Google Play, czyli sklepu dla użytkowników urządzeń z Androidem. Za ok. 4 zł miesięcznie masz jedną z najbardziej wypasionych aplikacji finansowych na rynku. Przeczytaj też recenzję ZEN.
———
ZEN obiecuje zwrot do 15% wartości zakupów, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze trafią na nasze konto w aplikacji w ciągu 15 minut od zakończenia transakcji. W przypadku ZEN wystarczy zrobić zakupy kartą przez dedykowany link do sklepu, który znajdziemy w aplikacji.
Szczerze pisząc, to właśnie jest coś, co wyróżnia tę apkę. Programów cashbackowych trochę na rynku jest, ale warto przede wszystkim doceniać te dobrze skrojone (wyselekcjonowane marki), a po drugie – dające zwrot niemal natychmiastowo, a nie dopiero za kilka tygodni. Niestety, większość programów lojalnościowych (zwłaszcza tych bankowych) przekazuje nagrody, punkty, rabaty lub zwroty z dużym opóźnieniem. A nierzadko „zapomina” je naliczyć. Naprawdę, szkoda nerwów na taki program lojalnościowy.
Z aplikacją sklepu też dostaniesz zniżki za zakupy
Aplikacja z rabatami od banku lub – coraz częściej – od fintechu to oczywiście niejedyny sposób oszczędzania na zakupach i poskramiania w ten sposób inflacji. Jeśli robimy zakupy spożywcze w konkretnej sieci handlowej, warto wyrobić sobie kartę lojalnościową, która dziś często przybiera formę aplikacji mobilnej danego sklepu. Np. aplikacje Biedronki, Żabki, CCC, Deichmanna, IKEA, Empiku, Carrefoura mają ponad 1 milion pobrań – każda jest dostępna w sklepie z aplikacjami Google Play. Kaufland ma ponad 5 milionów pobrań, a Lidl i Rossmann ponad 10 mln.
Taka apka wystarczy, jeśli jesteśmy wierni danej sieci. A gdy robimy zakupy w kilku sklepach, możemy pomyśleć o aplikacjach, które są agregatami aplikacji lojalnościowych wielu sklepów. To wygodne, bo łatwiej można śledzić promocje i nie trzeba pamiętać loginów i haseł do kilku aplikacji.
Z programem lojalnościowym w ręku nie wygramy z tak wysoką inflacją, jaką mamy obecnie, ale nieco ograniczymy jej destrukcyjny wpływ na nasze portfele. Pamiętajmy jednak, że nie sztuką jest załapać się na zakupową zniżkę. Sztuką jest zapłacić mniej za coś, co i tak musimy kupić. Rabaty przestają mieć antyinflacyjny sens, gdy zaczniemy kupować z ich powodu więcej, niż byśmy kupowali, gdyby ich nie było.
Tu nie o to chodzi, by nakręcać obroty sklepom – program lojalnościowy ma być narzędziem do oszczędzania pieniędzy na zakupach, które i tak zamierzaliśmy zrobić. Po prostu płacimy za nie w określony sposób (a nie w dowolny), ewentualnie robimy te zakupy w konkretnym miejscu (a nie w dowolnym). I za to inkasujemy np. 15% zniżki.
———
ZAPROSZENIE:
PROWADZISZ MAŁY BIZNES? SPRÓBUJ GO ROZWINĄĆ Z FINTECHEM ZEN
Zamiast konta firmowego w banku (albo obok niego) możesz mieć inne – w fintechu. Rozważ ZEN, który oferuje wielowalutowe konto firmowe z kartą do bezspreadowych zakupów na całym świecie, bardzo wygodną i prostą w obsłudze aplikację mobilną, program cashback (dzięki któremu można odzyskać część pieniędzy z zakupów firmowych) oraz przedłużoną o rok gwarancję na opłacone kartą ZEN towary.
Poza tym ZEN to „wjazd” do systemu, dzięki któremu przyjmiesz płatność od swoich klientów w dowolnej formie – kartą płatniczą, BLIK-iem, a także za pomocą PaySafeCard, Trustly, WebMoney, Skrill, Neosurf (to wszystko są sposoby płacenia w internecie, których używają konsumenci z zagranicy). Możesz więc bez obaw oferować swoje produkty lub usługi na całym świecie (a platformę do płatności łatwo zintegrujesz ze swoją stroną internetową). Do tego błyskawiczne rozliczanie transakcji, które trafiają od razu na zbiorcze konto w ZEN – pieniądze możesz wydać natychmiast. Nie za tydzień ani za dwa, tylko od razu.
W ramach subskrypcji ZEN.COM możesz korzystać z niskich, stałych stawek prowizji od transakcji opłacanych przez Twoich klientów BLIK-iem (0,18% plus 0,18 zł), za pomocą kart Mastercard i Visa oraz Apple Pay i Google Pay (0,45% plus 0,18 zł). ZEN pobiera comiesięczny abonament 115 zł (tutaj szczegóły wszystkich wariantów), ale przez miesiąc można wypróbować aplikację za darmo. Z kodem SOZEN – przez dwa miesiące.
Żeby spróbować, trzeba SKORZYSTAĆ Z TEGO LINKU. Więcej o funkcjach aplikacji było w recenzji na „Subiektywnie o Finansach”, gdy wchodziła na rynek. Polecam też artykuł o ZEN Buddies, jednej z najciekawszych funkcji tej aplikacji, A także felieton o tym, gdzie jest ten moment, w którym przestajesz w ogóle potrzebować tradycyjnego banku.
————————————————–
Artykuł powstał w ramach akcji edukacyjnej, której Partnerem jest aplikacja finansowa ZEN
Źródło zdjęcia: Pixabay