Początek roku szkolnego to dobry moment, by zacząć edukację finansową naszych dzieci. Kiedy jak nie teraz? Jeśli oprócz fundowania dobrej edukacji, rozwijania talentów i nauki języków obcych nie nauczysz dziecka zwykłej oszczędności i rozsądnego podejścia do pieniędzy, to może w dorosłości zostać finansowym fajtłapą, ryzykantem albo utracjuszem (niepotrzebne skreślić). Jakie są kroki milowe tej edukacji? Moim zdaniem takie:
*Uświadom dziecko, jakimi pieniędzmi dysponuje rodzina. Że np. na zakupy przez cały miesiąc jest 1000 albo 2000 zł. Że mieszkanie kosztuje tyle a tyle miesięcznie, a dniówka rodziców wynosi tyle a tyle. I że jak pieniądze skończą się w połowie miesiąca, to nie będzie można już nic kupić. Dzieci nie wiedzą, ile wydajesz na prąd w mieszkaniu i ciepłą wodę w kranie. Trzeba im to uświadomić.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
*Jak najwcześniej wprowadź „tygodniówkę” albo jakąś inną odmianę kieszonkowego. Kup ośmiolatkowi skarbonkę lub portfelik i tam wkładajcie monety lub banknoty. Dziesięciolatkowi daj kartę płatniczą. Np. kartę przedpłaconą załadowaną np. kwotą 30-40 zł niech wypróbuje. I niech się przekona, że taki plastik jest tylko odpowiednikiem skarbonki. A przy okazji, że wygodniej robić zakupy, płacąc kartą niż gotówką. Po 13. roku życia dziecko może mieć już swoje konto i podpiętą do niego kartę.
Czytaj też: Jak nauczyć dziecko oszczędności? 10 najważniejszych kroków
Pierwsze kieszonkowe. Kiedy zacząć? I jak?
Przelewanie kieszonkowego na konto – nawet niedużych kwot – 20 lub 50 zł miesięcznie – ma swoje zalety.
– Gdy pieniądze są trzymane na koncie, nie ma tak wielkiej pokusy wydawania ich na bieżąco, bo są takie jakby „niedotykalne”. Sprzyjają za to większym, przemyślanym wydatkom. Jeśli dziecko zacznie oszczędzać np. na jakiś konkretny cel (warto je do tego namówić!), to łatwiej będzie oddzielać te pieniądze od pozostałych jeśli będą na koncie (np. dziecko przesunie je na subkonto o nazwie „pieniądze na tablet”). Nie będzie tak silnej pokusy, żeby je wydać.
– Kasa w banku jest oprocentowana. Jasne, że nie można się spodziewać jakichś gigantycznych odsetek, ale zawsze coś-tam skapnie. Nawet jeśli po roku bank doliczy do salda 5-10 zł, to przecież lepiej mieć te pieniądze, niż ich nie mieć. Zwłaszcza, że rozmnożyły się same.
– Jeśli dziecko ma konto w banku łatwiej o „automatyzację” kieszonkowego, czyli na to, żeby wpływało na konto na mocy zlecenia stałego w banku. Jeśli kieszonkowe jest w gotówce, jest też większe prawdopodobieństwo, że nawyk jego wypłacania zaniknie. A to nie byłoby dobre dla edukacji finansowej dziecka.
– Z konta bankowego łatwiej zrobić zakupy np. w sklepie internetowym. Kupowanie przez internet jest wygodne i często tańsze, niż w zwykłym sklepie. Owszem, można zapłacić za zakupy przy odbiorze, ale to zwykle droższa opcja, niż przelew bankowy lub płatność kartą. Przy płatności kartą w dodatku jest bezpieczniej, bo jeśli sprzedawca nie wywiąże się z umowy, transakcję można zareklamować i odzyskać pieniądze.
Płać w sieci bezpiecznie i wygodniej. Jeśli chcesz bezpiecznie i bardzo wygodnie płacić kartą w internecie, to pod tym linkiem możesz zarejestrować swoją kartę w systemie Visa Checkout. Więcej o usłudze Visa Checkout pisałem tutaj
Czym konto twojego dziecka różni się od twojego?
Aby otworzyć dziecku samodzielne konto bankowe, musi ono mieć co najmniej 13 lat. To ustawowy próg, od którego dzieci mają w Polsce ograniczone prawo do dysponowania majątkiem. Dlatego konto, które otworzysz trzynastolatkowi, będzie od razu jego własnością. Przeważnie za takie konto się nie płaci comiesięcznej prowizji.
Z automatu nie będziesz miał do niego żadnych praw. Twoja rola ograniczy się jedynie do asystowania przy zakładaniu rachunku i ewentualnie do ustalania limitów z nim związanych (np. maksymalnej wartości wypłat z bankomatów). Zdecydowana większość kart dołączanych do kont młodzieżowych – tak samo jak karty „dorosłe” – działa za granicą. Inną ważną korzyścią są dużo niższe opłaty za korzystanie z takiego konta niż z kont standardowych. Większość kont młodzieżowych lub dziecięcych jest za free.
Konto młodzieżowe można otworzyć dziecku tylko w obecności i za zgodą tzw. opiekuna ustawowego. Będziesz musiał okazać dokument tożsamości, a dziecko legitymację szkolną lub paszport. Aby otworzyć konto swojemu dziecku, sam nie musisz mieć ROR-u w tym samym banku.
Konto młodzieżowe różni się od „dorosłego” głównie tym, że nie pozwala na zaciąganie zobowiązań kredytowych. Posiadacz takiego konta nie ma prawa do otrzymania debetu (nawet jeśli kieszonkowe jest wysokie i wpływa systematycznie). Nie ma więc mowy o robieniu zakupów „na krechę”. Bank nie wyda też karty kredytowej, nawet takiej o najniższym limicie.
Więcej o nowoczesnych płatnościach: O płaceniu okiem i innych wodotryskach czytaj w specjalnej sekcji “O wygodnym płaceniu, czyli poradnik nowoczesnego konsumenta”
Czytaj też: Co może powiedzieć o tobie karta płatnicza, którą masz w portfelu? Wbrew pozorom całkiem sporo!
Po co dziecku karta płatnicza?
Dziecko dostaje w pakiecie kartę płatniczą, którą może wypłacać gotówkę z bankomatów (w przypadku własnych bankomatów banku – za darmo), a także płacić w sklepach za zakupy – nie tylko w stacjonarnych, ale i w sklepach online. Nie ma łatwiejszego sposobu na płacenie za drobne zakupy, niż zbliżeniowa karta płatnicza. W przypadku bankomatów warto upewnić się, jaka jest minimalna wartość jednorazowej wypłaty z urządzenia. W większości banków jest to 20 zł, ale są i takie, które umieszczają w bankomatach tylko nominały 50-złotowe.
Większość kart ma też opcję cash-back, czyli możliwość wypłacenia pieniędzy z kasy sklepowej przy okazji opłaconych kartą zakupów. To najbezpieczniejsza dla dziecka opcja wypłacenia pieniędzy z konta – iść do sklepu, zrobić drobne zakupy i przy okazji wypłacić trochę gotówki.
Czytaj też: Wypłata z kasy sklepowej bywa tańsza, niż z bankomatu. A przy tym jest bezpieczniejsza. Spróbuj!
Dziś coraz więcej kart, które banki wydają swoim klientom przy zakładaniu konta, służy nie tylko do płacenia. Są banki, które pozwalają zapisać na karcie płatniczej np. bilety autobusowe. Zamiast kupować je w kiosku po prostu przykładasz kartę do czytnika w autobusie i „wirtualny” bilet jest skasowany. To bardzo wygodne. W karcie do płacenia da się też „zapisać” przeróżne kupony zniżkowe do kina, czy teatru.
Czytaj też: Testują nowy sposób płacenia za przejazdy komunikacją miejską. Bilety już niepotrzebne!
Płacąc kartą można dostać rabaty. W wielu miejscach płacenie kartą zamiast gotówką jest dodatkowo premiowane przez bank lub sklep i organizację płatniczą. Np. 10% rabatu na zakupy w danym sklepie. Albo zwrot części pieniędzy, które wydałeś na zakupach. Albo punkty za to, że coś kupiłeś (jeśli zgromadzisz ich odpowiednio dużo – będziesz mógł wybrać sobie nagrodę). Im lepszy bank, tym więcej takich bonusów powinien wywalczyć. Każdy bank ma swoją własną bazę partnerów (czyli firm, z którymi współpracuje). Niektóre z nich oferują takie same rabaty dla kart „dorosłych” i „młodzieżowych”.
Ty dajesz bankowi wiedzę o sobie, on tobie – wiarygodność dla innych banków
Choć oczywiście jest i druga strona medalu. Jeśli twoje dziecko płaci kartą, to bank zbiera informacje o wszystkich transakcjach i może chcieć kiedyś zrobić z nich użytek. Np. z historii zakupów opłacanych z konta dowie się co lubi kupować twoje dziecko i będzie chciał namówić je kiedyś do tego, żeby kupowało tego czegoś jeszcze więcej, albo to samo, ale w innym sklepie (wtedy bank dostanie premię od sklepu, do którego przeciągnął klienta).
Są ludzie, którzy z tego właśnie powodu omijają z daleka banki i za wszystko płacą gotówką. Ale z drugiej strony… jeśli będziecie podchodzili do banku z ograniczonym zaufaniem i nie zgadzali się na wszystko, co proponuje, a wybierali tylko rzeczy, które Wam pasują – to będziecie bezpieczni.
Posiadanie przez dziecko konta i karty ma jeszcze jedną zaletę. Wchodząc w dorosłość dziecko nie będzie dla banku „człowiekiem znikąd”: jeśli kiedyś będzie chciało pożyczyć od banku duże pieniądze (np. na zakup mieszkania), a okaże się, że nigdy nie miało żadnego konta bankowego, to najpewniej zostanie odesłane z kwitkiem.
Autor zdjęcia tytułowego: lannyboy89/Pixabay.com