17 września 2021

Idziemy po kredyt hipoteczny. Kiedy bank powita cię z otwartymi ramionami, a kiedy odeśle z kwitkiem? Jak dobrze przedstawić swoje dochody?

Idziemy po kredyt hipoteczny. Kiedy bank powita cię z otwartymi ramionami, a kiedy odeśle z kwitkiem? Jak dobrze przedstawić swoje dochody?

Kluczową kwestią w uzyskaniu kredytu hipotecznego jest zdolność kredytowa, czyli zdolność do regulowania zobowiązania zgodnie z harmonogramem. A aby mieć zdolność kredytową, przede wszystkim trzeba posiadać (akceptowany przez bank) dochód. Jednak dochód dochodowi nierówny. Nie tylko liczy się kwota, ale przede wszystkim źródło uzyskiwania dochodów. Które dochody banki lubią, a których nie tolerują? I kiedy mogą odesłać cię z kwitkiem?

Banki nie traktują tak samo różnych źródeł dochodu, nawet jeżeli jest on w tej samej wysokości. Dlatego oprócz uzyskiwanej kwoty kluczowe jest źródło tegoż dochodu. Analizując liczbę wymaganych w związku ze składaniem wniosku dokumentów, wychodzi, że najłatwiej mają… emeryci. A zdecydowanie najtrudniej przedsiębiorcy. Można się domyślić, że ma to związek ze stabilnością tegoż dochodu (emerytury nikt nie zabierze i jest ona dożywotnia, a działalność gospodarcza wiąże się z brakiem stabilności dochodu).

Zobacz również:

Wymarzony dochód? Emeryci i renciści to w banku królowie życia

Jesteś emerytem? I już wiesz, że będzie łatwiej. Oczywiście tylko pod względem akceptowanego dochodu, a nie w kwestii długoterminowości kredytu (bo wiek też się dla banków liczy). Wystarczy pokazać bankowi dokument ostatniej waloryzacji świadczenia oraz potwierdzenie wpływu na konto i to wszystko. Jest tak łatwo, gdyż emerytura jest świadczeniem dożywotnim i (co do zasady) może tylko rosnąć w związku z kolejnymi waloryzacjami.

Dla banku emeryt to klient wręcz idealny, bo przecież już zawsze będzie miał dochód. Czy więc zdolność kredytowa wyjdzie wyższa niż dla pracujących np. na umowę o pracę? Wiek emerytalny w Polsce to 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet. Oznacza to, że emeryci mogą wnioskować o kredyt na około 15-20 lat. Skoro okres kredytowania jest krótszy, to rata jest wyższa, a zdolność kredytowa mniejsza w odniesieniu do finansowania na 25-30 lat. Czyli okresu wybieranego zazwyczaj przez młodszych klientów.

Dlatego też emeryci najczęściej występują w kredycie jako współkredytobiorcy, pomagając dochodem swoim dzieciom lub nawet wnukom. Bowiem młodzi potrzebują często mieszkania „na już”, a zdolności kredytowej nie mają z powodu np. relatywnie niskich dochodów. Po kilku latach (jeżeli dochody na to pozwalają) mogą oni odłączyć rodziców od kredytu, refinansować go i np. jednocześnie wydłużyć okres spłaty.

W inny sposób są traktowani przez bank renciści. Są to osoby, które nie uzyskały jeszcze wieku emerytalnego, ale z powodów zdrowotnych nie mogą pracować. Idealnie, gdyby renta została przyznana od razu na czas nieokreślony, ale ponoć nawet renciści, którzy np. utracili kończynę otrzymują ,świadczenie okresowe. Być może nadzieja (wg orzecznika z ZUS) umiera ostatnia i jest szansa na nową lub inną rękę lub nogę.

Podobnie z dziećmi, które otrzymują rentę np. po rodzicu. Także jest to świadczenie okresowe. W takim wypadku zostanie ono uznane przez bank jedynie w sytuacji, gdy okres kredytowania nie jest dłuższy niż wypłata świadczenia. W przypadku kredytów hipotecznych zazwyczaj jest to niemożliwe dlatego honorowane są głównie świadczenie bezterminowe.

W przypadku rencistów z orzeczeniem o niepełnosprawności dodatkowym czynnikiem (wpływającym na możliwość uzyskania finansowania) jest stan zdrowia. Wiele banków wymaga polisy na życie. Ale albo jej uzyskanie przez rencistę będzie trudne lub składka wyjdzie bardzo wysoka.

Czytaj też: Stopy w górę? Ile może wynieść prowizja za wcześniejszą spłatę kredytu? (subiektywnieofinansach.pl)

Przeczytaj też: Koszty budowy rosną lawinowo. Czy deweloper – już po podpisaniu umowy z klientem – może podnieść cenę mieszkania o wyższe koszty materiałów budowlanych?

Umowa o pracę to dochód dobry, gdy jest długoterminowy

Większość klientów wnioskujących o kredyt hipoteczny uzyskuje dochód właśnie z umowy o pracę. Jednak umowa umowie nierówna. Najlepiej postrzegane jest zatrudnienie na czas nieokreślony – trwające od minimum 3 miesięcy. Nie bez znaczenia jest również podmiot zatrudniający. Osoby pracujące w dużych firmach lub sferze budżetowej są w bankach wyżej „punktowane”. A co z pozostałymi? Potencjalni kredytobiorcy zatrudnieni w małych firmach (w dodatku będących na rynku krótko) lub nawet w przedsiębiorstwach rodzinnych mają już znacznie trudniej.

Dość powszechne na rynku pracy są umowy na czas określony. Zasadniczo banki nie mają z nimi problemu, jeżeli okres trwania to minimum 6 miesięcy do przodu. W przypadku umowy kończącej się wcześniej analityk może takiego dochodu nie uznać. Jeszcze przed pandemią akceptowane były promesy zatrudnienia. Niestety obecnie taki dokument już niewiele daje i (aby dochód został uznany) konieczny jest aneks do umowy wydłużający jej czas obowiązywania.

Zwróćcie uwagę na to, że banki badają stabilność zatrudnienia. Dlatego też klient, oprócz standardowego zaświadczenia o zatrudnieniu, musi również przedstawić pełną historię konta lub chociaż same wpływy wynagrodzenia za okres od 3 do 12 miesięcy (w zależności od banku). Analityk może również poprosić o PIT za rok poprzedni.

Zdecydowana większość wynagrodzeń wpływa na konta bankowe, ale jeżeli z jakiegoś powodu otrzymujesz pieniądze w gotówce, to sprawdź, czy taka forma zostanie w danym banku zaakceptowana. Alternatywnie (jeżeli nie ma wpływów od pracodawcy) można przedstawić zaświadczenie z ZUS dot. podstawy naliczania składek. Niestety, pomysł na tłumaczenie w rodzaju „otrzymuję wynagrodzenie w gotówce i wpłacam je we wpłatomacie” nie przejdzie.

Przeczytaj też: Narasta boom na tanie kredyty hipoteczne. Ale czy banki uświadamiają klientom ryzyko stopy procentowej? Bo ta taniość kiedyś się skończy

Umowy cywilno-prawne: nie wszystko stracone

Tego typu dochód uzyskują najczęściej osoby młode, które dopiero zaczynają działać na rynku pracy. Im w szczególności może zależeć na możliwości zakupu własnego M. Jest dla nich dobra i zła informacja. Otóż banki (w większości) również akceptują dochód z takich umów często nazywanych śmieciowymi.

Zła informacja jest taka, że – poza jednym wyjątkiem (kiedy wystarczy 6 miesięcy) – należy udokumentować min. 12 miesięczny okres zatrudnienia. Najlepiej, aby wszystkie umowy były zawierane z tym samym pracodawcą i jednocześnie nie było przerw między nimi. Niestety pandemia dość negatywnie wpłynęła na postrzeganie umów cywilno-prawnych przez banki. Na szczęście w większości przypadków banki (przynajmniej oficjalnie) powróciły z akceptacją takiego dochodu do stanu sprzed COVID-19.

Działalność gospodarcza, czyli bieg z przeszkodami

Tutaj możliwości jest bardzo wiele, dlatego opiszę te najczęściej spotykane. Najpierw tzw. samozatrudnienie (bardzo popularne w branży IT). Czasem wygląda to tak, że pracownik na umowie o pracę np. 10 000 zł brutto dostał propozycję przejścia na własną działalność i będzie miał kontrakt na 14.000 zł brutto. Na papierze wygląda idealnie, ale może nie wchodźmy w kwestię „czy to się finansowo opłaca”, a raczej jak na to zareagują banki.

Co do zasady, aby dochód z działalności gospodarczej mógł być liczony do zdolności kredytowej, firma musi istnieć od minimum 12 miesięcy. Najczęściej sytuacja jest taka, że pracownik nadal „pracuje” dla tego samego podmiotu, ale zmieniła się forma współpracy na kontrakt B2B. „Zarabiam teraz więcej więc idę do banku po kredyt, bo mnie wreszcie stać” – myśli przedsiębiorca. A w banku na to: „masz działalność gospodarczą, to poczekaj aż minie 12 miesięcy”.

Zwykle jest to szok dla takiego wnioskodawcy. Co prawda są banki, w których można próbować wcześniej złożyć wniosek, ale to już indywidualna decyzja analityka czy dochód zostanie uznany wcześniej czy trzeba będzie czekać cały rok.

„Mam stały kontrakt z jedną firmą, przecież to bezpieczne dla banku” – argumentują kredytobiorcy. Ale dla banków jest praktycznie bez znaczenia czy świadczysz usługę (bo już nie pracę) dla jednej firmy i w każdym miesiącu za taką samą kwotę czy tych usługobiorców jest więcej, a miesięczny dochód się zmienia w zależności od liczby zleceń. Dlatego, jeżeli planujesz przejść na samozatrudnienie to najpierw weź kredyt, a dopiero później zmieniaj formę współpracy.

Dokumentacja potrzebna do udzielenia kredytu jest taka sama dla samozatrudnionego jak i kogoś, kto współpracuje z różnymi podmiotami. Analityk będzie chciał zobaczyć PIT za poprzedni rok oraz książkę przychodów i rozchodów (KPiR) za rozliczone miesiące roku bieżącego. Na tej podstawie można wyliczyć dochód z działalności.

A może ryczałt?

Rząd w ramach promocji tzw. „Polskiego Ładu” sugeruje, aby zamiast działalności rozliczanej liniowo przejść na tzw. ryczałt. Banki niestety widzą to inaczej. Za wyjątkiem dwóch banków, ryczałtowcy są „liczeni” (zdolność kredytowa) dość słabo. Nie ma możliwości wyliczenia dochodu, gdyż w ryczałcie liczy się przychód. Koszty prowadzonej działalności nie są znane. Dlatego nie bądź zdziwiony jak złożysz wniosek w banku i pomimo wysokich przychodów wyliczony przez bank dochód będzie relatywnie niewielki (często spotykany mnożnik to 35%).

Takie wyliczenie często dla samozatrudnionego przedsiębiorcy jest szokujące. Osoby prowadzące działalność gospodarczą na ryczałcie dłużej są już przyzwyczajone, że banki traktują je gorzej niż pracowników etatowych lub innych przedsiębiorców. Ale dla nowicjuszy to może być bolesne rozczarowanie.

Podsumowując: emeryci, zatrudnieni na umowach o pracę, współpracujący ze swoimi pracodawcami na tzw. „śmieciówkach” oraz prowadzący działalność gospodarczą – to ok. 90-95% wszystkich wnioskujących o kredyt w bankach. Ale być może są i inne konfiguracje (napisz, postaram się odpowiedzieć na co możesz liczyć i jak zostaniesz potraktowany w banku).

Im bardziej dziwne, rzadkie lub niestandardowe jest źródło uzyskiwania Twoich dochodów, tym większa będzie podejrzliwość analityka. Oczywiście to nie oznacza, że twój dochód nie zostanie zaakceptowany, ale może się wiązać z koniecznością dostarczenia dodatkowych dokumentów. Niezależnie od wszystkiego: pamiętaj, że kwestia zdolności kredytowej może być decydująca dla starań o kredyt. Warto zgromadzić możliwie dużo wiedzy o wymaganiach i ograniczeniach banku, do którego chcesz złożyć wniosek, bo najgorsze są niespodziewane odmowy.

źródło zdjęcia tytułowego: Shvets/Pexels

Subscribe
Powiadom o
64 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
oitoiu
3 lat temu

Ktoś mi wyjaśni, dlaczego dla banku umowa o pracę to taki święty graal? Przecież każda umowa o pracę podlega wypowiedzeniu, najdłuższy okres wypowiedzenia to 3 miesiące. W dłuższym terminie stabilności brak.

Editor
3 lat temu
Reply to  oitoiu

My też nie rozumiemy tego podejścia. Banki traktują umowę o pracę jak świętość. Przy 3-miesięcznym okresie wypowiedzenia i umowie kredytowej na 20 lat…

Mariusz
3 lat temu

W Polandii, Urząd Skarbowy albo zawalony projekt mogą w trymiga pogrążyć przedsiębiorcę na gruby hajs. Ale nie ma aż takiego zagrożenia przy pracowniku etatowym. Raczej są szanse, że dostanie kolejną pracę. Taką czy inną. W normalnych warunkach urzędniczo-rynkowych do przedsiębiorcy waliłyby banki drzwiami i oknami.

oitoiu
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Ktoś te procedury tworzy i zatwierdza. Nie mówimy przecież o jakimś przykazie z góry, do którego banki muszą się stosować. Proszę więc nie opisywać tego tak, jakby to jakiś mityczny, bliżej niezidentyfikowany byt tak kazał i biedny bank musi się do tego stosować 😉

oitoiu
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Ciekawe, że stabilny może być dochód z jednego źródła (umowa o pracę), podczas gdy przedsiębiorca mający kilku(nastu/dziesięciu/set) klientów jest traktowany jak klient drugiej kategorii… Strata jednego, kilku stałych klientów przedsiębiorcy nie boli. Zatrudniony na umowę o pracę traci wszystko, gdy stosunek pracy ustaje.

Admin
3 lat temu
Reply to  oitoiu

Też tego nie ogarniam. A na dodatek jak ktoś jest przez 20 lat na etacie i straci pracę, to nierzadko jest jak dziecko we mgle i to jest dla niego koniec świata. Mentalna katastrofa, kryzys i ogólnie deprecha. A człowiek elastyczny nieeeatowy jak mu się kontrahent wykruszy to sobie poradzi i znajdzie inną robotę w pięć minut

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A ja sądzę, że bogaty prędzej skoczy z dachu niż biedny… bieda hartuje.

hdhfbc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

co za bełkot

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  oitoiu

jest tak jak piszesz, ja to wszystko rozumiem, ale najważniejsze: nie doszukuj się logiki w tym co banki/analitycy/decydenci robią

na osłodę napiszę, że (do pandemii) było i tak lepiej niż kiedyś, lata temu ktoś na JDG to był synonim kombinatora, „uczciwy” klient miał umowę o pracę, najlepiej w dużej firmie

na szczęście myślenie w bankach się zmienia, powoli ale zawsze

tak czy inaczej klient ma mieć dochód, niestety na DG wielu tak działa, że dochód do opodatkowania jest niewielki i to jest problem dla banków

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  oitoiu

Ryzyko prowadzenia działalności. W przypadku UoP jest ono po stronie innego podmiotu niż sam wnioskodawca. Jeżeli prowadzący JDG wnioskuje o kredyt to jest to traktowane podobnie jak kredyt dla firmy, bo przedsiębiorca odpowiada całym swoim majątkiem.

Admin
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

O, to jest ważne. Ludzie na działalności radośnie minimalizują zysk netto firmy, żeby płacić niskie podatki, a potem się okazuje, że jak się idzie po kredyt, to bank odrzuca wniosek – to, co było dobrym pomysłem względem urzędu podatkowej – jest złym jeśli chodzi o relacje z bankiem

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

i tutaj cytat z banku: „kij ma dwa końce”, nie płacisz podatku = nie masz dochodu = nie dostaniesz kredytu; najlepszym pomysłem jest, aby przedsiębiorca (chociaż kilka m-cy przed wnioskiem o kredyt) porozmawiał z ekspertem finansowym, ten mu powie jak ma zarządzać swoimi finansami, aby nie miał problemu z uzyskaniem kredytu, a po wypłacie znowu może sobie robić optymalizacje…

Przemek
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Jak to mówił Król Julian: „a teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!” 😉

Piotr
3 lat temu

Które banki sa przyjazne dla ryczałtowców? Cyt. „Za wyjątkiem dwóch banków, ryczałtowcy są „liczeni” (zdolność kredytowa) dość słabo.”

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Piotr

Alior i PeKaO SA liczą ryczałt najlepiej

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dołącze się, czy w karcie poodatkowej jest tak samo?

Krzysztof
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Tak:)

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Krzysztof

Alior, BNP, tutaj liczy się mnożnik np. 8x stawka płaconego podatku czyli płacisz 300 zł/m-c podatku = dochód netto 2400 zł

Wojciech
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

A czy wiesz może jakie wskaźniki przyjmuje np. NBP dla stawki ryczaltowej 8.5

Mifo
3 lat temu

Czyli do czasu hipoteki trzymac liniowy na KPiR a po uzyskaniu uciec na ryczalt 😀

stef
3 lat temu

Zabrakło informacji o chodach z najmu i innych najczęściej spotykanych niestandardowych, np. prawa autorskie .

oitoiu
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Powołanie i dochód z dywidend to rzadkość? Wiele firm rodzinnych to spółki kapitałowe, których udziałowcy są jednocześnie członkami zarządu. Muszą wtedy uprawiać fikcję w postaci zatrudnienia siebie przez swoją spółkę na umowę o pracę na czas nieokreślony, aby otrzymać kredyt? XD To by był dopiero numer…

Wojtek
3 lat temu

Ale pjerdoly. Emeryci i renciści to klient idealny noo ta jasne. Idealny kredytobiorca to taki który ma umowę na czas nieokreślony, bezdzietny i bez innych zobowiązań kredytowych. A problemy z otrzymaniem kredytu mają nie tylko przedsiębiorcy ale również niektóre zawody są dla banków źle odbierane. A dla klienta problemem jest też najczęściej nie sama kwestia uzyskiwanego dochodu ale wniesienia wkładu własnego przy bardzo wysokich cenach nieruchomości. Niby są oferty z honorowanym 10% wkładem ale potem i przed decyzja o kredycie banki i tak po analizie decydują że jednak to one by wolały 20%

Stef
3 lat temu
Reply to  Wojtek

Masz dużo racji ale ideałem jest małżeństwo, bez dzieci, każdy na UOP na czas nieokreślony, najlepiej w administracji, bez innych zobow.

Od singli część banków wymaga dodatkowego ubezpieczenia (na życie i/lub od utraty pracy).

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Stef

no… ale dzieci moga się pojawić i co wtedy. aha – wtedy trzeba zgodnie z zapisami umowy zameldować bankowi o tych „czynnikach” mających wpływ na sytuację ekonomiczną kredytobiorcy. Bank wtedy podniesie oprocentowanie bo ponosi większe ryzyko, a może w ogóle umowę wypowie…

jsc
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Dzietność akurat scoringi podbijają… jak wprowadzili 500+ zrobił się boom na kredyty samochodowe.

Admin
3 lat temu
Reply to  jsc

Eeee, nadinterpretacja. Powiązanie 500+ z boomem na cokolwiek jest grubymi nićmi szyte

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Do tej pory pamiętam jak środowiskom opozycyjnym skoczył gul… jakoby samochód był nie wiadomo jakim luksusem.

jsc
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Faktycznie przy terminach długotrwałych 500+ może być śliską sprawą, ale od czego są Providenty?

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  jsc

schodzisz na temat, na którym się kompletnie nie znam, parabanki to nie moja bajka, dla mnie one wszystkie są bez wyjątku złe, nawet był o tym tekst, aby ich unikać jak ognia!

jsc
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Niestety przeciętny biorca 500+ nie czy artykułów tego typu…

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  jsc

ci co żyją głównie z benefitów czytają i znają te przepisy, które pozwalają im korzystać ze wszystkiego z czego się da, oczywiście za wyjątkiem pracy zarobkowej; niestety ale ten zasiłek „popsuł” podejście do pracy wielu osób…

Wojtek
3 lat temu

Czy to nie jest tak, że na ryczałt można z liniówki przejść tylko na początku roku kalendarzowego, a banki kiedykolwiek w 2022 roku by kredytu nie brać, będą i tak patrzyły na dochód w 2021?

jsc
3 lat temu

(…)Emeryci i renciści to w banku królowie życia(…)
35-letni expolcijanci z pewnością… ale normalny człowiek przechodzi na emeryturę w takim wieku, że szybko zaczyna się sypać i kolekcjonować recepty. Jeszcze gorzej, gdy się złapie jakąś chorobę, która wymaga drogiego leczenia albo będącą podstawą do ubezwłasnowolnienia np. Alzheimer albo lekarze od poszczególnych chorób zaserwują koktail-truciznę.

Olek
3 lat temu

„ponoć nawet renciści, którzy np. utracili kończynę otrzymują ,świadczenie okresowe. Być może nadzieja (wg orzecznika z ZUS) umiera ostatnia i jest szansa na nową lub inną rękę lub nogę” – raczej nie o to chodzi zusowi. Jak zawodowy kierowca straci nogę to owszem, raczej w tym zawodzie dalej nie popracuje ale czemu miałby mieć rentę dożywotnio? Dostanie na parę lat, i powinien ten czas użyć na przekwalifikowanie się do jakiejś pracy gdzie brak nogi nie jest przeszkodą.

bartoszo
3 lat temu

a może zainteresowalibyście się dlaczego banki bez problemów udzielały kredytów w CHF ale teraz aby je przewalutowac po bieżącym kursie to banki przeprowadzają dość rygorystyczna analizę zdolności kredytowej? Czy jest to zasadne? Swoje przygody z przewalutowaniem opisałem tu http://bartosho.eu/db/?chapter=4&lan=pl
Nie jest tutaj istotna wielka strata jaką poniosłem kapitalizując ryzyko kursowe – ważne jest dlaczego strona która ponosi 100% odpowiedzialności z tytułu ryzyka kursowego (czyli klient) nie może przyjśc do banku i z dnia na dzień pozbyć się niebezpieczeństwa… Ja tego nie rozumiem.

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

ja gdy przewalutowywałem byłem na JDG przez co musiałem dostarczyć dużo więcej dokumentów niż podczas brania kredytu, kiedy to byłem na UoP. Przez co byłem dużo bardziej prześwietlony niż podczas zaciągania kredytu. Natomiast spłacać kredyt w CHF ponosząc nieograniczone ryzyko kursowe jak najbardziej mogłem dalej, bank nie interesował się bo regularnie i wzorowo spłacałem raty. Co jak co, ale przewalutowanie z CHF na PLN czy przejście z oprocentowania zmiennego na stałe – czyli zmiany dla kredytobiorcy bezpieczniejsze – powinny być zagwarantowane bez żadnych formalności i dostępne nawet z poziomu bankowości elektronicznej. A tak to byłem zdany na widzimisię banku: może… Czytaj więcej »

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

zgodnie z ustawą o kredycie hipotecznym : paragraf 6 pkt 2 2. W przypadku umowy o kredyt hipoteczny w walucie obcej kredytodawca, na wniosek konsumenta, jest obowiązany dokonać zmiany waluty umowy o kredyt hipoteczny na inną walutę, jeżeli: 1) konsument uzyskuje w tej walucie większość swoich dochodów lub posiada większość środków finansowych lub innych aktywów wycenianych w tej walucie, według stanu na dzień dokonania ostatniej oceny zdolności kredytowej w odniesieniu do tej umowy o kredyt hipoteczny, lub 2) waluta ta jest walutą państwa członkowskiego, w którym konsument miał miejsce zamieszkania w dniu zawarcia umowy o kredyt hipoteczny lub w którym… Czytaj więcej »

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  bartoszo

ale bank ma również prawo (i obowiązek) zweryfikować zdolność kredytową klienta, w KAŻDYM momencie spłaty zobowiązania
czyli jak ktoś zdolności nie ma to bank na przewalutowanie się może nie zgodzić + klient naraża się na dodatkowe zainteresowanie ze strony banku

wniosek:
oni się zgodzić nie muszą, a że trzeba czekać? taki wniosek wpada do procesu jak każdy inny, obecnie w bankach się potężne kolejki więc trzeba czekać

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

poza tym bank wysłał mi przed przewalutowaniem pismo wprowadzające w bład w którym stało, że decyzja o przewalutowaniu pozostaje decyzją kredytobiorcy . nic nie było o tym, że tak naprawdę to od banku zależy….

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  bartoszo

jeżeli otrzymałeś pismo wprowadzające w błąd to reklamacja, zgłoszenie do arbitra, uokik czy nawet knf albo droga sądowa jeżeli poniosłeś jakieś straty

bartoszo
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

.. nie wiem jak może pan bronić logiki bankowych procedur, nieważne czy są ustalone samowolnie czy na podstawie niedorzecznych wytycznych nadzoru. powiem na swoim przykładzie co byłoby gdybym nie przewalutował. kredyt brałem w 2009 na 268 000 zł. gdybym nie przewalutował to obecne saldo zadłużenia miałbym wg moich wyliczeń około 56000CHF. Przekłada się to na ca. 240 000 PLN przy dzisiejszym kursie 4,27. Wystarczy, że CHF poszedłby do 4,5 a moje saldo byłoby 252 000… A jak pójdzie jeszcze wyżej np do 4,8: to wracam do punktu wyjscia – 268 800 zł. No nic tylko w łeb sobie strzelić! Jak… Czytaj więcej »

Alex
3 lat temu

A jak na zdolność kredytową wpłynie wkład własny w całości z darowizn od rodziców?

Admin
3 lat temu
Reply to  Alex

Mnie się zdaje, że na zdolność kredytową wpływają głównie dochody. Wkład własny to inna bajka – może być z dowolnego źródła, byle nie z kredytu

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Darowizny chyba jednak podbijają wkład własny… a to już jakiś wpływ ma.

Admin
3 lat temu
Reply to  jsc

Na moje oko żaden wkład własny nie „zrobi” zdolności kredytowej, jeśli brakuje dochodu

jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

O ile dobrze pamiętam to była awantura o poziom zakredytowania co do wartości nieruchomości… jak dobrze pamiętam to rekomendacja S miała go opiłować.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  jsc

czyli? sugerowane 80% (przez KNF), ale nadal można uzyskać kredyt z 10% wkładem własnym, warunki gorsze, mniej banków, ale można

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

wkład własny ma wpływ na parametry kredytu, ale dochód (zdolność kredytową) nadal trzeba mieć

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu