13 listopada 2020

Chargeback jest dla oszukanych, którzy zapłacili kartą. Czy oszukanym, którzy zapłacili przelewem, mogą pomóc przepisy o „omyłkowym przelewie”?

Chargeback jest dla oszukanych, którzy zapłacili kartą. Czy oszukanym, którzy zapłacili przelewem, mogą pomóc przepisy o „omyłkowym przelewie”?

Kiedy płacimy w sklepie internetowym kartą płatniczą, a ten nie zrealizuje zamówienia, możemy poprosić bank o zwrot pieniędzy w ramach tzw. procedury chargeback. Co robić, jeśli zapłacimy oszustom przelewem? Czy możemy żądać od banku zwrotu pieniędzy, a przynajmniej poprosić o dane oszustów? Np. na podstawie przepisów, które regulują omyłkowy przelew?

W sklepach internetowych kupujemy coraz więcej, zwłaszcza w dobie pandemii koronawirusa. Niestety, na amatorów e-zakupów od zawsze czyhali oszuści. Zakładają sklep internetowy, wystawiają towary – widma w atrakcyjnych cenach. Jednym z sygnałów, że ze sklepem internetowym coś jest nie tak, mogą być dostępne formy płatności. Uczciwy sklep zwykle oferuje możliwość zapłaty kartą, BLIK-iem, przelewem czy za pobraniem.

Zobacz również:

Płacąc kartą dostajemy dodatkową ochronę – tzw. procedurę chargeback. Jeśli sklep nie wywiąże się z umowy, a więc nie dostarczy zamówionego towaru lub będzie on niezgodny z umową, trzeba najpierw złożyć reklamację w sklepie. Jeśli nic ona nie da, o pomoc możemy poprosić nasz bank (ten, którego kartą płaciliśmy), który wyjaśni sprawę w naszym imieniu. Co jednak istotne, nie musimy czekać, aż bank wyjaśnić sprawę. Pieniądze powinien nam zwrócić po uznaniu reklamacji w ramach procedury chargeback.

Usługa chargeback ma nas zachęcać do płacenia kartami, natomiast firmy obsługujące płatności (agentów rozliczeniowych) ma mobilizować do tego, by dobrze zweryfikowały przedsiębiorcę, zanim udostępnią mu fizyczny lub wirtualny terminal do akceptacji kart. Formalnie to nie bank, a agent rozliczeniowy ponosi finansową odpowiedzialność w procedurze chargeback.

Zapłacili 6500 zł za ekspresy widmo

Na oszustów trafili niedawno moi czytelnicy. Na początku października zamówili dwa ekspresy do kawy na stronie aromakawa.com. Do klientów przyszło potwierdzenie zamówienia i numer konta, na który musieli przelać ok. 6500 zł. A ponieważ nie mieli na koncie osobistym wystarczających środków,  za pośrednictwem bankowej infolinii zrobili przelew z rachunku karty kredytowej. Banki za taki nietypowy przelew biorą 4-5% prowizji (moi czytelnicy zapłacili 250 zł prowizji). Jak opisuje pani Urszula, przelew poszedł na nazwisko, które otrzymała w mailu wraz z potwierdzeniem zamówienia oraz na dane firmy, które widniały na stronie internetowej aromakawa.com.

„Był piątkowy wieczór. Przelew nie został wysłany, ponieważ było już po godzinie transferu tego typu transakcji. W międzyczasie przeczytaliśmy w internecie, że firma nie istnieje, że to są oszuści. Natychmiast zadzwoniliśmy do banku, aby wstrzymać przelew, niestety było już za późno na jego cofnięcie”

– opowiada pani Urszula. Konsultantka na bankowej infolinii zaproponowała złożenie reklamacji. Czytelniczka dowiedziała się z internetu o procedurze chargeback, złożyła więc drugą reklamację, żądając od banku zwrotu pieniędzy na podstawie tej procedury. Jednocześnie – w połowie października – pani Urszula z mężem powiadomili o sprawie policję, która zakwalifikowała to jako czyn z art. 286 Kodeksu karnego, czyli oszustwo.

„Okazało się, że nazwa firmy, domena i wszystko było fałszywe, a sama spółka nie istniała już od stycznia 2020 r. Prawdopodobnie oszuści podszywali się pod nieistniejącą firmę”

– mówi pani Urszula. 20 października przyszła odpowiedź z banku, który odrzucił reklamację. Choć moi czytelnicy płacili z rachunku karty kredytowej, to formalnie nie była to płatność kartą w sklepie stacjonarnym lub internetowym, a przelew bankowy, a taki nie podlega procedurze chargeback.

Przeczytaj też: Spłaciliście kredyt przed terminem? Ten kalkulator obliczy co do grosza zwrot prowizji, który powinniście dostać od banku. Podpowie też, jak napisać reklamację i pozew

Przeczytaj też: Konto bankowe założysz teraz na… stacji benzynowej. Starter bankowy jak ten z kartą SIM do smartfona. Płacisz jednorazowo 9 zł i… oszczędzasz 300 zł

Jak poznać tożsamość oszusta?

Ale czy fakt, że zapłacili przelewem a nie kartą, sprawia, że są pozostawieni bez jakiejkolwiek ustawowej ochrony? Jak już wspomniałem, sprawa została zgłoszona organom ścigania. Policja powinna wystąpić do banku, który prowadzi rachunek oszusta, o jego dane i próbować go namierzyć. Problem w tym, że złodziej musiałby być wyjątkowo głupi, żeby oszukiwać z wykorzystaniem „prawdziwego” rachunku, a nie stworzonego na tzw. „słupa”. Jeśli w tym przypadku mamy do czynienia z „fejkowym” kontem, to być może poszkodowani powinni domagać się odszkodowania od banku za to, że takie konto utworzył?

Jak poszkodowany może sprawdzić, kto stoi za rachunkiem, na który wpłynęły pieniądze za ekspresy do kawy widmo? Albo gdzie poszedł inny omyłkowy przelew? Jeszcze jakiś czas temu było to praktycznie niemożliwe. Banki zasłaniały się tajemnicą bankową. Ale od kilku lat mamy przepisy, które być może otwierają oszukanym drzwi do namierzenia złodziei. Chodzi o zapisy w znowelizowanej ustawie o usługach płatniczych, o które zabiegał Rzecznik Finansowy. A konkretnie o tzw. omyłkowe przelewy. Zapewne wielu z was przytrafiło się wysłanie przelewu nie tam, gdzie chcieliście, bo pomyliliście się przy wpisywaniu numeru rachunku.

Jak odzyskać pieniądze w takiej sytuacji? Wcześniej było tak, że bank mógł grzecznie poprosić przypadkowego beneficjenta przelewu o zwrot pieniędzy. Nie mógł zablokować środków, bo w końcu przelew został dokonany zgodnie z dyspozycją klienta.

Przeczytaj też: Imię i nazwisko, PESEL, dowód osobisty, adres zamieszkania, wizerunek… Czym jest kradzież tożsamości? I jak się przed nią obronić?

Przeczytaj też: W oddziale, przez kuriera, przelewem weryfikacyjnym, przez wideoczat, na selfie… Jak najlepiej założyć konto w banku? Sprawdzam!

Co zmieniły nowe przepisy? Jeśli wysłaliśmy omyłkowy przelew nie tam, gdzie chcieliśmy, zgłaszamy to w banku, z którego poszedł przelew. Następnie bank informuje odbiorcę przelewu o błędzie. Jeśli rachunek odbiorcy prowadzony jest w innym banku, zostaje on powiadomiony i przeprowadza analogiczne czynności, a więc informuje swojego klienta o „omyłkowym wzbogaceniu się”.

Następnie odbiorca zwraca pieniądze na specjalny rachunek techniczny, dzięki czemu pozostaje anonimowy, po czym pieniądze wracają na rachunek wysyłającego. Bank może nałożyć koszty całej operacja na tego, kto się pomylił, ale nigdy na beneficjenta omyłkowego przelewu.

A jeśli odbiorca przelewu nie zwróci pieniędzy po dobroci? Ma na to 30 dni. Jeśli tego nie zrobi, bank ma prawo przekazać jego dane osobie, która wysłała omyłkowy przelew. Mając te dane, może pozwać odbiorcę powołując się na „bezpodstawne wzbogacenie”.

Omyłkowy przelew do oszusta. Co można zrobić?

Teraz wyobraźmy sobie, że moi czytelnicy proszą bank o uruchomienie tej procedury, dzięki której poznaliby dane osoby czy firmy, która stała za rachunkiem, na który wpłacili pieniądze za ekspresy do kawy. Ale czy w tym przypadku mamy do czynienia z „omyłkowym przelewem”? Poszkodowani mogą argumentować, że robiąc przelew byli przekonani, że rachunek należy do uczciwego sklepu internetowego. A skoro okazał się być sklepem fejkowym, to przelew był omyłkowy. Tę zagwozdkę musiałby oczywiście rozstrzygnąć sąd.

Czy uruchomienie takiej procedury coś by dało poszkodowanym? Dostaliby na tacy dane odbiorcy przelewu, czyli oszusta. Ale jeśli okaże się – co jest wielce prawdopodobne – że jest to rachunek założony na tzw. słupa i ślady oszustów się w tym miejscu urywają? To może warto domagać się odszkodowania (zwrotu kasy za ekspresy widmo) od banku? Można go pozwać za to, że nie dopełnił należytej staranności przy weryfikacji tożsamości osoby zakładającej rachunek.

Precedensowy wyrok w tej sprawie, uznający współwinę banku, z pewnością skłoniłby je do sprawdzania dwa razy, komu rachunek otwierają. Nie tylko płacący kartami mieliby parasol ochronny w postaci chargeback. Swego rodzaju chargeback dostaliby też płacący bankowym przelewem.

————————–

ZAPRASZAMY DO POSŁUCHANIA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” Maciek Bednarek rozmawia z Krzysztofem Pulkiewiczem, szefem firm BanqUp, której celem jest rozpowszechnienie w Polsce tzw. otwartej bankowości. Czyli połączenie banków i firm oferujących usługi finansowe konsumentom. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem

Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krzysztof
3 lat temu

Omyłkowym przelew to taki który realizujemy przez pomyłkę na nieznany nam numer konta a nie taki z którego się chcemy wycofać, bo padliśmy ofiarą oszustwa.

gosc
3 lat temu

Zgadzam się z Krzysztofem, że omyłkowy przelew to taki, który realizujemy przez pomyłkę. Jeśli chodzi o takie oszustwa to konta są zakładane na słupy lub na skradzioną tożsamość. Poniższy reportaż tłumaczy mechanizm takich oszustw: KUPILI TELEFON, SPRZĘTU NIE DOSTALI. SETKI POSZKODOWANYCH https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/sklep-internetowy-skyteel-oszukal-klientow-nie-dostali-telefonow,328571.html Jeśli rachunek założył słup i potem go komuś udostępnił to nie wiem czy można obarczyć bank jakąś winą. Szczególnie gdy oszustwo trwa kilka/kilkanaście dni – jak bank miałby się zorientować, że coś jest nie tak? Jeśli rachunek został założony na skradzioną tożsamość to moim zdaniem bank ponosi jakąś współodpowiedzialność za oszustwo – bo nie dochował należytej staranności. Pytanie… Czytaj więcej »

Sosna
3 lat temu

„Słupy” zazwyczaj są dwojakiego rodzaju:
1. Pan Miecio spod monopolowego, który za założenie konta w banku dostał flaszkę,
2. Pani Zosia sprzed komputera, która puściła ze swojego konta przelew weryfikacyjny, myśląc, że dopłaca za przesyłkę.
W obu tych przypadkach bank nie ma podstaw odmówić założenia konta i trudno tu w jakikolwiek sposób obwiniać bank (zwłaszcza w pierwszym przypadku, gdy pan Miecio stawia się w placówce osobiście z dowodem w ręku). Winnymi (niedbalstwa, nie oszustwa) są pan Miecio i pani Zosia. A po faktycznym oszuście ani śladu.

BdB
3 lat temu
Reply to  Sosna

3. Są jeszcze naiwni co wysłali skany swoich dokumentów np odpowiadając na ofertę pracy.

Piotrek
3 lat temu

Ja wszystko rozumiem. Ale brak możliwości zablokowania przelewu w piątek wieczorem, który faktycznie wyjdzie w poniedziałek to jest dramat. Sam tak miałem. Wiedza, że pieniądze idą na konto oszusta, a ty masz je jeszcze dwa dni na koncie i nic nie móc zrobić..

Lidia
1 rok temu

Mnie zastanawiają dwie kwestie: 1. Ile mam czasu na zwrócenie się do banku, że wykonałam błędny przelew i chciałabym odzyskać pieniądze? Przykładowo, jeśli po pół roku albo po roku zorientuję się, że wykonałam błędny przelew, to nadal mogę zwrócić się w tej sprawie do banku, a bank musi powiadomić o tym odbiorcę, o tym, aby oddał pieniądze? Jestem ciekawa czy można to zgłosić w dowolnym momencie czy jest jakiś limit czasowy od dnia wykonania przelewu? 2. Co w sytuacji, gdy wyślę błędny przelew, w dniu zaksięgowania odbiorca miał aktywny ten rachunek, ale ja zauważę mój błąd np. po 1-2 miesiącu… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu