Kiedy płacimy w sklepie internetowym kartą płatniczą, a ten nie zrealizuje zamówienia, możemy poprosić bank o zwrot pieniędzy w ramach tzw. procedury chargeback. Co robić, jeśli zapłacimy oszustom przelewem? Czy możemy żądać od banku zwrotu pieniędzy, a przynajmniej poprosić o dane oszustów? Np. na podstawie przepisów, które regulują omyłkowy przelew?
W sklepach internetowych kupujemy coraz więcej, zwłaszcza w dobie pandemii koronawirusa. Niestety, na amatorów e-zakupów od zawsze czyhali oszuści. Zakładają sklep internetowy, wystawiają towary – widma w atrakcyjnych cenach. Jednym z sygnałów, że ze sklepem internetowym coś jest nie tak, mogą być dostępne formy płatności. Uczciwy sklep zwykle oferuje możliwość zapłaty kartą, BLIK-iem, przelewem czy za pobraniem.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Płacąc kartą dostajemy dodatkową ochronę – tzw. procedurę chargeback. Jeśli sklep nie wywiąże się z umowy, a więc nie dostarczy zamówionego towaru lub będzie on niezgodny z umową, trzeba najpierw złożyć reklamację w sklepie. Jeśli nic ona nie da, o pomoc możemy poprosić nasz bank (ten, którego kartą płaciliśmy), który wyjaśni sprawę w naszym imieniu. Co jednak istotne, nie musimy czekać, aż bank wyjaśnić sprawę. Pieniądze powinien nam zwrócić po uznaniu reklamacji w ramach procedury chargeback.
Usługa chargeback ma nas zachęcać do płacenia kartami, natomiast firmy obsługujące płatności (agentów rozliczeniowych) ma mobilizować do tego, by dobrze zweryfikowały przedsiębiorcę, zanim udostępnią mu fizyczny lub wirtualny terminal do akceptacji kart. Formalnie to nie bank, a agent rozliczeniowy ponosi finansową odpowiedzialność w procedurze chargeback.
Zapłacili 6500 zł za ekspresy widmo
Na oszustów trafili niedawno moi czytelnicy. Na początku października zamówili dwa ekspresy do kawy na stronie aromakawa.com. Do klientów przyszło potwierdzenie zamówienia i numer konta, na który musieli przelać ok. 6500 zł. A ponieważ nie mieli na koncie osobistym wystarczających środków, za pośrednictwem bankowej infolinii zrobili przelew z rachunku karty kredytowej. Banki za taki nietypowy przelew biorą 4-5% prowizji (moi czytelnicy zapłacili 250 zł prowizji). Jak opisuje pani Urszula, przelew poszedł na nazwisko, które otrzymała w mailu wraz z potwierdzeniem zamówienia oraz na dane firmy, które widniały na stronie internetowej aromakawa.com.
„Był piątkowy wieczór. Przelew nie został wysłany, ponieważ było już po godzinie transferu tego typu transakcji. W międzyczasie przeczytaliśmy w internecie, że firma nie istnieje, że to są oszuści. Natychmiast zadzwoniliśmy do banku, aby wstrzymać przelew, niestety było już za późno na jego cofnięcie”
– opowiada pani Urszula. Konsultantka na bankowej infolinii zaproponowała złożenie reklamacji. Czytelniczka dowiedziała się z internetu o procedurze chargeback, złożyła więc drugą reklamację, żądając od banku zwrotu pieniędzy na podstawie tej procedury. Jednocześnie – w połowie października – pani Urszula z mężem powiadomili o sprawie policję, która zakwalifikowała to jako czyn z art. 286 Kodeksu karnego, czyli oszustwo.
„Okazało się, że nazwa firmy, domena i wszystko było fałszywe, a sama spółka nie istniała już od stycznia 2020 r. Prawdopodobnie oszuści podszywali się pod nieistniejącą firmę”
– mówi pani Urszula. 20 października przyszła odpowiedź z banku, który odrzucił reklamację. Choć moi czytelnicy płacili z rachunku karty kredytowej, to formalnie nie była to płatność kartą w sklepie stacjonarnym lub internetowym, a przelew bankowy, a taki nie podlega procedurze chargeback.
Jak poznać tożsamość oszusta?
Ale czy fakt, że zapłacili przelewem a nie kartą, sprawia, że są pozostawieni bez jakiejkolwiek ustawowej ochrony? Jak już wspomniałem, sprawa została zgłoszona organom ścigania. Policja powinna wystąpić do banku, który prowadzi rachunek oszusta, o jego dane i próbować go namierzyć. Problem w tym, że złodziej musiałby być wyjątkowo głupi, żeby oszukiwać z wykorzystaniem „prawdziwego” rachunku, a nie stworzonego na tzw. „słupa”. Jeśli w tym przypadku mamy do czynienia z „fejkowym” kontem, to być może poszkodowani powinni domagać się odszkodowania od banku za to, że takie konto utworzył?
Jak poszkodowany może sprawdzić, kto stoi za rachunkiem, na który wpłynęły pieniądze za ekspresy do kawy widmo? Albo gdzie poszedł inny omyłkowy przelew? Jeszcze jakiś czas temu było to praktycznie niemożliwe. Banki zasłaniały się tajemnicą bankową. Ale od kilku lat mamy przepisy, które być może otwierają oszukanym drzwi do namierzenia złodziei. Chodzi o zapisy w znowelizowanej ustawie o usługach płatniczych, o które zabiegał Rzecznik Finansowy. A konkretnie o tzw. omyłkowe przelewy. Zapewne wielu z was przytrafiło się wysłanie przelewu nie tam, gdzie chcieliście, bo pomyliliście się przy wpisywaniu numeru rachunku.
Jak odzyskać pieniądze w takiej sytuacji? Wcześniej było tak, że bank mógł grzecznie poprosić przypadkowego beneficjenta przelewu o zwrot pieniędzy. Nie mógł zablokować środków, bo w końcu przelew został dokonany zgodnie z dyspozycją klienta.
Przeczytaj też: Imię i nazwisko, PESEL, dowód osobisty, adres zamieszkania, wizerunek… Czym jest kradzież tożsamości? I jak się przed nią obronić?
Przeczytaj też: W oddziale, przez kuriera, przelewem weryfikacyjnym, przez wideoczat, na selfie… Jak najlepiej założyć konto w banku? Sprawdzam!
Co zmieniły nowe przepisy? Jeśli wysłaliśmy omyłkowy przelew nie tam, gdzie chcieliśmy, zgłaszamy to w banku, z którego poszedł przelew. Następnie bank informuje odbiorcę przelewu o błędzie. Jeśli rachunek odbiorcy prowadzony jest w innym banku, zostaje on powiadomiony i przeprowadza analogiczne czynności, a więc informuje swojego klienta o „omyłkowym wzbogaceniu się”.
Następnie odbiorca zwraca pieniądze na specjalny rachunek techniczny, dzięki czemu pozostaje anonimowy, po czym pieniądze wracają na rachunek wysyłającego. Bank może nałożyć koszty całej operacja na tego, kto się pomylił, ale nigdy na beneficjenta omyłkowego przelewu.
A jeśli odbiorca przelewu nie zwróci pieniędzy po dobroci? Ma na to 30 dni. Jeśli tego nie zrobi, bank ma prawo przekazać jego dane osobie, która wysłała omyłkowy przelew. Mając te dane, może pozwać odbiorcę powołując się na „bezpodstawne wzbogacenie”.
Omyłkowy przelew do oszusta. Co można zrobić?
Teraz wyobraźmy sobie, że moi czytelnicy proszą bank o uruchomienie tej procedury, dzięki której poznaliby dane osoby czy firmy, która stała za rachunkiem, na który wpłacili pieniądze za ekspresy do kawy. Ale czy w tym przypadku mamy do czynienia z „omyłkowym przelewem”? Poszkodowani mogą argumentować, że robiąc przelew byli przekonani, że rachunek należy do uczciwego sklepu internetowego. A skoro okazał się być sklepem fejkowym, to przelew był omyłkowy. Tę zagwozdkę musiałby oczywiście rozstrzygnąć sąd.
Czy uruchomienie takiej procedury coś by dało poszkodowanym? Dostaliby na tacy dane odbiorcy przelewu, czyli oszusta. Ale jeśli okaże się – co jest wielce prawdopodobne – że jest to rachunek założony na tzw. słupa i ślady oszustów się w tym miejscu urywają? To może warto domagać się odszkodowania (zwrotu kasy za ekspresy widmo) od banku? Można go pozwać za to, że nie dopełnił należytej staranności przy weryfikacji tożsamości osoby zakładającej rachunek.
Precedensowy wyrok w tej sprawie, uznający współwinę banku, z pewnością skłoniłby je do sprawdzania dwa razy, komu rachunek otwierają. Nie tylko płacący kartami mieliby parasol ochronny w postaci chargeback. Swego rodzaju chargeback dostaliby też płacący bankowym przelewem.
————————–
ZAPRASZAMY DO POSŁUCHANIA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” Maciek Bednarek rozmawia z Krzysztofem Pulkiewiczem, szefem firm BanqUp, której celem jest rozpowszechnienie w Polsce tzw. otwartej bankowości. Czyli połączenie banków i firm oferujących usługi finansowe konsumentom. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem