Czy też zauważyliście zmiany, które nastąpiły na rynku taksówkowym z początkiem października? Ceny przejazdów zamawianych „z aplikacji” stały się totalnie nieprzewidywalne. Co się stało? Przypadek? Pogoda? Uber Lex?
Od 1 października weszły w życie odłożone z wiosny zmiany na rynku przejazdów taxi. Wszyscy kierowcy, którzy nas wożą, muszą od tego dnia mieć licencje (ale ci nowi – bardziej liberalne, bo niewymagające zdawania egzaminu ze znajomości miasta, ani sprawnego posługiwania się językiem polskim), wyraźne oznakowanie samochodów i specjalne ubezpieczenie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Teoretycznie mogą też nie mieć taksometrów, a zamiast nich stosować wyliczenie taryfy za pomocą aplikacji w smartfonie. „Teoretycznie”, bo wciąż nie ma rozporządzenia, które określałoby jakie wymagania ma spełniać taka aplikacja, żeby można ją było używać zamiast taksometru.
No i mamy chaos. Jedni uważają, że kierowcy z licencją, ale bez taksometru działają nielegalnie, a inni – że bez taryfa „z aplikacji” jest w porządku, o ile jest ceną umowną, a więc nieuzależnioną od przejechanych kilometrów (bo wtedy i tak nie ma co mierzyć).
Pewnie w ciągu kilku tygodni się okaże, czy inspekcja ruchu drogowego będzie – jak do tej pory – polowała na kierowców bez taksometru (tak, jak wcześniej polowała na tych bez licencji), czy też nie. Wiadomo, że kierowców na rynku jest mniej – bo zdobycie licencji i przystosowanie samochodu trochę kosztuje, co wypłoszyło „weekendowych uberowców”, wożących ludzi tylko od piątku do niedzieli.
Czytaj też: Koronawirus sparaliżował branżą taksówkową. Uber Lex miało zmienić zasady gry, ale…
Czytaj też: Pięć rzeczy, o których powinieneś (powinnaś) pamiętać, wsiadając do taksówki pod rządami Uber Lex
Co się stało z cenami taksówek? „40 zł za 6-kilometrowy kurs?”
Wiadomo też, że koszty działalności są nieco wyższe, co oznacza, że kierowcy – niezależnie od tego, czy jeżdżą z taksometrem, czy z (nie)legalną aplikacją – powinni podwyższyć ceny. I chyba pośrednicy w ich imieniu się już za to zabrali. W czwartek i piątek dostałem od czytelników z Warszawy, Trójmiasta i Krakowa alarmujące komunikaty o drastycznym wzroście cen przejazdów.
„Kurs z domu do galerii Bonarka, czyli jakieś 6 km, aplikacja FreeNow wyceniła na 40 zł. To chyba jakieś jaja?”
– napisał pan Paweł. Pani Jolanta zapłaciła 50 zł za nieco dłuższy kurs Uberem. Ja też sprawdziłem sytuację w Warszawie. Kurs z Dworca Centralnego na tzw. bliską Wolę (raptem 3 km) aplikacje Uber i Bolt wyceniły na 17-20 zł, a FreeNow na 25 zł (w opcji Lite). A nieco dłuższy na Pragę (6 km) – na 30-40 zł, w zależności od aplikacji.
W każdym przypadku to więcej, niż cena „normalnej” taksówki z taksometrem, która mogłaby kosztować 8 zł na starcie i pewnie jakieś 2,4-2,8 zł za kilometr. Czyli 6-kilometrowy kurs kosztowałby jakieś 25-27 zł (licząc z jakimś postojem w korkach). Gigantyczne mnożniki – ponad 6 zł za kilometr – w taksówkach aplikacyjnych zdarzały się do tej pory tylko w Sylwestra i podobnego rodzaju peaki popytowe. Ale w zwykły czwartek-piątek? No dobra, padał deszcz, co zawsze pompuje popyt na taksówki, ale bez przesady.
Pogadałem z kilkoma taksówkarzami używającymi aplikacji i ich zdaniem to już teraz będzie tak wyglądać. Aplikacje zdobyły na tyle duży udział w rynku i na tyle przyzwyczaiły użytkowników do siebie, że zaczynają badać ich próg bólu. Ile zapłaci zdesperowany klient, który musi przejechać z punktu A do punktu B, nie pamięta numeru telefonu do żadnej korporacji, a za to ma w smartfonie cztery aplikacje taksówkowe?
Uber, Bolt, FreeNow i iTaxi – najważniejsi gracze na rynku przejazdów z aplikacją walczą ze zmniejszonym popytem na większość swoich usług (choć np. Free Now zanotował wzrost popytu na prywatne przejazdy ludzi w weekendy), ale kierowców też mają mniej, a koszty tej działalności jednak trochę wzrosły. Ten miks oznacza jedno – większą elastyczność cen.
Sprawdziłem, że z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę cena przejazdu na tej samej trasie może się różnić nawet dwukrotnie i więcej. W piątek 65 zł, a w sobotę na tej samej trasie – już tylko 30 zł.
Uber albo taksówka z aplikacji: rosyjska ruletka?
Przed pandemią i przed wprowadzeniem Uber Lex trwała w zasadzie nieprzerwana wojna cenowa. Jeździliśmy taksówkami po promocyjnych cenach poniżej 2 zł za kilometr. Free Now i Uber próbowały się nawzajem „zabić”, a Bolt jeszcze dorzucał do pieca.
Dziś zamawianie taksówki z aplikacji to będzie rosyjska ruletka. Albo się trafi na „stare” ceny, albo na trzy razy wyższe, nieomal bandyckie. Mało kierowców i dużo klientów? Aplikacje solidarnie wystawią stawki 6-7 zł za kilometr. Po erze, w której starały się jak najwięcej korzyści dać klientom, przyszła ta, w której cenniejszym dobrem (bo bardziej deficytowym) jest kierowca. I jeśli tylko algorytm analizujący popyt i podaż zauważy, że jest miejsce, żeby zedrzeć z pasażera skórę – z pewnością zostanie to wykorzystane.
Jakie jest na to lekarstwo? Skoro algorytmy coraz bardziej agresywnie „wyceniają” wzrost popytu na kursy po cenach umownych, to po prostu trzeba mieć w telefonie zapisany numer do dwóch „tradycyjnych” korporacji taksówkowych, w których ceny były, są i będą liczone za kilometr.
Wyśmiewaliśmy się z nich, że są takie nienowoczesne, że nie wchodzą do smartfona, że nie wiemy, ile zapłacimy, że kierowca czasem jeździ okrężną drogą, żeby nabić trochę więcej kilometrów… Okazuje się, że to właśnie taksówki z taksometrem są teraz bardziej przewidywalne cenowo.
——————————–
POSŁUCHAJ NOWEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku naszego środowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” zapraszam do wysłuchania rozmowy z Łukaszem Bugajem z TFI AXA o tym, jak zabrać się za lokowanie oszczędności poza bankiem – ile pieniędzy na to przeznaczyć, jak je podzielić, jakimi zasadami kierować się przy wyborze miejsc, w których ulokujemy swoje pieniądze. Ważna sprawa, gdy w bankach prawie nie ma już oprocentowania. Gorąco zachęcam!
Podcast jest do odsłuchania pod tym linkiem
——————————–