SKOK-i z założenia nie powinny być nastawione na zysk. Ich członkowie powinni więc dostać tańsze pożyczki i lokaty na wyższy procent niż w bankach. Jak jest w rzeczywistości? Czy w dobie prawie zerowych stóp procentowych warto zabrać oszczędności z banków i przenieść je do SKOK-ów? Sprawdzam!
Niedawno przejrzałem bankowe tabele z oprocentowaniem depozytów. Po serii trzech obniżek stóp procentowych (główna stopa wynosi obecnie 0,1%) nie znalazłem ani jednego depozytu, który choćby zbliżył się swoją wysokością oprocentowania do wskaźnika inflacji. A taki – przynajmniej w teorii – powinien być sens oszczędzania w bankach, czyli lokata powinna ochronić wartość pieniędzy w czasie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Można rzec, że dziś dobry depozyt to taki, którego oprocentowanie przekracza 1%. Jest ich całkiem sporo. Problem w tym, że z reguły są to lokaty promocyjne, dostępne dla nowych klientów. Nawet jeśli bank płaci powyżej 1% w skali roku, to okazuje się, że pieniądze można ulokować na miesiąc lub trzy, maksymalna kwota depozytu nie może być większa niż kilka tysięcy złotych, w najlepszym przypadku jest to 20.000 zł. Poza tym wyższym oprocentowaniem objęte są przeważnie tylko tzw. nowe środki.
Najlepiej płacą banki niszowe, działające wyłącznie w internecie i mające siedziby poza Polską. Np. włoski BFF Banking Group, który oferuje w Polsce „Lokaty Facto”. Na depozytach na 9 i 12 miesięcy zarobimy 1,6% w skali roku. Choć to nominalnie mniej niż w kilku innych bankach, to w tym przypadku nie musimy zakładać konta czy dobierać innych produktów, a maksymalna kwota lokaty to aż 12 mln zł. Drugie miejsce, w którym można założyć lokatę na stosunkowo dobrych warunkach, to estoński Inbank. Na lokacie rocznej zarobimy tam 1,6%, na dwuletniej 1,75%, a na 5-letniej 2,2%. Maksymalna wartość lokat na jednego klienta to 400.000 zł, a więc całość mieści się w puli środków gwarantowanych przez estoński odpowiednik polskiego Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (gwarancja do równowartości 100.000 euro).
Przeczytaj też: Przeoczenie czy celowa marketingowa zagrywka? Dlaczego kalkulator mBanku pokazuje zysk z lokaty kilkadziesiąt razy wyższy niż w rzeczywistości?
Oferta SKOK-ów lepsza niż banków. W teorii…
Przejrzałem też ofertę banków spółdzielczych, ale – podobnie jak w bankach komercyjnych – szału nie ma. Zwykle oprocentowanie nie przekracza owego progu przyzwoitości na poziomie 1%. Ale jest jeszcze jeden adres, pod którym można zdeponować oszczędności z gwarancją BFG. To spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe.
Jeśli spojrzymy na ich ofertę czy filozofię działania, to niewiele dziś różnią się od banków. Ale formalnie różnica jest spora. Klient SKOK nie jest klientem, a członkiem, czyli współwłaścicielem kasy (żeby korzystać z usług kasy, najpierw trzeba wykupić udziały). SKOK-i z założenia miały być przeciwwagą dla drapieżnych i drogich banków, które muszą dostarczać zysku swoim właścicielom.
Pierwsze SKOK-i powstawały w zakładach pracy czy przy parafiach. Kto mógł, deponował w kasie oszczędności, z których udzielano pożyczek ludziom w potrzebie. Zgodnie z tą samopomocową filozofią, SKOK-i nie powinny być nastawione na zysk. W ofercie SKOK-ów powinniśmy się znaleźć pożyczki tańsze niż w bankach i lepiej oprocentowane depozyty, niż bankowe.
A jak jest w rzeczywistości? Patrząc na oferty niektórych z nich, można odnieść wrażenie, że niczym nie różnią się od „drapieżnych” banków. Np. SKOK Małopolska płaci na depozytach tyle, co największe banki, a więc prawie nic. Oprocentowanie – w zależności od okresu lokaty – wynosi od 0,05 do 0,08%. A koszt pożyczki? SKOK podaje na stronie, że np. „pożyczka 136” oprocentowana jest nominalnie od 4,39% do 7,20% (maksymalna ustawowa stawka), a prowizja wynosi od 3% do aż 27,89%!
Przeczytaj też: Budżet domowy ci się nie spina, nie spłacasz kredytu, nie masz pracy? Jak pozbyć się długów? Oto nowa upadłość konsumencka krok po kroku
Oprocentowanie wysokie, ale zmienne
A jak jest z oprocentowaniem lokatach w innych SKOK-ach? Czy szukając bezpiecznej przystani dla naszych oszczędności warto rozważyć ich ofertę? Trzeba oczywiście pamiętać o formalnościach, czyli najpierw trzeba wykupić udziały, a więc stać się członkiem kasy (udziały są zwracane w momencie rezygnacji z członkostwa).
Przeanalizowałem oferty chyba wszystkich działających obecnie SKOK-ów. Strony internetowe kilku z nich pozostawiają wiele do życzenia. Np. w SKOK im. Powstańców Śląskich i w SKOK Szopienice nie znalazłem żadnych informacji na temat lokat. Czyżby nie było ich w ofercie tych kas? Podobnie jest na stronie SKOK Wisła – nic o lokatach, choć kasa zachęca do inwestowania w funduszach inwestycyjnych. To dość dziwne, bo przecież w nazwie SKOK-ów jest słowo „oszczędnościowa”.
Jeśli szukamy depozytu, który da co najmniej 1% zysku w skali roku, to od razu możemy odpuścić sobie takie kasy jak SKOK Energia, SKOK Ziemi Rybnickiej, SKOK Boże Dary, SKOK Chmielewskiego, Krakowska SKOK, SKOK im. św. Brata Alberta czy łączące się SKOK Poznaniak i SKOK Beskidy. Najlepszy depozyt, jaki tam znalazłem, dawał bodajże 0,9% odsetek w skali roku. Zwykle jest to 0,4-0,6%. Ale w kilku SKOK-ach znalazłem całkiem przyzwoite stawki, oczywiście jak na obecną sytuację na rynku stóp procentowych, w tym najlepiej nominalnie oprocentowaną lokatę na rynku.
Na listę SKOK-ów oferujących lokaty z oprocentowaniem co najmniej 1% załapał się SKOK Kwiatkowskiego. Na 5-letniej lokacie płaci 1%, a na 10-letniej 1,1% w skali roku. Problem w tym, że jest to oprocentowanie zmienne, a więc za chwilę może być niższe. Równo 1% zarobimy w toruńskim SKOK im. St. Adamskiego na lokatach na 2 i 3 lata, ale to też oprocentowanie zmienne. Przy wkładzie powyżej 50.000 zł lokata 24-miesięczna da 1,1%, a 36-miesięczna 1,2%.
Lokaty tylko ze zmiennym oprocentowaniem oferuje SKOK Świdnik, ale same stawki są już nieco wyższe: 1,1% (lokata roczna), 1,15% (na 13 miesięcy), 1,5% (dwuletnia) i 1,8% (trzyletnia). SKOK w HPR Dąbrowa Górnicza (stawki zmienne) płaci od 1% na 18 miesięcy, 1,25% na 2 lata i 1,5% na 3 lata. Te same stawki obowiązują na lokatach rentierskich z kwartalną wypłatą odsetek.
Nowi członkowie SKOK Śląsk dostaną na powitanie 1,5% na lokacie 3-miesięcznej, na której można ulokować maksymalnie 30.000 zł. Na obecnych członków, którzy wpłacą nowe środki, czeka lokata na 1,1%. Niestety, w tym przypadku oprocentowanie też jest zmienne, a więc ryzykujemy, że nie osiągniemy takiego zysku. W Kasie im. Unii Lubelskiej 1,1% w skali roku można zarobić na depozycie 2-letnim, ale jest to lokata o stałym oprocentowaniu (dostępna tylko przez internet). W Zachodniopomorskiej SKOK można zarobić 1% na lokacie półrocznej (to też stawka stała).
Najwyżej oprocentowany depozyt na rynku
A teraz pora na najlepiej oprocentowane depozyty w SKOK-ach. Kasy Blachnickiego płacą 1,8% na lokatach 14-miesięcznych, 1,9% na 16-miesięcznych, 2,05% na depozycie dwuletnim i 2,15% na 3-letnim. Niestety, to również są stawki zmienne, a więc mogą zostać obniżone w trakcie trwania depozytu.
Stałe i stosunkowo wysokie oprocentowanie oferuje za to Kasa Stefczyka. Na lokacie rocznej zarobimy 1,01%, na dwuletniej 1,15%, a na trzyletniej 1,5% w skali roku. Co ciekawe, ta kasa zapewnia, że nie ma górnego limitu kwoty lokaty.
Na koniec zaglądam do oferty Kasy Centrum. Nie sądziłem, że znajdę jeszcze taką stawkę. Okazuje się, że można tam założyć depozyt na 4% w skali roku. Ale – jak zapewne się domyślacie – ta oferta obwarowana jest gwiazdkami. Co prawda Kasa gwarantuje niezmienność oprocentowania, ale jest to lokata na 3 miesiące, można ulokować nie więcej niż 20.000 zł, a z oferty mogą skorzystać tylko nowi członkowie. Wykorzystując maksymalnie potencjał tej lokaty, po trzech miesiącach zarobilibyśmy na czysto jakieś 161 zł.
Jak widzicie, poza promocyjną ofertą Kasy Centrum i lokatami w Kasie Stefczyka, depozytowa oferta SKOK-ów wygląda blado, nawet na tle oferty banków.
_______________________
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” mówimy o pomysłach na bezpieczną szkołę w czasach pandemii (i ile by kosztowała, gdyby ktoś chciał za to zapłacić), o karach za nienoszenie maseczek i karach za karanie za nienoszenia maseczek (tak, tak!), o tym dlaczego niedługo będziesz musiał/a mieć trzy różne aplikacje do płacenia za autostrady i o tym dlaczego Alerty RCB za chwilę przestaną nas obchodzić. Zapraszamy!
Rozpiska podcastu:
01:05 – Witaj szkoło… w czasie pandemii! Kamery termowizyjne do „hurtowego” mierzenia temperatury, jednoosobowe ławki z przegrodami z pleksi, ozonowanie, lampy UV… Podpowiadamy rządowi, co powinien zrobić, żeby powrót do szkoły był bezpieczny.
15:35 – Nie nosisz maseczki? Kara. Nie obsługujesz klienta w sklepie, który nie ma maseczki? Za to też grozi kara, czyli Polacy w gąszczu absurdalnych antycovidowych przepisów…
24:18 – Dlaczego w Polsce nie ma jednego, spójnego systemu do automatycznych płatności za przejazd autostradami? Jest już aplikacja Autopay, ale rząd chce stworzyć swoją…
31:14 – Alerty RCB od lat ostrzegają nas przed zjawiskami zagrażającymi naszemu życiu i zdrowi. Tylko dlaczego przez alerty zaczyna przesączać się polityka i propaganda? I dlaczego takie podejście może się źle dla nas skończyć?
Żeby posłuchać kliknij poniższy banerek, a jeśli to nie zadziała, to wejdź w niniejszy link