Dzienna liczba zachorowań na koronawirusa bije kolejne rekordy i może wkrótce dojść do 1000 zachorowań. W sumie 1800 osób już zmarło. Rząd wprowadza właśnie nowy lockdown. Ale inny, niż ten poprzedni, bo… lokalny. Na początek wchodzi w życie w 19 powiatach, w których koronawirus Covid-19 został zidentyfikowany w największym natężeniu. W tych miejscach koniec z hucznymi weselami, znów zamknięte będą siłownie oraz kina. Czy „powiatowe zamrożenie” nie podetnie skrzydeł odbudowującej się gospodarce? I ile stracą na nowych lockdownach… nowożeńcy?
Liczba przypadków koronawirusa rośnie i nie da się tego dłużej tłumaczyć masowymi testami prowadzonymi na Śląsku, czy ogniskami choroby zidentyfikowanymi w domach opieki społecznej. Jeszcze pod koniec ubiegłego miesiąca jednorazowe przekroczenie 500 nowych przypadków dziennie było sensacją. Teraz to już norma, a w piątek było to ponad 800 zdiagnozowanych infekcji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Żadna szczepionka nie będzie tak skuteczna jak lockdown?
Do tej pory utrzymywała się mniej więcej stała liczba „aktywnych” przypadków, czyli osób, które chorowały na Covid-19. Ponieważ liczba nowych diagnoz pokrywała się z wyzdrowieniami, rząd uważał, że trzyma rękę na pulsie. W takim stanie równowagi można przejść przez epidemię, trzymając wirusa w ryzach. Ale skokowy wzrost nowych zachorowań sprawia, że szala niebezpiecznie przychyla się w stronę scenariusza włoskiego. Wskaźnik „reprodukcji” wirusa niebezpiecznie rośnie.
Do 7 sierpnia potwierdzono w Polsce łącznie 50.324 przypadki zakażenia koronawirusem, ale w tym samym czasie wyzdrowiało 36.041 pacjentów. W szpitalach przebywa dziś „tylko” 1928 chorych na Covid-19, a pod respiratorem jest 73 chorych. W połowie lipca liczba chorych (tzw. aktywnych przypadków) wynosiła niecałe 10.000. Dziś jest to 14.000. Tego nie można tłumaczyć tylko większą liczbą przeprowadzanych testów. Dzieje się coś bardzo niedobrego.
Prawie codziennie zespół naukowców z tego, czy innego ośrodka naukowego ogłasza nowe, sensacyjne wyniki badań: raz ogłaszają, że nie wszyscy ludzie wytwarzają przeciwciała po chorobie, innym razem, że te przeciwciała utrzymują się tylko przez miesiąc. Generalnie pojawia się coraz więcej wątpliwości co do tego, że przejście choroby powoduje odporność na nią.
Gdyby to się potwierdziło, trzeba byłoby załamać ręce, bo przecież to właśnie na tym, że duża część społeczeństwa bezpiecznie przechoruje Covid-19 opierały się nadzieje epidemiologów i ekonomistów, chcących uniknąć powtórki z lockdownu. Coraz więcej jest też wątpliwości wokół maseczek. „Nie warto nosić maseczki” – mówi rząd Holandii, a z kolei Amerykanie twierdzą, że gdyby przez dwa miesiące wszyscy nosili by maseczki, pozbylibyśmy się wirusa.
A wyczekiwana powszechnie szczepionka? Ponoć jest tuż-tuż (znane są już przybliżone ceny – od 40 do 150 zł „w hurcie”, czyli przy zakupie kilkudziesięciu milionów dawek). Ale nie wiadomo, jak długo będzie się po niej utrzymywała odporność – możliwe, że szczepienia trzeba będzie powtarzać co rok, tak jak na grypę. Teraz na grypę szczepi się 4% populacji. Ciekawe, jak rząd zachęci nieprzekonanych do tego, żeby zaszczepili się na Covid-19?
Część Polaków znów przeżywa lockdown. I to nie żart
Jedynym pewnym sposobem na ograniczenie pandemii – choć najbardziej kosztownym z możliwych – jest lockdown. Polski rząd decyduje się na wprowadzenie lokalnych lockdownów, by powstrzymać wzrost zachorowań. Na początek restrykcje zostały wprowadzone w 19 powiatach. Zaczynają obowiązywać od soboty, 8 sierpnia. I będą aktualizowane co tydzień o nowe powiaty. A więc od teraz każdy z nas – jeśli mieszka na „pechowym” terenie, może zostać objęty przez nowy lockdown. Na czym polegają obostrzenia?
Ministerstwo Zdrowia wprowadziło dwa rodzaje obostrzeń: czerwony i żółty. Szczegółowe wytyczne znajdziecie pod tym linkiem, ale w skrócie wygląda to tak: w strefie czerwonej zakazano funkcjonowania m.in. siłowniom, kinom, sanatoriom i ograniczające liczbę osób na weselach i pogrzebach do 50, a w kościołach do jednej osoby na 4 m2. Wprowadzony zostanie też nakaz noszenia maseczki wszędzie w przestrzeni publicznej.
W strefie żółtej możliwe będą m.in. imprezy sportowe, wydarzenia kulturalne, seanse w kinach z udziałem 25% uczestników, a na weselach i pogrzebach dopuszczalne będzie maksymalnie 100 osób. W powiatach oznaczonych kolorem żółtym nie zmieniają się zasady dotyczące ograniczenia w kościołach, noszenia maseczek czy też związane z transportem zbiorowym.
Częściowym lockdownem będzie objętych 2 mln mieszkańców. „Zamrożone” powiaty na Śląsku już czują się „dyskryminowane”. Prezydent Rybnika uważa, że rozporządzenie rządu powoduje chaos i napiętnowanie mieszkańców Rybnika. Z kolei powiat nowosądecki, mimo, że jest w czerwonej strefie, nie przeszkadza organizatorom Forum Ekonomicznego w Krynicy deklarować, że impreza się odbędzie. „Będą szybkie testy, maseczki, do września wyjdziemy z czerwonej strefy” – mówił portalowi Money.pl organizator przedsięwzięcia. Gdyby się udało, byłaby to pierwsza impreza gospodarcza od wybuchu pandemii.
Powiat powiatowi nierówny. Czy lokalny lockdown może zaszkodzić gospodarce Polski?
Ponownego, generalnego zamknięcia gospodarki na poziomie ogólnokrajowym ma nie być – deklaruje premier, co ma nas uchronić przed pogłębieniem się kryzysu gospodarczego. Czy to się uda? To zależy jakie powiaty zostaną zamknięte. Jeżeli lockdown obejmie kluczowe miasta, takie jak Warszawa, Katowice, czy Trójmiasto, to wpłynie to na wszystkie gałęzie gospodarki. W tym samym czasie 95% innych powiatów, np. w Bieszczadach, na Mazurach może nie mieć lockdownu, ale to nie one wytwarzają największą część PKB.
Najbardziej newralgiczne może być zamykanie gospodarki w najbogatszych powiatach. 10 najbogatszych regionów w Polsce w przeliczeniu na płacone podatki na jednego mieszkańca to: m.in. Warszawa, Piaseczno i Sopot (pełna lista poniżej, dane w złotych). Co ciekawe, na liście nie ma Nowego Sącza – regionu, który jest w czerwonej strefie, a który słynie z tego, że mieszka w nim najwięcej milionerów w przeliczeniu na 1000 mieszkańców.
Dla porównania powiaty najbiedniejsze to:
Jeśli jednak spojrzeć na wartość PKB, to lockdown najbardziej zagroziłby Warszawie i województwu Dolnośląskiemu i Wielkopolskiemu. Ministerstwo Zdrowia nie pokazuje, ile jest przypadków koronawirusa w poszczególnych powiatach. Mamy jednak do dyspozycji mapę według województw. Niestety, generalnie liczba przypadków koronawirusa jest skorelowana z poziomem rozwoju gospodarczego danego regionu, co może zwiastować, że kolejne lockdowny mogą dotknąć najbogatsze i najbardziej rozwinięte powiaty. A więc stosunkowo mocno uderzyć w zdolność kraju do wytwarzania PKB.
Tym razem nie będzie już żadnej tarczy antykryzysowej – firmy z danego powiatu będą musiały radzić sobie same. Pierwszą falę pandemii udało nam się przejść bez fali bankructw (przynajmniej na razie, zobaczymy jak będzie dalej) dzięki wpompowaniu w gospodarkę ponad 200 mld zł – obligacje o takiej wartości skupił z rynku NBP, z czego 130 mld trafiło na utrzymanie płynności firm. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz mówi, że powiatowy lockdown, to nie zamrażanie gospodarki – sklepy będą otwarte. Dlatego rząd nie przewiduje dodatkowych ulg i pieniędzy dla firm z obszarów objętych lockdownami.
Jak się bawić na weselach, czyli nie jest wesoło na weselach
Wśród tych, którzy mogą ucierpieć, są… nowożeńcy. Najpierw, w marcu musieli odwoływać śluby ze względu na całkowity zakaz organizowania dużych imprez. Potem rząd pozwolił na skromne 50-osobowe przyjęcia, aż w końcu nawet na te huczne, 150-osobowe. Teraz – zwłaszcza w powiatach, gdzie huczne wesela są wpisane w tradycję ludową – znowu obowiązują restrykcje. W czerwonej strefie wesela mogą odbywać się tylko do 50 osób.
Dla nowożeńców oznacza to realne straty finansowe. Jak duże? Ile w kopercie nowożeńcom powinno teraz przesłać teraz ministerstwo zdrowia w ramach rekompensaty? Według danych portalu OLX średni koszt zaproszenie jednego gościa wynosi od 200 do 300 zł. Najczęściej na uroczystość weselną zaprasza się od 50 do 100 osób. Jedna trzecia ankietowanych powiedziała, że zaprosi między 100 a 200 gości.
Jeśli założyć, że koszt organizacji wesela wynosi 200 zł „od talerza”, to wesele na 50 osób oznacza koszt 10.000 zł. Zakładając, że każdy z 48 gości (nie liczymy młodej pary) przyniesie kopertę z pieniędzmi, będą to 24 prezenty średnio po 500 zł – tyle do koperty wkładaliśmy dwa lata temu. Ale o tego czasu mocno przyspieszyła inflacja, więc dziś załóżmy, że do koperty goście włożą 600 zł. Oznacza to, że para młoda dostanie w kopercie 14.400 zł, czyli więcej, niż 10.000 zł kosztów imprezy. „Zysk netto” ponad koszt organizacji wesela to 4.400 zł, czyli 44%.
Ale w przypadku, gdyby wesele było tradycyjne, na 150 osób, kopert byłoby 74. Ponownie przyjmując, że w każdej byłoby 600 zł, nowożeńcy dostaliby 44.400 zł. W tym przypadku – odejmując koszty przyjęcia, czyli 30.000 zł – „zarobiliby” na czysto 14.400, czyli „stopa zwrotu” wyniosłaby 48%. W praktyce nawet więcej, bo przyjęcie organizowane w większej skali to szansa na „utargowanie” niższej stawki za osobę. Jeśli młodej parze udałoby się zejść z ceną za osobę do 160 zł, to wtedy mogliby zarobić na weselu aż 20.400 zł, czyli 68%.
Niestety, to się nie stanie, bo rząd właśnie uniemożliwił robienie tak hucznych wesel w „czerwonej” strefie. Oznacza to, że minister zdrowia powinien wysłać w kopercie każdej młodej parze 600 zł, za każdą skreśloną z listy parę gości.
Ale czy na pewno? Pomysłowość ludzka nie zna granic i jeśli ktoś będzie chciał urządzić większe wesele, wystarczy, że urządzi je w sali bankietowej kilkanaście kilometrów dalej, poza granicą „czerwonego” powiatu. Będzie to możliwe, bo najbardziej zakażone strefy sąsiadują z zielonymi bez żadnej strefy buforowej, np. dodatkowej, pomarańczowej.
źródło zdjęcia: PixaBay/plakat filmu pt. „Wesele” w reż. Wojciecha Smarzowskiego